PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=137747}

Bękarty wojny

Inglourious Basterds
2009
8,0 620 tys. ocen
8,0 10 1 619956
8,7 80 krytyków
Bękarty wojny
powrót do forum filmu Bękarty wojny

...że "Bękarty Wojny" zamiotą marnego "Avatara" w kategorii najlepszego filmu, a Tarantino zamiecie marnego Camerona w kategorii najlepszej reżyserii.

Dziękuję, dobranoc.

ocenił(a) film na 6
Szeryf_Rottingham

"Quentinowi jak najbardziej zależy na
poklasku jak każdemu DOBREMU artyście a nie bałwanom idącym w tanią
komercję :)"

Osobie, która wyznaje czystą komerchę, zależy tylko na kasie, fakt...
ale ARTYŚCIE nigdy nie powinno zależeć na poklasku. Artyzm jest z tym sprzeczny. Z kolei właśnie takiemu nie-totalnie-napalonemu-wyłącznie-na-kasę Tarantino zależy na poklasku i kasie, nie oszukujmy się, obecnie żaden sławny reżyser nie może z czystym sumieniem zostać nazwany artystą...

"Czyli zaczynam zauważać powoli że jesteś jednym z tych, którzy chcą
taniej, banalnej, łatwej do zrozumienia rozrywki, chwytającej za serce? '

Zależy co przez to rozumiesz. Moimi ulubionymi filmami jest "Requiem dla Snu", oraz nasz polski "Dzień Świra". Pierwszy film lekki i banalny nie jest, chodź nadal raczej jednowątkowy, więc dla Ciebie może być nadal zbyt prosty. Z kolei "Dzień.." lubię raczej za jego drugie dno, nie tą tzw "komedię" tylko dramat.

Jednak na "Avatara" poszedłem się odstresować, co wybitnie się temu filmowi udało. Faktem jest, że z mojej perspektywy nie zasługuje on na Oscara, ale Oscar to przecież wyznacznik komercji...

"Oczywiście że jego filmy są ambitne. Genialny pastisz, gra konwencjami,
wcześniej już wymienione dialogi."

Widzę już powód wzajemnego niezrozumienia - różne definicje "ambitnego kina". Widzisz, dla mnie filmem ambitnym byłby (bo obecnie komercha goni komerchę...) film, który jest zderzeniem się autora (reżyser, scenarzysta) z jakimś utartym poglądem, WYRAZ siebie, swojego poglądu na dany temat, przedstawiony środkami filmowymi. Ciężko mi napisać o co konkretnie mi chodzi. Jednak film ambitny powinien chociaż zakrawać o artyzm. Byćmoże uważasz, że Tarantino wyraża się poprzez swoje filmy. Ciężko to stwierdzić, jednak jak dla mnie, tak nie jest. W jego filmach stosuje on za dużo takich... komercyjnych sztuczek. Zresztą, jak dla mnie, poprzez "Bękarty..." niewiele wyraził. No dobra, jedyne co bym do tego podpiął, to właśnie motyw z wycinaniem swastyki. Ale w jego filmie to tylko taki wątek, bardzo trafny, ale nadal raczej smaczek niż oś wydarzeń...

"Wybacz ale przy fanach Avatara my po prostu jesteśmy elitą intelektualną
i to mnie przeraża :D"

Piszesz sensownie, ale taka arogancja mnie przeraża, serio...

