PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=687989}

Za głosem serca

Lo que la vida me robó
2013 - 2014
7,8 911  ocen
7,8 10 1 911
Za głosem serca
powrót do forum serialu Za głosem serca

A obecne tutaj panie, na miejscu Monserrat kogo by wybrały? Przystojnego marynarza, czy bogatego zarządcę? I dlaczego?

ocenił(a) serial na 8

http://kwejk.pl/obrazek/2765581/druga-polowka.html

użytkownik usunięty
Jaskier16

Jakiś gif z kwejka to twoim zdaniem argument? Widzę, że autorytetów szukasz w bardzo ambitnych miejscach. Do tego nie potrafisz ich zbyt poprawnie zinterpretować. Patrząc na tego kota, który wyrywa się jakby walczył o życie, tylko przyznałeś mi rację używając tego gifa jako argumentu. A podpis był czysto ironiczny, ale tego z pewnością nie zauważyłeś. Więc zdaje się, że trochę strzeliłeś sobie w kolano.

ocenił(a) serial na 8

Nie pokazałaś przykładu miłości tylko pragmatyzmu.
Werter tak bardzo kochał Lottę iż nie wyobrażał sobie życia bez niej. Zrozpaczony zastrzelił się w imię miłości do niej. To jest miłość.

Nie życzę sobie takich zwrotów, zrozumiałaś? Nie jestem twoim cieciem. Jak na razie potrafisz się tylko szarogęsić, ale widzę, że słoma ci z butów wystaje.
Dojrzała kobieta się odezwała.
Nie dopowiadaj sobie, bo nie chce mi się wszystkiego odkręcać od nowa.
Zachowanie czułej i kochające dziewczyny spokojnie wystarczyłoby aby znów mógł poczuć ciepłe uczucie. Tak robią normalni ludzie, a nie spie*dalają przed odpowiedzialnością, bo już mnie nie kocha. Trzeba zadać sobie pytanie co do tego doprowadziło i postarać się to zmienić.

A w kwestii Montserrat to sama przyznała, że nie wie co robiła. Najpierw szaleńczo kochała Jose Luisa, a parę dni później oddała się Alejandrowi.
Rozumiem w pełni zachowanie Alvareza.

użytkownik usunięty
Jaskier16

Nie, to nie jest miłość, bo nie pomyślał jak wielką krzywdę jej wyrządzi. Myślał tylko o sobie. Gdyby ją naprawdę kochał chciałby jej szczęścia, więc nie naraziłby jej na taką traumę. To jest jedyna analiza dla ludzi o zdrowych zmysłach.

A kim ty niby jesteś, żeby mi rozkazywać? Będę się do ciebie zwracać tak jak na to zasługujesz. Ja tylko stwierdzam fakty. Poza tym, sam tutaj nieraz mnie obraziłeś, więc nie masz prawa oczekiwać szacunku skoro sam go nie okazujesz. Akurat mając przed sobą twoje i moje buty prędzej znalazłoby się słomę w twoich, ale nie spodziewam się obiektywnej oceny po kimś tak ograniczonym jak ty.
Miłość się czasami kończy, tak się zdarza. Nawet najczulsze zachowanie tego nie zmieni jeśli uczucie naprawdę wygasło. Na pewno jestem dojrzalsza od ciebie skoro masz takie książkowo - filmowe pojęcie o miłości. Twoim zdaniem każda miłość MUSI trwać wiecznie, a tak nie jest. A gdy się skończy i nie da się jej uratować to trzeba się pożegnać i rozejść a nie na siłę trzymać kogoś przy sobie, "bo tak". Obie strony tylko na tym cierpią.

A później przyznała, że już nie kocha Jose Luisa, więc zejdź w końcu z tego tematu. Powtarzasz się jak zdarta płyta, mimo że wszystko w temacie zmiany uczuć Montserrat zostało już przedyskutowane i to nie raz. Po co? Jak tak lubisz czytać w kółko to samo to sobie przewiń w górę i czytaj.

ocenił(a) serial na 8

Nie pojmujesz idei myśli romantyzmu. Widać, że na lekcjach spałaś.
Nie patrzy się na "jakąś krzywdę" czy "traumę" czy co tam jeszcze, a o sam akt poświęcenia w imię miłości. Gdyby każdy jak ty odpuszczał bo tak, albo myślał co by było gdyby.. to nie byłoby epoki romantyzmu. Tak, analiza pragmatyków i socjopatów i może feministek. Ponieważ nie wykazujesz chęci zrozumienia co czuł Werter.
Wyobraź sobie, że jest tylko poświęcenie w imię uczucia, nic poza tym.

Ja jestem mężczyzną. Z tego tytułu przysługuje mi należyty szacunek. Zrozumiałaś?

użytkownik usunięty
Jaskier16

Poza tym, o partnera/partnerkę trzeba dbać zawsze, a nie tylko pod groźbą rozstania. Gdy więc chce odejść mimo to, to chyba raczej już nic nie pomoże. Tym bardziej jeśli chodzi o np. niezgodność charakterów. Tego się na dłuższą metę nie da przeskoczyć.

ocenił(a) serial na 8

Zawsze.
I zawsze trzeba walczyć o jego/jej uczucie.

użytkownik usunięty
Jaskier16

Nie pojmuję twojej idei myśli romantyzmu. Za to pojmuję tą zdrową. Nie, nie spałam na lekcjach, po prostu mam zdrowy rozsądek. Moje nauczycielki też go miały, więc nikt mi nie wciskał kitu o wielkiej romantycznej miłości podczas gdy to był tylko chory egoizm.
Nosz ja pier... Kobieta będzie miała traumę do końca życia, najprawdopodobniej nigdy nie będzie szczęśliwa, ale co tam. Nazwijmy głupotę jakiegoś kretyna wielkim poświęceniem, a nią się nie przejmujmy. Czy ty się czasami do jasnej cholery czytasz?
Gdyby nie było m.in. "Cierpień młodego Wertera" to świat akurat by nie ucierpiał. Już wolę miłość z "Kamizelki" Bolesława Prusa. To tam była pokazana prawdziwa troska o drugą osobę. To była prawdziwa miłość.
Wertera rozumiem do czasu. Rozumiem, że był nieszczęśliwy, bo kochał bez wzajemności, ale zrobił krzywdę tej kobiecie, bo myślał tylko o sobie. Nie mam zamiaru tego rozumieć, bo samobójstwo z miłości to zawsze była, jest i będzie głupota połączona z chorym egoizmem.
Z samego faktu bycia mężczyzną to szacunek ci nie przysługuje. Jesteś strasznym smarkaczem jeśli tego nie rozumiesz. Skoro m.in. nie umiesz szanować innego człowieka to sam na szacunek nie zasługujesz. I nigdy nie będziesz zasługiwał jeśli się tego nie nauczysz.

Jak sobie nie życzy, żeby o jej/jego uczucie walczyć to dalej trzeba za nią/nim biegać twoim zdaniem?

ocenił(a) serial na 8

Ale historia nie jest o traumie Laury i jej szczęściu. Tylko o cierpieniach Wertera i wynikających z tego konsekwencjach. Tutaj nakreślona jest główna linia miłości zakończona niestety tragicznie, gdyby na koniec utworu Werter znalazł sobie jakąś Angelicę z którą byłby szczęśliwie związany do końca życia prawdopodobnie powieść byłaby tylko jedną z wielu w epoce. A tak jest ona dość przełomowa w romatyzmie - miłość która odbiera życie. I nie wciskaj na główny plan Laury kiedy scena opadła, proszę cię.

Nie ucierpiałby? Dziwne skoro nazywane jest najważniejszym dziełem preromantyzmu, zaczynającym w ogóle romantyzm. Stawiasz swoje wymysły przeciwko całemu literackiemu światu.
Pewnie, że była, lecz w pozytywizmie! Nie mieszaj dwóch epok. To są kompletnie różne nurty myślowe. A już zwłaszcza w Polsce w tamtym okresie.
Kamizelka jest szara, nudna, mdła, bezosobowa.. A Werter jest żywą powieścią, nacechowaną emocjami, uczuciami, wyznaniami, miłością z licznymi zwrotami fabularnymi no i.. cholera, tragicznym ale pięknym zakończeniem.

