...że "Bękarty Wojny" zamiotą marnego "Avatara" w kategorii najlepszego filmu, a Tarantino zamiecie marnego Camerona w kategorii najlepszej reżyserii.
Dziękuję, dobranoc.
uuu.
wiesz lepiej. ;]
bo ty chodzisz na warsztaty aktorskie. ;]
i ty się do szkoły aktorskiej wybierasz. ;]
znasz się na tym na 100% ;d
Nasthassia, ne rozumiem dlaczego wciąż tak bardzo atakujesz Bękartów i Tarantino??
Dzis obejrzałem IB po raz 10ty i cały czas mi się wydaje, że ten film naprawdę się udał QT. Rozumiem, że może się nie podobać wielu ludziom, ale tak to już jest, PF też nie był ulubieńcem wszystkich.
Faktem jest jednak, ze IB się broni, i wyrafinowanym aktorstwem, i świetnym scenariuszem, i efektownym montażem, i inteligentnymi dialogami. Naprawdę ciężko zarzucić coś temu filmowi.
Wcześniej napisałaś, że Allen jest mistrzem genialnych dialagów. I zgadzam się z tym w 100% ale QT nie ustępuje Allenowi w tej kwestii nawet o krok. Również on jest mistrzem genialnych dialogów, tyle tylko że skierowanych w inną stronę.
Nie ma co się zajadle sprzeczać, czy IB jest filmem genialnym czy nie, bo dla jednych jest(vide ja) dla innych - nie. Koniec. Kropka.
Summa summarum. Na pewno to nie jest gniot pokroju Death Proof.
I na koniec dodam taką jedną rzecz. QT robi filmy rozrywkowe, więc naprawdę nie ma sensu dorabiać ideologii do jego filmów. po prostu wystarczy się dobrze bawić podczas oglądania jego dzieł.
no i ja się dobrze nie bawiłam, a ty jesteś pierwszą osobą, która PODAJE sensowne argumenty i mogę zrozumieć, że tak odebrałeś film i Ci się podoba, a nie jakies pierdoły w stylu 'BRAD BYL GENIALNY'.
Dziwi mnie, że osoba, która interesuje się aktorstwem ma tak ograniczoną wiedzę na ten temat.
Chyba masz do mnie jakiś problem. Jak masz to w sumie twój problem. Wydaje mi się, że czegoś mi zazdrościsz, tylko nie wiem czego. Oświeć mnie proszę.
I nie pisz mi tu nic w stylu że się mylę, bo najwyraźniej coś jest na rzeczy. A że nie będziemy publicznie rozwiązywać problemów zapraszam na priv.
No chyba, że pragniesz publicznego poniżenia.
nasthassio, dziecino droga, pominę i nie skomentuję faktu, że szpadyzornie zakrawasz o hipokryzję, więc spytam tylko:
Co to jest aktorstwo? Jak je klasyfikujesz? Jak je oceniasz i co, na przykład, w aktorstwie Brada Pitta było tak słabego?
Za nieudzielenie sensownej odpowiedzi z góry dziękuję ;-)
LoveKiller: uważam, że ty zwracając mi uwagę, jakobym miała małą wiedzę na ten temat, wydajesz się być co najmniej śmieszną.
witeczek: zapytać czym jest aktorstwo, to tak jak zapytać czym jest muzyka. istnieją na tym świecie pewne rzeczy nie posiadające określonej definicji, każdy odczuwa je subiektywnie. ty jako fan Schwarzegnegera masz na pewno inne na ten temat pojęcie, niż fan Chalipna czy Bergmana.
"uważam, że ty zwracając mi uwagę, jakobym miała małą wiedzę na ten temat, wydajesz się być co najmniej śmieszną. "
Uzasadnij. ;]
"zapytać czym jest aktorstwo, to tak jak zapytać czym jest muzyka. istnieją na tym świecie pewne rzeczy nie posiadające określonej definicji, każdy odczuwa je subiektywnie."
Skoro tak mówisz to dla czego próbujesz mi wmówić, że ja nie wiem czym jest aktorstwo?
Błagam cię skończ już swoje teorie bo zaczynasz sama sobie zaprzeczać, pogrążając się tym samym.
gowno, wiesz a twoje teksty to piaskownica. DLTAEGO TEZ UWAZAM, ze wiem lepiej niz fanka zaca efrona i kirsten stewart, ale nie powiem, ze wiem wiecej niz krytyk filmowy, ktory siedzi w zawodzie od lat, czy tez student filmoznawstwa, jako iz zdaje sobie sprawe ze swoich brakow filmowych (np to ze widzialam tylko 5 filmow Chaplina i 2 Felliniego).
Nie zaprzeczam sobie, tylko stwierdzam, ze zaden z ciebie partner do rozmowy ;]
Łu, twardy argument "gówno wiesz". ;]
Niby żaden partner do rozmowy, a dalej odpisujesz.
