PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=233995}

Kości

Bones
2005 - 2017
7,6 78 tys. ocen
7,6 10 1 78171
7,2 4 krytyków
Kości
powrót do forum serialu Kości

Szczerze? Temat zmałpowany z tv.com, ale my w polskim wydaniu też powinnyśmy mieć coś takiego, nie? Więc... jedna pisze zdanie, a kolejna pisze czy się zgadza czy nie i daje kolejne. Czyli już wasza wola czy to będzie prawda czy nie... Zaczynam:

Booth powiedział Parkerowi, że małpy są, jak ludzie.

_LG_

Booth uważa,że Brennan jest "gorącym towarem", gdyby tak nie było, nie klepnąłby jej w pupę (wiadomo kiedy) albo w ogóle nie leciałby na nią, a przecież leci ("dowala się" jak by to powiedział jakiś Miodek czy Bralczyk :). I na pewno nie uważa, że wygląda jak strach na wróble lub inna wykałaczka. Parę razy go zatkało na jej widok, bynajmniej nie z obrzydzenia ;))

Brennan zabiła Kirby`ego, szefa FBI, a Booth potwierdził to w sądzie.

andzia_45

Piegża i lg80, a wy gdzie?? Do ankiety i/lub do zakończenia!!
Bez urazy, ale ja tu wyczuwam konkurencję. Od kiedy jest tu ten temat, zakończenie obniżyło loty. Nie mówię że to był głupi pomysł, ale po co zakładac nową zabawę jeśli stara jeszcze jest fajna??

Bea_przerwa_Alex

Masz rację Beato, zaniedbujemy inne tematy. Nie wiem jak Piegża, ale ja tak. Obiecuję poprawę...

_LG_

ja nie zaniedbuję, po prostu nie mam twórczych pomysłów, mam tylko odtwórcze :)

piegza

Ja niestety też nie mam obecnie pomysłów, choć się staram.

_LG_

Ponawiam wpis, dla lepszego porządku


Blondynka w domu czasem się przydaje - Booth znalazłby pewnie dla niej jakieś zastosowanie, np. jako stojak na parasole. Zaznaczam - nie jestem blondynką i nie mam nic do blondynek.

Gdyby nie było już morderstw Booth pewnie i tak spotykałby się z Bones - wyskoczyliby razem na kawę;))) urocza scenka.

Booth uważa, że Bones wykląda jak strach na wróble.

_LG_

to ja też ponawiam

Booth uważa,że Brennan jest "gorącym towarem", gdyby tak nie było, nie klepnąłby jej w pupę (wiadomo kiedy) albo w ogóle nie leciałby na nią, a przecież leci ("dowala się" jak by to powiedział jakiś Miodek czy Bralczyk :). I na pewno nie uważa, że wygląda jak strach na wróble lub inna wykałaczka. Parę razy go zatkało na jej widok, bynajmniej nie z obrzydzenia ;))

Brennan zabiła Kirby`ego, szefa FBI, a Booth potwierdził to w sądzie

piegza

Booth potwierdził w sądzie jedynie,że Bones miała motyw by pomóc Kirby'iemu przenieść sie na tamten świat, mogła być obecna na miejscu zbrodni w chwili jej popełnienia i miała czas na dokonanie morderstwa, gdy on sam pojechał po syna.


Booth zbagatelizował zagrożenie, jakie stanowiła Pam.

_LG_

Booth zbagatelizował Pam, jak również olał ostrzeżenia Seetsa, który akurat miał rację.


Pam chciała strzelić do Brennan, bo Booth odesłał jej pocztą skarpety, które mu dała.

piegza

Pam miała ważniejsze powody by chcieć się Bones pozbyć. Ona i nie tylko ona wie, to czego B&B nie przyjmują do wiadomości, a mianowicie iż coś między nimi iskrzy.


Zack jest dobrym kierowcą, pożycza od Hodginsa samochody.

ocenił(a) serial na 10
_LG_

Sory, że sie tak wtrącam, ale podoba mi sie ten temat wiec próbuję się dołączyć;) Wybaczycie :)))?
Moja odpowiedż : Zack nie ma prawka, bo znając szczegółowo mechanizację nie miał ochoty go robić;) Więc raczej nie jest dobrym kierowcą i nie pożycza samochodów od Hodginsa.


Booth pocałował Brennan żeby ta mogła urządzić święta dla ojca w więzieniu(szantaż pani prokurator)

wikusia

tak, Wikusia, Booth strasznie poświęcił się dla Brennan i ją po bratersku pocałował, a świętowała z ojcem, bratem, panną brata i prawie bratanicami. Szantaż też był, mówiąc po cichu: trochę żałuję, że Carol nie kazała jej przy okazji ścisnąć Bootha za... same wiecie za co ;))

(lg, "iskrzy"? między nimi cała stodoła płonie, jak śpiewał pewien Niemen ;)

Russ zdaje sobie sprawę z tego, że dla Bootha jego siostra jest kimś więcej niż tylko partnerką.
(proszę o wyczerpującą odpowiedź, popartą przykłdami ;))

piegza

Jaka ta Piegża zrobiła się wymagająca. Nie wiem, czy moje skromne sylogizmy Cię przekonają... Holender "time" proszę.

