T:49 Poprzedni: (48) : http://www.filmweb.pl/serial/Pamiętniki+wampirów-2009-502112/discussion/Stefan+i +przyjaciele,2469587
Wiesz, ja miałam na myśli jedynie sytuację w której oni tej pomocy naprawdę za bardzo nie potrzebują, że lepiej już powiedzieć takiej osobie żeby przyszła rzadziej, dać jej jakąś łatwiejszą pracę (a nie taką o jakiej Ty mówisz) i mimo wszystko nie odrzucać tak czyjejś pomocy.
Albo chociaż co dwa tygodnie w weekend? Coś takiego. Przecież taka młoda osoba tak czy siak codziennie by przychodzić nie mogła, bo ma szkołę i inne obowiązki.
No niby można... ale wg mnie to takie trochę mydlenie oczu by było i na siłę trzymanie takich osób... bo dać coś aby dać... co? karmienie szczeniaków? ani to wymagające ani czasochłonne, naprawdę 10 minut i zrobione, pani z biura może to zrobić, bo tak słodkie jest to zajęcie :p OK, można też zagonić taką osobę do sprzątania kuchni, mycia okien czy chłodni z jedzeniem, ale wydaje mi się, że nie o taką pomoc chodziłoby temu wolontariuszowi :D ale może się mylę... :p
OK, jestem okropna... i nie wiem czemu taka bojowa :D ale... :p to jak nie ma czasu taka osoba to albo niech poczeka do wakacji, czasu dużo, wykazać by się mogła, bo i wtedy dużo zwierząt trafia do schroniska i pracownicy na urlopy dłuższe chodzą, dodatkowa para rąk jak znalazł. W roku szkolnym jest też popołudnie ewentualnie wczesny wieczór (OK, nocki są tylko dla pracowników to zostawmy :p) też można na 2-3 godzinki wpaść, schronisko żyje 24/7.
<zaczynasz mieć dosyć tej rozmowy> :D
Nie, nie mam dosyć :D Tylko od początku zauważyłam znaczną rozbieżność w naszym głównym założeniu, która najprawdopodobniej nie pozwoli nam dojść do jednego, wspólnego wniosku. A mianowicie - Ty założyłaś istnienie "idealnego schroniska", w którym zwierzęta się czesze, wyprowadza i leczy zamiast usypiać, a ja założyłam istnienie "idealnego wolontariusza", który byłby w stanie zrobić cokolwiek aby tylko polepszyć warunki tych zwierząt. Taki "idealny wolontariusz" jest raczej realistom, nie idzie do schroniska żeby nakarmić szczeniaczki, a właśnie jest gotów odwalić kawał najgorszej roboty, bo taka chyba mimo wszystko daje największą satysfakcję z pomocy.
Jeśli chodzi o to "mydlenie oczu" - Cóż, jeśli na 100% nie potrzebują żadnej pomocy, to mogliby chociaż takiej osobie poświęcić z 5-10 minut (No bo w końcu przyszła, poświęciła swój czas, miała szlachetne intencje) i wyjaśnić dlaczego tej pomocy aktualnie nie potrzebują. Jeśli ktoś jest niesłowny, a praca w schronisku kojarzyła mu się właśnie z tym "karmieniem szczeniaków", to taka osoba tak czy siak jest stracona. Jak by jej tego nie wyjaśnili wyjdzie wkurzona i będzie psioczyć. Ale jeśli osoba która przyszła pasuje bardziej do tego mojego opisu - jest zdeterminowana do pomocy, to zrozumie, że jej pomoc nie jest aktualnie w interesie tych zwierząt. Może wtedy poszuka jakiegoś innego sposobu pomocy zwierzętom.
Absolutnie nie mam na myśli idealnego schroniska, tylko takie jakie jest. Więc dlatego napisałam, że chodzi mi o normalną pomoc, typu sprzątanie, wyprowadzanie na spacer czy czesanie, to nie jest głupie, takie się wydaje, ot, poczesać pieska lub wziąć na spacer... ale jak Ci przyjdzie to zrobić to możesz być zszokowana... bo to nie jest Twój wychuchany domowy piesek... na wszystko trzeba być przygotowanym i mieć dużo siły, psychicznej i fizycznej.
Zgodzę się z Tobą, że ludzie w biurze powinni być kompetentni i wytłumaczyć a jeżeli często te miłe panie nie mają ochoty lub czasu, poprosić pracownika żeby on to zrobił, nawet wziąć na małą rundkę i pokazać. A nie gonić bez wyjaśnień, bo ten wolontariusz dalej tkwi w obłudnym myśleniu "nawet do pomocy mnie nie chcą?" tylko, że ta pomoc w 70-80% jest normalną pracą etatowych pracowników, tyle że za friko... O tym też trzeba pamiętać.
Tylko czasem właśnie nie jest nawet takie... Bo niektórzy ludzie robią sobie interes na zwierzętach, a kasa nie idzie na lekarstwa czy jedzenie, a do ich kieszeni. I jak takie osoby postronne nie są do takich placówek nawet wpuszczane to mam nieodparte wrażenie, że właśnie nie dlatego, że pomoc jest niepotrzebna, a dlatego żeby nikt tego procederu nie obserwował :/ Takie rzeczy też się niestety zdarzają.
Jasne, do pracy w schronisku trzeba mieć siłę psychiczną itd, no ale mimo wszystko, to są tylko psy, a nie dzieci w pogotowiu opiekuńczym czy domu dziecka, że kwalifikacje jakieś większe są potrzebne. Jak ktoś by sobie nie poradził z odpowiedzialnością, to można takiej osobie podziękować, ale nie można też zakładać z góry, że każda przychodząca tam osoba nie sprosta zadaniu, więc lepiej ją od razu pogonić :D
Jasne, że tak, niestety... Ale to można powiedzieć nie tylko o schroniskach...
