*NIEUSTANNY SPOILER ALERT / FANDOM FRIENDLY*
"Temat tego forum jest bliżej nieokreślony. Będziemy tutaj rozmawiać o wszystkim, co ma jakiś związek z Hannibalem. I nie mówię tu tylko o serialu; nikomu nie bronię odnosić się do książek czy filmów. Być może postaramy się podzielić swoimi spostrzeżeniami w poszczególnych kwestiach. Będziemy wysnuwać własne teorie, rozkładać na czynniki pierwsze interesujące momenty z serialu, rozkminiać symbolikę, gawędzić o relacji Hannibal/Will...
Możecie tutaj poruszyć absolutnie każdy dowolnie przez Was wybrany temat.
Pomyślałam o stworzeniu tej dyskusji, ponieważ brakuje mi w innych forach wszechstronności. Zazwyczaj podejmuje się jeden temat, który zostaje mniej lub bardziej omówiony – tutaj będziemy omawiać każdy. Możecie pisać wszystko, co przyjdzie Wam na myśl.
Zapraszam do ożywionej dyskusji :)" Bonesss
http://www.filmweb.pl/serial/Hannibal-2013-650378/discussion/Kuchnie+%C5%9Bwiata %2C+czyli+wszystko+o+Hannibalu.,2650674
http://www.filmweb.pl/serial/Hannibal-2013-650378/discussion/Kuchnie+%C5%9Bwiata %2C+czyli+wszystko+o+Hannibalu+II,2677939?page=20#post_13795496
Nie chcę was martwić, ale w trakcie prac nad drugim sezonem Hugh towarzyszyła żona (Claire Danes) i malutkie dziecko, byli razem na planie. ;)) nie wiem jak w trzecim, bo nie szukałam informacji, ale wątpię, by uciął sobie samotną wycieczkę po Europie tylko z ekipą. Na zdjęciach jeden i drugi wyglądają na szczęśliwych ze swoimi rodzinami i niech tak zostanie, dziewczyny.
Dlaczego sprowadziłaś mnie na ziemię? Tak mi było dobrze bujać się w obłokach :D
A ja i tak swoje wiem,jest jakaś szczególna bliskość między Madsem i Hugh i każdy może to sobie interpretować na swój sposób :p
Też nie myślę, że to tak hop siup zapominamy... Zwłaszcza że chemii było TAK dużo między nimi.
Pognali do Brayana, przecież mówił ;))) i się wywnętrzyli co to właśnie zrobili. A że Fuller rzecz wyciął, to myślę, że fizyczna relacja między nimi w 4 sezonie nie jest pewna jak i sam sezon
Mówisz? Może i tak. A może i nie. Zależy od stacji, jeśli któraś przygarnie Hannibala, wycięcie sceny pocałunku odbieram jako zostawienie sobie furtki: mogą być real husbands, ale nie muszą. Chociaż po tych wszystkich wyznaniach o zakochaniu byłoby to dość dziwne.
Finał :) Głosujemy? Miłego wieczoru
http://www.spoilertv.com/2015/09/2015-series-comp-day-31-32-final-hannibal-perso n-of-interest.html
Tak, doszły ;) postaram się odpisać jutro. Dziś nie dałam rady. Ej, mamy zastój. Tak cicho tutaj...
Wczoraj dowiedziałam się,a właściwie przypomniałam sobie,czym według Hannibala pachnie Will. W 1x10 jest taka fajna rozmowa między Lecterem a dr. Sutliffe'm na temat problemów psychicznych Grahama. Hannibal stwierdza,że Will pachnie jak "a fevered sweetness". Jakie to było urocze <3. W ogóle to kolejny świetny odcinek 1 sezonu. Hannibal przejmuje coraz większą kontrolę nad Grahamem,próbuje zawładnąć jego umysłem,ale jednocześnie martwi i troszczy się o niego. Znów spędzają mnóstwo czasu razem,Will jest szczery tylko przy Hannibalu,mówi mu o wszystkich swoich lękach,dzieli się z nim bolesnymi refleksjami. Za to w rozmowach z Jackiem nie potrafi się otworzyć,okłamuje go i sam siebie. Tylko w obecności Hannibala odkrywa swoje prawdziwe jestestwo,może być sobą.
