PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=233995}

Kości

Bones
2005 - 2017
7,6 78 tys. ocen
7,6 10 1 78083
7,2 4 krytyków
Kości
powrót do forum serialu Kości

Mam nadzieję, że będzie to stare dobre zakończenie, które kiedyś było tak oblegane i można było przeczytać wspaniałe opka, pozdrawiam i czekamy na nowe:)
Która z Was????

mara625

Wesołych świąt for all !!!! :-)

Inesita84

Dziękuję i nawzajem Wesołych Świąt !!!!!!!! :)

mara625

Dawno mnie tu nie było, niestety moja wena zamiera jak i serial :/
Ale wpadł mi do głowy pomysł, coś a'la moja wersja 6x13 z happy endem, ale to w ostatniej części (:
Wstawiam dziś dwie, jutro postaram się napisać ostatnią (:



Because everyone deserves a second chance [2/4]


-1-

Ludzie sądzą, że to co nas w życiu spotyka zawdzięczamy losowi, przeznaczeniu, rzadziej samemu sobie. Jak to mówią ile ludzi, tyle opinii.
Zdarza się, że kiedy jest nam naprawdę dobrze, wszystko idzie po naszej myśli, wychwalamy siebie ponad niebiosa. Jesteśmy dumni, z tego co osiągnęliśmy, nie zwracając uwagi na inne czynniki, które nam pomogły w osiągnięciu celu, lub ludzi, którzy przyczynili się do naszego szczęścia. Uważamy, że to my, że dzięki nam samym mamy, to co mamy. Cóż w każdym jest coś z egoisty.
Sytuacja zmienia się jednak, kiedy zło, lub podobne rzeczy spotkamy na swej drodze. Wtedy najłatwiej zgonić na kogoś winę, bo przecież my jesteśmy nie winni, prawda? To ludzka zawiść, sprawia, że wszystko co złe przydarza się nam. Cóż człowiek jest już tak skonstruowany, i trudno mu przyznać się do błędu. Najłatwiej winnic innych, uciec od problemu, nie zagłębiać się w szczegóły.
Życie czasem nas rozpieszcza, czasem daje porządnego kopa, i tylko od nas samych powinno zależeć, co i się nam wydarzy.
W książkach, na szklanym ekranie często mamy do czynienia z ludźmi takimi jak my, o podobnych przejściach w życiu, problemach dnia codziennego. Oglądamy wiele filmów, seriali w poszukiwaniu złotego środka, pomocy w rozwiązaniu trapiącego nas problemu. Ale co wtedy, kiedy ci ludzie, nasi ulubieńcy popadają w liczne kłopoty, uciekają od szczęścia, szukają pocieszenia w ramionach innych ludzi, zamiast pokazać nam, że jednak świat nie jest taki zły, że każdy w życiu zasługuje na drugą szansę? Tracimy wiarę, zamykamy się w sobie, bo tak najłatwiej, bierzemy przykład, uważając, im się nie udało, czemu mnie ma się udać. Nic bardziej mylnego.
Przykładem tu może by pewna rodzina, a raczej małżeństwo, które pomimo kilku przeciwności losu, zakrętów w życiu, zaryzykowało, podjęło słuszną decyzję, czym zyskali nie tylko szczęście, ale o wiele więcej…
Siedzieli w czwórkę przy kominku. Kobieta trzymała na kolanach małego, około 5 letniego chłopca. Mężczyzna obok usypiał małą dziewczynkę, którą niedawno adoptowali z domu dziecka. Naprzeciwko siedziała młoda dziewczyna, która niedługo miała obchodzić swoje 18 urodziny. To był naprawdę miły obrazek. Na twarzach malował im się uśmiech, rozmawiali o wszystkim, jak zawsze nie mając przed sobą żadnych tajemnic. Jednak tego wieczoru, młoda dziewczyna była nieobecna. Myślami była dość daleko. Oboje z rodziców zauważyli, że coś ją trapi. Pierwszy raz na twarzy malował się jej smutek.
- Kochanie, czy coś się stało? – zapytała kobieta.
- Nie nic – odparła wyrwana z zamyślenia. Nic się nie stało mamo – dodała spoglądając w stronę matki.
- Mama ma rację, coś jest nie tak – wtrącił mężczyzna. Wiesz, że możesz nam zaufać – dodał
- Wiem tato – powiedziała lekko się uśmiechając. Jesteście najlepszymi rodzicami na świecie – powiedziała na jednym oddechu.
- Joy, powiesz nam co cie trapi? – zapytała kobieta, która zauważyła, ze młodą dziewczynę coś smuci, która nie zawsze miała tą zdolność, z czytania emocji z twarzy. Od niedawna się tego nauczyła. Zanim spotkała kogoś, kto wskazał jej drogę, czytała tylko z kości, one mówiły jej o wiele więcej, niż żywi. Teraz to się zmieniło, jak wiele w jej życiu od pewnego wieczoru…
- Co to jest miłość? – odpowiedziała pytaniem na pytanie. Po czym poznać, że się kogoś kocha? – zapytała spoglądając raz na matkę, raz na ojca
- Kochanie, miłość to najpiękniejsze uczucie na ziemi – odparł mężczyzna. Jest tak czyste jak łza, kiedy spotkasz tą jedyną osobę, od razu poznasz – powiedział
