Temat bardzo (nie)bezpieczny ;P Tutaj można popuścić wodze wyobraźni i stać się kreatywnym.
Czekam na Wasze teksty :)
A ja skorzystam z okazji i również tworzę coś niezwykłego - krótkie opowiadanie, składające się z krótkich scenek.
OBSESJA - cz. 1
Plan filmowy na zamku. Wszyscy aktorzy już stoją gotowi do kręcenia sceny. Poza Colinem,
który gdzieś nagle zniknął. Reżyser zaczyna go wołać. Stojący za nim Bradley szuka go
wzrokiem. A potem stoi jak słup soli, gdy widzi Colina, który właśnie idzie w ich stronę - z dużymi
rumieńcami na policzkach (pal licho, że wiele i jest zimno), z potarganymi włosami i krzywo
założoną chustką na szyi - A tobie, co się stało? - pyta reżyser, a Colin spuszcza nieśmiało
wzrok. Stojący na przeciwko niego Bradley zauważa jakąś obcą dziewczynę, która nagle pojawia
się za plecami operatorów - też ma włosy w nieładzie i jakoś dziwnie rozbiegany wzrok. I wtedy
Bradley zaczyna się głośno śmiać, bo właśnie domyślił się, co stało się z jego przyjacielem...
;PPPPP
Część 2:
Dzień następny zdjęć filmowych. Aktorzy, asyście współpracowników idą gęsiego przez bramę
zamku. Pada deszcz. Bardzo pada. Tak bardzo, że reżyser idący przed Colinem zastanawia się,
czy zdjęcie zaplanowane zdjęcia w plenerze nie przełożyć na następny dzień, czym dzieli się
niezwłocznie z największą gwiazdą serialu. Idąc przed siebie, nie zauważa, jak tuż za bramą,
ktoś łapie za rękę Colina i odciąga w bok.
Colin niespodziewanie ląduje w ciasnym pomieszczeniu i ze zdziwieniem widzi przed sobą tamtą
dziewczynę, z którą kochał się dzień wcześniej - Cześć przystojniaku - szepnęła słodko i zrobiła
krok w jego kierunku, ale zaraz zmartwiła się, gdy zrobił krok do tyłu - Co jest? Nie cieszysz się
na mój widok? Tak szybko się zmieniasz, że nie nadążam. Albo naprawdę taki cholernie dobry z
ciebie aktor - Lepiej, powiedz mi, co tutaj robisz - mruknął nerwowo i już chciał sięgnął po klamkę,
gdy dziewczyna niespodziewanie natarła na niego całą sobą i wspięła na palcach, sięgając jego
ust - Tęskniłam za tobą. Całą sobą - szeptała słodko, jednocześnie naprowadzając jego prawą
dłoń na swoje krocze - Chociaż, z drugiej strony, zastanawiało mnie, dlaczego wczoraj, gdy we
mnie dochodziłeś, nazwałeś mnie "Katie" - w tym momencie odsunął ją gwałtownie, patrząc na
nią z niedowierzaniem - Ja tak powiedziałem? - zapytał, a wtedy skinęła twierdząco głową - Bo
jesteś do niej podobna - Albo właśnie się okazało, że na nią lecisz. No proszę, wychodzi coraz
więcej sekretów niewinnego Colina - skomentowała, patrząc mu w oczy - Swoją drogą, czy
wspominałam już, że kiedy mokniesz w deszczu, staje się bardzo gorący - szepnęła słodko, gdy
znów znalazła się przy nim i zaczęła wsuwać dłoń pod mokry materiał koszulki. Aż przygryzła
dolną wargę, wyczuwając palcami ciepłą skórę jego płaskiego brzucha - Mam ochotę cię teraz
wylizać. Całego - dodała, sięgając już jest ust. Nagle oboje drgnęli, gdy właśnie za drzwiami ktoś
zaczął wołać Colina. Tym razem to był głos Bradley'a.
Ciąg Dalszy Nastąpi......
WOJNA ZMYSŁÓW – cz.11
Westchnął, gdy stał za kulisami i patrzył na scenę, na której ustawiano rekwizyty. Za niecałe dwie godziny, pod sceną zaczną zbierać się widzowie, chcący obejrzeć spektakl. Od samego rana nie mógł nigdzie znaleźć miejsca, a jego myśli błądziły z tęsknoty za ukochaną. Pierwszy raz czuł się tak fatalnie, jak właśnie tego dnia.
Przypomniał sobie ich rozmowę na kilka godzin przed jej wyjazdem. Gdy leżeli w łóżku nadzy, patrząc sobie w oczy.
- Colin, jak sobie wyobrażasz swoje życie, gdyby pewnego dnia mnie w nim zabrakło? – zapytała niespodziewanie, przyglądając mu się z uwagą.
- Co masz na myśli? – był zaskoczony tym, co usłyszał. A jeszcze bardziej zaniepokoiła go powaga, z jaką wypowiedziała tamte słowa – W sensie, gdybyśmy się nagle rozstali? – w takim sensie bardziej rozumiał jej pytanie, ale wtedy pokręciła przecząco głową.
- Bardziej chodzi mi o to, gdybym po prostu zniknęła. Przestała istnieć. Mówiąc krótko, umarła – w tym momencie był naprawdę zaniepokojony.
- Kochanie, czy ty próbujesz mi coś powiedzieć? – zapytał, a wtedy się zaśmiała.
- Nie, głuptasku. Po prostu chcę wiedzieć, jak bardzo mnie kochasz, że nie potrafiłbyś beze mnie żyć. Powiedz mi to. Chcę to teraz usłyszeć – pochyliła się i szepnęła, spoglądając na niego zmysłowo. Colin poczuł ulgę. Opadł na poduszkę i zaczął rozmyślać.
- Mój świat stałby się pusty. Przerażająco smutny. Nie potrafiłbym funkcjonować normalnie, czując wewnętrzny, rozdzierający ból. Tak, jakbym powoli, bardzo powoli umierał – mówił cicho i powoli. Kątem oka zauważył, jak nagle podniosła się na łokciu, kładąc dłoń na jego piersi, czując przez skórę bicie serca.
- Tak pięknie to powiedziałeś – szepnęła, po czym pochyliła się w kierunku jego ust – Nigdy cię nie opuszczę, kochanie. Zostanę, jeśli mi na to pozwolisz – dodała, gdy tylko oderwała się od nich na chwilę, by zaraz znów posmakować ich słodyczy.
To była wtedy bardzo dziwna rozmowa. A teraz, kiedy wracał do niej pamięcią, znów miał wrażenie, jakby coś przed nim ukrywała. Albo po prostu już głupiał z bolesnej tęsknoty za Katie.
Aż drgnął, gdy poczuł czyjeś dłonie na swoich ramionach.
- Strasznie jesteś spięty dzisiaj – jak tylko się odwrócił, zobaczył rudowłosą Julie, która wprawnym ruchem rąk zaczęła rozmasowywać jego mięśnie. Zamknął oczy i opuścił odrobinę głowę, poddając się doznaniom. Bardzo przyjemnie uczucie, ale jednak nie takie same, jak wtedy gdy robiła to Katie. Żadna nie była wstanie jej zastąpić. Gwałtownie spiął wszystkie mięśnie i zrobił krok do przodu, uwalniając się z rąk dziewczyny. Odwrócił się w jej kierunku, a jego wzrok mówił jej wszystko.
