Kości

Bones
2005 - 2017
7,6 78 tys. ocen
7,6 10 1 78475
7,0 4 krytyków
Kości
powrót do forum serialu Kości

zakończenie 6.

ocenił(a) serial na 10

no więc. każdy wie o co chodzi. zamieszczamy opwiadania o wspólnej, jakże malowniczej przyszłości/przeszłości B&B . ;)

ocenił(a) serial na 10
_nn_

Ines super.
Podobało mi się to że dla Brennam nie były ważne pięniądze Bootha, lecz uczucie. Napisz coś jeszcze w Z6.

ocenił(a) serial na 10
_nn_

Mala twoje opowiadanie też fajne, niestety krótkie.
Mam nadzieję, że jeszcze nie kończysz tego opowiadanie.

ocenił(a) serial na 10
_nn_

Mam wielką i cotygodniową prośbę:) Jkaby ktoś się spotkał z napisami do odc 24 to ładnie prosze o linka:)

_nn_

5-cio minutowka super Ines:)
czekam na kolejne:)
zgadzam sie z nn, ze ujelas Bones i jej wartosci,
jakimi sa uczucia i milosc a nie pienieadze super:)
czekam na dalsze podobne opowiadania:)
Reszta osob piszacych na z6
super sa Wasze opowiadanka pozdrawiam:)

BonesBooth

mala opowiadanie pierwsza klasa:)
u Ciebie Sully zginal, a w mojej jednoportowce sie pojawil:)
pozdrawiam buzka:**

ocenił(a) serial na 10
Inesita84

fajnie że sie moje opowiadanie podoba. niestety nie mam czasu pisać narazie. nie wiem, może dzis mi sie uda, ale nie obiecuje

zakrencona_

Dziewczyny wasze opowiadania w ciąż mnie zadziwiają. czekam nadal na takie romantyczności :)

Może warto wierzyć w cuda?

17. Ich kroki szerzyły się w instytucie. Zbliżała się 9 p.m w piątkowy wieczór i wszyscy pracownicy już wyszli. Podążali w kierunku gabinetu Angeli. Ze zdenerwowaniem czekali na premierę modelu. Dotychczas udawało im się poskromić cierpliwość, ale powoli nie dawali rady. Biuro pogrążone było w mroku. Nic dziwnego w grudniu robi się ciemnawo już o 4 p.m. Hodgins włączył światło. Żarówka błysnęła żółtą poświatą. Na stojaku stała głowa ofiary. Wyglądała jak prawdziwa. Lekko blada twarz spozierała na nich swoimi zielonymi oczami. Sweets wyciągnął rękę jakby, próbował się upewnić, czy, aby na pewno jest tylko rekonstrukcją. Krótkie blond włosy, lekki zarost - idealne odwzorowanie. Booth przystanął w pół kroku
- Wow, Ang- artystka uśmiechnęła się do agenta.
-Angela to jest niesamowite, ale muszę cię przeprosić, trochę mi się śpieszy- Cam stała w drzwiach. Na pożegnanie machnęła ręką i już jej nie było. Artystka podeszła do kontaktu i zgasiła światło.
-Cam ma rację. Zapomniałam o wystawie. Wybieram się na nią z Robertem- Usta Hodginsa zbiegły się w jedną linię. Wszyscy rozeszli się do domów


::::::::::::::::::::::::::::::::::::::T&S::::::B&B:::::::::::::::::::::::::::::: ::::::::::


Seeley prowadził, oczywiście było to normą. W ich małym świecie istniał podział obowiązków. Był on niezbędny. Dzięki temu nie dochodziło do nieporozumień i komplikacji. Oby dwoje wiedzieli, że są tej drugiej osobie potrzebni i czuli się doceniani. Istniał jeden wyjątek- ochrona. W ich zawodzie była ona niezbędna. Ochraniali się nawzajem, troszczyli o siebie i opiekowali. Miasto mijało za szybą. Temperance wsłuchiwała się w rytm muzyki. Rozmyślała nad kolejnymi słowami. Ta piosenka miała przesłanie, jej zwrotki miały ukryty sens, jej rytm nadawał spokoju. Muzyka to tylko fale dźwiękowe skomponowane w spójną całość. Jak to możliwe, że potrafi pocieszyć, zasmucić, ukoić ból? Czemu jedne piosenki przypadają nam do gustu, a inne drażnią, odpychają. Dźwięki są wszechobecne. Towarzyszą wszystkim naszym przeżyciom. Pierwsza randka, pierwszy pocałunek, pierwsza miłość. Do niektórych chętnie wracamy, w naszym mózgu pojawiają się wesołe obrazy, wspomnienia. Od innych, choć próbujemy, nie możemy się uwolnić. Te same pytania dręczyły chyba też Seeleya, bo zapytał
-O czym tak myślisz?
- Wydaje mi się, że ta piosenka mówi prawdę
- „Słowa niczym przemoc łamią ciszę,
Przychodząc włamują się do mojego małego świata,
przynosząc mi ból,
wdzierają się we mnie,
nie potrafisz tego zrozumieć moja mała?”
Wiesz Bones chyba masz rację. Może dlatego ludzie tak często milczą?
-Taak , to prawdopodobne- Słysząc refren Booth uśmiechnął się pod nosem i cichutko śpiewał z wokalistami
- „Wszystko czego pragnąłem,
Wszystko czego potrzebowałem,
Jest tu w moich ramionach,
Słowa są zbyteczne,
One potrafią tylko czynić szkodę”
Zgadzasz się ze mną Bones ?
- kobieta odwróciła głowę . Zauważyła że oczy jej partnera są skierowane wprost na nią. Zrozumiała że mówi to do niej. Zrozumiała że tak wyglądała ich sytuacja przez te 4 lata, że tak wygląda teraz. Uśmiechnęła się do niego. Stanęli na czerwonym świetle. Bones nachyliła się i pocałowała agenta. To wiele dla niej znaczyło. Ruszyli. Booth śpiewał dalej tym razem Bones postanowiła się do niego przyłączyć
- „Przyrzeczenia są składane, by je łamać,
Uczucia są głębokie,
Słowa trywialne,
Przyjemności pozostają,
Tak samo ból,
Słowa są bezsensowne i zapomniane

Wszystko czego pragnąłem,
Wszystko czego potrzebowałem,
Jest tu w moich ramionach,
Słowa są zbyteczne,
One potrafią tylko czynić szkodę”

Enjoy the Silence*- Zamilkli. Choć żadne nie spoglądało na towarzysza, czuli, że to nie jest im potrzebne. Utwierdzili się w przekonaniu że są kochani, że żadne słowa nie są im potrzebne, że one tylko przynoszą ból, że lepiej rozkoszować się ciszą.
- Bones mam do ciebie pytanie…
- Tak?
-Wiem, że jesteś niezależna i szanuję to, ale kocham cię i chce te Święta spędzić z tobą, tylko z tobą
- A Parker? - Booth spuścił oczy
-Rebecca znów gdzieś go zabiera, pytałem czy mogę go odwieść w drugi dzień świąt, ale powiedziała że w zeszłym roku poszła mi na rękę i teraz nie ma mowy. Poza tym mały chce jechać- Tempe miała zamiar zapytać o co chodzi w „ poszła mi na rękę”, nie uczyniła tego jednak. Chwyciła dłoń Bootha i ścisnęła
- Booth z wielką przyjemnością zostanę z tobą- Mały uśmiech wykwitł na jego twarzy. Kobieta wiedziała jak zależy mu na synu i wiedziała że boli go to, iż woli jakąś miejscowość od niego. „ Booth nie przeżyje jeśli go zostawię” pomyślała. Nie robiła tego z litości. I tak miała spędzić te święta z Russem. Ponad wszystko jednak kochała Bootha i wolała jego towarzystwo. SUV zaparkował pod jej apartamentowcem
-Wejdziesz?
-Nie wiem czy to dobry pomysł. Jest późno
-Jutro sobota. Booth, proszę- spojrzał w jej duże oczy. Widział tam smutek i współczucie. Zrozumiał, że jego ukochana martwi się o niego. Uśmiechnął się, zrobiła to samo. Powietrze przecięła błyskawica