"Więc zanim napiszesz kolejny post, to zamiast lać
wodę i wmawiać że romansidło musi być płytkie (widocznie takie lubisz) "

Nie wmawiaj mi, że takie lubię. Powiedzmy, że są wygodne - jak idę z jakąś dziewczyną na romansidło, to przecież nie po to żeby to oglądać ;) a jakby te filmy były bardziej skomplikowane, to może nie miałbym tam innego zajęcia niż ich oglądanie...? ;p

"napisz coś konkretnego żebym miał na co odpowiedzieć. Bo ciężko mi się
odpowiada na takie puste posty :D"

Bardzo, ale to bardzo ciężko napisać konkrety. Widzisz, "Avatar" jest poprostu najlepszą "płytką, efektowną komerchą" od ładnych paru lat. "Bękarty..." po prostu do mnie nie trafiły. Jak pisałem, dialogi ok, gra bardzo dobra, efekty - dla mnie - kicz, widać "nie łapię" żartów Tarantino...

yesan

Moim zdaniem artyście może zależeć na poklasku. Weźmy Roberta Planta.
Słuchałem kiedyś z nim wywiadu, powiedział że sława jest jak narkotyk z
jednej strony człowieka zabija a z drugiej człowiek pragnie jej jeszcze
więcej. Myślę że artysta może chcieć poklasku, sławy lecz nie może jej
przekładać jako główny cel swojej twórczości, bo wtedy właśnie staje się
nie artystą lecz gwiazdą. Mam nadzieje że wiesz o co mi chodzi. A u
Camerona poklask i pieniądze stanowią jego główny cel twórczości.
Czy żaden obecny, współczesny artysta nie może zostać nazwany artystą?
Nie mnie to osądzać.

"Jednak na "Avatara" poszedłem się odstresować, co wybitnie się temu
filmowi udało. Faktem jest, że z mojej perspektywy nie zasługuje on na
Oscara, ale Oscar to przecież wyznacznik komercji... "

Ja również lubię czasem obejrzeć mało ambitne filmy dla odstresowania
się ale wolę raczej komedie Zuckerów, niektóre durnowate komedie Brooksa
bo one są dla mnie przynajmniej śmieszne. A Avatar raczej mnie nie
odstresuje bo mnie te przeamerykanizowanie doprowadza do szału. Już nie
wspomnę o Oskarach. Festiwal komercji...

"Nie wmawiaj mi, że takie lubię. Powiedzmy, że są wygodne - jak idę z
jakąś dziewczyną na romansidło, to przecież nie po to żeby to oglądać ;)
a jakby te filmy były bardziej skomplikowane, to może nie miałbym tam
innego zajęcia niż ich oglądanie...? ;p "
Cóż w takiej sytuacji to faktycznie zależy od której strony na to
spojrzysz :)

" "Bękarty..." po prostu do mnie nie trafiły. Jak pisałem, dialogi ok,
gra bardzo dobra, efekty - dla mnie - kicz, widać "nie łapię" żartów
Tarantino..."

No cóż do jednych trafiają komedie Allena do innych Carrey'ego. Dla mnie
Tarantino jest mistrzem, a Bękarty to dla mnie świetny film. Może nie na
poziomie Pulp Fiction ale solidny.

ocenił(a) film na 6
Szeryf_Rottingham

Generalnie chyba doszliśmy do końca dyskusji ;) jedyne podsumowanie:

"Avatar raczej mnie nie
odstresuje bo mnie te przeamerykanizowanie doprowadza do szału. Już nie
wspomnę o Oskarach. Festiwal komercji... "

Dokładnie! A teraz spójrz na ten temat = co bardziej zasługuje na Oscara? "Avatar" jest kwintesencją komercji, więc idealnie nadaje się, żeby dostał statuetkę ;)

yesan

Właściwie to ja doszedłem do punktu wyjścia, właśnie to napisałem w swoim
pierwszym poście na tym forum :) Ale cieszę się że są jeszcze osoby
filmwebie z którymi można porozmawiać a nie obrzucić się argumentami a na
końcu wyzwać :D