- To tak nie działa, Julie. Zawsze będę jej wierny - wyraźnie dał do zrozumienia, żeby więcej tego nie robiła. Zauważył, jak bardzo cierpiała, ale nie mógł nic na to poradzić. Zawsze dla niego najważniejsza będzie i tak Katie.
- A skąd ta pewność, że ona będzie ci wierna, Colin? Pomyśl tylko. Ona jest gdzieś tam daleko, a ty tutaj. Wiecznie narażona na pokusy, gdy tylu mężczyzn wokół niej. Każdy z nich marzy, by się do niej zbliżyć. By wylądować z nią w łóżku. To takie prawdziwe w naszym świecie. Przecież o tym wiesz, prawda? Dlatego tak bardzo się o nią boisz? I dlatego tak bardzo ode mnie uciekasz? W końcu któreś z was pęknie, a wtedy… Koniec cudownego związku – szydziła, patrząc mu wyzywająco w oczy. Colin wrócił do niej i na moment uważnie się rozejrzał, zanim pochylił w kierunku jej prawego ucha.
- Na twoim miejscu trzymałbym język za zębami, bo może się to dla ciebie źle skończyć. A wierzę, że nadal chcesz pozostać w teatrze, prawda? I do twojej wiadomości, żadne z nas nie zamierza nikogo zdradzić. Ani ja jej, ani ona mnie. Przykro mi, Julie – zaraz wyprostował się i zaczął odchodzić, ale zaraz usłyszał za sobą.
- Mi też jest przykro, że jesteś taki naiwny – nie zamierzał już jej odpowiedzieć. To i tak już przekroczyło wszelkie granice przyzwoitości. Nie zamierzał się zniżać do jej poziomu.
Tymczasem w Walii padał ulewny deszcz. Katie szybko schroniła się pod namiotem i szukała wzrokiem Alexa, wśród innych uciekających przed deszczem aktorów. Nagle poczuła, jak ktoś złapał ją w pasie. Nie musiała się odwracać. Doskonale wiedziała, kto to był.
- Puścisz mnie dobrowolnie, czy mam spuścić ci lanie, Daniel? – zapytała, a wtedy usłyszała za sobą jego śmiech.
- Propozycja brzmi bardzo kusząco, panno McGrath – szepnął, pochylając się blisko jej ucha, aż poczuła na karku ciepły oddech. Poczuła przyjemny dreszcz. Zamknęła oczy i odchyliła głowę do tyłu. Do momentu, gdy jego usta znalazły się na zagłębieniu jej szyi. Wściekła odsunęła się, a potem odwróciła i od razu dała mu w twarz.
- Nigdy tego nie rób, rozumiesz? – syknęła i wściekła wyszła na deszcz, kierując się do starego budynku. Wiedziała, że ją obserwował. Czuła to każdym nerwem ciała. Tak niewiele brakowało, by mu legła. Nie potrafiła sobie powiedzieć dlaczego. W sposobie, w jaki ją dotykał, było coś, czego jeszcze nigdy nie doświadczyła. A mimo to, dała radę powiedzieć NIE. Wystarczyło pomyśleć o mężczyźnie, którego wciąż kochała. I za nic w świecie nie chciała go zdradzić. Był dla niej zbyt ważny.
No Xena, żeby tak ich kusić... Nieładnie...
Ale z tego, co czytałam to najciekawsze (i najsmutniejsze) dopiero przed nami :)
Coś już pisałaś, że tak :) Za dużo szczegółów zdradzasz, przez to chyba się domyślam, co się będzie dalej działo... Chyba, że zrobisz jak producenci Merlina: zawsze inaczej niż się podejrzewa XD
Dobra rada na przyszłość - lepiej nie wierzyć w moje spoilery ;D Bo często piszę potem inaczej, niż obiecuję ;D
WOJNA ZMYSŁÓW – cz.12
Zatrzymała się w połowie drogi, próbując złapać oddech. Miała ochotę się rozpłakać, krzyczeć, przeklinać na cały świat. Po tym, co się stało, tak bardzo miała ochotę spakować swoje rzeczy i wrócić do Londynu. Do Colina. Byle tylko być jak najdalej od tamtego człowieka. Zaczęła powoli iść przed siebie, nie zauważając, jak po jej policzkach popłynęły pierwsze łzy. Co jakiś czas ktoś ją mijał, spoglądając na nią nachalnie, niekiedy nawet pytając po powód jej stanu. Nie zwracała nawet na nich uwagi. Marzyła tylko o tym, by zamknąć się w czterech ścianach i przepłakać aż do nocy.
- Katie? – nagle, tuż przed nią, zjawił się Benedict. Zatrzymała się i spuściła głowę – Katie, co się stało? – zapytał ponownie od razu idąc w jej stronę, po czym przytulił ją, ukrywając jej twarz w swoich ramionach. Wtedy się rozpłakała na dobre – Już dobrze. Jestem przy tobie – szeptał, jednocześnie szukając wzrokiem tego, który ośmielił się ją skrzywdzić. Wiedział doskonale, kto mógł to zrobić. Nawet nie musiał specjalnie pytać o to Katie.
Tak, jak się spodziewał, przybiegł tam za nią. Szukał jej wzrokiem, a potem stanął jak dęba, jak tylko zobaczył ją w objęciach swojego przyjaciela. Benedict również go zauważył. Wysunął dziewczynę z objęć i nakazał jej tam zaczekać, a sam zaczął biec w kierunku Daniela, który próbował mu uciec.
Dopadł go w pomieszczeniu, które miało służyć za filmową jadalnię. Jedną ręką trzymał go za koszulę, a drugą zacisnął w pięść i uderzył mężczyznę w twarz.
- Mówiłem ci, żebyś trzymał się od niej z daleka – syknął, po czym chciał jeszcze raz go uderzyć, ale zrezygnował, jak tylko zobaczył w progu zdenerwowanego Alexa – Jest twój – rzucił, kiwając znacząco głową, po czym wstał i zaczął odchodzić. Daniel próbował wstać, ale zaraz znalazł się Alex i przycisnął nogą jego ramię – Ważę więcej, niż wyglądam. Uwierz mi, nie chcesz tego sprawdzić – na podkreślenie tych słów, docisnął mocniej stopę, a wtedy z ust mężczyzny wydobył się jęk bólu.
- Dlaczego tak wszyscy ją bronicie? Musiałbyś widzieć, jak się do mnie łasiła i skomlała, bym ją dotykał, całował…. To taka typowa dziwna – syknął Daniel, po czym krzyczał, jak tylko Alex stanął przez chwilę na jego ramieniu.
- Uprzedzałem – zwrócił uwagę Alex i zelżał odrobinę nacisk – A teraz powiem krótko – ściszył odrobinę głos, przykucając przy nim – Trzymaj się z daleka od Katie, inaczej możesz mieć problemy. To jedyne ostrzeżenie i więcej nie da żadnych szans. Nie zmarnuj tego – dodał, po czym wstał i bez wahania opuścił pokój, zostawiając go samego.
