PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=233995}

Kości

Bones
2005 - 2017
7,6 78 tys. ocen
7,6 10 1 78168
7,2 4 krytyków
Kości
powrót do forum serialu Kości

Szczerze? Temat zmałpowany z tv.com, ale my w polskim wydaniu też powinnyśmy mieć coś takiego, nie? Więc... jedna pisze zdanie, a kolejna pisze czy się zgadza czy nie i daje kolejne. Czyli już wasza wola czy to będzie prawda czy nie... Zaczynam:

Booth powiedział Parkerowi, że małpy są, jak ludzie.

_LG_

Kolczyk to pamiątka po matce, będąca jednocześnie dowodem przeciwko Brennan, ponieważ świadczył, że była ona na miejscu przestępstwa. Booth wiedział, jak wielkie znaczenie sentymentalne ma dla Bones ten drobiazg, niemniej jednak zabierając go z miejsca przestępstwa, złamał prawo ratując skórę swej partnerce.

(na więcej nie mam siły, drylowane wiśnie wyssały ze mnie całą energię)

wracając do właściwego tematu

Booth nie ma prywatnego samochodu.

piegza

Cholerne wiśnie - ja cierpię przez jagody i maliny. Przekleństwo!!! Solidaryzuję się z Tobą i przesyłam dawkę pozytywnej energii (wiesz, z której części Polski);)))

To prawda, nie ma prywatnego auta. Lubi służbowego SUVa... naśmiewa się z autka Hodginsa, zazdrości Bones, że dostała auto (nie pamiętam od kogo).

Booth miał pewność, że Brannan nie zabiła lekarza w Nowym orleanie choć Bones podejrzewała, że jest morderczynią.

_LG_

Wystarczyło jedno spojrzenie Bootha na Brennan i już wiedział, że to nie ona, i że nie żartuje z amnezją, i w ogóle.

(dzięki za energię, ale fizycznie jestem jak ta objedzona i wypluta pestka wiśniowa)


Booth zawsze żałuje, że dał Brennan swoją broń do ręki.

piegza

Z tego co pamiętam, Booth sam proponował Bonas, że da jej swoją (czyli służbową) broń - 1x07. Inną sprawą jest pozwolenie na prywatną broń dal Bones. Co do tego był bardziej "sceptyczny". Nawet jak w końcu kupiła broń w 2 serii i miała pozwolenie na broń, Booth straszył ją, że zawsze pozwolenie można cofnąć.


Booth miewa migreny.

_LG_

no ale jak jej dał broń w kanałach podziemnych, to szczury wystrzelała i żałował, a jak dał w "Blondynce", a Bones zabiła tego, co go bił rurą, to chyba nie żałował.

Booth jest zdrowy jak byk z Pampeluny, migrenę wymyśla, gdy nie moze oficjalnie zająć się śledztwem, a pomaga Bones, więc idzie na lewe zwolnienie (ciekawe, gdzie on się tego nauczył ;)

Booth lubi uległe, niepewne, pozbawione osobowości i charakteru kobiety.

piegza

Z bronią racja. A tam w kanałach, to żal mu było kul, bo się z nich musi rozliczać...

To nie jest prawda. Booth uwielbia kobiety mające antonimiczne cechy, do tych, które wymieniłaś. Ma wysokie wymagania w stosunku do kobiet. Biedny nie wie, że zastawia na siebie pułapkę, bo kochając osoby niezależne ryzykuje, że nie zechcą poświęcić tej niezależności dla niego. No i mamy pat w postaci kosza od Rebeki;)))

Bones traktuje swoje związki czysto instrumentalnie.

_LG_

"czysto instrumentalnie" to mówiąc zwyczajnie, że chodzi mu tylko o seks, nieprawdaż? Otóż Booth nie jest "instrumentalistą", się angażuje i pragnie zaangażowania tej drugiej strony, ale jak wcześniej zauważyłaś te niedobre niezależne baby czasem nie chcą się angażować abo się boją, jak Brennan, abo nie umią, jak Brennan.