Dlatego też przyznałam rację co do ewentualnej odmowy, ale popartej argumentami :) a nie "bo nie, do widzenia".
A właśnie do mnie dotarło, że dopiero co ściągnęłam sobie "Patch Adams" i "Przebudzenia", teraz będzie mi się ciężko to oglądać :(
I do tego jeszcze, że to samobójstwo. Wiem, że to może okrutne, ale wolałabym usłyszeć, że to jakaś choroba czy wypadek.
Oba te filmy bardzo mi się podobały. Zwłaszcza w "Buntowniku" Robin jest świetny. Strasznie na obydwu płakałam.
Chyba jednak odłożę sobie obejrzenie tych filmów z nim, "Patch Adams" wybrałam ostatnio w ramach poszukiwania pozytywnego filmu, ale jak teraz myślę o tym, że to film o niedoszłym samobójcy, któremu się udaje, to jakoś tak nie mogę.
No właśnie, strasznie przykra sprawa :( Ja się chyba jednak zbiorę i obejrzę coś sobie z nim. Harvey'a dzisiaj dokończę i ściągnę coś sobie nowego.
Okropna ironia losu z tym Patch Adams :(
Ja też sobie muszę jakieś śniadanko strzelić, bo z pobrania krwi wróciłam właśnie. Jak tak to mogę pół dnia nie jeść, a w dniu pobrania jestem zawsze taka głodna, że to paranoja :D
Nie nie, to było tylko pobranie do badań. Brałam teraz cały czas żelazo i w zeszłym tygodniu skończyłam, także poszłam sprawdzić czy wyniki się polepszyły :) A po tym żelazie w końcu mam siłę, bo już słabo ze mną było :)
Teraz oddam dopiero jak dieta mi się unormuje, muszę zobaczyć jak się będę czuć bez tego dodatkowego żelaza, bo to jednak pomoc innym jest możliwa jak się samemu sobie najpierw pomoże :D
No jasne, bierz się za siebie, ale to już sama wiesz :p
Ja kupiłam sobie jakiś magnez, ale wypiłam chyba 2 albo 3 tabletki, jakoś nie mogę pamiętać... A muszę w końcu się wziąć, wypić do końca systematycznie i sprawdzić czy coś da...
I jak wyniki?
Magnez też brałam dosyć długo, bo to przez kawę, ale to taki system miałam, że tabletka zawsze o konkretnej porze i to na stole kładłam żeby widzieć, bo inaczej też zapominałam :)
Nie wiem jeszcze, przecież taka morfologia krwi to do laboratorium idzie, w czwartek może się tam przejdę, to powinny już być :)
Ah no tak... jeny jak ja myśle... :D
wiesz... jak by było do łykania to pikuś, ale moje są do rozpuszczania, nie jestem marudna i wybredna, ale te są wyjątkowo niesmaczne... :D jeszcze taka obrzydliwa piana musująca się robi, wręcz kożuch :o
Wiem, też takich nie znoszę. Może rozpuszczaj w jak najmniejszej ilości wody? Kiedyś lałam całą szklankę jak głupia, a teraz byle się rozpuściło i szybko wypić :D
Hmmm... 3/4-1/2 leję... chyba faktycznie muszę mniej spróbować :D i jak wódkę, na raz :D ahahahahhah :D
No właśnie :) Bo to chyba nie ma większego znaczenia w jakiej ilości wody jest to rozpuszczone :D
http://www.dziennikzachodni.pl/plebiscyt/755,wybierz-hit-lata-2014-plebiscyt,id, t.html
Zazdroszczę takim ludziom którzy wymyślają takie rzeczy. Sama mam nieźle narąbane we łbie, ale mimo wszystko nie aż tak, a szkoda :D
W dzieciństwie się zawsze bawiliśmy się w wyścigi ślimaków, ich akurat nigdy się nie bałam :)
Jezu, co Ci ludzie mają w głowach xDDDD
Ja akurat też ślimaczków się nigdy nie bałam, no i biedronek. Wczoraj nawet byłam tak kochana, że 2 ślimaczki przeniosłam z chodnika na trawkę, żeby ich nikt nie podeptał.
Ja też jak ostatnio właśnie na spacerze byłam to uratowałam ślimaka, też go z chodnika na trawę przeniosłam <3
Biedronek? A to ludzie się ich boją? :D
Obie jesteśmy kochane w takim razie <3
Znam ludzi którzy boją się psów i kotów, więc może Ci którzy się boją biedronek też się znajdą :D
No Ty na pewno, ja się czasem staram :)
"może Ci którzy się boją biedronek też się znajdą"
A ja: A po co Ci ludzie by się mieli szukać? xD Mój mózg mnie ostatnio zawodzi :D
Ochotę to może bym i miała, ale nie wiem czy wytrzymam. Ostatnio usypiam przed północą xD
Ściągnęłam sobie takie filmy:
Buntownik z wyboru,
Między piekłem a niebem,
Przebudzenia,
Patch Adams.
I każdy mam ochotę w najbliższym czasie obejrzeć, także mi obojętnie od czego zacznę :)
No to może umówimy się tak, że obejrzysz teraz któryś z tych które ja widziałam (dwa pierwsze), a jakiegoś innego dnia byśmy sobie obejrzały któryś z tych które ja mam już ściągnięte (kolejne dwa). Oczywiście jeśli byś chciała :)