Katie wybiegła mu naprzeciw, jak tylko zjawił się na korytarzu i zaczął iść w jej stronę. Jak tylko wpadła w jego ramiona, zaczęła płakać.
- Mam już dosyć, Alex. Rzućmy to wszystko i wracajmy do Londynu. Błagam – szeptała, czując się już tym wszystkim zmęczona.
- Spokojnie. On ci już nic nie zrobi. Nie dam mu takiej możliwości – starał się dać nadzieję, choć sam nie do końca wierzył w to, co mówił. Znał Daniela i wiedział, że on nigdy nie ustępuje. Nie, gdy w grę wchodzi walka o kobietę. Zwłaszcza tak piękną, jak Katie. Dlatego musiał coś wymyśleć. I chyba już wiedział, co może podziałać na niego mocniej, niż kubeł zimnej wody.
I rzeczywiście. Tuż za rogiem korytarza, zupełnie pod boczną ścianą stał Daniel i robił im zdjęcia telefonem. Wrócił do pokoju, gdzie wcześniej leżał i usiadł na krześle. Zaczął przeglądać zrobione fotki, aż wybrał dwie. Z szyderczym uśmiechem na twarzy, wypisał pod nimi bardzo sugestywne komentarze, po czym zaczął wysyłać do plotkarskich portali internetowych, a potem jeszcze mailem powysyłał do niektórych gazet. Zadowolony z siebie, schował telefon do kieszeni spodni.
- Ciekawe, jak się teraz wytłumaczysz z tego przed swoim chłopakiem, mała? – pomyślał głośno, wyobrażając sobie te wszystkie artykuły na temat jej i Alexa. Aż nie mógł się tego doczekać.
Usiadła w swoim pokoju hotelowym, ubrana w pidżamę i ciepły, gruby szlafrok. Trzymała w dłoniach telefon, zastanawiając się, czy powinna zadzwonić do Colina. Po tym wszystkim, co się stało, tak bardzo chciała usłyszeć jego głos. Tak bardzo pragnęła, by zapewnił ją, że wszystko będzie dobrze i powie, by była silna. Dla niego. W końcu, postanowiła to zrobić.
- Cześć kochanie – odezwała się smutnym głosem, jednocześnie otulając się mocniej szlafrokiem – Musiałam do ciebie zadzwonić. Tak bardzo tęsknię, że mam ochotę to wszystko rzucić i wracać – zamknęła na moment oczu, czując, jak łzy spływały po jej policzkach – Nie. Wszystko w porządku – od razu odpowiedziała, gdy zauważył po jej głosie, że właśnie płakała – Miałam ciężki dzień i czuję się zmęczona. Chciałam tylko powiedzieć, że cię kocham – aż zadrżała, a łzy poleciały mocniej, gdy tylko odpowiedział jej tym samym. Pożegnała się z nim i rozłączyła. Ułożyła się na łóżku i skuliła w sobie, nie mogąc już powstrzymać płaczu. Tak bardzo chciała, by teraz był przy niej i wtulił do jej pleców. Poczułaby się lepiej. Dużo lepiej.
Świetne opowiadanie :) jak ty to robisz, że pracujesz, piszesz opowiadanie i masz czas dla siebie? :) ja jak wracam ze szkoły przed 17.00 to jak odrobię lekcje jest już dość późno i pisanie w tygodniu odpada. jedyne w weekendy, ale wtedy też mam szkołę na głowie :(
Wszystko jest kwestią organizacji. Żeby mieć czas na cokolwiek, muszę skracać czas spania (co potem nadrabiam w wolne dni). Coś za coś.
Tak przypadkiem to znalazłem na yt
http://www.youtube.com/watch?v=hrqHKKjm7Z0
No i wyjaśniła nam się już jedna z zagadek ;P
WOJNA ZMYSŁÓW – cz.13
Wracał prosto na plan, trzymając w ręku gazetę. Był wściekły i przysięgał sobie, że gdy tylko dorwie w ręce Daniela Richmana, powyrywa mu wszystkie kości. I to żywcem. I tak już bardzo długo znosić jego zdziecinniałe, zupełnie nieodpowiedzialne zachowanie. Miarka się w końcu przebrała.
W pierwszej kolejności zamierzał iść z tym do Alexa Vlahosa. Uważał, że to właśnie on powinien zobaczyć ten artykuł jako pierwszy i podjąć w ten sprawie jakąś sensowną decyzję. Tylko on miał wystarczająco oleju w głowie, by spojrzeć wszystko bardziej racjonalnie.
- Alex, pozwól do mnie na chwilę – skinął głową, by poszedł za nim, gdy chłopak rozmawiał właśnie z producentem wykonawczym filmu. Młody aktor przeprosił go uprzejmie i szybko podbiegł do Benedicta. Ten od razu wręczył mu do ręki gazetę – Strona czwarta – od razu powiedział mu, gdzie powinien szukać. Nic z tego nie rozumiejąc, Alex przerzucił strony, aż zatrzymał się w dziale plotkarskim.
- O mój Boże – jęknął chłopak, jak tylko zobaczył wielki napis „Nowy film, nowy romans”, a pod nim zdjęcie, na którym obejmował zapłakaną Katie – Kto to mógł zrobić? Przecież tego dnia nikt się nie kręcił z dziennikarzy na planie. Inaczej, sam bym zauważył. To musiał być ktoś od nas - metodą dedukcji, zaczął analizować całą sytuację, aż w jego głowie pojawiła się tylko jedna możliwa odpowiedź – Daniel! – aż syknął, domyślając się, dlaczego mógł to zrobić. To była czysta zemsta. Wściekły odwrócił się, z wielką chęcią zamordowania najbardziej bezczelnego podrywacza w Wielkiej Brytanii, ale zaraz został zatrzymany przez Benedicta.
- To nie jest dobre wyjście, młody – stwierdził, zerkając ze złością na swojego przyjaciela, który kiwał głową, uśmiechając się łobuzersko – Przemocą i awanturą raczej nie poprawisz sytuacji. Reagując w ten sposób, tylko jeszcze bardziej go nakręcisz do działania. To jego zagranie, to czysta zemsta. I coś mi mówi, że tu nie chodzi wcale o to, że Katie go olała. Ale o ciebie. Znam go na tyle długo, by wiedzieć, że skoro bawi się już w coś takiego, to musi chodzić o coś znacznie większego – drążył bardziej temat i po obserwacji rozmówcy widział, że trafił idealnie z interpretacją.
Alex nagle spuścił głowę, jakby ze sobą walczył. Wiedział, że obaj byli obserwowani przez Daniela. To się dało wyczuć bardzo wyraźnie. W końcu zerknął na Benedicta i poprosił grzecznie o spacer. Wolał, by nikt nie słyszał tego, co za moment zamierzał mu powiedzieć. I tak, już teraz miał dość kłopotów. Najbardziej obawiał się reakcji Colina, kiedy zobaczy ten nieszczęsny artykuł. Jako zdradzony, mógł patrzeć na to wszystko zupełnie inaczej. Bardziej wierząc plotkom, niż samym zainteresowanym. Jak tylko odległość od pozostałych aktorów była już wystarczająco długa, zaczął mówić. Benedict zatrzymał się i słuchał go z uwagą. Nic nie mówił, w myślach analizując całą historię. Sprawa wyglądała znacznie gorzej, niż mógł się spodziewać.