::::::::::::::::::::::::::::::::::::::T&S::::::B&B:::::::::::::::::::::::::::::: ::::::::::


Pieli się w górę. Dziwne światło oświetlało im drogę. Kobieta otworzyła drzwi. Przywitał ich powiew chłodu. W przejmującej ciszy i ciemności usłyszeli grzmot, nastąpiło to po około 20 sekundach od pioruna co oznaczało, że wichura jest mniej więcej 7 km od miejsca ich przebywania. Bones wyprostowała się. Nie znosiła burzy, bała się jej. Otrząsnęła się i powiesiła płaszcz na wieszaku.
Siedzieli na kanapie, popijając piwo. Kobieta mocno wtuliła się w partnera i nerwowo podrygiwała za każdym uderzeniem pioruna
-Muszę ci coś pokazać- Tempe podeszła do biurka i wyjęła kilka zszytych ze sobą kartek.
-Co to?
- Pamiętasz jak ja i Kathy wybrałyśmy się na wycieczkę, aby zebrać informacje o tym czego chcą ludzie?
- Oh tak, potem troszkę zmokłem, Ryan też- uśmiechnął się powalająco
- To są te notatki, plus mały prezent- Seeley chwycił pożółkłą kartkę. Poznał odręczne pismo Kathy.
„ Dr. Brennan, agencie Booth wiem, że na pewno myślicie, czy jeszcze się spotkamy? Czasem życie nas zaskakuje, czego sami doświadczyliście. Co do tego jedynie mogę zgadywać, ale to wszystko wie tylko… kto? Los? Ja właśnie tak myślę. Kiedy to piszę wyobrażam sobie Temperance, która kiwa głową i dementuje moje wyobrażenia. Powiedziała by pewnie „ Nie wierze w los”, a ja odpowiedziała bym ci „Uwierz, uwierz, bo w coś trzeba” tak Tempe uwierz w los bo tylko dzięki niemu mamy szanse jeszcze się kiedyś spotkać. Dziękuję wam za wszystko. Za wasze uśmiechy, wasze towarzystwo, po prostu za to że jesteście, byliście i będziecie. Do zobaczenia w przyszłości
Ach jeszcze jedno. Nie zdążyłam wam tego przekazać, ale weźcie to jako moją złotą myśl lub jako moje ulubione powiedzenie: „Sticks and stones may break my bones, but words will never hurt me**”
Kathy i Ryan

Mężczyzna uśmiechnął się.
-To jakaś przepowiednia z tymi słowami? Już drugi raz to w ciągu dwóch godzin to słyszę. A właśnie, jak ci idzie pisanie książki?
- Ta będzie lepsza, bo wiem czego ode mnie chcą inni - posłała mu przeciągłe spojrzenie – Muszę ci powiedzieć, że jest jedna rzecz jakiej żałuję z tego okresu. Szkoda, że musieliśmy wrócić przed przyjazdem Harry- Booth roześmiał się serdecznie.

::::::::::::::::::::::::::::::::::::::T&S::::::B&B:::::::::::::::::::::::::::::: ::::::::::


Burza ustała. Woda pomieszana ze śniegiem spadała z impetem z dachu pozostawiając dziwny niedosyt. Choć deszcz okazał się jedynie mżawką starczyło by zamienić jezdnie w lodowisko. Powietrze przepełnione ozonem, miliony gwiazd, pełnia księżyca. Para stała na balkonie. Booth otrzymał partnerkę w ramionach. Wdychali czysty tlen do płuc, powoli robiło im się zimno ( Było -10’C). Seeley obsypywał twarz parterki pocałunkami, ta oddawała mu siebie z pasją. Podążali do sypialni odbijając się od ścian. Zrzucali z siebie ubrania. Kolejne pocałunki, jęki, rozkosz. Agent został w samych bokserkach. Leżąc na niej wsparł się na ramionach o materac łóżka i popatrzył w jej niesamowite oczy. Ta uśmiechnęła się i przyciągnęła go do siebie. Nagle ciała partnerów zesztywniały. Usłyszeli dziwny, przytłumiony dźwięk. Snajper zeskoczył i wyjął z kieszeni spodni broń. Bones stanęła za nim. Szybko naciągnęła na siebie, za dużą koszulkę mężczyzny. Agent zatrzymał się w drzwiach do sypialni. Napastnicy mówili coś szepcząc do siebie. Booth stał przygotowany w odpowiedniej pozycji. Nagle zapaliło się światło. W pierwszej chwili partnerzy odwrócili wzrok, aby uniknąć napadu jasności. Po chwili z powrotem spojrzeli w kierunku włamywaczy. Agent wymownie spojrzał w sufit i cofnął pistolet. Temperance podeszła do ukochanego. Z pokrętnymi uśmieszkami stali przed nimi Max i Russ. Goście zlustrowali partnerów wzrokiem
-Tempe, nie za długa ta koszulka?- antropolog posłała bratu chłodne spojrzenie. Max zwrócił się do towarzysza jego córki
-Booth miło cię znów widzieć. Przepraszamy was, że przeszkadzamy, ale mamy prośbę. Córeczko przenocujesz nas? Jesteśmy tu w interesach. Nie musisz już robić takiej wkurzonej miny- zwrócił się do agenta
- Jakie to interesy?
- Opowiemy ci jutro, skarbie. Jesteśmy padnięci- westchnął- ja mogę spać na kanapie, a Russ w pokoju gościnnym
-Mam dwa pokoje gościnne
-Widzisz, problem rozwiązany- uśmiechnął się- poradzimy sobie. Możecie skończyć to co zaczęliście. Booth, ładne bokserki- uśmiechnął się i razem z synem odeszli w stronę swoich pokoi.
-Paranoja- zaklął Booth, odwrócił się i rzucił na łóżko. Po chwili dołączyła się do niego Bones. Objął ją ramieniem, a ta przytuliła się do jego torsu. Zasnęli.

*( „Rozkoszuj się Ciszą”) Moim zdaniem jedna z najlepszych piosenek zespołu Depeche Mode, są to także ostanie słowa utworu.

** Popularna amerykańska wyliczanka ( patyki i kamienie mogą połamać mi kości, ale słowa nigdy mnie nie zranią)


Dorzucę coś i ja. Czekam na komentarze. Szczerze, to jestem średnio zadowolona... zobaczę co wy sądzicie :)



zweifn

Swieta, Swieta sweet:)
pozdrawiam:)

ocenił(a) serial na 10
zweifn

Jak dla mnie bąba!
I nie marudź, że średnie. ;p bo takei nie jest.

ocenił(a) serial na 10
zakrencona_


II.

siedziała w gabinecie, i zastanawiała się nad nową sprawą. elementów układanki było coraz wiecej, jednak nie potrafili jej ułożyć. w końcu odpuściła sobie, wiedziała ze sama nic nie wymyśli. poszła porozmawiać z laborantami, którzy zawzięcie dyskutowali. doszli do wniosku że piasek znaleziony na ciele ofiary pochodzi z plaży. przynajmniej wiedzieli gdzie szukać. spojrzała na zegarek-dochodziła 21. nie miała nic do roboty, więc postanowiła wrócić do domu.

wyszła z instytutu i zauważyła zaparkowanego SUV'a. obok samochodu stał booth. nie miała zamiaru z nim rozmawiać, ale zauważył ją i podbiegł do niej.
-bones-krzyknął
-czego chcesz?-spytała gdy podbiegł blizej.
-przeprosić.-stała nieruchomo.-przepraszam. byłem zdenerwowany.
-ok.
-tylko tyle?
-a czego oczekiwałeś? że rzuce ci się na szyje?-spytała z uśmiechem. nie potrafiła się na niego gniewać. przytulił ją, szczęsliwy.
w końcu oderwał się od niej, ale wciąż byli blisko. patrzyli sobie w oczy, gdy booth pochylił się na dnią i lekko pocałował. oddała pocałunek. po chwili oderwali się od siebie zdumieni i lekko skrępowani.
nie wiedząc co robić, wsiadła do samochodu i odjechała.
-narazie!-krzyknął za nią.