Dobrze, zatem płonie stodoła, choć sama o tym nie wie. Russ wie, a raczej się domyśla ponieważ:
- w 1x22 Booth jawi się Russowi raczej jak bardzo bliski "przyjaciel rodziny", lub substytut rodziny Bones, a nie jako śledczy. Świadczą o tym m.in. sposób przekazywanie Bones wiadomości, to że występował w roli negocjatora między Tempe i Russem, to że czuł się w jej mieszkaniu jak u siebie i że próbował zjednać sobie Russa np. rozmową o dzieciach. Kto próbuje się podlizywać rodzince jeśli nie kandydat na (właśnie na co lub kogo?).
- w 2x11 Booth dalej "podlizuje się" Russowi, interesuje go np. czy Russ w jego towarzystwie czuje dyskomfort. Gdy okazuje się, że Russ jest zagrożony, pożycza mu własną komórkę, by zadzwonił do swej dziewczyny. Russ wie, że Bones i Booth nie mają przed sobą tajemnic, więc zaprasza Bootha na rozmowę z "księdzem" i nie wtajemniczył Bones w cyrk związany z przebieranką Maxa. Booth był też dla Russa dobrą wróżką, która uratowała go przed zemstą kuratora. Booth nie chciał martwić Tempe tym, że Russ znowu nabroił i krył brata przed siostrą - to też czytelny sygnał dla Russa, że Booth czuje się odpowiedzialny za Bones i oszczędza jej zmartwień. Nie bez znaczenia był też fakt, iż w obecności Russa Max powierzył Bones opiece Bootha.
- no i decydujący argument to obserwowane przez Russa poświęcenie Bootha w 3x08. Booth aresztował Russa dopiero po tym, jak brat Bones zobaczył się z rodziną (chorą pasierbicą). W obecności brata Bones podziękowała Boothowi w nietypowy sposób. Booth dla Temperance nagiął prawo, by jej brat spotkał swe dziecko.
- w 3x09 gest podzielenia się choinką z rodziną Bones jest znaczący tak jak to, że Booth wprzyprowadził pod areszt ze sobą syna, nie wspominam nawet o wielkim poświęceniu pod jemiołą;))) - tam jednak Russa nie było.


Co tu zadać? Zadaję opisówkę.

Booth - nie taki znowu twardziel lub też twardziel o miękkim sercu.

Miłego pisania

_LG_

Jeśli boicie się zmierzyć z takim znacznym objętościowo tematem zagłębiania się w duszy twardziela polecę coś krótszego np.:

Zerwanie kontaktów Russa i Temperance nastąpiło wyłącznie z winy Russa.

Wybierzcie sami.

Liczę na to, że Piegżowata się odważy zrobić Boothowi sekcję - proszę o 3-5 przykładów. Ja męcząc Russa przejrzałam 4 odcinki;))) a i tak pewnie o czymś zapomniałam.

_LG_

nie lituj się , nie lituj!!! ;)
"Piegżynator", mówi Ci to coś?! ;)))

piegza

"Booth - nie taki znowu twardziel lub też twardziel o miękkim sercu" - brzmi jak temat maturalny ;)

piegza

Zapomniałam, że Piegżynator jest twardzielem.Litość była dla innych, by ich od tematu nie odstraszać;D

_LG_

Arystotelesie, nie chciałam Cię męczyć, chciałam tylko nacieszyć się Twoją analizą i interpretacją faktów oraz wyciąganiem wniosków. Jestem fanką Twoich sylogizmów od dawna.

Booth jest twardy. Uważam, że powinna powstać nowa jednostka twardości -1 Booth. Np.: twardość Chucka Norrisa oceniam na 10 000 Boothów, twardość Ridża - 3 Boothy, twardość Zacha - 0,001 Bootha itd.


do rzeczy:
Booth-twardziel, to Booth, który łapie kogoś, kto krzywdzi jego rodzinę lub przyjaciół, za gardło lub wkłada mu lufę w usta i mówi, że "skończy" z nim, jeśli jego bliskim coś się stanie. I wszyscy wiemy, że zrobi to, na pewno.
Booth-twardziel, to Booth, który, chcąc dotrzeć do prawdy, przeciwstawia się swojemu szefowi, występuje przeciwko FBI, traci (na chwilę) robotę, naraża swoje zdrowie i życie.
Booth-twardziel, po przypaleniu rozgrzanym żelastwem mówi, że to nic, że był już gorzej torturowany.
Booth-twardziel, nie idzie do dentysty mimo bolącego zęba, czeka, aż ząb sam przestanie go boleć, a do tego czasu znosi mężnie cierpienie, bo jest twardy.
Booth-twardziel, aresztuje ojca swojej partnerki, bo jest twardym agentem FBI. Przeprasza swoją partnerkę trzydzieści razy, ale aresztuje, bo jest twardy.