ocenił(a) film na 10
Witeczek

To teraz ja się wypowiem [BĘDĄ SPOILERY]:
Na "Bękarty" wybrałem się do kina ze średnimi oczekiwaniami. Spodziewałem się niezłej, że tak się elegancko wyrażę "rozpierduchy", coś w stylu pierwszego "Kill Billa" w wersji wojennej. Jak bardzo się myliłem... To co Tarantino pokazał w tym filmie przeszło wszelkie oczekiwania. Który inny reżyser potrafi tak sprawnie bawić się kinem, tak wywrócić cały gatunek do góry nogami a jednocześnie sprawić, że publika to chwyci i będzie bawiła się razem z nim? Takie złamanie konwencji wymaga od twórcy wielkiej odwagi i charyzmy. Przesłanie? Głębia? Od kiedy od filmu wojennego wymaga się głębszych treści? Tu ma być akcja, tu ma się coś dziać. A nawet gdy się nie dzieje, nawet gdy przez pół godziny mamy do czynienia wyłącznie z dialogami (genialnymi), ma to na celu zbudowanie napięcia, wywołanie dreszczyku emocji. Bo wiemy, że w każdym momencie filmu jedna iskra może rozpętać piekło. A Tarantino zdecydował się to piekło przeznaczyć dla Nazistów.

Na "Avatar" czekałem ponad pół roku. Już w czerwcu 2009 w czasopismach filmowych i portalach przemykały gdzieniegdzie informacje, że Cameron szykuje film, który ma "rozsadzić wszystkim mózgi". Kupiłem to, bo takie obietnice rzadko rzuca się na wiatr. Nie pozostało mi nic innego jak tylko czekać. Niestety już po godzinie seansu czar prysł. No bo jak można zachwycać się efektami specjalnymi (rewelacyjnymi owszem ale nie przełomowymi) w trzygodzinnym filmie, w którym fabuła leży i kwiczy a dialogi są tak infantylne, że sprawiają wrażenie iż pisał je dziesięciolatek? Bohater "Avatara" ma wszystko wyłożone na tacy. Chcesz poznać zwyczaje obcej rasy? Może jeszcze niech twoją przewodniczką będzie córka wodza, której skradniesz serce? Nie ma problemu. Potrzebujesz latającego smoka, którego nikt nie schwytał od wielu lat? Do dzieła! Wreszcie, czy chciałbyś na zawsze połączyć się ze swoim avatarem i żyć długo i szczęśliwie? Wystarczy ładnie poprosić :) Nic w tym filmie nie zaskakuje, w żadnym momencie nie mamy wątpliwości, że głównemu bohaterowi wszystko się uda. "Avatar" jest ładny, kolorowy i... głupi. Cameron skutecznie obalił moją wątłą wiarę w przyszłość kina 3D. Wolę oszczędzić te kilka złotych i oglądać filmy w tradycyjny sposób :P

Podsumowując: w tym roku kibicuję Quentinowi a James niech się zadowoli jedenastoma statuetkami za "Titanica".

ocenił(a) film na 6
Aldo_Martinez

"Który inny reżyser potrafi tak sprawnie bawić się kinem, tak wywrócić cały gatunek do góry nogami a jednocześnie sprawić, że publika to chwyci i będzie bawiła się razem z nim? Takie złamanie konwencji wymaga od twórcy wielkiej odwagi i charyzmy."

Mowa-trawa, z której NIC nie wynika. Jak dla mnie w "Bękartach..." nie było NIC oryginalnego! Więc gdzie tu wywrócenie gatunku do góry nogami?!? JAKIE złamanie konwencji? To, że ten film jest trochę mniej "Hollywoodzki" nie czyni z jego reżysera geniusza, zlituj się ;/

"A nawet gdy się nie dzieje, nawet gdy przez pół godziny mamy do czynienia wyłącznie z dialogami (genialnymi)"

Dialogi są przemyślane, fakt. Ale gdzie w nich geniusz? Daj jakiś przykład i wytłumacz co w tym jest genialnego...

"Bohater "Avatara" ma wszystko wyłożone na tacy. "

Ma. I co z tego? Jest to infantylne, fakt. Ale znowu: CO Z TEGO? Jak sam napisałeś - od kina rozrywkowego nie wymagaj jakiś większych treści. Bo nie po to ten film powstał!