znowu nie mogła przez niego zasnąć. myślała o pocałunku, i choć trwał zaledwie kilka sekund, dla obojga znaczył więcej niż myśleli. w końcu, myśląc o nim zasnęła.
booth siedział na kanapie i wpatrywał się w telewizor. mecz nie interesował go tak jak zawsze, zimne piwo nie smakowało tak jak kiedyś. myslami błądził wokól swojej partnerki. w końcu wyłączył telewizor i położył się spać.


nastepnego dnia w instytucie.

stała pochylona nad denatem. badała kości i dyskutowała z zezulcami. przyszedł jak zwykle trochę spóźniony, chociaż nie mógł sie doczekać tego spotkania. całą noc o niej myślał, ona o nim też.
zobaczyła go i o mały włos nie upuściła czaszki. szybko odłożyła ją na miejsce i ruszyła w stronę gabinetu. za wszelką cenę starała się ukryć zdenerwowanie.
-cześć bones-także był lekko skrępowany, co nie umknęło jej uwadze.
-cześc.stało się coś?-spytała
-znaleźli coś na plaży. także... chodźmy.-odparł i ruszyli w stronę wyjscia. całe to zajście ze zdumieniem obserwowali laboranci.
-a im co się stało?-spytała najwyraźniej rozbawiona ta sytuacją camille.
-nie wiem. ale sie dowiem.-odparła ange z zagadkowym uśmiechem.-wyglada na to ze coś się miedzy nimi wydarzyło,.
-ale że??
-no chyba... -znowu na twarzy artystki zagościł uśmiech. chłopacy przyglądali im się zdezorientowani.
-o co chodzi?-spytał szybko zack
-naprawdę nie widzicie?-spytała zdumiona camille
-najwyraźniej zauważyli że miedzy nimi jest coś więcej niż tylko przyjaźń. tak bynajmniej mi się wydaje. a mnie, jak wiecie, intuicja nigdy nie zawodzi. no może przesadziłam, ale rzadko kiedy się mylę. w takich sprawach oczywiście.-dodała


jechali na miejsce zdarzenia. bones zapoznawała się ze wstępnym raportem, a booth przyglądał jej się kątem oka.
-czemu tak się na mnie patrzysz?-spytała nie odrywając się od lektury
-co?-speszony, szybko odwrócił głowę
-widziałam.-odparła z uśmiechem.
-aa... no bo..-nie wiedział co powiedzieć. chciał jak najszybciej zmienić temat-i co ciekawego wyczytałaś?
-żadnych konkretów.-jej najwyraźniej też pasował taki obrót spraw.-daleko jeszczE?
-nie, jeszcze kawałek.
-booth... ja chciałam porozmawiać o wczorajszym...-zaczęła niepewnie. o nie-pomyślał-co teraz?

zakrencona_

zakrencona sweet opowiadanko:)

Inesita84

mam pytanko na jakich jeszcze forach piszecie i czytacie? co prawda ja znam ich dużo, ale tego nigdy za mało ;p ślicznie dziękuje :)

zadałam już to pytanie u ines ale pokładam nadzieje także w was :p

ocenił(a) serial na 10
zweifn

Zweifn fajne opowiadanie. Fajnie nawiązałaś w tym opowiadaniu do wizyty u Kathy. Czekam na kolejne:)

ocenił(a) serial na 10
_nn_

Zakrencona super opowiadanie. Ciekawe jakie będą relacje pomiędzy Bones a Seleyem.

ocenił(a) serial na 10
_nn_

http://www.speedyshare.com/230780893.html -> napisyyy do 24 xD

ocenił(a) serial na 10
zakrencona_

Zweifn rodzinka zawsze namiesza hehe. chce zobaczyc mine B&B jak wstana rano i Max zacznie im gadac o pszczółkach itd hehe
Zakrencona kiss i tylko tyle? czekam na rozwój sprawy.

Nionia

Zweifn jak zawsze cdunie :)) Nieźli ci włamywacze... xd :))
Ja czytam tak praktycznie na FW bo ledwo tu nadążam, więc nie wiem jakby to było z innymi... xd

Zakrencona świetnie :)) Na razie tylko pocałunek ale wierze że już niedługo bd coś więcej :))

mala270

dziewczyny wszystkie piszecie super!!!!
czekam na cdki:)

ocenił(a) serial na 10
zakrencona_

ciesze sie ze sie podoba moje opko. ;P
sweifn świetne, czekam na więcej.

zakrencona_

kolezanka przeslala mi na maila jakies opowiadanko ze strony
wkleje je tu, choc odrazu mowie, ze to nie jest moje!!!
mam nadzieje,ze autor sie nie obrazi opowiadanko super, ale sie usmialam

BonesBooth



Seeley Booth czekał w strzelnicy FBI, im dłużej czekał tym bardziej wzrastała jego
niepewność i lęk przed tym co za chwilę miało nastąpić.
Jakimś cudem zgodził się spotkać z jego partnerką, aby mogła poćwiczyć strzelanie
przed ich następną sprawą.
Z tego co zapamiętał Bones mówiła coś o celowaniu, szczerze mówiąc
nie obchodziło go to za bardzo, Booth chciał po prostu mieć to za sobą.

'Dlaczego akurat dzisiaj musiała się spóźnić' pomyślał.

Na stole obok niego leżały cztery pistolety różnego rodzaju, wszystkie były naładowane
i oczywiście zabezpieczone. Sala strzelnicza była duża, z platformą strzelniczą i kilkoma
tarczami strzelniczymi wiszącymi na ścianie naprzeciwko miejsca gdzie stał zdenerwowany Booth.
Im dłuższe było spóźnienie Brennan tym Booth coraz bardziej był wkurzony,
nagle usłyszał huk otwieranych drzwi i tupot stóp.
Zdziwiony zmarszczył czoło.
Albo Brennan biegła na to spotkanie, albo nie była sama.

-Bones? zawołał

-Cześć Booth! odkrzyknęła

Odwrócił się i nagle w polu widzenia pojawił się cały oddział Zezulców,
oprócz Cam. Booth patrzył na zbłiżających naukowców z niedowierzaniem.

-Co to jest? zapytał

-Co? spytała zdziwiona Brennan

-O nieeee, nigdy w życiu, NIE! powiedział Booth podniesionym głosem.

-Wygląda na zdenerwowanego. zauważył Zack.

-Tak myślisz? odpowiedział Booth -Nie Bones, to się nie dzieje naprawdę.

-Ciebie, też miło widzieć Seeley. uśmiechnęła się Angela.

-Czy to był sarkazm agencie Booth? Zapytał Zack, a Booth spojrzał na niego wzrokiem
'jeszcze jedno słowo i wpakuję ci kulkę między oczy.'

-Bones, zgodziłem się wziąć ciebie na strzelnicę, a nie cały gang Scooby'iego! zaprotestował.

-Nie wiem co to znaczy. odpowiedziała Brennan.

-Nie lubię kiedy ty masz broń. Ale użerać się z wami wszystkimi.
Zdecydowane NIE! Powiedział zirytowany całą tą sytuacją.

-Booth to śmieszne, każy z nas może byc w niebezpieczeństwie i może zginąć bo nie będzie potrafił się bronić. To logiczne, że powinniśmy wszyscy uczyć się strzelać, a do tego potrzebna jest praktyka. Wyjaśniła.

-Nie obchodzi mnie jak logiczne jest twoje stwierdzenie Bones! Nie! odpowiedział stanowczo.