Lecter towarzyszy Willowi nawet podczas wizyty u neurologa,jakby Graham był jego dzieckiem xD
Dr. Sutcliffe też zauważa,że Will jest dla Hannibala kimś niezwykle ważnym,zajmuje istotne miejsce w jego życiu. Tej zażyłości nie sposób nie zauważyć.
Tyle nowych smaczków i niuansów odkrywam,oglądając powtórnie sezon 1,to niebywale inspirujące odczucia.
Towarzyszy mu, bo chce się przekonać, czy jego diagnoza jest słuszna i jednocześnie ukryć chorobę Willa przed wszystkimi. Graham jest już poważnie chory w tym momencie i Hannibal to wie, ale jest ciekaw, co choroba zrobi z Willem.
Tak,wiem o tym,co nie zmienia faktu,że Hannibal po prostu uwielbia być blisko Willa. Abstrahując już od tego,że doktor chce przejąć kontrolę nad Willem i śledztwem,to po prostu znajduje wyjątkową przyjemność w towarzystwie Grahama.
Dokladnie, ale ja bardziej lubię jego oburzony wyraz twarzy w czasie rozmowy z Gideonem, kiedy Will przechodził łagodny atak padaczkowy. Gideon ośmielił się powiedzieć, ze Hannibal nie jest zbyt przejęty i spójrzcie tylko na Lectera‼ Święte oburzenie, ale na zimno, jak śmie ktoś sugerować, że on nie jest Willem przejęty :)
Nie doszłam jeszcze do tego odcinka,a tak jak wspominałam sporo mi umknęło podczas wcześniejszego oglądania,ale na pewno wkrótce to nadrobię.
Wyobrażam sobie to oburzenie Hannibala :D. Jak mógłby się nie przejąć stanem swojego ukochanego :))
Ach, dobrze pamiętam. "Fevered sweetness". Nice. Tak, przydałoby się obejrzeć cały serial od nowa i rozkoszować się widokiem Willa i Hannibala zbliżających się do siebie i próbujących opanować rodzącą się fascynację, obsesję, uczucie. Will rzeczywiście szybko przylgnął do Hannibala, a przecież jest trochę aspołeczny, nieufny i wycofany. Hannibal otacza Willa opieką i wie, czego ten potrzebuje dużo lepiej niż on sam. "God knows where I'd be without him". Bardzo się do niego przywiązał. Facet jechał godzinę w zamieci śnieżnej dlatego, że Will spóźnił się na umówioną wizytę dwie minuty.
I to nasz opanowany chłodny doktor. Ten uśmiech gasnący na widok pustej poczekalni, ta nerwowość, telefon w dłoni i nie Lacrimosa czasem w tle❓ bylo jasne, ze Hannibal przepadł z kretesem. A Will nie zauważył, ze przegapil wizytę
Nie wiem,dlaczego,ale byłam przeświadczona,że dopiero 2 sezon odkrył prawdziwe uczucia Willa i Hannibala.
Oglądając sezon 1 chyba za bardzo skupiłam się na pomysłowości i awangardowości serialu,a przeoczyłam to,co jest w nim najważniejsze i najbardziej innowacyjne:rodzące się uczucie między seryjnym zabójcą,a ścigającym go agentem FBI. Przecież to jest genialne.
Co prawda,Will w 1 sezonie nie wiedział,kim tak naprawdę jest Lecter,ale gdyby nawet było inaczej,myślę,że Graham i tak poddałby się urokowi Hannibala.
Zakochanie Hannibala bylo widoczne od pierwszego spotkania, ale ja bylam świecie przekonana, ze Will Hannibala nienawidzi. Przyznaję się do tego, mea culpa. Dopiero po trzecim sezonie przestałam tak uważać. Taka bylam oporna.
Rzeczywiście,dużo czasu Ci to zajęło :D
Will lubi się bawić w kotka i myszkę z Hannibalem. Kocha go, a może jednak nie.
Może go nienawidzi,ale wciąż krąży wokół Lectera jak satelita. Chce go zabić,ale bezskutecznie.