Booth-miętki, to Booth, którego wzrusza widok dziecięcych szkielecików.
Booth-dobreserce oszczędza bliskim ofiar cierpienia, drastycznych szczegółów zbrodni, okazuje im empatię, nie pozwala Brennan na suche, brutalne fakty.
Booth mięknie, gdy Brennan mówi: "proszę".
Booth ma łzy w oczach, gdy bezskutecznie rozgląda się w miejscu, gdzie może byc zakopana żywcem jego partnerka.
Booth-wrażliwiec pamięta imię swojej pierwszej dziewczyny.

uff, wiem, że to absolutnie nie wyczerpuje tematu, ale 3-5 przykładów jest.
Jest to oczywiście maksymalnie subiektywne zestawienie i można się z nim nie zgodzić. Pozwalam ::))))))


piegza

Russ nie jest winny zerwania kontaktów z Temperance, bo ona w pewnym momencie odwróciła sie od niego, pewnie obarczając go po części winą za zniknięcie rodziców. Piętnastolatka musiała znaleźć winnego i padło na starszego brata.
Ale ja się na psychologii nie znam.

Może coś dla relaksu:

Booth nie pozwala nikomu siadać na swoim biurku.

piegza

Tak mnie zatkało Piegżos, że nie wiem co powiedzieć, a to nie zdarza się często ("nic 2 razy się nie zdarza...";D). Innych chyba też zatka...
- Jesteś, jak to powiedział pewien prezydent George W. Krzaczory the best from the best...;)

Wrażliwą stronę Bootha widać też m.in. gdy rozmawia z Hodginsem o zaręczynach... to mi tak utkwiło w pamięci.


Booth nie pozwala byle komu siadywać na swoim biurku. Bones nalezy do tych szczęśliwców, którzy mogą posmakować tej przyjemności np. w 2x15. Obiektywnie rzecz biorąc siedzenie przy biurku nie stanowi frajdy, na buirku jest lepiej.

_LG_

Relaksacyjne zadanie? W okresię niemowlęcym Brennan była karmiona butelką, a Booth piersią.

_LG_

(do Russa mogę tylko dodać jego znaczącą rozmowę z Boothem, który mówi, że jeśli jeszcze raz Russ złamie serce swojej siostry, to...)

tak, powrót do dziecka na drzewie to prawdziwy relaks i przyjemność :)

Brennan mówi o sobie, że była karmiona piersią, o Boothie tego nie wiemy, ponieważ w towarzystwie Brennan przez usta nie przechodzi mu słowo "piersi", o "cyckach" też z nią nie rozmawia. Swoją drogą, ciekawe, dlaczego?

piegza

"serce swojej siostrze" , przepraszam purystów językowych ;)

lg, możesz mi podpowiedzieć, skąd jest cytat w "Cytatach", bo jakiś geniusz zadał tak trudną zagadkę, że nie wiem.
A przecież Ciebie zawsze mogę się poradzić, ekspercie ;))))

piegza

Ale mi tu kadzisz. Co do Russa, masz rację - wrzuciłam na laptopka wczoraj wieczorem rycerza na kracie i przypomniałam to sobie. Cytat tyczy się 1 serii. To rozmowa B&B na temat podejmowania lub zobowiązań względem przyjaciół lub przyjaciółek;)))

_LG_

A i czekam na 2 zagadki;))) 2, bo ostatnio odpowiedziałaś na wyzwanie i wyłowiłaś też koło ratunkowe:)))

_LG_

dokończ myśl: Booth nie rozmawia z Brennan o cyckach, bo.... (czyli gdzie kończy się partnerstwo i dlaczego? ;))) (nie bij!:)))

sorry za koło ratunkowe
jestem pazerna

Booth uwielbia pracować w garniturze i nigdy nie chciałby się go pozbyć.

piegza

Holender. Lubisz mnie ciągnąć za język - jak to powiedziała Bones podczas tańca w 1x04.

Dlaczego Booth nie lubi wspominać przy Bones o seksie i wszyskim, co się z nim kojarzy? Dlaczego robi się "nieśmiały", zasłania się dyskrecją dżentelmena i po co do licha czyni słowa zakazanymi ("biust" czy "anus")? Booth sam to częściowo wyjaśnia, lub próbuje wyjaśnić to Brennan w "Bezgłowej wiedźmie w lesie" podczas słynnej rozmowy na temat nietypowej sytuacji w pracy. Booth wolałby by jego partner był facetem, a nie atrakcyjną kobietą. Dla agenta płeć Bones i fakt, iż ona mu się podoba stanowi komplikację i jest przyczyną konfliktu wewnętrznego. Booth nakteślił sobie wyraźną granicę,wie że romans z Temperance zaszkodzi ich pracy jak to miało miejsce z Cam. A z Cam sytuacja była prostsza - oboje nie chcieli się angażować. Dlatego Booth - samiec obsesyjnie panujący nad sytuacją - wypiera ten cały problem pociągu do Bones do podświadomości. Niestety schowany do szafy szkielet ciągle istnieje i straszy. Podświadomość daje o sobie znać w postaci nieświadomych przejawów zazdrości, czy żartów (2x21). A poza tym Bones jest nieprzewidywalną i trudno z nią cokolwiek zaplanować. Sądzę, że Booth czeka na odpowiednią chwilę i obserwuje postępy w "socjalizacji" Bones, np. przekonanie jej do posiadania dzieci. Przypomnij choćby 3x14, jak nakrzyczał na Sweetsa - "nie można jej popędzać".