-Kurde, a tak chciałem postrzelać. Powiedział zawiedziony Hodgins z wyraźnym wyrzutem do Bootha.

-Widzisz Bones dlatego powiedziałem nie!

o 10 minutach:

-Booth to się robi nudne, czy ty naprawdę sądzisz, że nikt z nas nigdy wcześniej nie strzelał? Zapytała znudzona Angela.

Po czym wzięła broń weszła na platformę strzelniczą, nie zwracając uwagi na wrzeszczącego za jej plecami Bootha, ustawiła się w pozycji do strzału, i kompletnie go ignorując odbezpieczyła broń, wycelowała i pociągnęła za spust.
Słysząc huk Zack podskoczoczył ze strachu.
Kula Angeli trafiła 2 cm od środka tarczy. Widząc to Angela odwróciła się
uśmiechając z dumą.

-Whoa. Tylko tyle zdołał wydobyć z siebie Booth.

-Kotku ty wiesz co mnie kręci, to było baardzo podniecające. Powiedział Hodgins, patrząc na Angelę oczami pełnymi rządzy.

-Czy wiedziałaś, że ona potrafi strzelać, to znaczy tak strzelać? Booth spytał Brennan, a ta tylko pokiwała przecząco głową.

-Ange, gdzie się tego nauczyłaś? spytała Brennan.

-Ochroniarze taty podczas trasy koncertowej nauczyli mnie gdy miałam 13 lat.
Wszyscy zaczeli gapić się na Angelę.

-No co? Nie patrzcie tak, nudziło mi się, a tata był zajęty.

Wyjaśniając, zabezpieczyła broń, zeszła z platformy położyła broń na stole
i dołączyła do grupy, gdzie od razu Hodgins przyciągnął ją do siebie.

-To było niewiarygodnie seksowne. Powiedział Hodgins i namiętnie ją pocałował.

-Zack dobrze się czujesz? Spytała Brennan

Dopiero teraz wszyscy zwrócili uwagę na młodego antropologa. Stał w miejscu jak
wryty, ledwo oddychał i wyglądał jakby za chwilę miał umrzeć.
Minęła minuta zanim odzyskał odzyskał głos.

-Wyd..wydaje mi się, że spontaniczność tego strzału lekko mnie zaskoczyła. powiedział.

-Koleś, ty się bałeś! stwierdził Hodgins próbując nie wybuchnąć śmiechem.

Booth rzucił Brennan spojrzenie "a nie mówiłem". Ona to zauważyła i natychmiast
zaczęła bronić jej asystenta.

-Co? Strzał Angeli był nieoczekiwany. Zack będzie spokojny, kiedy będzie wiedział,
że zaraz usłyszy strzał! powiedziała.

-Taaak, ale zdajesz sobie sprawę Bones, że jeśli chodzi o przestępców strzały zawsze są nieprzewidziane, a człowiek ma z reguły około dwie sekundy na decyzję i reakcję. Wyjaśnił jej Booth.

-Jeszcze jeden powód dlaczego Zack powinien ćwiczyć przebywanie w pobliżu broni
oraz strzelanie w bezpiecznym, kontrolowanym pomieszczeniu. Stwierdziła

-W porządku, ale jeśli Zack przez przypadek się postrzeli, to będzie to tylko twoja wina.
Ostrzegł Booth -No dobra Zezulce, kto wcześniej strzelał z broni ręce w górę?

Podnieśli ręce wszyscy oprócz Zack'a.

-Miałem kiedyś broń w ręku, ale mój ojciec stwierdził że moja koordynacja ręka-oko jest za słaba i zabronił mi strzelać. Zack wyjaśnił.

-No pięknie! To naprawdę bardzo pocieszające. Powiedział Booth -Okej, bierzcie broń, ale NIE odbezpieczajcie jej i nie strzelajcie w nic.

Angela, Hodgins i Zack wszyscy podnieśli broń ze stołu zostawiając czwarty pistolet dla Brennan. Booth i Bones patrzyli na swoich przyjaciół jak ci radzą sobie z bronią.
Angela spotrzegła lustro w kącie pomieszczenia, podeszła tam i zaczęła przybierać pozy z Aniołków Charliego, Hodgins przyglądał się dokładnie swojemu celowi i przymierzał się do strzału, dzięki Bogu jego palce nie były w pobliżu spustu, a Zack no cóż, Zack oglądał trzymaną przez siebie broń kilka razy prawie ją upuszczając. Booth wziął głęboki oddech, i próbując nie krzyczeć na nich odwrócił się do Brennan.

-Co byś powiedziała, aby zrobić tę sytuację bardzej interesującą? zasugerował.

-W jaki sposób? Spytała

-Zezulce... nie potrafią strzelać.

-Angela jest zezulcem jak to nazwałeś, i udowodniła, że twoja teoria jest błędna.
Poza tym Ja jestem wyśmienitym strzelcem. Brennan mu przerwała.

-No dobra, nieważne. Tak czy siak, ktoś zrobi sobie krzywdę zanim skończymy. Gwarantuję.

-Nie Booth, zachowujesz się irracjonalnie. Wszystko będzie w porządku. Stwierdziła Brennan.

-A założysz się? zaproponował.

-Co masz na myśli? zapytała zaintrygowana.

-Jeśli mam rację i ktoś zrobi sobie krzywdę zanim skończymy strzelać, nie wolno ci będzie używać broni przez całe dwa tygodnie, oraz żadnego narzekania o byciu nieuzbrojoną
w czasie akcji. To znaczy też, że nie wolno ci będzie mieć broni przy sobie, chyba że będzie
to sytuacja kryzysowa i wtedy pożyczę ci własną. Powiedział.

Kiedy mówił podchodził do niej coraz bliżej, tak blisko, że kończąc
stał tuż za nią, a ostatnie zdanie wyszeptał jej do ucha.

-W porządku. Powiedziała odwracając się, i przybliżając do niego na tyle, że gdyby
ktoś patrzył na to z boku pomyślałby, że zamierza go pocałować.

-Ale jeśli ja wygram, i wszyscy wyjdziemy z tego pomieszczenia bez jakichkolwiek urazów,
będę mogła mieć przy sobie broń, przy każdej sprawie i będę mogła strzelać kiedy uznam to za potrzebne, przez cały miesiąc, a ty nie będziesz na to narzekał.

Kiedy skończyła, ich twarze były oddalone tylko o centymetry. Booth zmarszczył czoło, oferta Brennan wcale mu się nie podobała.

-Dlaczego twoja nagroda jest dłuższa niż moja? Jakim cudem to ma być fair? Spytał.

-Obiektywnie rzecz ujmując, masz większe szanse na wygraną w tej sytuacji. Przyznała.

-Ha nawet ty myślisz, że Zack kogoś zrani! Zaśmiał się Booth

-Moglibyście przestać flirtować i pozwolić nam strzelać, proszę? spytał półserio zirytowany czekaniem Hodgins.

Zack patrzył na to wszystko skołowany, widząc to Booth i Brennan odskoczyli od siebie jak poparzeni. Angela słysząc komentarz narzeczonego odwróciła głowę by zobaczyć czy rzeczywiście Booth i Brennan flirtowali, ale szybko powróciła do lutra gdy zobaczyła, że Hodgins nie mówił poważnie.
Booth podbiegl do ściany na której wisiała tarcza w którą strzelała Angela, aby wymienic ją na nową. Gdy ją zdjął zauważył, że kula Angeli minęła środek tylko o dwa centymetry.

-Cholera, zapowiada się ciekawie. Mruknął, wracając do reszty grupy.
-Mogę strzelać w tym miejscu? Zapytała Brennan, po czym wzięła swoją broń ze stołu, włożyła okulary ochronne i ustawiła się na przeciwko pierwszej tarczy.

-Dobrze. Zack, ustaw się przy drugiej, Hodgins bardziej na lewo będziesz strzelał do czwórki. Nakazał Booth.