- A on twierdzi, że jednak to ty go wtedy wrobiłeś? – zapytał w pewnym momencie, a Alex skinął głową – Że to przez ciebie wyleciał z teatru? – i znów przytaknął, słysząc, kolejne pytanie.
- Ja tylko mówiłem, co widziałem. On naprawdę prawie zgwałcił tamtą dziewczynę. Musiałbyś widzieć, w jakim stanie wybiegła z charakteryzatorni. Zapłakana, w podartych ciuchach… Nie mogłem tego przemilczeć. Dlatego aż mnie szlag trafił, gdy w kilka dni temu zobaczyłem jego nazwisko w scenariuszu. I jeszcze, jak on zaczął się interesować Katie… - aż przerwał na moment i zamknął oczy, próbując uspokoić nerwy – Ja nie wiem, co ja zrobię, jeśli on jej coś zrobi. Nie wybaczę sobie tego do końca życia - sama perspektywa przerażała go. Benedict skinął głową ze zrozumieniem i poklepał przyjacielsko po ramieniu.
- Zajmę się tym, a ty po prostu bądź przy niej…
- Ale przecież ty i Daniel się przyjaźnicie…
- Ten dzień, gdy uznałem nas za przyjaciół, był dla mnie pomyłką. A ja nie mam w zwyczaju przyjaźnić się z tymi, którzy mnie okłamują i kombinują za moimi plecami. Pewnego dnia dostanie za swoje. Już moja w tym głowa – stwierdził i wraz z nim odwrócił się, wracając z powrotem na plan – Obserwuje nas – stwierdził, spoglądając dyskretnie w kierunku Daniela – Udawajmy, że się świetnie bawimy, Alex – powiedział cicho, zadzierając wysoko głowę – Trochę go zaniepokoimy tym – dodał, po czym roześmiał się serdecznie. Alex spojrzał w jego kierunku i również zaczął się śmiać. Zerkając na Richmana, widział, jak powoli wstał, nerwowo zaciskając usta. Tak jak przewidział Benedict, był zdezorientowany i prawdziwie wściekły.
- A co z Colinem? – zapytał cicho Alex, na co mężczyzna teatralnie wzruszył ramionami.
- Postaraj się, by jak najszybciej się u nas zjawił. Czas na konfrontację obu panów. A ja, przy okazji, wreszcie go poznam osobiście – uśmiechnął się znacząco, chociaż Alex jakoś nie był przekonany do tego pomysłu. Obejrzał się w kierunku Katie, która stała już niedaleko wejścia do budynku i spokojnie poddawała się końcowym etapom charakteryzacji. Z jakiegoś powodu czuł, że ten plan Benedicta będzie jedną, wielką katastrofą.
Świetne! ;) jedną zagadkę mamy wyjaśnioną :D jestem strasznie ciekawa jak zareaguje Colin. Cóż nie pozostaje mi nic innego jak czekać na kolejną część :D
O proszę.... Niech się Colin zjawi, ciekawe co z tego wyniknie. Robi się coraz bardziej gorąco!
Znowu się porobiło! Uwielbiam twoje opowiadanie (wiem, powtarzam się) jest po prostu genialne! No i strasznie podobają mi się te "spiski" Alexa i Benedicta. Obydwu aktorów strasznie lubię.
Ja bym tak nie mogła. Jak się nie wyśpię to jestem niedożycia;) i tak już chodzę i wyglądam jak zombie bo siedzę po nocach :P
Genialne :) Wszystkie opowiadania mega wciągające. Z niecierpliwością czekam na więcej :D
WOJNA ZMYSŁÓW – cz.14
Nadal nie mógł uwierzyć, że dał się na to namówić. Początkowo ignorował telefony, jak tylko zauważał na wyświetlaczu imię chłopaka, który go oszukał. A przynajmniej w jego mniemaniu. Zwłaszcza po tym, co widział w porannej prasie. Jednak dopiero pojawiający się nieznany numer zmusił go do odebrania połączenia. To był nikt inny, jak sam Benedict Cumberbatch. I miał dla niego propozycję nie do odrzucenia. Nawet wcześniej zakupił dla niego bilet lotniczy w pierwszej klasie, z pierwszeństwem wejścia na pokład.
Jak tylko przyleciał na miejsce, pod terminalem już był postawiony samochód, który na niego czekał. Tajemniczy kierowca zawiózł go prosto pod wysoką bramę z ogrodem, który służył za plan zdjęciowy. Gdy tylko wkroczył na teren, od razu naprzeciwko niego wyszedł Benedict, wyciągając rękę na powitanie. Zupełnie, jakby spodziewał się go w tym momencie.
Zaprowadził go do środka budynku, prosto do pokoju, który miał służyć za filmowy salon. Tam czekał już na nich Alex. Colin zrobił krok do tyłu, nerwowo zaciskając zęby.
- I jest ta niespodzianka? – zapytał, spoglądając na Benedicta. Stojący obok niego aktor nie dawał mu za wygraną i wskazał miejsce na drugiej kanapie, tak, by siedział dokładnie naprzeciwko Alexa. Sam z kolei spacerował między nimi, pilnując zachowania porządku podczas rozmowy.
- Domniemam, że czytałeś te wszystkie wyssane z palca plotki o romanse Katie i Alexa – zaczął mówić, gdy młodzi aktorzy mierzyli się złowrogim spojrzeniem – Od razu mogę ci powiedzieć, że to nieprawda. Owszem, to co było na zdjęciu, może naprawdę wydawać się bardzo sugerujące. Tak się składa, że tam byłem i widziałem coś zupełnie innego. Od kilku dni twoja dziewczyna była nękana przez mojego przyjaciela… O przepraszam, byłego przyjaciela… Dla którego była jedynie przynętą, by pogrążyć Alexa. Mówiąc inaczej, za jej pomocą, wyrównał stare porachunki – w tym momencie podszedł do kanapy, intensywnie wpatrując się w oczy Colina - Tamtego dnia najpierw próbował się do niej dobrać, a potem zrobił fotki, gdy była z Alexem wystarczająco blisko. Jeszcze tego samego dnia porozsyłał je gdzie się tylko dało. Co uzyskał? Bardzo wiele. Przede wszystkim spowodował, że odwróciłeś się nie tylko od niego. Domyślam się, że zacząłeś mieć jak najgorsze zdanie również o Katie. Wielki błąd, Colin. Bardzo wielki. – w tym momencie skończył i długo mu się przyglądał, czekając na jakąkolwiek reakcję. Po spojrzeniu chłopaka widział, że nie bardzo mu wierzył.
- No dobrze. Tylko skąd mam mieć pewność, że nie kłamiesz? W końcu jesteś aktorem, jak my wszyscy tutaj i grasz przede mną, by coś uzyskać – Benedict aż parsknął śmiechem, jakby zupełnie spodziewał się po chłopaku takiej właśnie reakcji. Zerknął znacząco na Alexa, po czym wrócił z powrotem do Colina.