- Tata ma rację – rzekła kobieta. Ciocia Angela mówiła też coś o motylach w brzuchu, ale zajęło mi dość dużo czasu, by zrozumieć, o czym do mnie mówiła – powiedziała z uśmiechem na twarzy, spoglądając na męża, tym samym wzrokiem co zawsze, pełnym miłości, przywiązania, który nigdy nie kłamał
- Ja chyba jeszcze nikogo takiego nie spotkałam – powiedziała smutno dziewczyna
- A Parker? – zapytał agent. Myślałem, że coś między wami jest – dodał
- Właśnie chodzi o to, że jest dla mnie czuły, miło spędzamy czas, mamy wiele wspólnego, ale
- Ale – wtrącił mężczyzna
- Nie wiem, ostatnio coraz rzadziej mnie odwiedza, spotyka się z moją koleżanką ze szkoły – powiedziała. Oboje nie zdają sobie sprawy, jak boli mnie ich widok, kiedy śmieją się, żartują – rzekła. Ja… - szepnęła
- Ale miłość czasem przysparza nam ból - oznajmiła kobieta. Nie zawsze wszystko usłane jest różami –oznajmiła
- Szczęśliwa miłość jest tylko w filmach i książkach – westchnęła dziewczyna.
- To nie prawda – wtrącił mężczyzna. Spójrz na nas – dodał spoglądając na kobietę swojego życia
- Ale tato, wy jesteście razem, już tak długo, od zawsze się kochaliście, możecie być dla mnie przykładem, tylko nie wiem, czy ja zasłużyłam na miłość – powiedziała zrezygnowana
- Nawet tak nie myśl – powiedziała kobieta. Córeczko każdy zasługuje na szczęście, nie ma takiej osoby na świecie, która powinna być ukarana, być sama do końca życia – dodała. Czasem zdarza się tak, że o miłość trzeba walczyć, ale walka zawsze się opłaca, nie można się poddawać – powiedziała. Nigdy – dodała
- Ale jak ja mam walczyć? – zapytała. Kate to moja przyjaciółka, nie mogę odebrać jej Parkera, nie mogę wyrządzić jej krzywdy – powiedziała
- Kochanie, a może to nie jest tak, jak myślisz? – zapytał ojciec. Może oni się tylko Przyjaźnia i nic poza przyjaźnią ich nie łączy? – spytał.
- Nie możesz poświęcić siebie, swojego szczęścia, potem będziesz tego żałować do końca życia, żałować, że miałaś szansę i nie zaryzykowałaś - wtrąciła kobieta
- Mam zaryzykować? – spytała. Od kilku dni Parker mnie unikał, a dziś jak zadzwonił, nie odebrałam, chcąc go ukarać – rzekła. Ale po południu przyszedł, chciał przeprosić, ale ja uniosłam się dumą i kazałam mu wyjść, mówiąc, że mam dużo pracy – dodała
- To kochanie, masz po mamusi – zażartował mężczyzna, i w tym samym czasie dostał kuksańca od Brenn. Kochanie to bolało – szepnął masując bolące miejsce
- I miało boleć – odparła uśmiechając się
- Jak na was patrzę, to zastanawiam się, czy i ja kiedyś będę taka szczęśliwa? – zapytała Joy
- Będziesz kochanie – odparła matka
- Mama jak zawsze ma racje – rzekł ojciec. Wracając do sprawy, może Parker przyszedł wyjaśnić, czemu ostatnio rzadziej bywał u nas? – zapytał
- Bronisz go, bo jest twoim synem – odparła
- Nie kochanie.. – rzekł agent
- Córeczko, tacie chodzi o to, że może Parker chciał powiedzieć coś, a ty nie dałaś mu szansy, by się wytłumaczył? – spytała antropolog
- Nie wiem, czy ja jeszcze chcę z nim rozmawiać – rzuciła z fochem
- Kochanie, nie powinnaś unosić się dumą – rzekła matka. Czasem trzeba dać dojść do głosu sercu, a nie tylko rozumowi – dodała
- To znaczy? – spytała nie bardzo rozumiejąc słowa matki
- Chodzi o to, że w życiu powinno kierować się sercem, bo to nie tylko miesień, jak uważałam, zanim poznałam tatę – powiedziała. Czasem rozum zawodzi, nie da się wszystkiego wyjaśnić naukowo – oznajmiła
- Kochanie, chyba najwyższy czas, by powiedzieć jej całą prawdę – rzekł agent, spoglądając na żonę
- Masz rację – odparła uśmiechając się. - Opowiemy ci krótką historię miłości czystej jak łza, która napotkała wiele na swej drodze, jednak zwyciężyła, pomimo przeciwności losu, wygrała…
- Mamo, ale takie historie zdarzają się w książkach, sama je wymyślasz, to jest fikcja, a nie życie – wtrąciła
- Masz rację, piszę wiele książek, ale to właśnie życie daje nam przykłady, to ono pisze najlepsze scenariusze – powiedziała
- To nie będzie zmyślona historia, zwykła opowieść, by podnieść Cię na duchu – rzekł. To będzie coś, co się wydarzyło kilkanaście lat temu, coś co przeżyliśmy z mamą, chcesz posłuchać? – zapytał
- Tak - odparła
Po chwili oboje zaczęli opowiadać…