(za dużą dawkę słońca przyjęłam dzisiaj na głowę ;)

Brennan chętnie poprawiłaby swoją urodę chirurgicznie.

piegza

Hej Piegża! Brennan od operacji plastycznych woli łamać ręce chirurgom plastycznym. Wg niej operacje plastyczne zabijają indywidualność.

Piegża, słoneczko zaszkodziło, bo w poprzednim pytaniu chodziło o Bones, nie o Bootha;))))

[Ja też dziś pobredzam - uciekłam krwiożerczym malinom - o mały włos a by mnie zadrapały na śmierć]

Powtarzam więc, czy Bones traktuje swe związki instrumentalnie?

_LG_

o rzesz psiamać!
to przez tę dyskusję o zezie Bootha ;DDDD

Bones, tak, jest "instrumentalistką" i wykorzystuje chłopów na potęgę, woli się nie angażować emocjonalnie, bo to prędzej czy później boli.

Brennan lubi chodzić na grób swej matki, żeby się za nią pomodlić.

piegza

Piegża, zmyślasz dziś na potęgę. Brennan lubi chodzić i przemawiać do zmarłych w równym stopniu jak się modlić, czyli wcale.

Booth ma zeza. - sorry nie mogłam się powstrzymać (to silniejsze ode mnie)

_LG_

o Ty Diablico!!

Booth nie ma zeza, choć został posądzony o zbyt bliskie oczodoły przez jakąś psią panienkę, z którą ja absolutnie się nie zgadzam. Ona zresztą tak powiedziała złośliwie, bo Booth był złośliwy wobec tego psa, czy tej psa. nie pamiętam. jeszcze raz powtarzam, Booth NIE MA ZEZA.

Czy Brennan mówiąc do Bootha: "I co teraz robimy?"(1x22), miała na myśli ucieczkę sprzed ołtarza, jak Angela i Hodgins? (podaj dwie inne ewentualności)

piegza

Podejrzewam, że Bones mówiąc to miała na myśli:

- wyskoczenie z niewygodnych ciuchów, założenie czegoś wygodnego i skoczenie na kręgle do "kręglowni",
- grę w karty - w pokera (oszukiwanie dozwolone),
- udanie się na kawę,
- lot w kosmos,
- wyjście z siebie i stanięcie obok.

A tak na 100%, to nie mam pojęcia. Nigdy nad tym się nie zastanawiałam. Dasz mi czas do jutra???

_LG_

Mówisz poważnie? bo ja mogę uznać Twoją odpowiedź...
jak chcesz.

piegza

No to, pomyślę o tym poza konkurencją, a teraz zajmijmy się kolejną kwestią...


Booth przed spotkaniem z Gordonem uczestniczył już kiedyś w terapii.

_LG_

Booth brał udział w terapii uzależnień od hazardu.

Brennan nie stroni od agresji fizycznej. Podaj trzy przykłady pobicia ludzi przez Bones.

piegza

Brennan biła m.in.:
- cios podczas pogrzebu otrzymał niedoszły nieboszczyk - 3x15,
- złamała nadgarstek Eppsowi w 1x07 a w 2x04 trochę go poszarpała,
- i złamała nos Oliverowi w 2x15,
- 1x03 - przyłożyła pracownikowi konsulatu...
- w 1x13 dostał od niej mafiozo po tym jak złożył jej niestosowną propozycję... takich przykładów jest multum.
Parę razy Booth ją powstrzymał, bo już się rozkręcała. Postrzały też uważamy za przemoc bezpoścrednią? Postrałów też jest sporo.

Proszę o takie same 3 przykłady odnośnie Bootha.

_LG_

podobało mi się, jak Brennan w "człowieku z kością" sprawdzała, czy koleś naprawdę jest komandosem

Booth bijący ludzi:

1x03 - dostał wenezuelski ochroniarz
1x06 - dostali: Randal Hall i jego ochroniarz
2x01 - przyduszony został Eddie
2x08 - dostał Monroe od Tony`ego "Tygrysa"
3x05 - w łeb dostał Greg, chłopak Loli

Brennan dostała Nagrodę Nobla, a mowę dziękczynną ułozyła w knajpie z Boothem.

piegza

Zapomniałam o komandosie, istotnie ciekawy pomysł na sprawdzenie jego kompetencji;)))

Brannan z całą pewnością liczy na Nagrodę Nobla, ale chwilowo Szwedzi nie doceniają jej pracy. Niemniej jednak Bones ma już gotową mowę dziękczynną i zaprezentowała jej dużą część Boothowi w knajpie.

