Proszę się tu wpisywać! W przeciwieństwie do setek innych tematów, w których toczą się boje na temat tego czy Avatar jest totalną porażką, czy arcydziełem, chciałbym prosić o nie dyskutowanie tutaj na te tematy. Proszę nie pisać dlaczego film się podobał lub nie podobał. Proszę nie rozdrabniać się w szczegółach czy zachwyciło Was 3D, czy gra aktorska. Proszę nie pisać tutaj o płytkości filmu, o impotencji Camerona, braku fabuły, zerowych wartościach.
Ten wątek jest dla osób, które czują to co ja. Jest to temat dla osób, które są OCZAROWANE FILMEM AVATAR. Widziałem już wiele wpisów od osób, które twierdzą że po zakończonym seansie czuły motyle w brzuchu charakterystyczne dla stanu zakochania. Wiele osób pisało, że od kilku dni wciąż myślą o Avatarze i nie mogą przestać. Widziałem wiele postów od ludzi, którzy przeżyli piękną przygodę i mają ochotę wracać do kina, żeby poczuć to raz jeszcze. To właśnie dla Was jest ten wątek. Wpisujcie się moi drodzy. Podzielcie się jeszcze raz swoimi POZYTYWNYMI EMOCJAMI.
Bardzo proszę osoby, którym film się nie podobał o niespamowanie! Macie od tego dzisiątki innych tematów.
no to "wstyd" się przyznać, bo ja dopiero drugi raz będę szedł... :)
ale potem... kto wie :)
"Ja jeszcze go nie widziałam ale reklamą mnie on nie zachęca. Jakoś nie lubię oglądać dziwnych nierealnych postaci przypominające elfy czy coś w tym stylu..."
Napiszę tylko tyle - Trailer co innego a film zupełnie co innego. Trailer lub krótszy Teaser _w ogóle_ nie pokazuje tej esencji i istoty filmu. Tych emocji, radości, smutku i łez. Bohaterowie są wyraziści i bardzo dobrze pokazani. Cameron podobno lubi tak przedstawiać postaci w swych filmach.
Napiszę spojler, sorry za to:
ten cały Pułkownik na początku filmu jest nawet znośny, ale "im dalej w las tym więcej grzybów". Z czasem myślałem o tym, że gdybym miał pistolet albo shotguna, to tego wrednego skur... byka zastrzelił bym z zimną krwią, i długo bym się nie zastanawiał.
Co innego Jake Sully: pozytywny bohater, który jest spokojny i przede wszystkim sympatyczny. Szlachetny bohater o dobrym sercu - full respect.
Neytiri - jak było stwierdzone w innym temacie na tym forum: rodzynka w cieście. Bardzo wrażliwa kobieta, jednocześnie wojownik i wierząca istota, która szanuje nie tylko samą przyrodę, ale i dzikie (niebezpieczne) zwierzęta.
Zobacz co się dzieje ? Jak ludzie, przede wszystkim wrażliwi ludzie, wypowiadają się na temat filmu ? Ciekawe, co nie ? To nie jest dobry film, to nawet nie jest b. dobry film. To przygoda na skalę globalną, wielkie poruszające widowisko - nie chodzi nawet o efekty specjalne, są super i są bardzo ważne. Ale chodzi o coś zupełnie innego - chodzi o niesamowity fenomen. Po prostu it's magic! Jeśli lubisz wzruszające sceny w filmie, dodatkowo takie które przedstawiają bohaterską walkę w imię sprawiedliwości, wzniosłe momenty w chwili jakiegoś triumfu - to film dla Ciebie.
Gorąco zachęcam do pójścia do kina na seans. Nie wiem, może ten film nie przypadnie Ci do gustu, ale może będzie odwrotnie ? Jeśli jesteś ciekawa - idź do kina. Ja byłem w Niedzielę w Cinema City, tylko wersja 2D. Dzisiaj kolega mi opowiadał, że był w Sobotę na 3D i... jest jeszcze lepiej !!
Pozdrawiam.
"Wszyscy zachwalają ten film. Ja jeszcze go nie widziałam ale reklamą mnie
on nie zachęca;/ Jakoś nie lubię oglądać dziwnych nierealnych postaci
przypominające elfy czy coś w tym stylu... Może ktoś mnie przekona do tego
Avatara? Czytałam opisy i recenzje i czuję że to nie moja broszka."