-2-

- Prowadziłam wykład dla studentów antropologii, tuż przed końcem pojawił się Booth. Zachowywał się, jakby był najmądrzejszym człowiekiem na całej Ziemi. Uważał, że to kule, miejsce znalezienia ciała, mówi wszystko, że dzięki nim możesz znaleźć narzędzie zbrodni i sprawcę, a reszta nie jest taka ważna.
- Dzięki Tobie dowiedziałem się, że to kości mówią najwięcej – wtrącił. Pamiętasz kochanie, co wtedy powiedziałem? – zapytał
- Pamiętam, choć zajęło mi dużo czasu, byt zrozumieć o czym mówiłeś – odparła
- Coś ukrywacie przede mną – rzekła Joy. Ja chcę wiedzieć wszystko ze szczegółami – dodała
- A tą ciekawość masz po Angeli zdecydowanie – zażartował Booth.
- Booth zapytał mnie, czy wierzę w przeznaczenie – rzekła antropolog
- To takie romantyczne – niemalże pisnęła dziewczyna. Co było dalej? – spytała coraz bardziej zaciekawiona
- Tempe nie za bardzo była za mną wtedy, ale jeszcze bardziej mnie sobą zainteresowała, była inna niż kobiety, które znałem, piękna i miała w sobie coś zaskakującego, ukrywała wiele, a ja z czasem poznawałem ja lepiej – powiedział. Niestety miedzy nami do niczego nie doszło, dopóki nie zaczęła się nasza współpraca i wtedy..
- Ale zanim zaczęliśmy pracować, wiele się wydarzyło, pomimo innych charakterów, innego spojrzenia na świat, doszliśmy do porozumienia, choć nie obyło się bez dziwnych rzeczy. Nie byłam osobą, którą rozumiał każdy, nie zastanawiałam się nad czynami, robiłam zawsze to, co uważałam za słuszne…
- Tak uderzyłaś sędziego prosto w nos, za co musiałem Cie zwolnic – wtrącił
- Ale najpierw mnie upiłeś – dodała
- Tak, ale nie po to by cię wykorzystać, jak na początku myślałaś – wyjaśniał. I wtedy padło jedno zdanie, a po nim…
- A po nim? – wtrąciła Joy
- Wyszliśmy z baru i pocałowałem Brenn tak, jak nigdy nie całowałem nikogo. Musiałem to zrobić, to było silniejsze ode mnie. Do dziś pamiętam smak jej ust – powiedział
- To było miłe, jednak ja uciekłam, nie chcąc podejmować decyzji, która mogła zniszczyć wiele. To był pierwszy, lecz nie ostatni raz, kiedy odrzuciłam Bootha – powiedziała ze smutkiem
- Następnie udało się nam rozwiązać sprawę, dzięki Bones i jej zezulcom, których miałaś okazję poznać, oprócz Zacka, ale to inna historia, nie za bardzo związana z tematem – dodał
- Wciąż go nie lubisz? – wtrąciła Bren
- Lubię, jak i Sweetsa – zażartował. Jednak nie było nam dane być razem. Pamiętam, jak zachowałem się jak najgorszy idota, wyciągnąłem ją z gabinetu, i nakrzyczałem w gniewie, nie zwracając uwagi, na to co i w jaki sposób mówię.
- I wtedy znów powtórzyła się sytuacja, kiedy uderzyła człowieka, tym razem to był Booth – wytrąciła
- To musiało boleć – rzekła Joy
- Bolało, ale zasłużyłem sobie – powiedział skruszony. To był ostatni moment, kiedy widzieliśmy się. Potem rozstaliśmy się na rok i ślad po niej zaginął. Nikt nie chciał mi nic powiedzieć. Do następnego spotkania, kiedy
- Wracałam z Gwatemali, gdzie identyfikowałam szczątki, na lotnisku czekała na mnie Angela, kiedy ktoś mnie zaatakował.
- Z znów ktoś dostał w twarz? – wtrąciła Joy
- Nie tym razem obyło się bez tego, choć porządnie zawstydziłaś wtedy tego agenta – powiedział z uśmiechem
- Wszystko było ustawione, i po pewnym czasie do gabinetu, gdzie byłam przesłuchiwana wszedł zadowolony i uśmiechnięty Booth. Byłam wściekła i zarazem szczęśliwa, że go znów widzę, ale nie mogłam po sobie dać znać – rzekła
- Nie dałaś – wtrącił. Musiałem cię przekonywać, byś mi pomogła przy nowej sprawie, ale udało się i wtedy zaczęła się nasza współpraca, która trwa po dziś dzień – dodał
- Zapomniałeś, że szantażem zdobyłam zgodę na udział w śledztwie, a nie tylko praca w laboratorium należała do moich obowiązków – wtrąciła
- To taki szczegół kochanie, nie wart rozpamiętywania – rzekł. Byłem szczęśliwy, że znów jesteś obok, choć wiele się zmieniło. Ja miałem synka Parkera, o którym nie widziałaś, romans z Cam, przygodę w kasynie i kilka innych rzeczy na sumieniu – powiedział