-Czy nie powinniśmy mieć na sobie kamizelek kuloodpornych? Zapytał Zack wkładając okulary.

-Prawdopodobnie. Mruknął Booth i zwrócił się do Angeli.

-Hej Lucy Liu!

Angela odwróciła się i uśmiechnęła słodko. -Tak Charlie?

-Zostaw lustro i chodź tutaj. Powiedział Booth podając wszystkim słuchawki.

-Kim jest Charlie? Zapytała Brennan, w trakcie gdy Angela zajmowała miejsce na przeciwko
trzeciej tarczy.

-No dobra, będziecie strzelać po kolei, pojedyńczo, miejmy nadzieję, że nikt się nie postrzeli, Bones ty pierwsza. Nakazał Booth

Brennan uśmiechnęła się, odwróciła przodem do tarczy, przyjęła pozycję, odbezpieczyła
broń i strzeliła. Zack znowu podskoczył ze strachu słysząc strzał. Pocisk trafił milimetry
od środka tarczy, widząc to Brennan uśmiechnęła się z satysfakcją, nigdy nie będzie miała dość tego potężnego uczucia siły jakie dawało jej strzelanie z broni.

-Zack, teraz twoja kolej. Powiedział Booth lekko niepewnie.

-Czy stoję prawidłowo? Zapytał Zack

-Prawie. Powiedział Booth podchodząc do Zack'a i instuując go jak przyjąć prawidłową pozycję.

-Jak teraz? Zapytał

-Nie tak źle. Odpowiedział Zack.

-Odbezpiecz broń. powiedział Booth. Zack to zrobił. -Umieść palec na spuście. Zack zrobił co mu kazał zrobić Booth i zacisnął powieki czekając na strzał.

-Oczy otwarte Zack! krzyknął Booth.

-Przepraszam, Booth. Powiedział niepewnie Zack otwierając oczy.

-Już dobrze, po prostu nie rób tego więcej. Powiedział Booth spokojniejszym głosem. Zack spojrzał na Brennan z lękiem w oczach.

-Nie strasz go Booth. Nie mógłbyś być trochę milszy, choć raz? Zapytała Brennan.

-Okej, Zack, teraz wyceluj i strzel. Powiedział Booth ignorując Brennan
Zack zrobił co mu kazano, a pocisk trafił w ścianę, ale bardzo niedaleko tarczy.

-Jak mi poszło? Zapytał Zack

-Nie tak źle, jak na pierwszy raz w twoim wykonaniu. Powiedział Booth i kiwnął na Angelę.
Drugi strzał Angeli okazał się strzałem w dziesiątkę, kula trafiła idealnie w środek tarczy.
Następnie przyszła kolej na Hodginsa, który był tak podekscytowany, minął cel,
a kula trafiła gdzieś z boku tarczy.

-Cholera! Zdenerwował się Hodgins. W tym momencie wszyscy podskoczyli zaskoczeni, kiedy Brennan strzeliła drugi raz.

-Bones! Czekaj na sygnał!

-O ile sobie przypominam, mówiłeś tylko, że mamy strzelać pojedyńczo, po kolei. To była moja kolej. Wyjaśniła Brennan

-A może tak małe ostrzeżenie następnym razem, co? Zapytał Booth

-Jasne. Wzruszyła ramionami. Booth odwrócił się do Zack'a

-Zack?

-Nie jestem pewien, czy lubię strzelać z broni. Przyznał Zack

-Nareszcie. powiedział Booth, -Zezulec bez fetyszystowskiego podejścia do broni.

-Chociaż może parę strzałów. Powiedział Zack, podnosząc swoją broń. Booth tylko westchnął. Tym razem pocisk Zack'a trafił w tarczę, ale nie tak daleko od ostatniego.

-Angela, twoja kolej.

-Cel...powiedziała Angela, naciskając spust. -Pal! Bingo, dziesiątka skarbie!

-Muszę przyznać, nigdy nie spodziewałbym się, że będziesz w tym tak dobra. Stwierdził Booth.

-No cóż... jestem pełna niespodzianek. odpowiedziała uwodzicielskim tonem.

-Okej. Powiedział szybko Booth, nie chcąc kontynuować tematu -Hodgins?
Hodgins strzelił, tym razem kula trafiła dużo bliżej środka niż pierwsza.

-Rany, muszę sobie załatwić jedną taką na własność. Powiedział, podziwiając swoją broń.

-Mistrzu Booth? Spytała Brennan.

-Tak? Odpowiedział

-Czy mogę teraz strzelać? zapytała.

-Tak, niech moc będzie z tobą. powiedział w odpowiedzi na komentarz o mistrzu.

-Nie wiem co to znaczy. powiedziała skołowana Brennan.

-Po prostu strzelaj Bones.

Przewróciła oczami, zanim odwróciła sie i oddała kolejny strzał, trafiła
blisko, ale o milimetry minęła dziesiątkę.

-Dobry strzał, Dr. Brennan. Powiedział Zack z podziwem w głosie.

-Dzięki Zack.

-A tak z ciekawości, czemu Cam puściła was wszystkich tutaj? Spytał Booth przerywając im.

-Dr Saroyan właściwie zgodziła się z Dr Brennan, co do tego, że powinniśmy ćwiczyć strzelanie. Stwierdził Zack

-I powiedziała, że jest z Nowego Jorku, więc umie posługiwać się bronią. Powiedziała Angela

-A poza tym była w trakcie robienia autopsji, a my ją troszkę irytowaliśmy. Dodał Hodgins.

-Gdy dowiedziała się, że wychodzę na spotkanie z tobą, i że nie mamy żadnej sprawy, spytała czy mogę ich ze sobą zabrać, żeby mogła w spokoju skończyć porcedurę. Dokończyła Brennan.

-Aaa, więc to był pomysł Camille. Powiedział Booth.

-Wątpię w to, że Dr Saroyan lubi gdy nazywa się ją Camille. Powiedział Zack

-Taaa, wiem. Odpowiedział Booth.

BonesBooth

fajne, nie???
ale ktos ma fantzaje:)
super:)
takie jak i Wasze opki:)
podobaja mi sie wszytskie bez wyjatku:)))))))))))))))))
)))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))
)))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))

BonesBooth

dla mnie bomba:))))))))))
wyobraznia dziala u tej osoby, na najwyzszych obrotach:)
super fik:)
wow:)
szkoda, ze nie pisze tu na forum:(
bo nie mam za bardzo czasu, tak jak mala na buszowanie w poszukiwaniu fikow:(
mam swoje strony i tylko tam czytam,choc ostatnio jest tam maly zastoj, buuu:(

ocenił(a) serial na 10
Inesita84

Mnie się też to opowiadanie podoba.

_nn_

Super to opowiADANKO :))
Nieźle sie uśmiałam... :))

mala270

dla mnie extra :) niezła fantazja
P.S sorry że krótko ale włsśnie siedze na infie ;p

ocenił(a) serial na 10
zweifn

a jak ja chciałam wejśc na infie na filmweb to blokowali mnie cenzorem <lol>

ocenił(a) serial na 10
zeet

super opko. przydałyby się kolejne części. ;))

ocenił(a) serial na 10
zakrencona_

III.