_LG_

A co do garnituru, to jest on raczej zmorą Bootha. Zmorą, której należy się szybko pozbyć. Rozumiem go.

A Booth nakrzyczał na słodko w 3x15.


Zagadka raczej prosta. Bones potrafi pociągać za sznurki jak zawodowy lobbysta, Booth też. Podaj przykład takich działań - po jednym u każdego.

_LG_

A tak przy okazji, nie jestem psychologiem, co najwyżej domorosłym. A jak Ty wyjaśniłabyś tworzenie tabu na linii B&B?

_LG_

1. Tematy tabuu między Bootem i Brennan.
On jest mężczyzną, okej? Ona kobietą. Kiedy ona zdradza, że w sytuacjach łóżkowych czasem odgrywa jakieś rólki, jemu raptem robi się gorąco i szybciutko przerywa ten, jakże prowokacyjny, wywód swojej partnerki.
I doskonale rozumie chłopaka, kóry mówi, że nie będzie rozmawiał przy Brennan o seksie, bo ona jest gorąca, a on goły. Booth zdaje sobie sprawę z tego, że ona, nawet w zawodowym garniturku, może facetów rozpraszać.(3x11)
Booth jest też trochę romantykiem - idealistą, o czym świadczy jego swoisty "hymn o miłości" w końskim odcinku. Dlatego być może nieco idealizuje obiekt swoich uczuć, czyli Brennan. Na pewno traktuje ją inaczej niż inne kobiety. Kiedy ona mówi, że nie zasługuje na jakieś specjalne traktowanie (3x02), on zaprzecza i nazywa ją "wyjątkową". Dla niego-pewnie pod każdym względem.

2. Sznurki... (może dla niektórych to łatwy temat, ale ja musiałam poczytać w wikipedii, co to znaczy lobbysta. Rozumiem, któś tu dba o mój rozwój intelektualny ;))
Jeśli dobrze rozumiem, to pociąganie za sznurki oznacza wykorzystywanie znajomości do osiągnięcia jakiegoś celu.
Brennan - pociągnęła za sobą Bootha na pustynię (1x17); wykorzystała znajomość z Caroline, żeby urządzić święta dla "Brennanów kryminalistów"(3x09)
Booth - zaciągnął Caroline - prokuratora, żeby pomogła uniewinnić Brennan w Nowym Orleanie; ratował Russa, załatwiając mu osobistą gwarancję biskupa i Sweetsa przed sądem.

piegza

Poproszę "domorosłego" psychologa o wyjaśnienie, czy to źle, że Brennan tak zawzięcie racjonalizuje, a nie przeżywa. Czy to źle być "zupełnie racjonalnym człowiekiem"? Co się zyskuje w ten sposób, a co traci?

piegza

Podoba mi się Twoje wyjaśnienie taboo;), sznurki też udało Ci się porozplątywać. Tych przykładów "lobbowania" jest więcej, jak wiesz. Brennan nawet lobbuje politycznie - gdy próbuje skłonić kongresmanów do naprawy mostu gdzieśtam w 3x12. Booth też doskonale radzi sobie z wykorzystywaniem znajomości, a najzabawniejszym tego przykładem jest napuszczenie na (chyba) kuratora Russa: pana Słodko i... biskupa DC we własnej osobie 3x08.

Co do plusów i minusów racjonalizacji, to trudno mi laikowi odpowiedzieć... Piegża ty też dbasz o mój rozwój inetelektualny - najpierw socjopatia, a teraz racjonalizacja;)))

Na przykładzie Brennan
Zyskiem człowieka potrafiącego wiele (nie wszystko) zracjonalizować jest
- uodpornienie się na ból związany z trudnymi do zniesienia sytuacjami emocjonalnymi takimi jak samotność, porzucenie (np. przez rodziców i brata, którego się podziwiało),
- wytworzenie przekonania, że nasza logika nigdy nas nie zawiedzie, w przeciwieństwie do ludzi

Stratą człowieka potrafiącego wiele (nie wszystko) zracjonalizować jest
- brak empatii (umiejętności współodczuwania, współprzeżywania) i wyobcowanie społeczne (trudno jej znaleźć partnera, utrzymać przyjaźń) oraz emocjonalne,
- brak zaufania do ludzi - Bones bardziej wierzy w naukę, to co mierzalne, policzalne, empiryczne,
- stratą podobnie jak zyskiem jest przekonanie w stałość i wagę logiki i kalkulacji.