- Ja ukrywałam swoją historię z przeszłości, fakt, że opuścili mnie rodzice i brat w najmniej oczekiwanym czasie, co miało ogromny wpływ na moje zachowanie. Zamknęłam się w sobie, odizolowałam od świata, stałam oschła, myślałam tylko o jednym, by znaleźć rodziców, zapytać, czemu mnie zostawili. I dzięki Boothowi to się udało. On odnalazł mojego brata Russa, a potem pojawił się mój ojciec, który opowiedział mi co się wydarzyło te kilkanaście lat temu i czemu. Booth był przy mnie i wsieprał w każdym momencie. Zauważyłam, że mam w nim przyjaciela, o którym nawet nie marzyłam. Coraz więcej osób otaczało mnie, którym zależało na mnie, którzy z każdym dniem pokazywali mi, że nie zawsze warto się poddawać. Ale to było za wcześnie, ja wielu rzeczy nie rozumiałam, a może obawiałam się, że historia się powtórzy, ze znów mnie ktoś opuści? – spytała
- I tak było, ale to jeszcze daleka droga – rzekł. Zbliżaliśmy się do siebie z każdym dniem, miesiącem. Byliśmy najlepsi, nikt nie był w stanie nam przeszkodzić. Do zespołu dołączyła Cam, odkryliśmy oboje wiele o sobie, aż pewnego dnia, pojawił się grabarz. Wtedy zaczęła się walka o życie partnera.
- Zostałam porwana i zakopana pod ziemią z Jackiem. Wtedy pierwszy raz w życiu, poczułam co to strach, pomyślałam, że to już koniec. Jack był silny, ale do czasu. Powoli traciliśmy nadzieję, że nas uratują, choć ja nadal wierzyłam w ciebie, że nie poddasz się, że zrobisz, co w twojej mocy, by nas uratować. I nie myliłam się…
- Udało się dzięki współpracy rozwiązać zagadkę, i niemal w ostatniej chwili uratowaliśmy was oboje. Pamiętam, jak bardzo się cieszyła, że was widzę. Jack i Angela zrozumieli, że los dał im szansę, i zaryzykowali. My niestety nie. Ale coś się wtedy zmieniło. Z każdym dniem byliśmy coraz bliżej… Gotowi na wszystko dla partnera.
- Booth kolejny raz ocalił moje życie, kiedy zazdrosna i chora Pam chciała mnie zabić osłonił mnie i kula trafiła w niego. Byłam mu wdzięczna, ale kiedy pomyślałam, że umarł, wszystko straciło sens…
- Ale jak to umarł? – spytała Joy. Nie rozumiem. – dodała
- Booth wymyślił swoja śmierć, by złapać pewnego zabójcę. Tylko zapomniał mnie o tym poinformować…
- Przekazałem kartkę Sweetsowi, który zadecydował, że nie powinnaś wiedzieć, ale wszystko się wyjaśniło na moim fikcyjnym pogrzebie. Myślałem, że wszystko stracone, ale na szczęscie Brenn mi wybaczyła i wszystko wróciło do normy. Do momentu, kiedy grabarz znów powrócił…
- Tym razem porwał Bootha z jego własnego mieszkania. Powróciły momenty z przeszłości, jednak nie mogłam się poddać, bo najważniejszy był czas. Nie mogliśmy tracić ani minuty, gdyż chodziło o jego życie, każda sekunda była cenna…
- Wtedy z pomocą mojego brata, który zrozumiał, że nie jesteś dla niego, uratowaliście mi życie. Los dał nam kolejną szansę, której znów nie wykorzystaliśmy. Niestety wkrótce wszystko się pokomplikowało. Zacząłem mieć przewidzenia, coś było nie tak. Tym razem znów dzięki Brenn się udało w porę. Zawiozła mnie do szpitala, gdzie wykryto u mnie guza mózgu. Przeszedłem operację i wszystko było w porządku. Pamiętasz, co ci wtedy powiedziałem? – zapytał
- Pamiętam, ale wierzyłam, że nie będą musiała używać tego, bo ty wyzdrowiejesz, i wtedy może… Jednak nie było nam dane…
- Nie wszystko stracone – powiedział spoglądając na zaokrąglony brzuch partnerki
- Ale minęło wiele czasu, zanim zrozumiałam – dodała ze smutkiem
- Kochanie spokojnie, to tylko przeszłość, Joy nie poznała jeszcze reszty historii – oznajmił
- Wszyscy wokół nas zauważali, że jest coś między nami, coś silnego, tylko my nie zwracaliśmy na to uwagi. Do czasu, kiedy Sweets, postanowił wydąć książkę, w której opisał nasz relacje. Niestety był w błędzie. I my musieliśmy go z niego wyprowadzić.
- Wtedy wiele się zdarzyło – rzekł i jego wypowiedź przerwał dzwonek do drzwi…


