Obejrzałem 16 odcinek i przy jednym momencie mnie zamurowało!
[SPOILER] Walka Allastaira i Castiela.
Allastair mając znaczną przewagę chwyta Castiela i obezwładnia go przy ścianie, po czym "GROZI" Castielowi (na poczatku myslalem ze to jakies zarty), ze zaraz wysle go do nieba, po czym zaczyna wypowiadac zaklęcia. Castiel po tych słowach o mało nie zesrał się ze strachu, był tak przerażony myślą, ze zaraz trafi do nieba, jak skazaniec który idzie na krzeslo elektryczne. Ogłupiał, chciał zrobić wszystko, żeby przypadkowo Allastair nie wysłał go do nieba, i jakoś się to udało.
Nie sadzicie, ze to jest jeden wielki absurd? Rozumiem ze demon boi sie wysylania go do piekla (znaczy nie rozumiem), no ale zeby to aniol bal sie wysylania go i jeszcze do NIEBA?! No chwila! Przeciez moglby wyfrunac z nieba po sekundzie i trafic z powrotem na pole walki! Spojrzcie na moment 26 minuta 29 sekunda (26:29), Castiel ZDYCHA ze strachu, doslownie!
Drugim absurdem jest walka między demonem i aniołem na pięści, ale to pomine bez komentarza.
Szczerze to też się zastanawiałam nad tym. Wydawało mi się trochę dziwne, że walczą na pięści. Ale koleżanka, która razem ze mną ogląda Supernatural zwróciła mi uwagę, że po pierwsze - ludzkie ciała narzucają pewne ograniczenia, a po drugie - żeby rzucić zaklęcie potrzeba czasu na inkantacje i tak dalej. Pięści są szybsze, żeby ogłuszyć przeciwnika.
Co do strachu Castiela - wydaje mi się, że to nie o siebie się bał, tylko o to, że w ciągu tego czasu, który mu zajmie powrót z powrotem na ziemię Alastair zdąży wykończyć Deana. Który, jak wiemy, jest im potrzebny, żeby powstrzymać apokalipsę. Kto wie, być może istnieją pewne ograniczenia, ile razy można kogoś wskrzesić? Albo, że znowu będą musieli go wyciągać z piekła, co zapewne nie jest łatwe.
według mnie to Castiel bał się Alaistera, a nie powrotu do Nieba. Coś mi się wydaje, że w którymś odcinku było mówione, że jeśli odeślą Cię do Nieba to już nie ma powrotu. No, ale pewna nie jestem.
mnie zastanawia coś innego. Dokładnie rozmowa Castiela z Urielem. Uriel powiedział, że zabija tylko tych, którzy się nie zgodzili przejść na drugą stronę. Czyli co? jest cały garnizon aniołków, zabił 7, bo się nie zgodzili tak? a co w takim razie z resztą? taki garnizon to napewno liczy sporo aniołów. Czyli reszta się zgodziła i Castiel został sam jeden na placu boju. No na to wygląda.
Nie tak do końca sam bo jest jeszcze Anna :) poza tym wydaje mi się, że Uriel nie rozmawiał ze wszystkimi Aniołami
Ze wszystkimi pewnie nie, ale cześć przekonał. Także teraz Dean ma przeciw sobie nie tylko piekło, ale i niebo...No i w konsekwencji z czym będzie mu się najtrudniej pogodzić, o ile w ogóle, pewnie Sama. Miejmy nadzieje, ze przynajmniej Castiel i Anna go nie opuszczą.
no tak jest jeszcze Anna, ale ona jest upadłym aniołem, nie tak jak Castiel takim prawdziwym. Swoją drogą wykazuje ona większą siłę niż pewnie nie jeden anioł. Fajnie, że wróciła bo Dean będzie miał po swojej stronie nie tylko Bobbego i Castiela, ale też i ją. Może wróci też ta kobietka z baru, nie pamiętam imienia, matka Jo.
Być może anioły boją się nie tyle śmierci, co zesłania do nieba, bo może być ono miejscem podobnym do piekła tylko, że dla aniołów, lub boją się stanąć przed obliczem swojego Pana - jak na razie nie zostało powiedziane, że którykolwiek z aniołów widział Boga więc mogą się go obawiać...
Druga sprawa związana z odradzaniem i werbowaniem aniołów. Jeśli niebo jest czymś w rodzaju piekła tylko że dla aniołów, to tak samo nie możliwe jest uwolnienie się z niego bez czyjejś pomocy. W pierwszych odcinkach w których poznajemy Castiela mówi Dean'owi, że zastępy aniołów nie są nieograniczone, że są oni żołnierzami i tak na prawdę jest ich/zostało niewielu. Dlatego jeśli 7 aniołów powiedziało Urielowi "nie" to nie znaczy, że po jego stronie stoi jakaś ich oszałamiająca liczba.
było powiedziane, że kilka aniołów widziało oblicze Boga. Ale tymi aniołami nie byli ani Castiel, ani Uriel, ani Anna. Jeśli dobrze pamiętam to była mowa o dwóch, którzy widzieli oblicze Stwórcy, ale kłócić się nie będę, bo liczby pewna nie jestem, ale wspominał o tym chyba Uriel.
Jak sądzicie? Niby Castiel w czasie rozmowy z Anną stwierdzili, że niektóre rozkazy są dziwne. Że niby Bóg je nie wydaje, tylko jakiś przełożony. Co o tym sądzicie, czy to jest możliwe, że na górze ktoś zdradził i chce obudzić Lucyfera. Wszystko możliwe, bo Urirl dla mnie zdradził.
Bardziej zastanawia mnie dlaczego Sam musi wypić krew demona żeby byc silniejszym... To znaczy że co - jak nie wypije krwi Ruby to one niby zanikają? To dlaczego nie zanikły w ogóle skoro przez 20 lat tego nie robił?!
nie zanikają, tylko się wzmacniają. Sam cały czas posiada swoje umiejętności, których moc w połączeniu z wypitą krwią demona się nasila. Tak mi się przynajmniej zdaje.
dzięki krwi jest silniejszy i może zabijać demony, ale coraz bardziej się też do nich upodabnia. Wystarczy spojrzeć na jego twarz i oczy kiedy wypędza zło z opętanej osoby. Aż ciarki przechodzą... ale trzeba przyznać, że Sammemu z tym do twarzy :) zdecydowanie wolę tą groźniejszą jego wersję niż spokojnego chłopaczka z początkowych sezonów.