1 raz w życiu beczałem na GoT, a było wiele innych okazji. Martin znów udowodnił że jest prawdziwym s********m :'(
czy jakaś grubsza zdrada? nie wiem narazie widze pewne manipulacje ze strony Sansy
ale niewątpliwie, jak dla mnie, mimo tego, że Sansie się wydaje, że pozamiatała z Littlefingerem, to tak na prawdę z ich konfrontacji to on wyszedł wygrany, bo to jemu udało się zasiać w Sansie niepewność w stosunku do Jona..
zobaczymy w jaką stronę to się rozwinie
W komentarzach do tego odcinka twórcy stwierdzili że w Sansie dalej widać to, jak ukształtował ją Paluszek, że dlatego nie ufa do końca Jonowi. No i masz rację, na razie to Littlefinger jest górą, wie jak urobić Sansę, jak nią manipulować. Pewnie dalej będzie zasiewać w niej watpliwości co do Jona. Mam nadzieję że Sansa będzie za mądra na to, ale w sumie czego ja oczekuję.. ;)
Dobrze że ktoś podjął ten wątek, bo na razie niemal w ogóle tego nie widzę w komentarzach. Też się zastanawiałem co jest z tą Sansą, W tajemnicy przed wszystkimi pojechała się spotkać z Baelishem, oczywiście nikt nic nie zauważył i nie zapytał gdzie była, ale pomińmy to. Ważne jest kłamstwo które powiedziała Jonowi i wszystkim w sali, mając przy tym dziwną minę jakby coś knuła bo był najazd kamery na nią. Jeśli nie ufa im do końca (poza Jonem) i to był powód to ok, jeszcze do zrozumienia. Ale jeśli, tak jak piszesz, ona nage zacznie zwalczać Jona bo ten yebany intrygant Littlefinger nagle zasiał w niej niepewność co do niego, to będzie to przegięcie pały ze strony twórców. Oby do tego nie doszło, ale faktycznie Sansa dziwnie wyglądała w tych dwóch scenach a LF w rozmowie z nią położył nacisk na słowo PRZYRODNI brat mówiąc o Jonie. Żeby tylko teraz Sansa nie ubzdurała sobie czegoś w stylu że Jon to jednak nie jej rodzina ;o
Irytująca była też reakcja Brienne kiedy w rozmowie z Sansą kwestionowała zaufanie do Davosa i w pewnym sensie przez moment też Jona (powiedziała o nim, o ile dobrze słyszałem, ''he seems trustworthy'', czyli jakby też nie do końca mu ufała co jest dziwne). Jeśli idzie o Davosa i Mel, to oczywiście podała przykład zabójstwa Renly'ego i role Melisandre w morderstwie. Było też chyba coś o Davosie, a on był przecież przeciwny temu planowi (w końcu to dobry człowiek) o czym Brienne nie wie.
W ogóle ten wątek jest słabo przeprowadzony, Brienne przyznała się wcześniej do zabicia Stannisa a tamci zero reakcji a tak ochoczo go popierali, nawet nie było rozmowy między Brienne i Davosem, już pomińmy nawet Melisandre. Siedzą ot tak przy stole i planują odbicie północy, przeszli do porządku dziennego bez żadnych wyjaśnień. Gdzie jakaś elementarna logika i spójność? Niestety, to nie problem tylko w tym wątku, mogę sobie tylko wyobrażać co czują osoby które przeczytały wszystkie dostępne tomy sagi.
Co do Brienne to ona przecież zna Jona raptem od kilku dni/tygodni, ciężko żeby od razu mu ufala. Zrobił na niej dobre wrażenie i póki co tyle :) a co do jej słów odnośnie Davosa i Mel to nie rozumiem skąd tyle hejtu, przecież ma rację. Byli tak oddani Stannisowi, a jak ten zginął to błyskawicznie znaleźli sobie nowego przywódcę, toż to żywcem wzięty głos z forum :D żeby nie było, nie rozgrzeszam Brienne z jej dotychczasowych nielogiczności, bo było ich trochę, ale tu akurat się z nią zgadzam. Bardzo brakuje mi jednej krótkiej rozmowy Davosa z Mel, jakiegoś zainteresowania Stannisem i Shireen, wyruszenia na poszukiwania, cokolwiek. A tymczasem wystarczyła mu jej zbita minka żeby spisać wszystkich na straty i zająć się wskrzeszaniem praktycznie obcego człowieka...