Wydajesz się nudną uczuciowo dziewczyną..
Samobójstwa z miłości dokonują ludzie niezwykle nią nacechowani, nie wyobrażający sobie dalszej egzystencji bez drugiej osoby. Dla nich nie ma "będzie ktoś inny za jakiś czas", "odpuszczę sobie". Chcą być tu i teraz z tą konkretną osobą.
Romeo i Julia?
Dlatego ludzie tak chętnie chwytają po takie dzieła, w których chcą przeczytać o miłości cenniejszej niż życie. Nie ma nic piękniejszego. I nie ma tu miejsca na twój zimny pragmatyzm, ponieważ on nie istnieje w tej materii.

Przysługuje każdemu mężczyźnie jako żywicielowi rodziny, Panu swojej kobiety i jako że spładza rosłych i zdrowych synów.
Niestety wiem, że dziś już nie myśli się w tych kategoriach, mężczyźni są obrażani wszędzie i przy byle okazji, często z samego faktu iż są mężczyznami, niestety także wielu sami siebie obrażają.
Staram się przywrócić normalność i jakiś system wartości.
Ty mi tu nie smarkaczuj, bo nie masz 60 lat tylko jesteś praktycznie moją rówieśniczką. Twoje szarogęszenie się jest w tym momencie wyjątkowo zabawne, kogo i wedle czego pouczasz. I że w ogóle kogokolwiek pouczasz. Jesteś taką samą smarkulą jak i ja :)

Wtedy trzeba szczerze porozmawiać i dać drugiej osobie spokój.

użytkownik usunięty
Jaskier16

Zarzucasz mi, że spałam na lekcjach, a nawet nie pamiętasz imienia bohaterki. Ukochaną Wertera była Lotta, a nie żadna Laura. Czyli twoim zdaniem wszystko powinno się analizować tylko od strony, od której ci się podoba? No sorry, ale nie. Należy patrzeć na całokształt. Z takim ocenianiem wszystkiego tylko od jednej strony to ty daleko nie zajedziesz. A taki zachwyt nad "miłością która odbiera życie" jest zwyczajnie chory.

Z książek powinno wyciągać się jakąś naukę, a jaki niby przykład daje Werter? Niezbyt dobry. Zwłaszcza, że jest to lektura szkolna. Młodzież z jeszcze nie w pełni ukształtowanym charakterem ma czytać o facecie, który zabił się z miłości. To nie jest chyba zbyt dobry pomysł, nie sądzisz? Zwłaszcza, że w tym wieku nie zawsze potrafi się ocenić co jest dobre a co złe. Dlatego właśnie świat by nie ucierpiał bez Wertera.
Nie rozśmieszaj mnie. Bo wybrałam coś nie z twojego ukochanego romantyzmu, to twoim zdaniem nie może być przykładem prawdziwej miłości? Miłość zawsze i w każdej epoce potrafiła być równie mocna. Zdarzyło się tylko kilku, którzy chorą obsesję uznali za miłość, a razem z nimi ludzie twojego pokroju, którzy zaczęli się tym zachwycać no i jest jak jest.
No i właśnie coś mi się przypomniało ciekawego na temat twojego ubóstwianego romantyzmu: z tego co pamiętam zachwycano się wtedy osobami chorymi psychicznie, także tego... Wnioski nasuwają się same.
Przykład prawdziwej i pięknej miłości jest mdły, a książka o facecie, który strzela sobie w łeb i nawet trafić porządnie nie umie jest taka cudowna i tak pięknie się kończy twoim zdaniem. Weź największą książkę jaką masz w domu i walnij się nią porządnie w łeb. Tylko tyle mam na ten temat do powiedzenia.

Nudną uczuciowo, bo nie mam zamiaru szanować osób, które chcą się zabijać z miłości? Nie mam pytań.
Serio tobie to imponuje czy tylko udajesz? Bo jeśli imponuje to zapłacę każdą cenę, żebyś wyjechał jak najdalej ode mnie i osób, które znam, szanuję i kocham. Nawet mogę pomóc ci się spakować i uszykować kanapki na drogę. Jeśli naprawdę masz taki światopogląd to możesz któregoś dnia zniszczyć komuś życie, zdajesz sobie z tego sprawę?
Romeo i Julia to tragedia, która właśnie pokazuje jaką głupotą jest samobójstwo z miłości. Gdyby Romeo tego nie zrobił zabrałby ukochaną i byłby z nią szczęśliwy. Poza tym, przypomnij mi, jak długo oni się znali?
Każdy lubi poczytać coś, co chwyci za serce, ale jest spora różnica między czytaniem dla rozrywki a poszukiwaniem w tym autorytetu. Trzeba wiedzieć gdzie tych autorytetów szukać, a nie bezmyślnie brać za wzór coś, co jest tak naprawdę toksyczne, bo w książce było takie "piękne".

A ty jesteś żywicielem rodziny? Masz dzieci? Nie? No to na jakiej podstawie żądasz szacunku skoro takie są twoim zdaniem kryteria? Facet, który znęca się nad żoną i dziećmi tak samo może mieć synów i zarabiać na utrzymanie domu, więc on też zasługuje na szacunek? Coraz bardziej nabieram przekonania, że ta cała dyskusja to tylko z twojej strony troll.
Skoro tak bardzo chcesz zmieniać świat to może najpierw zacznij od siebie. Nie potrafisz szanować drugiej osoby i jednocześnie żądasz szacunku właściwie z powodu pod tytułem "bo tak". Na szacunek trzeba zasłużyć swoim zachowaniem wobec drugiej osoby. Dopóki tego nie zrozumiesz to nie masz prawa oczekiwać od innych czegokolwiek.
Wiekiem jesteśmy prawie rówieśnikami, ale zauważ, że jest między nami spora przepaść jeśli chodzi o mentalność. Ty masz jeszcze do wszystkiego podejście "podręcznikowe", a ja już co nieco przeżyłam. Jeszcze wiele rzeczy przede mną i zdaję sobie z tego sprawę. Tylko że tak na przykładzie tej omawianej miłości, ja będę w stanie ocenić czy ktoś mnie kocha czy ma obsesję, a ty nawet najbardziej chorą obsesję potraktujesz jako wielką, prawdziwą miłość.
Ja rozumiem, że nie mam prawa oczekiwać szacunku "bo tak". Staram się na niego zasłużyć swoim zachowaniem. Więc dopóki nie zrozumiesz czym jest szacunek, jak go zdobyć i na czym on tak naprawdę polega, nie masz prawa nazywać się mężczyzną, bo będziesz tylko smarkaczem. Jeśli ci to poprawi humor to nazywaj mnie sobie jak chcesz, ale to nie zmieni faktu, że nawet gdy byłam w twoim wieku miałam o wiele bardziej poukładane w głowie niż ty w tym momencie.

O tym pisałam cały czas, a ty ciągle się upierałeś, że trzeba biegać za tą osobą bez względu na wszystko. Więc nie dziw się, że wyciągałam takie a nie inne wnioski.

ocenił(a) serial na 8

Wk*rwiłaś mnie teraz.
Próbowałem w ostatnim poście obniżyć temperaturę rozmowy i sprowadzić ją na normalne tory, ponieważ nie lubię kłócić się w internecie, ale nie będę tolerował obrażania.
Albo w następnym poście przeprosisz mnie i zluzujesz, a następnie przejdziemy do merytorycznej dyskusji na poważne tematy, albo będziemy cisnąć mięsem.
Bo jak na razie widzę, że jesteś tylko przemądrzałą p*zdą, widzącą najdalej czubek własnego nosa.
Delikatnie zasugerowałem ci szacunek, ale słoma wylewa się już z nogawek spodni.
Mam nadzieję, że ruszysz tym szarym łbem i wykażesz się tą inteligencją, którą się tak chwalisz i zrobisz co należy, aby to znowu była rozmowa.

ocenił(a) serial na 8

Po drugie, rzuciłaś się na mnie zarzucając mi, że nie znam twojego życia, a wypowiadam się o nim.
Więc.. ch*j o mnie wiesz. Co przeżyłem, czego doświadczyłem, kim jestem, co mnie spotkało, z czym musiałem sobie poradzić i jak wyglądało moje życie. Także łaskawie, szczym pysk.