Coś Ci poradzę. Nie idź. Nie oglądaj. Być może nigdy się nie dowiesz, co
straciłeś. A być może za jakieś dwa lata, kiedy puszczą go w telewizji,
pożałujesz, że nie byłeś na nim w kinie. I będziesz żałował do końca życia.
To nie ma sensu - jeśli czujesz, że to nie twoje rejony - nie idź. Ogólnie nie jestem zwolenniczką namawiania ludzi do czegoś,na co nie mają ochoty ;)
Historia jest prosta (Pocahontas like - i tu muszę przyznać, że podobieństwo istnieje) - liczy się jednak sposób jej opowiedzenia.
Postacie są ładnie zarysowane i dość urozmaicone: od Jake'a bije pozytywna energia i szczenięca fascynacja nowo poznanym światem, a także możliwością doświadczenia tego, na co nie pozwala mu upośledzenie własnego ciała. W niektórych scenach jest tak dziecinny (w dobrym tego słowa znaczeniu), że uśmiech sam pcha się na usta.
Neytiri to kawał niezależnej kobitki - wojowniczka, nauczycielka, wulkan energii nie cofający się przed nikim, nie uznający jakichkolwiek kompromisów. Saldana widać napracowała się by dobrze oddać swoją postać bo efekty są wspaniałe.
Postacie drugoplanowe są ukazane głównie w zarysie.
Wizualnie świat wgniata w fotel - wcale się nie dziwię wariackim eksperymentom Jacka z organoleptycznym poznawaniem Pandory - artyści koncepcyjni odwalili kawał świetnej roboty podczas projektowania zarówno stworzeń jak i samego krajobrazu. Byłam zaskoczona(mile) niektórymi rozwiązaniami.
Sporo jest wątków, których rozwinięcie pewnie przydałoby się Avatarowi - ale nie mam zamiaru spojlerować.
Ścieżka dźwiękowa jest naprawdę udana - słucham muzyki filmowej od dawna i przyznaję z ręką na sercu - robi wrażenie. Klimatyczne chórki (chór chłopięcy), bębny, oreientalne i etniczne ale nie z tego świata. Piosenka przewodnia - ładna. Patosu niewiele.
Samo przeniesienie ruchu i mimiki aktorów na postacie wygenerowane komputerowo to nowa jakość w kinie. Capture motion jest tak wysublimowana i dopracowana, że Andy Serkis (biedak który przy Gollumie napracował się niemało) pewnie pojękuje z zazdrości.
Brakuje mi nieco dłuższego wprowadzenia do tego bajkowego świata - ot dla równowagi. Przydało by się kilka ujęć zdewastowanej Ziemi, nieco więcej informacji na temat okoliczności w których Jack stracił władzę w nogach.
Nie doznałam oświecenia i nie krzyknęłam alleluja po seansie ;) Nie był to też najważniejszy film mojego życia, ale ma w sobie siłę, której od dawna nie znalazłam - chce się do tego filmu wracać. Jest jak narkotyk i nie daje łatwo o sobie zapomnieć.
A według mnie zdecydowanie warto pójść. Co z tego, że historia jest przewidywalna i prosta, bardziej mnie obchodzi jak jest opowiedziana.
A co do trailerów i teaserów to nie oddają klimatu filmu. Ja na avatara poszedłem trochę za namową kolegów, bo też mnie trailery nie zachwyciły, ale warto popatrzeć co tam się w animacji teraz wyprawia. Wyszedłem z kina zadowolony, ale zachwycenie przyszło po jakimś czasie. Obejrzałem drugi raz (niestety nie w kinie :/, nie mogę sobie pozwolić na 25 zeta pare razy), potem trzeci i czwarty. W sumie od obejrzenia w kinie nie było dnia żebym nie oglądał przynajmniej części (z wyjątkiem wieczoru kiedy czytałem skrypt [ http://www.docstoc.com/docs/14294813/Avatar-Scriptment-by--James-Cameron warto pociągnąć tego pdfa choćby z torrentów]). Mam obsesję na punkcie tego filmu w sumie bardziej niż chciałbym się przyznać.