Oj, co najmniej kilka osób jedzie w komentarzach po wątku Sansy, jej kłamstwach, rządzeniu się i ewidentnym po tym odcinku wykorzystywaniu Jona do własnych celów.
Tak samo po Brienne.
I po Davosie, który ma zerowe reakcje na brak słońca jego życia i kochanej dziewuszki, żywych i u swojego boku, których losów nawet NIE ZNA i nie męczy świadka, który te losy ZNA. Mało tego, siedzi z nimi przy stole jak gdyby nigdy nic. Tak tak, siedzi sobie z zabójcą Stannisa i świadkiem prawdopodobnej śmierci Shireen (bo PRZECIEŻ co się stało z Shireen w serialu Daavos NIE WIE).
Ale wie, ze nie żyją i widocznie ta wiedza mu wystarczy. Zginął mu też syn ( i to też pośrednio przez brednie wariatki) i też szybko wziął się w garść. WIdocznie taki już typ z tego Davosa:)
ps. tak wiem, wiem to bardzo naciągane ale chce lubić Davosa i w jego przypadku żyje w częsciowym denialu
Mówisz do osoby, która wyparła ze świadomości to, co się stało ze Stannisem, który zatrzymał się na etapie ukochania swojej córeczki w CB :D Także mam doktorat z wypierania nieprzyjemnych rzeczy ze świadomości :P
A propo Sansy - moja Sansa uciekła z KL i piraci z Mr Eco na morzach (to ten kolo, co handlował Tyrionem). Hm. To może od razu zostanę cesarzową wyparcia.
Od teraz piracka wersja Sansy kiełkuje w mojej głowie i podoba mi sie to (właściwie to u mnie dopłynęła juz do Bravos i spotkała siostre ale sie do niej nie przyznała, moja Sansa nie lubi ślepych żebraków).
Myśle ze to jakas forma terapii albo instynktu samozachowawczego więc nie ma w tym nic dziwnego:P Ostatnio zauważyłam (wyczułam?) że bardzo wykrzywiam twarz przy tym wątku, jakby mi tak zostało (czym zawsze straszyła mnie mama i w co szczerze wierzyłam) to zwyczajnie straszyłabym ludzi.
Ze Stanisem mam to samo. Po prostu nie uznaje końca poprzedniego sezonu i uznaje to za sen Kogoś Tam.
To jest bardzo dobre zdrowe podejście :) W przeciwnym razie uczciwego człowieka szarpie na duszy, targają nim negatywne emocje, co nie jest dobre dla higieny psychicznej :D
Mnie wątek fanfikowy Sansy i Stannisa strasznie wkurzyły, bo zwyczajnie bardzo lubiłam te postaci i im dopingowałam. A już Stannisa w szczególności to w ogóle, że hoho! Dlatego ich ubzdurane w chorych umysłach tfurcuf wątki tym bardziej zapiekły :(
Dlatego postanowiłam traktować te dopisane na kolanie fanfiki jako coś, co dotyczy pewnych osób, zbieżność imion przypadkowa.
Umie mi ktoś wytłumaczyć czemu Sansa okłamała Jona? Bo już sama nie wiem czy mam ją lubić czy nie..
Odcinek przedni (oczywiście nie licząc Dany która przynudzał), Domyślałem się że Biali wędrowcy i dzieci lasu mają coś wspólnego, ale że to one ich stworzyły przeciwko ludziom...
Są same trochę sobie winne. Ale i tak mi ich szkoda, nie ma już dzieci lasu;( Biali wędrowcy są trochę według mnie postaciami tragicznymi, byli zwykłym ludźmi, dopóki nie zostali porwani przez dzieci lasu i przemienieni wbrew woli w to czym są dziś.