Ale to tylko takie gierki,Will obdarzył Hannibala autentycznym,silnym uczuciem,które zaczynało już być widoczne w 1 sezonie. Był jednak tym oszołomiony,potrzebował czasu,by zrozumieć swój afekt do doktora.
Zupełnie jak ja. :) też potrzebowałam czasu. Możecie śmiać się okrutnice, śmiało :)
Ale Will dużo Hannibalowi przebaczył. Wszystko. Abigail, dziecko z Margot, Molly, własne rany... To musi być miłość
Oni znajdują przyjemność w zadawaniu sobie ran,zarówno tych fizycznych,jak i emocjonalnych. Taka to już jest ta ich miłość:osobliwa i pokręcona,ale piękna i porywająca. Połączyła ich niespotykana i nierozerwalna więź,są sobie przeznaczeni.
H: We could disappear now. Tonight. Feed your dogs, leave a note for Alana and never see her or Jack again. Almost polite.
W: Then this would be our last supper.
H: Of this life.
*Internally screams for ages*
Kiedy to mówił, wiedział, że Will go zdradził. A mimo to. Mimo wszystko... chciał doprowadzić go do tego momentu w czasie, który znów połączy ich z Abigail.
Instalacja, którą zrobił Will, gdy podróżował w czasie, do początków Hannibala i przemierzał jego koszmary. Dotknął jego duszy. Zamienił truchło odrażającego mordercy w dzieło sztuki. Przemienił ohydę w piękno. Ćma z rozpostartymi, lustrzanymi skrzydłami. Wplątane w nią ślimaki pozwolą przepoczwarzyć się larwom świetlików, będą pożywką dla ich "stania się". Dlaczego to zrobił?
Może: 1. chciał wejść do końca w ducha Hannibala, więc zrobił to samo co on; 2. pokazał swoje prawdziwe ja - fascynację śmiercią, dostrzeganie piękna w przemocy; 3. zmieniając truchło w dzieło sztuki symbolicznie pokazał jak widzi Hannibala: nie tylko seryjnego mordercę, ale kogoś, czyje dziwne, wewnętrzne piękno dostrzega;
"There is no morality, only morale." Hasło epikurejczyków :) Swoja drogą Hannibal bardzo się nad nim napracował, a rezultaty w dalszym ciągu są niepewne... Will ciągle jest na etapie "nie mogę żyć bez niego nie mogę być z nim". Ale chce więcej, chce dotrzeć dalej niż była Bedelia. A Bedelia prowadziła grę z Hannibalem i wygląda na to, że przegrała. Przedziwny to był związek, bardzo intymny, pełen manipulacji, strachu, podziwu i wzajemnej fascynacji. Hannibal był przewodnikiem Bedelii, ale ona też go prowadziła. Przypomnijcie sobie ich rozmowy o przebaczeniu, o zdradzie, o miłości.... rozmowy, które zawsze prowadziły do Willa :) Tak jak w przypadku związku Hannibala z Alaną.
Will już jest dalej niż była Bedelia. Ich intymność była powierzchowna. Hannibal niby mówił, rozmawial, ale nie odslanial się do końca. Zachowywał się swobodnie przy niej, jakby ją testując. Bedelia ten test oblała. To Will dotarł za zasłonę nie ona.
Ja bym nie spłycała tej relacji z Bedelią. Była inna, ale była pełna napięcia i bardzo intymna. To była fascynująca gra. Bedelia była bardzo blisko. Zaglądała za kurtynę. I nie wydaje mi się, że cokolwiek oblała. Są miejsca, do których klucz ma tylko Will. Wolę myśleć, że Bedelia pozbyła się złudzeń i po prostu odeszła...
?
