PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=233995}

Kości

Bones
2005 - 2017
7,6 78 tys. ocen
7,6 10 1 78159
7,2 4 krytyków
Kości
powrót do forum serialu Kości

Niby wszystko jest jasne...
Motto tego tematu: GIRLS JUST WANNA HAVE FUN.
Tutaj znajdziesz opowiadanka, etiudy, szkice, eseje i scenariusze zainspirowane Bones. Dołącz do Nas – czytaj, pisz i komentuj.

mala270

Noo :)) I W końcu ja moge dodać cd :)) Nie wiem dlaczego, ale tak nagle dzisiaj moja wena powróciła. I oczywiście jestem z tego bardzo zadowolona ;p Noo i oczywiście mam nadzieje ze sie spodoba :) Miłego czytania ;p




- Tato!! Tato!! - Usłyszała ciche szeptanie i od razu odwróciła się w kierunku z którego dochodziło. - Tato!!
- Parker, co się stało?? - Zapytała ośmioletniego chłopca, który stał po drugiej stronie łóżka.
- Niee, nic. - Odparł nieco speszony, tym że ją obudził. - Chciałem tylko zapytać tatę gdzie jest pilot od telewizora, bo nie mogę go znaleźć.
- A nie ma go na stole ani koło telewizora?? - Spytała, choć wiedziała że go tam nie ma.
- Nieee. Szukałem wszędzie, nawet w lodówce.
- W lodówce?? A co on miałby tam robić?? - Zadała mu kolejne pytanie i wstała, zakładając szlafrok.
- Noo tak, w lodówce. Bo kiedyś tata schował do lodówki... - Słodki blondynek zaczął swą opowieść i oboje skierowali się do salonu w poszukiwaniu pilota.


- Aałł!! - Jęknął Booth kiedy to przez sen uderzył się o nocną półkę. Kilkakrotnie przetarł bolące miejsce i z powrotem wygodnie ułożył głowę na poduszce.Przez chwilę patrzał w jasny sufit, jakby odzyskując świadomość. "A więc zapowiada się kolejny cudowny dzień." - Pomyślał i uśmiechnął się do siebie, po czym odwrócił twarz w stronę, gdzie zawsze sypiała jego partnerka. Zamiast niej ujrzał tylko wygniecioną poduszkę i szklankę wody na półce. "Pewnie już wstała i poszła do kuchni albo do łazienki" - Przeszło przez jego głowę. Więc on tez postanowił wstać. Podniósł się z łóżka i leniwie się przeciągnął, po czym wyszedł z sypialni. Spojrzał do kuchni, ale tam jej nie było więc ruszył w kierunku łazienki.To co zobaczył wywołało szeroki, pełen szczęścia uśmiech na jego twarzy. Siedziała na kanapie przed telewizorem i czule tuliła do siebie Parkera. Razem oglądali bajki i wciąż się z czegoś śmiali. Zapytał ją o coś, a ona spokojne tłumaczyła mu rzecz, której nadal nie pojmował. Nie denerwowało jej to, a wręcz przeciwnie - uszczęśliwiało. Czuła się potrzebna i miała tą satysfakcję, że to akurat ją poprosił o wytłumaczenie. Kiedy chłopiec zrozumiał, Temperance delikatnie pocałowała go w czoło i kontynuowali oglądanie telewizji. Agent, szczęśliwy że ma tak wspaniałą kobietę i uroczego syna, podszedł do nich po cichutku i szepnął im do uszu:
- Co tam oglądacie?? - Przerażeni widzowie aż podskoczyli.
- Tatoo!! Ale nas wystraszyłeś. - Powiedział blondyn przytulając się mocno do ojca.
- Więcej tak nie rób. Chyba, że chcesz żebym dostała zawału. - Rzekła Bones, przyglądając się obu Boothom.
- Oczywiście, że nie chce. - Odpowiedział Seely uwalniając się z uścisku syna. - Musiałbym być niewdzięczny Bogu... - Zamknęła mu usta namiętnym pocałunkiem.
- A to za co?? - Spytał kiedy ich usta oderwały się od siebie.
- Bo Cie kocham. - Odpowiedziała i uśmiechnęła się. Wtedy do rozmowy wtrącił się Parker.
- Tato, zrobisz nam śniadanie?? Bo Bones mówiła, że jak wstaniesz to zrobisz.
- A więc to tak...?? Ja Wam pokaże. - Wskoczył na kanapę i zaczął gilgotać "spiskowców". Przez około piętnaście minut było słychać tylko głośne śmiechy, a kiedy już ustały agent zapytał:
- To co chcecie na to śniadanie...??


Niedziela ta minęła im bardzo szybko i zarazem bardzo przyjemnie. PO zjedzonym śniadaniu wybrali się do kościoła, co jak zwykle zdziwiło śledczego, że Jego ukochana chce iść z Nimi.
Kiedy wrócili, kilka godzin spędzili w domu - zjedli obiad, oglądali telewizje i bawili się, a potem wybrali się na długi spacer. Odwiedzili ZOO, byli w parku i na karuzeli. Wybiła godzina 19.15 kiedy drzwi od mieszkania zostały ponownie otwarte. Choć wszyscy byli bardzo zmęczeni, bo był to dla nich dzień pełen wrażeń, musieli jeszcze spakować rzeczy Parkera, ponieważ Rebbeca miała po Niego przyjechać o godzinie 20.00. Pakowanie zajęło im zaledwie 10 minut, gdyż chłopiec musiał zabrać ze sobą tylko kilka niezbędnych zabawek, szczoteczkę do zębów, kilka koszulek i dwie pary spodni. Cała trójka siedziała na kanapie, wciąż coś popijając. Nie odzywali się do siebie ani słowem. Nie mieli sił. Po tym dniu nawet najmniejszy ruch był dla nich strasznie męczącą czynnością. Trwali tak do chwili, gdy rozległo się pukanie.
- Ja otworze. - Zdeklarował się agent. Poderwał się z kanapy i podszedł w stronę drzwi, leniwie je otwierając.
- Hej Seely!! - Zabrzmiał radosny głos Rebbeci. - Gdzie Parker??
- Cześć. Wejdź. - Odparł, nie chcąc trzymać gościa w drzwiach. - Park, zbieraj się!! - Krzyknął do chłopca, który równie leniwie jak ojciec wstał z kanapy i podążył po swoje rzeczy.
- Witaj Rebbeco. - Przywitała kobietę Brennan. - Miło znów Cię widzieć.
- Witaj Temperance. Mi również. - Odparła grzecznie, choć tak naprawdę nie było jej miło. Zazdrościła jej. Cholernie jej zazdrościła. I wciąż nie mogła sobie wybaczyć, że odrzuciła oświadczyny Seelego.
Kiedy widziała ich szczęście, ich wzajemną miłość, to że rozumieją się bez słów... Aż coś się w niej gotowało...
- Już jestem gotowy. - Zabrzmiał głos chłopca.
- Dobrze. Pożegnaj się z tatą i z Temperance, bo musimy już jechać. - Odparła jego matka, chcąc jak najszybciej opuścić to mieszkanie.
- Pa tato!! - Rzucił się ojcu na szyję, a kolejno przytulił panią antropolog. - Do zobaczenia Bones!!
- Synku, skoro już się pożegnałeś, to chodźmy. - Pogoniła uroczego blondyna, po czym zwróciła się do byłego snajpera. - Przywiozę go w sobotę o 10.30, ok??
- Nie ma sprawy. Do zobaczenia. - Pożegnał ich i zamknął drzwi.
- To co teraz robimy?? - Zapytała pisarka, której tak bardzo burczało w brzuchu, że nawet jej partner zwrócił na to uwagę.
- Chyba powinniśmy coś zjeść. Tajskie?? - Zaproponował.
- Z wielką przyjemnością. Ale ty zamawiasz. - Krzyknęła pośpiesznie, by ukochany jej nie uprzedził i oboje wybuchnęli głośnym śmiechem...

mala270

opowiadanko super:) pozdrawiam i czekam na cedeka:)

ocenił(a) serial na 10
Inesita84

extra ;)
liczę na szybki ciąg dalszy;p

ocenił(a) serial na 10
_LG_

w co drugim opowiadaniu rebecca cos kombinuje ale to dobrze. niech b&b sie troche pomecza. czekam na cedeka

ocenił(a) serial na 10
_LG_

mala świetnie !! ;))
i oczywiście czekam na ciąg dalszy

ocenił(a) serial na 10
_LG_

III.