Ah ten Bran, nie posłuchał Wrony i sprowadził Nocnego Króla. Jeszcze to ciekawe jest, bo właśnie w tym odcinku po raz pierwszy, ten biały wędrowiec został nazwany Nocnym Królem;)
Pytanie czy Nocny Król jest tym 13 lordem Dowódcą, czy człowiekiem z wizji Brana?
Sansa i Jon wyruszyli, fajnie Jon teraz wygląda w tym płaszczu, jak prawdziwy Stark, uśmiech Tormunda do Brienne, jakie to romantyczne było:P
Szkoda że na wiecu królewskim, Euron zaczął oddychać na tym brzegu, mógł się udławić tą wodą, działa mi na nerwy:P
Dzieci Lasu vs Biali wędrowcy, cóż to był za widowisko, C4 tak pięknie latało:P Lato kolejny wilkor nie żyje, Nocny Król dorwał Wronę, a te dziecko lasu co biegło z Meerą i Hodorom, miało trochę bezsensowa śmierć, mogło rzucić ten granat czy coś w umarlaki, a poświęciła siebie.
I Hold the Door-> Hodor
http://westeros.pl/postacie/nocny-krol/ tak jest łatwiej niż się rozpisywać:P
aaa to już zupełnie inny klimat niż w serialu...
btw cyt. "Według legend, zakochał się on w kobiecie "o białej skórze jak księżyc i oczami niebieskimi jak gwiazdy". Schwytał ją i kochał się z nią pomimo, że "jej skóra była zimna jak lód". I kiedy dał jej swoje nasienie, oddał jej swoją duszę." - gwałt połączony z nekrofilią... jakież to romantyczne!
Ostatnia scena aż ściska za serce, taki poczciwy Hodor musiał zginąć jeszcze w taki sposób... się upłakałam :(
Euron porażka, mogli wziąć kogoś przystojniejszego bo na litość boską, my kobiety nie mamy zbytnio na kim oka zawiesić... i tak jego beznadziejna gadka o tym jak to Dany będzie jego... ta na pewno, jeśli dojdzie do ich spotkania to mam nadzieję, że Khaleesi rzuci tego pajaca na pożarcie smokom i weźmie jego flotę, już nie wspomnę o tym, że zanim zbudują mu flotę Yara będzie daleko daleko...
Sansa pokazuje pazurki i to mi się bardzo podoba, w końcu! Co prawda to pytanie do LF czy wiedział o Ramsay'u pozostawię bez komentarza, myślę, że w zamyślę autorów tego dialogu było to pytanie retoryczne
Szkoda Hodora, Bran Ty idioto...
Euron... po zdobycie tej żałosnej korony z patyków, tekst chodźmy zabić moich krewnych czy coś w tym stylu...
Jak to? Kobity nie mają na kim zawiesić oka? A Nocny Król, taki przystojniak:P
Sansa pokazuje pazurki i to mnie cieszy, ale po co okłamała Jon? Będą z tego kłopoty.
hahaha noo Nocny Król i to jego spojrzenie ;)
Sansa ma według mnie jakąś słabość do LF i tak jak piszesz też wnioskuje, że związku z tym mogą być w przyszłości kłopoty. Nie zdziwię się jeśli Jon odwali kawał dobrej roboty odbiją Winterfell,a potem LF coś wykombinuje by mieć Północ dla siebie, np. zbajerzy Sansę na tyle by ta została jego żoną? Niee, chyba przesadziłam, ale coś tutaj będzie się działo
Na szczęście kazała spadać LF, ale nadal nie rozumiem, na cholerę okłamuje Jona:P
ja tu czuję miętę do LF. Wydaje mi się, że gdyby powiedziała Jonowi skąd to wszystko wie zarówno Jon jak i wszyscy inni odradzili by jej wszelkich kontaktów z Baeilshem, a ona chyba tego nie chce. Któż to może wiedzieć co siedzi w głowie kobiety ;)
Mi jako kobiecie jest ciężko czasem samą siebie zrozumieć ;) a co dopiero zrozumieć taka sytraną przez psycholi, zgwałconą w noc poślubną Sansę... może w najbliższych odcinkach zobaczymy co jej po głowie chodzi :)
Plus na początek: nie było Dorne. Uf.