użytkownik usunięty
Jaskier16

Prawda jest taka, że nie mam za co przepraszać. Sam miałbyś sobie sporo do zarzucenia gdybyś był chociaż trochę mniej zakochany w sobie. Może wtedy zauważyłbyś skąd wzięło się takie a nie inne moje zachowanie wobec twojej osoby. No ale jak widać wyznajesz zasadę "obrażać to my, ale nie nas". Chciałeś obniżyć temperaturę rozmowy nazywając mnie smarkaczem, nudną uczuciową osobą i żądając czegoś tonem, jakbyś miał zamiar mi zagrozić przynajmniej pobiciem? Naprawdę dziwisz się, że ci nie wyszło? I do tego teraz mnie obrażasz. Zachowujesz się po prostu jak nic niewarty śmieć.
Twój brak doświadczenia wręcz wylewa się z każdej twojej wypowiedzi, więc nie dziw się, że tak jesteś oceniany.
Dopóki sam nie zobaczysz ile masz sobie do zarzucenia, masz rację, nie odpisuj. Będę ci za to bardzo wdzięczna, bo zasługuję na lepszych rozmówców niż pseudo mężczyzna, który żąda niemal czyszczenia butów, a sam traktuje ludzi jak rzeczy.

użytkownik usunięty

*uczuciowo

ocenił(a) serial na 8

Widzisz, mamy progres. Zluzowałaś.
Mamy odmienne światopoglądy, a ty z tego powodu zaczęłaś mnie obrażać. Nie obrażam ludzi z powodu poglądów.
Powtarzam po raz wtóry - g*wno wiesz, nie wciskaj sobie, że jest inaczej.

Drobna pomyłka. Pomyliłem Lottę, z Laurą z "Kordiana".
Tyle, że zachwyca się tym cały literacki świat. Nie możesz zakłamać rzeczywistości.

Naukę można wyciągać z podręczników. Goethe nie pisał dla nas, abyśmy się czegoś z jego powieści nauczyli. Myślę, że bardziej chciał przedstawić nam życie.
Z tymi pretensjami to do MEN, a nie do mnie.
A jakieś może przykłady? Nic nie wiem o zachwycie nad osobami chorymi psychicznie.
No przykro mi, przeczytaj sobie nudną "Kamizelkę" i barwnego Wertera..

Nudna uczuciowo, ponieważ nie zatapiasz się w miłości.
Nie powiedziałem, że Werter jest dla mnie wzorem. Proszę sobie nie dopowiadać.

użytkownik usunięty
Jaskier16

Nie, mój ton zrobił się bardziej ostry z innego powodu. Jeśli dalej tego nie widzisz to albo jesteś ślepy albo niezbyt rozgarnięty. Nie mam w zwyczaju obrażać ludzi za inny światopogląd. No chyba że ten światopogląd obraża mnie w jakiś sposób lub gdy rozmówca sam mnie urazi. Masz podpowiedź. Teraz się nad sobą zastanów i czytaj wreszcie co się do ciebie pisze. Napisałam wyraźnie, żebyś odpisał dopiero gdy cokolwiek do ciebie dotrze. I coś mi się wydaje, że właśnie to ty niezbyt wiele rozumiesz z tego co tu zostało powiedziane.

Cały literacki świat? Nie sądzę. W końcu nie znasz każdego człowieka, prawda? Czy może jednak się mylę? Nie każdemu musi się podobać to samo i nie na każdego działają frazesy typu "Słowacki wielkim poetą był" jak z "Ferdydurke".

Widzisz, ale skoro piszesz jakie samobójstwo z miłości jest piękne i jaki to cudowny dowód miłości to chyba jednak to podziwiasz, a więc szukasz w tym autorytetu, nie zauważyłeś? A takich jak ty jest z pewnością więcej. Przykłady zachwytu nad osobami chorymi psychicznie? Ballada "Romantyczność" Mickiewicza. Dziewczyna wykazuje cechy szaleństwa i jeszcze wkręca sobie, że rozmawia z duchem ukochanego i gdy ktoś mówi, że zwariowała, ktoś inny jej broni jakby wierzył, że ona naprawdę rozmawia z duchem. Serio? Poza tym, z tego co pamiętam polonistka w liceum mówiła, że osoby chore psychicznie wielokrotnie były inspiracją w romantyzmie. Choroba psychiczna to straszna rzecz, a ludziom, którzy jej doświadczają trzeba pomóc a nie zachwycać się ich stanem i próbować szukać w tym czegoś pięknego. A jak ktoś tak robi to chyba sam ma nierówno pod sufitem, inaczej się tego nie da wytłumaczyć.
Przeczytałam już "nudną" "Kamizelkę", która bardzo mi się spodobała i "barwnego" Wertera, którego przeczytałam z tego co pamiętam tylko ponad połowę, bo przez cały czas miałam ochotę wywalić książkę za okno. Jedyną "barwną" rzeczą w Werterze mógłby być mój paw, którego bym puściła czytając to jeszcze raz. Z tego co wiem nie jestem w moim poglądzie osamotniona. Dziwisz się, że twierdzę, że jesteś niedojrzały? Prawdziwą miłość, troskę o drugą osobę oraz pragnienie jej szczęścia i spokoju nazywasz nudnymi, a mnóstwo jedynie słów, użalanie się nad sobą i zapewnienie "ukochanej" życia z wyrzutami sumienia uważasz za coś pięknego i barwnego. Dość szczeniackie podejście. Z taką mentalnością to ty nie zbudujesz trwałego związku.

Zatapianie się w miłości a zachwyt nad idiotami zabijającymi się z najczęściej rzekomej miłości to dwie różne rzeczy, więc nie wymyślaj sobie wniosków na podstawie własnego widzi mi się.
Nie powiedziałeś, ale się zachwycasz jego samobójstwem, co jakbyś nie zauważył jest co najmniej chore.

ocenił(a) serial na 8

"Przykład prawdziwej i pięknej miłości jest mdły, a książka o facecie, który strzela sobie w łeb i nawet trafić porządnie nie umie jest taka cudowna i tak pięknie się kończy twoim zdaniem. Weź największą książkę jaką masz w domu i walnij się nią porządnie w łeb."

"zapłacę każdą cenę, żebyś wyjechał jak najdalej ode mnie i osób, które znam, szanuję i kocham. Nawet mogę pomóc ci się spakować i uszykować kanapki na drogę. Jeśli naprawdę masz taki światopogląd"

"Z samego faktu bycia mężczyzną to szacunek ci nie przysługuje. Jesteś strasznym smarkaczem jeśli tego nie rozumiesz."

Pierwsze z brzegu 3 przykłady obrażania za sam światopogląd.
Myślisz nie tak jak ja?
- Walnij się książką w łeb
- Zapłacę abyś zniknął byle dalej ode mnie
- Jesteś smarkaczem
Żadne z powyżej wymienionych przekładów nie dotyczy bezpośrednio ciebie tylko omawianego przeze mnie tematu.
Ja cię zjechałem po tym, gdy zaczęłaś mnie obrażać. A "nudna uczuciowo" to nie obraza.

"Cierpienia Młodego Wertera" zostały okrzyknięte powieścią epistolarną, najlepszą książką Goethego i dziełem rozpoczynającym romantyzm w Europie Zachodniej.
No, ja tej powieści nie nadałem takich odznaczeń.

Nie dopowiadaj sobie, bo ja też zacznę. Wtedy rozmowa nie ma sensu.
NIGDZIE nie napisałem, że samobójstwo z miłości jest piękne.
Nie, nie szukam w tym autorytetu.
Chcesz powiedzieć, że romantyzmem zachwycali/ają się osoby chore psychicznie?
Po pierwsze, nie wmówisz mi, że pozytywizm to barwny w kulturze okres rozkwitu językowego. Bo tak nie było! Pozytywistyczna "Kamizelka" napisana jest nudną, nieciekawą treścią. I nie chodzi tu o fabułę, a o formę utworu. Przykładowo napisana w pozytywizmie przez Orzeszkową "Nad Niemnem" miłość Justyny Orzelskiej i Janka Bohatyrowicza była już dużo lepiej przedstawiona. Chodzi o treść! Nie o fabułę.
Po drugie, książkowych rewelacji Wertera czy kogokolwiek innego nie utożsamiam w życiu prywatnym! To, że zerwie ze mną dziewczyna, nie znaczy że strzelę sobie w łeb, przyjadę po nią do domu rywala, czy będę terroryzował ją z bronią w ręku. Nie!
Ludzie, rozróżniajmy - treść filmowa, literacka; a prawdziwe życie.