Bones dzięki swojemu przewodnikowi po świecie ludzi i emocji nie potrafi już zracjonalizować tak wielu rzeczy, jak początkowo. Nigdy nie potrafiła zracjonalizować wszystkiego, np. zła, zbrodni, występku. Zamknięty w laboratoruim Zack ze swoją racjonalizacja ponad wszystko narozrabiał poza Instytutem i stał się podatny na manipulację.


Czy źle być "zupełnie racjonalnym człowiekiem"?
- Nie jest źle, ale smutno i samotnie.


Zajmijmy się teraz tezą: Booth podziwia Maxa.

_LG_

Długo nie odpowiadałam, bo mnie migrena dopadła.

Tak się zrobiło poważnie. Piszemy małe laboraty. Jeśli Ci to odpowiada, nie protestuję, ale innych wywiało;)))

_LG_

witam!

(temu, kto odłącza mi internet w niedzielę, pragnę zrobić krzywdę fizyczną!)

już jestem, a ponieważ miałam całą niedzielę na przemyślenia, to powiem tak:
1. mnie się podoba to, że czasami jest poważnie, a czasami zabawnie.
2. podoba mi się, że spotkałam w internecie ludzi, którzy po drugim zdaniu nie przerywają czytania, bo są już zmęczeni i im się nie chce. mówię tu o całym forum, szczególnie o "Zakończeniu". mało tego, chcą i potrafią napisać coś samodzielnie, podzielić się nie tylko tym, że : "fajnie" i "super", i "David jest boski", ale wymyślają coś oryginalnego, piszą rzeczy mądre, ciekawe i niebanalne. mówię też o Tobie, LG!
3. podoba mi się, że ktoś uświadamia mi rzeczy, o których nawet nie pomyślałam wcześniej: Booth jako "zewnętrzne sumienie" Brennan, "rozdarcie wewnętrzne" Bootha itp. mówię zwłaszcza o Tobie, LG! uważam, że mądrzejsi od nas są nam dani, aby się od nich uczyć, nawet wykorzystując internetową zabawę na temat jakiegoś tam serialu.
4. a najfajniejsze jest to, że w takim, wydawałoby się, zwykłym, przeciętnym serialu amerykańskim, można znaleźć tyle ciekawych problemów psychologicznych, socjologicznych i innych "...gicznych", oprócz oczywiście dobrej zabawy.

takie lefreksje mnie wczoraj prześladowały

piegza

Piegżo droga wzruszyłam się i ocieram łzę. Ja nigdy nie bawiłam się w czaty i fora. Filmweb wydał mi się "poważną instytucją" i od słowa do słowa... jakoś się w to wszystko wkręciłam. Ja również cieszę się, że przez sieć można spotkać osoby myślące i skłonne do refleksji ogólnie rzecz ujmując,a nie tylko nad jakimśtam serialem. Było mi bardzo przykro, jak pewna (kawa, czy jak jej tam:)) osoba naskoczyła na Ciebie Piegzowata;). Jeśli Ci to odpowiada, to możemy ciągnąć nasz dialog nie dlatego by współzawodniczyć, lecz by dzielić się przemyśleniami, jak jest obecnie. Jak powstaną inne ciekawe tematy, to się włączę. Czasem jestem tylko widzem, czasem uczestnikiem. Podsumowując - dotychczasowa sytuacja mi pasuje. I wiedz,że również cieszę się,że Cię spotkałam.LG

_LG_

do rzeczy, jak mówi piegża, gdy musi się zabrać do ciężkiej pracy intelektualnej...

I znowu sprawa nie jest oczywista, a Booth się "rozdziera":

Booth-stróż prawa kontra Max-przestępca
Booth musi go złapać, taką ma robotę. (Paradoksalnie, Boothowi nie udaje się złapać Maxa, tylko Max daje się mu złapać.) Przed Brennan nawet go usprawiedliwia, mówiąc, że nie zabił nigdy nikogo dla kaprysu i samej chęci zabijania. Jeśli kogoś wykończył, to tylko z naprawdę ważnego powodu i tylko tego, kto na to zasłużył.

Booth-ojciec kontra Max-ojciec
Booth rozumie Maxa, bo sam zabiłby każdego, kto zagrażałby jego rodzinie. Szanuje go za to, że jest na swój sposób honorowy.

Myślę, że własne zasady, których przestrzega Booth, nie pozwalają mu podziwiać Maxa - przestępcy, ale fakt, że Max postępuje według pewnego kodeksu honorowego sprawia, że Booth może go szanować jako swego przeciwnika i może go również rehabilitować przed Brennan.

coś łatwiutkiego:
Booth zmienił się od czasów szkoły nie tylko "na zewnątrz".

piegza

Mmmm delicje. Wracając do zawiłości Booth-Max. Nie wiem, czy się ze mną zgodzisz, ale są pewne podobieństwa między nimi. Obaj gotowi są narażać życie, dla tych, których kochają. Obaj dla dobra rodziny potrafią wiele znieść. Max byłby dobrym szeryfem w czasach dzikiego zachodu (goniąc i łapiąc tych złych sieje wokół zniszczenie); Booth jest bardziej "cywilizowany".

