no i stało się!!! wspólnie pokonałyśmy cztery 1000 wpisowe posty :) w związku z tym witam wszystkich miłośników Tomanzy już w 5 odsłonie naszych serialowych przeżyć <3
Wydaje mi sie ze dziadobiskup po prostu myslal ze Tomas ma chwilowe załamanie ze sie pogubił i ze Espe jest ucieczka od chwil zwątpienia dlatego tak sie zachowywał ale z czasem powoli zacznie rozumiec ze miłość Tomasa do Espe jest prawdziwa i szczera i odpuści a nawet bedzie go wspieral tak mysle bo tak jak pisaliscie w sumie to dobry dziad z niego:D
Też myślę, że biskup zawsze chciał dla Tomasa jak najlepiej, znał go długo i pewnie traktował go jak syna i Tomas też do niego miał zaufanie. Może namieszał ale jest na dobrej drodze do zrozumienia swojego błędu. Racja w sumie to dobry dziad :D
W sumie to macie racje, jeżeli byłby zły to zostałby wtajemniczony w plan kanalii i arydziada. Co do Espe to zapewne myślał że to tylko chwilowa miłostka. Mam nadzieje że skoro teraz mówimy o nim dobry dziad to z czasem zrozumie swój błąd i pomoże Tomasowi...
Tak, dobry dziad to dobre określenie :-D
Ale na razie jeszcze troszkę "zdziadziały", ale wieszczę dla niego jakąś nadzieję :-D
Jestem spóźniona jak nie wiem co, ale nawet ja czasem pracuję :-p Ale przybywam ze swoim opisem, miłego zerkania w te wypociny xD
135
Niektórzy mężczyźni pozostaną „dużymi chłopcami" do końca życia, bez względu na wiek czy okoliczności. Brak im dojrzałości w kwestii podejścia do rodziny, kobiety czy chociażby myśli o posiadaniu dzieci. Nie mają tu znaczenia dane z metryki i Gato jest tego najlepszym przykładem. W jego mniemaniu zmiana statusu na facebooku na „w związku” to szczyt oczekiwań kobiety. Dla Gildy początkowo był to milowy krok, bo ona zna Kota lepiej niż ktokolwiek inny (poza Tomasem). Tymczasem pojawienie się Faustiny dyrygującej Gildą jak zwykłą służącą odkryło przed dziewczyną nieznane dotąd fakty. Gato i Faustinę łączy przeszłość, która w dodatku doprowadziła do rozpadu jego wcześniejszego związku. Lekkoduch, jakim jest Kot, ma w nosie konsekwencje, bo żyje jedynie chwilą obecną. Ale Gildzie zapaliła się czerwona lampka. Czy na pewno jest to dobry materiał na męża?
Jako przyjaciel dla Tomasa Kot jest niezastąpiony, jako mężczyzna i partner – na chwilę obecną beznadziejny!
*****
Espe kontynuuje rozmowę z Clarą. Mają sobie tyle do wyjaśnienia. Wszystkie przeszkody między nimi nagle nie mają większego znaczenia, ponieważ więź matki z córką to jednak większa siła. Clarita przeprasza Julię, ale ta ma to jedną odpowiedź:
- Przestań mnie przepraszać. Dałaś mi życie.
Zwraca też uwagę swojej mamy na fakt, że nikt nie wie, jak zachowałby się w danej sytuacji. Zapewne rozłąka z Tomasem pomogła ich wzajemnym relacjom, ale teraz wszystko staje się wreszcie klarowne.
- Bardzo cię kocham.
- Ja ciebie też. Byłam taka zła na Boga, a teraz mu dziękuję… mamo.
Clara czuje się wspaniale. Ziszczają się właśnie jej matczyne marzenia.
*****
Clara dzieli się cudowną wiadomością o pogodzeniu z córką z Jorge. Nie posiada się z radości i jest bardzo wdzięczna Komisarzowi, ponieważ to on zachował ich fotografie i zdjęcia. A znalezienie ich przez Julię było tak potrzebnym im przełomem. Clarita wzrusza się, kiedy Jorge mówi jej, że pisywał do niej przez dziesięć lat. Co roku, niezmiennie. A zatem Correa to romantyk. Espe ma wiele z niego, a jak widać, z Clary także.
*****
Esperanza rozmawia z Tomasem przez videochat. Uroczy mężczyzna opowiada jej o Watykanie oraz o tym, jak gęsta panuje tam atmosfera. Na korytarzach stolicy apostolskiej wydaje mu się zbyt tłoczno. Gdyby on i Espe byli teraz razem, na pewno robiliby właśnie coś innego… ;-)
- Wyobraź sobie, że cię całuję.
- A ja ciebie. Jesteś taka piękna.
Pojawia się optymistyczna informacja, że ciacho-padre może wrócić szybciej niż za miesiąc, kluczowe dla niego jest jednak porozmawiać z papieżem.
- Tak bardzo cię kocham.
Znowu nikt nie chce zerwać połączenia jako pierwszy. Tomasito stwierdza, że uwielbia tę zabawę, bo czuje się wtedy jak nastolatek.
Rozłączają się na „trzy”.