Jess nie chciała jej zabić,to byłaby ostateczność- chciała ją wystraszyć.
pierwszy list z pogróżkami bones dostała ok. tydzien po zwiazaniu się z boothem.
seeley strasznie się przeraził. nie wiedział ze to z jego powodu ktoś jej groził. w końcu kto by się domyślił? napisane było tylko: "uważaj!".
drugi list to co innego."zostaw go w spokoju" - odrazu domyśliła się o co chodzi,a ekipa wiedziała gdzie mniej wiecej szukać osoby piszącej listy.
booth bał się że ją straci, w końcu jego byłe dziewczyny były nieobliczalne. starał się ją ochronić. zamieszkali razem-co nie spodobało się brenn. wszędzie jeździli razem-jak zawsze więc nie robiło jej to różnicy.

Jess robiła się coraz bardziej zawzięta. myślała ze te listy sprowokują ich do rozstania, ale wręcz przeciwnie zamieszkali ze sobą. pewnej nocy postanowiła skrócić ich sielankę. podjechała pod dom bootha, bo to tam zamieszkali. miała klucze do jego mieszkania, była pewna że nie zmienił zamków. zakradła się do sypialni i uspała niespodziewająca sie niczego parę chloroformem. jej towarzysz pomógł jej zanieść ofiary do samochodu i odjechali w siną dal...

zbudziło ją światło sączące się przez kraty okienne. nie wiedziała gdzie są. byli przykuci kajdankami do łóżek. booth był nieprzytomny. miała nadzieje ze ekipa wpadnie na jakiś trop i odnajdzie ich. godziny dłużyły się niemiłosiernie. ona co kilka godzin przychodziła ją nakarmić. w końcu booth się ocknął. znał ją, byli ze sobą kilka dni-to był zwykły romans.


gdy nie pojawili sie w pracy-ekipa myślała ze zaspali. angela dzwoniła co chwile-nikt nie odbierał. w końcu pojechała do mieszkania bootha i zobaczyła że ich nie ma. ekipa zbierała ślady i próbowała coś z nich wydedukować. na próżno. po kilku godzinach bezowocnego ślęczenia nad dowodami, udało się. znali tożsamość porywaczy. ale jakie jest prawdopodobieństwo że przetrzymuje je w domu? myśleli że zadne, dopóki hodgins nie powiedział im ze próbki gleby to połączenie gliny i żwiru. znali już dokładne miejsce. pozostała im tylko wiara że zdążyli na czas, ze nic im nie jest.


-nie odnajdą nas-powiedziala bones-nie mają pojęcia gdzie jestesmy
-odnajda,jeszcze jest nadzieja.-łudził się agent
-sam wiesz ze to nie prawda. umrzemy tutaj.
-moze masz rację. chce zebyś wiedziała jak bardzo cie kocham, i ze ciesze sie ze ostatnie chwile spędziliśmy razem-łza spłnęła mu po policzku
-też cię kocham booth-szepnęła.
-bones, czy jeśli wyjdziemy z tego cało wyjdziesz za mnie? nie mówię tego dlatego że jestem w obliczu śmierci, ale dlatego że cie kocham, i wiem co jest dla mnie ważne. tylko ty się dla mnie liczysz bones.
-tak wyjdę za ciebie.-powiedziała przez łzy. nie chciała sie z nim rozstwac. nie teraz.

drzwi otworzyły się z impetem. "jestesmy uratowani"-pomyśleli tylko.
w szpitalu spędzili kilka dni,ale nie mieli żadnych poważnych urazów . gdy tylko wyszli ze szpitala oświadczył się jej po raz kolejny, a ona po raz kolejny sie zgodziła.


konieC =) i jak wam się podoba?

ocenił(a) serial na 10
zakrencona_

Zakrencona masz ciekawe pomysły. Pisz kolejne opowiadania:)

ocenił(a) serial na 10
_LG_

koniec? dlaczego nie: ciag dalszy nastapi. mam nadzieje ze to nie koniec a jesli tak to czekam na nowe opowiadanie!

ocenił(a) serial na 10
Nionia

to koniec. niestety nie potrafię tak barwnie opisywać sytuacji (typu ciążą brenn czy ślub.) nie wyobrażam sobie brenn z brzuchem aco dopiero przed ołtarzem.dlatego u mnie zawsze kończy się na oświadczynach. ;)

#nowe opowiadanie? nooo nie wiem. narazie nic mi o tym nie wiadomo ;P
pooozdrawiam ;**

zakrencona_

Świetna końcówka :)) Tylko szkoda że końcówka ;p
Oczywiście czeakam na nowe, ale skoro nic Ci o tym nie wiadomoo... xd

mala270

Już dziś dodaje cedeka którego planowałam na jutro lub poniedziałek ;p Mam nazdieje ze Wan się spodoba, bo ja nie jestem z tej części zbytnio zadowolona, ale ocena należy do Was :)) Miłego czytania i dziękuje za miłe komentarze :))


Kolację zjedli w miłej atmosferze. Rozmawiali o minionym weekendzie, o pracy i właśnie zaczęli temat ich wspólnej przyszłości.
- Nie uważasz, że powinniśmy mieć takiego swojego słodziutkiego dzidziusia?? - Zwrócił się do ukochanej, szybko odwracając wzrok w stronę jedzenia, ponieważ nie wiedział jak zareaguje.
- Uważam, że... - Zawahała się czy powiedzieć mu o swoich przemyśleniach, lecz w końcu raz się żyje. - Doszłam do wniosku, że powinniśmy. - Mężczyzna aż zakrztusił się jedzenia.
- Mówisz poważnie?? - Zapytał uradowany.
- Jak najbardziej. - Odparła uśmiechając się do niego słodko. - Ale nie wiem, czy będę dobrą matką... Bo co do Ciebie to nie mam wątpliwości.
- Ależ Kochanie, będziesz najwspanialszą matką na świecie. Jesteś mądra, piękna i zaradna. Aaa no i oczywiście świetnie umiesz się bronić, co mam nadzieję nasze dziecko też będzie umiało.
Ciekawe czy to będzie chłopczyk czy dziewczynka...?? A może bliźniaki?? I to jeszcze dwujajowe...
- Seely, czy ty nie za bardzo wybiegasz w przyszłość?? Ja nawet jeszcze nie jestem w ciąży a ty już zastanawiasz się nad płcią??
- Teraz jeszcze nie jesteś. Ale kto wie, za chwilę możesz być. - Uśmiechnął się do niej łobuzersko.
- Człowieku, opanuj się. Tobie tylko jedno w głowię. - Zaśmiała się. - Wszystko w swoim czasie...


Bardzo szybko nastał ranek i rozpoczął się kolejny dzień pracy. Od kąd Brennan przybyła do Instytutu miała bardzo dużo pracy papierkowej, jak i nad kośćmi. Jej partner również nie miał lekko. Zaraz kiedy przyszedł do pracy, od razu został wezwany do biura Cullena, który powierzył mu przesłuchanie bardzo ważnego świadka. Zaraz po skończeniu przesłuchania na jego biurku znalazł się stos papierów i w ten sposób był uziemiony w swoim biurze, a co za tym stoi, w siedzibie FBI. Nie widział swojej ukochanej zaledwie parę godzin, a już usychał z tęsknoty. Chciał jak najszybciej skończyć papierkową robotę, aby odwiedzić Jeffersionian. Na jego szczęście, ktoś martwy został znaleziony w podziemnym parkingu. Gdy tylko się od tym dowiedział i czym prędzej pojechał po Brennan. W drodze na miejsce zbrodni jak zwykle rozmawiali. Najpierw o sprawię, a potem zeszli na tematy prywatne.
- To jak z tym dzieckiem?? - Booth nie mógł się powstrzymać od tego pytania. Spojrzał na nią i uśmiechnął się szeroko.
- Seely, mówiłam Ci. Wszystko w swoim czasie. Nie jestem pewna czy jestem na to gotowa. - Powiedziała i popatrzała za szybę, pogrążając się we własnych myślach.
- Dobrze Kochanie. Jak będziesz gotowa, to daj mi znać. Jestem na każde skinienie Twojego palca. - Uśmiechnął się a Ona odwzajemniła uśmiech. - To tutaj. - Oznajmił i oboje wysiedli z samochodu.