- Zastanów się, komu wolisz wierzyć. Nam, czy jakimś szmatławcom, które szukają sensacji dla kasy? A może opinia innych jest dla ciebie ważniejsza, niż to, co teraz czuje Katie? Jak tak ciebie teraz słucham, że zaczynam się jej dziwić, co ona takiego w tobie widziała. Jakże miłość potrafi być ślepa…
- Dobrze. Gdzie ona jest? – nagle wstał, nie mogąc już dłużej słuchać tego wszystkiego. To już było wystarczająco dla niego żenujące. Benedict aż wyprostował się z zadowolonym uśmiechem na twarzy.
- Młody zbieraj się, idziesz z nami. W końcu będziesz miał okazję przywalić Danielowi za to, co ci zrobił – stwierdził, przywołując chłopaka do siebie. Cała trójka powoli opuszczała budynek w poszukiwaniu dziewczyny.
Kilka minut później znaleźli ją. Ale nie w takiej sytuacji, w jakiej chcieliby ją widzieć.
- Rzeczywiście. Katie wygląda na bardzo pokrzywdzoną – skomentował Colin, nie mogąc dłużej patrzeć na swoją ukochaną całującą Daniela Richmana – Naprawdę po to mnie sprowadziliście? – zaraz dodał, po czym się odwrócił i zaczął zmierzać w stronę bramy. Benedict również nie mógł uwierzyć w to, co widział.
- Niech to szlag – jęknął rozczarowany i zaczął biec za Colinem, próbując jeszcze jakoś załagodzić sytuację. Jedynie Alex został na miejscu. I całe szczęście. Dzięki temu mógł zobaczyć, jak Katie odepchnęła gwałtownie Daniela i z całej siły dała mu w twarz.
Zaczęło się już ściemniać, więc dalsze zdjęcia przełożono na następny dzień. Katie marzyła tylko o tym, by skorzystać z ciepłej kąpieli, a potem położyć się do łóżka. Była już wystarczająco skonana.
Jednak po powrocie czekała ją niespodzianka. Na korytarzu hotelu, na parapecie dużego okna siedział on. Jej ukochany. Uśmiechnęła się na jego widok, a serce podskoczyło z radości, przepełnione tęsknotą za nim. Podskoczyła i chciała już biec w jego kierunku, by tylko móc się przytulić i znów poczuć jego zapach. Ale on wtedy pokręcił przecząco głową.
- Kochanie. Co się stało? – zapytała, czując niepokój. Czyżby jednak dotarły do niego tamte plotki?
- Naprawdę nie wiesz, Katie? – zapytał z bolesną ironią w głosie – Wpuść mnie do pokoju, to się przekonasz – ton jego głosu brzmiał niepokojąco. Drżącymi rękami zaczęła szukać z torebce karty hotelowej. Podeszła do drzwi na miękkich nogach i otworzyła je. Przepuściła go w drzwiach, a dopiero potem sama weszła i zamknęła je za sobą. Patrząc na zdenerwowanego Colina, czuła, że to nie będzie łatwa rozmowa.
Takie emocje z samego rana! Mam nadzieję, że uczucie okaże się silniejsze niż te wszystkie zawirowania. Oby!
Teraz piszę nową część i przyznaję się, że teraz mam scenę, która jest dla mnie osobiście bardzo trudna do opisania. Chcę jak najlepiej oddać te ich emocje podczas tej bardzo ważnej rozmowy w pokoju hotelowym. Mam nadzieję, że to mi się uda zrobić to dokładnie tak, jak bym chciała.
Z pewnością:) Twój talent już znamy, pisz spokojnie, na pewno uda Ci się przekazać to co chcesz, żebyśmy zobaczyli:) Do tej pory nie było z tym najmniejszego problemu, więc i teraz pewnie nie będzie:) Śmigam na zajęcia, będę po 16 to sobie przeczytam od razu jak wrócę! Miłego dnia:))
Miłego dnia :)
Jeśli mi się uda, będzie to najlepsza część tego opowiadania, jaka ukazała się dotąd. Tak bardzo bym chciała, by tak było :)
WOJNA ZMYSŁÓW -cz.15
Siedziała ze spuszczoną głową, niczym mała dziewczynka, słuchając przez cały czas tego, co miał do powiedzenia. Właśnie tego obawiała się najbardziej. Że ją znienawidzi za te plotki o Alexie i za wszystko, co doświadczyła ze strony Daniela. W jego oczach była zwykłą dziwką.
- Colin, to nie jest tak, jak myślisz.. – zaczęła płakać, ale on zaraz znalazł się przy niej i patrzył na nią w taki sposób, że poczuła przenikający ból w sercu – Nie zdradziłam cię. Nigdy bym tego nie zrobiła – mówiła cicho, a wtedy zerwał się z miejsca i znów spacerował nerwowo po pokoju.
- Doprawdy? Bo ja widziałem coś zupełnie innego. Zresztą nie tylko ja. Był wtedy ze mną Alex i Benedict. Wszyscy widzieliśmy, jak się całowałaś z tym dupkiem Richmanem. Rzeczywiście, wiedziałaś, kogo sobie wybrać. Tylko się nie zdziw, jak szybko się tobą nasyci i brutalnie porzuci. Dla niego jesteś tylko trefem kolejnym, do zdobycia….
- Ile razy mam mówić, że mnie nic z nim nie łączy. Poza tą cholerną pracą – tym razem również i ona była wściekła – Musiałabym być niespełna rozumu by wskoczyć mu do łóżka. Za bardzo cię kocham, Colin. Zrozum to. Cały czas jestem tylko twoja – w tym momencie wstała, gdy znów znalazł się blisko niej, tym razem zatopiony w jej bolesnym spojrzeniu. W jednej chwili wszystko dookoła nich przestało dla nich istnieć. Byli tylko oni i ich uczucia, emocje sięgające granic możliwości. Bolesna wojna zmysłów. Bez żadnych, zbędnych słów. Tylko oni dwoje.
Nagle rzucili się na siebie, złączeni w pocałunku pełnym gorącej namiętności. Podszytej miłością i nienawiścią zarazem. Zrywali z siebie ubrania, głodni swojej bliskości i chcąc sobie zadać wzajemnie ból. Nie było w tym kontroli, tylko czysty instynkt, który budził się do życia. Katie z trudem oderwała się od niego i ciężko oddychając, zaczęła zdejmować buty, a potem spodnie. Patrzyła na niego przez łzy. Tak bardzo go pragnęła.