Odeszła, bo zrozumiała, ze dla Hannibala najważniejszy jest Will❓ Z tym się zgodzę. Mówię oblała test,bo byla jednak przerażona, za dużo tego bylo dla niej. Will inaczej reaguje. On się ewentualnie brzydził mordu, ale się nie bal. Bedelia chciała poznać i zrozumieć Lectera, stąd wszystkie pytania o przeszłość, o Misze, o Willa. Myślę, ze byla zazdrosna. Ale to Will rozumie lepiej, to on udal się w podróż, jego zrozumienie jest niejako automatyczne, a kiedy zadal sobie nieco trudu zaszedł daleko. Bedelie Hannibal znal dłużej, ale to Will poznal go lepiej i głębiej. To Willa kocha. Bedelia w pewnym momencie chyba probowala ich rozegrać, ale się nie udało
Bedelia nie była ostatnią żoną Sinobrodego. Odeszła, bo wiedziała jaki czeka ją koniec. Wiedziała, że nie może zmienić swojej historii w inny sposób. Nie mogła wygrać. Will żyje i zbliża się do Hannibala coraz bardziej. Z tym nie próbowała walczyć. Nie można wygrać z Willem.
Powiedzmy to otwarcie: Will jest groźniejszy od plagi dżumy i hiszpańskiej inkwizycji :D
Może to miał być znak dla Hannibala, może podarek, może coś w rodzaju - Hej, zrozumiałem i też tak potrafię, odkrywam siebie. Albo dał się ponieść fantazji wymieszanej z własnym mrokiem. Who knows.
Zastanawia mnie to. Różne myśli wpadają do głowy. Musze to obejrzeć jeszcze raz. Ale jestem jeszcze w 1szym sezonie.
Być może wtedy Will zrozumiał i zaakceptował to czym jest Hannibal? Dla mnie ten gest jest również symbolicznym zamknięciem historii Mishy. Will zamknął ten rozdział, Misha odeszła. To miejsce zajął Will. Zrobił to z własnej woli, zrobił to dla Hannibala i dla siebie, bo chciał być częścią życia Hannibala. Częścią jego duszy...?
Chyba chciał się w tą duszę wtopić, stopić z nią jak dwa równe metale, aby tworzyli jedno.
Taki wiesz, podarek na przeproszenie a jednocześnie takie potwierdzenie czegoś, coś jak bycie po słowie. Tak to widzę.
Will przemienił brzydotę w piękno. Z rzeczy, która szpeciła świat Hannibala przez wiele lat - a rzeczą tą było więzienie mordercy Miszy - postanowił stworzyć dzieło sztuki. Will pragnął udoskonalić świat Hannibala, naprawić go i wyczyścić z brudu. Dopóki morderca żył, dopóki żył w taki sposób, świat Lectera, a więc i świat, do którego zmierzał Will nie był tak piękny, jak być powinien. Graham dał prezent Hannibalowi, dał mu czystość i nową, niezapisaną księgę, na stronicach której zostanie spisania tylko ich historia, historia Willa i Hannibala; bez ducha Miszy stojącego za Hannibalem, bez przeszłości, bez wspomnień.
Hannibal od zawsze pragnął, aby w życiu Willa nie było nikogo oprócz niego. Will pojechał do domu Lectera i uczynił dzieło sztuki z mordercy, żeby ostatecznie zamknąć bramę do dawnego jego życia, do życia na Litwie. Will wyeliminował na swojej drodze wszystko, żeby uwolnić Hannibala, ponieważ tak samo jak on pragnął, aby jedyną osobą w jego życiu był on sam. Tylko Will, nikt inny.
Acha. Doskonale to opisałaś. Moja pierwszą myślą było to, jak zmieni się po tym wydarzeniu pałac pamięci Hannibala. Bo pamiętasz, Hannibal w rozmowie z Willem powiedział, że jego pałac jest piękny ale to nie jest ani bezpieczne, ani miłe miejsce. Will musiał tam zrobić porządne przemeblowanie. Gdy spotkali się we Florencji, Will był taki obecny i spokojny. Wniknął głębiej w duszę Hannibala. I przestał cokolwiek negować. A Hannibal z kolei nie wiedział co z tym zrobić :D
Dziękuję, miło *,*
To bardzo ciekawe, co mówisz. Rzeczywiście pałać pamięci Hannibala musiał się jakoś zmienić po tym wszystkim, co Will zrobił. Wiemy, że zrobił wiele, aby doprowadzić pałac do porządku, do stanu takiego, jaki mu będzie odpowiadał. Pozmieniał tyle rzeczy, otworzył i przewietrzył nowe pokoje, stare pozamykał, wyczyścił meble z kurzu, przez okna wpuścił trochę światła. Do pewnych komnat zabronił Hannibalowi wstępu, zaryglował drzwi i schował klucze tak, by Lecter nigdy ich nie odnalazł; co więcej sprawił, że doktor wcale nie zamierzał i nie chciał ich szukać. Will wlazł z butami do domu Hannibala i zrobił remont.