''A według mnie zdecydowanie warto pójść. Co z tego, że historia jest przewidywalna i prosta, bardziej mnie obchodzi jak jest opowiedziana.
A co do trailerów i teaserów to nie oddają klimatu filmu. Ja na avatara poszedłem trochę za namową kolegów, bo też mnie trailery nie zachwyciły, ale warto popatrzeć co tam się w animacji teraz wyprawia. Wyszedłem z kina zadowolony, ale zachwycenie przyszło po jakimś czasie. Obejrzałem drugi raz (niestety nie w kinie :/, nie mogę sobie pozwolić na 25 zeta pare razy), potem trzeci i czwarty. W sumie od obejrzenia w kinie nie było dnia żebym nie oglądał przynajmniej części (z wyjątkiem wieczoru kiedy czytałem skrypt [ http://www.docstoc.com/docs/14294813/Avatar-Scriptment-by--J... warto pociągnąć tego pdfa choćby z torrentów]). Mam obsesję na punkcie tego filmu w sumie bardziej niż chciałbym się przyznać.''
Nie jestem może jakąś wielką znawczynią kina od zawsze oglądam takie filmu jakie uważam za godne uwagi.Konto na filmwebie zalożylam niedawno a zmusil mnie do tego film avatar,jak dla mnie to mistrzowskie dzieło małym minusem jest tylko fabuła,ale zastanówmy się czy jest to aż tak rażące jak dla mnie nie, uważam że wszytko zachwyca cała Pandora to raj korego wielu z nas poszukuje,muzyka która oddaje nastrój całego filmu,no i genialna flora i fauna a i rdzenni mieszkańcy Pandory. Myśle że ten film był nam potrzebny, możemy oderwać się od szarości i problemów otaczającego nas świata lub wręcz przeciwnie przyrównać problemy z 2154r do naszych współczesnych/
A wpiszę się i tu, co mi tam:)
Jak tu ktoś wcześniej, bardzo wcześniej napisał: film lekki, magiczny, przyjemny i dobry (dobroć;))
Jakoś tak to szło.
Inna sprawa to LD (Lucid Dreams). Nie powiem, że jestem w tym mistrzem, nie twierdzę, że potrafię wymusić taki sen z częstotliwością obrotu śmigła Ka-50, noc w noc. Mimo to, zdarza mi się mieć taką przyjemność. Śnić i wiedzieć, że się śni a co za tym idzie, kreować to, co się nam śni.
Avatar to zwykłe LD tyle, że poza snem. Za jedyne 23 zł serwują nam niezłą fazę i to full legal ;)
Mija już czwarty dzień od seansu (brzmi to dosyć dziwnie ;P ) i wciąż czuję tę magię. Oczywiście, powoli znika (dlatego planuję uderzyć na IMAX'a raz jeszcze), jednak nie ma się co dziwić. Jak to WWO twierdzi: "życie depcze wyobraźnię". Jeszcze teraz tyle szaro-brudno-białego koloru na zewnątrz
A V A T A R
------------------------------------------------------------------------
I'm lovin' it
(P.S.Nienawidzę Camerona za te 160 minut przygody i zimny prysznic po ;)
------------------------------------------------------------------------
Byłem dwa razy oczywiście na projekcji w 3D i chyba na tym nie koniec:)Ten film jest niesamowity. Prosta historia,ale za to jak opowiedziana. Za 20 lat ten film będzie takim klasykiem jak obecnie Gwiezdne Wojny i będzie również budził takie emocje.
Właśnie. Tak nawiązując do LD. Idealne porównanie do Jake'a, który wchodzi do tej komory by wcielić się w swojego avatara. Tak jak Ci, którzy mają nadzieję na ciekawy sen idą spać. Tyle tylko, że ów główny bohater ma 100% pewność na sukces:)
I ja jestem po prostu zachwycona. Dobrze się nastawiłam czytając ten wątek, więc wczoraj, wychodząc z kina tuż przed północą, byłam pewna, ze wpiszę tu choć 2 zdania.
Film piękny, b. głęboki, wielopłaszczyznowy, ciekawy, wartki, działający na wyobraźnie. Genialny!