*****
Media watykańskie działają szybciej niż prędkość światła, ponieważ jako pierwsze przekazują informację o tym, że „następca Papieża”, czyli biskup Tomas Ortiz pojedzie na misję do Amazonii, aby walczyć z malarią. Ta informacja dosłownie załamuje Esperanzę. Ani Turca, ani Clara nie mogą przemówić jej do rozsądku. Dla niej to koniec świata, wielka bariera na drodze ich szczęścia.
W sumie jej się nie dziwię. Nie tego się spodziewała. Może i liczyła się z tym, że nie będzie łatwo, ale na pewno nie domyślała się, że Kościół w taki sposób zawalczy o lojalność Tomasa, aby wybić mu z głowy uznaną przez siebie za kaprys kobietę.
Biedna Espe. Nie może myśleć o niczym innym. Co gorsza, Tomas ma wyłączony telefon. Czarne chmury wiszą nad Esperanzą, która chciałaby taką grobową informację usłyszeć od niego :-(
Turca ma na to wytłumaczenie:
- Może jest blisko Boga, ale daleko od satelity.
Espe wcale to nie bawi. Upiera się, że jeśli Tomas do niej nie zadzwoni, nie wystąpi w finale programu. Nie zamierza zmienić zdania…
*****
Sekretarz kardynała Livorro próbuje wjechać Ortizowi na ambicję (na sto procent został nasłany – Tomi na pewno nie posłuchałby osoby duchownej, ale z ust świeckiej słowa brzmią bardziej realistycznie…). Przemawia do jego poczucia obowiązku, jakie Tomas zawsze miał bardzo silne. Stwierdza, że wyjazd na misję do Amazonii i to jedynie „na tydzień” może bardzo pomóc jego sławie. Oburza tym Ortiza. Mówi, że na pewno nie zrobi tego dla poklasku, a jak już, to dla ludzi.
I to właśnie dla tych ludzi się zgadza… Przypomina mi teraz Espe, która kazała mu jechać samotnie do Rzymu, aby się dla niego poświęcić. Teraz on rezygnuje z planów dla dobra zwykłych śmiertelników :-( I zawsze te ich odważne wyczyny paskudnie się na nich mszczą. W ich przypadku to prawie pewne… Co to będzie? :-(
*****
Esperanza nadal nie może dodzwonić się do miłości swojego życia, więc odwleka występ w programie. Gilda pociesza ją na swój sposób, stwierdzając, że przecież najpierw w gazecie pojawiłby się nagłówek „Narcybiskup poćwiartowany” ;-) A że takowego nie ma, Tomasowi na pewno nic się nie stało. Dla Espe jest to mało przekonujące. Uparła się i tyle, a w tym uporze ubyło jej trochę lat, ale tęsknota na pewno przeszkadza jej jasno myśleć.
*****
Lola ma pretensje do Leticii, bardzo słusznie. Okazuje się, że ta może pokrzyżować plany występu Lolity w programie.
Gdzie się podziała inteligencja Leticii? Gdzie jej zrozumienie dla innych? Teraz pole widzenia przesłania jej zemsta, w czym bardzo przypomina pseudo bohatera, Nicolasa.
Clara żąda, by Leticia się nie wtrącała, na co otrzymuje odpowiedź, iż jest od niej gorsza. Maska pani psycholog opadła. Pod spodem skrywa się urażona dziewczynka z miną urażonego kociaka.
Jorge ponownie ratuje sytuację. Zawozi dzieciaki na występ na swoją odpowiedzialność.
Ale to jeszcze nie koniec. Wojna zaczęła się w najlepsze.
*****
Dwie ludzkie padliny w jednym miejscu to podwójna dawka niechcianych emocji. Arcydziad poucza Nicogada, by nie lekceważył Ortiza, który potrafi być bardzo nieprzewidywalny. Na ich przeklęte szczęście, Tomas wyjedzie do Amazonii. Najwyraźniej mendy mają tendencję zwyżkową, ponieważ wszystko idzie po ich myśli.
- Mało znasz Tomasa. Jest bardzo lojalny.
- Cieszę się, że się zgodził. Wiem, że nie każdy wraca stamtąd żywy.
Ty pieprzony sadysto! Tego byś chciał najbardziej, co? Twoje plany co do padre zmieniają się w zależności od okoliczności. Jesteś, Nicolasie, zwykłym skurczybykiem. Masz w nosie metody zniszczenia Tomasa, o ile zrobisz to skutecznie!
Arcydziad podnieca się nominacją na kardynała. Przejechał się na Ortizie jak po łysej kobyle, i już tuż, tuż ma to, czego zapragnął. Ale jest jeszcze Esperanza, jaką trzeba trzymać na dystans, bo jej bliskość wróży niebezpieczeństwo cofnięcia się Tomasa przed wejściem do pułapki.
Nicozjeb (przepraszam za słowo, ale dziś już mam go naprawdę potąd!) obiecuje się tym zająć. Daje gwarancję, że nasi kochankowie więcej się nie zobaczą.
Co ci tam za myśl lata po tym małym orzeszku, jaki masz w głowie, palancie?
*****
„Pustelnicy” jako suport w programie nieźle sobie radzą. Maximo liczy ewentualne zyski, robiąc poruszenie w sieci za pomocą hash-tagów. Występ jest bardzo udany, podoba się i jury, i publiczności.