Oj zaprzeczasz, zaprzeczasz...
xD
popieram twoje zdanie.bękarty mają nioczekiwane zwroty akcji,ciekawą fabułe i świetną muzyke.bękarty powinny dostać oscara szczególnie w kategori najlepszy film,również christopher waltz świetnie się spisał,ogólnie całość wypada świetnie.tarantino ciągle w formie
Co za roznica kto dostanie oscara? Uwazam ze w wiekszosci przypadkow ta nagrode zdobywaja
nieodpowiednie filmy.
lub nieodpowiedni aktorzy, ale wiadomym jest, ze hollywood to jedno wielkie gowno;]
"witeczek: zapytać czym jest aktorstwo, to tak jak zapytać czym jest muzyka. istnieją na tym świecie pewne rzeczy nie posiadające określonej definicji, każdy odczuwa je subiektywnie. ty jako fan Schwarzegnegera masz na pewno inne na ten temat pojęcie, niż fan Chalipna czy Bergmana."
Więc nie popadaj w żenadę wytykając innym, że ich definicja jest kiepska, skoro sama nie posiadasz własnej. Kminisz? Chyba nie. Żałość i hipokryzja bije od Ciebie jak dresiarz kijem ;-) Widać bardzo chcesz coś powiedzieć, tylko nie bardzo masz co :-) A co do Arniego, to może nie jest dobrym aktorem, ale jest IKONĄ. Dzisiaj w TV leci Conan - obejrzyj i zastanów się, czy Chaplin (za którym nie przepadam, swoją drogą) dałby sobie w tej roli radę lepiej. To jest jedna z legend mojego dzieciństwa i mam do niego sentyment, Ty jako domorosły krytyk możesz tego nie kminić ;-)
"gowno, wiesz a twoje teksty to piaskownica."
Sprzeczność w jednym zdaniu! :-) Paradoks nasthassi!
nie Witeczku, jako, iz ja podaje argumenty i wydaje mi sie, ze mam pelne prawo do twierdzenia jako, ze na kinie znam sie lepiej niz LoveKiller, ktora co chwile wypowiada sie w stylu z piaskownicy.
moja legenda z dziecinstwa jest Bill Cosby, twoja Arnold Schwarzeneger ok, akceptuje to, jeden lubi czekolade, drugi jak mu sie nogi poca;)
zreszta nie kloce sie z Toba, tylko jak juz to z ta, od zaca erfona i paris hilton w ulubionych :]
mam duzo do powiedzenia, np to, ze jest na tym swiecie wiele lepszych rezyserow niz Quentin ;] ale przeciez to tylko moje zdanie;]
No jasne, że jest mnogo, ja na przykład jestem oddanym fanatykiem Kubricka. Ale trzeba oddać Tarantino to, co Tarantinowskie - czyli mistrzowskie dialogi i genialne pomysły :-)
No to powiedz mi teraz co to znaczy "Znać się na kinie"? Oglądać przedwojenne filmy, które w grubej większości są nudne i z niewiadomych przyczyn są wielbione? Ja jako Twój główny argument widzę "Ty nie masz argumentu i jesteś jak w piaskownicy", wybieg ten może być skuteczny przeciwko raczej przygłupiemu rozmówcy, ale nie ze mną te numery :-) Brad Pitt? Możesz mi pisać, że znasz się na kinie najbardziej na świecie, ale nie przemówi to do mnie nawet w połowie tak, jak jego mimika w scenie, w której miał udawać Włocha :-)
Arnold jest największym pakerem kina i zawsze nim będzie. Żaden inny nie wzbudzał takich emocji. Żaden Van Damme czy Stallone, przy Arniem wszyscy miękną :-)
Zaca i Paris trzeba tępić! :-) Ale od Arniego mi wara!
powiem Ci tak, zeby byc znawca sera, troche tego sera trzeba zjesc...
Przedwojenne filmy sa nudne, tak samo jak za 100 lat beda nudne nasze filmu, zreszta to moze i glupie porownanie, bo pamietaj ze Chaplin tworzyl na poczatku istnienia kinematografii wiec duzej mozliwosci nie mial. Caly czas probuje ci wyperswadowac z glowy, ze sformulowanie z piaskownicy zostalo uzyte przeciwko tobie....
jak juz mowilam Pitt ma na swoim koncie lepsze role.
Ach nie ma to jak wpychać w ryj komuś niechcianej kanapki. ;]
Jesteś fanką Efrona i Hilton?
Jak się kogoś nie zna to się o jego idolach nie mówi.
A jeśli chodzi o idoli z dzieciństwa to moimi są John Scatman (tak to muzyk, no i ?) i Elmo z Ulicy Sezamkowej (miałam raczej beztroskie dzieciństwo). No i Arni jako Terminator niezapomniany. ;D
Lars von Tier nazwisko takie, że aż chce się filmy oglądać. A to włączasz Antychrysta i blee. Są dobre i złe filmy, są gusta i guściki. Są ludzie i idioci.