Booth od czasów szkoły zmienił się wewnętrznie. To truizm. W szkole był jednym z tych złotych amerykańskich chłopców - piękny, silny, wysportowany. Tacy jak on - popularni, znani, mistrzowie zwykle nie są ponadprzeciętnie inteligentni i wrażliwi. Zepsutym przez popularność i łatwość w zdobywaniu pięknych kobiet wiele się wybacza. Kto wypomnie mistrzowi, że wyszydza zezulców, że ściąga na algebrze, że otacza się pustą i złotąmłodzieżą? Po takim szkolnym życiu w cieplarnianych warunkach Boothowi ciążko było stać się "kimś". Zawsze był aspirował do miana "świetnie zapowiadającego się", a po szkole czekało go wiele rozczarowań. Najpierw nie został sportowcem przez kontuzję barku, potem w US Army Rangers kilka razy dostał porządnego łupnia. Nic to, że był najlepszym snajperem. Trafił do niewoli w Zatoce, parę razy był ranny, stracił w walce i tajnych akcjach przyjaciół. Kule i wrogów nie interesowało to,że był przystojny czy silny. Przeszedł swoje jak każdy żołnierz. Miał jednak trochę szczęścia - nie doznał trwałych okaleczeń fizycznych ani znacznych uszczerbków na zdrowiu psychicznym. Koszmarne sny o Kosowie są małą ceną za piekło, które przeszedł. Następny cios dla jego ego stanowił kosz od Rebeki. Tak religijny i pewny siebie człowiek musi się zadowolić ściśle limitowaną rolą w życiu syna. Jego prawa rodzicielskie są niejasne, nie ma nawet pewności, czy następne święta spędzi z kochanym (nieślubnym!) synem. Poza tym jego kobiety - Tessa czy Cam nie traktowały go jako potencjalnego kandydata na męża. Tessa zwiała nim zaproponował jej wspólne zamieszkanie, a Cam chodziło przede wszystkim o romans bez zobowiązań. Życie go zatem nie pieściło. A jego rodzina? Dlaczego nie spędza świąt z ojcem, bratem i klanem Boothów?

Booth w młodszej wersji był egocentrykiem, megalomanem, człowiekiem trochę powierzchownym, był skłonny do rywalizacji, a "w stadzie" zdolny do skrzywdzenia słabszego od siebie (nie fizycznie oczywiście). Życie osobiste i zawodowe Bootha po ukończeniu jego edukacji po pierwsze, uzewnętrzniło jego cechy charkteru wcześniej tajone. Chodzi m.in. o jego wrażliwość, odpowiedzialność, rycerskość w stosunku do płci przeciwnej. Po drugie, na bazie nowych - często niezbyt miłych - doświadczeń nauczył się szanować innych ludzi, tych słabszych, pokrzywdzonych. Nauczył się koegzystować z zazulcami, którzy okazali się użyteczni i nawet całkiem mili. Tak więc, Booth wydoroślał "wewnętrznie". Stało się to jednak kosztem jego ego. Podczas pracy z Bones też wiele się nauczył:). Boże, ale się rozpisałam i odbiegłam od temetu.

Angela miała recję zarzucając Gordonowi Wyatt'owi kłamstwo.

piegza

Och, zapomniałam wspomnieć o tym, że Booth zahartował się ociupinkę poprzez walkę z nałogiem - hazardem.

ocenił(a) serial na 10
_LG_

Wbijam się tu neutralnie, jakby co. Dziewczyny czytam z zachwytem Wasze coraz dłuższe odpowiedzi :) i założyłam na Waszą cześć nowe forum, znajdziecie je gdzieś na początku listy. Tylko stąd też nie uciekajcie! :D

andzia_45

Dziś kolejny raz się wzruszyłam.Wkrótce będęjak cieknąca fontanna
;-).....

Gdzie ta Piegża. Piegża! Znowu wysiał Ci komp? Jakbyś nie romansowała z mechanikami i dała im pracować, to już by naprawili;)))) Żartuję. Nie gniewaj się.