Bones pochyliła się nad szczątkami i obejrzała je.
- Liczne złamania żeber i mostka oraz kości długich. Pęknięcia żuchwy, kości czołowej, potylicznej i kości ciemieniowych. Przerwany rdzeń kręgowy, co z pewnością było przyczyną śmierci. - Określiła fachowo i spojrzała na partnera.
- Dobrzee... - Powiedział kończąc zapiski w notesie. - Czyli zabieramy to do Jeffersonian. - Wydał plecenie podwładnym i zwrócił się do Bones. - Zaraz wracam.
- Ok. - Odparła zdejmując lateksowe rękawiczki, lecz agenta nie było już widać. Zmieniła pozycje z kucającej na stojącą i zaczęła rozglądać się w poszukiwaniu Bootha. Nigdzie Go nie widziała, więc postanowiła czekać. Jej widok zwrócili dwaj nowi laboranci z FBI, którzy stali i rozmawiali w najlepsze, kiedy wszyscy inni byli zajęci pracą.
- Nawet fajna ta pani doktor... - Rzucił Jacob.
- Noo, nie powiem że nie. - Odpowiedział Daniel.
- A jak Ona się nazywała??
- Brennan??
- Taakk, Brennan. Temperance Brennan. Najlepsza antropolog w USA i świetna pisarka.
- A zarazem piękna kobieta. Ciekawe czy kogoś ma...
- Zapewne. A nawet jeśli nie, to i tak nie masz u Niej szans.
- Phyy... Nie byłbym tego taki pewien. Nie oprze się mi. - Wtedy zauważyli, że pani naukowiec idzie w ich stronę. - Zaraz Ci pokarze. - Oznajmił Daniel, ale wtedy między Nim a Jacobem przepchnął się Seely.
Objął ukochaną w pasie, szepnął kilka słodkich słówek do ucha, a ona zaczęła się śmiać. Posłał obu laborantom znaczące a zarazem dość groźne spojrzenie.
- Chyba sobie jednak odpuszczę... - Przestraszony Daniel postanowił się wycofać. Brennan i Booth wsiedli do czarnego SUVa, i wtedy mężczyzna zaczął się śmiać.
- Czego się śmiejesz?? - Zapytała zdziwiona kobieta.
- Niee, z niczego. - Wymigał się. - Zostawisz mnie dla jakiegoś przystojnego laboranta??
- Skąd to pytanie?? Jasne, że nie. Co Ci przyszło do głowy??
- Widziałaś tych dwóch nowych, co stali i rozmawiali?? No więc Oni... - Opowiedział Jej całą rozmowę, którą słyszał od samego początku, a kiedy skończył znaleźli się już pod Instytutem. Zaczęła się śmiać.
- Kocham Cię. - Powiedziała i spojrzała mu głęboko w oczy.
- Ja Ciebie też. - Odparł i pocałował ją namiętnie. Gdy tylko oderwali się od siebie, oboje wysiedli z samochodu i zmierzyli w kierunku wejścia.

użytkownik usunięty
mala270

suuuuuuuuuuper. :D
Mała , uwielbiam twoje opowiadanie. ;D
czekam na cd. ;>

ocenił(a) serial na 10
mala270

mala świetnie ;)
a co do mojego opowiadania -wszystko się moze zdarzyc. ;PP

ocenił(a) serial na 10
zakrencona_

Mala czekam na tego dzidziusia.

Zakrencona pisz szybko cos nowego.

Nionia

Ciesze sie że sie podoba :)) Co do cedeka to nie wiem kiedy bd bo moja wena znów udała się na urlop xd Miejmy nadzieje ze Tylko na kilkodniowy :))

Zakrencona mam nadzieję że zdarzy sie to ze napiszesz :))

ocenił(a) serial na 10
mala270

Świetne opowiadanie. Pisz dalej takie fajne opowiadania:)

:)

_nn_

Trochę mnie tu nie było i pewnie większość o mnie zapomniała cóż... sama się przypomnę :p Zamieszczam kolejna część. Dziękuję za cudne komentarze.

P.S dziewczyny wasze opowiadania są cudne, genialne, błyskotliwe, zapierające dech w piersiach, wyciskające z nas wszystkie emocje... są... no.. BOSKIE!!! :)


5. Seeley obudził się trochę połamany. Powoli wracały obrazy tego, co wydarzyło się wczoraj. W jakiś niewytłumaczalny, prawie magiczny sposób znalazł się w środku książki i to w dodatku w Kanadzie! Słońce wpadało do sypialni. Jego smugi tworzyły rodzaj dywanu na jasnych panelach podłogowych. Wiatr który nocą uderzał w okna ustał niemal całkowicie, jedynie lekki wietrzyk poruszał liśćmi na zielonych drzewach. Booth spojrzał na swoją partnerkę. Była piękna. On od razu to zauważył. Pomimo, iż miała niecodzienną urodę nie brakowało jej wiedzy, na żaden temat… no może teraźniejsze czasy są jej mniej znane niż na przykład te z przed 300. lat, jednak to w najmniejszym stopniu nie rzutowało na jego wyobrażenie o Temperance. Kobieta położyła głowę na jego torsie. Swoje ręce owinęła wokół jego ciała. Oddychała spokojnie. Na twarzy gościł błogi uśmiech. Pod wpływem ruchów agenta, mruknęła z niezadowoleniem. „I jak się tu wydostać ?” Snajper opadł na poduszkę. Jego ciało rozluźniło się. Przez głowę przemykało milion myśli. Zaczął głaskać Tempe, twarz ponownie wtulił w jej kasztanowe włosy.

:::::::::::::::::::::::::::::T&S::::::B&B::::::::::::::::::::::::::::::::

Uniosła powieki. Pierwszą rzeczą jakiej szukała był zegarek. Wskazówki przesuwały się głośno. Każde tyknięcie oznaczało, że kolejna sekunda uciekała z dzisiejszego dnia. Bones przeciągnęła się zuchwale. Ten wyczyn zakończył się jednak ciosem w szczękę partnera ,sponiewieranego już w nocy przez nią i jej rozochoconą herbatę. Booth skrzywił się z zaskoczenia.” Co jest?!” Po chwili jednak wróciła mu jasność myślenia. Popatrzył na Bren.
- Bones jeżeli masz zamiar mnie zabić zrób to szybko, a nie wykańczaj po trochu - zmrużył żartobliwie oczy
- Dobrze, ale obiecuję, że twojej twarzy już więcej nie ruszę- „kto by wprawiał mnie w stan błogości jednym wyszczerzeniem zębów?”. Partnerzy uśmiechnęli się do siebie.
- I co jak się spało?
- Wiesz Bones, jak dla mnie bardzo dobrze. Wygodnie i z niespodzianką na ”Dzień dobry „. A ty jak? Wyspałaś się?
- Nieee.- ziewnęła.
- I chętnie powrócę do krainy Morfeusza pod warunkiem że dane mi będzie spać na tej poduszce co przed chwilą
- Ale mi się nie chce spać, więc twoja ukochana poduszka właśnie wstaje- Zaprezentował swoje śnieżno białe zęby i w podskokach ruszył do łazienki pozostawiając zaskoczoną, ale i rozradowaną pisarkę w łóżku.