-tak?-spytał niepewnie.-o co chodzi?
-ja... przepraszam że tak sie zachowałam.
-ale jak?-dalej udawał ze nie wie o co chodzi
-nie powinnam na ciebie tak naskakiwać.
-słucham? mów jaśniej-teraz naprawdę się pogubił. "naskakiwać?"-pomyślał-"o co jej chodzi?"
-chodzi mi o to, ze powiedziałam, że nie masz prawa mi rozkazywać. dużo o tym myślałam i ty chyba robiłeś to z troski, a nie po to żeby pokazać swoją wyższość. przepraszam.
-uuu...-odetchnął z ulga-nie ma sprawy. byłaś zmęczona i..-pocałowała go delikatnie w policzek
-czemu odetchnąłeś, jakby ci ulżyło?-spytała zdziwiona
-czemu mnie pocałowałaś?-spytał
-w ramach przeprosin. jeśli cię to uraziło to...
-nie-przerwał jej-to było.. hmm bardzo miłe-uśmiechnął się.
-to dlaczego odetchnąłeś?
-boo..
-myślałeś ze chce rozmawiać o wczorajszym tak?
-ja...-odpowiadał niepewnie
-no więc, skoro doszliśmy do tematu, który najwyraźniej nieskutecznie staramy sie dzisiaj cały dzien pominąć, to uważam że powinnismy o nim zapomnieć. oboje byliśmy zmęczeni i to stało się tak nagle...-dotarli na miejsce. zatrzymał samochód i oboje wysiedli.
-tak... chyba masz racje-skłamał. doszli do grupy funkcjonariuszy i zakończyli ten temat.
więc chce o tym zapomnieć-myślała badając ciało kolejnej ofiary-tak... to chyba najlepsze wyjście-oszukiwała samą siebie.


byli właśnie w domu ofiary i rozmawiali z jej rodziną i potencjalnym podejrzanym.
-proszę to odłozyć-powiedział spokojnie booth gdy zobaczył broń w rękach mężczyzny.-bones wyjdź z pokoju.
-nie. -zobaczyła jego minę. wiedziała ze nie czas na dyskusje.-ok.-odparła i szybko wybiegła z pokoju.
-prosze to odłożyć-powiedział booth widząc jak podejrzany w niego celuje.ten już kładł palec na spuście gdy nagle oberwał w głowę czymś szklanym, co natychmiast się potłukło. seeley podniósł wzrok i ujrzał brenn z niewinnym uśmiechem na twarzy.
stała za podejrzanym, który właśnie masował głowę.
-bones, co to było?-spytał zdziwiony agent
-chyba jakiś wazon, nie zwróciłam uwagi. nic ci nie jest?-spytała
-nie. ale mój boże... ty krwawisz..-spojrzała na ręke i ujrzała strużkę krwi,
-to nic takiego.-przyłożyła chusteczkę do rany-w domu to opatrzę.


-już chyba wystarczy-powiedziała. siedziała na kanapie w mieszkaniu bootha, a on opatrywał jej ranę.
-jeszcze chwila. -powiedział i przykleił plaster.
-dziękuje. -odparła a on usiadł obok niej. oparła głowę na jego ramieniu i przymknęła na chwilę oczy. czuła jego delikatny zapach i po chwili zasnęła. nie chciał jej budzić i w końcu sam zasnął.



^^ mam nadzieję że się podoba ;)

ocenił(a) serial na 10
zakrencona_

ale romantycznie ;P mi oczywiście się podoba!

zeet

zakrencona fajne to opowiadanko:)

ocenił(a) serial na 10
Inesita84

Zakręcona super jak zawsze. Czekam na cd:)

ocenił(a) serial na 10
zakrencona_

Zakrencona jak przeczytałam twojego fika to odrazu przypomniał mi się ostatni odcinek Bones w którym Bren powstrzymała samobójce przed strzałem. super! jak chce wiecej! czekam!!!

ocenił(a) serial na 10
Nionia

haha ;P wiem... ta scena była super i musiałam normalnie ją dodać ;P

Nionia

Zakrencona - przezywasz mnie od debili, a sama robisz z siebie debilkę.

Po pierwsze - "nie róbcie z bonesa" - błąd językowy celowy.
Po drugie - nie umiesz czytać ze zrozumieniem. Nic nie pisałam, że ty nie masz pisać.
Po trzecie - o tym, że po kropce piszemy z dużej litery uczono juz w zerówce. Nie wiem dlaczego nie zapamiętałaś.

A jeśli chodzi o guru, możecie spokojnie tak nazywać male270 i zweifin, zgadzam sie z wami.

A 4 sezonu nie widziałam, ale tyle się o nim naczytałam, iż wiem co tam się dzieje.

Mam nadzieję, że ta scena miłosna w serialu nie wyjdzie tak jak wy chcielibyście by wyszła i wam gul wyskoczy.

Pozdrawiam jeszcze raz wszystkie matki założycielki (te z pierwszego zakończenia) i liczę na wasz powrót!

ocenił(a) serial na 10
Skazana_na_Polsat

ja debilką? a gdzie mi do Ciebie. ;)
hmm... gdyby każdy pisał idealnie (językowo, interpunkcja itp.) to forum by zamarło bo jedno opowiadanie tworzyłoby się kilka dni.

tak wogóle to nie wiem czego się czepiasz.
-nie podoba się to jak pisze? kto cie zmusza do czytania? no właśnie. chyba nikt. czytaj opowiadania takich osób jak mala i zweifn a moje poprostu omijaj... a jak nie to masz problem.

ocenił(a) serial na 10
zakrencona_

i dodam jeszcze że nie wiem dlaczego wypominasz mi wielkie litery. inne osoby robią podobne błędy, ale to coś we mnie ci chyba nie pasuje.
bo u innych albo tego nie zauważasz, albo nie chcesz zauważyć.

ocenił(a) serial na 10
zakrencona_



IV.

obudziła sie i pierwsze co zobaczyła to booth. leżeli wtuleni w siebie na podłodze, widocznie spadli z kanapy.
-booth-powiedziała cicho, ale on nawet nie drgnął-booth!-krzyknęła
-co?-spytał przestraszony-czemu krzyczysz mi do ucha?-spytał
-bo chce wstać, ale nie moge.
-czemu?-spytał. dopiero teraz zorientował się że jego ręce ciasno ją obejmowały. natychmiast zabrał rękę-przepraszam.
-nie szkodzi. chyba przysneliśmy. która godzina?-spytała
-o kurcze-spojrzał na zegarek -11.30 chyba zaspaliśmy
-coo?-spytała zdziwiona.-miałam być o 9 w instytucie. czemu nikt nie dzwonił?-spytała-widziałeś mój telefon?
-nie. może został w samochodzie. mi padła bateria. zbieraj się.
-poczekaj tylko wezmę prysznic i możemy jechać.
-nie ma czasu.
-spóźniliśmy się 2.5 godziny jeszcze 10 minut nas nie zbawi.


po 45 minutach byli już na miejscu. weszli do instytutu śpiesznym krokiem i od razu zobaczyli wściekłych laborantów.
-czemu się spóźniliście?-spytała camille?
-zaspaliśmy-powiedziała bones i booth równocześnie
-oboje? kilka godzin?-spytała rozbawiona ange-no, no,no.-camille patrzyła na nich zdziwiona. byli poddenerwowani, i skrępowani.
-nie mogliście przynajmniej zadzwonić?-spytała zdenerwowana-czekamy specjalnie na ciało, bo wiem że nie lubisz jak ktoś rusza je przed tobą.
-przepraszam, zostawiłam telefon u bootha-znowu dziwne spojrznia. wszyscy zadawali sobie jedno pytanie "co ona robiła u bootha skoro do domu wrócili późnym wieczorem tuż przed północą?"
-w samochodzie, -dodał szybko agent widząc ich miny.
-dobra, koniec przesłuchania-odparła camille-musicie już jechać na miejsce zbrodni.


wieczorem, jedli kolację , jak zwykle rozmawiając o sprawie. wszystko zdawało się być jasne więc nie powinni mieć problemu ze znalezieniem sprawcy. czekali na wyniki DNA.
-mmm... zapomniałbym-powiedział wyjmując telefon z kieszeni marynarki-proszę
-dzięki.
-robi się późno-dochodziła 11-muszę już jechać. dzięki za pyszną kolacje-dodał. stali blisko siebie, można nawet powiedzieć że odrobinę za blisko. patrzyli sobie w oczy.
-dobranoc-nachylił się i pocałował ją lekko w policzek. pocałował ją jeszcze raz, tym razem w usta. zarzuciła mu ręce na ramiona i oboje udali się do sypialni...