""Avatar" jest ładny, kolorowy i... głupi"

Zgadzam się! Jednak jednocześnie "Bękarty.." są dobrze zagrane, przegadane i... żałosne (scena w kinie, to naznaczanie nożem...). A do tego są poprostu NUDNE.

yesan

Ja powiem wam tak w wielkim skrócie. W Polsce nie będzie lepiej przez takich wsiurów, jak wy, którzy głoszą, a to, że Avatar jest marny, a to Bękarty wojny są marne. To wy jesteście marni. Sami byście nie potrafili jednej sceny złożyć. Nie potrafilibyście napisać fragmentu scenariusza. Nie umielibyście odezwać się do kolegi z planu, buraki. Ktoś pisał, że Avatar miał lichy scenariusz. Haha! Beczka śmiechu! I do tego powiedzieć, że Avatar jest słaby, albo Bękarty są słabe to trzeba być naćpanym, albo niedorozwiniętym. Oba filmy są świetne. W ogóle co to za moda o gadce, że Avatar to "takie nowe Pocahontas"? A jeśli tak, to Pocahontas to klasyk! Tym bardziej lepszy film! Bękarty za krwawe? Żarty z widza w postaci dialogów? Nie pasuje? A przecież to Tarantino buraku, więc czego oczekujesz? Głoście swoje teorie o słabej muzyce, grze aktorskiej, montażu, miejcie satysfakcję z życia! Nie zapomnijcie umyć swoich limuzyn Audi, BMW i Passatów na niedzielę!

ocenił(a) film na 6
Mieszaczek

Haha, uśmiałem się :D

Ty idioto... zarówno Cameron jak i Tarantino SĄ reżyserami, to jest ich PRACA! A JA, czy też kolega z którym dyskutuję, KUPILIŚMY produkt ich pracy, więc mamy święte prawo to oceniać! Jak pilot samolotu spowoduje kraksę (załóżmy - źle wyląduje, jego błąd) i zginie połowa załogi to co, nie mogę powiedzieć że był marnym pilotem "bo sam nie umiem pilotować"? A jak np Kaczyński czy inny Tusk spieprzy negocjację w jakiejś sprawie, i odda pół Polski dla Białorusi, to nie mogę go krytykować, bo "sam nie umiem negocjować"?

Poza tym, akurat filmy to moja pasja, sam kręcę (amatorszczyzna pełną gębą, ale nie zabraniam krytyki...). I wiem jak ciężko pisze się nawet płytki scenariusz, wiem jak ciężko złożyć sensowny dialog, czy zastosować żart, który rzeczywiście będzie śmieszył publikę...

Dalej:
Pocahonts to klasyk, zgoda. Ale jednocześnie jest to BAJKA. A ta z założenia jest infantylna i raczej niezbyt porywająca fabularnie...

"Bękarty..." nie są krwawe (tzn nie, że to jest minusem bezpośrednim) tylko w scenach akcji TANDETNE. I to jest problem.
A co z tego że to Tarantino? Przez to mam inaczej podchodzić do oceny jego filmów? To, że jest specyficznym reżyserem nie może zabraniać jego krytyki...

ocenił(a) film na 8
yesan

Pomimo, że nie zgadzam się co do Twojej oceny "Bękartów Wojny", to z postem zgadzam się w stu procentach :-)

A co do zarzucania kiczu... To jest chyba kwestia odbioru tych scen. Ich kicz jest założony, więc w sumie nie można mu tego wytknąć (szczególnie, że mnie na przykład to się podobało, tak samo jak w "Pulp Fiction", czy - z zupełnie innej beczki - "Scarface".)

ocenił(a) film na 1
Witeczek

ja też się zgadzam i też nie rozumiem argumentu jakoby dialogi u Tarantino były genialne.

ocenił(a) film na 8
nasthassia

Bo genialne dialogi panowie szlachta to są w ,,Seksmisji'' w ,,Misiu''..tam są i genialne i kultowe bo się je po prostu pamieta !