Paluszek dostał po łapach za swoje knowania, ale że Sansa odrzuca armię gotową poprzeć jej sprawę? Bo Paluszek ją wpakował w bycie Panią Boltonową? To takie starkowskie trochę. Wyniosła własną krzywdę nad realną szansę sukcesu i teraz trzeba kombinować inaczej. Noo, ale przynajmniej w nowych ciuchach. Ale i tak Starki górą, lubię ich.
Meliskę odstawiono chwilowo na boczny tor, z kolei Davos może sobie pogadać i wyrasta na ważną personę w kompanii Jona & co. Brienne dostała misję, ciekawe więc, czy w Riverrun spotkamy jakichś starych znajomych (prócz Blackfisha i Frey'ów).
Wątek Żelaznych Wysp się rozkręcił. Euron chce dać Danucie statki i zostać jej sojusznikiem i dokopać wszystkim pozostałym. Ambitnie. Niezłe miał wejście, scena koronacji naprawdę dobra. Yara zwinęła się razem z flotą i bratem. Ciekawi mnie, co dalej poczną.
Braavos - ugh, najpierw to przedstawienie, potem anatomiczne szczegóły na cały ekran... Lubię wątek Aryi, ale strasznie się on wlecze. Mogłaby już ubić tą kijową towarzyszkę i zacząć coś robić.
Danka i przydupasy - krótko było, dało się przeżyć. Meereen i gadki z Kinvarą tak samo. Wolę jednak nie myśleć co się porobi, kiedy Danuta się dowie, że jest jakimś kurna zesłanym z niebios cudem. Odwali jej totalnie, a i recytacja przydomków może się niebezpiecznie wydłużyć.
Wątek Brana - noo, tu się działo dużo i mocno. Historię z Dziećmi Lasu z pewnością można by było nieco wydłużyć, ale już nie narzekam, bo i tak wyszło dobrze. Bran i jego samowolka ponownie skończyły się tragicznie - szkoda Wrony, szkoda wilkora (znów;( i szkoda Dzieci Lasu. Wszyscy oni w jakiś sposób poświęcili się dla Brana, więc mam nadzieję, że już dalej nie będzie tak pieprzył wszystkiego wokół i weźmie się za bycie produktywnym. Ostatnia scena - jak dla mnie miała ogromny impakt. Naprawdę niesamowita. Hodor był postacią stricte pozytywną, był lojalny i wierny - zginął w obronie swojego "pana", odpierając atak bandy zombie (kozacka śmierć - nie da się zaprzeczyć).
"Mogłaby już ubić tą kijową towarzyszkę i zacząć coś robić."
Po co miałaby ją ubić? Wy chyba nie rozumiecie, że Arya szkoli się na zabójcę, nie jest w przedszkolu i nikt nie będzie jej traktował ulgowo. Trening jest długi i męczący, w dodatku Arya niezbyt się nadaje. Wam by pasowało, żeby Arya weszła do świątyni, szybko nauczyła się walczyć, zamordowała parę osób, dostała twarz na pożegnanie od Jaquena, po czym wróciła do Westeros pozabijać wrogów na grzbiecie Nymerii. Tyle wystarczy, żeby fani Aryi byli happy.
"Ale i tak Starki górą, lubię ich."
To w sumie wyjaśnia twoje dziecinne podejście.
Miałaby ją ubić, bo - według mnie - zapowiada się, że Arya właśnie "niezbyt się nadaje" i nie stanie się "pełnoprawnym" Człowiekiem Bez Twarzy. Nabędzie odpowiednie umiejętności, ale bezosobowym zabójcą pewnie nie zostanie. Zobaczymy.