Tymczasem Eva i Faustina knują coś w odniesieniu do występu Monti. Co to będzie? Znając narzeczoną Maxa coś co zjeży nam włosy na głowie.
A jest to…
Występ w habicie nowicjuszki. Ugh. Takie przebieranki to sposób na sukces, nawet jeśli to tylko maskarada i to wysoce tandetna. Eva namawia swoje fanki „Evanki” do głosowania na nią w Internecie.
*****
Esperanza dalej trwa przy decyzji rezygnacji z wystąpienia w programie. Namowy Gildy, Diany i Nievez na niewiele się zdają. Na szczęście pojawia się stanowcza Clara, która wyprasza dziewczęta, aby pogadać z córką na osobności.
Perswaduje Esperanzie występ w finale. Zapewnia ją, że Tomas na pewno się do niej odezwie. Poza tym, nie wiemy przecież, czy wieść o jego wyjeździe do Amazonii to prawda, może media wszystko wyolbrzymiły. Clarita przypomina córce, że robiła to wszystko dla dzieci. Nie dla Ortiza. I że dzieci liczą na jej pomoc.
- Jesteś najlepsza, masz talent i walczyłaś o to.
- Może wszystko sobie wymyśliłam.
- Nie wymyśliłaś. Nigdy nie kryłaś tego, że go kochasz.
Clara zapewnia dziewczynę, że Tomas bynajmniej o niej nie zapomniał. Jeśli nie może odebrać, na pewno ma jakiś ważny powód.
Naburmuszona Esperanza w końcu pęka. Powinna przestać zachowywać się jak nastolatka. Każdy ma prawo do huśtawek nastroju, ale tym razem cel jest zbyt szczytny.
Będzie dobrze!
*****
Zaczyna się odliczanie. Jeśli Espe nie zaśpiewa, nim odliczanie od trzydziestu w dół się nie skończy, zostanie zdyskwalifikowana. Na szczęście dziewczyna zjawia się przed samym końcem i wygląda bardzo pięknie w eleganckiej zielonej sukience.
Prowadzący pyta, czy zatrzymały ją problemy sercowe.
- Może…
Esperanza dedykuje piosenkę Tomasowi, który może obejrzy ją tam, gdzie teraz jest. Chce mu za jej pomocą pokazać, co do niego czuje.
Cudnie <3
Słyszymy zaśpiewane prosto z serca „Jurame”. Zakonnice oraz Juana nie mogą nadziwić się pięknu występu Espe, która wygrywa zresztą 85 % głosów :-)
Espe wyobraża sobie, że Tomas świętuje jej sukces na widowni. Gdy jednak przygląda się bliżej… widzi Nicomendę.
Wstrętny Nicopłaz (jest paskudniejszy niż ropucha!) zawozi Esperanzę do klasztoru i oczywiście zabawia się w bohatera i przyjaciela:
- Lubię ci pomagać. Póki na niebie świeci księżyc, ziemia to najlepsze miejsce do życia.
I to miało być romantyczne?! Ciekawe, ile szykował te słowa w swoim zawieszonym na nitce między uszami orzeszku. Pewnie z tydzień.
- Jesteś taki dobry…
Bleee, Esperanzo, podwójne bleeee.
Nicolas idzie na całość, trzeba kontynuować dobrą passę. Deklaruje dziewczynie dalszą pomoc i jako romantyk z odzysku bawi się w pokazywanie jej gwiazd…
Ale ona, ona ponownie widzi Tomasa. Jakby stał tuż przed nią, pięknie ubrany w smoking oraz mówiący do niej prosto z serca:
- Będę przychodził i odchodził.
- Nie chcę.
- Ale tak jest. Przyzwyczaisz się do życia ze mną i beze mnie.
Jeju… jakie to smutne :-( Esperanza ma jakieś przeczucia? Czy to tylko przemawiają jej lęki? A może wyczuwa coś podświadomie?
Tomas znika. Na jego miejscu stoi gadający o gwiazdach Gad.
Hipokrytolas oferuje Espe ramię do wypłakania. Zabijcie mnie!
*****
Lolicie przydzielają rodzinę zastępczą. Jej rozpacz jest prawie namacalna, choć Lola potrafi świetnie grać buntowniczkę. Jorge postanawia ją kryć oraz zwodzić prokuraturę, aby zyskać na czasie.
- Powiemy w prokuraturze, że jej nie znaleźliśmy.
To jak igranie z ogniem. Oby tylko Komisarz się nie sparzył :-(
*****
Końcowa scena to rozmowa Espe z Tomasem, który w końcu do niej dzwoni!
- Gratulacje.
- Widziałeś mnie?
- W Internecie. Byłaś cudowna. Ślicznie wyglądałaś. Wzruszyłem się dedykacją.
I wtedy pojawiają się te niemiłe informacje. Tomas potwierdza wyjazd do Amazonii, choć faktycznie na tydzień. Mówi, że po prostu musi to zrobić, ponieważ panuje tam epidemia. Espe od razu zaczyna się martwić. Nie chce, by jej ukochanemu coś się przytrafiło.