Jestem pewna, że powstanie milion interpretacji, bo w sposób b. podstępny pobudza do myślenia nawet najbardziej opornych.
Hm, a jak powiedział mój mąż "w sequelu to się dopiero będzie działo"
;)
A ja powiem krótko. Wczoraj późnym wieczorem byłem na nim w Heliosie w
Legnicy. Wyszedłem z kina o 1 w nocy. Seans 3D, ale to tak na prawdę nie ma
znaczenia.
Moja opinia: Pierwszy raz w życiu byłem tak zaszokowany filmem, że całą noc
nie mogłem zasnąć. Po prostu ARCYDZIEŁO.
AJGOR_2:
"Moja opinia: Pierwszy raz w życiu byłem tak zaszokowany filmem, że całą noc nie mogłem zasnąć."
Nie tylko Ty tak masz, ja już ciągnę tak drugą nockę. Dzisiaj w nocy zerkałem na Filmweb i zauważyłem, że nastąpiła taka faza i zalew pozytywnych opinii, że tutejszego forum to prawd. zabraknie. Nie wiem na jakim sprzęcie działa cały Filmweb, ale pewnie dyski twarde muszą być konkretne - jakieś SCSI i do tego takie same kontrolery, które kosztują niemało. Ot, cała "sprzętówka" ma co robić: kolejny post, jeszcze nowy topic, ooo, w temacie o prognozowanych zarobkach z "Avatara" znowu przybyło kilka wpisów. Kurcze, forum rośnie w wielu kierunkach. :)
Wystarczy popatrzeć na ilość tematów o filmie "XO: Wolverine" Gavina Hooda, aż żal tyłek ściska że wyszła z tego bardzo przeciętna produkcja. Mogło być tak fajnie, tyle czekania, Wolverine i przedstawienie go jako rozjuszonego byka. Ech, szkoda gadać. :/
Ile jest tematów o "XO: Wolverine", a ile o produkcji Jamesa Camerona ? Jest różnica, prawda ? "Avatar" to arcydzieło – zgadzam się. To film nieprzeciętny, naprawdę absolutnie nieprzeciętny. To zupełnie inna sprawa - prawie 3 godziny atrakcji, które człowieka pochłaniają tak, jak Zelmer Meteor 2 wsysa śmieci z dywanu, a najlepiej firankę. Takie luźne porównanie.
A film Gavina Hooda ? - ciut lepiej jak 90 minut. To jest "wypas", wyczesany "high end", czyli żenada po prostu.
Panowie z Foxa i nie tylko, proponuję na stanowisko reżysera posadzić Bryana Singera i zrobić Wolverina jeszcze raz. Od nowa. Przygotować konkretny scenariusz, bez błędów typu przejeżdżające samoczynnie ciężarówki bez kierowcy i innych bzdetów. Jak film będzie zrobiony na serio, ludzie będą walić drzwiami i oknami, a zyski z pokazów będą konkretne. Prawda ?
Przykład - "Avatar". Reżyser - James cameron. To tyle i aż tyle.
PS. Wielkie sorry za mimo wszystko sporego offtopa, ale musiałem się w ten sposób wyżalić. Mam nadzieję że moje spostrzeżenia komuś się spodobają.
Thanks :)
A ja już nie chcę iśc bo film jest genialny ale jakoś czuję smutek po nim, żal że taka kraina nie istnieje...
Bije pokłony przed panem Cameronem i jednocześnie Go nienawidze. Stworzył
tak piękny świat, aż mam pretensje do Boga że nasz jest taki jałowy. W
kinie byłem już 3 razy i wciąż żyję tym filmem.
Od najmłodszych lat wychowywałem się na fantastyce, ale teraz gdy czytam
jakąś książkę to świat w niej wykreowany wydaje mi się tak szary i ciągle
myślę o Pandorze. Najbardziej podoba mi się lud Navi, ich głęboka więź z
lasem, aż mam ochotę zaszyć się gdzieś na pustkowiu z dala od ludzi i mieć
możliwość obcowania z naturą. No i naturalnie ciężko tu nie wspomnieć o
postaci Neytiri. Tak łagodna, twarda a zarazem kobieca i ten jej wzrok i
uśmiech, po prostu ideał.