=================================T&S===BB===============================

Ryan zmierzał do mieszkania pani doktor. Dawno jej nie widział, ich rozłąka trwała prawie miesiąc. Choć wiedział jak ważna jest ich praca, czasami miał dość. Podczas tego okresu przymusowego rozstania myślał o zalegalizowaniu związku jego i antropolożki. Podrapał się w głowę. Jedyną osobą która mogła do tego doprowadzić była Temperance Brennan. Potrzebował jej. Mężczyzna nacisnął na dzwonek. Do jego uszu dotarł krótki, świergotliwy dźwięk. Po upływie około minuty drzwi się uchyliły. Detektyw bez pytania wślizgną się do środka. Kathy przekręciła łucznik. Gliniarz spojrzał w jej stronę. Była olśniewająca jak zawsze: liliowa bluzka z dekoltem, pasek podkreślający jej figurę do tego czarne rurki i srebrny łańcuszek zwieńczony okrągłym zapięciem. Brew śledczego powędrowała do góry.
- Tęskniła pani za mną doktor Reichs?
- Phii… byłam zajęta poważnymi sprawami, a nie jakimiś bzdetami, detektywie - pokrętny uśmieszek pojawił się na jej twarzy.
- W takim razie jak dla mnie, możemy zaraz sprawić że te sprawy zaraz staną się priorytetowe.- fiołkowe oczy przybliżyły się do orzechowych. Kathy poczuła jego oddech na swoim policzku. Jego usta delikatnie musnęły jej wargi… ŁUP! Szklanka rozprysnęła się na podłodze, zasypując całą kuchnię odłamkami. Para odskoczyła od siebie, jednak mężczyzna zahaczył o krawędź pomarańczowego dywanu i wylądował na nim swoim tyłkiem, uderzając się w kość ogonową. W tym samym czasie Tempe przeklinając cicho zbierała to, co pozostało z felernego naczynia. Po chwili wszystkie śmieci wylądowały w koszu. Kropelka krwi spadła do zlewu. Palec pisarki krwawił dość obficie, a w ranie tkwił odłamek szkła. Brennan próbowała go wyjąć, lecz tylko mocniej go tam wepchnęła.
- Bones! Gdzie rzuciłaś moją koszulkę?!Wczoraj położyłem ją na krzesło! - krzyk agenta dotarł nawet do uszu, pary w salonie.
-Goście?- Ryan uniósł brew. Spojrzeli na siebie znacząco i zaczęli się dyskretnie śmiać.
- Chodzi ci o tę ze zdjęciem Anthony’ ego Kiedisa* i jego bandy?!
- To nie jest banda, tylko zespół! Gdzie ona jest?!
- Wisi tutaj w kuchni, nie chciałam żeby się pogniotła! – Booth wparował do pomieszczenia w samych jeansach. Temperance zalała fala gorąca. Mężczyzna naciągną na siebie ubranie. Jego wzrok padł na partnerkę.
- Co ci się stało?
- Zbiłam kubek, nic wielkiego- machnęła prawą ręką, lewa nadal krwawiła.
- Właśnie widać. Pokaż.- podszedł do niej i zaczął oględziny jej palca serdecznego. Odwrócił się i wyjął z szafki apteczkę. Posłała mu pytające spojrzenie
- No co, ma się ten szósty zmysł- pociągną ją za rękę i poprowadził w stronę salonu. Kathy żywo dyskutowała z jakimś mężczyzną. Co chwila jedno z nich wybuchało śmiechem. Tempe stanęła w drzwiach. Wysoki, dobrze zbudowany, mówił z naleciałością języka francuskiego i miał te swoje niezwykłe, szalenie niebieskie oczy.
- Detektyw Andrew Ryan? Miło mi. Dr. Temperance Brennan- wyciągnęła przed siebie prawą rękę
-Oh… mi jeszcze milej- wyszczerzył się w uśmiechu, który, choć bez zarzutów, tracił wiele przy konfrontacji z uśmiechem Bootha. Gliniarz potrząsną jej ręką. Nareszcie ją spotkał! Miał wiele pytań i dużo próśb. Najbardziej jednak chciał zauważyć jak wielka, bądź jak mała, jest różnica pomiędzy dwiema paniami antropolog. Musiał się skupić… Przeszkadzała mu jednak jedna osoba. Osoba która właśnie odkładała apteczkę na stolik. Mimo iż panowie nie zamienili ze sobą nawet słowa, Andrew nie mógł się pozbyć wrażenia, że mają ze sobą wiele wspólnego. Agent chyba też odniósł takie wrażenie, bo bezczelnie się na niego gapił.
- Detektyw Andrew Ryan, policja Quebecu
- Seeley Booth, agent specjalny FBI- uścisnęli sobie ręce
- Nie wiem czemu ale mam wrażenie że znam cię od lat.- Detektyw potarł swoją brodę.
- Taa… jakbyś był moim bliźniakiem- sens tych słów dotarł do nich w tej samej chwili. Spojrzeli najpierw na siebie potem ich wzrok powędrował na Tempe. Ta zmarszczyła delikatnie czoło.
- I co Bones, nadal nie chcesz się przyznać, że prócz całego twojego realnego świata, jestem też całym twoim światem fantazji?- Andrew i Seeley wybuchnęli śmiechem. „Taak… oni zdecydowanie są jak dwie krople wody… pod względem charakteru oczywiście” na twarzy Temperance pojawił się diabelski uśmieszek.

* Anthony Kiedis –amerykański wokalista grupy rockowej Red Hot Chili Peppers (RHCP). Oczywiście mój ukochany zespół :) więcej informacji: http://pl.wikipedia.org/wiki/Anthony_Kiedis


Sprostowanko: prawda jest taka: oglądam 4 serię kości na bieżąco( nie mogę doczekać się finału ;) i przeczytałam wszystkie książki Dr. Reichs ( te po polsku)... no prawie wszystkie... W 'Kości w Proch" jestem w większej połowie i jestem świadoma tego że Temperance i Andrew nie są już razem,a Pete poprosił ją o rozwód, ale na potrzeby ff trochę zmieniłam książkowe wydarzenia. Mam nadzieję, że wybaczycie :)


ocenił(a) serial na 10
zweifn

Chylę czoło, ta część jest genialna!! Pomysł, aby "połączyć" losy bohaterów książkowych z perypetiami Booth'a i Brennan jest wręcz genialny!! Pisz szybciutko ciąg dalszy, bo zwariuję:)

zweifn

Czytam to opowiadanie i się zachwycam. Naprawdę ciekawy pomysł, jestem ciekawa jak to się dalej rozwinie.

mala270, też czytam Twoje opko i czekam na więcej :)

ocenił(a) serial na 10
_LG_

też mam głęboką nadzieję że coś napisze. moze przed świetami mi sie uda ;) ale nic nie obiecujęę ;]

zakrencona_

Zakrencona pisz pisz :)) życze weny xd

Zweifn jak zwykle świetnie. A co do zapomnienia to nikt o Tobie nie zapomniał ;p no przynajmniej ja :)) NIe wiem też o co chodzi z Tym Andrewem czy jak mu tam, bo książek niestety nie czytałam :( Ale 4 serie też oczywiście oglądam na bieżąco xd


A tak na marginesie to coś nam ta twórczośc powoli wysiada... Z tego co zauważyłam to opowiadania piszą chyba tylko trzy osoby... Mianowicie Zakrencona, Zweifn i ja... A gdzie LG?? Gdzie Kgadzinka?? Gdzie Piegza?? Gdzie wszyscy inni?? Bo np do Marlen i Rokitki nie mam pretensji, bo wiem że kiedy mają czas starają się coś napisać... Oczywiści nie miejcie pretensji że nie wspomniałam o Ines, Budzisz, bo ich ff "śledze" na bieżąco :) Noo i oczywiście mam nadzieje że Charlotte nadal bdędzie wykorzystywała swój talent i napisze dla nas nowe opowiadanko ;p Buziaki :**

ocenił(a) serial na 10
mala270

Zweifn super pisz szybko cedeka

Zakrencona pisz szybciutko cos nowego

Starszczyzno wracaj!

ocenił(a) serial na 10
Nionia

Zweifn świetne opowiadania. Pisz dalej:)

ocenił(a) serial na 10
_nn_

fakt, mogłoby pojawiać się więcej fanfików. ja czekam również na kontynuację opowiadań azim, bo jej twórczość również jest suuuper!

ocenił(a) serial na 10
_LG_

eeh ;] a ja właśnei piszę coś nowego ;P zamieszczę jutro, albo pojutrze.

ocenił(a) serial na 10
_LG_

coś nowego. sorki ze tak późno i że tak krótko. przyszedł do niej z samego rana, z kubkiem kawy w ręce.
-dzień dobry, mamy sprawe- zbieraj sie-zaczął jak zwykle.
-dzień dobry.
jechali zawzięcie ze soba dyskutując. rozmawiali jak o pracy, o sprawie. jak zwykle uśmiechał się czarująco, a ona starała się nie pokazać jak to na nią działa. ale działało. każdego dnia to uczucie w niej narastało, wiedziała ze kiedyś wybuchnie.
-bones słyszysz mnie? -spytał agent
-co? przepraszam, zamyśliłam się. co mówiłeś?
-nic, o kim tak myślałaś?-spytał ponownie się uśmiechając
-oo...-zaczeła-a od kiedy interesują cię moje prywatne sprawy?
-prywatne sprawy? czyli myślałaś o mężczyźnie. a widząc po tym jak się zarumieniłaś, co swoją drogą robisz coraz częściej, o mnie.
-nie, dlaczego tak uważasz?-powiedziała wymijająco.
-bo ...-nie wiedział co powiedzieć. cisnęło mu sie na usta "bo ja tez mysle tylko o tobie"-ostatnio jestes tak zapracowana ze jedynym mężczyzna którego spotykasz to ja.
-acha.
-tylko tyle? spodziewałem się ze powiesz coś w stylu "booth nie możesz byc takim egoistą, na swiecie jest tylu facetów".
-masz rację. powinnam coś dodać.-uśmiechnęła się- myślę o tobie cały czas, dzień i noc. -powiedziała głosem pełnym pożądania.
-serio?-spytał
-nie.
-ale...-zaczął niepewnie.
-ty chcesz zebym myslała o tobie. co oznacza ze ty tez o mnie myślisz.
-nie ... poprostu.. ja -odebrało mu mowę.
-miałam rację. podobam ci się
-pewnie. jesteś piękną oszałamiającą kobietą ..-spojrzał jej głeboko w oczy-którą mam ochote pocałować...
zatrzymał się i zamknął jej usta pocałunkiem.
-booth! przestań.
-przepraszam. ale musiałem mieć pewność że dzisiaj bedziesz myślała tylko o mnie. -powiedział i ruszył w stronę ciała, anielsko się przy tym uśmiechając.