- Musisz jechać? Zmusili cię (…) Pojadę z tobą.
- Nie ma mowy. Nie narażę cię.
- Jeśli coś ci się stanie…
- Nie bądź pesymistką. Nie zamierzam cię nigdy zostawić. Kocham cię.
- Kocham cię.
Znowu się rozłączają, a smutna i zmartwiona Espe całuje ekran telefonu…
Co za emocjonalny odcinek. Dopiero zwiastuje problemy, które już się przed nimi piętrzą, ale stanowczo za dużo mi Nicomendy jak na jeden dzień. A tu zaraz powtórka z rozrywki…
Czemu coś nie usunie go z powierzchni ziemi, żeby nie podnosić nam ciśnienia, bo w końcu zejdę na zawał od tych emocji?!
Dzięki za odcinek! <3
Mogę Cię zapewnić że po dzisiejszym odcinku jeszcze bardziej będziesz miała go dosyć i jeszcze bardziej go znienawidzisz...
A opis cudowny jak zawsze :* <3
A Wy potem będziecie mnie tu "czytać", hahaha ;-) Moje uzewnętrznienie tej złości :-P
Dziękuję! <3
Teraz lecę szybko ogarnąć się przed seansem, bo jestem w lesie :-D
Ej, chyba że dziś ta promocja regionu znowu :-D
Nie tylko Ty :/ ja też mam go po dziurki w nosie najchętniej odrabalabym by łep siekerą...
Jezu jak mi ich szkoda i ten płacz Tomasa :( jak oni cierpią biedni Espe i Tomi :*
CO ZA.... PIP PIP PIP!!!!!!!!!!!!
Brak mi słów na niego, mendę niedorobioną!!!
Biedny Tomas, biedna Espe, ale Arcydziadostwo też nie lepsze!!!
Co to będzie dalej??? Zaraz wyjdę z siebie :-(
O ja Cię pierdzielę!!!
Wcale nie żałuję już określenia "Nicozjeb".
Zaraz rozwalę telewizor, co za...
Ja tu jeszcze wrócę z komentarzem, nie wiem, kiedy dokładnie, ale wrócę!
Jak tylko się trochę uspokoję, bo normalnie to, jak to odbiło się na Tomasie, mnie mega wkurza!!!
mnie dzisiejszy odcinek zwalił z nóg, i szczerze bardzo ciekawi mnie Twój elaborat do dzisiejszego odcinka i epitety w nim zawarte...
Walić mojego małża!!!
Muszę dzisiaj to napisać, póki normalnie jestem wściekła jak osa, bo jutro jeszcze ze mnie trochę "spłynie" i za ulgowo potraktuję padalca!!!
Siadam i zaczynam, odezwę się, ale jestem tak wkurzona, że nie ręczę za siebie!!!
I te włosy Tomasa, jakbym je same zobaczyła, to bym od razu na oczy przejrzała, a nie jakiś krasnal ogrodowy na testosteronie, więc w miarę wyrośnięty, padlina jedna!
przelej całą swoją wściekłość na klawiaturę, tego co dziś widziałyśmy nie można potraktować ulgowo!
Czekam na Twój wściekły opis, ja muszę ochłonąć i pójść na spacer, bo jeszcze ktoś w domu ode mnie oberwie niechcący :D
ja właśnie rozważam bieganie a domownicy do mnie się nie zbliżają do tej pory dla własnego bezpieczeństwa...
Haha dziewczyny nie mogę z was :-D ale macie całkowitą rację, tez mnie ta menda dzisiaj wkurzyla ale najfajniejsze jest to ze zrobili przeskok czasowy a nie ciagneli to przez kilkadziesiąt odcinków. To jest jeden z większych plusów tej telki :-)
ja bym wolała żeby to pisanie listów trwało cały odcinek a nie 20 minut i ja do teraz nie wiem co się dzieje
Chwała im za to że był ten przeskok. Jakby pokazywali przez pare odcinków jak medna zbliża się do Espe i się jej oświadcza to chyba bym wścieklizny dostała...
Dokładnie a w zamian tego będzie więcej pięknego czasu... :-) Kto zna spojlery niech sobie dopowie :-P
To naprawdę wielki plus, że nie kazali nam oglądać szczęścia Nicolasa i Esperanzy przez nie wiadomo ile odcinków. Wolę jak załatwili to w ten sposób, mimo, że nie wiemy czym kierowała się Espe przyjmując oświadczyny. No i dzięki temu dłużej będziemy cieszyć się szczęściem Tomasa i Espe
"oglądać szczęścia Nicolasa i Esperanzy" - jak to okropnie brzmi... choć na tryskającą radością przyszłą panią młodą to ona nie wyglądała, ale skoro narzeczony nie ten co powinien to nie dziwie się że dziewczyna ma taki nastrój :D
W zasadzie to szczęścia w nieszczęściu :D :D Nieźle musiał ją zbałamucić, że się zgodziła na takie katusze :D
ja sobie mówię że Espe dalej jest w szoku po korespondencji z "Tomasem" i trwa w jakimś amoku, a nie oszukujmy się, ona nie wie tego co my a ta przebrzydła kanalia potrafi piekielnie dobrze grać kochającego, troskliwego, oddanego faceta...