Mam identyczne odczucia... Cameron chyba musiał byc na tej planecie... Cameron nieco zniszczył mi wyboraźnię i naprawdę ciekawi mnie czy to wyłącznie jego pomysł czy jedynie ogólny zamysł który dopracowała rzesza artystów typu rysownicy.
Zapewne zarys był jego jego pomysłem zaś poszczególne struktury filmu
szlifowałi ekipy grafików. Bardziej ciekawi mnie to czy wizja świata
pochodziła z jego serca bo w takim chciałby się znaleźć, czy po prostu
zrobił film, który według niego najbardziej zagra nam na emocjach a przez
to zarobi najwięcej kasy.
Myślę, że i jedno i drugie. Pewnie znalazł sposób na zrobienie wielkich
pieniędzy na realizacji własnych marzeń.
pierwszy raz film obejrzałam w sylwestra, w Radomiu w Heliosie. Szłam z mieszanymi uczuciami, spodziewałam się jakieś beznadziejnej sieki sci- fi, ale namówił mnie mój facet i jestem mu za to niesamowicie wdzięczna :D prawie przez czasy czas miałam gęsią skórkę, zgryzłam cały lakier z paznokci i od połowy filmu miałam szczękościsk. W swoim życiu widziałam tyle filmów, że każdy nowy to tak... żeby obejrzeć i nie być w tyle... Ale Avatar sprawił, że myślałam o nim dłużej niż godzine (ba, mysle o nim nieustannie) co znaczy, że to prawdziwe arcydzieło
"Od najmłodszych lat wychowywałem się na fantastyce, ale teraz gdy czytam
jakąś książkę to świat w niej wykreowany wydaje mi się tak szary i ciągle
myślę o Pandorze."
poczytaj wiedźmina Sapkowskiego, tam świat wcale nie jest szary... problem w tym że tam jest świat wykreowany tak, że sapkowski nie przymyka oka na przemoc... wolę żyć tu, w tych czasach niż tam...
a co do Pandory... Cameron stworzył utopijny świat ze swoich marzeń, sam mówił że jako młody chłopiec marzył o tym by móc latać - ale później dorósł i marzenia się skończyły, ale jednak nie zapomiał o swych dawnych marzeniach i oto mamy świat z jego marzeń.
oczywiście cała masa grafików i rysowników wykreowała świat, nad tym pracowało mnóstwo osób (przecież cameron sam nie wymyślił całego języka "na'vi people") ale sam pomysł pochodzi od pana camerona. a tak lubimy ten świat bo jest 100x LEPSZY od naszego i można się nieźle uzależnić. Ja sam byłem w kinie tylko na opowieściach z Narnii 2x (raz z kolegami raz z klasą z podstawówki) a tak to w kinie byłem na filmach tylko raz. a na Avatarze... dziś był 5 (!!!)... nie chcę pobić rekordu mojego faceta od WOS'u (już nie jestem w podstawówce jakby co) który był na WP:powrót króla 13razy (!)...
Sapkowski wydaje mi się trochę monotonny, kiedyś owszem, uwielbiałam te książki, aczkolwiek teraz raczej bym się zmuszała, aby je znów przeczytać
Sam czytałem Wiedźmina. Fajna fantasy. Sapkowski tam przedstawił świat oparty na wojnach, czasie pogardy i niesamowitej magii. Do obejrzenia Avatara wolałem takie średniowieczne fantasy ale jak go zobaczyłem to sam się zdziwiłem że na niego poszedłem. Osobiście wolę walkę bronią białą bo nie sztuka kogoś zabić z karabinu ale walka z mieczem w łapie te emocje itp. Właśnie w Avatarze przedstawiono te 2 światy karabiny vs łuki i sztylety.
Pandora została tak realnie przedstawiona że uwierzyłem w jej istnienie.
to jest sf nie fantasy (chociaż pasuje i tu i tu) i nie można porównywać sapka do camerona jak i avatara do wiedźmina...
rzuciłem temat wiedźmina jako odpowiedź że tam świat nie jest szary ALE NIE CHCIAŁBYM W NIM ŻYĆ. i tyle. a 5cioksiąg sapka przeczytałem 4razy, hehe...
