http://www.youtube.com/watch?v=BL_Jf_0AfU4&list=FLPdxI653ablaVBiyk-cIGeA&index=1 &feature=plpp_video
Tym razem nawet kanadyjskie promo jest tydzień przed odcinkiem:P
http://www.youtube.com/watch?v=o7dFor84osY
niby to tylko serial to wszystko możliwe, ale jeśli kula przeleciała by na wylot utkwiła by w Emily :P poza tym chyba jesli dobrze orientuje się, nie powinno sie kłaść na plecach kogoś kto w nie został postrzelony :P
wszystko możliwe....swoja drogą chwilę nas tam nie było... może w tej chwili zdążyli się rozdzielić.... ktoś nowy zdażył wejść, nie mam pojęcia. Sprytnie to zrobili. Ale dziwne, że od razu nie wyjaśnili kto co jak.... bo przecież Hanna na pewno pierwsze co zasypała by salwą pytań Em.
Pewnie Toby wstapil do A-teamu tylko po to, zeby odkryc kim jest glowne A i uwolnic od niego Spencer.
Bo przeciez, kilka odcinkow temu, mowil ze sam sie wszystkiego dowie, skoro Spencer nic mu nie mowi.
Ja mam trzy teorie:
1. Toby zdradził dziewczyny i współpracuje z A. Pytanie tylko dla czego to zrobi? Bo Spencer złamała mu serce i zdradziła z Wrenem i gdy wrócił pod koniec 2 sezonu kłamał i planował zemstę? Ten pomył podoba mi się najmniej.
2. Toby zdradza A. Udaje że z nim współpracuje jednocześnie chce się dowiedzieć kim jest Główne A. A wciągnęła go do tego Mona, nakłamał jej i dziewczyna uwierzyła w jego złe intencje. W końcu w tym serialu chodzi o kłamanie więc Toby też może umie dobrze kłamać :-D I teraz moja trzecia teoria.
3. Tym kto jest zdrajcą jest...Mona! Ale ona nie zdradza Hanny i dziewczyn tylko właśnie A. Z jakiegoś wiadomego tyko sobie powodu (w końcu jest szalona) zgadza się Toby'emu pomóc dopaść A i wciąga go do grupy. A może ma już dosyć współpracy z A i Toby obiecał jej pomoc w wykręceniu się z tego za pomoc jemu w dopadnięciu A.
3.
a ja, że 4. :D może zupełnie coś innego :D a tak na serio to mam nadzieję, że 2. chociaż jakby to była teoria nr 1 to nie powiem byłoby ciekawie.
właśnie obejrzałam 3x12 i jestem w mega szoku z tym Tobym. ja już chcę kolejny odcinek ! ♥
Hmm, a czemuż to Emily ma przysługe u A... jakos nie wiem... moze ktos mi rozjaśni to raz. Czy mi sie zdaje czy Lyndon james pojawiło sie już kiedys czy tylko to moje złudzenie >?
wydaje mi się że chodzi o to, jak Emily obudził telefon wtedy w tym domku, i ktoś mówił, że ma minutę, żeby uciekała.
A nie sądzicie, że to właśnie Toby dzwoni i gada tym zmutowanym głosem, żeby go nie poznały. Może próbuje je jakoś przez to chronić i uprzedzać bieg wydarzeń. Tak samo na koniec Mona gada 'taki dobry był plan, szkoda że się nie udało". Może Toby sabotuje poczynania A-teamu, żeby wyrządzić jak najmniej szkód.
No właśnie ja też troche nie czaje o co chodzi z tą przysługą dla Emily od A. Przecież A nic nie zrobiło dobrego dla Emily. Chyba ze chodzi o to ze A postrzeliło Caleba i zeby Emily dziekowała za to. no niwim ja już totalnie nic nie czaje -.-
Powiedziało jej, że ma minutę na ucieczkę. A pomogło Em, ale ona z tej pomocy nie skorzystała - to już nie jest wina A.
A powiedziało, że to ono jest winne Emily przysługe, a nie ona jemu.Chodziło pewnie o to, że dzięki niej i sprawie z Natem/Lyndonem Garret został wypuszczony na wolność a przecież tego chciało A.
Bynajmniej takie jest moje zdanie ;)
też tak to zrozumiałam :). że teraz A powinno się odwdzięczyć Emily za to, że dzięki niej wypuszczono Garreta. zwłaszcza, że po tym telefonie on uśmiechnął się tak wrednie do dziewczyn ;d
Od kiedy Toby zegnal sie ze Spencer juz wiedzialam, ze on pracuje z A. Tak samo zabojstwo Mayi przez Nata bylo dosc przewidywalne. Spencer zachowuje sie jak idiotka. O dziwo Emily zaczela myslec, jezeli chodzi o ten kolczyk u Paige. Moim zdaniem jakims cudem Nate wstal i strzelil do Caleba. Juz nie wymyslajmy bajeczek. Mimo to odcinek był dobry. I w koncu dali jakąś pozytywną postac jaką jest Maggie.