Pozostając w temetyce badań. Bones uważa, że jej zaangażowanie w sprawy FBI przeszkadza w badaniach i odkrywaniu ponadczasowych prawidłowości. Miast tego zbyt mocno skupia się zbytnio na doraźnych sprawach takich jak łapanie morderców (2x16).

_LG_

PS Booth sklepał jeszcze twarz Maxowi i walnął Latającym Koniem niedoszłego męża bezkostnej dziewczyny

Za poświęcenie się przyziemnym sprawom potępił Brennan profesor Shi Jon Chen.
Moim zdaniem nadużyła trochę jego uczynności. Ale taka już jest Brennan, czasami ;)


Brennan zmieniła swoje zdanie na temat posiadania dzieci.

piegza

Ładnie to ujęłaś - "nadużyła uczynności":), masz rację trochę to było machiaweliczne.

Co do dzieci, to coś w tym jest. Brennan dzięki przygodzie z Andym poznała (przynajmniej częściowo) smutki i radości bycia rodzicem. Sądzę,że ona nigdy tak do końca nie wykluczała możliwości posiadania dzieci. Sarkała tylko na małych ludzi w chwilach złości. Śledztwo z w sprawie matki Andy'ego utwierdziło ją tylko w przekonaniu,że bycie matką nie jest takie złe i że wszystkiego się można nauczyć. Zauważ,że Bones nie odpowiedziała wprost na pytanie Bootha, czy zmieniła zdanie na temat posiadania dzieci. Booth jednak widział swoje - pamiętał, jak napadła na niego, że nie czas jeszcze oddawać dziecko w ręce bezdusznej biurokracji. Sądzę, że jej przemyślenia na temat własnej przeszłości i opieka nad Andym sprawiły, że jeszcze bardziej szanuje macieżyństwo...

Booth lubi dokuczać Sweetsowi.

_LG_

oj tam, od razu "dokuczać" ;)))
po prostu droczy się z nim trochę i w ten sposób okazuje mu swoją sympatię. poza tym w tym wypadku gówniarz jest jego nauczycielem, a nikt nie lubi przemądrzałych gówniarzy, tym bardziej, gdy mają rację albo czepiają się tego, do czego nie umiemy i nie chcemy się przyznać.(wiem, kilka lat byłam takim gówniarzem w pracy ;))

Brennan ostatnio w ogóle przestała wyjeżdżać ze swoją gadką typu "z antropologicznego punktu wiedzenia", tak jakby się jej życiowy punkt widzenia trochę zmienił na bardziej ludzki.

Matka przesadziła mówiąc, że Brennan śpiewa lepiej niż Cindy Lauper.

piegza

Który akapit jest pytaniem?

Wyjaśnij proszę...

_LG_

ostatni

ale liczę, że i do przedostatniego odniesiesz się, komentując jak zwykle przenikliwie i wyczerpująco ;)))

piegza

Wyhodowałam potwora;)))))

Nad przedostatnim pomyślę... pozostawię go w zawieszeniu jeśli pozwolisz. Przenieśmy go do "wyczerpujących pytań jako 4" - może inni się na ten temat wypowiedzą?

A co do umiejętności scenicznych Bones, to muszę przyznać, że mają się dobrze. Osobiście wolę jej wykonanie od oryginału. Świetny jast kawałek, jak Brannan udając surowego tatusia grozi palcem wyimaginowanej córce, gdy śpiewa "what you gonna do with your life?". Nie widziałam teledysku Lauper, ale sądzę, że Bones wypadła całkiem dobrze jako piosenkarka-amator.

Hodgins świadomie ukrywał swoją sytuację majątkową przed Brannan.

_LG_

Mnie się bardzo podoba głos Deschanel i jej brawurowe wykonanie piosenki. Nie spodziewałam się po Brennan takiej żywiołowości na scenie.