BTW Joy nie jest siostrą Parkera, a imię takie ma bo jakoś je lubię (:


Inesita84

Jak miło Cię "widzieć" Ines :) Piękne opowiadanie... :) Gratuluję pomysłu na ff w formie opowiadania historii B&B przez nich samych ;) Super... Z niecierpliwością czekam na cd :)
Pozdrawiam :)

mara625

Witaj Mara (: Ciesze się, że się podoba, jedziemy dalej (: Pozdrawiam (:

Jednak będą 4, gdyż nie doszłam do sedna :(

-3-

- Ciekawe kto to może być o tej porze? – spytał agent
- Może Parker, on zawsze odwiedza nas wieczorami – powiedziała Brenn
Na sam dźwięk imienia ukochanego serce Joy zaczęło bić jak oszalałe. Bez namysłu poderwała się i szybkim krokiem ruszyła, by je otworzyć.
- Ciocia Angela i wujek Jack – krzyknęła z radości. I nasz mały uroczy Zack – rzekła ściskając 8 letniego chłopca o błękitnych oczach i lekko rudawych loczkach
- Część Joy – odparli. Mamy nadzieję, że nie przeszkadzamy? – spytali jednocześnie
- Jasne, że nie – krzyknął Booth.
- Angela wiesz, że jesteście dla nas jak rodzina – powiedziała Brenn uśmiechając się
- Zawsze jesteście mile widziani – dodał Booth zapraszając gestem gości do środka
Po chwili każdy siedział wygodnie. Chłopcy zajęli się zabawa małą lokomotywą w salonie. Od zawsze ta dwójka była blisko. Zaprzyjaźnili się, pomimo młodego wieku. Starsi popijając czerwone wino rozmawiali o dzieciach, których śmiech niósł się po domu.
- Czy mi się wydaje, że przerwaliśmy wam ważną rozmowę ?- spytała po chwili Angela
- Ange ty się nigdy nie zmienisz – szepnął jej do ucha Jack
- Opowiadaliśmy Joy historię z przeszłości – powiedział Booth
- Tą, której żadne z was nie poznało – dodała Brenn.
- To czas byśmy i my ją poznali, chyba, ze już skończyliście? – zapytała artystka
- Nie, doszliśmy do momentu, kiedy odwiedziliśmy Sweetsa, który napisał książkę o naszych relacjach – oznajmił Booth
- Zawsze zastanawiałam się, co się wtedy stało – rzekła Ange. Brenn nigdy nie chciała mi powiedzieć – dodała ze smutkiem. Wtedy wiele się zmieniło, oddaliliście się, to pewnie wina Sweetsa, jak zawsze – rzuciła
- Sweets mnie tylko zachęcił, podszedł jak małe dziecko – rzekł. Ale nie winię tutaj jego, sam…
Zapadła cisza. Po chwili…
- To jak kochanie kontynuujesz? – zapytał spoglądając na kobietę
- Tak – rzekła. Od razu po przeczytaniu książki zauważyłam, że SA małe nieścisłości i postanowiłam je wyjaśnić. Booth nie za bardzo się ze mną zgadzał, ale wyjaśniła mu, że lepiej zrobić to zanim książka się ukarze. Nie chodziło mi tu o aspekt miłości, konkluzję do jakiej doszedł Sweets, tylko o pierwszą naszą wspólną sprawę, o której on nie miał pojęcia. Usiedliśmy wygodnie i zaczęliśmy mu opowiadać. Siedział wsłuchany w naszą opowieść, na twarzy malował mu się zaskoczenie i smutek. Po jakiś 15 minutach doszliśmy do sedna sprawy – powiedziała
- Sweets był na nas wściekły, kiedy Brenn powiedziała mu, że po tym, jak ja zwolniłem, doszło do pocałunku – wtrącił
- Z języczkiem – szepnęła Brenn
- Sweetie i ty to przede mną zataiłaś? – powiedziała zawiedziona artystka
- Przepraszam Ange, ale nie mogłam – odparła
- I co dalej? – zapytał Jack
- Sweets krzyczał jak oszalały, że to nasza wina, ze sami zniszczyliśmy, co się między nami zrodziło, że zniszczyliśmy szansę na szczęście – powiedziała Brenn
- Oboje nie potrafiliśmy się przed nim, ani przed samym sobą przyznać, że w gruncie rzeczy ma rację, że los dał nam szansę, a my uciekliśmy przed miłością – rzekła agent spoglądając na Brenn
- Po kilku chwilach zostawiliśmy samego Sweetsa i opuściliśmy jego gabinet, by coś zjeść. Jednak nigdy nie dotarliśmy do Royal Dinner. To, co zaszło potem, było ciosem dla obojga z nas. Zajęło nam dużo czasu, by zrozumieć, ze kolejny raz zniszczyliśmy szanse na miłość. – rzekł agent