Dajże sobie spokój. Czytaj co piszesz, bo serio śmiać mi się chce jak widzę twoje samej-sobie-zaprzeczanie.
wlacz sobie 'przelamujac fale' von Triera i wtedy pogadamy;]
nie , to ty jestes fanka zaca, paris, daniela radcliffa, zauwazylam tez u ciebie tendencje do dodawania do ulubionych wszystkich aktorow z pottera, chociaz w innych filmach pewnie ich nie widzialas;]
przechodzac przez twoich ulubiencow naprawdeczasami mozna sie przestraszyc...
Ja powiem tak, zgadzam się z założycielem. Również chciałbym żeby Tarantino
na rozdaniu Oskarów zmiótł Camerona i jego nędzny Avatar, Tarantino to
reżyser z klasą a jego filmy zawsze mają coś w sobie. Ale dlaczego moim
zdaniem to Cameron ma większe szanse na Oskara? Dlatego że ludzie wolą
tanie, tandetne, ładne i chwytliwe amerykańskie bajeczki. Weźmy za przykład
Titanica, który zebrał najwięcej Oskarów. Tak jest i musimy się z tym
pogodzić, ludzie wolą tanią i chwytliwą rozrywkę, a taką daje w dużej
mierze Ameryka. Ale i tak trzymam kciuki i mam nadzieję że Tarantino pokaże
że jednak się mylę i nie jest tak do końca jak mówię ;)
Pozdrawiam wszystkich w szczególności fanatyków Avatara, wam te
pozdrowienia są najbardziej potrzebne ;)
comet007 ave ;D
Ale łapy precz od Titanica ;p
Nie ma lepszego filmu na wylewanie łez.
A Leoś... mmmm... Prawdziwy cud. ;D
"Caly czas probuje ci wyperswadowac z glowy, ze sformulowanie z piaskownicy zostalo uzyte przeciwko tobie...."
A ja od samego początku to czaję, co nie zmienia faktu, że ten tekst w Twoim wykonaniu był raczej cienki :-) Takie zdanko może być dodatkiem do przekazywanej treści, a nie samą treścią.
"powiem Ci tak, zeby byc znawca sera, troche tego sera trzeba zjesc..."
Tak, tylko że znawcy oceniają ser po aromacie, smaku i konsystencji - a Ty nie chcesz powiedzieć po czym oceniasz aktorów ;-)
Jest wiele rodzajów aktorstwa, i tak oto mamy Johna Cleese'a, który jest bardziej komikiem, niż aktorem i samego siebie opiera na zjawisku 'overacting', po polsku nadgrywanie (?). Mimo to uważam, że jest rewelacyjny, podobnie jak Jim Carrey, który też wiele swoich ról nadegrał, czy też Pauline McGlynn w świetnym serialu irlandzkim 'Father Ted' (bardzo polecam na jutubie, można się poplakac ze smiechu) . Są też tacy aktorzy jak Jack Nicolson, którzy w większości filmów grają samych siebie, a i przy tym są genialni, bazują na jakimś określonym podłożu, bardzo wysoko się od niego odbijając...
Mogłabym tak godzinami Ci wymieniać, ale powiem tylko jedno...W aktorstwie najważniejsze jest myślenie.
Przeczytałem tylko pierwszą połowę postów, więc wybaczcie jeśli coś powtórzę.
Mały prolog:
Primo. Posty typu "nie widziałem Avatara, ale uwielbiam Tarantino i to dlatego on ma dostać Oscara" są, delikatnie to ujmując, głupie. Jakim ignorantem trzeba być, żeby w porównywaniu filmów kierować się sympatią do reżysera?
Secundo. Główny argument fanów "Bękartów..." = filmy robione przez QT są dla ludzi inteligentnych i tylko tacy mogą zrozumieć humor tego filmu. Jak kulą w płot. Jak mało inteligentnym trzeba być, żeby nie zachować dość skromności i tak się obnosić ze swoimi (RZECZONYMI) zdolnościami intelektualnymi? Co do samego humoru zawartego w filmie jeszcze wrócę.
Tertio. Zarówno "Bękarty..." jak i "Avatar" to komercja w najczystszej istniejącej postaci. Tu nawet nie ma czegoś takiego, że "każdy może mieć swoje zdanie". Koniec i kropka.
A teraz to co chciałem napisać. QT ani mnie grzeje, ani ziębi - dokładnie tak jak każdy inny reżyser. Powód jest prosty - od dawna nie mam 13 lat i nie potrzebuję "bożyszcza" czy "idola". Jednocześnie jestem w pełni świadomy, że wybór filmów, które oglądam jest podyktowany mechanizmem komercji - po prostu dobra reklama (lub opinia znajomych) = idę do kina.
