1 raz w życiu beczałem na GoT, a było wiele innych okazji. Martin znów udowodnił że jest prawdziwym s********m :'(
Może Loras rozkmini to zagadnienie, przez co uratuje królestwo i stanie sie Azorem Ahai (teorie powstałe po 12tej w nocy są najlepsze ) :)
Uff na szczęście zmrużyłam drugie oko, ale zgodnie z teorią o najlepszych teoriach przychodzących do głowy po 12 wyszło mi, że Król Śniegu ma w dupie zostanie jakimś tam różowym złamasem i krwawym workiem mięsa, on ma inną estetykę i za przeproszeniem, możemy mu wsadzić :D
"PYTANIE - co i gdzie trzeba włożyć Królowi Śniegu by znowu stał się człowiekiem ;-)"
Zabiłaś mnie XD
To tego tam miał grać Mads? Jezu, nie polubiłam gościu, teraz już w ogóle nie spojrzę na niego przychylnym okiem - nigdy!
dla mnie Euron to porażka, a jeśli Mads miał go grać, to już w ogóle nie zdzierżę teraz tego aktora! gdyby Mikkelsen się pojawił w końcu byłoby na kogo popatrzeć :) ale wydaje mi się, że to chyba tylko takie gadanie/błogie życzenie fanów by miał zostać obsadzony w tej roli
Tu sobie proszę porównać Euronów Greyjoyów
Mads M. http://ironthronerp.wikia.com/wiki/Euron_Greyjoy
serial http://www.fanpop.com/clubs/house-greyjoy/images/39633108/title/euron-greyjoy-do or-photo
teraz to już czuję się bardzo zawiedziona wyborem aktora... gdyby to Mads był Euronem, cała jego beznadziejna gadka w stylu "Dany będzie moja" miałaby dla mnie zupełnie inny wydźwięk, bo taką parę to ja chętnie bym zobaczyła :D
Jeśli o mnie chodzi to Mads mógłby zagrać kogokolwiek i byłaby to moja ulubiona postać z automatu i nawet największe debilizmy nie byłoby mi straszne :)
Kontrast powala XD
Nie rozumiem czym się kierowali na kastingu, no za cholerę nie rozumiem.. Jeszcze żeby facet miał co grać, może grą by się wykazał.
ten serialowy Euron przypomina mi naszego cebulowego rycerza:
http://i1.kwejk.pl/k/obrazki/2014/03/a89e4b6cda41deeb32dae57ffb5fa5c2_original.j pg
Ale ta charakteryzacja jest fatalna. Gdyby zgolic te okropne bokobrody, dodać opaskę, troszkę ubrudzic i delikatnie odchudzić byłoby dobrze
OOO!!!!! rewelacja. Mniam. To byłby Euron! Nie dziwiłoby, że ludzie za nim poszli. A tak? Wparował na wiec gość, co to od paru lat nikt go nie widział, chłopek - roztropek, krzyknął "jam jest Euron", goły i wesoły jak święty turecki, żarty jak u menela z przysłowiowej budki z piwem, pogroził Dance swoim fiu.tem za przeproszeniem i wybrali go! Wybrali! A on co robi najpierw? Chodźmy, zamordujmy moich kuzynów. Litości. Zabiłem wam prawowitego króla, a teraz zabiję jego dzieci. Ruszajmy radośnie mordować.
https://i.ytimg.com/vi/ttU4Q9gK1S4/hqdefault.jpg
Mads był wyborem widzów, który W PEŁNI POPIERAM. Z resztą ja bym popierała nawet jakby miał zagrać żelazny tron i mamuta. W JEDNEJ SCENIE.
Ja rozumiem, jakby Euron w wersji Mads myślał uwodzić Dankę, baba by musiała być z kamienia. Na widok serialowego niuniusia Danka powinna parsknąć śmiechem i oddalić się w bliżej nieokreślonym kierunku. Gdzie temu jegomościowi choćby do Daaria :)
O Boże... No tak, niuniuś jedyne co poderwać może, to cztery litery. Ale gdyby to był Mads... oj, chciałabym, chciała...
taki prostak i krzykacz, postawić przy nim khala Drogo.. :))
swoją drogą, gdzie jest Drogon?!
czyżby o ten imaż Lodowe Króla Ci chodziło?
http://66.media.tumblr.com/981a50cd5cce857a9da7089af70694e9/tumblr_o6jkvvSVG21rq 0tpyo1_500.gif
"Ten Euron ma takie śmieszne pucki, wygląda jak czeski górnik, żywcem widzę go w barze z kufelkiem Cernej Hory. Czy to nie Madsa Mikkelsena widzieli czytelnicy jako Eurona? No Z TAKĄ gębą to ja to rozumiem. Albo Vincenta Cassela. Ale nie te oblicze kojarzące mi się z rumianymi jabłuszkami!"