Prawdę mówiąc jak bym miał wybierać, to wolał bym żyć w świecie Camerona,
niż Sapka :) Wiedźmina też czytałem wiele razy.
właśnie to zderzenie tych światów jest dużym atutem. W filmach przeważnie jest tak: same karabiny, mechy itd albo same bronie białe. Konfrontacja skutecznie urozmaiciła film
i co wygrało? nie łuki. jakby źli mieli łuki a dobrzy karabiny to też DOBRO by wygrało...
Trafiłeś w sedno Tanceflam bo właśnie czytam Wiedźmina i jestem na czasie
pogardy. Rzeczywiście mi się podoba tylko że po obejrzeniu Avatara to już
nie to samo
jejku przecież avatar to utopia a wiedźmin to świat który (mi się podoba, jego bogactwo itp.) jest wypełniony przemocą itd i w którym nie chciałbym żyć na pewno.
wybór teń świat czy wiedźmina - ten.
wybór ten świat czy camerona - Pandora.
ja też oglądałem w radomskim heliosie (byłem jak na razie 2 razy, ale szykuje sie 3 i 4 :) )
Ja się niemiłosiernie popłakałam po wyjściu z kina, przez zderzenie z szarą rzeczywistością. Przeżyłam piękne chwile w innym świecie i zdecydowanie nadal nie mogę się odnaleźć w rzeczywistym, normalnie mam doła. Jestem typową marzycielką i podzielam Twoje oczarowanie, doskonale rozumiem... ;)
Dokładnie, też nie mogę się ogarnąć. Ciągle słucham soundtracków i mam
przed oczami ten idealny dla mnie świat. Wszystkie egzaminy odkładam teraz
na później bo nie mogę myśleć o niczym innym niż Pandora. Tak naprawdę to
rozsądniej z mojej strony było nie oglądać tego filmu gdyż nie mogę się z
niego przebudzić, ale któż wiedział że takie będą skutki.
@Silchas i inni...
U mnie niestety to samo. Od czasu, gdy 1 raz byłem na filmie coś się zmieniło. Nie wiem jak długo to potrwa, ale wiem, że wciąż dusi tam w środku. Widziałem 2x... I już planuję 3-ci... choć nie od razu. Odwlekam. Jestem tam myślami cały czas. Sączę przyjemność.
Jednocześnie
wciąż zastanawiam się: jak to możliwe, że ja, dorosły i nie głupi człowiek, widzący już ogrom filmów (początek "kinomanii" w złotych czasach VHS), ustatkowany życiowo z piękną drugą połówką mego życia... zdrowy na ciele i umyśle, entuzjasta gier, wyścigów, muzyki itd, itd - - - siedzę smutny, z motylami w brzuchu, nie mogąc się nadziwić, że wciąż myślę o powrocie na Pandorę...
Panie Cameron - jest Pan (jak już to ktoś pięknie na tym forum napisał) Michałem Aniołem naszych czasów, a Avatar to jak ówczesne freski w Kaplicy Sykstyńskiej...
No właśnie, tylko czy ktoś kiedykolwiek stworzył świat tak piękny i tak namacalny jak JC w Avatarze? Goshhh - przecież nie jestem dzieckiem i nie raz się wzruszałem na dziesiątkach innych filmów...
no ale Avatar :(
on porusza strefy, których nic chyba we mnie jeszcze w kinie nie dotykało... :(
Im więcej piszę, tym bardziej mi smutno, że nie można polecieć na Pandorę naprawdę...
No i jeszcze muzyka Silvestri'ego.................
ahhhhhhhhhhh
"i see you"
Ja też tęsknię za Pandorą jak za "domem", rzeczywistość mnie przytłacza. Codziennie jak zasypiam to wytężam umysł żeby trafić tam w snach... Tylko tyle mi zostaje...
Właśnie wróciłem z drugiego seansu, i czuję się tak jak za pierwszym razem. Mógłbym oglądać ten film w nieskończoność. Jest w nim coś tak pięknego, że nie pozwala zapomnieć, cały czas snują mi się po głowie obrazy z tego filmu, dialogi, muzyka. Coś niesamowitego. Niewiele filmów wywarło na mnie podobne wrażenie a widziałem ich mnóstwo. Proszę zabierzcie mnie na Pandorę!!