Na "Avatara" poszedłem z dużymi oczekiwaniami. Godzina 22:45, Imax Warszawa (15 minut opóźnienia z seansem), przy czym tego dnia miałem zaliczenie = zarwana wcześniejsza noc, zmęczony jak... do tego w Sadybie musiałem spędzić 3 godziny (wiadomo, koleżanka chciała zakupów...). Innymi słowy - na film poszedłem mocno poirytowany i zmęczony. Jednak nawet przez moment nie chciało mi się spać, zapomniałem o zdenerwowaniu i zmęczeniu! Efekty świetne, fabuła banalna, kiepskie dialogi, przewidywalny przebieg zdarzeń... a mimo to, nawet przez sekundę się nie nudziłem, nawet raz nie spojrzałem na zegarek. Czyli ten film miał to COŚ także poza efektami - potrafi dostarczyć rozrywki i przykuć uwagę mimo ( w moim przypadku) bardzo niedogodnych warunków.
Teraz "Bękarty Wojny". Bez bicia się przyznam - w kinie NIE byłem. Kumpel puścił ten film z laptopa. I szczerze? Wytrzymałem godzinę. Fakt, dialogi przemyślane. Fakt, gra aktorska na wysokim poziomie. Jednak wszechogarniające ZNUDZENIE nie pozwoliło mi tego dalej oglądać. Poskakaliśmy jeszcze trochę szukając jakiś fajnych scen (m.in. scenę w kinie widziałem - dla mnie żałosna), ale niestety, jedyne momenty akcji były marne. Wiem, że to nie ten gatunek filmu, ale... porównując te sceny np. do starego już "Szeregowca Ryana" są one kiepskie, takie przerysowane (możliwe, że był to zabieg celowy, ale nawet jeśli - raczej nie przypadł mi do gustu).
Co do humoru w filmie - scena z udawaniem włochów autentycznie śmieszna. Ale to był chyba jedyny taki moment. Odnosząc się do postów jednego z poprzedników - nie wiem, może jestem za mało inteligentny żeby śmiać się radośnie widząc rozcinanie skóry na czole, albo rzeź w kinie? Widać, że wg niektórych inteligencja jest ściśle powiązana z okrucieństwem, czego jednak nie skomentuję...
Reasumując: na "Avatara" poszedłem z wielkimi oczekiwaniami. I się zawiodłem (fabuła..), ale nadal miałem pozytywne wrażenie.
"Bękarty..." zacząłem oglądać spodziewając się "średniaka", i ... także się zawiodłem. Czyli "Avatar" dla mnie jest lepszym kandydatem do Oscara "za najlepszy film".
PS: co z tego że za parę lat będzie dużo filmów w 3D? "Avatar" był pierwszy (w takim sensie, nie mówię o dokumentach i filmach dla dzieci). O pierwszym kolorowym filmie i pierwszym udźwiękowionym, nadal mówi się z szacunkiem...
Pozdrawiam, i wybaczcie przydługi post ;p
avatar w porównaniu z bękartami to po prostu gówno Cameron mógłby się uczyć od tarantino
również mam nadzieję, że wg Akademii będzie to najlepszy film roku.. słaba to jednak nadzieja, trójwymiarowa płycizna Camerona zrobiła na większości oglądających niesamowite wrażenie, nie rozumiem tego, ale chyba czas się pogodzić z faktami.. :/
"(...)trójwymiarowa płycizna Camerona..."
Dobrze... LUDZIE! Fani "Bękartów..."!!! Skoro "Avatar" jest płytki (a właśnie nie jest - przesłanie filmu jest infantylne, eko(-oszołomo-)logiczne, ale JEST!), to powiedzcie mi, jaka to głębia skrywa się w "Bękartach..."? Jakie przesłanie, jakie myśli, jaka filozofia płynie z tego filmu? Bo ten Wasz argument jest debilny...
Ach geniusz Tarantino ujawniony w dialogach, postaciach, akcjach...
Przesłanie- Żyd też człowiek, nie samą historią człowiek żyje...
Jeżeli TO jest przesłanie, to jest równie durne co w "Avatarze". Argument odpada. O dialogach i postaciach również pisałem pozytywnie, akcja jak dla mnie jest tandetna.
No nie jest to jedyne przesłanie w Bękartach. Bękarty pokazują też
tchórzostwo, przekupność niemców. Genialna myśl Quentina z wycinaniem
swastyk. Niemcy po wojnie zrzucają mundury i chcą zapomnieć o przeszłości,
zaczynają nagle kochać świat :) Dzisiejsza unia europejska :) A Quentin
wpadł na świetny pomysł wycinania swastyk szwabom. Powiem jak Pitt:
"noszenie munduru do końca życia byłoby niepraktyczne, więc dam ci coś
czego nie zdejmiesz" :) Świetnie przedstawione durne zachowania niemców,
ich nachalność, takie kundle. Można z tego filmu jeszcze wiele wyciągnąć.