miał rację. nie mogła zasnąć i to przez niego! jak on mógł? nie spała przez pół nocy. rano zjawiła się w pracy zmęczona i niewyspana. i co ją czekało? poranek spędzony w gabinecie sweetsa. booth odwołał swoją wizytę, pewnie tez nie mógł zasnąć, myśląc o niej.
-dzień dobry sweets-powiedziała wchodząc do gabinetu.
-dzień dobry. coś się stało?
-nie, poprostu się nie wyspałam. całą noc rozmyślałam...
-o agencie boothie?-spytał szybko
-tak, nie to znaczy nie. -sprostowała-czemu miałabym o nim myśleć?
-powiedział mi o wczorajszym pocałunku.
-acha.
-i...? co zamierzasz z tym zrobić?
-tak właściwie to nic.
-jak to?
-zaskoczył mnie, a ja nie chcę żeby łączyło mnie z nim cos poza pracą.
-rozumiem-powiedział. coraz bardziej podobała mu się pacjentka. była taka stanowcza, i opanowana a jednoczesnie wyrażała tyle uczuć. -zjemy razem lunch?-wypalił niespodziewanie
-yyy. tak. to ma coś wspólnego z terapią?
-nie. tak poprostu, pomyślałem że skoro agenta bootha nie ma dzisiaj w pracy, i bedzie dopiero popołudniu, to z miłą chęcią go zastąpie
-okej. spotkajmy się w royal dinner o 12. do zobaczenia
-do widzenia
wyszła a on dalej o niej myślał. dlaczego ją zaprosił? chciał wywołać zazdrośc bootha? czy ... nie. to nieprofesjonalne mysleć o pacjentce w ten sposób...




;) już poprzedzam pytania. nie sądze żeby kroił się romans. ale cóż może się mylę. ;) żartuję oczywiście. a co do następnej części to : pożyjemy zobaczymy ;P

pozdrawiam wiernych czytelników ;P

_LG_

mala270 już wykorzystuję swój ''talent'' :P
Zapraszam zatem do czytania kolejnego dzieła, które składac się będzie z pięciu części.
Przyjemnego czytania i zapraszam do komentowania :)

WIARA - NADZIEJA - MIŁOŚĆ

''Są trzy: wiara, nadzieja i miłość. Ale największa z nich jest miłość'' — św. Paweł z Tarsu

PROLOG

''Świat bez miłości jest światem martwym'', są to słowa Alberta Camusa, ale czy rzeczywiście tak jest? Czy nasze życie jest pozbawione sensu kiedy nie kochamy i nie jesteśmy kochani? Czy tak naprawdę nasze życie nie polega na szukaniu miłości? Te pytania mogą pozostać bez odpowiedzi. Mogą, ale nie muszą. Wystarczy uwierzyć, że spotkamy osobę, z którą będziemy chcieli spędzić resztę naszego życia, dzielić z nią radości i smutki. Wystarczy mieć nadzieję, że taka osoba istnieje i też nas szuka, że codziennie liczy na spotkanie i rozgląda się nie chcąc nas przeoczyć. Wystarczy pokochać, by wszystkie nasze obawy zniknęły a nasze serca zaczęły bić jednym rytmem...
Te warunki spełniły dwie osoby, które wreszcie siebie odnalazły chociaż tak naprawdę nigdy się nie zgubiły. Zawsze były obok siebie, pomagając sobie wzajemnie, służąc dobrą radą, a przede wszystkim po prostu będąc. Poznały siebie na tyle dobrze, że mogli porozumiewać się bez słów, wystarczyło jedno spojrzenie i już wiedzieli że myślą o tym samym, jeden uśmiech by druga osoba poczuła się kochana. Booth i Bones byli gotowi na to co się miało wydarzyć bo mieli miłość i pewność że cokolwiek by się stało oni zawsze będą razem. Teraz mieli się złączyć już na wieczność, nic już nie miało stanąć na przeszkodzie ich szczęściu, nikt ani nic im już nie miało im zagrozić...
Zebrani ludzie wstali ze swoich miejsc i rozpoczęła się uroczystość.
- Zebraliśmy się tutaj, aby ta dwójka już na zawsze pozostała razem. By mogli cieszyć się sobą gdziekolwiek będą. Złączeni węzłem małżeńskim, w sakramencie w który postanowili wstąpić pokazali, że nie straszne im przeszkody, które przyszło im pokonać, że nawet śmierć nie zburzy tego co zbudowali, że miłość zawsze zwycięży. I teraz, oto Seeley i Temerance...

charlotte_12

ciekawa jestesm dalszych czesci zaczyna sie od slubu super:)

ocenił(a) serial na 10
Inesita84

Witam wszystkich fanów "Kości"
Postanowiłam się dołączyć do tej twórczości. Zamieszczam pierwszą część mojego opowiadania. Jak się spodoba dodam następną czekam na komentarze i szczera ocenę

- Kolacja była pyszna
- Jak zawsze, chodź odwiozę Cię do domu. Tak wiem, wiem dasz sobie rade sama. Ale pozwól mi, od czasu do czasu, być Twoim „rycerzem w lśniącej zbroi” .
Brennan się uśmiecha – takim mianem określa Go Angela
- Czyżby Angeli się wyrwało?
- Usłyszałem przypadkiem. Idziemy?
- Niech Ci będzie mój ty Rycerzu – uśmiecha się. Prawie się wygadałam – myśli. To tylko chemia, nic więcej. Tylko dlaczego to takie przyjemne…
Booth zastanawia się czy przypadkiem się nie przesłyszał. Czyżby Temp powiedziała właśnie, że jestem jej rycerzem…? Nie, nie mogę się łudzić przecież ktoś taki jak Ona nie może się mną zainteresować. Dla niej miłość to chemia… ech ona mnie nigdy nie pokocha – myśli ze smutkiem.
Jadą ulicami miasta pogrążeni we własnych myślach. Nie podejrzewają nawet jak bliskie SA ich myśli i pragnienia… Podjechali pod jej blok.
- Dziękuję za kolację i za odwiezienie
- Zawsze do usług
Zanim zdążyła pomyśleć (co raczej jej się nie zdarza) pocałowała go w policzek i wyskoczyła z auta.
Weszła do domu – co mnie podkusiło, co teraz będzie, jak mam się zachować? Co ja najlepszego zrobiłam…
Booth jeszcze chwile siedział zanim ruszył w dalszą drogę. Szok to chyba właściwe określenie na to co w tym momencie czuł. Szok i szczęście… może wcale nie jest jej taki obojętny… Oby nie…