Emo chyba rozgryzłaś filmowego Eurona - on wcale nie pływał po świecie i nie był w Valyrii, i nie zadawał się z czarnoksiężnikami, tylko pojechał podorabiać w kopalni albo na budowie, a teraz wrócił rodzinne strony, obnosi się z odłożonym hajsem i opowiada wizje z pijanego widu :)
I pewnie spał w przepełnionym hostelu robotniczym, z braku łóżek w wannie i to z robotnikiem z Bangladeszu o imieniu Arjawhanarana, jadł czekoladę do gotowania, gotował okrawki mięsa sprzedawane dla psów - i teraz wrócił i sobie odbija imigranckie niedole :D
Nie mogę za bardzo ogarnąć tych zachwytów nad "przemianą" Sansy. Była głupia i naiwna, jest głupia i naiwna, a jedyne co się zmieniło to ton głosu i może make up (choć tutaj pewna nie jestem). Ale wszyscy tak czekali na "ogarniętą" Sansę, że aż głupio teraz krytykować ;).
W Sansie spełnia się taki fajowiutki archetyp popychadła-mimozy, która "przechodzi wewnętrzną przemianę", "ogarnia się" i "zaczyna kopać tyłki". To oczywiście jest fajny motyw, jeżeli jest prawidłowo pokazany, jeżeli wewnętrzna przemiana jest wiarygodna. Ale jeżeli chodzi o Sansę, to lepsze przemiany zachodzą w bohaterach bajek Disneya, o Pixarze nawet nie piszę :)
Mnie to naprawdę wkurza, bo Sansa miała zadatki na Gracza w KL, umiała znaleźć sojuszników bez uciekania się do manipulacji, umiała kłamać i manipulować tymi, których się dało (słynne namawianie Joffa do walki na pierwszej linii ^^), starała się nie wchodzić w drogę/ ustępować z drogi tym, którzy stanowili dla niej zagrożenie. Popełniała błędy, była naiwna, wykazywała pomyślunek ADEKWATNY do swojego wieku, wychowania i okoliczności, dzięki czemu była WIARYGODNA.
Sansa: nagle rozgarnięta specjalistka od sytuacji geopolityczno-militarnej, rozstawiająca wszystkich po kątach, manipulująca swoimi sojusznikami, wykorzystująca osoby jej życzliwe, włażąca bezmyślnie w ręce swoich wrogów, ludzi, którzy realnie mogą i przede wszystkim chcą ja skrzywdzić, to jakaś porażka. Tak jak ty ja również nie ogarniam zachwytów nad taką Sansą. Sansa w KL była głupiutka, potem trochę się wyleczyła z naiwności (ale nie do końca, co jest OKEJ, bo Sansa to w sumie DZIECKO, nienaumiane NICZEGO, oprócz szycia, bo na pewno nie życia :P ), ale mnie się to wydawało całkiem fajne w tym morzu bezeceństwa, jakim jest GoT. I była świetnym kontrastem dla małej psychopatki Aryi.
Tak samo nigdy nie wybaczę szkoły życia Sansy prowadzącej przez łóżko i pięść Ramsaya, skoro mogła to być szkoła życia Tyriona i LF.
Sansa w KL imponowała mi tym, że przetrwała nie szmacąc się i nie brukając swojego sumienia i duszy. Ta nowa Sansa nie imponuje mi niestety niczym.
Sansa była idiotką w KL, była idiotką u LF-a, jest idiotką również teraz i zapewne pozostanie idiotką do końca serialu. Jedyna różnica, jest taka, że poprzednio była naiwną ptaszyną, a teraz jest po prostu głupia. Kto zdrowy na umyśle odrzuca podaną na tacy armię, zwłaszcza w tak trudnej sytuacji?