Myślę że są to ważne myśli, szczególnie dla nas polaków, my odczuliśmy dość
mocno tą wojnę. Ten film porusza naprawdę ważne i ciężkie kwestie. W
porównaniu do Avatara, w którym historyjka ma jest schematyczna i powtarza
się w hollywoodzie od dziesiątek lat. Mówiąc inaczej, dobrzy biali, źli
czarni, oczywiście dobro zawsze wygrywa. To Bękarty zostawiają avatar
daleko w tyle razem z pozostałymi gównianymi produkcjami Hollywoodu, ale
cóż Hollywood musi też i produkować filmy typu avatar, takie
zapotrzebowanie rynku :)
hehe, ale od kiedy to jakość, czy brak płycizny filmu wynika z przesłania? Pogląd, że film z przesłaniem jest automatycznie lepszy od tego bez przesłania, to jest dla mnie kalka myślowa.
Generalnie od przesłania i głębokich prawd, to są Mama i Tata.
Jestem świeżo po obejrzeniu, i jakbym miał wymienić atuty filmu, to tak (mogą być SPOILERY):
-Postaci (Landa, Hellstrom, Apache)
-Fabuła - świetnie prowadzenie wielu wątków jednocześnie, film mimo to nie traci ani na polocie, ani na czytelności, wręcz jeszcze bardziej wciąga jako oddzielny 'świat filmowy'. Rozwiązanie całej fabuły w sekwencji w kinie wręcz epickie
-Kunszt reżyserski Tarantino - prawie same świetne i kreatywne sceny (budowanie napięcia, ujęcia, dialogi) i ja w tym momencie znowu nie rozumiem, to musi koniecznie płynąć jakaś filozofia, bo inaczej nie można się delektować dobrymi scenami?
Gratuluję ludziom, którzy szukali tu prawdy historycznej, albo próbują wyciągać z filmu jakieś odniesienia do realnego świata. Myślę, że Tarantino po prostu potraktował wojnę (dla wielu Polaków nietykalną) jako kolejną konwencję. Mało tu jest faktycznego dramatu wojennego - działania bohaterów wyglądają bardziej jak prywatne porachunki, niż walka pod sztandarami.
''cameron mógłby się uczyć od tarantino '' tekst millenium, az spadly mi kapcie.
Czepiasz się wszystkich, wmawiasz ludziom różne rzeczy, sama nie potrafisz się porządnie wysłowić.
Co ciebie z więzienia dopiero wypuścili?
powiedzieć, że James Cameron mógłby się uczyć od Tarantino to jakby stwierdzić, że pies powinien uczyć się szczekać od kota, dwie kompletnie odrębne sprawy, tu i tu kino komercyjne, ale dwa różne rodzaje.
zresztą, co ja się będę tłumaczyć fance Paris Hilton.
nie odbijaj piłeczki i to w dziwny sposób, bo ja Piotra Cyrwusa nie mam w ulubionych to po pierwsze, a po drugie dziwie się sobie, że wciąż Ci odpisuje.
no i co z tego, ty mi wmawiasz idoli ja tobie też mogę. Co inteligentniejsze domyśli się, że nie każdy aktor co jest w moich "ulubionych" moim idolem jest.
Tłumaczyć się tobie nie będę. Życzę nowego mózgu na urodziny. ;]
i wciąż ta piaskownica, odbijanie piłeczki i zero konkretnych odpowiedzi.
a więc nie masz w ulubionych tych wszystkich strasznych ludzi?
nie uważasz, że daniel radcliffe i robert patinson to swietni aktorzy?
pisz wyraźniej bo nie mogę rozczytać ;]
I tak uważam że Radcliffe i Pattinson to świetnie zapowiadający się aktorzy. Nie od razu Chaplina na ołtarze wyniesiono ;]
Każdy musi na swoje zapracować. Radcliffe nie chce do kina tylko teatry [wielki ukłon w jego stronę], natomiast Pattinson gra w coraz to nowszych filmach.
Ja już Cię rozgryzłam laleczko :D
Ciebie boli po prosty to, że nie chcemy uznać twoich racji. A wiec dużymi literami, może zrozumiesz KAŻDY LUBI CO INNEGO, NIE KAŻDY MUSI CI SIĘ TŁUMACZYĆ, WIĘC NIE WMAWIAJ NICZEGO LUDZIOM. Boś nie zbawca tylko zwykły ludź.
radcliffe to najgorszy z najgorszych jakich kiedykolwiek widzialam na ekranie, psuje calego pottera, no ale tak to jest jak mamus i tatusia sa producentami filmowymi;]
uwielbiam byc rozgryzana przez licealistki, swietna sprawa.
dobrze to moga sie zapowiadac, Scarlett Johansson czy Ryan Gosling, a nie patinson i paris hilton (czy ona tez dobrze sie zapowiada?)
wow. się odezwała pani znawczyni. a pani to za przeproszeniem kiedy liceum skończyła .? rok temu .? ;plv;
i co niegłupio pani że licealistka wie więcej na temat sztuki aktorskiej niż pani ?
bo mi by było głupio
ty wiesz wiecej ode mnie ? w ktorym momencie? bo z tego co ja widzę to ty nie podajesz żadnych przykładów aktorskich, czy też teorii. jedyne na co cię stać to jakieś pieprzenie o mimice twarzy i gestach...
jak można być aż tak głupim, żeby twierdzić, że coś się wie jak nie podaje się jednej konkretnej odpowiedzi czy przykładu dotyczącego zagadnienia ? i wciąż uciekasz od odpowiedzi na temat paris hilton etc
szczerze powiedziawszy to nudzi mnie te twoje samej się powtarzanie . <ziew>
Jak w końcu napiszesz coś ciekawego to dalej mogę z tobą pokonwersować
Posłuchaj mnie dziewczynko. Nie znam wprawdzie twojego wieku, ale po
poziomie wypowiedzi mogę śmiało stwierdzić że rozmawiam z dzieckiem.