Wspominałaś, że powinniśmy uszanować czyjąś decyzję, uczucia i nie biegać za kimś.
A co jeśli nie potrafimy o tej osobie zapomnieć?
Utrata jej unieszczęśliwiła nasze życie.

użytkownik usunięty
Jaskier16

Miałam rację.

Miałam rację po raz drugi.

Miałam rację po raz trzeci. Sprzedane że tak się wyrażę. Jeśli ktoś się tutaj wypowie kiedykolwiek kto będzie miał chociaż trochę rozsądku, przyzna mi rację. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości.
Poza tym, dalej wypowiadasz się, a w dalszym ciągu nie rozumiesz o co tak naprawdę chodzi. Serio, gratulacje. Bez komentarza.

Została okrzyknięta powieścią epistolarną. WOW, serio, mega tytuł, patrząc na fakt, że było to pisane jakby na podstawie listów... Bez komentarza po raz kolejny. Zaczęło to okres w którym modne było strzelanie sobie w łeb. Jest się czym chwalić, serio.

Sam pisałeś, że Werter jest tak barwną postacią, co oznacza, że się nim zachwycasz. Właśnie wyparłeś się swoich własnych słów.
To że coś jest napisane w bardziej racjonalny i stonowany sposób nie znaczy że jest nudne i beznadziejne. Serio, ogarnij się.

Jeśli nie umiesz o kimś zapomnieć to nie znaczy, że masz prawo zatruwać tej osobie życie. Może to okrutne, ale prawda jest taka że to twój problem.

ocenił(a) serial na 8

Albo jesteś zwyczajnie tępa albo udajesz.
Takie "miałam racje" to możesz sobie wołać na targu.

Umysłowa porażka.

Tak, napisałem że jest barwną postacią, a nie że się zachwycam.
...

Potrafisz już tylko rzucać frazesy "ogarnij się". Poległaś na prawie każdym polu. Miej honor i przyznaj się do porażki, cześć.

użytkownik usunięty
Jaskier16

I kto to mówi?
Taka prawda. Osoby, które zachwycają się samobójstwami z "miłości" są zwyczajnie niebezpieczne dla otoczenia. A ktoś kto żąda szacunku nie rozumiejąc w jaki sposób się go uzyskuje jest jak dzieciak rzucający się i wrzeszczący, że on chce cukierki. Jak z tej reklamy "use condoms".

Umysłowa porażka? Owszem, twoja.

Miałeś przemyśleć swoje poglądy i jak widać dalej tego nie zrobiłeś, bo znowu zaprzeczasz sam sobie.

Skoro piszesz kompletne głupoty to co innego mam pisać niż "ogarnij się"? Przestań być taki monotematyczny to będę mogła pisać coś innego. Co do honoru to ty już dawno temu pokazałeś, że go nie masz. Do jakiej niby "porażki" ja mam się przyznać? Do umiejętności patrzenia na świat w niekrzywdzący nikogo sposób? Czy może widzenia rzeczy takich jakimi są bez naginania faktów wedle własnego uznania? Rzeczywiście, porażki jakich mało.

ocenił(a) serial na 8

Pani, pier*olisz Pani..
W kółko to samo ci się nawinęło o zachwycaniu i zaprzeczaniu. Chcesz to ci pożyczę słownik, już ty będziesz wiedziała co z nim zrobić.
Prawda jest taka, że rozjechałem cię na łopatki i nie wiesz nawet co odpisać, to samo wciąż gadasz i powoli robi się to nie tylko śmieszne, a żałosne.
Kończ Waść, wstydu oszczędź ;)

użytkownik usunięty
Jaskier16

Jak już wcześniej pisałam, nie bądź taki monotematyczny to nie będę się musiała powtarzać.
Tak sobie chłopczyku wmawiaj to może ci się humor poprawi :). Bo ja się nie czuję "rozjechana na łopatki" ani tym bardziej nie odczuwam, żebym nie wiedziała co odpisać. Wręcz w niektórych momentach muszę się hamować, bo znowu byś zaczął z płaczem bluzgać i żądać szacunku, który ci się nie należy.

A "kończ Waść, wstydu oszczędź" z tego co pamiętam powiedział Kmicic, który właśnie przegrywał walkę, więc sam się właśnie mój drogi przyznałeś do porażki ;). Żegnam i porządnego kopa w dupę ci życzę, żebyś się wreszcie życia nauczył ;).

ocenił(a) serial na 8

Potrafisz przedstawić coś logicznego poza pustymi frazesami "miałam racje"?
Oceniasz ludzi za ich gust na podstawie - "jak ktoś się zachwyca Werterem to jest chory umysłowo", nie potrafisz nawet dać kontrargumentu.
Żyjesz w swoim świecie w którym ciągle wygrywasz i robisz z siebie biedną dziewczynę która tyle doświadczyła choć jesteś parę lat starsza, haha.
Weź się puknij w czoło ;)
Albo zacznij toczyć dyskusje na poziomie, albo..
Chyba, że już nie potrafisz. Umiesz tylko rzucać puste frazesy, to cześć.

użytkownik usunięty
Jaskier16

Chłopcze, czy ty kiedyś weźmiesz przykład z jakichś drzwi albo okien i się zamkniesz?

ocenił(a) serial na 8

Hahahaha, ogarnij rozczochraną, bo nie masz 60 lat, idiotko.
Bożeeee, co za ludzie.
No masakra.

użytkownik usunięty
Jaskier16

Właśnie pokazujesz klasę, chłopczyku.

ocenił(a) serial na 8

A ty głupotę i zadufanie.
Żałosny partner do rozmowy.

użytkownik usunięty
Jaskier16

Widzę, że zacząłeś pisać o sobie. Fajnie, tylko że nie musisz w to wciągać osób trzecich. Przestań wreszcie truć, bo od razu widać, że tylko szukasz spiny.

ocenił(a) serial na 8

Nie jestem zadufany, ani głupi.
Usilnie starałem się porozmawiać z kimś kto żyje w swoim świecie - ładnie mówiąc.
To ty obrażasz, wyzywasz ludzi za to, że myślą inaczej.
Nie potrafisz zaakceptować, że ktoś może myśleć inaczej tylko dalej brniesz w g*wno.
Konia z rzędem dla twojego faceta, bo ja nie wiem jak można wytrzymać dłuższy czas z taką ignorantką, która ciśnie każdego bo nie ciekawi kogoś jakaś książka.
Do bani jesteś.

użytkownik usunięty
Jaskier16

To ty tutaj żyjesz w swoim świecie najwyraźniej, bo kompletnie nie rozumiesz co się do ciebie pisze.
Po raz kolejny: zacznij wreszcie myśleć to może zrozumiesz za co ci się ode mnie dostawało. Poza tym, jak to mówią, przyganiał kocioł garnkowi. Sam co chwilę mnie obrażasz, więc nie zgrywaj już takiego poszkodowanego.
Ja przynajmniej kogoś mam w przeciwieństwie do ciebie. Do tego mój najlepszy przyjaciel i większość znajomych z którymi spędzam czas to przedstawiciele płci męskiej. Jakoś ani mój chłopak, ani przyjaciel, ani znajomi na mnie nie narzekają, więc chyba jednak coś jest nie tak z twoim postrzeganiem rzeczywistości. No i z twoją osobą skoro musisz wyzywać kobietę, żeby poczuć się lepiej. Ja bym się na twoim miejscu nie dziwiła, że żadna cię nie chce. Karma wraca.

ocenił(a) serial na 8

Nie obrażam kogoś za jego poglądy. Obelgami odpowiadam za obelgę.
Czuję się jakbym rozmawiał z 9 letnią lekko upośledzoną dziewczynką, której trzeba wszystko tłumaczyć, a jak wypomnisz jej jaka jest głupiutka to tupnie stópką i zadrze do góry nosek :)
To nawet urocze.
Kochana dziewczynko, obecnie mam znacznie pilniejsze zadania jak nauka, a na babki przyjdzie czas. Oj ty, ty..
Życie przed tobą :) Obyś się nauczyła mądrego jeszcze..

użytkownik usunięty
Jaskier16

Tak sobie chłoptasiu wmawiaj ;).
A teraz wracaj wreszcie do swoich zabaweczek i nie zawracaj ludziom głowy.

ocenił(a) serial na 9
Jaskier16

Katherrine ma rację. Jose Luis nie był warty funta kłaków. Alejandro przynajmniej miał jakieś przemyślenia i starał się nie popełniać więcej błędów. Jose Luis tylko płakał jaki to on jest nieszczęśliwy i żądał żeby z tego powodu wszyscy tańczyli jak im zagra.