- Nie pierwszy i nie ostatni raz – wtrąciła Brenn. Booth po wyjściu z gabinetu, był inny. Jego wyraz twarzy mówił wiele, choć nie mogłam zrozumieć co. Niedługo miałam szansę się przekonać. Zeszliśmy kilka schodków w dół, rozmawiając o tym, co zaszło przed chwilą, kiedy …
- Zatrzymałem Brenn, mówiąc, że chcę spróbować, dać nam szansę, wtedy odezwał się we mnie hazardzista, chciałem naprawić błąd sprzed roku – wtrącił. Pocałowałem…
- Jednak ja nie byłam na to gotowa, bałam się, że nie umiem kochać, że zranię go jak się na to zgodzę – powiedziała. Wiedziałam, że FBI nie pozwoli nam razem pracować, a tego bym nie zniosła. Wolałam mieć przy sobie partnera, cząstkę jego, niż nie mieć nic. Z bólem serca odrzuciłam go. Widziałam ból w jego oczach, które świeciły się od łez. Moje wyglądały podobnie. Ze smutkiem zapytałam go, czy możemy razem pracować, po tym wszystkim, oczekując najgorszego – rzekła
- Powiedziałem tak, nie mo0głem z tego zrezygnować – wtrącił Booth
- Poczułam ulgę, jednak po chwili Booth zadał mi cios w samo serce. Tak, jak ja chwil kilka jemu – rzekła
- Wtedy zadziałały emocje, urażona duma. Zostałem zraniony, bez namysłu powiedziałem, że musze iść dalej. Musze znaleźć kogoś, kto mnie pokocha przez 30, 40, 50 lat. Nie mogę być do końca życia sam – myślałem
- Pomimo, że bolały mnie jego słowa, nie miałam wyjścia jak się zgodzić. Oboje podjęliśmy wtedy decyzję – rzekła
- Sweetie – szepnęła Ange
- Stary – dodał Jack
- I co dalej? – pytała niecierpliwie Joy
- Tamten wieczór wiele zmienił. Nasze relacje uległy oziębieniu, ja zacząłem szukać innej, i dość szybko ją znalazłem.
- Dr Katheryn, która pomagała nam w prowadzeniu pewnej sprawy zainteresowała się Boothem. Ja starałam się zapomnieć, o tym, co się stało i zaczęłam umawiać się z Hackerem, jednak nasza znajomość szybko się skończyła – powiedziała Brenn
- Jak moja z Katheryn. Szybko doszedłem do wniosku, że to nie ta kobieta. Pomimo, że chciałem zapomnieć, nie udawało mi się to wcale – dodał
- Dni mijały, nadal ze sobą pracowaliśmy, jednak nic nie było jak dawniej. Postanowiła na jakiś czas wyjechać, by to wszystko przemyśleć. Może chciałam uciec, bo tak było najłatwiej? To wszystko zaczęło mnie przytłaczać, i kiedy nadarzyła się okazja, ja z niej skorzystałam – powiedziała
- Zapomniała mi o tym nadmienić, i dowiedziałem się o jej planach od Sweetsa – wtrącił agent
- Ta resztę historii znamy – oznajmiła Angela. No raczej jej część – dodała
- Co postanowiłaś mamo?- spytała Joy
- Postanowiłam wyjechać na rok na Maluku – odpowiedziała. Daisy, obecna żona Sweetsa, miała mi towarzyszyć w podróży – rzekła
- I ty tato jej na to pozwoliłeś? – zapytała dziewczyna
- Nie miałem wyjścia, Brenn jak już sobie coś postanowi, trudno ją od tego pomysłu odwieźć – rzekł. I wtedy los znów z nas zadrwił. Ja dostałem propozycję szkolenia żołnierzy w Afganistanie, także na rok miałem opuścić Waszyngton – wyjaśnił.
- Kolejny raz straciliście szanse – rzekła smutna
- Masz rację, ale to był dopiero początek …
Na lotnisku, kiedy żegnałam się z wszystkimi, nie spodziewałam się, że Booth tez się zjawi, gdyż kilka godzin wcześniej wyleciał do bazy w Afganistanie – rzekła
- To było silniejsze ode mnie, musiałem Cie na chwile zobaczyć – rzekł. Pragnąłem przytulić, ale wiem, ze wtedy było by nam trudniej się rozstać – dodał
- Pamiętasz o co mnie wtedy spytałeś? – zapytała
- To była prośba. By za rok się spotkać na miejscu, gdzie często spędzaliśmy razem czas. Przy stoisku z kawą, równo za rok od tamtego dnia – powiedział
- I jak spotkaliście się? – wtrąciła Joy
- To w dalszej części opowieści – rzekła Ange. Joy słuchaj bo to najpiękniejsza historia miłości jaka znam - dodała
- Choć zanim do tego doszło, oboje wiele wycierpieli – wtrącił
Po chwili Booth i Brennan kontynuowali…