Widzisz Cameron jako reżyser ma jeden cel. Zbić jak najwięcej kasy, w
jak najbardziej komercyjny, tandetny, kiczowaty sposób. Za pomocą jak
najbardziej tandetnych, kiczowatych, infantylnych i komercyjnych filmów.
Dowodem na to może być tandetny i ubogi(pod względem fabuły) Titanic,
który zebrał wtedy najwięcej kasy oraz obecny Avatar, który pobił rekord
Titanica. Oczywiście wszystkie jego filmy mają ująć ludzi najprostszymi
chwytami, zrozumiałą dla każdego jasną i chwytającą za serce mało
wymagającą publikę fabułą, ładną oprawą graficzną i dobrą reklamą cały
kicz, cała aż chamska komercja nie ma znaczenie, to wszystko nie ma
znaczenia, najważniejsze że działa a większość wyciska łzy na tych
filmach. Natomiast Bękart Wojny Quentina. Film z zawiłą fabułą, za
każdym obejrzeniem można do tego filmu podejść od innej strony, zauważyć
coś innego. Masz wiele wątków pobocznych. Rozbudowane dialogi, genialnie
rozegrane i wykonane mistrzowsko. Aktorstwo pierwsza klasa. Genialne
sceny komediowe, na których można płakać ze śmiechu (nie każdego
oczywiście one śmieszą bo nie każdy czuje żarty Tarantino). To są
podstawowe argumenty dla, których Tarantino przebija Camerona i to
Bękartom się należy Oskar a nie jakimś niebieskim dziwolągom.
"tu i tu kino komercyjne, ale dwa różne rodzaje. "
oj wybacz ale się z Tobą nie zgodzę :) Avatar jest komercyjny sam w
sobie, rozumiesz? Film, sam film jest czystą komercją, jest wyzbyty
ambitniejszej fabuły bo byłby zbyt ambitny. On jest sam w sobie czysto
komercyjny. Natomiast wiesz na czym polega komercja u Tarantino czy
innych ambitniejszych reżyserów. Na reklamie, trailerach. Na promocji
filmu. U Tarantino komercja objawia się tylko gdy promuje film, w końcu
trzeba ludzi zachęcić do pójścia do kina, do kupienia filmu. Natomiast
film sam w sobie jest wyzbyty komercji.
Jeżeli kupujesz komercyjne filmy Camerona, lubisz kicz i żałośnie
śmieszną fabułę to współczuję ale przynajmniej nie wchodź na forum i nie
staraj się nieudolnie przekonywać ludzi do geniuszu Camerona i
niesamowitego Avataru. Bo prowadzisz rozmowę na poziomie małego dziecka,
które usilnie musi postawić na swoim, poprzez desperackie tupanie
nóżkami. A tak przy okazji to za każdym razem gdy ktoś tobie przedstawi
argumenty przed, którymi nie umiesz się obronić, to obierasz metodę
udawania że ich nie widzisz i obrażania drugiej osoby, wmawiania jakichś
pierdół np. tego że ktoś jest fanem hilton albo siedzi w piaskownicy?
Jeżeli tak to gratuluję i polecam więcej filmów na poziomie Avatara.
Pozdrawiam, Comet007 :)
ej chłopcze, w którym momencie ja stwierdziłam, że Cameron jest boski , że uwielbiam jego filmy? czy masz problemy z czytaniem ze zrozumieniem?
ja na tym forum występuję jako ktoś kto jest przerażony nazywaniem obrazów Tarantina "zrozumiałym tylko dla inteligencji", bo przecież przeciętniacy nie zrozumieją, że to bardzo śmieszne rozbijać komuś łeb kijem bejsbolowym i wycinać swastyke na czol -_-
a więc podsumowując, nie jestem fanką Camerona, chociaż jak miałam 10 lat to bardzo chciałam mieć taką sukienkę jak Kate Winslet w Titanicu, nie znoszę nazywania byle czego czymś i koniec kropka.
poziom wypowiedzi lovekiller jest co najmniej żenujący, więc czemu mam pozwalać komuś takiemu na udawanie, że jest się znawcą kina, jeśli ten ktoś głównie udziela się na forum zmierzchu?
te wszystkie zarzuty na temat komercyjności powinny być skierowane w zupełnie inną stronę, jako, że avatara nie widziałam i nie mam zamiaru a bękarty widziałam i wynudziłam się jak mops.