A ty Jaskier16, jak już zaczniesz komuś wmawiać, że jakiś psychol ma prawo bezkarnie szantażować samobójstwem i to jest wyłącznie winą szantażowanego, to nie dziw się później, że będziesz źle traktowany. Nikogo do miłości nie zmusisz, pogódź się z tym zanim zniszczysz życie osoby, którą rzekomo pokochasz.

ocenił(a) serial na 8
KuliLuliKuli

Alejandro miał przemyślenia zwłaszcza kiedy cały czas utrzymywał kontakt z Marią. Za to Jose Luis gdy już pogodził się ze stratą ukochanej pomagał im cały czas ostatecznie idąc nawet za Alejandra do więzienia.
Jose Luis nie szantażował samobójstwem, a jedynie ostrzegł Montserrat, że jeśli jeszcze raz złamie przysięgę to zabije jej kochanka i ją. Wynika to zapewne z mentalności Meksykanów, która jest dość konserwatywna w tym względzie.

ocenił(a) serial na 9
Jaskier16

Przemyślał sprawę po potyczce z Jose Luisem, po rozmowie z matką i po wynikach testów DNA. Wtedy już kontaktów z Marią nie utrzymywał i ufał przede wszystkim żonie. Ostatecznie to Jose Luis ukrył przed Montserrat, że Alejandro żyje, żeby za niego wyszła, a później zatruwał im życie gdy od niego odeszła. Jego córka musiała prawie umrzeć, żeby się ogarnął. To całe posyłanie za nią goryla, próby odebrania jej dziecka i chowanie się w jej samochodzie, żeby ją nastraszyć to twoim zdaniem pogodzenie się ze stratą Montserrat?

Czy ty umiesz czytać? To ty zacząłeś wmawiać Katherrine, że to jej wina, że jakiś koleś ją szantażował, a później się dziwiłeś, że jest nieprzyjemna. I tak była spokojna. Serio, minął rok, a u ciebie żadnych przemyśleń?

ocenił(a) serial na 8
KuliLuliKuli

O pogodzeniu ze stratą miałem na myśli ślub Montserrat i Alejandra.
Ukrył, nie ukrył - z perspektywy Jose Luisa jego były rywal leżał w śpiączce od siedmiu lat na innym kontynencie, podczas gdy on ostatnie lata spędził za niego w więzieniu biorąc na siebie winę zatuszowania brudnych pieniędzy. Teraz gdy Montse pogodziła się ze stratą męża, gdy powoli znów zaczęli się dogadywać, Alvarez dostrzegł szansę na wspólne życie z nią. Konia z rzędem jeżeli znajdzie się na świecie taki uczciwy człowiek i powiedziałby na miejscu Jose Luisa Montserrat iż jej były mąż (wtedy w świetle prawa nie był Almonte) jest warzywem w Argentynie.
Od zawsze kochał Montserrat więc nie dziwię się, że zataił tę rzecz - uczucia wzięły górę to oczywiste. Przypuszczał zapewne, że skoro od 7 lat leży w śpiączce to i może już nigdy się nie obudzi.
Nie usprawiedliwiam późniejszych czynów Jose Luisa - sam nawet byłem zdziwiony jak agresywny jest w stosunku do Montserrat, lecz przez pewien czas działał pod wpływem silnych emocji. A to miało tylko pokazać, iż Alejandro Almonte i Jose Luis Alvarez są prawie identyczni. Przypominam, że Alejandro był takim samym furiatem gdy poślubił Montserrat, szybko wpadał w gniew i tak samo działał w przypływie emocji.
Ja jestem całym sercem za Jose Luisem między innymi dlatego iż dla swojej ukochanej był gotowy na wszystko - nie jak Alejandro, który podwinął ogon i uciekł przed policją zostawiając w Meksyku żonę i dziecko. Oczywiście późniejsza zazdrość zrodziła również wiele nieprzyjemnych sytuacji.

ocenił(a) serial na 9
Jaskier16

Przypominam, że w dniu ślubu dowiedział się, że Alejandro się obudził. Nawet jeśli byłby dalej w śpiączce, Jose Luis nie miał prawa zatajać czegoś takiego przed Montserrat. Skoro ją kochał to najważniejsze dla niego powinno być to czego ona chce. Dobrze wiedział, że od razu pojechałaby do Argentyny, żeby czuwać przy łóżku Alejandra. Doskonale wiedział, że moment w którym Montserrat pozna prawdę będzie końcem jego małżeństwa. Wykorzystał jej niewiedzę do własnych celów. To było po prostu obrzydliwe. To że coś dla niej zrobił nie jest usprawiedliwieniem. Nie wychodzi się za mąż z wdzięczności.
Oczywiście, że nie usprawiedliwiasz Jose Luisa. Ty z reguły milczysz o jego złym zachowaniu demonizując co chwilę Alejandra. Nie widzisz ogromnej różnicy między nimi: Alejandro wyciągał wnioski i nie popełniał tych samych błędów. Potrafiłby usunąć się z życia Montserrat gdyby po rozwodzie wybrała Jose Luisa. Jose Luis po rozwodzie robił wszystko, żeby zatruć życie państwa Almonte.
Alejandro musiał uciekać ze względu na Nadię, Victora i ich dziecko. Do tego strzelano do nich. Gdyby nie uciekł naraziłby na niebezpieczeństwo nie tylko siebie, ale i swoich przyjaciół, w tym ciężarną kobietę. Jose Luis też uciekł gdy groziło mu więzienie już jako zarządcy i zostawił Montserrat z gniewem Alejandra. Czy ty naprawdę nie widzisz jak bardzo strzelasz sobie w stopy swoim brakiem obiektywizmu?

ocenił(a) serial na 8
KuliLuliKuli

"Przypominam [...] celów." - zgadzam się ze wszystkim do tego miejsca. Tak jak mówiłem, oddał Montserrat swojemu rywalowi kilkakrotnie, tym razem uczucie i chęć własnego szczęścia wzięła górę.
To, że zatruwał życie Almonte to jest bzdura KuliLuliKuli, gdy po urodzeniu dziecka Montserrat zdecydowała się wyjść za Alejandra Jose Luis cały czas im pomagał w walce z Pedrem Mediną. Ten zatruwający życie Jose Luis, dzięki któremu Alejandro nie spędził reszty życia w więzieniu, gdy ten próbował go zabić na plaży? Z bólem serca zrezygnował wtedy z ukochanej i zaopiekował się chorą Angelicą.
Ja demonizuję Jose Luisa dlatego, że Ty robisz to samo z Alejandrem. Nikt nie musi być tylko za Alvarezem pytanie brzmi: "A obecne tutaj panie, na miejscu Monserrat kogo by wybrały? Przystojnego marynarza, czy bogatego zarządcę? I dlaczego?"

"Jose Luis też uciekł gdy groziło mu więzienie już jako zarządcy i zostawił Montserrat z gniewem Alejandra"
Po pierwsze primo - Jose Luis nie chciał zostawiać ukochanej, ale zarówno Montserrat jak i Alejandro nalegali aby Alvarez uciekał.
Po drugie primo -Alejandro nie wiedział wtedy jeszcze kim naprawdę był jego zarządca, dowiedział się dopiero dużo później - Jose nigdy nie zostawiłby w takiej sytuacji Montserrat samej.
I po trzecie primo ultimo - Jose Luis Alvarez zdał sobie już wtedy sprawę, że stracił Montserrat, która jest z Alejandrem z miłości i nic już na hacjendzie po nim.