Podzielam twoje zdanie.... Choć surowo oceniam filmy, to ten wbił mnie w fotel. Efekty specjalne nie na darmo kosztowały miliony. Ogólnie Na'vi zostali stworzeni tak, że mi wydawało się że są prawdziwi. Latanie na "ikranach" (tak, pamiętam jak się nazywały ^^) i inne sceny z tyloma efektami wbijały w fotel. A mam takie szczęście że mi w Multikinie na Złotych Tarasach w Warszawie się nie zciął :D Tak samo zaplecze muzyczne. Gdy siedzisz sam w 3 rzędzie w wielkim PopCornem i Colą z okularami na nosie, słysząc te głośniki i widząc tylko ekran... O KURCZĘ! To pierwszy film który zrobił na mnie takie wrażenie, i tym którzy na nim nie byli... powiem ŻAŁUJCIE! (Czyli 11/10, jestem OCZAROWANY)
AVATAR to melodia duszy, to ucieleśnienie drzemiących w nas marzeń o pięknym i dobrym świecie, to pragnienie czystej miłości. Kochani jeśli jest w Was choć odrobina romantyzmu koniecznie musicie zobaczyć ten film. Ja widziałem dopiero raz, ale napewno na tym się nie skończy ...
Tak motyle w brzuchu, przeżyli najcudowniejsze chwile, najwspanialsza przygoda w życiu ludzie chyba wam już padł na mózg ten Cameron. Ktoś kto się zachwycą tą płycizną duchową o małym wachlarzu doznań emocjonalnych musi być dzieckiem które w ogóle życia nie zna, a w życiu nie wiele widziało. Toż to mdła bajeczka dla dzieci z gimnazjum, poza ładną kolorową grafiką i kreacją otaczającego świata, Avatar nie ma nic godnego do zaoferowania. Ograna historyjka aż do bólu, mdła gra aktorska, śmieszna animacja komputerowa, ciekawe swoją drogą na co poszło te 500 baniek, jednym słowem bajeczka dla grzecznych dzieci, taki Harry Potter w szczy de.
Jak zobaczyłem animację tych różnych stworków na planecie Pandora to myślałem że zawyję z bólu, toż to chłam nie z tej ziemi :) Animacja koników pędzących przez puszczę przywodziła mi na myśl zabawy dzieci figurkami żołnierzyków na koniach. Takie swojskie patataj, patataj, a nie prawdziwy kłus lub galop konia, żenada nic więcej. Pod względem animacji o wiele lepiej już zrobiony był Jurassic Park, animacje były zrobiony naprawdę porządnie, a tutaj to jakieś nie porozumienie wielkie i koniec !
Także nie ma się czym tak podniecać dzieciarnia, Avatar to chłam dla dzieci które z domu nie wychodzą i życia nie znają. Natomiast wszyscy starsi zafascynowani tą płycizną doznali chyba choroby pandorium, bo inaczej można by ich podejrzewać o infantylność.
tak, realnie patrzysz na świat i twardo stąpasz po ziemi...
tylko po co się tu wpisujesz
przecież to wątek nie dla Ciebie
Rozumiem, że wkrótce zobaczymy jakąś twoją superprodukcję, którą powalisz
Camerona na kolana, i pokażesz mu, gdzie raki zimują? Ups. No tak. Nie masz
500 baniek. Ciekawe dlaczego? Nikt Ci nie da, bo bys zmarnował? No tak.
Jemu dają, bo jest znany. Ciekawe dlaczego On jest znany a Ty nie.
Acha. Tak. jestem infantylny, pomimo prawie 50 lat. I dobrze mi z tym. Na
pewno lepiej, niż Tobie z Twoim pesymizmem. Mimo takiego wieku nie mam ani
jednego siwego włosa, żyje mi się dobrze, i potrafi się zachwycić takim
filmem, dzięki czemu mam więcej chwil radości w życiu niż Ty.
@mlpol
1 - wtórny analfabetyzm nie boli (nazwa wątku jest wytłuszczona, więc dochodzi jeszcze kwestia braku okularów...)
2 - boli Cię pustka i braki wyobraźni - to dlatego tu piszesz...