parhelia_filmweb

My tutaj nie mówimy o śmiesznych tekścikach z jakichś komedii, tylko o
genialnych dialogach jakie tworzy Tarantino. A genialny nie zawsze oznacza
taki, który potrafimy zapamiętać. Dialogi w filmach Tarantino są genialne
dzięki temu jak są wykonane i jaki jest ich sens.

ocenił(a) film na 1
Szeryf_Rottingham

z jakichs komedii. no niezle tak oto Bareja jest tworca jakichs komedii.
mistrzem dialogow to moze byc Allen a nie Tarantino

nasthassia

Bareja ma teksty bezcenne ale wybacz dialogi w filmach Tarantino są
bezcenne. A Allen nie tyle może być a jest mistrzem dialogów, właściwie to
celnych ripost. Tarantino prowadzi dialogi nieco inaczej. Weźmy np. rozmowę
Travolty z Samuel L. Jacksonem. Dlatego jeżeli w ogóle porównujesz teksty
Tarantino i Allen to oznacza że raczej zbytnio nie czujesz pastiszu
Quentina i zbytnio nie kumasz jego dialogów :) Bo są 2 odrębne sprawy.

ocenił(a) film na 10
Szeryf_Rottingham

Geniusz Tarantino pokazuje się w jego sposobie budowania napięcia. Zobaczcie sobie końcówkę pierwszej sceny. Niepotrzebna była muzyka, wystarczyły odpowiednie dialogi, ruchy kamery i tykanie zegara by widz czuł, że zbliża się moment kulminacyjny tej sceny. Takich przykładów jest wiele zarówno w bękartach jak i innych produkcjach Quentina.

Dlaczego jeszcze to jemu należy się Oscar? Choćby za sposób prowadzenia aktorów. Porównajcie sobie wszystkie role z Bękartów i role z avatara.
Do tego Quentin dużo lepiej operuje kamerą w porównaniu z łapiącym 'wszystko i nic' Cameronem.

A co do dialogów to nie wiem jakim cudem ktokolwiek może przeżyć temu, że Tarantino jest w tym mistrzem. Ok. 2,5h mocnych, inteligentnych i praktycznie nakręcających 90% akcji dialogów. Bo zauważcie, że to nie muzyka, nie sposób kręcenia, nie inne tego typu zagrania a dialogi budują w filmie cały klimat. To je czytając miedzy wierszami będziemy się śmiać. Dlatego jeżeli ktoś preferuje 2h akcji (co w końcu staje się nudne) w rzucającej się oczy aranżacji to wiadome, że będzie uważał Avatar (błędnie zresztą) za film lepszy od Bękartów.

Ale pamiętajmy, że to nie opakowanie a środek świadczy o filmie. A niestety w przypadku avatara to opakowanie jest piękne, wręcz oskarowe (Oscar za efekty trafi do avatara) a środek pusty. A w przypadku Bękartów odwrotnie.

jarassek

Uważaj bo zaraz yesan powie że lejesz wodę :D Takie posty są zbyt
niewygodne :D

ocenił(a) film na 1
jarassek

"A co do dialogów to nie wiem jakim cudem ktokolwiek może przeżyć temu, że Tarantino jest w tym mistrzem. Ok. 2,5h mocnych, inteligentnych i praktycznie nakręcających 90% akcji dialogów. Bo zauważcie, że to nie muzyka, nie sposób kręcenia, nie inne tego typu zagrania a dialogi budują w filmie cały klimat. To je czytając miedzy wierszami będziemy się śmiać." to czemu nudzialm sie jak mops?

nasthassia

Nie każdy czuje jego poczucie humoru. Nie każdy czuje jego kino. To jest
tak jak gdy płacze na filmach Carreyego ze śmiechu a ktoś mi mówi że on
jest nieśmieszny, to jest błazen i to nie jest śmieszne. To że ktoś czegoś
nie czuje lub nie rozumie nie zawsze oznacza że coś jest do dupy.

