Nie bardzo rozumiem jak z tak zgrabnego materiału źródłowego jakim są dwa pierwsze tomy opowiadania i późniejsze tomy sagi zrobić tak niezdarny miszmasz... Ten serial ma zadatki na bycie dobrym ale jest tragicznie pocięty, podejmuje milion wątków, które wychodzą przed szereg i w danym momencie są niepotrzebne a gdy są potrzebne to ich nie ma. Czemu nie zabrali się najpierw za opowiadania a później za sama sagę? Plus za walkę z kompanami Renfri i relację Jaskier-Geralt. reszta to takie meh...
Żeby zauważyć np że rozróba na uczcie w Cintrze jest "w kontrze" do początkowych scen z Ciri nie trzeba naprawdę znać dobrze ani w ogóle uniwersum wiedźmina. Po to zresztą tak to jest ustawione.
Na początku masz "wyraźnie zaznaczone" małżeństwo Calanthe i Eista, z wieloma scenkami humorystycznymi i ich wnuczkę Ciri.
Potem masz ucztę gdzie jest powiedziane że Calanthe owdowiała i romansuje z Eistem ale nie zamierza wychodzić za niego, nigdzie nie ma Ciri jest za to córka Calanthe -Pavetta, cała akcja kończy się też powiadomieniem widza planowanym ślubie Eistai Calanthe oraz o ciąży Pavetty. No to.. jak te dwie sceny są wobec siebie umiejscowione czasowo ?
Żeby zauważyć o co chodzi - serial dzieli się na trzy wątki - to się przeplata ale to są trzy wątki postaci które zresztą są na plakacie - wielki białowłosy facet z mieczem, brunetka -czarodziejka i nastoletnia blond-księżniczka. Też nie trzeba znać universum żeby to zauważyć. Zwłaszcza że już w pierwszym odcinku mówią do Ciri -"znajdź Geralta z Rivii - jest twoim Przeznaczeniem" a do Geralta Renfri mówi dwa razy (!!) -"dziewczynka z lasu jest twoim Przeznaczeniem" i dodatkowo pokazując na końcu tą "dziewczynkę w lesie" czyli znaną już widzowi Ciri.
Jest to rodzaj "układanki" ale nie jest ona specjalnie trudna. Mówienie o tym że bez znajomości universum jest tutaj coś niezrozumiałe to wymówka. Te rzeczy o których tutaj napisałem powinny być do ogarnięcia dla każdego gdy ogląda ten serial.
To trzeba im przyznać, pokochałam relację Eista i Ciri. Widać, że są sobie bliscy, nawet mój facet, który książek nie czytał, pyta mnie czy to jest ojciec Ciri czy starszy brat. Widać gołym okiem, że Ciri dogaduje się z nim lepiej nić z Calanthe.
Eist im się udał. Ale to trochę mało...
Mi się w ogóle podoba pokazanie na początku całej "rodzinki" i dowcipkującego Eista który tylko marzy żeby zwiać z tych wszystkich oficjalnych uroczystości :). Podoba mi się też relacja Eist/Calanthe na początku i ta wstawka z nimi podczas rozróby na uczcie
1.17 - 1.35
http://www.youtube.com/watch?v=V-T-ExcUHbg
Tak, dowcipkujący Eist i odbijająca piłeczkę Ciri :D I puentująca sytuację Calanthe.
Najlepsze było to, że Geralt chciał się bić z wojakami na moście. Takie rzeczy tylko w grach komputerowych.
Okazało się że serial, który "nie mógł się nie udać" jest mocno średni, tak też uważa większość krytyków, ale psychoobrońcy będą upierać się że tak nie jest choć wiedzą że taka jest prawda.. Śmieszne to
Raczej polaczki prostaczki zawsze mają ból dupy o wszystko, widzowie zachwyceni, na całym świecie dobre komentarze, niektórzy nawet po dwa razy oglądali, ocena na fw też koło ósemki, śmiech to chyba z polskiej cebuli pińcet plus post komuna level :D
władcę pierścieni i hobbita też muszą wszyscy czytać?
nie, po prostu dobrze się bawią na filmie i tyle
ot i odpowiedź przygłupa, jak ktoś ma inne zdanie to znaczy że jest polaczkiem prostaczkiem cebulaczkiem
Wytrzyj mleczko spod noska i naucz się od dorosłych, że każdy może mieć swoją opinię, tu jest miejsce na wyrażanie jej, a twoje głupkowate odpowedzi są na miarę piaskownicy, typu „oddawaj mojom łopatkę”.