Tak apropo's strzelania w stopy - kto według Ciebie jest ważniejszy? Przyjaciele? Czy żona z dzieckiem oraz odzyskana po latach mama? Hm? Przecież Victor mógł sam odlecieć ze swoją kochanką. A strzelano do nich, bo chcieli wywieźć z kraju żonę burmistrza.

ocenił(a) serial na 9
Jaskier16

I powtarzasz to co robiłeś w rozmowie z Katherrine - uprzedmiotawiasz kobiety. Montserrat nie była przedmiotem, którym można swobodnie dysponować, żeby ktoś mógł ją komuś "oddać".
Trochę źle się wysłowiłam - powinno być po unieważnieniu małżeństwa Jose Luisa i Montserrat. Wtedy musisz przyznać, że zatruwał im życie. Po wyrzuceniu Montserrat z hacjendy on cały czas interesował się nią. Gdyby go nie okłamała, że Alejandro jej wybaczył, pewnie nie byłoby tego ślubu z Angelicą. Nawet po ślubie biegał za Montserrat, mówił, że ją kocha, po czym wracał do Angelici i okłamywał ją, że już nie kocha Montserrat. Nieważne, że Angelica miała niedługo umrzeć - to była zdrada. Tym okrutniejsza, że Jose Luis wiedząc, że dni Angelici są policzone, cały czas skupiał się na Montserrat.
Chyba czegoś tu nie rozumiesz. Demonizować - widzieć sprawę w przesadnie złym świetle. Ja Jose Luisa nie demonizuję, przez cały czas staram się być obiektywna. Nie usprawiedliwiam zachowań Alejandra, ani razu tego nie zrobiłam. Widzę jedynie, że Alejandro wyciąga wnioski i nie popełnia tych samych błędów, a Jose Luis po całej tej historii z układem Almontego i Gracieli, oszustwem i wymuszonym małżeństwem powinien sam zobaczyć, ile złego przez to się wydarzyło i nie iść tą drogą. Wolał jednak zrobić to samo tylko w o wiele gorszej wersji.
Po pierwsze: Montserrat nalegała, żeby wyjechał niemal tuż po jego przyjeździe. Wtedy tłumaczył się, że nie może jej zostawić samej z jego ewentualnym gniewem. Nagle jednak zmienił zdanie, bo miał trafić do więzienia. A wtedy już wiadomo było, że od razu zorientują się, że podszywał się pod zarządcę.
Po drugie: Skoro Antonio Olivarez też był poszukiwany to było oczywiste, że wszystko dość szybko wyjdzie na jaw w czasie śledztwa. Wcale nie tak dużo później. Czas nie był podany, jednak nie mogło upłynąć go dużo. Brzuszek Montserrat nawet nie zdążył się zaokrąglić, więc podejrzewam, że minęło może nawet tylko kilka/kilkanaście dni.
Po trzecie: Nic po nim na hacjendzie? A przecież dopiero co musiał tam zostać, żeby skupić na sobie gniew Alejandra i ochronić Montserrat. W tym momencie sam pokazałeś jego hipokryzję.

Przyjaciele i rodzina są z reguły najważniejszymi osobami w życiu. Nigdy nie powinno się między jednymi a drugimi wybierać czy decydować kto jest ważniejszy. Alejandro czekał do ostatniej chwili i tak naprawdę przez to mieli ten wypadek. Gdyby odlecieli od razu, ludzie Basurto mogliby co najwyżej popatrzeć na maleńki punkcik na niebie. W tamtej chwili musieli przede wszystkim ochronić Victora i Nadię. Montserrat, Rosario i Laurita mieli ściągnąć do siebie później.

ocenił(a) serial na 8
KuliLuliKuli

"Oddać" jako przenośnia - zrezygnował z niej. I tak, to prawda początkowo zatruwał im życie i okłamywał Angelicę, ale na samym początku gdy się z nią wiązał to powiedział jej iż niezależnie od wszystkiego Montserrat pozostanie kobietą jego życia i zawsze będzie ją kochał, czyli Angelica wiedziała "w co się pakuje".
Nie prawda, Montserrat na hacjendzie była rozerwana pomiędzy uczuciem do dwóch mężczyzn, wyznała to nawet na spowiedzi. Chciała być wierna mężowi, lecz gdy widziała Jose Luisa obok to odżywały w niej wszystkie uczucia do niego, była nawet zazdrosna o Angelicę na początku. Nalegała żeby wyjechał, bo bała się że w końcu mu ulegnie, albo o zarządcy dowie się Alejandro i dojdzie do tragedii.
Pamiętam jak rozmawiał ze swoim przyjacielem. Był na hacjendzie dopóty, dopóki miał nadzieję, że ucieknie z nim Montserrat.

ocenił(a) serial na 9
Jaskier16

Ta przenośnia nie brzmi jednak zbyt dobrze, musisz to przyznać. Fakt, Angelica wiedziała w co się pakuje, jednak mimo wszystko postępowanie Jose Luisa nie było w porządku. Ożenił się z nią, powinien być wierny żonie zamiast biegać za byłą i wyznawać jej miłość. To wyglądało tak jakby tylko czekał na śmierć Angelici.
Na początku była rozdarta pomiędzy Jose Luisem a Alejandrem, jednak z czasem uczucie do Jose Luisa osłabło. Jedynym mężczyzną z którym chciała być był Alejandro. Gdy mąż poznał prawdę błagała go, żeby ją wysłuchał. Gdy wróciła do rodziców nie chciała wracać do relacji z Jose Luisem.
Raczej zostałby tam dłużej gdyby nie to, że Olivarez był poszukiwany. Montserrat prosiła go o wiele wcześniej, żeby wyjechał, jednak nie robiło to na nim wrażenia.

ocenił(a) serial na 8
KuliLuliKuli

Katherrine do dyskusji o telenoweli zaczęła wprowadzać prywatę - stwierdziła, że skoro jest 2/3 lata starsza to zna się perfekcyjnie na życiu i z każdą adnotacją coraz bardziej się wywyższała, będąc przy tym impertynentką i straszną hipokrytką.Jedną z największych na świecie powieści epistolarnych sprowadzała do poziomu nowel dorabiając do tego własną ideologię, nie widziała przy tym różnicy pomiędzy dwiema skrajnymi epokami jak ckliwy romantyzm i pragmatyczny pozytywizm.

ocenił(a) serial na 9
Jaskier16

Czytałam całą dyskusję i z tego co widziałam to ty wprowadziłeś prywatę pisząc, że utożsamiasz się z Jose Luisem. Nie dziwię się, że próbowała sprowadzić cię na ziemię widząc, że potencjalnie jesteś taką samą osobą jak ktoś kto ją skrzywdził. Rzeczywiście powinieneś się nad sobą zastanowić skoro dla ciebie samobójstwo z miłości jest piękne.
Od kiedy między 20 a 25 są 2/3 lata różnicy? Chyba powinieneś wrócić do szkoły. Bez wątpienia jest osobą, która przeszła traumę, do tego pisała coś o długim związku. Ważniejsze dla niej jest oddanie i troska o ukochaną osobę niż romantyczne wierszyki. Nie da się ukryć, że jest od ciebie o wiele dojrzalsza. Nie dziwię się, że zaczęła się do ciebie odnosić w zły sposób skoro próbowałeś wmówić jej, że to jej wina, że jakiś kretyn chciał ją w taki sposób zmusić do bycia ze sobą. Domyślam się, że i tak wiele razy się obwiniała niepotrzebnie o jego zachowanie, a wyjście z tego stanu zapewne nie było zbyt łatwe. I tak była spokojna, wierz mi. Widziałam taką sytuację na własne oczy. Zresztą, nie graj takiego pokrzywdzonego. Sam odzywałeś się do niej w sposób, za który powinieneś się wstydzić jako mężczyzna. Tak krzyczałeś o twoim "prawie do szacunku" nie wynikającym tak naprawdę z niczego, bo pokazałeś, że nie zasługujesz na ten szacunek, a teraz wytykasz Katherrine rzekomą hipokryzję. Po prostu śmiech na sali. Bez obrazy, ale taka jest prawda.
Ty kompletnie nie zrozumiałeś o co chodzi. Ona porównała miłość w dwóch różnych utworach. I właśnie przede wszystkim widziała i pokazała różnicę między tymi epokami. Myślisz, że w pozytywizmie ludzie nie kochali, nie pragnęli miłości? W każdej epoce ludzie odczuwają dokładnie tak samo, różni się jedynie trend w czytanych/oglądanych/słuchanych dziełach. Dlatego oba dzieła jak najbardziej można porównać. Tutaj muszę się zgodzić, że lepiej brać przykład z "nudnej" twoim zdaniem "Kamizelki", niż z "barwnego" Wertera. Też wolałabym mężczyznę, który przesuwałby sprzączkę od paska, żebym się nie martwiła, niż kogoś kto wiedząc o moich zobowiązaniach zaangażowałby się mimo wszystko, a na koniec zabiłby się niszcząc mi w ten sposób życie. Poza tym, zdaje się, że w pewnym momencie Werter próbował zgwałcić Lottę, więc tym bardziej nie chciałabym mieć z takim człowiekiem do czynienia.

