Ziemskie życie astronauty wysłanego na kraniec galaktyki w poszukiwaniu pradawnego pyłu rozpada się na kawałki. Mężczyzna zaczyna więc rozmawiać z jedynym głosem, który może mu pomóc je odzyskać. Jak się okazuje, należy on do stworzenia z początku czasów kryjącego się w czeluściach jego statku.
Tyle jedynek dawno nie widziałem, ale to było do przewidzenia.
Filmy w ktorych nie ma fajerwerków, eksplozji i na których trzeba trochę ruszyć mózgownicą - są zbyt dużym wyzwaniem dla wiecznie niezadowolonych Netflixowych bezmózgów :P
Ci polscy malkontenci to już w ogole przebijają krytyków z USA czy innych krajów...