- Należysz tylko do mnie. Do nikogo więcej – słyszała jego słowa, wypowiedziane ze złością, zdyszanym głosem. Jak tylko stanęła przed nim w samej bieliźnie, wciąż miała w oczach łzy. Wypowiedziała jego imię taki sposób, że od razu do niej podszedł i złapał w pasie, wbijając się mocno w jej usta. Nawet nie zauważyli, kiedy znaleźli się pod ścianą pokoju. Ich ciała ocierały się o siebie, chcące poczuć się każdym skrawkiem, a jednocześnie pragnące tej wzajemnej walki – Jesteś tylko moja – syknął ostro, gdy przenosił usta w kierunku jej szyi. Westchnęła, gdy dotknął delikatnego miejsca tuż pod uchem. Jego palce błądziły już wokół dolnej bielizny, zsuwając w dół. Aż opadła swobodnie na ziemię. Uniósł głowę i patrzył na nią, kiedy odsunęła stopą niepotrzebną odzież. Znów wypowiedziała jego imię. Jednak tym razem, zupełnie inaczej. Jakby w głębi duszy miała nadzieję, że między nimi jednak nic nie było jeszcze stracone. Tak bardzo chciała w to wierzyć. Tak bardzo pragnęła, by to było prawdą. Ich usta znów się połączyły. Nie było już między nimi agresji. Tylko czysta namiętność. Ich ciała złączyły się, rozpalając wewnętrzny żar na nowo. Katie zamknęła oczy, czując w sobie jego obecność. Jakaś cząstka w niej już wiedziała, że to było ich pożegnanie. Na zawsze. Pozostało jej jedynie cieszyć są ich bliskością i ostatnią taką chwilą, która nigdy już nie miała się więcej wydarzyć. Wsunęła ręce w jego gęste włosy, gdy jego ruchy nabrały prędkości. O tak. Tego dnia z pewnością nigdy nie zapomni. Bo tylko to jej pozostanie, gdy to wszystko się skończy.
Obudziła się w nocy i przesunęła dłonią po pościeli. Jego już nie było. Gwałtownie usiadła i zapaliła nocną lampę. Nawet jego plecak, wcześniej rzucony na ziemię niedaleko komody, również zniknął. Odszedł, zostawiając ją samą w środku nocy
Mocno przyciągnęła do siebie kolana, czując przenikliwe zimno. Uczucie tęsknoty i samotności. Była przygotowana na to, że odejdzie od niej na zawsze. A mimo to, bolało ją to jak jeszcze nigdy wcześniej. Kilka razy drżącym głosem wypowiedziała jego imię, mając odrobinę nadziei, że jednak wróci. W końcu opadła na łóżko i zwinęła się w kłębek. Długo płakała, zanim zapadła w sen. Pewien rozdział jej życia dobiegł właśnie końca.
Znosiła to gorzej, niż mogła przypuszczać. Na plan zjawiła się niewyspana i wściekła. Nie miała za grosz szacunku dla nikogo i nie potrafiła się zaangażować w swoją pracę. Była prawdziwym kłębkiem nerwów.
W końcu, nawet Alex zauważył, że coś było z nią nie tak. Między zdjęciami, zbliżył się do niej, kiedy urządzała kolejną awanturę i złapał ją za ramię, po czym odciągnął na bok. Na tyle daleko, by nikt nie słyszał ich rozmowy.
- Na miłość Boską.. Katie! Co się dzisiaj z tobą dzieje? Nie poznaję cię! – mówił niskim głosem, gdy oddychała szybko, a jej wzrok biegał gdzieś daleko za jego plecami. Wyglądało to tak, jakby naprawdę nie panowała nad sobą.
- Chcesz wiedzieć, co się stało? – zapytała ostro, z trudem powstrzymując się od krzyku. O tak. Miała wielką ochotę teraz wykrzyczeć, jak bardzo cierpiała – Zerwałam wczoraj z Colinem. To się stało – wreszcie wydusiła z siebie, a jej oczy aż zaszkliły się od łez – I wiesz co? Cieszę się z tego. Zamierzam to dzisiaj uczcić. Upić i tańczyć do białego rana. I pieprzyć się na okrągło. W końcu przecież teraz mogę, prawda? Jestem wreszcie wolna – uniosła ręce do góry i zaśmiała się teatralnie. Zachowywała się tak, jakby nie była sobą – Nie wiem, jak ty, ale ja idę się bawić – zaraz dodała i odwróciła się w kierunku drogi wychodzącej z książęcej posiadłości. Alex zaraz znalazł się przy niej i złapał ją mocno za ramiona.
- Nigdzie nie pójdziesz. I uspokój się, do cholery – warknął, po czym obejrzał się za siebie i ze zgrozą zauważył, jak nagle wszyscy zaczęli się przyglądać tej scenie. Na wszelki wypadek, ściszył głos – Katie, jak wiem, że cierpisz. Ale aż tak tego nie musisz pokazywać. Zachowuj się wreszcie, jak profesjonalistka, a nie skandalistka. Nie zapominaj, jak ciężko na to wszystko pracowałaś. Chcesz teraz to wszystko zaprzepaścić, tylko dlatego, że ktoś ciebie zranił. Katie, spójrz na mnie – syknął, gdy jej wzrok znów błądził gdzieś daleko. Dopiero, gdy zdołała skupić na nim swoją uwagę, mówił dalej – Świat nie kończy się tylko na nim. Pewnego dnia znów spotkasz kogoś, z kim będziesz szczęśliwa…
- Nikt mi go nie zastąpi – zaczęła płakać, a wtedy zbliżył się i mocno przytulił ją do siebie – Tak bardzo za nim tęsknię. To tak boli – szeptała w jego ramionach, a jego bliskość działała kojąco na jej ból. Zaczęła doceniać, jak wspaniałym przyjacielem był Alex. Jedynym w swoim rodzaju.
Jak tylko na nowo odnalazła w sobie spokój, wysunęła się z jego objęć i delikatnie otarła łzy.
- A teraz, skończy wreszcie ten cholerny film i wracajmy do domu, dobrze? – poprosił tym razem spokojnie, aż na jej twarzy wreszcie pojawił się delikatny uśmiech – Od razu lepiej – dodał ciepłym głosem i odwrócił się do niej bokiem, podsuwając swoje ramię. Przełożyła tam rękę i wraz z nim zaczęła wracać na plan. Widziała, jak wszyscy na nich patrzyli. Ale miała to gdzieś. Zamierzała zacząć swoje życie od nowa. I zawalczyć o siebie. I nikt już nie mógł jej pokonać. Nawet Daniel, który stał wśród pozostałych aktorów i spoglądał na nią z zaciśniętymi zębami. Bolało go nie to, że była tak blisko jego znienawidzonego wroga, ale to, że już się nie bała. Stała się silną kobietą. Zmieniła się.
Jak wrócę z pracy, to napiszę w nocy ciąg dalszy. Tyle, że w następnej części, akcja przeniesie się o siedem tygodni na przód. Pewne rzeczy się zmienią przez ten czas ;P
Wiem, mi też :( A taką fajną część chciałam napisać <3 Cudowną po prostu :)
Ten opis sceny w pokoju między Katie a Colinem doskonale oddawał wszelkie uczucie! Bardzo dobra robota:)
No nieźle :P To już wiadomo, kiedy poczęła się córka Colina i Katie ^^ Strasznie ciekawi mnie co się będzie działo dalej...
Mam nadzieję, że masz w planach jeszcze duuuużo części :>
Jestem naprawdę pod wrażeniem:D Ciekawe, jak to wszystko potoczy się dalej...