Mi zarzucasz dziecinność, ale i Twój wielce prześmiewczy scenariusz dalszych losów Aryi wymagał odrobiny dziecięcej fantazji ;) Co do Starków - po prostu ich lubię, mimo że w powyższym komentarzu krytykuję Sansę. Jeśli przeszkadza Ci, w jaki sposób to lubienie podkreśliłam, to doradzę Ci popularnym stwierdzeniem: get a life.
Pozdrawiam i życzę miłego krytykowania ludzi i ich wypowiedzi. Co kto lubi ;)
To nie była krytyka. Co do scenariusza to jest na podstawie obserwacji, dużo fanów Aryi nienawidzi tej koleżanki za okładanie jej kijem (co nie przeszkadzałoby im, gdyby sytuacja była odwrotna), mimo że dziewczyna jest niezłym badassem, o wiele lepsza, niż Arya. Według mnie po prostu dziecinne jest podejście, że Arya ma być zawsze najlepsza, szybko się nauczyć, szybko wszystkich zamordować.
Jaqena też ma ubić?
Nie jestem jakąś przesadnie wielką fanką Aryi, a już na pewno nie wymagam by była "naj naj naj". Nie wiem, skąd taki wniosek. Nie chodzi mi też o fakt, że Arya dostaje od tej drugiej łomot. O co mi chodzi? O to, że ów łomot to praktycznie wszystko, co się w tym wątku dzieje. Wiem, wiem - trening jest bardzo ciężki i długi i intensywny, ale samo okładanie się kijami powoduje, że ten wątek stoi w miejscu. Okej, w tym odcinku Arya dostała szansę na wykazanie się i może w końcu coś się wydarzy w kwestii jej treningu - albo go zaliczy i zostanie Człowiekiem Bez Twarzy albo nie - i wtedy pewnie będzie musiała opuścić Braavos (istnieją zdjęcia z planu, gdzie Arya jest w wodzie i gdzieś biegnie - szukanie miecza i pościg?), a tak łatwo jej pewnie nie puszczą - stąd moja wzmianka o zabiciu tej dziewczyny. Bo skłaniam się właśnie do tego, że już długo w Braavos nie pobędzie.
Ale ciekawe, że dużo osób życzy the Waif śmierci, a Jaqenowi nie. Dziewczyna robi to co do niej należy, ludzie nie lubią jej tylko dlatego, że jest lepsza od Aryi. A trwa to te 5 odcinków, żeby było wiarygodne, a nie że po dwóch scenach rezygnują z Aryi, nawet nie dając jej szansy. A tym bardziej niewiarygodne byłoby, gdyby Arya po dwóch treningach była na tym samym poziomie, co the Waif. Poza tym ten odcinek był o tyle ważny, że już wiadomo, że Arya nigdy nie będzie Człowiekiem bez twarzy, bo nie nadaje się do tego, nie umie się opanować, nie ma dystansu (scena przedstawienia), zawsze będzie pełna nienawiści.
1 - powtórzę - ja mam do tej panny raczej obojętny stosunek. Rozumiem doskonale, że jest Faceless od długiego czasu i oczywiste jest, że jest lepsza od Aryi. Ale wydaje mi się po prostu, że w razie niepowodzenia treningu Starkówny lub jej ucieczki, to właśnie Waif będzie stać na jej drodze ucieczki z Braavos - więc tu spodziewam się konfrontacji dwóch wspomnianych dziewcząt. Tyle.
2 - co do Jaquena - mało kto go chyba nie lubi, zapewne dlatego, że pojawił się w serialu dużo wcześniej od Waif i od początku był po stronie Aryi (a więc tej, dla wielu ludzi, "właściwej") i zabijał "tych złych".
3 - jeśli chodzi o długość treningu - to tej naparzanki na kije nie trzeba mozolnie i dobitnie pokazywać co odcinek. Są prostsze sposoby, by uzmysłowić widzowi, ile to trwało.