Dziwne, że nie wydało jej się to wszystko podejrzane, bo mimo, że ona jest jak widać oschła w stosunku do niego to on nadal kochany. Najwyraźniej jest w amoku i nie potrafi racjonalnie myśleć
Ja też potrzebowałam ochłonięcia po tym odcinku. I w ogóle jak dla mnie określenie Arcydziad dla niego to jak powiedzenie że jest kochanym Arcybiskupem. Ja nie wierzę gdyby nie on to Nicolas nawet by nie pomyślał o podmianie listów (fakt nie miał by nawet możliwości) ale dzięki temu mógł ponieść się fantazji. Myślałam że załatwi to w jednym liście ale on miał jeszcze sprytniejszy plan. A końcówka totalnie rozłożyła mnie na łopatki
Właśnie skończyłam oglądać...
Ja pierdzielę, ten odcinek był straszny !!!
Obgryzłam wszystkie paznokcie!!!
Dżizas!
Ale przebrnęłam...
Sorry, kilka uwag na gorąco...
Ach już nie mogę się doczekać kiedy te wszystkie matactwa Nicogada i Arcydziada wyjdą na jaw :D ... i jak to dobrze ze nie trzeba będzie na to długo czekać za co kocham miedzy innymi tą telkę :)
136:
- Espe przejęta Tomasem, Clara przejęta Lolą. Ale Espe od razu "spokojnie, teraz to ja mówię, że wszystko będzie dobrze". no i Espe genialny pomysł "pojadę do Tomasa, chcę z nim być". Na litość boską to ma być tydzień, ależ oni muszą się kochać, skro nie mogą wytrzymać bez siebie nawet tyle czasu. No i "nie puszczę Cię do jakiejś głuszy".
- kolejna scena Tomas właśnie w tej głuszy, opędzający się od much, komarów czy czegoś. I jakim cudem Tomas tak przygotował się do wyjazdu, skoro miał na to tylko 2h? no ale chociaż wydawałoby się pozytywny gość. I Tomas miał zawieść leki?? i te leki miał w torbie, tak?
- Espe dzwoniąca do Tomasa i pojawia się kto?? Nicopadalec. I jak kłamie, że Tomas od dawna myślał o tej misji i sam o nią poprosił!! Już nastawia Espe przeciw Tomasowi i to z uśmiechem na twarzy. no i dalej Espe panikara w rozmowie z Joaquinem :on stamtąd nie wróci", no i Joaquin najpierw pobłogosławi Espe, żeby się uspokoiła i dzwoni do Dziadoskupa, pomocny chociaż. A Nicogad podsłuchuje;/ Joaquin: "sądząc z jego tonu, mamy problem, nie czekaj na niego" i ta radość Gada. No i JOaquin "Tomas musi wybrać pomiędzy Tobą a miłością do ludzi, nie czekaj na niego" NA LITOŚĆ BOSKĄ CO TEJ JOAQUIN PIE***PRZY, PRZECIEŻ TOMAS WYBRAŁ ESPE I POJECHAŁ DO PAPIEŻA ZŁOŻYĆ REZYGNACJĘ. ale to wszystko, Nicolas, Joaquin podważają pewność Espe.
- Tomas w głuszu, oj źle się czuje, jak się zachwiał na drzewo. Po co on się zgodził na to?? :( "Boże pomóż mi"
- Espe przepięknie wyglądała w tej żółtej bluzce i niskim kucyku. Espe łapie doła, "czy nazwa firmy spodoba się Tomasowi, bo to jego firma" "Gilda robi to co Tomas, jest koordynatorką, on jest głównym koordynatorem", cały czas na telefon "od 5 dni, 15 godzin i 12 minut nie mam wieści od Tomasa", to musi być straszne, nie wiedzieć co się dzieje z ukochaną osobą.
- Tomas chory. "wysłałeś list?" "4 dni temu", czyli od razu pomyślał o Espe. "nie mogę tu zostać, muszę wyzdrowieć" no i oczywiście jak na złość wszystkie drogi zamknięte, Tomas zachorował na malarię, choroba dopiero się rozwija, od kilku dni do kilku tygodni, o mój Boże... :( no i półprzytomny Tomas wzywający Esperanzę...
- Arcydziad "dostaliśmy szansę, Tomas zachorował na malarię, powrót do zdrowia zajmie mu wiele czasu, wystarczy, żebym został kardynałem, mamy wspólny cel, rozdzielić ich, list Tomasa do Espe, zmień jego treść". PADALCE JEDNE!!! Nicolas się łamie "skoro Tomas zachorował na malarię to nie jest to potrzebne", oczywiście Arcydziad nalega i wydaje polecenia. Podły. List Tomasa "jak tylko mi się polepszy to polecę do Buenos Aires, kocgam Cię". oj:( no i robótka ręczna dla Lautaro, a zastanawiałam się jak rozwiążą sprawę charakteru pisma.
- Espe do Joaquina, Joaquin "mam coś dla Ciebie" i błogosławieństwo;) no właśnie i Joaquin popiera ich związek czy nie?? "Tomas kocha swoje powołanie, ale do Ciebie też coś czuje".