ocenił(a) serial na 8
KuliLuliKuli

Utożsamianie się z fikcyjnym bohaterem to nie życie prywatne. Za to pytanie o wiek i wywyższanie się z tym związane już nim jest - skoro jesteś młodszy o 5 lat to ja przeżyłam dużo więcej od ciebie.
Ja sprowadziłem ją tylko brutalnie na ziemię, ponieważ z każdym komentarzem coraz bardziej zaczęła się szarogęsić. Nigdzie nie napisałem, iż samobójstwo z miłości jest piękne - nie, nie jest, jest tragiczne.
"Ale historia nie jest o traumie Lotty i jej szczęściu. Tylko o cierpieniach Wertera i wynikających z tego konsekwencjach. Tutaj nakreślona jest główna linia miłości zakończona niestety tragicznie, gdyby na koniec utworu Werter znalazł sobie jakąś Angelicę z którą byłby szczęśliwie związany do końca życia prawdopodobnie powieść byłaby tylko jedną z wielu w epoce. A tak jest ona dość przełomowa w romatyzmie - miłość która odbiera życie. I nie wciskaj na główny plan Lotty kiedy scena opadła, proszę cię."
Tego byłem uczony na rozszerzonych lekcjach polskiego, nie każ mi wszystkiego tłumaczyć po raz enty.
Dobrze, to co przeżyła to jej sprawa. Ale nie musiała wmawiać mi, że ja niczego nie doświadczyłem, ponieważ mnie nie zna.
Bardzo trudno jest porównać 'Cierpienia młodego Wertera" Johanna Wolfganga von Goethe do 'Kamizelki' Bolesława Prusa z kilku powodów. Nie wchodząc nawet w prywatne sympatie co do dzieł literackich - Kamizelka ma 7 stron, Cierpienia 9 razy więcej; są pisane w dwóch odmiennych epokach tak jak wspominałem, czyli pisarze w nich żyjący inaczej konstruowali fikcję literacką; Kamizelka jest szkicem z życia codziennego ubogich mieszkańców Warszawy, narrator odtwarza jej historię na podstawie wyglądu i retrospektywnie ujętych obserwacji życia jej poprzedniego właściciela; Werter cierpi i – mimo że zaznał miłości – do końca pozostaje nieszczęśliwy. Także Gustaw z IV części Dziadów Adama Mickiewicza ma podobny dylemat. Po ślubie swojej ukochanej postanawia popełnić samobójstwo - też romantyzm.
Wielka, często TRAGICZNA (tak, wiem!) miłość w kontraście do choroby i skrytego okazywania uczuć.

ocenił(a) serial na 9
Jaskier16

Tylko że to utożsamianie się z bohaterem wpływa na twoją ocenę sytuacji. Skoro nie potrafisz być obiektywny z osobistych pobudek to znaczy, że jest to prywata. Ty przez cały czas wywyższasz Jose Luisa, jednocześnie demonizując Alejandra, tylko dlatego że czujesz się jak Jose Luis i być może miałeś jakiegoś rywala, którego "twoja Montserrat" wybrała zamiast ciebie i dlatego "mścisz się" przypisując Alejandrowi najgorsze cechy. Poleciłabym ci raczej odrzucić takie rozważania. Tylko zrobisz sobie nimi krzywdę. Do tego zdecydowanie przesadzasz z tym uwielbieniem Jose Luisa i wygląda to nieco śmiesznie. Z perspektywy obserwatora wygląda to tak jakbyś rozpaczał nad jego losem i przeklinał scenarzystów, że napisali serial inaczej niż byś chciał.
Tylko że ona przeżyła więcej od ciebie i to jest bardzo widoczne. Ty patrzysz na to co jest "piękne" w książkach, ona na to co jest dobre i bezpieczne w życiu. Nie dziw się, że zostałeś potraktowany jak smarkacz, bo tak się wtedy zachowywałeś. Zwłaszcza z tym całym twoim żądaniem szacunku, "bo jesteś mężczyzną i kropka" podczas gdy sam nie okazałeś szacunku kobiecie. To było zachowanie typowego gówniarza, który zobaczył pierwszy włos na brodzie i już ogłasza wszem i wobec, że jest mężczyzną i samcem alfa. To ciebie powinno się sprowadzić na ziemię, Katherrine znajdowała się w odpowiednim punkcie. I nie chcę się kłócić czy cię obrazić, chcę ci jedynie otworzyć oczy.
Najpierw napisałeś, że słowa Jose Luisa "bez ciebie czuję się martwy" są piękne i upierałeś się przy tym przez kilka postów. Od momentu pojawienia się Wertera w dyskusji bez przerwy pisałeś jaka jego miłość była wielka i cudowna, a on sam barwny i niesamowity. Zdaje się, że pisałeś też coś o "cudownym dowodzie miłości". Naprawdę nie widzisz skąd wnioski, że uważasz jego samobójstwo za coś pięknego?
Bo historia jest o Werterze, więc patrzmy tylko na Wertera? Trochę się to kupy nie trzyma. I nie ma znaczenia czy miałeś polski rozszerzony czy nie, bo "Cierpienia młodego Wertera" omawia się również na poziomie podstawowym. I z tego co pamiętam, każdą lekturę omawiało się wielowymiarowo, a nie tylko z jednej perspektywy. Najprawdopodobniej miałeś nawiedzonego nauczyciela, który zachwycał się romantyzmem i nakładł ci głupot do głowy, zamiast podejść do sprawy wychowawczo i porozmawiać z wami o tym, że samobójstwo nie jest rozwiązaniem i przede wszystkim, jakie szkody wyrządziłoby bliskim osobom. No i kolejna hipokryzja - miałeś pretensje, że Katherrine podkreślała to, że jest starsza i przeżyła nieco więcej, a sam właśnie uważasz się za wszechwiedzącego tylko dlatego, że miałeś polski na poziomie rozszerzonym, chociaż Werter był omawiany również na podstawie.
Jak już wcześniej pisałam, to że mało przeżyłeś było widoczne jak na dłoni. Sam pomyśl jak to wygląda. Katherrine powołała się na przykład z życia, ty na przykład z książki. Samo to pachnie brakiem doświadczeń. I wybacz, ale to że dziewczyna cię nie chciała to nie jest jakieś piorunujące doświadczenie, dzięki któremu wiesz jak życie może być brutalne. Każdy przynajmniej raz w życiu przeżył odrzucenie i musiał się z tego podnieść. Po czasie i tak z reguły okazuje się, że to nie było to.
Co z tego, że jedno z dzieł jest bardziej a drugie mniej obszerne? W obu przypadkach historia jest pełna. Co z tego, że były napisane w odmiennych epokach? Tym bardziej powinno się je porównywać. Tego typu tematy były podejmowane między innymi w wielu pracach maturalnych, ale z pewnością nie tylko. Inny sposób opisu wydarzeń? Co z tego? W obu przypadkach mamy historie miłości i dlatego oba dzieła można na tej podstawie porównać w kontekście różnego okazywania uczuć. W Werterze mamy do czynienia przede wszystkim z egoizmem. Werter skupia się głównie na sobie i swoich odczuciach. Oczekuje, że dla niego Lotta zmieni swoje uczucia i odrzuci zobowiązania. Sprawia jej tym wielki ból i niszczy jej życie. Małżeństwo z "Kamizelki" doświadczyło wielkiego nieszczęścia - choroby męża. Żona widząc niepokój męża, chce chociaż na chwilę go uszczęśliwić i przerabia kamizelkę, czyli powiedzmy "wyznacznik" jego choroby. Nagle okazuje się, że mąż również nie chciał martwić żony, więc też zwężał kamizelkę. Wiadomym było, że takie zabiegi nie sprawią, że choroba ustąpi, chodziło im jednak o chociaż chwilę spokoju współmałżonka i szczęścia w ostatnich dniach życia męża. Takie porównanie uważam za jak najbardziej na miejscu.