#resztę pozostawiam waszej wyobraźni, nie jestem chyba za dobra w opisywaniu scen łóżkowych.
CDN ;P

zakrencona_

zakrencona i jest kolejan zcesc:)
super:)
scena lozkowa, juz ja sobie wyobrazilam:)
tych dwoje w akcji:)
to jest ciekawe hihihi

Inesita84

i znow te literowki:(
chyba za szybko klikam w klawiature:(
ale chyba kazdy wie, co pisze:)

ps dziewczyny nie kloccie sie!!!

ocenił(a) serial na 10
zakrencona_

Zakrencona nie opisze tej scenki szkoda, ale mam nadzieję, że wynagrodzisz mi to nowa częścią! czekam na cdk!

ocenił(a) serial na 10
Nionia

no nie wiem jak to bedzie z nową częscia. ta "skazana_na _polsat" czy jak jej tam, zaczyna mnie irytować.
zaczynam w siebie wątpić, w umiejętność pisania której może wcale nie posiadam.
;) ;*

zakrencona_

No to może ja coś wrzucę...
Lekkie opowiadanie dla zdołowanych :]

SUV, CIASTKO I ZEZULCE

Chłodny wiatr przywitał mieszkańców Waszyngtonu, którzy w kwietniowy poranek wyszli z domów, by jak co dzień udać się do pracy, szkoły czy uczelni. Zefirek nie był jednak problem dla agenta specjalnego, w końcu od czego ma się służbowy samochód z klimatyzacją. Z takim przekonaniem Seeley Booth jak zwykle przyjechał po swoją partnerką, która już czekała na niego przed mieszkaniem. Wymiana pozdrowień i po chwili już mknęli autostradą sprzeczając się o prawdziwość ewangelii. Kto jak kto, ale Bones mimo swojego ateizmu, mogła godzinami dyskutować na tematy religijne czym czasami doprowadzała swojego partnera do niebezpiecznego pulsowania małej żyły na skroni.
- A ja nadal twierdzę, że to jest prawda. Bones, to jest Pismo Święte, gdyby takie nie było nie nazywałoby się święte – powiedział po raz setny Booth.
- A skąd ta pewność. Nie ma żadnych dowodów potwierdzających autentyczność tych pism...
- Ewangelii.
- Pism – powtórzyła antropolog, a agent przewrócił teatralnie oczami – I nie mówię tego jako osoba nie wierząca w Boga, ale naukowiec. Równie dobrze za ewangelie można uznać apokryfy, które obecnie nie wchodzą do kanonu.
- Bo są apokryfami, zmyślonymi historyjkami. Czy to tak trudno zrozumieć?
- To skąd wiesz, że ewangelii też nie są zmyślone? - odpowiedziała pytaniem na pytanie Brennan.
- Koniec tematu.
- Sam zacząłeś...
- Koniec – odparł agent i całą koncentrację skupił na prowadzeniu swojego ukochanego SUV, bo co jak co, ale tylko to auto rozumiało go jak nikt inny...

Jakiś czas później cisza zaczynała ciążyć agentowi i postanowił nawiązać do interesującego tematu. Niedawno Bones powiedziała mu, że zamierzają sfilmować jedną z jej książek. Booth był niezmiernie ciekaw jak się sprawy mają i mimo nadal lekkiego stanu nadąsania wynikającego z wcześniejszej rozmowy postanowił wykazać się dojrzałością i zakopać topór wojenny.
- Bones – zaczął, by zwrócić uwagę swojej partnerki, która pochylała się nad swoim telefonem komórkowym zawzięcie stukając w klawiaturę.
- Tak?
- Jak tam adaptacja/ekranizacja Twojej książki?
- Ciekawe, że pytasz. Właśnie dostałam wiadomość że wybrali już aktorów i chcą się ze mną spotkać, ale nie wiem po co – odparła Brennan.
- Jak to po co? Chcą byś zaakceptowała ich wybór. Ja na twoim miejscu chciałbym wybrać osoby, które zagrałyby w pewnym sensie mnie samego – powiedział Booth.
- Kathy nie jest mną. To postać fikcyjna. Zresztą podobnie jak Andrew.
- Co nie zmienia faktu, że tak jak Ty jest antropologiem i rozwiązuje zagadki kryminalne. Nie wspomnę już o współpracy z przystojnym agentem FBI – odparł Booth i posłał Temperance jeden z tych swoich uśmiechów, pod urokiem których kobietom miękły kolana, a mężczyźni zabiliby za coś tak piorunującego.
- Nie pochlebiaj sobie. Skoro jednak twierdzisz, że powinnam zatwierdzić lub odrzucić wybór studia, to Ty mi w tym pomożesz.
- Ja? W jaki sposób?
- O 12:00 mam się spotkać z producentem. Pojedziesz tam razem ze mną i pomożesz mi podjąć decyzję – powiedziała Bones i ponownie zajęła się swoją komórką, a Booth z lekkim wyrazem zdziwienia na twarzy nie zauważył, że właśnie minął zjazd do Instytutu Jeffersona.

HALA PRODUKCYJNA, GODZ 12:00

- Dzień dobry! - mężczyzna w średnim wieku zmierzał w kierunku partnerów szczerząc zęby w uśmiechu – Tak się cieszę, że jednak pani przyjechała doktor Brennan - mężczyzna uścisnął dłoń antropolog, po czym swój wzrok skierował na Booth'a – A to zapewne...
- Agent specjalny Seeley Booth – przedstawił się partner Tempe ściskając dłoń nieznajomemu.
- Miło mi. Jestem Tom Marone, producent. Cieszę się, że jednak przyjechała pani do nas. Chcielibyśmy , aby pani wyobrażenia o głównych bohaterach były jak najbardziej zbliżone do naszych. Wybraliśmy dwójkę aktorów, którzy według nas najlepiej odnajdywali się w roli, ale jeżeli nie spełnią oni pani oczekiwań to skłonni jesteśmy wybrać innych. Przyznam jednak, że terminy gonią...
- Show biznes – mruknął Booth.
- Mówił coś pan? - zapytał Marone.
- Nic, nic. Podziwiam studio.
- Ach. To jak, jesteście państwo gotowi spotkać się z aktorami? Rozumiem, że agent Booth przyszedł zaakceptować odtwórcę swojego fikcyjnego bohatera – Marone zwrócił się do partnerów nie przestając się uśmiechać.
- Andrew Ryan nie ma... - zaczęła Bones lecz agent przerwał jej, mówiąc producentowi by zaprowadził ich do aktorów. Brennan nie pozostało zatem nic innego jak tylko rzucić wściekłe spojrzenie Booth'owi i podążyć w milczeniu za producentem filmowym.