ocenił(a) film na 1
Szeryf_Rottingham

ja rozumiem, że tak jest, ale naprawdę to nie są rycerze Ni ze Świętego Graala, którzy nie każdemu mogą podpaść do gustu, bo grupa z Oxfordu ma takie poczucie humoru, które nie do każdego przemawia. To jest sieczka, komercja, film, który próbuje się wychwalać pod niebiosa, ale nie ma za co , tak naprawdę. I proszę was fani QT skończcie z tym gadaniem, że jak ktoś nie płacze ze śmiechu to znaczy, że nie jest zbyt inteligentny, bo jak mówił wczesniej Yasen, to jest żałosne.

nasthassia

"że jak ktoś nie płacze ze śmiechu to znaczy, że nie jest zbyt
inteligentny,"

Musisz mieć straszne kompleksy albo problemy z czytaniem ze zrozumieniem.
Ja nie napisałem że gdy kogoś to nie śmieszy to nie jest inteligentny. Jak
już mówiłem wcześniej zawsze gdy brakuje ci argumentów to starasz się komuś
wmawiać jakieś pierdoły?

" To jest sieczka, komercja, film, który próbuje się wychwalać pod
niebiosa"

Idealne podsumowanie Avataru. Wybacz jeżeli uważasz że Bękarty to czysta
komercja to wybacz ale śmiem twierdzić że ty nie widziałaś Avataru :) Więc
zapytam inaczej w czym Bękarty są komercyjne? :)

nasthassia

"ja rozumiem, że tak jest, ale naprawdę to nie są rycerze Ni ze Świętego
Graala, którzy nie każdemu mogą podpaść do gustu, bo grupa z Oxfordu ma
takie poczucie humoru, które nie do każdego przemawia."

Ciesze się że to rozumiesz więc jesteśmy na dobrej drodze. Jak na razie
starasz się żałośnie udowadniać żałosność Bękartów. Ale musisz zrozumieć
że Quentin Tarantino ma również poczucie humoru, które nie do każdego
przemawia co nie oznacza że film jest słaby. Jak napisałem wyżej "To że
ktoś czegoś nie czuje lub nie rozumie nie zawsze oznacza że coś jest do
dupy."

A ty mi się starasz wmawiać że ja mówię że jesteś niezbyt inteligentna.
Kieruj się tym co ktoś pisze a nie dodawaj swoich nadinterpretacji. Ja
absolutnie nie czuje humoru Coenów, mnie ich żarty nie śmieszą i nie
trafiają do mnie, ale nie staram się ludziom wmawiać że Coenowie są do
dupy. Nie podobają mi się ich filmy, więc siedzę cicho. Jeżeli do kogoś
nie trafiają komedie Allena to również niech siedzi cicho, a
przynajmniej niech się nie stara każdego przekonywać że Allen jest do
dupy. Tak samo tutaj jeżeli nie czujesz żartów Quentina (i w dodatku
starasz się wmawiać że żartem w jego filmie miało być zabicie gościa
bejsbolem, co miało zupełnie inny cel) to nie powinnaś się starać
przekonywać że Bękarty są do dupy. Rozumiem że niektórzy fani Quentina
mogą cię drażnić, ok, ale daj spokój z tym nieudolnym pokazywaniem jakie
to Bękarty są komercyjne i do dupy.

ocenił(a) film na 10
nasthassia

Odpowiem Ci dlaczego? Nudziłaś się jak mops ponieważ ten film do Ciebie nie trafił. Tyle tylko, że nie oznacza to, że ten film jest słaby, bo nie jest. Po prostu masz inny gust najwyraźniej.

A wracając jeszcze do głównego wątku. IB są filmem niewątpliwie lepszym od Avatar, choćby z dwóch powodów. 1. IB są filmem bardziej inteligentnym 2. Aktorstwo stoi na dużo wyższym poziomie.