"ej chłopcze, w którym momencie ja stwierdziłam, że Cameron jest boski , że
uwielbiam jego filmy? czy masz problemy z czytaniem ze zrozumieniem? "
Bardzo mi ulżyło że nie jesteś jego fanką, już się bałem... Myślałem że
jesteś jego fanką wybacz nie chciałem Cię obrazić. Myślę że to nie problem
czytania ze zrozumieniem lecz pochopnego wyciągnięcia wniosków :)
"to bardzo śmieszne rozbijać komuś łeb kijem bejsbolowym i wycinać swastyke
na czol -_- "
Tutaj właśnie wychodzi twoje niezrozumienie dialogów Tarantino. Tarantino
to nie Allen, który ma genialne riposty i tekściki. Gdybyś słuchała realnie
dialogów w jego filmach i potrafiła wyciągnąć z nich coś w danym kontekście
to nie zadawałabyś głupich pytań. Zrozumiałabyś motywację wycinania swastyk
czy rozdupczania głowy bejsbolem. A po drugie zapoznaj się trochę z
biografią Quentina i zrozumiesz dlaczego każdy jego film jest przesączony
brutalnością. Sorry al Bękarty to wbrew pozorom mało brutalny film.
"Widzisz Cameron jako reżyser ma jeden cel. Zbić jak najwięcej kasy, w
jak najbardziej komercyjny, tandetny, kiczowaty sposób."
Oczywiście, że tak. Ale żeby nie było za pięknie: widziałeś minę Tarantino na rozdaniu Złotych Globów, kiedy to Cameron zagarnął "najlepszy film"? Jeżeli zamierzasz twierdzić, że temu człowiekowi (QT) nie zależy na kasie i przyklasku, to wybacz, ale Cie wyśmieję...
"Dowodem na to może być tandetny i ubogi(pod względem fabuły) Titanic..."
Ehh... od kiedy romansidło ma być głębokie fabularnie...? To tak, jakbym od "Bękartów..." wymagał realizmu historycznego...
"Film z zawiłą fabułą, za
każdym obejrzeniem można do tego filmu podejść od innej strony, zauważyć
coś innego. Masz wiele wątków pobocznych. Rozbudowane dialogi, genialnie
rozegrane i wykonane mistrzowsko. Aktorstwo pierwsza klasa. Genialne
sceny komediowe, na których można płakać ze śmiechu (nie każdego
oczywiście one śmieszą bo nie każdy czuje żarty Tarantino). To są
podstawowe argumenty dla, których Tarantino przebija Camerona i to
Bękartom się należy Oskar a nie jakimś niebieskim dziwolągom. "
Podkreślam = NIE JESTEM fanem Camerona, ani Avatara. Ale muszę teraz pisać, jakbym był.
Avatar: film z powalającymi efektami, wykonany w zapierającej dech w piersiach technologii, przy każdym obejrzeniu można znaleźć nowe szczegóły, których nie zauważyło się wcześniej! Całymi godzinami można podziwiać złożoność fauny i flory Pandory, delektować się obą kulturą Na'vi! Można nawet się zakochać w pięknej Neytiri (tak, tak, wielu fanów Avatara twierdzi że ją kocha... dla mnie to też dziwne)! Porywająca fabuła, opowiadająca o tym, jak daleko człowiek może posunąć się dla zysku, a jak piękna jest prosta koegzystencja z naturą! To wszystko sprawia, że to Avatarowi należy się Oscar, a nie jakimś drugowojennym dziwakom".
Czy o każdym filmie można pisać mową - trawą w taki sposób? Można. Czy to jest argument? Nie jest to ŻADEN argument.
"Jeżeli kupujesz komercyjne filmy Camerona, lubisz kicz i żałośnie
śmieszną fabułę to współczuję"
Jest żałosna. Ale BOŻE!!!! Piszesz, jakby Bękarty były Hamletem naszych czasów!! Film QT też jest PŁYTKI!
"Natomiast film sam w sobie jest wyzbyty komercji. "
QT kręci takie filmy, jakie się sprzedają. Jeżeli jego kino nazywasz NIE komercyjnym, wręcz ambitnym, to mnie przerażasz.
Mała adnotacja: dlaczego fani QT robią z siebie jakąś chorą "elytę"? "Żarty Tarantino są dla inteligentnych", "Cameron to kicz, Bękarty to ambitne i niekomercyjne kino". Wiecie jakie to żałosne?