ocenił(a) serial na 8
KuliLuliKuli

Nie, nie, w telenoweli niczego bym nie zmieniał. Jest bardzo dobrze napisana. Jose Luis podoba mi się przede wszystkim dlatego, że dla ukochanej gotowy jest na wiele poświęceń - dziwi mnie, że nie jesteście zachwycone tak oddaną postawą mężczyzny. Z mojej perspektywy Alejandro zawsze wszystko dostawał często kosztem Jose.
"Książę przyjechał po księżniczkę, a ta strzeliła focha i się odkochała. Ja na pewno nie postąpiłabym tak. Chciałabym żeby ktoś mnie tak amo jak on ją." pisała petit_fleur. Alejandro zachowywał się przez cały czas jak egoista, a gdy Alvarez raz zataił informację i został zdradzony przez Montse po raz drugi to wieszacie na nim psy. Uważam, że to niesprawiedliwe, aczkolwiek staram się być bezstronny.
Telenowela jak sinusoida zdarzeń - na początku Alejandro zły, a Jose Luis bezwzględnie oddany; na koniec Alejandro wzorowy partner i ojciec, a Jose Luis rozsierdzony egoista. Bardzo podoba mi się taka mieszanka charakterów, niezależnie od tego, który z nich był lepszy (i czy w ogóle był).
A szacunek należy się każdemu. Nie z racji płci, a z faktu bycia człowiekiem. Szanujmy się nawzajem i swoje poglądy.

ocenił(a) serial na 9
Jaskier16

Początkowo rzeczywiście bardzo mu współczułam. Przestałam w momencie gdy biegał za Montserrat, a po chwili wracał do coraz słabszej Angelici i ją okłamywał. Późniejsze zachowanie Jose Luisa pokazało, że nie robił tego wszystkiego bezinteresownie. Bez przerwy powtarzał ile on wycierpiał i jak to jemu należy się szczęście. Oczywiście miał rację, bo na szczęście zasługiwał, ale źle się do tego zabrał. Zamiast iść do Gracieli i jej płacić powinien był sam starać się o uczucie Montserrat, a później powiedzieć jej prawdę o śpiączce Alejandra. Wiadomo było jaką decyzję by podjęła, ale czy to jak postąpił przyniosło mu szczęście? Widzieliśmy, że nie. Świat nie kończył się na Aguazul, a Montserrat nie była jedyną kobietą na Ziemi. Miał dość pieniędzy, żeby wyjechać i ułożyć sobie życie gdzieś indziej albo nawet podróżować jak Josefina. Wiadomo, że to serial, więc taki scenariusz dla Jose Luisa to dla scenarzystów strzał w stopę, jednak patrząc na to bardziej życiowo, wyszedłby na tym o wiele lepiej i miałby realne szanse na szczęście.
Trochę przesadzasz tym stwierdzeniem, że Alejandro dostawał wszystko kosztem Jose Luisa. W każdym razie raczej nie był to zabieg celowy. Obaj kochali tą samą kobietę, nie mogła wybrać obu. Któryś musiał w tej sytuacji ucierpieć.
To jest zdanie jednej osoby. Ja i Katherrine mamy inne. Patrząc na to co się dzieje doceniajmy fakt, że jeszcze możemy mieć własne zdanie ;). Z tego co pamiętam gdy rozpoczęła się akcja serialu Montserrat miała 19 lat (było powiedziane, że Sebastian oświadczył się jej gdy miała 16, później wyjechał na 3 lata). Dziewczyny w tym wieku nie są jeszcze zbyt stałe w uczuciach. Zauroczenie nie miało kiedy przerodzić się w coś trwałego. Gdyby Jose Luis nie unikał rozmowy z ojcem Montserrat sprawa mogła potoczyć się zupełnie inaczej. Byliby oficjalnie zaręczeni, mogliby spędzać razem więcej czasu zamiast kryć się po kątach. Alejandro nie zawarłby umowy z Gracielą, więc pewnie jego relacja z Montserrat w ogóle by się nie rozwinęła. petit_fleur pisze "ja na pewno nie postąpiłabym tak". Skąd ona może wiedzieć jak by postąpiła? Przecież nie da się panować nad uczuciami w taki sposób. Montserrat spędzając czas z Alejandrem zauważyła, że nie jest taki zły jak myślała. Dostrzegła jego dobre cechy, imponował jej. Uczucie do Jose Luisa zaczęło wygasać, a do Alejandra rosnąć. Tak już po prostu bywa. Powtarzam, Alejandro zrozumiał swoje błędy i starał się je naprawić. Jose Luis przeszedł przemianę w drugą stronę, do tego zachowywał się jeszcze gorzej. Sympatyczny i dobry facet zamienił się w odrażającego potwora. Informacja którą zataił przed Montserrat była zbyt istotna, żeby puścić to w niepamięć. Już dawno ustaliliśmy że nie jesteś bezstronny.
Też mi się podobał taki obrót o 180 stopni. Bardzo mnie to zaskoczyło, bo oglądałam pierwowzór "Prawdziwa miłość". Polecam, zwłaszcza jeśli lubisz seriale kostiumowe. Znajdziesz na cda.
Owszem, szacunek należy się każdemu kto na niego zasługuje i okazuje go innym, ale czy Ty szanowałeś Katherrine? Przemyśl to

użytkownik usunięty
Jaskier16

Poza tym, inteligentny i wrażliwy człowiek znajdzie piękno we wszystkim. Nie potrzebuje idiotów strzelających sobie w łeb, żeby zobaczyć wielkie uczucie.

użytkownik usunięty

I dobrze mi się kojarzyło. Odcinek 2 lub 3 - Jose Luis był w domu Mendosów, rozmawiał z admirałem i nawet zaprzeczył że zna Montserrat. Po chyba paru dniach gdy przyszedł prosić o rękę Montserrat i admirał powiedział, że przyjmie go jeśli to ważna sprawa, on odpowiedział, że przyjdzie jutro. Tak się nie zachowuje ktoś kto poważnie traktuje kobietę.

Jaskier16

Ogladam dopiero odcinek 92 ale zauwazylam jedna wazna rzecz...

Kiedy Alejandro dowiedzial sie o Jose Luisie to od razu zwatpil w Montserrat, ubzdural sobie, ze dziecko nie jest jego i wygnal ja z domu, a potem wcale sie nia nie interesowal mimo, ze wszyscy mowili mu, ze to jego dziecko.
A kiedy Jose Luis dowiedzial sie, ze Monse jest w ciazy z innymi to chcial sie nimi zaopiekowac - to brzmi jak prawdziwa milosc.
Ktory z nich prezentuje lepsza postawe? Oczywiscie, ze Jose Luis.

A charaktery? Alejandro wybuchowy, agresywny - zmuszal zone do seksu, strzelal do ludzi. Jose Luis nigdy do niczego jej nie zmuszal, nigdy nie dokonal zamachu na zycie Alejandra, a nawet mu je uratowal. Jose Lois wyglada na o wiele lepszego czlowieka.

Takze moim zdaniem najlepszy wybor to Jose Luis. Nie tylko jest lepszyl czlowiekiem ale i kocha szczerze.



Przy okazji - wytlumaczy mi ktos dlaczego Pedro Medina tak nienawidzi Alejandra? Na poczatku chcial tej ziemie ale kiedy juz dostal ta ziemie to dalej nienawidzil Alejandra, staral sie go pograzyc i wsadzil do wiezienia ale po co skoro ma juz to czego chcial?