Zastanawiałam się. Powiedzcie, kogo jest Wam bardziej żal. Deana, czy Sama. Chodzi mi o to, żebyście spojrzeli na ich życie jakie znamy- dzieciństwo, dorosłość.
Mi osobiście żal Deana. Chodź kilkakrotnie powtarzał, że lubi polować, to jednak miał momenty załamania, że miał już tego dosyć. W tej jednej chwili chciał pożyć jak normalny człowiek. Sądzę, że marzy także o tym, że założy rodzinę. Żal mi także, go bo od dzieciństwa był już uczony do polowań. Tan samo Sam. Ale Dean w między czasie musiał zajmować się młodszym bratem, gdy ojciec wyjeżdżał na polowania. Ta troska o brata pozostała mu do dziś.
A Sam. W pewien sposób żal mi go. Ale on miał szansę na ty by się realizować, zasmakować zwykłego życia. Studiował, miał dziewczynę. Prawda także od czasu do czasu pomagał bratu i ojcu w polowaniach. Ale miał prawo odmówić. Dodatkowo w dzieciństwie Dean i ojciec ukrywali przed nim czym się, tak naprawdę ich ojciec zajmuję. Więc żal mi bardziej Deana.