Hodgins świadomie ukrywał swój status majątkowy jak długo się dało. Myślę, że to jakaś trauma z przeszłości, bo nieprzypadkowo tak bardzo stara się pracować jako zwykły facet od mułu i robaków, jak zwyczajny człowiek.

wątpliwość:

Booth nazwał Hodginsa swoim przyjacielem.
(podpowiedź: Booth musi poszukać sobie bardzej krzykliwego krawata)

pozdrawiam
Frankenstein
:DDD

andzia_45

Piegżynsteinie zadałeś dość podchwytliwe pytanko i gdyby nie podpowiedź w postaci wrzeszczącega krawata, to nie wiedziałabym nawet gdzie szukać pomocy. Przewrotność pytania polegała też na niemożności wyszukania odpowiedzi w napisach... musiałam dotrzeć do źródła, czyli do anglojęzycznej wersji, ale dość o tym.

W The Man In The Mansion Booth (36 minuta) podczas rozmowy z Hodginsem w Royal Dinner mówi do kelnera/ki cytuję
- "a piece of pie for my friend"
W napisach przetłumaczono słowo "friend" jako "kolega"
Friend to słowo wieloznaczne stosowane do nazwania osoby
- znajomej - "znajomy",
- znajomego z pracy, szkoły - "kolega",
- przyjaciela od serca, ale i domu czy rodziny - "przyjaciel",
- wpływowy przyjaciel - "zwolennik",
- ironicznie o osobie np. nasz dobry przyjaciel urzędnik skarbowy - "osoba znana z widzenia lub nieznajoma",
- a nawet do określenia osoby posiadającej kilka żon - "kwakier"...

Sądzę, że Booth mówiąc o Hodginsie "my friend" miał na myśli - kolega z pracy, dobry znajomy, a nie przyjaciel. Choć z drugiej strony był jego zastępczym "best manem" czyli pierwszym drużbą...
A Ty Piegżo uważasz, że Booth uważa Jacka za "przyjaciela"?

Jakie są powinności Bootha jako drużby wg Jacka i dlaczego Booth ich nie wykonał.

_LG_

bosze, boszyczku, ile ja się przez te wakacje od Ciebie nauczę, LG!!!
ekstra!!!

jeśli chodzi o scenę Booth - Hodgins to mi jakoś z kontekstu wyszedł ten "przyjaciel", chociaż w napisach też mam "kolega". myślę, że to niezbyt duże nadużycie czy też nadinterpretacja, bo sytuacja między nimi była napięta, więc Booth słowem "przyjaciel" mógł chcieć ją rozładować.
Booth i Hodgins - przyjaciele?
a do kogo poszedł Hodgins, żeby pytać o to, jak się dobrze oświadczyć?
a do kogo poszedł Booth pożalić się, że go siostra Cam molestowała?
a kto rzucił się na szyję Boothowi podczas rozmowy o ceramice? (2x20)
no, może za mało tego na "przyjaciół", ale na "kolegów" to trochę za dużo, więc proponuję "kumpli" - dla mnie to słowo świadczy o zażyłości.

drużba wg Jacka Hodginsa
"Będziesz stać tam. Wzniosić toasty. Trzymać obrączki. Pocałujesz z języczkiem druhnę na przyjęciu, gdy ludzie będą stukać się kieliszkami."
Boothowi odpadło zorganizowanie wieczoru kawalerskiego, za to przypomniał przyszłemu panu młodemu o istnieniu ojca panny młodej, którego warto by zaprosić na jej ślub.tak naprawdę Boothowi propozycja Hodginsa spodobała się dopiero wtedy, gdy dowiedział się, że druhną jest Brennan... jak wiemy, obowiązki drużby na ślubie Hodginsa i Angeliny skończyły się na staniu i pewnie trzymaniu obrączek... w ukryciu.
w promocji otrzymał jedynie uścisk dziękczynny od Brennan.