Obudziło ją czyjeś dobijanie się do drzwi. O matko dopiero 6:30.
- Booth ja Cię zabije – mówi otwierając drzwi
- A mamusia nie nauczyła, że należy najpierw spojrzeć w judasza? – dopytuje agent
Wszedł za nią do mieszkania.
- Dlaczego budzisz mnie o bladym świcie? – zapytała – zrób kawę a ja wezmę prysznic, może jakieś śniadanie?
- Odważysz się zjeść coś co ja zrobię? Niemożliwe Bones mam na ciebie dobry wpływ – uśmiecha się. Bał się, że będzie źle, że nie będzie chciała z nim rozmawiać, że ucieknie. Nie mógł już dłużej spać i pod byle pretekstem przyjechał. Warto było wygląda słodko taka rozczochrana.
- I jak Ci idzie znalazłeś coś w lodówce?
- Pewnie przecież jestem agentem specjalnym potrafię wyczarować coś z niczego – uśmiecha się
- Booth ty jesteś normalnie…
- No jaki?
- Co z tym śniadaniem? Głodna jestem – zmienia temat
- Szef kuchni serwuje – jajecznica na mleku – nic innego nie znalazłem. Bones nie uważasz, że najwyższy czas uzupełnić zapasy?
- I tak prawie w domu nie jadam. Zmarnuje się i tyle. Mmmmmmmmmmmm pyszne. No szefie kuchni musze powiedzieć, że to ci wyszło.
Booth uśmiecha się szeroko jakby to powiedziała Angela „Pan czarujący uśmiech”
- W końcu agent specjalny – odpowiada
- Ok. a teraz powiedz czemu zawdzięczam wizytę o świcie..
- Może lubię śniadania w miłym towarzystwie, może stęskniłem się za Tobą…- spuścił głowę, wolał nie widzieć jej reakcji. Znowu coś palnąłem bez zastanowienia - pomyślał.
Bren pozornie nie zwróciła na to uwagi
- Booth… kiedy ty spoważniejesz
Posłał jej łobuzerski uśmiech. Bren pokręciła głową z politowaniem. Tylko w głębi duszy zastanawiała się co się z nią dzieje, że tak ją cieszą te jego „żarty”. Chyba za dużo z nim przebywam…
- Dzięki za śniadanie – zaczęła zbierać naczynia ze stołu, zaniosła do zlewu – niech czekają na lepsze czasy.
- Jedziemy? – zapytał. Po chwili byli już w drodze do pracy. Ciszę przerwał dźwięk telefonu.
- Booth – odebrał – o Dr Sweets. Tak pamiętamy o sesji. Nie, nie mamy ochoty. Bo ją znam.
- Słodki pyta czy mamy ochotę na kolacje w towarzystwie jego i jego dziewczyny – pyta Bren
- Booth jak się nie zgodzimy zacznie się: Dlaczego? Co nami powoduje? Itd…. Zgódźmy się. Miejmy to z głowy. Da nam spokój na jakiś czas…
- Dobra Sweets gdzie i kiedy? Ok. przyjdziemy…
- Ten dzieciak mnie wykończy – a tak naprawdę w duchu cieszy się na ta kolację – Bones nie wiem czy wiesz ale ta knajpa jest dość elegancka…
- Tzn., że muszę się elegancko ubrać? Po co ja się na to zgodziłam!
- Nie zapominaj, że to był Twój pomysł, żeby się zgodzić…
- Ładnie proszę następnym razem powstrzymaj mnie przed takimi pomysłami – i wzdycha, cóż będzie musiała poprosić o pomoc Angelę. I dopiero się zacznie. Ona mi tego nie daruje…będzie się domagać szczegółowej relacji, trudno sama się na to zgodziłam…

izalys

swietne opowiadanko izalys:) zapraszam na dalsze czesci moich opowiadan pozdrawiam:)

ocenił(a) serial na 10
izalys

no wiesz... muszę powiedzieć. że to jest świetne ;)
;PP czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy ;P

ocenił(a) serial na 10
zakrencona_

i... muszę dodać. że jestem troszkuu zawiedziona że nikt nie komentuje mojego opowiadania. ;(
wiem że to wyświechtane frazesy ale eej. czekam na komenty. ;]
to trochę dziwne jeśli wziąść pod uwage fakt że pisaliście że chcecie bym coś napisała. ;O ;

zakrencona_

zakrencona masz talent naprawde super opowiadanka:) zapraszam do tematu Jak sie to zaczelo tam ukazuja sie moje opowiadanka czekam na komoentarz kolezanki z forum pozdrawiam:)

ocenił(a) serial na 10
zakrencona_

zakręcona - czytam na bierząco twoje opow i jestem pod wrażeniem każdego z nich. zastanawiam się czy ja choć w części podołam temu wyzwaniu bo Wy wszyscy jesteście świetni:)

ocenił(a) serial na 10
zakrencona_

jeszcze małe pytanie nie pojawiły się gdzieś napisy do 18 odc 4 części?
jak są zapodajcie linkiem
dzięki z góry

ocenił(a) serial na 10
_LG_

wasze komenty podniosły mnie na duchu. myślałam ze nikt tego nie czyta i mysli ze to szajs. ;P dzięki dziewczęta ;]

II.

spotkali się punktualnie o 12. jedli, śmieli się i żartowali, ale przede wszystkim rozmawiali.umówili się na wieczór na kolację. oboje wmawiali sobie ze to tylko służbowa kolacja, on wiedział ze jej najbardziej zalezy na seeleym, a ona nie miała zamiaru randkować z sweetsem.
i wtedy zauważyła roześmianego bootha który wchodził do lokalu. zobaczył rozgadaną parę przy stoliku i mina mu zrzędła. skręcił do baru, wypił kawę i wyszedł na zewnątrz. nie było go kilka godzin a ona już umawiała się z innym? i to z kim -ze sweetsem. był na nią zły, ale jeszcze bardziej na siebie. miał zamiar pokazać jej ze to on jest tym jedynym. przeprosiła sweetsa i wybiegła za nim, wiedziała ze zrozumie. rozumiał.
-booth! -powiedziała. odwrócił się i spojrzał na nią
-cześć. co jest grane ty i sweets? myślałam ze wolisz dojrzalszych mężczyzn,-powiedział z kpina
-takich jak ty? zazdrosnych i zarozumiałych agentów FBI ? i tu popełniłeś błąd.-zaskoczyła go-chciałam cię zaprosić do środka, ale nie chcę psuć lunchu nam obojgu.
-bones, przepraszam.
zrobiła zdziwioną minę
-przepraszam, muszę wracać do pracy.
-bones,-krzyknął patrząc jednocześnie jak odchodzi-bones.-na próżno, nawet się nie odwróciła.
"cholera, spieprzyłem sprawę"-pomyślał.


dzień dobiegał już końca. zaraz miała zjeść kolację ze sweetsem. mieli spotkać sie w royal dinner. usłyszała pukanie do drzwi gabinetu. uniosła głowę i zobaczyła roześmianego agenta
-bones, gdzie się podziewałaś? szukałem cię cały dzień, przepraszam za to co powiedziałem -powiedział i przytulił ją
-ja tez przepraszam. powinnam dać ci dojść do słowa.
-gotowa? jedziemy na kolację?
-jestem już umówiona. -powiedziała przepraszającym tonem
-z kim? jeśli można wiedzieć?
-ze sweetsem. -odparła ubierając płaszcz
-czy to ... coś poważnego-dodał po namyśle.
-nie sądze.
-nie sądzisz bo nie chcesz czy dlatego że nie wiesz co się stanie?
-nie zastanawiałam się nad tym. czy to takie ważne?
-dla mnie tak. -powiedział gniewnie
odeszła zostawiajac go samego w biurze.


tej kolacji nie można byłoby nazwać randką. była to raczej niezobowiązujące spotkanie dwojga kolegów z pracy. odwiózł ją do domu. czuła sie winna konfrontacji z boothem. wiedziała że to było nieuniknione. już od dłuższego czasu cos miedzy nimi sie psuło. czarę goryczy przelał tamten pocałunek. powinni cos wyjaśnic. zadzwoniła do niego, nie odbierał. spojrzała na zegarek, nic dziwnego dochodziła 1 w nocy. położyła się do łóżka myśląc o minionym dniu...

następnego dnia w instytucie:

szedł w jej kierunku. niósł w ręku bukiet czerwonych róż. ruszył w stornę jej gabinetu.
były dla niej. wyczytała to z jego oczu. udawała że go nie widzi. usiadła za biurkiem i zaczęła pisać raport. już ona mu pokaże.
-dzień dobry złociutka-powiedział z usmiechem. wręczył jej bukiet.
-słucham? dziękuję.-powiedziała
-masz rację-wstał, ona także-źle zacząłem.-pocałował ją namiętnie.
-booth, co ty wyprawiasz-powiedziała wyrywając się z jego ramion.-jesteśmy w pracy
-masz rację, nie powinniśmy...
-cieszę się ze mnie rozumiesz-odparła
-zjedz dzisiaj ze mną kolację.
-booth, jadamy razem od 2 lat. codziennie. no prawie.
-zapraszam cię na randkę.
-nie mogę. mam pracę. camille mi nie pozwoli.
-camille-krzyknął, a wszyscy pracownicy spojrzeli na niego-czy bones może wyjść wcześniej ,
-mozna wiedzieć dlaczego?
-musimy gdzieś wyjść.-powiedział tajemniczo
-ok.- odparła z uśmiechem.
bones sie zdenerwowała. nie miała zamiaru nigdzie z nim iść. posłała mu wrogie spojrzenie.