WOJNA ZMYSŁÓW – CZ.16
Siedem tygodni później…
Eoin stał przed wysokim budynkiem, wprost nie mogąc nasycić się cudownym widokiem. Chwilę potem, dołączył do niego Colin i skrzyżował ręce na piersiach, patrząc na swoje dzieło z nieukrywaną dumą. A jeszcze nie tak dawno wydawało się, że jego pomysł nie powinien się powieść. W końcu to on znalazł ten potężny budynek położony na krańcach stolicy, będący niegdyś fabryką. Już wcześniej, spacerując po pustych pomieszczeniach, widział oczami wyobraźni scenę, w kolejnych sale wykładowe i miejsce to ćwiczeń. Swoim entuzjazmem zaraził skutecznie Eoina, który pomógł mu w odkupieniu budynku i znalezieniu ludzi, którzy za dobrą opłatą zaczęliby wprowadzać zmiany w konstrukcji.
Teraz był znacznie większy i bardziej nowoczesny. Ale jeszcze nie ukończony. By zapoznać się z etapami przeróbek, postanowili wybrać się tam w niedzielę, kiedy teren budowy był pusty. Bez ani jednego pracownika. Colin był dumny z nowego przedsięwzięcia i po cichu liczył na sukces. Tego samego zdania była również Julie, która zjawiła się u jego boku i wsunęła dłoń pod jego łokieć.
- Mówiłam, kochanie, że to się uda – szepnęła słodko, jednocześnie zerkając na Eoina, który aż przewrócił oczami na sam jej widok. Od samego początku, jak tylko zaczęła krążyć wokół jego kumpla, był do nie wyjątkowo uprzedzony. Było w niej coś, co mu się nie podobało. W jego oczach była wyjątkowo fałszywa. Gdy tak na nią zerkał, zadzwonił telefon Colina. Chłopak odwrócił się i zaczął odchodzić, jak tylko odebrał połączenie.
Korzystając z okazji, Julie podeszła do Eoina nieco bliżej.
- Czy tylko mi się tak zdaje, czy coraz mniej mnie lubisz? – zapytała słodko, a wtedy parsknął śmiechem.
- A lubiłem wcześniej? Bo jakoś sobie tego nie przypominam – odbił piłeczkę, choć nie miał ochotę się bawić w teatralne uprzejmości, podszyte wzajemną rywalizacją o Colina. Dziewczyna skinęła znacząco głową.
- Nadal nie rozumiem, co masz przeciwko mnie…
- Z całym szacunkiem, ale ja nie gustuję w dziwkach. Wolę kobiety z klasą. A taka była tylko jedna kobieta, którą znam. I na pewno nie jesteś nią ty – odparł, nie szczędząc jej gorzkich słów. Nawet nie przejmował się tym, że za chwilę może pobiec do Colina, donosząc na niego bez skrupułów – Swoją drogą, bardzo szybko udało ci się wskoczyć mu do łóżka. Trzeba być naprawdę bez serca, by zrobić to jeszcze tego samego dnia, kiedy ten zerwał ze swoją dziewczyną…..
- W miłości nie ma przebacz, Eoin – szepnęła mu do ucha, a on aż wzdrygnął się, czując na sobie jej ciepły oddech – A poza tym…. Tak się składa, że Colina znam znacznie dłużej, niż ty. Znałam wszystkie jego sekrety i zawsze byłam przy nim, kiedy szukał oparcia. A gdzie wtedy była tamta damulka, Katie? – zadała pytanie, a zażenowany jej bezczelnością mężczyzna z wrażenia pokręcił głową.
Ich rozmowa została przerwana przez Colina, który właśnie wrócił po zakończeniu rozmowy telefonicznej. Spoglądał raz na swoją ukochaną, a raz na przyjaciela. Między nimi wyczuł niesamowicie gęstą i ciężką atmosferę. Nie był głupi. Doskonale wiedział, co było tego powodem. Po prostu Eoin jej zniecierpiał. I nigdy się z tym nie krył przed nim.
Tymczasem w Walii…
Zerwała się z łóżka i czym prędzej pobiegła do łazienki. Klękając przy klozetce, pochyliła głowę i zwróciła całą ostatnią kolację. Jeszcze nigdy nie czuła się tak potwornie źle, jak właśnie teraz. Od kilku dni czuła się potwornie zmęczona i nieustannie miała mdłości. Nawet leki, które dostała od jednej z aktorek przestały jej pomagać. I zaczęło do niej docierać, dlaczego. Nie zatruła się niczym, jak podejrzewała wcześniej. Po prostu stało się coś innego. Coś, co wkrótce miało na zawsze odmienić jej życie. Spuściła wodę i przetarła usta ręcznikiem. Zebrała się w sobie i wyszła do pokoju. Tam, podeszła do ściany, na której wisiało duże lustro. Ustawiła się bokiem do swojego odbicia i podciągnęła w górę koszulkę. Przyglądając się swojemu ciału, zerknęła na jeszcze płaski brzuch. Położyła na nich dłoń i zaczęła gładzić jej powierzchnię. Po chwili jednak zakryła się i zaczęła chodzić bez celu po pokoju.
- A co, jeśli faktycznie jestem w ciąży? – zaczęła się zastanawiać, czując lekką panikę – I to jeszcze z Colinem – aż zatrzymała się i zaczęła głęboko oddychać, zastanawiając się, co robić dalej. Póki, znów poczuła mdłości. Klęcząc nad toaletą, miała ochotę płakać, kiedy było już po wszystkim. To wszystko działo się w najgorszym momencie jej życia. Miała jeszcze nie ukończony film i dopiero co zerwała z ukochanym. Z wrażenia oparła się o ścianę, wspominając ich ostry, pełen nienawiści, pożegnalny seks. Pełen sprzecznych, ale jakże silnych uczuć. Najlepszy seks, jaki przeżyła w jego ramionach. A teraz, musiała się liczyć z jego skutkami.
Biorąc prysznic, zastanawiała się, czy aby na pewno chciała tego dziecka. Przecież tak naprawdę będzie z nim zdana tylko na siebie. A na Colina nie miała co liczyć. Zresztą, w jej oczach on sam był jeszcze dzieckiem. Musiała się wciąć w garść i walczyć o swoje. To było tylko jej maleństwo i nie chciałaby, by ktoś się koło niego kręcił. Jednak na decyzję postanowiła poczekać.
Szybko się ubrała i sięgnęła po torebkę, wbrew sobie znów myśląc o Colinie. To było wręcz obsesyjne. Jak tylko podeszła do drzwi i je otworzyła, w progu stał już Alex. Widziała, jak zaczął się jej przyglądać z wyraźną troską. Zupełnie, jakby zauważył, że coś było nie tak.
- Wszystko w porządku? Jesteś strasznie blada – zwrócił uwagę, a Katie przeklęła w myślach pod jego adresem. Już chciał coś jeszcze powiedzieć, Zresztą i tak musiała mu o tym powiedzieć. Przecież nie mogła tego ukrywać na dłuższą metę. A Alex był wyjątkowo czujnym obserwatorem.
Piszesz tak realistycznie, że jestem gotowa uwierzyć, że to wszystko na prawdę zaszło między aktorami i zaczynam się coraz bardziej przejmować :) już nie mogę doczekać się kontynuacji :)
I tym sposobem, ta seria powoli przynosi odpowiedź na kolejne pytanie - co spowodowało, że Colin stał się potem takim zgorzkniałym tyranem dla swoich uczniów. I z pewnością, powodem nie była utrata ukochanej Katie....