Za to twoja opinia jest pełna merytorycznej wypowiedzi. Czego nie rozumiesz? Netflix miał na tacy podaną świetną historię którą tylko wystarczyło przeczytać, zrozumieć i zekranizować bez zmian. Przecież ta saga była tak rozwinięta, że nie trzeba było nić dodawać. Zamiast tego Lauren ze swoją ekipą wymyśla swoje historię które już zapętlają się w swojej głupocie. Pękające monolity w Kaer moren i wiele innych bredni. Przeczytaj książkę to zrozumiesz.
Cóż twórcy dawno deklarowali daleko zachodzące zmiany w fabule, tylko, że pozostanie nienaruszony tzw.duch książek. Mogli stworzyć jakąś nową ciekawą historię z kontynentu, może o pierwszych wiedźminach i Alzurze w współpracy Panem Sapkowskim, a tak dostaliśmy przekręconą wersję opowiadań i sagi.
Nie jestem przeciwnikiem zmian w fabule czy dodawania nowych ciekawych wątków ale to co zrobił Netflix jest słabym zabiegiem.
w mojej ocenie to było tak:
Lauren - weźmy te opowiadania i zróbmy je całkowicie po swojemu, hmmm a tutaj też można pozmieniać.
Już myślałem, że tylko ja nie rozumiem tych zachwytów nad tą produkcją. Fabuła gna i praktycznie nic nie trzyma się kupy. Nie czuje ani ducha wiedźmin ani nie widzę go na ekranie. Zmeczylem póki co 3 odcinki i póki co jestem rozczarowany.
U mnie jeszcze lepiej, ja pierwszy odcinek zacząłem w piątek o 18h, skończyłem w sobotę o 11h. Zachodzę w głowę, jak mając taki scenariuszowy samograj i duży budżet można zrobić takiego gniota.
Scenariuszowo to nie jest samograj bo książki Sapkowskiego nie są scenariuszami. Zupełnie inny jest język filmu/serialu a książki. Wiele adaptacji ma z tym problemy
Samograj to może nie jest, ale mam wrażenie, że walnęli parę samobójów, których można było łatwo uniknąć. Ot choćby brak wątku tridamskiego ultimatum, przez co ciężko zrozumieć dlaczego serialowy Geralt wrócił do Blaviken. Może to trochę gadania, ale na pewno dało się to wpleść, a tak brak kluczowej motywacji.
Wątek strzygi i Foltesta też leży, a żywcem wyjęta z opowiadań scena wizyty Foltesta u Geralta załatwiłaby całą sprawę.
W wątku elfów i sylvana dostajemy Geralta, który sobie "wygadał" życie. No cóż, taka wola twórców serialu, ale nie do końca pasuje to do zarysowywanej w serialu postaci (która jest chyba jeszcze bardziej małomówna niż książkowy Geralt), a wersja z opowiadań była dużo lepsza.
IMHO Akurat z punktu widzenia tworzenia serialu jest to dosyć zrozumiałe, bo oszczędza tworzenie kolejnego punktu w czasie i młodszej Ciri. Jednocześnie nie widzę w tym momencie jakichś wielkich braków, które wprowadziłby brak tych scen. Relacja Geralt-Ciri staje się nieco uboższa, ale bez tragedii.
Natomiast to jak wykorzystali Brokilon w serialu szału nie robi. Wygląda trochę na wciśnięte na siłę. W sumie dałoby się to wyciąć bez większej straty. Oczywiście Brokilon sporo odbiega od oryginału. Postrzelenie elfa, a wpuszczenie Myszowora, Eithne, która nie przejrzała dopplera, ba nikt go nie potraktował wodą Brokilonu, którą traktowali innych przybyszy z elfem włącznie. Już abstrahując od koloru skóry, włoczni, dziwnych łuków (?) i wyglądu a'la Amazonki.