_LG_

1.tak, Booth i Max byliby świetnymi partnerami,w innym świecie.
2.i znowu mi otwierasz oczy: odmowa Rebeki jako cios dla Bootha, jakoś nigdy na to nie zwróciłam uwagi. nie do końca zgadzam się z tą jego przemianą, jeśli chodzi o swoiste dręczenie słabszych, bo Sweets znosi od niego sporo upokorzeń...
3. Gordon Gordon miał jasny cel: musiał wprowadzić ład i spokoj między partnerami, aby mogli dalej skutecznie łapać przestępców.
Miał przed sobą racjonalną Brennan i emocjonalnego Bootha, uwikłanych w głęboki związek uczuciowy, do którego za chiny ludowe się nie przyznawali. Rozmową w pokoju przesłuchań sprowokował Brennan do bardzo osobistego wyznania. Pozwolę sobie zacytować, bo jest to jeden z moich absolutnie ulubionych:
- ...On coś robi.
- A ty chcesz się dowiedzieć co. Abyś mogła zrobić to sama.
- Tak.
- I wtedy będziesz mogła to zrobić bez Bootha. I nie będziesz go już potrzebowała.
- Nie.
- Nie?
No i w tym momencie uśmieszek Gordona mówi wszystko. Wie, że Brennan nie wyobraża sobie życia i pracy bez Bootha.
Bootha pewnie jeszcze szybciej i łatwiej rozszyfrował.
Ostateczna diagnoza w barze to moim zdaniem mistrzostwo świata. Gordon nazwał rzecz po imieniu: Brennan boi się, że kocha Bootha, Booth boi się odpowiedzialności za ich potencjalny związek i wszystkie związane z tym konsekwencje, nastpnie Brennan błyskawicznie analizuje swój związek z Sullym i na koniec dowiaduje się, że miała racjonalny powód, aby nie wyjeżdżać z Sullym (co ją uspokaja), ale też, że powinna się trochę wyluzować.
każde z nich dostało tego, czego potrzebowało. Emocje zostały nazwane, objaśnione, "umysły zostały wyciszone".
Angela miala racje, ze Gordon troche profesjonalnie zakombinowal
.

piegza

narpiew długo czytam, raz, drugi, żeby zrozumieć , o co tej mądrej Lg chodzi, potem długo myślę, co by tu odpowiedzieć, żeby się nie zbłaźnić, potem nie mam połączenia z internetem, potem czytam opowiadanie, potem.......dlatego tak długo mi schodzi ;)

ja oczywiście połowy nie rozumiem z tego, co napisałam wyżej, więc popraw mnie, Lg, proszę.

zadanko:
Brennan wiedziała, że Booth się nie podda. Booth wiedział, że Brennan nie odpuści. CZy naprawdę aż tak dobrze się znają??? (na podstawie 2x09 aliens...)



piegza

Ty, Lg, Andzia coś do nas napisała i ja nie wiem, czy ona nas przypadkiem nie obraziła, czy coś ;)

piegza

A hej Piegża. Andzia miałaby nas obrażać? Po co? Andzia chce byśmy się też wypowiadały w nowym temacie, który stworzyła. Zainspirowała go na nas. Wzruszyło Cię to Piegżowata? Bo mnie tak (znowu). Stałaś się Piegżo ważną personą na tym forum;)))

Holender, nie wiem, kiedy znajdę na to wszystko czas. Ostatnio skusiłam się na dopisywanie "zakończenia", a jak wiesz to dość pracochłonne... Fabuła to nie przelewki... Myślałam,że mnie z zakończenia wyproszą, bo i tak był tłok, ale nie sarkano (zbyt głośno), poza tym jestem szczupła i się zmieściłam;)

_LG_

Wracając odtatni raz do przemiany Bootha. Wyraziłam się niezbyt pracyzyjnie. On nie tyle "gnębił słabszych", co zezwalał na to, tolerował to ponieważ identyfikował się z grupą, która to robiła. Innymi słowy - jego grupie odniesienia - ludziom popularnym - zdarzało się wyśmiewać zezulców, a Booth identyfikujący się z grupą ludzi popularnych nie oponował, czy jak wolisz przyzwalał mna to milcząco. Potem, jak wiesz wstydził się tego, jak i swojej ówczesnej ignorancji;) UFFF. Masz rację. Nasz naukowy psychobełkot;) jest szalenie wyczerpujący i czasochłonny. Zrobiłyśmy milowy krok od cytacików aż po to, co teraz piszemy. Dobry krok.

Po południu odpowiem na "Aliens... " muszę sobie go zarzucić na laptopka i trochę odświeżyć pamięć. Wiesz, skleroza. Mnie też to wszystko zajmuje wieki i powiem Ci dlaczego. Chyba się starzeję. - piszę to bez cienia ironii.

Twoje wyjaśnienie chwytu Monty Pythona (czy jak mu tam;) zadowala mnie w zupełności. Facet podszedł ich profesjonalnie. Bootha już znał, a i o Brennan słyszał już to i owo. Faceci, wbrew stereotypom, plotkują bardziej niż kobiety. Jak tylko przyjrzał im się na żywo,z miejsca rozszyfrował ich bolączkę i po paru spotkaniach (czysto rekreacyjnych) zaaplikował im medykament w postaci - wygodnej wymówki dla Brennan, wymówki usprawiedliwiającej jej pozostanie w D.C. Czy przez to kogoś skrzywdił? A skąd! Wszyscy są zadowoleni: Brennan, bo przekonała się że psychologia bywa funkcjonalna, no i dostała nową, funkcjonalną, nieużywaną wymówkę; Booth odetchnął z ulgą, że nie musi tymczasowo składać jakichkolwiek deklaracji i poprawiła się jego sytuacja w pracy. Gordon się ucieszył, bo Booth i Brennan dali się łatwo uspokoić. A najbardziej cieszy się FBI, bo ich stary wiodący tandem znowu zaczął działać.
Gordon starannie unikał drażliwego słowa klucza: "miłość", ale w sumie na niej bazowała cała jego diagnoza. Zauważ, jak on ciekawie odnosił się do B&B. Miałam wrażenie, że przemawiał do nich jak do dzieci. Takich trochę kapryśnych, odrobinę niegrzecznych, ale ostatecznie w pewnych sprawach dość naiwnych czy też prostodusznych. Był dla nich ciepły i troszkę pobłażliwy. Inaczej rozmawiał z Angelą po wyjściu Brannan. To była rozmowa w stylu: "Karty na stół koleś". Szkoda tylko, że nie powiedzieli sobie paru słów wprost, a zasłaniali się poczciwym wieszczem Williamem.
B&B mieli szczęście, że trafili na dyskretnego i odpowiedzialnego psychologa. Obawiam się, że Sweetsowi brak profesjonalnej klasy Gordona i jego doświadczenia. Oby Słodko niczego nie spaprał w przyszłości...