Inesita84

Ale super, że będzie jeszcze czwarta część.. :) :D Jeszcze raz powtórzę, że bardzo piękna historia... ;) Tak smutno się robi, na myśl, że B&B mieli tyle szans, a z żadnej z nich nie skorzystali... :(
Z niecierpliwością czekam na cd :)

mara625

Cieszę się, że się podoba (:
Jedziemy dalej, postaram się, by następna część, byłą uż ostatnią, bo inne opka czekają (:


-4-


Nie było im łatwo wyrzucić to z siebie. To była część ich wspólnej historii, która nie była usłana różami, jak często to bywa w książkach, lub oglądają na szklanym ekranie. To była ich wspólna droga do miłości, na której nie raz oboje upadli, Ne mogąc się podnieść, jednak na końcu zauważyli światełko w tunelu, jakąś iskrę nadziei. I wszystko zmieniło się diametralnie. Jedna podjęta decyzja, która zmieniła ich całe życie, która była początkiem czegoś pięknego, co jest przestrogą dla innych, ale także czym chcą się chwalić.
- To ostatnie pożegnanie na lotnisku, było bardzo smutne – rzekła Brenn. Jednak to była najlepsza decyzja. Chcieliśmy sobie dać czas, by wszystko przemyśleć. Bynajmniej ja chciałam to wszystko poukładać sobie w głowie, zrozumieć – dodała.
- Tak, ale wyjechać na cały rok? – spytała Joy
- Początkowo to miał być rok, ale sprawy się skomplikowały – rzekł Booth
- Któreś z was zostało ranne? – spytała zaniepokojona
- Nie – odparli jednocześnie.
- To co się stało? – drążyła temat dziewczyna
- Powoli Joy, jeszcze długa droga do tego – powiedziała Angela
- Ten wyjazd dał mi dużo, uzmysłowił kilka rzeczy, z którymi nie potrafiłam sobie poradzić będąc w Waszyngtonie. Tam była tylko praca, ona się dla mnie liczyła najbardziej. Miałam też przyjaciół, ale rzadko przebywałam z nimi w sytuacjach poza pracą. Na Maluku odkryłam nową siebie. Część mnie samej, która dawno umarła. Wszystko nagle zaczęło mieć sens, słowa, gesty. Powoli docierało do mnie, że uczucia, które starałam się w sobie zdusić, zabić, teraz, kiedy byłam sama, dają o sobie znać ze zdwojoną siłą. Poczułam pustkę w sercu. Nie pierwszy raz byłam tak daleko od bliskich mi osób, tym razem było trochę inaczej. Spojrzałam na przeszłość innym okiem, wspólne sceny migały mi przed oczyma, kiedy leżałam wieczorami, a na samo ich wspomnienie uśmiech pojawiał mi się na twarzy, serce się radowało, choć dla mnie przez długi okres czasu, było ono tylko mięśniem, to w tamtym okresie zaczęło mieć ogromne znaczenia. Rozum, którym do niedawna się kierowałam i starałam innych przekonać, że to on nam najlepiej doradza, powoli odchodził na drugi plan. Teraz to serce mówiło mi wiele. Tęsknota za utraconą połową, kimś tak ważnym była nieznośna. Pierwszy raz w życiu zaczęłam sobie wyobrażać, co by było, gdyby… Gdybym tamtego dnia zaryzykowała, co by to zmieniło między nami, co bym zyskała. I powoli strach zaczął odchodzić w dal. Akceptowałam to, co Booth chciał mi dać, i cieszyłam się, że znalazł się ktoś, komu na mnie zależy, ktoś, kto jest mi tak bliski, jak nikt do tej pory, ktoś w kim znalazłam przyjaciela i drugą połówkę jabłka, o które tak często opowiadała mi Ange, a ja nie za bardzo rozumiałam sens. I to nie była pierwsza taka rzecz. Pamiętasz Ange te motyle w brzuchu? – zapytała spoglądając na przyjaciółkę
- Pamiętam sweetie, do tej pory je mam, kiedy patrzę na Jacka – powiedziała składając mu słodki pocałunek na ustach