Wymieniłem te dwa czynniki, bo są one wspólnymi wskaźnikami dla wszystkich filmów, czy to s-f czy drama czy horror czy komedia czy coś jeszcze innego. Obojętnie czy IB się komuś podobał czy nie to z tymi faktami musi się zgodzić, chyba że jest ignorantem.


PS. Ja na Avatarze 3D też się wynudziłem :) ale pomimo tego dostał ode mnie te 8/10 za efekty i ckliwa historyjkę :)

ocenił(a) film na 1
adas_80

aż zacytuję Yesana (mam nadzieję, że się nie obrazi) "dlaczego fani QT robią z siebie taką eltyę?"

"1. IB są filmem bardziej inteligentnym 2. Aktorstwo stoi na dużo wyższym poziomie. " - to woła o pomstę do nieba, przestańcie doszukiwać się w końcu w tym filmie czegoś czego tam nie ma. Dresiarz Tomek z osiedla w Gliwicach też może pójść na ten film i śmiać się niemiłosiernie, bo przecież to taki wysublimowany, quentinowski żart z rozwalaniem niemieckiej swołoczy na kawałki;]

ocenił(a) film na 10
nasthassia

rozumiem, że się ze mną nie zgadzasz?? :)

Ja się czegoś tam doszukuję?? Chcesz mi powiedzieć, że ten film jest głupi? że aktorzy byli marni??

co tak właściwie woła o pomstę do Nieba??


Przecież ja nie napisałem ze to film dla Inteligencji!!! I że jest wybitnie inteligentny, więc tak naprawdę do czego pijesz?

ocenił(a) film na 10
adas_80

i jeszcze odnośnie Twojej poprzedniej wypowiedzi
"To jest sieczka, komercja, film, który próbuje się wychwalać pod niebiosa, ale nie ma za co , tak naprawdę."

wiesz co, Ty chyba masz jakiś problem. To jest komercja? Jest! I co z tego? 99,9% filmów jest komercją! Co to w ogóle za zarzut?? dark knight też jest komercją, i jest jednym z najlepszych thrillerów dekady. I co? też uważasz, że jest do bani?

IB nie są filmem ambitnym, i takie nie miały być. Ale czy to jest zarzut?
Naga broń z Leslie Nielsenem też nie jest filmem ambitnym, a jest uważana za komedię kultową.

Myślę, że powinnaś trochę wyluzować. IB to jest naprawdę b.dobry film, i Twoja nieudolna argumentacja tego nie zmieni.


adas_80

To prawda Bękarty w porównaniu do wcześniejszych produkcji Tarantino nie są
ambitne. Lecz jeżeli patrzę na Avatar i go porównuję z Bękartami to w tym
momencie Bękarty wydają mi się jednym z ambitniejszych filmów ostatniego
roku...

nasthassia

" Dresiarz Tomek z osiedla w Gliwicach też może pójść na ten film i
śmiać się niemiłosiernie, bo przecież to taki wysublimowany,
quentinowski żart z rozwalaniem niemieckiej swołoczy na kawałki;]"

;) Wiesz co ja naprawdę mam bardzo dobrą opinię o Krakowie, lubię te
miasto za swój klimat, Z. Ziobro pochodzi z Krakowa, PiS cieszy się
chyba największą popularnością w Krakowie ze wszystkich dużych miast. Na
pewno ładniejsze miasto niż nasza wiejska stolica Warszawa. I na pewno
mojej opinii o tym mieście nie zmieni jakaś przewrażliwiona kobitka,
która uważa że film jest słaby tylko dlatego bo była brutalna scena
rozwalenia szkopa bejsbolem. A po drugie jeżeli uważasz że żartem
Tarantino było rozwalenie jakiegoś szkopa, to zmieniłem zdanie. To nie
że ty nie czujesz jego żartów. Ty w ogóle ich nie rozumiesz. Akurat
żartem nie jest rozwalenie głowy bejsbolem, ani skalpowanie, ani sama
brutalność w jego filmach. To prawda one są przesiąknięte brutalnością,
ale Quentin robi te sceny właśnie dlatego tak realistycznie żeby
przerażały a nie śmieszyły. A jeżeli nie rozumiesz dlaczego jego filmy
są tak przesiąknięte brutalnością, to jak mówiłem wyżej, zapoznaj się z
jego biografią, wywiadami a zrozumiesz dlaczego tam jest tyle
brutalności. A teksty o dresach i Gliwicach sobie zachowaj dla siebie,
bo filmy typu Avatar są robione pod poziom takich ludzi, coby nikt nie
miał problemów z ich zrozumieniem :) Może dresem nie jesteś ale poziom
podobny :)