Pobawie się w adwokata diabła (co jest trudne biorąc pod uwagę fakt, ze nie lubie serialowej Sansy)
ALe:
Sansa chyba czyta Filmweb bo powiedziala cos co powiedziałby każdy na jej miejscu: LF albo jest idiotą albo jest jej wrogiem. Tak czy siak czy można zaufać idiocie albo wrogowi?? On ją zawiódł ( albo perfidnie wykorzystał) więc skad ma miec pewnosc ze nie zrobi tego ponownie? Albo że jej nie zdradzi jak bedzie miał szanse. Że nie odbierze WF jej bratu albo cokolwiek. Mogła by oczywiscie wykorzystac go do swoich celów ale może jest na tyle madra (haha;p) żeby stwierdzić, że z Littlefingerem w jego grze nie wygra. A tak zostawila sobie armie Doliny na ewentualna czarna godzine.
Owszem, Baelishowi nie można ufać, ale kto mówi tutaj o zaufaniu? Sansa powinna była spróbować wykorzystać LF-a. Gra rzeczywiście ryzykowna, ale Starkówna ma kilka mocnych kart w ręku, ludzie Doliny (zwłaszcza Royce) nie pałają sympatią do Lorda Protektora. Sansa miałaby dużo do zyskania, a niewiele do stracenia, a jednocześnie szanse na wygraną nie byłyby wcale takie małe. Ewentualnie, współpraca również mogłaby jej wyjść na dobre. Odrzucenie pomocy z Doliny to najgorszy z wyborów.
Mogłaby by próbować go wykorzystać i dla fabuly byloby to ciekawsze ale może zwyczajnie stwierdziła, że jej sie to nie opłaca, że nie ma co ryzykować. Paluchowi nie zależy ani na niej ani na nikim innym poza sobą, współpraca z takim nieprzewidywalnym kimś jest hazardem. Przecież ona nie wie co i z kim kombinował w tym czasie. Normalnie pomyślalabym sobie, że LF ma coś na lordów Doliny, ze tak ochoczo przybyli na Północ. No ale jak jest to wszyscy wiemy...
Ogolnie to mnie śmieszy, że tak wszystko analizuje i zastanawiam się "o czym mysli Sansa" bo Dedeki nawet na to nie zasługują. Oni sami sie pewnie nad tym nie zastanawiają, zachowanie Sansy muszą dostosowac do swojego scenariusza, jakkolwiek nielogiczne, niedorzeczne i niewiarygodne by to było.
Cóż mogę droga koleżanko dodać, zgadzam się w całej rozciągłości. Też uważam, że siła Sansy, choć nie "oczywista" i na pokaz, była wiarygodna i zgodna z jej, że się tak górnolotnie wyrażę, profilem psychologicznym. Lubiłam ją w KP, bardzo podobała mi się jako Alayne, czyli rzekoma córka LF w sadze. Była coraz bardziej ogarnięta, coraz więcej zaczęła rozumieć i kojarzyć, a jednocześnie nie zatraciła swojej "sansowatości" ;). I bardzo dobrze, bo saga potrzebowała zróżnicowanych postaci kobiecych. Dedeki robią z niej na siłę macho w spódnicy, ale niestety nie na tym to polega. O wiele bardziej naturalne byłoby gdyby Sansa np. bardziej opierała się na Jonie, mniej mu rozkazywała, bo w jej w tym image`u jest średnio do twarzy. No, ale chyba jesteśmy w mniejszości.
No niestety obawiam się, że mamy do czynienia ze słynnym stwierdzeniem, że nowoczesne dobra popkultury potrzebują "silnych postaci kobiecych", które przez wielu są rozumiane, jako kobieta-sucz. Sansa "dorosła", stała się kobietą w "pięknych" okolicznościach, a to oznacza bycie biczą, bo innej opcji na "silną postać kobiecą" nie ma. Taka "ogarnięta" kobita pyskuje, mąci, przerządza, często oczywiście umie się bić i ogólnie cuduje. I obowiązkowo musi być niefajna wobec mężczyzn, bo "silna postać kobieca" nie może stworzyć z żadnym zwyczajnej partnerskiej relacji. Nawet z własnym bratem.
Tak jakby kobita w pastelowych fatałaszkach, nie będąca chamką, nie sypiąca mięchem, miła, lojalna, uprzejma i kulturalna, czy po prostu zwyczajna, bez odchyłów nie mogła prowadzić swojej własnej Gry i być w niej całkiem skuteczna.