- Ja wtedy je poczułam – rzekła Brenn. Na samo wspomnienie o Boothie, jego uśmiechu, który czasem doprowadzał mnie do szału, jego brązowych jak czekolada oczach, wszystko nabierało innych barw. Powoli docierało do mnie, że on nie jest mi obojętny, że nie tylko jest moim partnerem z pracy i przyjacielem, tylko kimś, komu mogłabym oddać całą siebie – powiedziała
- To takie piękne – wtrąciła Joy
- Zrozumiałam wtedy wiele, tylko było już za późno, o czym miałam okazję się przekonać niedługo
- Za późno? – spytała dziewczyna. Przecież jesteście razem, co się jeszcze zdarzyło? – spytała
- Tym razem zawaliłem ja. W Afganistanie nie miałem niestety czasu, by przemyśleć wiele spraw, które zostawiłem w DC. Szkolenia żołnierzy nie były takie łatwe, szczególnie, ze znajdywaliśmy się w środku wojny. Ludzie ginęli na naszych oczach, śmierć towarzyszyła nam każdego dnia. Starałem się jak mogłem, by uratować jak najwięcej osób. Na szczęście miałem świetnych ludzi wokół. Czasami siadałem wieczorem oglądając zdjęcia przywiezione ze sobą. Z każdym dniem tęskniłem coraz bardziej. Za wszystkimi i wszystkim, co zostawiłem za sobą, za Parkerem, za Brenn, za zezulcami i pracą w DC.
Bywało czasem takie dni, że nie miałem czasu nawet na sen. I to było najgorsze. Zmęczenie dawało o sobie znać. Powoli zaczynałem inaczej spoglądać na swoje życie. Traciłem wiarę, że Brenn zwróci na mnie uwagę, że coś się zmieni po naszym powrocie. Wtedy moje serce zmieniło się kamień. Kilka dni i zmieniłem się wewnętrznie i zewnętrznie. Aż pewnego dnia los postawił na mojej drodze ją…
- Kogo? – wtrąciła dziewczyna. A mogło być tak pięknie – dodała z rozżaleniem
- Uratowałem życie pewnej dziennikarki, która zjawiła się w nie odpowiednim miejscu i czasie na naszym terenie. Była piękna i tylko jej zewnętrzne zalety widziałem, nic poza tym…
- Mężczyźni są czasem idiotami – wtrąciła Angela, czym wywołała śmiech u wszystkich
- Odkąd ją poznałem zrozumiałem, że Brenn ma rację, że czasem trzeba się w życiu kierować rozumem, kiedy sercu zostanie zadany ból, cios. Hannah nie była zła, wspierała mnie, dając mi wszystko. Myślałem, że ją kocham. Byłem w błędzie, dopóki nie wróciliśmy do DC. Wtedy zrozumiałem wiele, choć to rozum nadal kierował moim życiem, kiedy w sercu nadal panował chłód – powiedział
- Wróciliście po roku do Waszyngtonu, tak? – spytała Joy
- Nie – odparli jednocześnie
- Cam miała pewne problemy i Caroline zwołała nas wszystkich powrotem – rzekła agent
- Wszystkich? – zdziwiła się dziewczyna
- Ja i Ange także wyjechaliśmy z miasta, kiedy Brenn i Booth opuścili nasze szeregi – rzekł Jack
- Do Paryża, w naszą podróż poślubną i tam poczęliśmy małego Zacka – dodała szczęśliwa Angela
- Wróciliśmy do Waszyngtonu po całych 7 miesiącach od wyjazdu – oznajmił Booth. Spotkałem się z Brenn tam, gdzie mieliśmy się spotkać równo za rok. Tylko wtedy wszystko się zmieniło…
W tym samym momencie Angela zauważyła, że chłopcy w salonie zasnęli. Na chwile przerwano opowieść. Kobiety położyły chłopców w sąsiednim pokoju. Kilka minut później, Booth i Brenn kontynuowali …

Inesita84

Super uzewnętrzniłaś Bones... :) Bardzo smutne, ale piękne... :) I właśnie o to chodzi... :) Doskonale wczułaś się w rolę.. :) Czekam na cd "opowieści" :)