Odcinek dobry choc troche dziwne jest posytrzelenia Caleba.Toby zdrajca od poczatku czy tylko by pomoc?jego mina pokazywala jakoby byl zdrajca i od poczatku jest w to zamieszany.Toche pomieszali watek A z Natem ktory jest psycholem ale to wiedzialm od poczatku pojawienia sie jego postaci.
moim zdaniem odcinek dogonił poziom wcześniejszych sezonów!! Po tym jak się żegnał ze Spencer też coś czułam, poza tym podejrzewałam jeszcze Caleba, ale Nate był w moim mniemaniu pewniakiem. Mimo wszystko pod koniec krzyknęłam z wielkimi oczami " O BOŻE!!!"
Hahah ta akcja z pistoletem przezabawna... W każdym razie mi sie wydaje że to Nate resztkami sił się podniósł i chciał strzelić w Emily ale trafił w Caleba a potem wykitował... Czy coś w tym stylu ;-P
fakt szczegóły jak zwykle niedopracowane ale czego się więcej możemy spodziewać po Marlence. Mimo wszystko pozytywnie mnie zaskoczyła, bo oczekiwałam czegoś całkiem przewidywalnego od samego początku i zupełnie dennego po tak to się wszystko zapowiadało po dość nudnym sezonie 3.
Ale najelpszy w tym wszystkim jest paradoks, A- jest osobą którą Spencer podejrzewała na samym początku. Może zaczne bardziej ufac jej oskarżeniom bo przecież Garett też nie jest czysty.
Ta krew to nigdy nie jest nic pewnego. W każdym amerykańskim horrorze gdy próbują zabić psychola morderce i strzelają mu w klatkę piersiową pm nigdy nie ginie, nawet gdy upada na ziemię niby martwy zawsze się podnosi. A Nate był zdecydowanym psycholem, więc to mógł być on z tym strzałem w Caleba.
Może to głupie ale kilka odcinków wcześniej jak Em rozmawiała z Paige i ta jej powiedziała, że była z nią "tej nocy" to biegały i było pokazane, że P. jest w dobrej kondycji co do biegania;p
Albo mi się tylko wydaje;p
Hmm odcinek bardzo fajny końcówka mnie zaskoczyła :D ale czy Mona nie musiałaby być absolutnie pewna że Toby jest po ich stronie by mógł zostać jej wspólnikiem ? Gdybym nią była to zastanowiłabym się nad tym przeciez on zawsze trzymal sie blisko dziewczyn i im pomagał . :) To by znaczylo ze juz od dawna ze soba współpracują xD
postrzelenie Caleba mogli chociaz pokazac ,ze nate rusza sie a ten tam leżał jak flak i niby mial postrzelic Caleba?lol
mi sie wydaje ze ktos inny z A-teamu sie tam zakradł i postrzelił caleba, albo emily jest nienormalna i go zastrzelila pod wplywem emocji bo bala sie ze wygada policji ze to ona zabiła nate'a
Wiesz, akurat jak Caleb i Emily byli w siebie wtuleni i każde patrzało z innej strony to by chyba widzieli jak ktoś wchodzi na góre, bierze broń i strzela... A poza tym to Emily powiedziałaby dziewczynom że widziała A czy coś takiego
ja mam taką choć chyba trochę nieprawdopodobna teorię, że Emily strzeliła do Caleba lub on sam w celu takim żeby Emili nie była winna za zabójstwo tylko jakoś żeby to wyszło w imię obrony własnej zabili Nata...
też o tym myślałam, tylko że kurcze żeby strzelać sobie w brzuch i narażać swoje życie? wystarczyło strzelić sobie np. w ramię :D
no właśnie mnie przyszło na myśl, że w takim razie czemu nie w nogę czy w rękę...ale nic innego nie przychodzi mi do głowy. Może Caleb po prostu tak się wczuł, że sam siebie aby odciążyć Emily a zarazem Hanne od podejrzeń itp...
ale przecież Emily działała w obronie własnej; ani ona ani Caleb nie musieli się dodatkowo ranić, żeby to uwiarygodnić
Nie chciałabym, żeby Toby okazał się jednak podwójnym agentem, to byłoby strasznie nudne. Ale chyba żaden jeszcze odcinek żadnego innego serialu mnie tak nie zaskoczył, serio. Chociaż przyznam, że jakiś czas temu śniło mi się, że Toby jest A, ale był tam jakimś zombie, a ja byłam jedną z kłamczuch. Tzn niby byłam Hanną, a tak naprawdę byłam sobą, ale ten sen był tak pokręcony, a Toby jako A tak niewiarygodny, że za bardzo nawet o tym nie myślałam. I nie wiem jak wy, ale ja przez większość odcinka byłam pewna, że to Caleb będzie zdrajcą. Ten pistolet i jego determinacja :O Podczas sceny gdy jechali samochodami byłam pewna, że on chce zwabić dziewczyny w miejsce gdzie się ujawni :D
Muszę się teraz wygadać.