Wiesz, ciekawa jestem, jakby Sansa odnalazła się w KL pod nowymi porządkami :)
Jak by się odnalazła w KL? Zamiatałaby Tommenem wszystkie lamperie w Czerwonej Twierdzy (o ile są tam w ogóle jakieś lamperie), a poprawiłaby Wróblem ;D. O nie sorry, te łachmany kapłana nie nadają się nawet na szmaty.
Tak, zauważyłam to dziwne zapotrzebowanie na "sucze". Z jednej strony fajnie jest oglądać ogarnięte i charakterne kobietki, z drugiej na Rulora, "ogarnięcie" niejedno ma imię. Z tym, że jak wiemy niuanse postaci to nie jest najmocniejsza strona dedeków. Jeszcze by widzowie nie załapali, że Sansa NAPRAWDĘ się zmienia, ewoluuje, rozwija, czy co tam jeszcze. A tak, dostaliśmy "Sansą po oczach" i teraz już wszystko wiadomo, i nikt nie ma żadnych wątpliwości, co najwyżej parę widzów na jakimś forum nie doceni tego dramatycznego zwrotu i znowu będzie wyrzekać ;).
Jakie w mniejszości? :) Przecież ja też jestem ^^ A Sansa w którymś tam odcinku wyskoczy jak Xena, rzuci czakranem (czy jak tam te jej kółko się nazywało?) i sama, "tymi ręcami", odbije Winterfell.
A to przepraszam, zwracam honor :), ale w temacie, w którym głównie grasuję większość osób jest "na tak".
Zgadzam się. Spodziewałam się czegoś w rodzaju Jona wybawiciela, a tu Sansa chce go ustawić do pionu - "Ty nie jesteś prawowitym Starkiem, ale ja tak". Lubię Sansę i jej wątek i mam nadzieję, że pójdzie po rozum do głowy. :) Naprawdę liczę na odbicie Winterfell, a nie jedynie na próbę odbicia...
"polityka u Ośmiorniczek na poziomie wyborów trójki klasowej"
Świetne porównanie ^^ Ostatnio cała Gra o Tron sprowadza się do intryg rodem z wybierania samorządu 4 klasy szkoły podstawowej. Bo mentalnie pomysł nowego przewodniczącego o wycinaniu wyimaginowanych drzew jest dość dziecinny ;D Może miał na myśli papierkowe stateczki, kto wie.
Co do Eurona - pełna zgoda - w 2 odcinku lepiej się prezentował <choć bez opaski>, tak tutaj wypisz wymaluj górnik przed szychtą, czy inna obszczymorda.
Arya. Coś mi sie wydaje, że Karate Stick przywłaszczy sobie twarz aktoreczki i wybędzie do Westeross z trupą by wypełnić kolejnego questa. Co za tym idzie? Koniec z kijkami, koniec z "jestem nikim" x666. Ale zastanawia mnie, czy przywłaszczając twarz zmieniają się gabaryty asasyna? o.O
Tyrion i Varys nie muszą być ufni wobec Red Pristersów, z tego co zrozumiałem, zależy im na propagandzie tych Goebbelsów Essos.
I Twoja uwaga o nieprzygotowaniu Brana do takich podróży (że jak zobaczy Night Moula to ma s3.14erdalać) jest dosyć mocnym argumentem na absurdalność tej sytuacji. W myśli zasady "przezorny zawsze ubezpieczony" Bloodraven wręcz musiał powiedzieć o konsekwencjach złego dotyku, który boli całe życie. Chyba, że zaplanował sobie katastrofę o.O
Co do outfitu Night Kinga, zmienia się, goli, chodzi do fryzjera - cokolwiek, ale póki nie zmieni się jak Daario na przełomie 3 i 4 sezonu, jest dobrze :D
Mnie się wydaje, że Bloodraven wiedział jak się skończy szkolenie Brana i że tak musi być. Dlatego go nie ostrzegł - bo ta sytuacja musiała zajść. I dlatego w chwili ataku na jaskinię przenieśli się do Winterfell. Gdyby poszli gdziekolwiek indziej, to Hodor nie byłby Hodorem i historia potoczyłaby się zupełnie inaczej. Rany, jak ja uwielbiam takie czasoprzestrzenne rozkminy, ogromną przyjemność sprawił mi tym wątkiem ostatni odcinek :D mimo potoku łez wylanych nad biednym, wiernym Hodorem...