- Nicolas do brata "nie musisz rozumieć, urodziłeś się by działać. No i podrobiony list. MASAKRA. Myślałam, że Nicolas bardziej popłynie, coś wprost "zrywam z Tobą", ale przedstawił to tak delikatnie, jakby niby postąpić mógł Tomas, wybrał powołanie
- "obowiązek wygrał z miłością, tak dał do zrozumienia" ;( biedna Espe. Naprawdę.
- Lola i Pedro, ślub?? byle tylko nie poszła do rodziny zastępczej, petycja...
- Faustina obłapiająca Gato!!! i Gato jak to facet bez jaj, niby mówi "nie", ale daje się obłapiać. i to jak "wolisz brunetki? przefarbuję się, zmieniłam perfumy"
- Clara "Boże jestem w szoku" "rzuca mnie prawda? on mnie zostawia." naprawdę biedna Espe. Clara dobrze powiedziała "nie popełnij tego błędu co ja, musisz czekać." "jak może pisać coś takiego po tym ile o nas walczyliśmy. Jeśli na tym etapie przechodzi kryzys to znaczy, że mnie nie kocha" "najlepiej będzie jak z nim porozmawiasz". Słusznie, w takich sprawach trzeba porozmawiać. Właśnie przez takie sytuacje, list i tyle, albo sms, a nie bezpośredni kontakt zachodzą jakieś problemy i niedomówienia. Gdyby porozmawiali wprost, to nic by się nie stało, bo okazałoby się jak jest, że dalej się kochają. A tu list niszczy wszystko, a nie ma pewności, że ten list napisał Tomas, ale skąd Espe może podejrzewać, że to nie on. ;(
- Leticia i Jorge. Leticia to wszystko zrobiła dla Loli, bo to dla niej dobra. "chciałbym, żeby ta szkoła miała psycholog o większym sercu" Leticia poprosiła o urlop. "było miło, ale się skończyło".
- Espe chce napisać list do Tomasa. No ale kontaktowanie się z Tomasem poprzez kościół jest bez sensu w tej sytuacji;( Joaquin wyśle list mimo tego, że jest przeciwny ich związkowi, ale raczej wiadomo co będzie dalej z tym listem;( List Espe. Pytanie wprost "odniosłam wrażenie, że ze mną zrywasz, będę czekała tyle ile trzeba, Kocham Cię, nigdy się to nie zmieni, kocham Cię gdziekolwiek jesteś, nie odsuwaj się ode mnie".
- znowu list w rękach Nicolasa. Masakra;( znowu przerabia. Podły!!! "nie będę ryzykować, choć za tobą tęsknię to nie jest moje miejsce, Ty zawsze będziesz sługą Boga, dlatego zaczynam wątpić".
-2 TYGODNIE PÓŹNIEJ.
- znowu list od Tomasa do Espe. Nicolas jest do szpiku kości podły. "mimo, że Cię kocham to zwracam Ci wolność na zawsze, realizuję swoją misję". Biedna zapłakana Espe. Serce jej pękło.
- 2 TYGODNIE PÓŻNIEJ.
- kolejny list od Espe do Tomasa "ostatnio zrozumiałam, że nie mogę z Tobą być, mimo, ze Cię kocham" i płaczący Tomas, płakałam razem z nim (a mój mąż się ze mnie śmiał) "nie martw się o mnie, nic mi nie będzie, jestem silna, Twoja nieobecność mnie wzmacnia, odkryłam, że mam przed sobą całe życie, szkoda, że nie jesteśmy razem, ale tak wybrałeś". No i Tomas na nogi, musi wrócić, prawidłowy odruch, chce walczyć. Matko jak ciężko patrzy się na takiego Tomasa. Jak ciężko patrzy się na cierpienie zakochanego mężczyzny no i co do Espe, na cierpienie zakochanej kobiety. NICOLAS I ARCYDZIAD SĄ PODLI DO GRANIC MOŻLIWOŚCI!!! nienawidzę ich z całego serca.
- 1 MIESIĄC PÓŹNIEJ.
- pierwszy prawdziwy list, ale jaki zmanipulowany. "nasza miłość była silna, ale muszę żyć dalej, te dwa miesiące to były najdłuższe i bolesne pożegnanie, te listy, nie pamiętam twojej twarzy, chciałam, żebyś się mną zajął, ale Ty mnie opuściłeś". Zastanawiałam się wcześniej jak to przez list zerwą, ale Nicolas zmanipulował wiele listów, całe rozmowy, odpowiedzi. Tak strasznie zabawił się ich uczuciami, tak podle ich rozdzielił. Na pewno dalej się kochają, ale gdy druga strona mówi, że nie kocha, że nie chce być razem, że nie chce walczyć, to strasznie, bo przecież nikogo nie możemy zmusić do miłości. A w tej sytuacji Tomas myśli, że Espe z niego zrezygnowała a Espe myśli, że to Tomas z niej zrezygnował. To straszne, ale nawet im do głowy nie przyszło, że te listy są podrobione:(
- Espe zwierzająca się Nicolasowi "cały czas do siebie pisaliśmy a na ostatni list nawet nie odpisał, pożegnałam się, chciałam nim potrząsnąć", no i Nicogad z czekoladką dla Espe, wojny podjazdowej ciąg dalszy. Niby usprawiedliwia Tomasa, ale dobrze wie co robi. ;( biedna, płacząca Espe, straszne. No i oczywiście Nicopodłota służy ramieniem. "nie jesteś sama, masz mnie, zawsze tu jestem z powodu tego co powiedziałem gdy odszedłem z seminarium i dlatego, że bardzo Cię kocham I POCAŁOWAŁ ESPE." to była przesada. Dlaczego ona go przeprasza?? on nie widzial, że to za wcześnie. W szoku byłam.