4 - co do dalszych losów Aryi - tu się zgadzamy - również według mnie jej trening się nie powiedzie - i znowu powtórzę - stąd mój komentarz o zabiciu "trenerki", bo uważam, że będzie chciała ona przeszkodzić Aryi w jej ucieczce/działaniu. Na to właśnie czekam, na jakiś ruch w tym wątku.
Ja też mam obojętny. Mogę się nawet zgodzić, że można było pokazać to wszystko inaczej - jak wszystko od 5 sezonu.
Ale mam nadzieję, że nie zginie, bo Arya będzie miała dużego minusa, jeżeli ją zabije tylko po to, żeby uciec z miejsca, do którego dobrowolnie się zgłosiła, bo chciała szkolić się na Człowieka bez twarzy. Chociaż Arya stała się taką hipokrytką, że nawet by mnie to nie zdziwiło.
Naprawdę trafiła na jej listę? :D Nie pamiętam tego.
Arya to naprawdę jest tępa.
W sumie nie powiedziała tego wprost, ale to można wywnioskować po rozmowie z Waif podczas treningu i pytań związanych z osobami które były na liście.
Albo i ja to zle zinterpretowałem xD
Przy powtarzaniu odcinków zwrócę na to uwagę, ale nie zdziwiłoby mnie to, Arya byłaby zdolna do czegoś takiego.
A ja lubię i szanuję ciężką pracę Waif :-)
Większość z nas lubi i kibicuje Aryi, ale dla Waif jest ona tylko jakąś przybłędą z Westeros co może i się stara ale póki co chce znowu zmieniać twarz a nie potrafi pokonać nieuzbrojonego przeciwnika i ciągle pyta o moralność bycia killerem za pieniądze
poza tym Waif czy Jaquen to jedno i to samo - się zamieniają twarzami, ciałami, głosami - nie możemy być pewni z kim Arya walczy, a z kim słucha historii
Ja się pytam - wiadomo czy drogie było takie wynajęcie faceless man'a?
Dokładnie, dlatego nie rozumiem hejtu na nią, a właściwie wiem, że powodem jest to, że jest lepsza od Aryi. Bo fani Aryi woleliby, żeby Arya szybko się nauczyła i pokonała koleżankę. Wtedy Arya byłaby badassem. The Waif jest co najwyżej "cunt" czy inne określenia jakie można spotkać.
Co do pytania, jest tak drogie, że taniej wyjdzie wynajęcie najemników, niż jednego człowieka bez twarzy :)
A ja lubię Aryę, do czasu Braavos miała wg mnie jeden z najlepszych wątków w serialu. Dlatego irytuje mnie to co teraz się dzieje. Jest oczywiste dla każdej w miarę rozgarniętej osoby, że Arya ze swoim ego, traumą, problemami, starkizmem NIE NADAJE się na Człowieka Bez Twarzy.
Co mnie wkurza to to, że ten wątek jest ciągnięty w nieskończoność, mimo że i ta nieprzyjemna dziewczyna widzi i mówi, że się Arya nie nadaje, a Jaquen daje co chwile "nowe szanse". Agresję, brak skrupułów wobec zabicia człowieka u Aryi można wykorzystać, ale nie jako Człowiek Bez Twarzy. Bycie Starkiem tkwi w niej zbyt głęboko, żeby dało się to wypalić okładaniem kijka od mopa i śmiesznymi zadaniami na targu.
Nie widzę sensu w tym wątku, na dodatek jest dla mnie oczywiste, że sama nauka na skrytobójcę z mistyczną otoczką mogłaby być bardzo ciekawa (tak jak nauka Sansy na Graczkę, lub Brana na potężnego Kogoś Tam).