To najistotniejszy z wszystkich błędów twórców. W serialu Geralt szuka desperacko Ciri tylko dlatego, że wszyscy mu naokoło mówią o przeznaczeniu, a on nie może przez to spać :) Jest to strasznie naiwne. W książce dzięki wątkowi Brokilonu spotkali się z Ciri wcześniej, poznali, nawiązali relację (głównie dzięki temu, że Geralt nie wiedział, że Ciri to Ciri). Dlatego później Wiedźmin po tym jak usłyszał o rzezi Cintry tak cieszy się odnajdując Ciri (myśląc dotąd, że zginęła/została uprowadzona podczas zdobycia miasta).
Reszta zmian fabularnych nie jest tak istotna, natomiast właśnie Brokilon jest kluczowy, bo zmienia najważniejszą motywację głównego bohatera z wiarygodnej w mocno naciąganą.
Otóż to. Scena, gdy na koniec serialu padają sobie w ramiona, kiedy tak naprawdę pierwszy raz widzą siebie nawzajem jest idiotyczna.
Sapkowski w napisach widnieje jako konsultant więc chciał nie chciał zgodził się na taką koncepcje ale ja osobiscie uważam że zabrano sie do tego od d..y strony kilka linii czasowych należało zacząc od pavetty a zaczeto od ciri masakra jakaś pozatym ciri była mała dziewczynka moze 6 letnia gdy nilfgard zaatakował cintre . czytałem 2 razy te 7 tomów ksiażki i tak szczerze w polskiej fersji filmowej i serialowej wiele kulało ale trzymano sie kolejnosci w miare możliwosci a tu. No coż jako fan pierwowzoru mogłbym tak długo wymieniać różnice jednak netflix sam zapowiedział że bedzie to dość dalekie od oryginału.
Ciri nie była taka młoda w momencie ataku. Mniej niż 10 lat mogła mieć, gdy zgubiła się w Brokilonie, co miało miejsce, gdy Cintra była jeszcze bezpieczna, a ona była z wizytą w innym państwie. Akurat brak przeskowów z Ciri jest dosyć logiczną zmianą, myślałem jak to zrobią, ale w sumie przy jednej kilkunastoletniej Ciri można wprowadzić wszystkie wątki, jeśli Brokilon jest przesunięty na czas po ataku Nilfgaardu. Za to reszta ułożenia scen jest faktycznie wątpliwa, a fakt, że dwójka bohaterów się nie starzeje, a do charakteryzacji innych się jakość szczególnie nie przyłożyli nie poprawia sytuacji.
Mam dokładnie takie same odczucie.
Geralt i Yenefer rewelacyjni. Świetne kostiumy, scenografia i sceny walki. Ale jeśli chodzi o montaż i prowadzenie fabuły to jest to jakaś katastrofa. Nie wiem jak ludzie którzy nie mieli wcześniej do czynienia z wiedźminem mają się połapać w tej całej historii. Brakuje temu serialowi dobrego reżysera i dopóki to się nie zmieni wiedźmin będzie bardzo przeciętnym serialem.
Ja jestem osobą, która nie miała do czynienia z wiedźminem i stwierdzam, że bez problemu idzie się połapać. Nawet podobało mi się, że dopiero z czasem odkrywało się co jest co - zmuszało to do większej uwagi.
Ja też się połapałem ale nie czerpie z tego przyjemności. Mogli to zrobić jakoś sprytniej.
eee bo do łączenia faktów chronologicznie trzeba po protu trochę pomyślunku, a nie znania książki na wyrywki.
No nie wiem, te same kilka faktów można spokojnie połączyć na kilka sposobów. Tym bardziej, że tej historii jest na razie mało i w sumie nic w tym złego. Z twórczości Sapkowskiego też się jej dowiadujemy powoli, urywkami, niechronologicznie, jakby przy okazji opowiadań, które są perełkami fabularnymi same w sobie. Tutaj tego nie ma, jest kładzenie łopatą do głowy.
Nie wiem, może te głąby od scenariusza, będą miały łatwiejsze zadanie z Sagą, która toczy się mniej lub bardziej ale chronologicznie i przyczynowo-skutkowo, ale szczerze mówiąc, wątpię, żeby podołali.
weź nie piernicz. Nie wmówisz mi, że w pierwszej scenie wiedziałaś, że Ciri nie jest z rodzicami oraz skąd jej talent związany z tak ogłuszającym krzykiem. Nie wmówisz mi, że jak zobaczyłaś typa od Yen od razu wiedziałaś kto to.
Nie czytałam książek, a połapać się udało bez problemu, trzeba tylko oglądać do końca, a nie załamywać ręce po 2 odcinkach.