- 4 MIESIĄCE PÓŹNIEJ.
- Tomas zdrowieje, wróci do domu. Więc właściwie pojechał po to, żeby zachorować. oj. "odkąd wyzdrowiałeś zaczęli przyjmować leki, dużo dla nic zrobiłeś". no i Tomas jedzie do Buenos Aires, musi. Dobry ten lekarz, dał Tomasowi pieniądze, naprawdę dobry człowiek i jeszcze poradził jak się dostać do Buenos Aires. No i Tomas jaką fryzurę przywiózł z tej misji.
- MINĘŁO ŁĄCZNIE PÓŁ ROKU.
- klasztor oddziela się od szkoły. Concepcion ponownie matką przełożoną. Jorge Correa zostaje dyrektorem szkoły, nie będzie komisarzem??. zmiany, zmiany, zmiany. Lola i Clara. Espe i Nicolas w kuchni (Espe ładnie wyglądała), o jakim domu mówi Nicolas?? Nicolas o domku w ciszy "jak w lśnieniu, Jackowi Nicolsanowi odbiło z samotności i zabijał wszystkich" (nawet mój mąż parsknął ze śmiechu) ZAMIESZKAMY W NIM PO ŚLUBIE?!?! Espe unika pocałunków.
- Tomas wpada do zakrystii!!! zastaje Joaquina. "nie wyobrażasz sobie co sie działo, było ciężko, bardzo pomogłem ludziom" Tomas wrócił przez ostatni list Esperanzy, musiał tu wrócić. Joaquin próbuje powiedzieć, że to Tomasa wina, że bardzo przezyła te ostatnie 0,5 roku, szczególnie pierwsze 3 miesiąca. Tomas wpada z entuzjazem, z radością, że podjął decyzję, koniec z biskupem, że będzie z Espe, że poprosi ją o rękę, że będzie pomagał ludziom jako świecki. "spóźniłeś się, Esperanza jutro wychodzi za mąż". Mina Tomasa, bezcenna... szok, niedowierzanie. (poza tym wyglądał jak milion dolarów gdy przyszedł do zakrystii)
- Esperanza w sukni, smutna. "wiem o co chodzi, ani Twoje oczy ani serce nie zapomniały o Tomasie" . Nie mogę tego pojąć. Nie mogę. Po kiego ona zgodziła się na ten ślub??????????????????? Ja po takim związku, po takiej miłości, po takim bólu nie związałabym się z nikim dopóki nie zapomniałabym o Tomasie, czyli NIGDY!!!! okropny odcinek. okropny.
Ja też nigdy z nikim, normalnie, co to ma być???
A przynajmniej nie do czasu, kiedy TOMAS nie powiedziałby mi PROSTO w oczy, że mnie nie kocha!!!
Listy listami, tam wiele można napisać, ale przecież do czasu, aż nie usłyszałabym tego od niego prosto w twarz, to bym się emocjonalnie nie pozbierała!!!
Doprawdy... rozumiem jej ból, to w pełni zrozumiałe, ale ślub to wyjście, by zapomnieć???
JUŻ NIE LEPIEJ WSTĄPIĆ DO ZAKONU, SKORO MA SIĘ DOŚWIADCZENIE I JEST TAM W MIARĘ DOBRZE, TO BRAĆ JAKIEGOŚ PODLUDZIA ZA FACETA, CO MA NIBY ZOSTAĆ DRUGIM TOMASEM??? TEGO CHOLERNEGO KRASNALA OGRODOWEGO, CO NIE MOŻE NAWET STÓPEK CAŁOWAĆ CIACHO-PADRE???
Paskudny odcinek!!! A Nicozjeba to normalnie... nie wiem, scenarzyści jadą po bandzie!
no właśnie tak uwielbiała ten klasztor to mogła tam poraz enty wstąpić a nie odrazu zaręczać się z takim czymś! TO JEST OKROPNE!
A Tym bardziej, ze Espe nie kocha Nicolasa.nawet ta akcja w kuchni, on chcial ja pocalowac a ona sie odwrocila. Ok, mozna mowic ze najlepsza na zlamane serce jest nowa milosc, ok, mogla probowac sie z nim zwiazac, zeby zapomniec, choc dla mnie to i tak niewyobrazalne, ale sa zwolennicy tej teorii, ale od razu slub? Po 0,5 roku od rozstania z miloscia swojego zycia?? W glowie mi sie to nie miesci!!!