i jak ??
##

ocenił(a) serial na 10
zakrencona_

Super jak już mówiłam świtnie piszesz.
Ok dorzucam II część ode mnie i czekam na kom

II

W instytucie poszła od razu do artystki
- Angela potrzebuje pomocy. Idę dzisiaj na elegancką kolację i nie wiem w co się ubrać.
- Jakiś nowy facet na horyzoncie? – Bren milczy – no dalej kochana kto jest tym szczęściarzem?
- Idziemy z Boothem…
- Kochana czy ja dobrze słyszę z tym Boothem? Bosko! Widzę, że w końcu się odważył…
- Angela daj mi dokończyć idziemy z Boothem, Sweetesem i jego dziewczyną. Słodki znowu na nas eksperymentuje.
- Jak zwał, tak zwał. Musisz się postarać. Posłuchaj mojej rady odpręż się i baw się dobrze. Może wcale nie będzie tak źle. A nuż ci się spodoba
- Sęk w tym, że ostatnio za wiele mi się zaczyna podobać…
- Bren?..
- Nie wiem co się ze mną dzieje. Wczoraj uległam impulsowi i pocałowałam go w policzek na pożegnanie. Wcześniej nazwałam go moim rycerzem. A dzisiaj rano zamiast być na niego zła, że mnie obudził o świcie bez powodu byłam… byłam… Angela ja byłam szczęśliwa… Nie wiem co mam zrobić, żeby znów było jak dawniej…
- Temp ty i on – to co jest między wami to nie jest tylko przyjaźń, to dawno już wykroczyło poza ramy przyjaźni. Im szybciej to zrozumiesz tym możesz być bardziej szczęśliwa. Zobaczysz jak może być przyjemnie…
- Ja nie chcę… wszyscy na których mi zależało, których odważyłam się obdarzyć cieplejszym uczuciem prędzej czy później odchodzili. Mama, tata, Russ, Sully... nie chcę żeby z Nim było tak samo. Wole mieć jego przyjaźń niż patrzeć jak odchodzi… Ja… ja bym tego nie przeżyła.
- On Cię nie opuści, zawsze będzie przy tobie i nie porównuj go do Sulla, obrażasz go tym porównaniem. Tata i Russ przecież wrócili – znowu jesteście rodziną. Nie zamykaj się na coś wspaniałego… proszę Cię daj sobie szanse… daj wam szanse…
- Boję się…
- Ok. to o której mam być? 17? – pyta zrezygnowana
- Będzie super. Dzięki.
I wróciły każda do swojej pracy.
W mieszkaniu Brennan
- Ang czuje się jakbym nic na sobie nie miała… to jest zbyt obcisłe…
- Przymierz tą – Angela powoli traci cierpliwość
Po chwili Temp wychodzi
- I jak?
- Kochana powalisz go na kolana…
- Co???
- Tak się tylko mówi – po prostu będzie zachwycony
- Tak myślisz? Może być ta…
- Siadaj teraz zrobimy coś z włosami. Albo nie zostawimy je rozpuszczone – Ang słyszała jak kiedyś mówił, że lubi jej rozpuszczone włosy – tak będzie super!

izalys

Dziewczyny, Cuda!!

Zakrencona - jak zwykle Twoje opowiadanie jest świetne :)) Mam nadzieje, że nadal bd tak świetnie pisała :))

Charlotte - Zaczyna się cudnie :)) Dalej tak wykorzystuj swój talent i pisz dla Nas tak świetne opowiadania :))

Izalys - Cieszę sie że postanowiłaś do Nas dołączyć ;p Liczysz na szczerą ocene?? To mogę napisać Ci że opowiadanko jest świetne :))

NIecierpliwie czekam na cedeki Wszystkich!! :))


A co do mojego opowiadanka to niestety nie wiem kiedy bd cedek bo wena jakoś mi nie dopisuje :( Ale postaram się jak najszybciej cos napisać :))

ocenił(a) serial na 10
mala270

cieszę się ze sie podoba, ;p jutro dodam ciąg dalszy i ... wieczorem końcówkę. ;) wena wróciła. już mam pomysl na następne opowiadanie.;p

ocenił(a) serial na 10
izalys

świetnie. czekam na ciag dalszy.
a tak wogóle to jestem zadowolona ze ktos sie udziela. wreszcie sie cos ruszyło na tym forum ;P
pozdrawiam ;**

ocenił(a) serial na 10
_LG_

nowa część ;P
i tak na wstępie to chcę podziękować za te komyy ;P jestescie świetne ;P


III.

byli spięci. randka okazała się klapą. za bardzo się starał, by wszystko było wyjątkowe, a ona była znużona. odwiózł ją do domu, a ona by wynagrodzić mu popsuty wieczór zaprosiła go na kielkiszek wina. nie skączyło sie jednak na jedym kieliszku tak jak planowali. gdy wypili półtora butelki czerwonego wina byli całkowicie rozluźnieni.
-przepraszam, gdybyyym wiedział że to bedzie taki niewypał, nie zaprosiłbym cię.
-nie było aż tak źleee. byłam poprostu zmęczona i spięta.
rozmawiali a wino szumiało im w głowach.
obudziła się z okropnym bólem głowy. rozejrzała sie po sypialni. obok niej spał wtulony w nią seeley. nagi. kompletnie nagi. "to dziwne "-pomyślała. zdziwiła się jeszcze bardziej gdy zauważyła ze sama jest naga.
-booth. wstawaj-powiedziała
-słucham? aaa. moja głowa, dużo wypiliśmy?-spytał. zobaczył jej przerażona mine
-sądze że tak, skoro oboje leżymy w moim łóżku- nadzy.
-słucham? to znaczy to chyba niemożliwe. spaliśmy ze sobą? nic nie pamiętam, a ty?
-pamietam wino, potem rozmawialiśmy, później znowu piliśmy. a potem.. o mój boże. naprawdę to zrobiliśmy.
-jaki ze mnie palant.
-słucham?-spytała zdziwiona. nie takiej reakcji oczekiwała
-to była prawdopodobnie najpiękniejsza noc w moim życiu a ja niczego nie pamiętam.-powiedział szczerze.
wierzyła mu. chyba dlatego że sama czuła podobnie. czekała na tą noc, a gdy ona nadeszła, ulotniła się w mgnieniu oka, wraz z wypitym alkocholem.
spojrzała w jego oczy. w te piękne brązowe oczy. w oczy pełne pożądania. pochyliła się nad nim i musnęła jego wargi. po chwili całowali sie namietnie. nie liczyło się nic poza nimi. hałasy budzącego się miasta, uporczywie szczekającego psa sąsiada czy dzwoniącego nieustannie telefonu agenta...
byli zajęci sobą. to co czuli w tej chwili było najważniejsze.


następnego dnia zachowywali się normalnie. nie tak jakby tamta noc się nie zdarzyla. wręcz przeciwnie, jakby to było coś naturalnego coś co robili od zawsze. odpowiadało im to, bo wiedzieli ze wieczorem wrócą do tego na czym zależy im najbardziej. zajmą się sobą.
i tak mijały im dni. pracowali całe dnie nad sprawą, potem jechali do któregos z nich i zapominali o wszystkim.
to było cos o czym marzyli od zawsze. nie wiedzieli tylko że ktos zburzy ich szczęscie.


IV.
ktoś ich obserwował. śledził ich i wysyłał listy z pogróżkami. w nocy zamęczał ich głuchymi telefonami. wysyłał im ich zdjęcia w intymnych sytuacjach. w łóżku, przy kolacji, na spacerze za miastem...
__________________________________________________________^^

ale dałam zakończenie coo?? haha
sory... ale tak musi być. pewne napięcie. ;] a jutro się dowiecie reszty.. ;O

zakrencona_

Świetnie :)) Jaaa już sie nie moge doczekać cedeka :))

ocenił(a) serial na 10
mala270

To już III część dzisiaj ostatnia...
jutro wyskrobię coś wiecej, mam pomysł ale mało czasu:)


III

Punktualnie o 19 zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Ja otworzę i się zmywam a ty załóż buty. Hej przystojniaku o wow…
- Co? – pyta zdziwiony
- Wyglądasz całkiem, całkiem…
- Temp gotowa?
- Tak. Kochana wychodź!
Booth zamarł. Wyglądała cudownie, jak marzenie każdego mężczyzny – jego marzenie…
- Pięknie wyglądasz – powiedział z roziskrzonym, pełnym zachwytu wzrokiem.
- Ty tez dobrze się prezentujesz – powiedziała lekko zawstydzona.
- Jedziemy?