ocenił(a) film na 1
Szeryf_Rottingham

och panie daj pan spokój.
czy wy naprawdę myślicie, że w tym roku do walki o oskary stają te dwa filmu? avatar i basterds?
nie, otóż nie. i jeśli ja mówię, że dla mnie bękarty to jest sieczka, to nie znaczy, ze w ten sposób bronię avatara, bo tak nie jest.
w tym roku do oskarów staruje więcej filmów niż zwykle, jednym z tych filmów jest prescious, radzę sobię obejrzeć, przemyśleć sprawę komercji i skończyć z tym, że ja czegoś nie rozumiem.

najlepsze w tym wsyztskim jest to, że w bękartach nie ma nic do rozumienia...

nasthassia

Oczywiście że nie ma nic do rozumienia, przynajmniej dla ciebie. Jak można
rozumieć coś czego się nie widzi.

ocenił(a) film na 6
Szeryf_Rottingham

"Na pewno ładniejsze miasto niż nasza wiejska stolica Warszawa."

Offtop, ale: zależy co kto lubi. Wiele razy byłem w Krakowie, ale obecnie studiuję w Warszawie. I powiem szczerze, że stare miasto w stolicy jest niewiele gorsze (trochę jest... ale tylko trochę ;p) od krakowskiego rynku.
Fakt, że ogólnie Kraków jest miastem bardziej zabytkowym niż Warszawa, ale za to już należałoby "dziękować" Hitlerowi i Stalinowi...
A Wu jednak jest nieporównywalnie ciekawsza. Więcej klubów, jak dla mnie, są one też na wyższym poziomie, teatry, muzea, wiele wydarzeń... możliwości naprawdę jest sporo więcej. Za moją opinią niech przemawia choćby fakt, że Warszawę odwiedza ok 2 razy więcej turystów niż Kraków.

Dlatego też nie pozwolę mówić "wiejska stolica", bo jest to akurat najmniej wiejskie miejsce w Polsce ;)

ocenił(a) film na 10
yesan

Mi osobiście Kraków bardziej się podoba, jest na pewno ładniejszy.
Jeśli chodzi o Warszawę, to nie ma się co dziwić, że urokiem nie grzeszy. Przecież to miasto niemal zrównano z ziemią (a niektóre części miasta dosłownie) podczas II wojny światowej. Więc nie traci na wartości dorabiając różnorodnością serwowanych rozrywek ;))

yesan

No a wracając do małego offtopu, to uważam pomimo wszystko że Kraków jest
zdecydowanie ładniejszy. Pomimo prestiżowych wydarzeń jakie tam mają
miejsce mimo wszystko uważam że jest to jedno z bardziej "wsiowych" miast w
Polsce. A za moją opinią niech przemawia fakt że ma tam siedziby najwięcej
polityków, tyle bydła w jednym mieście, ale co zrobić.

ocenił(a) film na 10
Szeryf_Rottingham

No niestety ;p Ale jeśli chodzi o te siedziby, to mi się to bardzie z zoo kojarzy. ;D

ocenił(a) film na 10
yesan

No tak skoro dla Pana Yesana nie było w tym filmie nic oryginalnego to o przekraczaniu konwencji mowy być nie może bo Pan Yesan się nie zgadza... daj spokój to, że Ty czegoś nie potrafisz dostrzec to nie znaczy, że tego tam nie ma.