Jednocześnie nie chciał zmieniać niczego. Bo to, co zobaczył, podobało mu się. Graham zrobił tyle, ile było trzeba, aby wytworzyć sobie miejsce w świecie Hannibala. To okazało się dość dużą ingerencją w harmonię Lectera, ale nie zburzyło budowli. Akceptacja i zrozumienie przyszła z obu stron: ze strony Willa i Hannibala. Nowy świat dla nich obu.
Tak zrobił sobie miejsce, cały czas się rozpychał rękami i nogami. Zasuwał jak czołg. I zniszczył delikatny świat. Rozbił filiżankę. Aby później tęsknić do życia, którego nigdy nie będzie miał, bo zabrakło w nim Abigail...
I jeszcze tu coś takiego wkleję. Bo kocham Abigail i jej więź Willem...
https://www.youtube.com/watch?v=jIgMXpFNsA4
Lubię Abigail, nie wiem dlaczego tyle osób nie podziela naszego zdania. Jest bardzo ważną postacią. Zmieniła bardzo wiele w życiu zarówno Willa, jak i Hannibala. Była "czymś", co połączyło ich ze sobą i była czymś, z czym każdy z nich połączył się na swój własny sposób.
Ale musiała zginąć prędzej czy później. Wtedy w ogóle nie powinna przeżyć, w tej kuchni. Reszta jej życie była zapożyczona, jej obecność była potrzebna Willowi i Hannibalowi, pomogła im się rozwinąć. Potem odeszła. Przez Willa. Ale tak powinno być.
To prawda. Jeden z moich ulubionych filmów z Abigail. Poza tym zgadzam się z Tobą, zypełnie nie rozumiem jak można ja hejtować :D To bardzo ważna postać i przełomowa dla Willa.
Will najpierw ją uratował a później zabił.
Uratował ją, ale to Hannibal tamował krwawienie. Później nie zabił jej własnymi rękami /znów Hannibal/ ale tym, do czego doprowadził. Wtedy podczas tej "ostatniej wieczerzy" los Abigail nie był pewny. Kiedy Will odrzucił propozycję Hannibala, Abigail umarła.
Też lubię Abigail,głównie ze względu na Willa,przy niej odzyskiwał względny spokój i równowagę. Niestety,sam jest sobie winien,że dziewczyna umarła.
Poza tym,ten trójkąt ojcowsko-córkowski nie miał racji bytu.
Hannibal jest zbyt zaborczy ,by z kimkolwiek dzielić się miłością do Grahama. Prędzej czy później,Abigail musiałaby zniknąć z ich życia. Lecter musi być najważniejszą osobą w życiu Willa,jedyną,którą Graham może obdarzyć miłością.
Jakoś potrafię to sobie wyobrazić. Abigail w niczym nie przeszkadza. Co więcej, teraz mam poczucie, że kogoś im w tym małym wszechświecie brakuje... może to będzie miejsce dla Clarice?
Ich wszechświat jest na tyle bogaty,wypełniony mieszaniną przeróżnych uczuć i emocji,że nie wyobrażam sobie,by ktoś miał do niego wkroczyć. Chyba,że na krótko i tylko po to,by jeszcze mocniej zacieśnić więź łączącą Willa i Hannibala,by umocnić ich miłość,dodać jej pikanterii.
Cóż. Uważam, że ich świat ma tyle wymiarów i odcieni, że jest w nim miejsce na budowanie więzi z innymi osobami. Problem w tym, że ich oddziaływanie jest zbyt silne i w konsekwencji wyklucza albo niszczy inne osoby. Ciekawe czy znajdzie się ktoś kto, to przetrwa.
A: He said he made a place for us.
W: A place was made for you, Abigail, in this world.
...
W: It was the only place I could make for you.