No i już wkrótce dowiemy się, co naprawdę stało się z Katie.
WOJNA ZMYSŁÓW – cz.17
Słyszała nad sobą głosy. Bardzo niewyraźne, jakby docierały z bardzo daleka. Po brzmieniu rozpoznała, że mogły należeć do mężczyzn. Nie wiedziała, o czym mówili, ale kilka razy padło jej imię. Świadomość zaczęła stopniowo do niej wracać, aż wreszcie powoli otworzyła oczy. Trochę to trwało, zanim obraz nabrał ostrości, by mogła rozpoznać ich twarze.
- Gdzie ja jestem? – zapytała sennym głosem, gdy uświadomiła sobie, że właśnie leżała na trawie, spoglądając na pochylającego się nad nią Benedicta z jednej strony, a potem na Daniela. Po raz pierwszy widziała go tak zatroskanego i przestraszonego. Chciała się podnieść, ale gdy tylko uniosła odrobinę głowę, poczuła mocne wirowanie w skroniach – Co się właściwie stało? – z jej ust padło kolejne pytanie, wciąż nie mogąc sobie nic przypomnieć z ostatnich wydarzeń.
- Kilka minut temu zemdlałaś – odezwał się wreszcie Benedict, po czym spojrzał znacząco na Daniela.
- Zaraz, jak to zemdlałam…
- To się stało podczas naszej przerwy między ujęciami. Zauważyłem, że dzisiaj jesteś wyjątkowo mocno blada, więc zacząłem z tego żartować. Kłóciliśmy się. W ostatniej chwili znalazłem się przy tobie, gdy zaczęłaś osuwać się na ziemię. Na szczęście zdążyłem cię złapać – zaczął opowiadać Daniel, jak tylko zdjął z siebie filmową marynarkę i zwiniętą podłożył zaraz pod jej głowę. Zupełnie w tym momencie nie przypominał dawnego Daniela Richmana, którego tak bardzo nienawidziła. Nagle zmienił się nie do poznania – Błagam już więcej tak mnie nie strasz. Przysięgam, że już więcej nie będę się zachowywał jak ostatni dupek..
- No wreszcie – zaraz odezwał się Benedict, po czym uśmiechnął się na chwilę, jak tylko mężczyzna zerknął na niego pytająco.
Zmusiła się, by podnieść głowę i obrócić w bok, jak tylko usłyszała Alexa, jak wywoływał jej imię. Zaraz znalazł się przy niej, a wtedy zobaczyła w jego oczach, jak bardzo się o nią bał. Po raz kolejny dostrzegła w nim idealnego przyjaciela, na którego zawsze mogła liczyć.
- Całe szczęście nic ci się nie stało - stwierdził, czule głaszcząc jej blady policzek. Przez tą jedną chwilę miała wrażenie, jakby w tym prostym geście chciał pokazać jej, jak bardzo mu zależało. Szybko zamknęła oczy i odczekała, aż natrętne myśli wypłyną z jej głowy. Już raz wyszła poza ramy przyjaźni i nie wyszło z tego nic dobrego. O czym przekonała się kilka tygodni temu. Dlatego obiecała sobie, że już nigdy więcej drugi raz nie popełni tego samego błędu. Nie chciała znów cierpieć, jak teraz – A mówiłem wcześniej, byś poszła do lekarza i dała sobie spokój ze zdjęciami na dzisiaj. Nie posłuchałaś i teraz mamy tego efekty – doskonale wiedział, jak bardzo wymowny był teraz każdy gest, ton głosu. Ale to nie miało dla niego znaczenia. Miesiące temu obiecał Colinowi, że się nią zaopiekuje i zamierzał dotrzymać obietnicy. Bez względu na to, że związek tej pary już dawno należał do przeszłości.
- Uważam, że powinna teraz jechać do szpitala. Wygląda naprawdę źle – Benedict próbował go przekonać, by jak najszybciej zabrał dziewczynę z planu filmowego.
- Ale nic mi nie jest… - chciała zaprotestować, jednak spojrzenia całej trójki mężczyzn wystarczająco dały jej do zrozumienia, że jej zdanie w tej chwili się nie liczyło.
- Mogłaś się czymś zatruć. Od dawna mówiłem wszystkim, że powinniśmy zrezygnować z tamtej knajpy. To ich jedzenie jest podejrzane – wtrącił Daniel, a dziewczyna miała ochotę parsknąć śmiechem. Doskonale wiedziała, co naprawdę się z nią działo i co mogło wywołać omdlenie.
W końcu dała się namówić na wizytę u lekarza. Alex pomógł jej wstać i jedną ręką objął ją mocno w pasie. Jak tylko znaleźli się za bramą, instynktownie zbadał wzrokiem całe otoczenie. Od czasu afery, jaką wcześniej wywołał Daniel w prasie, zawsze gdzieś czychali na nich papparazzi, gotowi w każdej chwili zrobić jakieś skandaliczne zdjęcie. Wolał, by nikt nie widział, w jakim stanie była Katie. To byłaby dla nich idealna okazja, by znów napisać o niej coś złego.
- Oboje dobrze wiemy, że to nie jest zatrucie – szepnął jej do ucha, jak tylko znaleźli przy samochodzie. Katie aż odchyliła głowę, spoglądając na niego pytająco. Czyżby się domyślił? Z tą myślą patrzyła, jak otworzył jej drzwi i zaczekał, aż zajmie miejsce po stronie pasażera. Jak tylko zamknął drzwi, obiegł samochód i usiadł za kierownicą – Nie trzeba być lekarzem, by wiedzieć o co chodzi – spojrzał na nią wymownie, kiwając przy tym głową – Jesteś blada jak ściana, masz mdłości i teraz jeszcze zemdlałaś. Klasyczne objawy ciąży – stwierdził bez ogródek, po czym wsunął klucze do stacyjki i odpalił silnik – Co nie znaczy, że ominie cię wizyta u lekarza. Tak dla pewności – dodał po chwili i położył dłoń na biegu. Wtedy złapała go za rękę.
- Dziękuję, że nie powiedziałeś o tym nikomu – szepnęła smutno, wiedząc, że i tak nie zrozumie powodu, dlaczego tak bardzo chce to ukryć przed światem – I za to wszystko, co dla mnie robisz, choć przecież wiesz, że już nie musisz. Ja i Colin zerwaliśmy ze sobą, więc obietnica, jaką mu dałeś w Londynie, praktycznie już jest nieważna – widziała, jak na nią patrzył. I miała rację. Faktycznie tego nie zrozumiał.
- Co nie zmienia faktu, że oboje nadal jesteście moimi przyjaciółmi. To wszystko teraz robię tylko dla ciebie – odpowiedział, jak tylko odebrała rękę, a wtedy mógł wreszcie przerzucić bieg – I nie marudź już więcej. Raczej powinnaś się zastanowić, jak na to zareaguje Colin. On powinien wiedzieć o dziecku – wiedział, że będzie temu przeciwna, ale musiał ją jakoś do tego przekonać, by znów porozmawiała z chłopakiem. Ale ostatnia decyzja i tak będzie należała do niej. A Katie była wyjątkowo upartą kobietą.