Restauracja
Jedzenie było super, towarzystwo też nawet fajne (mimo niechęci partnerów do doktorka), atmosfera po kilku kieliszkach wina też była jakby luźniejsza. Brennan pozwoliła sobie na trochę luzu, pozwoliła nawet Boothowi na bycie jej „rycerzem w lśniącej zbroi”, poddała się chwili. Angela byłaby ze mnie dumna – pomyślała.
Chyba musze podziękować Sweetsowi – pomyślał agent – jest taka piękna, zachwycająca.
I dzisiaj go nie odpycha. Pozwala się adorować.
Marzył, że kiedyś będzie tak zawsze a nie przez krótką chwilę. Cieszył się tym wieczorem jak dziecko któremu dano super zabawkę.
Kolacja dobiegała końca.
- A może pójdziecie z nami na małe party z tańcami? Napijemy się drinka, potańczymy trochę? Macie ochotę? – zapytała dziewczyna doktora
- Temp? – zwrócił się Booth
- W sumie czemu nie – Angela będzie miała ubaw pomyślała. A co tam raz się żyje!
Klub był fajny. Dobra muzyka, dobre drinki. Czuła, że wypiła za dużo, powinna przestać. Nie mogła… było jej tak dobrze… była szczęśliwa.
- To był udany wieczór – powiedział Booth w taksówce
- Yhy – odparła prawie śpiąca i lekko wstawiona Brennan, oparła się o ramię Bootha, objęła go rękami.
A, że on jest tylko mężczyzną po prostu przytulił ją jeszcze mocniej…
Odprowadził ją pod same drzwi. Pożegnał się i już miał odchodzić gdy poczuł jej usta na swoich. Zaskoczyło go to… był w niebie…
Obudził się nad ranem. Usiadł na łóżku – Boże co ja dobrego zrobiłem, to nie tak powinno być… było cudownie nawet w najśmielszych marzeniach nie sądził, że będzie tak pięknie. Ale nie tak miało być, nie tak… co ja najlepszego zrobiłem. Boże! Co zrobić? Nie mogę uciec, ona by mi tego nie darowała… położył się z powrotem.
Obudził ją zapach świeżo parzonej kawy… Moja głowa, o matko! Raptem usiadła. Zdała sobie sprawę z tego co się właśnie stało – jak się zachować? Co mam teraz zrobić?

ocenił(a) serial na 10
izalys

trzymajcie mnie ;PP
to jest suuper ;P czekam na ciąg dalszy.

ocenił(a) serial na 10
izalys

Odsłona nr 4


IV

Weszła do kuchni.
- Widzę, że posłuchałaś mojej rady i zrobiłaś zakupy. Nie jest to może szyneczka ale…
- Ej to moja lodówka…
- Żartowałem, siadaj już podaję.
Na stole pojawiły się apetycznie wyglądające grzanki i kawa. Jedli w milczeniu, nie bardzo wiedząc jak się zachować…
- Temp czy… czy Ty żałujesz?
- …
- Powiedz coś, proszę
- Było… było cudownie i nie … nie wiem czy żałuję… w tej chwili jest mi dobrze ale nie chcę by to zepsuło naszej przyjaźni Seel…
- Temp daj nam czas, daj nam szanse… to co się wydarzyło było najcudowniejsze co mi się przytrafiło… nie potrafię opisać Ci jak było pięknie. Nasza przyjaźń nigdy się nie skończy a może przerodzić się w coś cudownego…
- Seeley jesteśmy partnerami w pracy i przekroczyliśmy pewną linię, a co jeśli to nas zniszczy…boję się…
- Tempe daj nam szansę. Wiem, czuje to, że może być nam ze sobą bardzo, ale to bardzo dobrze… tylko musimy tego chcieć oboje. Ja chce. Chce spróbować…
- Seel zostawmy to na razie tak jak jest… nie chcę teraz decydować. To co się stało było piękne ale nie może się powtórzyć…
- Nie odmawiaj nam prawa do szczęścia.
- Możemy być tylko przyjaciółmi i to musi nam wystarczyć
Booth wiedział, że na razie nic nie wskóra. Przekona ją inaczej… pokaże jak mogą być szczęśliwi. Oby tylko ona chciała…
- Zbieramy się do pracy?
- Pojedziemy dzisiaj moim autkiem i ja prowadzę – mówi Bren
- Ej tak nie można to ja jestem kierowcą…
- Ale samochód jest mój podrzucę Cię do FBI i pojadę do siebie
- Przecież będą mieli ze mnie nie zły ubaw a jak będę musiał gdzieś jechać?
- Nie marudź, bo się spóźnimy a Ang dorobi własną wersje wydarzeń…

Instytut
- Dzień Dobry wszystkim
- Hej słodziutka jak kolacja?
- Dobra była
- Bren nie daj się prosić…
- Byliśmy na kolacji, potem na drinku i tańcach. Potem zamówiliśmy taksówkę i pojechaliśmy do domu. Tyle.
- Słodziutka kiedy Ty dasz mu wreszcie szansę
- Jesteśmy tylko partnerami w pracy
Angela pokiwała z rezygnacją głową – ona się boi – pomyślała.

ocenił(a) serial na 10
izalys

Zakrencona, Izalys piszecie cudowne, piękne opowiadania.! Czekam na kolejne części:)

_LG_

Co za wysyp młody talentów!!!! Temat wprost rozkwita:)

_LG_

Świetniee... :)) Czekam na cedeka :))

ocenił(a) serial na 10
_LG_

Izalys i Zakrencona piszcie szybko cedeki

Charlotte-witam ponownie. fajnie sie zaczyna pisz szybciutko cedeka!

Starszczyzno wracaj!!!!!!!

Młodziczki piszcie kolejne czesci!

ocenił(a) serial na 10
_LG_


IV.

ktoś ich obserwował. śledził ich i wysyłał listy z pogróżkami. w nocy zamęczał ich głuchymi telefonami. wysyłał im ich zdjęcia w intymnych sytuacjach. w łóżku, przy kolacji, na spacerze za miastem. coraz bardziej ich to niepokoiło.
przypadkiem któreś z nich powiedziało cos na temat prześladowcy na sesji z sweetsem. oburzony zapytał:
-jak możecie mówić mi o tym , po kilku miesiącach? wiedziałem że coś się zmieniło w waszych relacjach, ale nie spodziewałem sie ze to z powodu przesladowcy.
-przepraszam. nie chcieliśmy nikogo martwić. myśleliśmy ze sami sie z tym uporamy-odparła bones.
zauważyła zmiane w zachowaniu sweetsa. był poddenerwowany, i widać było zmęczenie na jego twarzy. i te spojrzenia. patrzył na nią dziwnym wzrokiem, jakby miał nadzieje ze ich zwiazek sie rozpadnie. od kiedy zwiazała sie z boothem prawie nie rozmawiala o tym z terapeutą. a to dziwne bo tak chciał ich zbliżyć.
oddali wszystkie listy policji by zbadać DNA lub odciski palców które mógł zostawić nieostrożny sprawca. wyniki zaskoczyły chyba ich wszystkich...



nie spodziewali się ze sprawcą jest Sweets, był ich przyjacielem i jednoczesnie zaufanym lekarzem. gdy booth go aresztował bones spytała tylko:
-dlaczego?
-bo.. nie wiem. byłem zazdrosny.macie prawdziwe szczęscie-siebie . chyba chciałem was rozdzielić. bones wybacz. zakochałem się w tobie, ale gdy zjedliśmy razem kolacje, lunch-wiedziałem.
-co? co wiedziałeś?
-że myślisz tylko o nim. że to on jest najważniejszy.
-i dlatego?
-nigdy nie zrobiłbym wam krzywdy. chciałem was tylko przestraszyć. przepraszam.


i żyli długo i szczęśliwie ... KONIEC
;P