Odkryłam wczoraj bardzo fajną teorię o Ludziach Bez Twarzy i Aryi (ma chyba 5 części, podaję link do trzeciej: https://www.youtube.com/watch?v=h76NaFuDEpI)
Generalnie Ludzie Bez Twarzy nie są głupi i widzą, że Arya nie wyzbyła się swojej tożsamości, ale jest im potrzebna ze względu na swoje umiejętności wargowania i pochodzenie. To jest niesamowite, jakie ludzie tworzą teorie, jak potrafią powiązać wszystko w całość. Wcześniej uważałam, że Martin trochę przynudzał i przedłużał w ostatnich książkach, ale to wszystko chyba jednak ma sens, żeby nakreślić tło polityczne, intrygi. Jestem pełna podziwu dla ludzi którzy to rozkminiają i dla Martina że stworzył coś tak przemyślanego i skomplikowanego.
W dyskusjach w ubiegłym roku, kiedy po raz pierwszy krytykowałam wątek Aryi uczynni czytelnicy podsuwali mi fragmenty książki z jej historią w Braavos. I powiem tak: to się ma nijak do serialu. W książce Arya dostawał sensowne zadania zdobywania różnych rzeczy - i informacji. Była UCZONA.
"Ludzie Bez Twarzy nie są głupi i widzą, że Arya nie wyzbyła się swojej tożsamości, ale jest im potrzebna ze względu na swoje umiejętności wargowania i pochodzenie"
w serialu nie ma ani słowa o wargowaniu Aryi, ani o jej możliwym do wykorzystania pochodzeniu. Arya jest po prostu jedyną adeptką w pustej świątyni, ma za nauczycieli Olewacza i Sadystkę, jest jak dziecko we mgle (jak i widzowie), a Ludzie Bez Twarzy, hm, no w sumie to są dwie osoby.
Bank Braavos i Ludzie Bez Twarzy, jak rozumiem w książkach będący Kimś, mający swoje własne plany (jak masa innych bohaterów) w serialu są nikim i nie maja żadnych celów.
Absolutnie KUPUJĘ Ludzi Bez Twarzy, dla których Arya jest cenna niekoniecznie jako jedna z nich. Ale na Odyna, niech to będzie jakoś pokazane w serialu!
"Ludzie Bez Twarzy, hm, no w sumie to są dwie osoby."
To prawda, wygląda jakby Jaqen sam wszystkim zarządzał, świątynia jest praktycznie pusta. Ciekawe co się działo jak go nie było :D
Nie wiem po co oni trzymają tam Aryę, widać, że się w ogóle nie nadaje na Człowieka bez twarzy. The Waif tylko szkoli nowego ucznia, nie ma powodów traktować Aryi jak nie wiadomo kogo. Pewnie sama przez to przechodziła zanim zaczęła wymiatać. Bo nie chodzi tylko o okładanie kijem od mopa, ale o robienie uników, umiejętność szybkiego reagowania, bo przecież zabójca ma być jak cień :)
Pewnie było dobrze, bo baba rządziła i nie kierowała się sentymentami do poznanych na drodze dziewuszek :P
Niby to wszystko wiadomo, ale ilu nauczycieli sztuk walki stosuje metodę: to ja cie będę bił a ty się broń, zamiast: to ja cie będę bił, a ty zrób tak i tak, ułóż ciało tak, postaw nogę tak, obserwuj to i to a teraz powtórzmy ten ruch 10 tysięcy razy, aż będziesz to robić z automatu :)
Aryi w ogóle nie powinno tam być, bo to (chyba) nie jest tak, że każdy kto chce może sobie wstąpić do świątyni i jeszcze oczekiwać, że go nauczą. Ale Jaqen miał u niej dług. Teraz są na etapie sprawdzania Aryi, jej opanowania i cierpliwości. Czy jak ktoś każe jej zmywać podłogi to czy to zrobi, bo SŁUŻY czy chce tylko mordować i bawić się twarzami. To jest na pewno długi i męczący trening, a Arya ma się stać sługą, dlatego tak wyglądają jej treningi. Jaqen sprawdza czy Arya jest w stanie to znosić (strata wzroku, treningi) czy pęknie i będzie chciała uciec, bo spodziewała się, że szkolenie będzie proste, i będzie mogła robić co chce, np. mordować ludzi z listy (ja obstawiam to drugie, ucieknie).