_LG_

Na podstawie 2x09 - Czy Booth i Brennan znali się na tyle dobrze, by przewidzieć swoje zachowanie w sytuacji ekstremalnej?

Jak zwykle w takiej sytuacji trudno o kategoryczny sąd. Moja odpowiedź brzmi: raczej tak, z naciskiem na raczej.

Może łatwiej mi będzie jeśli rozbiję pytanie na 2 części.
1) Czy Booth znał Bones na tyle by wierzyć, że będzie do końca walczyć o życie?
Sądzę, że na etapie 2x09 Booth miał podstawy by sądzić, iż Bones nie podda się do końca. Wiedział, że potrafi być zdeterminowana, że kocha i ceni życie swoje oraz innych osób (może z wyjątkiem Eppsa). Okazała to już nie raz. Czy skłonność do paniki i załamywania rąk jest cechą osoby, która od 15 roku życia jest zdana tylko na siebie i radzi sobie lepiej, niż by można się tego spodziewać? Nie sądzę i on też z pewnością tak uważał. On ją uważał za wojowniczkę - 1x19, a nie kruchą, eteryczną istotkę.
Zwróć też uwagę na to, że Bones nie była w samochodzie sama. To było dodatkową motywacją do walki o życie.

2) Czy Bones zna Bootha na tyle dobrze by mieć pewność, że on nie spocznie, dopóki jej nie odnajdzie?
Z pewnością tak. Po sytuacjach zaistniałych m.in. w 1x15, 1x17, 1x19 i 1x22, w których Booth ratował ją z wszelkich opresji, a nawet w 1x19 uratował ją przed sobą samą Brannan miała pewność, że nie walczy o życie sama. Nie wdaję się w szczegóły... sprawa jest ewidentna. Booth stał się dla Brennan osobą, która "zawsze wie, gdzie ona jest",która jest świadkiem jej istnienia. To dzięki niemu i jego powszukiwaniom ona coś znaczy nie jako antropolog, nie jako pisarka, ale jako osoba. On jest jakby jej przewodnikiem po świecie ludzi i emocji (pisałam już o tym), jej mentorem. On czuł się za nią odpowiedzialny zawodowo i jako "Mistrz" - to brzmi trochę głupio - nie śmiej się zbyt głośno.

Bones miała też pewność, że Booth szukał jej również dla siebie. Nie chodzi tu o konieczność zawłaszczenia jej, czy przypisania jej konkretnej roli. Bones zna "teorę śmierci" Bootha. Wg tego paradygmatu śmierć zabiera ze sobą nie tylko umierającą osobę, ale również cząstkę osób "osieroconych" przez ten zgon i jeśli nie jest to naturalna śmierć również cząstkę mordercy (przy czym tylko wrażliwy morderca -np.Booth snajper - zdaje sobie sprewę z tej straty). Brennan wiedziała, że Booth nie chce by ona umarła i by umarła wraz z nią cząstka jego samego. Przypomina mi się kawałek piosenki "a part of me will always be with you..." do tego nawiązuje teoria śmierci wg Bootha;)))

_LG_

Chciałabym byś przyjrzała się i zrobiła sekcję zwłok 1x19. Chętnie zapoznam się z Twoimi opiniami na temat symboliki zaginionego kolczyka w relacjach B&B.

andzia_45

Gdzie ta Piegża się zaszyła. Pewnie pisze coś, co nas potem zadziwi? Pochwal się... mówi Ci to ciekawska istota z gatunku Eldżi Species

_LG_

boże, dziewczyny.... ja tu wchodzę po jakimś czasie, i co widzę? piszecie prawdziwe prace naukowe!!! musiałam poczekać do dzisiaj żeby to przeczytać, bo wczoraj nic nie czaiłam, ale teraz to mi się pięknie w głowie układa... czekam na dalsze "wykłady", o wiele ciekawsze niż te szkolne;d;d;d

kgadzinka

Ja sama jestem ciekawa, co zada Piegża. A jeszcze bardziej ciekawi mnie jej zdanie na temat nowoorleańskiego kolczyka Brannan.