INSTYTUT JEFFERSONA – JAKIŚ CZAS PÓŹNIEJ

Booth i Brennan właśnie zmierzali w kierunku platformy. Już z daleka słyszeli podniesione głosy Cam i Hodginsa niosące się echem po laboratorium.
- Doktorze Hodgins, chyba wyraziłam się jasno! - wrzeszczała doktor Saroyan.
- Nie rozumiem Twojej irytacji. To mogło pomóc śledztwu! - odgryzł się naukowiec.
- Dziwne podejście, wątpię by latające kurczaki pomogłyby rozwiązać sprawę.
- To był indyk. Jeden... nieproporcjonalnie duży, ale jeden – bronił się Hodgins. Jeżeli do tej pory partnerzy nie wiedzieli o co tyle hałasu, to przekraczając szklane drzwi nadal nie pozbyli się tych wątpliwości. Na platformie na przeciwko siebie stał Hodgins i Cam, a Angela, Wendel i Sweets przyglądali się całemu zajściu. Agent odchrząknął by zwrócić na siebie uwagę i natychmiast 5 par oczu spojrzało w jego stronę.
- Co się stało? - zapytała Bones.
- Co się stało? - powtórzyła Camille i w tym momencie z góry spadł bliżej nieokreślony kawałek mięsa lądując tuż przed nogami Tempe -To się stało!
Angela dyskretnie wskazała na sufit. Bones i Booth spojrzeli do góry i agent od razu parsknął śmiechem. Do sklepienia były przyklejone pojedyncze kawałkI indyka.
- No Hodgins, tym razem przeszedłeś samego siebie. Zack byłby z Ciebie dumny – powiedział Seeley, a Jack obdarzył go morderczym spojrzeniem i zszedł z platformy, natychmiast podążyła za nim Camille krzycząc coś o braku odpowiedzialności i osobie, która teraz to wszystko posprząta. Angela postanowiła rozładować atmosferę.
- Sweety! Gdzie byliście do tej pory?
- Bones akceptowała aktorów do filmu – odparł za swoją partnerkę Booth.
- Naprawdę? I jak? - zaciekawiła się artystka, podchodząc do Brenna, za którą podążyli również Sweets i Wendel.
- Nie musiałam nic poprawiać. Wybór był odpowiedni, Booth'owi też przypadli do gustu – odparła antropolog.
- A kogo wybrali? - zapytał Słodki.
- Antropolog zagra Emily Deschanel, ładna – odparł Booth – Chociaż ja i tak mam najpiękniejszą partnerkę – dodał.
- Nie oczekiwałam komplementu, ale dziękuję – powiedziała Brennan.
- Ale jakoś mało znana chyba, nie? - zapytał Sweets.
- Eee, nie. Ona grała tą sekretarkę cały czas żująca gumę w Spidermenie – odparł Wendell.
- I w Boogeymenie – dorzuciła Montenegro – A kto zagra agenta?
- Nie rozumiem waszego podekscytowania, to tylko aktorzy – powiedziała Tempe.
- Ale od nich zależy czy film się spodoba – wyjaśnił Booth – Agenta zagra David Boreanaz.
- Żartujesz!! - krzyknęła Angela, co spotkało się z dziwnymi spojrzeniami rzuconymi w jej stronę.
- Angela, spokojnie. Pamiętaj by oddychać – Sweets jak zwykle był w pobliżu.
- Naprawdę, on zagra agenta? Ale z niego ciacho...
- To jest mężczyzna, przystojny to fakt, ale nie jest wyrobem cukierniczym – przerwała jej antropolog.
- Brenn, ja się dziwię że Ty jeszcze stoisz po spotkaniu z nim. Ja to bym chyba rozpłynęła się – kontynuowała Angela.
- Wszystko słyszałem – nie wiadomo skąd pojawił się Hodgins, a Montenegro tylko machnęła ręką.
- Przystojny... - mruknął Booth.
- Wiesz co, on jest nawet podobny do Ciebie – powiedziała Angela.
- Tak? To co, ja też jestem ciacho? - agentowi od razu poprawił się humor, a Bones nie rozumiała czemu jej partner tak się cieszy z powodu nazwania go jakimś ciastkiem.

PREMIERA FILMU

Tłumy ludzi kłębiły się przed gmachem kina, w którym miał się odbyć pokaz premierowy filmu, który był ekranizacją powieści Temperance Brennan. Dziennikarze i fotografowie szaleli próbując zwrócić uwagę gwiazd na siebie, a dzikie tłumy fanów z pożądaniem chciały chociaż pstryknąć fotkę swojemu idolowi.
Booth i Bones podziwiali to zamieszanie z wnętrza jednej z limuzyn oczekujących na podjazd pod wejście. Agent zgodził się towarzyszyć swojej partnerce podczas premiery, ale teraz miał poważne wątpliwości co do tego czy pasuje do tego miejsca. Ten cały blichtr ni jak do niego nie przemawiał. Jedyne na co miał ochotę to usiąść na kanapie przed telewizorem i obejrzeć mecz hokeja, ale tego niestety nie mógł zrobić. Obiecał Bones, a on nie łamie danego słowa. Zresztą widział, że jego partnerka mimo obeznania w tym świecie również czuje się nieswojo. Zezulce byli już w środku. Zostali tylko oni.
- Gotowa? - zapytał Booth kiedy limuzyna zatrzymała się przed wejściem.
- Tak – Tempe wzięła głęboki oddech i złapała Seeley'a za rękę – Możemy iść.
Chwilę potem znaleźli się w krzyżowym ogniu błyskających fleszy i krzyczących tłumów.

Film został przyjęty z entuzjazmem. Krytycy rozpisywali się na temat realizmu scen i interesującym motywem zbrodni. Najwięcej jednak uwagi poświęcili dwójce głównych bohaterów, a zwłaszcza relacji jaka panowała między nimi w filmie.
- ''(...) Wybuchowa mieszanka nauki i romansu. Emocje bijące z ekranu. Nauka przestała być tajemnicą... (...)'' ale się rozpisali – powiedział Booth odkładając gazetę i siadając obok Bones, która konsumowała swoją porcję tajskiego. Byli w mieszkaniu agenta i czytali recenzje po premierze.
- Może film zachęci ich do przeczytania książki.
- Bones, Oni już przeczytali Twoje książki. Teraz po prostu chcieli to sobie zwizualizować – odparł Seeley – Zresztą muszę powiedzieć, że aktorzy zagrali bardzo dobrze i w pewnym momencie nawet przeszło mi przez myśl, że oni po prostu grają nas.
- Na kimś musiałam oprzeć swoje wyobrażenia – powiedziała Bones.
- A więc przyznajesz się, że ja jestem pierwowzorem Andrew Ryana!
- Nie potwierdzam i nie zaprzeczam....
- Wiedziałem. Jestem przystojnym agentem FBI.- powiedział Booth z tryumfem – A Ty seksowną i mądrą uczoną – dodał a Bones się uśmiechnęła.
- Chyba tak – odparła.
- Za nas – powiedział Booth biorąc szklankę z piwem.
- Za nas – Brennan stuknęła swoją szklanką i mieszkanie agenta wypełnił radosny śmiech partnerów. I Booth już wiedział, że nie tylko jego SUV potrafi go zrozumieć.

FIN

charlotte_12

charlotte strasznie ciekawe, a co za tym idzie fajne ;p
Nioniu tobie kojarzy się to z Mulderem i Scully, a mi z reklamą Twixa... no co? xD

karmel! *ciastko!* czekolada! :pp

ocenił(a) serial na 10
zakrencona_

Zakrencona nie wątp w siebie i pisz szybciutko coś nowego!
Charlotte przypomniał mi się jeden z odcinków TXF w którym kręcili film o Mulderze i Scully super!

Nionia

ZAkrencona mnie się bardzo podoba :)) I Popieram Nionie - nie wątp w siebie !! czekam na cdk :))

Charlotte jak zwykle świetnie :)) Ach ten Hodgins i jego indyk xd Czekam na nowe :))

Nioni się skojarzyło z TXF, Zweifn z reklamą Twixa (ciastko,karmel,czekolada!! xd) a ja kiedy przeczytałam "SUV, CIASTKO I ZEZULCE" to pomyślłam o zezulcach jedzących ciastka w SUVie Bootha... xd :))

ocenił(a) serial na 10
mala270

Zakrencona nie przejmuj się negatywnymi opiniami, tylko pisz kolejne opowiadanie, bo jesteś świetna.

Charlotte ekstra.

ocenił(a) serial na 10
_nn_

fajnie ze sie wam podoba.;P
może coś napiszę.
p.s charlotte super opowiadanie ;D

ocenił(a) serial na 10
zakrencona_

chciałam dokończyc moje opko, ale jakoś nie moge... ;O nie wiem. wczoraj sie wkurzyłam i juz nie mam pomysłu. ;P
dzis jak coś napiszę, jesli tak sie stanie, to bedzie to cos nowego ;P

ocenił(a) serial na 10
zakrencona_

oo, to świetnie, będe czekała. miło jest czasem coś przeczytać pomiedzy hardcore'owym procesem wybierania liceum ;P