Nie chcę już wprowadzać, że odcinek dobry, ale częściowo przewidywalny, więc zaczynam. (Nadal mi serce wali z nerwów)
Co do postrzelenia to mi się wydaje, że na pewno nie strzelił Nate (mam wrażenie, że celowo pokazali go jako umarłego, widać było, że już się nie ruszał). Co do Emily- to też nie sądze. Była w przeogromnym szoku- zabić człowieka nawet we własnej obronie to musi być kompletny szał- i nie mogę sobie wyobrazić, że w chwili, gdy niemal co nie zginęła, byłaby w stanie wziąć pistolet i sobie strzelić do osoby, z którą się przytula (z resztą, to by było niebezpieczne dla niej, mogłaby niechcący siebie poranić). Sądzę, że ktoś wszedł po Calebie na tę latarnię. Oni wszyscy byli tak otumanieni tą sytuacją, że nie zdziwiłabym się, gdyby nikt nie usłyszał kroków A, idącego za Calebem. Także moja wizja tej sytuacji to to, iż ktoś jeszcze się tam pojawił. (Może o to chodziło w sms'ie do Emily z przysługą? Tylko gdzie tu sens?)
Ponadto sam pistolet od początku "zaspoilerował", że "kto mieczem wojuje, od miecza ginie". Wydawało mi się, że to własnie chłopak Hanny będzie miał scenę jak Emily, i to on początkowo chcący obronić się bronią, dostanie kulkę od przeciwnika. Skończyło się podobnie. Natrętnie pistolet pokazywali w każdej scenie (w ostatniej także, celowo zwrócili uwagę na moment a) odłożenia broni b) umarłego Nate).
Co jeszcze- z Natem (czy jak mu tam) przewidziałam od początku. Wiedziałam, że jest tym prześladowcą Mai, ale w tym momencie zadziwia mnie idiotyzm Emily. Dziewczyna wie, że dostaje sms'y od anonima-prześladowcy. W takiej sytuacji obawiałabym się chyba własnego cienia, a ona zaczyna się przyjaźnić, wyjeżdżać, spoufalać się z facetem, o którym nie ma pojęcia. Zobaczyła zdjęcie "z butami", to zamiast wiać przy najbliższej nadarzającej się okazji, wolała wdawać się w dyskusje z potencjalnym zabójcą Mai. Chociażby, gdy rozpalał w kominku, nie miał żadnej broni, trzeba było odpalić motorek i uciekać w głąb tego lasu. A ostrzeżenie od Jenny- panna Field naiwnie myślała, że robiła to od tak dla żartu? Co prawda zaplusowała u mnie walką z Natem, ale zastanawia mnie to, po co ona weszła na tę latarnię?! Przecież wiadomo, że jest to taka droga jednokierunkowa, nie będzie miała szansy uciec. Była noc, ciemny las, lepiej, aby gnała przed siebie, do jakiejś drogi- miała przewagę czasową. Paige nie zostałaby zabita prawdopodobnie- ten psychol chciał ją zamordować tylko na oczach Emily.
Powiem, że komiczny był moment, gdy Nate przystawiał się tak z tym nożem. Jakoś nie mogę sobie wyobrazić, by wprawiony już zabójca przez piętnaście minut nie mógł decydować się czy zabijać czy jednak nie.
Kolejna rzecz- polubiłam w tym odcinku Paige. Wyglądała tak niewinnie, że już raczej nie można mieć wątpliwości co do jej złych zamiarów.
No i scena z Moną była rewelacyjna. Chyba mamy odpowiedź- udaje chorą, przynajmniej takie odniosłam wrażenie zarówno po tym odcinku, jak i wcześniej- gdy zwabiła dziewczyny do pokoju, gdzie A umieściło dyktafon.
Ostatnie, chyba najważniejsze- Toby. Zupełnie mi tu nie gra. Tak jak wiele z Was sądzę, że chce on tylko rozwiązać zagadkę, wdając się w relację z A-teamem.
No i teraz pomyślmy o tym jak beztroskie jest życie Ezry. Każdy partner, każdej z dziewczyn w bardzo mocno oberwał, pan Fitz ma się dobrze i nic mu nie jest. Naprawdę jestem ciekawa, jak zostanie rozszyfrowany.
W każdym razie, ja nie mogę doczekać się kolejnych odcinków. ;)
EDIT: Ok. Zapomniałam dodać, że wydaje mi się, że Nate nie był w A-teamie. Już zorientowałam się też o jaką przysługę chodzi. To A zadzwoniło do Emily na początku odcinka. Dlatego tym bardziej jestem pewna, że "kuzyn" nie pomagał drugiemu prześladowcy, mógł się ewentualnie podszywać. Może to dziwne, ale jakoś prawdziwe A uzyskało w tym odcinku moją sympatię- cha cha cha :D Och, ten Ezra :D
Co do Mony, to nie wydaje wam się dziwne że tak sobie na cały dzień( chyba na cały) wyszła z pilnowanego psychiatryka i nikt się nie zorientował że jej nie ma?