"Ale żeby nie było za pięknie: widziałeś minę Tarantino na rozdaniu
Złotych Globów, kiedy to Cameron zagarnął "najlepszy film"? Jeżeli
zamierzasz twierdzić, że temu człowiekowi (QT) nie zależy na kasie i
przyklasku, to wybacz, ale Cie wyśmieję... "
Wybacz ale co ma mina Quentina do tego? Wybacz ale to jest naturalne że
jeżeli na rozdaniu nagród zamiast dobrych filmów nagrody zgarnia jakiś
tani kicz to sorry, myślę że każdy dobry reżyser mógł mieć w tym
momencie chwilę załamania :) Quentinowi jak najbardziej zależy na
poklasku jak każdemu DOBREMU artyście a nie bałwanom idącym w tanią
komercję :) Tylko że Tarantino sobie na ten poklask zasługuje :) Na
kasie? To w końcu jego zawód, ale stworzenie dobrego filmu jest u niego
głównym celem a nie zbicie kasy.
"Ehh... od kiedy romansidło ma być głębokie fabularnie...? To tak,
jakbym od "Bękartów..." wymagał realizmu historycznego..."
Czyli zaczynam zauważać powoli że jesteś jednym z tych, którzy chcą
taniej, banalnej, łatwej do zrozumienia rozrywki, chwytającej za serce?
To jest pytanie retoryczne, oczywiście że tak. Jeżeli dla ciebie
romansidło z założenia musi być płytkie :) Weźmy "Czułe Słówka",
romansidło a jak pięknie zrobione, ile wątków. A po drugie podejdź z
dystansem i zobacz śmieszność i kiczowatość Titanica, np. scenę rozbicia
się statku :) Oczywiście mało wymagająca publika to kupi no bo przecież
jest efektowne i chwyta za serce :) Więc porównanie romansidła z fabułą
do Bękartów z realizmem historycznym mija się z celem :) Bo my nie
rozmawiamy o zgodności z historią, tylko o jakości i głębokości filmów.
Więc jeżeli masz dawać takie głupie porównania to sobie odpuść :)
"Czy o każdym filmie można pisać mową - trawą w taki sposób? Można. Czy
to jest argument? Nie jest to ŻADEN argument. "
Pisanie w ten sposób żaden. Tylko ty nie dałeś żadnych argumentów lecz
pisałeś recenzję tego jak łatwo kupujesz efekciarstwo, tanią fabułę i
kiczowaty scenariusz :)
"Avatar: film z powalającymi efektami, wykonany w zapierającej dech w
piersiach technologii, przy każdym obejrzeniu można znaleźć nowe
szczegóły, których nie zauważyło się wcześniej! Całymi godzinami można
podziwiać złożoność fauny i flory Pandory, delektować się obą kulturą
Na'vi! Można nawet się zakochać w pięknej Neytiri (tak, tak, wielu fanów
Avatara twierdzi że ją kocha... dla mnie to też dziwne)! Porywająca
fabuła, opowiadająca o tym, jak daleko człowiek może posunąć się dla
zysku, a jak piękna jest prosta koegzystencja z naturą!"
Masz rację! Po pierwsze efekty, kilka efektów i ludzie padają z
zachwytu. Druga sprawa piękne widoki, to o czym mówiłem, ładne
opakowanie lecz puste w środku. No i fabuła jak sam powiedziałeś
"Porywająca fabuła, opowiadająca o tym, jak daleko człowiek może posunąć
się dla zysku" czyli inaczej tania kiczowata historyjka, których w
hollywoodzie było tysiące, wykonana w mistrzowsko komercyjny sposób dla
zysków. Sorry ale zakończenie tego filmu było do przewidzenia od
pierwszych scen :) Ale cieszę się że poruszyłeś te kwestie ładnej oprawy
i pustej fabuły.
A teraz powiem czym się różniła moja wypowiedź o Bękartach od twojej o
Avatarze, bo być może tego nie widzisz, nawet na pewno nie widzisz. Ja o
Bękartach dałem jasną opinię i nie lałem wody. No może w pierwszym
zdaniu trochę można było to tak odebrać :)
"Film QT też jest PŁYTKI! " i koniec :) Wybacz ja dałem krótką recenzję
Bękartów i stwierdziłeś że leje wodę, tak jest wygodniej gdy się nie
potrafi odeprzeć argumentów prawda? Tak Bękart w porównaniu do Avatara
to jest Hamlet naszych czasów :)
"QT kręci takie filmy, jakie się sprzedają. Jeżeli jego kino nazywasz
NIE komercyjnym, wręcz ambitnym, to mnie przerażasz. "
Oczywiście że jego filmy są ambitne. Genialny pastisz, gra konwencjami,
wcześniej już wymienione dialogi. Myślę że gdy lepiej zapoznasz się z
jego biografią to również zrozumiesz dlaczego jego produkcje są
NIEKOMERCYJNE.
"Mała adnotacja: dlaczego fani QT robią z siebie jakąś chorą "elytę"?"
Wybacz ale przy fanach Avatara my po prostu jesteśmy elitą intelektualną
i to mnie przeraża :D Więc zanim napiszesz kolejny post, to zamiast lać
wodę i wmawiać że romansidło musi być płytkie (widocznie takie lubisz)
napisz coś konkretnego żebym miał na co odpowiedzieć. Bo ciężko mi się
odpowiada na takie puste posty :D