Brennan wstydziła się przyznać, że polubiła Andy`ego i że będzie za nim tęsknić.

piegza

Ja też się wiele uczę w te wakacje... słowniki mi się nie kurzą, dowiedziałam się od Ciebie wielu rzeczy, a i zrozumiałam jak trudno jest stworzyć sensowną fabułę... nawet jeśli powstaje w odcinkach;)).
Co do Jacka, to masz rację. Booth polubił go - mimo że Jack jest bogaty - i są niemal jak przyjaciele. Świetna jest też scena porad - jak się oświadczać. Wspominasz ją powyżej. Skołowany Jack myśli, że Anga go nie przyjęła, bo nie wynajął skrzypka;)))

Brennan ma kłopoty z przyznawaniem się do tego, że tęskni. Przez wiele lat starała sie nie tęsknić za rodzicami, za Russem. Potem nie tęskniła za swymi facetami. Był profesor to super, nie było go, to trudno, ale za nim nie tęsknię. Brennan niejako przypomina sobie o istnieniu tęsknoty. Pamiętasz tę kłótnię z Boothem, w której mężczyzna udowadniał jej, że ona za nim tęskniła (1x14) i szukała pretekstu by się z nim spotkać? W 2 serii ma już za kim tęsknić, bo "ma" Bootha, ale też Russa i Maxa. Broni się przed tym, ale ulega. Ciekawa jest sprawa tęsknoty za Sullym. Gdy Ange pyta ją, czy nie żałuje swej decyzji Brennan jest racjonalna i mówi, że decyzja to decyzja i myślenie o tym niczego nie zmieni (czy jakoś tak). Andy to kolejny krok w jej nauce tęsknoty. To obca dla niej mała istota. Z racjonalnego punktu widzenia nic jej nie łączy z tym dzieckiem, jedynie kilka spędzonych razem dni. Na końcu 3x12 Tempe przyznaje, że żywi wobec Andy'ego "pewne uczucia" i racjonalizuje je jako normalny mechanizm. Znamienne jest jednak to, że Brennan zatrudnia zastępczą matkę dziecka i zostawia sobie w ten sposób pretekst, by istnieć w życiu społeczności uratowanego miasta i w życiu Andy'ego jako "ciocia Bones". Booth wychwycił to i domalował dodatkowo wizję domu, ryb i wielkiego telewizora...;)))

Sweets podejrzewa B&B o to, że łączy ich uczucie na M.

_LG_

trzymając się tematu odpowiem, że to prawda, ale nie trzeba być od razu Sweetsem, żeby to zauważyć, bo podobno "miłości i... kataru nie da się ukryć" ;D

Brennan zawsze bardzo podobało się, gdy Booth nazywał ją "Bones".

piegza

Piegża, co Ty mi tu takiego sktrótowca strzelasz?;))) Nie podoba mi się to...

_LG_

zrobię po Twojemu i przeniosę Twoje zadanie do "długich odpowiedzi", okej?

piegza

Ok Piegża. Skończyłam VII;)))i zaraz będzie

_LG_

Nie sądzę, by Brennan przepadała za swoją ksywką. Ksywkę się jednak ma i tyle, nie można z nią walczyć. Np. LG, co to niby jest? Trzeba przywyknąć. Początkowo Tempe protestowała i mówiła do Bootha: "nie nazywaj mnie Bones" - w naszym języku jej ksywka brzmi jeszcze gorzej. Innym razem w 1x04 ciszyła się, że miejscowy szeryf zganił Bootha, że nieelegancko zwraca się do damy. Po pewnym czasie Brannan znudziło się poprawianie partnera, który nic sobie z tego nie robił.

Są symptomy świadczące o tym, że w FBI agenci plotkują na temat Brannan (np. odcinek z Andym).

_LG_

zgadza się, agent Charlie ujawnia, że "słyszał" o tym, że Brennan opiekuje się dzieckiem. wiadomo, że Booth nie lubi plotek, wypominał Brennan "dzielenie się" wiadomościami po incydencie z Rebeką. Cam tak za to opieprzał, że skończyli w łóżku.
Suponuję, że plotki po FBI rozsiewają agentki, które chciałyby z Bootem współpracować albo chociaż pobawić się jego latarką...;)

Hodgins ma czasem ochotę udusić Zacha.
(wuduamnezja)

piegza

Widzę, że temat latarki na stałe zagościł na naszym forum; to mój mały wkład w rozwój ludzkości;)))) Jak mawiał Zagłoba: "jam to nie chwaląc się sprawił")

To prawda, Zack Jacka czasem doprowadzał do pasji np. gdy:
- walczyli o względy pocztmenki 1x04,
- jak Zack porozwalał po labie metalowe narzędzia - 3x10
- no i oczywiście w 1x19, gdy Zack ignorował Hodginsa, a jak go zauważył, to wykazał się niezwykłą spostrzegawczością.
Abstrachując wyczynów Jacka, Zack nie był Hodginsowi dłużny i obdarzył go kiedyś solidną sójką w nos 2x08.