Też nie mogę zrozumieć jak ona się zgodziła na ten ślub nie czekając aż Tomas wróci i jej wszystko wyjaśni. No i właśnie potrzebowała jedynie pół roku żeby "zapomnieć" o osobie którą kochała najbardziej na świecie? I w sumie jak kiedyś twierdziła że nie chce pierwszego lepszego, to chyba jednak wzięła pierwszego lepszego...
to jak w telce "nieposkromiona miłość", oglądał ktoś? tam główny bohater przekonany o śmierci swojej ciężarnej żony wyjeżdża i się zakochuje w innej kobiecie i z nią się żeni. Nie jest dokładnie powiedziane ile czasu minęło, ale nagle pojawia się jednak żyjąca żona z kilku miesięczną córką. No i dociera, że od rzekomen śmierci żony do momentu jego ślubu z drugą kobietą, którą nagle pokochał całym sercem itd minęło ok 8 miesięcy. I serio?? Pierwszą żonę też kochał i tak szybko mu przeszło? Co prawdy w tej sytuacji był przekonany, że jego żona nie żyje, ale nawet po smierci ukochanej osoby chyba nie jest możliwe, żeby zakochać sę znowu w 5 minut.
oglądałam, no cóż tam wyszło to że Camile tak naprawdę kochał a ta miłość przerodziła się z nienawiści... ale to całkiem inna sytuacja niż w MN, tutaj wszystko odbyło sie przez listy...
no tak, zerwanie odbyło się przez listy. Ale chodzi mi tylko i wyłącznie o upływ czasu kiedy to niby "zakochano się" w drugiej osobie. tylko w "nieposkromionej miłości" Daniel naprawdę zakochał się po tak krótkim czasie, a w "mojej nadzieji" Espe tylko udaje jakikolwiek związek czy zakochanie, ale generalnie ma być ślub i to po też krótkim upływie czasu.
no właśnie w amor bravio Daniel zakochał się naprwdę i chyba się temu opierał początkowo jeżeli dobrze pamiętam a tutaj Espe przecież nie kocha gada, my to wiemy ona za ma duży mętlik w głowie żeby to sobie uświadomić ale przecież Tomas napewno jej w tym pomoże, wierzę w niego :)
dajmy mu chwilę, dopiero chłopina się dowiedziała jakie tu się cyrki wyprawiają ale napewno zaraz do niej pobiegnie :D
Podejrzewam że kiedyś by to nastąpiło ale liczone by to było w latach a nie kurde tygodnia! scenarzyści zkretynieli, taka miłość a zapomnieli o niej ślubem po 6miesiącach, PARANOJA!!!!!!!!!
jakby gad napisał że Tomas z nią zrywa Espe nie uwierzyłaby w to, nie ma takiej opcji. Wsiadłaby do pierwszego samolotu i poleciała do niego. A właśnie takie mącenie bardziej się przysłużyło mu w ich rozstaniu... I też się zastanawiałam jak rozwiążą sprawę charakteru pisma, bo Espe napewno zna pismo swojego ukochanego.
Ja się cieszę że nikt ze mną nie oglądał bo ryczałam jak bóbr podczas czytanie listów przez tego padalca.
Dziś zioniemy nienawiścią w stronę tej podłego sku*****na. Potrzeba trochę czasu żeby ochłonąć.
Ale nie pamiętam żeby jakiś odcinek z wszystkich telenowel aż tak mną wstrząsnął, udało się to scenarzystą. Gdybym oglądała to bez spojlerów nie wiem jakbym zareagowało na taką dawkę emocji, absurdów i paranojii...
Racja. Odcinek baaardzo szokujacy, trzymajacy w napieciu, wkurzajacy i po prostu okropny. Nie pamietam odcinka w ktorym bylo az tyle zlych rzeczy:(
Identycznie pomyślałam z tymi listami, zresztą napisałam to już wyżej, że myślałam że załatwi to w jednym liście, ale jego plan był lepszy. Zastanawiało mnie jak mogą się nie zorientować że to podrobione pismo sam Nicolas chyba stwierdził że prawie nie widać różnicy a osoby które się kochają powinny na wylot siebie znać, ale to w sumie już chyba zbytnie moje przyczepienie się. Teraz tylko czekam na moment aż wyjdzie na jaw, że treść pierwszego listu od Tomasa była inna i że ogólnie treści listowe były inne niż te które oni dostawali.
Jak się ucieszyłam jak Leticia powiedziała że wyjeżdża to najlepsze rozwiązanie z całej tej sytuacji. A tekst Jorge o wielkim sercu, aż jej samej się chyba głupio zrobiło. Bo mimo wszystko on miał ją za inną kobietę niż ostatnio to pokazywała.
Jorge dyrektorem? To oznacza, że wywalili go z komisariatu za to, że nie powiedział gdzie jest Lola. Czy będzie i jednym i drugim?
I to co mnie najbardziej dzisiaj rozbawiło. Joaquin i tekst do Espi "mam coś dla Ciebie" i ją pobłogosławił :D jeszcze ten jego uśmiech na twarzy. Ale nie podoba mi się, że jest przeciwny związkowi Tomasa i Espi. Niby im pomaga, ale jednak nie wierzy w to żeby Tomas zrezygnował z powołania. I jak chyba Patrycja napisała ma wielką żółtą kartkę też ode mnie za wczoraj i za dzisiaj.