Sweets wie, że Bones mimo zewnętrznego opanowania mocno przeżyła proces ojca - oczywiście 3x13.

_LG_

Myśliłam, myśliłam,aż wymyśliłam...
Może chodzi o ten dialog Sweetsa i Brennan:
- Myślę, że ważne jest to, że Ty wiesz, że my wiemy,że im bardziej chłodna i bardziej obiektywna się stajesz na zewnątrz, tym więcej bólu czujesz w środku.
- Czuję się dobrze.
- Nie, nie czujesz się dobrze.

Kiedyś Cam powiedziała:
"Zastanawiam się, czy w głębi serca ktokolwiek jest racjonalny."(3x01)
I ja się pod tym podpisuję.


Cam lubi onieśmielać ludzi.

piegza

LG, chciałam jeszcze dodać, że Ty naprawdę jesteś stara!
Kto dziś wie, co to znaczy "dostać sójkę w nos"?
Kto tak mówi?
Babcie?
;-))))

piegza

Nie wiem skąd to wzięłam - pewnie Zdenek mnie nauczył:D
To nie po polsku, ale po czechosłowacku;DDD

_LG_

LG, znowu to powiem: Jesteś mądra! Ty to umiesz nawet starożytnymi i wymarłymi językami się posługiwać!!!!
Ave, LG, ave!!!

piegza

To dzięki Zdenkowi - jest bardzo mądry jak na skamielinę;DDD

_LG_

Fajnie jest z Tobą rozmawiać o niczym Piegża, mało kto to potrafi:))) Dlatego czeka nas ostracyzm jak na "Zakończeniu"3

_LG_

Imć Słonimski i Boy - Żeleński pewnie się w grobach ze złości przewracają, że ten mądry, złośliwy, inteligentny naród, który tak bardzo starali się edukować w dziedzinie czarnego humoru, radosnej elokwencji, parodii i w ogóle zabawy słowem, tak dzisiaj schodzi na psy, że ta zabawa jest tak haniebnie poniewierana.

Smutno mi, Boże!

piegza

Co Ty mi tu Julkiem zajeżdżasz?;DDD (kocham Julka, bo on wielkim poetą był;DDD)
Naród musi myśleć o martyrologii, umartwianiu, inflacji, deflacji, spekulacji, problemach na Bliskim Wschodzie, a nie bawić się;)

_LG_

no ale w przerwach między umartwianiem się na Bliskim Wschodzie i martyrologią inflacji oraz spekulacjami na temat deflacji czeba się odprężyć, coby nie zwariować!!!
Juliusz był poważny całe życie i co z tego miał? gruźlicę czy jaką inną podagrę??? ;-D

_LG_

mogę jeszcze westchnąć:
Co by to było, gdyby Cię nie było, LG. Dobrze, że jesteś!!!

piegza

Jestem, bo jestem,
jestem, która jestem
jestem, choć nie wiem dlaczego,
jestem... we środę, we czwartek, w piątek (ja, ja i jeszcze raz ja jak to Gombrowicz naskrobał)

_LG_

Ja też się cieszę,że Cię spotkałam. Jesteś solą tego forum (czasem w oku pewnych istot);))) Zdenek też Cię lubi;).

_LG_

oczywiście, ucałuj go ode mnie
jeśli nie brzydzisz się całować skamielinów ;D

piegza

Ok - ucałowany. Wymyślone skamieliny nawet należy całować.

_LG_

A, Zenek mnie męczy i mówi, że jego język nie jest starożytny, a nowożytny. Niech mu będzie, bo nie zalutuje sprężynki.