Jego dwa najnowsze filmy 'Death proof' i 'inglorious basterds' są tak nudne i nieśmieszne, że nie da się ich oglądać. Są po prostu bez wyrazu. Aktorzy beznadziejni. A aktorki w dodatku paskudne. Muzyka zupełnie nie pasuje do akcji na ekranie. Kamera - słaba, co jest naprawdę czymś dziwnym biorąc pod uwagę, że reżyserem jest Tarantino. Dialogi nie są ani śmieszne ani błyskotliwe. Do głównych bohaterów nie czujemy niczego bo są sztucznie przedstawieni i zagrani. Pod koniec filmu miałem nadzieję, że Hitler ujdzie z życiem i w efektywny sposób zabije pozostałych 'Bękartów'. Niestety nic takiego nie ma miejsca... a szkoda.
Najdziwniejsze jest to, że oba najnowsze obrazy Tarantino sprawiają wrażenie jakby zostały nakręcone przez kogoś innego. Nie czuć w nich ręki twórcy odpowiedzialnego za tak genialne obrazy jak Reservoir Dogs, Pulp Fiction czy Kill Bill.
Jednak najbardziej zdziwił mnie fakt, jak bardzo 'inglorious basterds' jest prostacki. To jest po prostu prostacki film... Bez finezji, bez ironii, bez czarnego humoru. Oczywiście reżyser próbuje wmówić widzowi, że dana scena jest śmieszna, a nawet daje wskazówki gdzie należy się śmiać... co jest doprawdy żałosne.
Moja ocena 4/10.
Ps
Jestem fanem twórczości Tarantino, ale mam wrażenie, że koleś stracił talent. Wielka szkoda...
Śmieszny jesteś, ja sobie nic wmówić nie dam,
na szybce chciałeś wyskrobać jakąś ciętą (Twoim zdaniem) ripostę,
jak widać kompletnie Ci nie wyszło.
Wróć przeczytaj parę razy, POMYŚL! a dopiero później
pisz o kompromitacji.
Heh a to dobre przegrany i wygrany, co to zawody jakieś?
Z resztą jako zawodnik nie możesz być arbitrem,
poproś kolegę żeby Cię dowartościował.
Żeby czuć porażkę trzeba przegrać w czymś/coś,
nic takiego w tym wątku się nie zdarzyło.
Radzę Ci się zastanowić następnym razem zanim coś napiszesz.
Tak jak powiedziałem. Stosowanie ignorancji nic ci nie da. Nie ze mną te numery. No i znowu próbujesz tej sztuczki z próbą przekonania mnie, że wierzysz w to co wypisujesz, żeby samemu w to uwierzyć. Obaj wiemy jak traktujesz tą naszą rozmowę. A mianowicie jest to dla ciebie walka o irracjonalny honor. Próbujesz za wszelką cenę obronić swoje stanowisko, bo uważasz, że dzięki temu zachowasz twarz. Najlepszym na to przykładem jest fakt nie używania przez ciebie:
-jakichkolwiek argumentów
-przykładów popierających te argumenty
Dlaczego tego nie robisz? Bo ja mam rację i doskonale zdajesz sobie z tego sprawę.
Niczego nie próbuję po prostu sobie pisze bo mam
wolną chwilę.
Popatrzę jak się wysilasz żeby wywalić z siebie
kolejną dawkę teoryjek, zarzutów, wmówień i przeinaczeń.
No proszę widzę, że moja osoba nie ma dla Ciebie tajemnic.
Co do argumentów mogę dokładnie to samo powiedzieć o Tobie
(wiem, wiem znowu jestem dziecinny, cóż przyzwyczaiłem się do tego).
Z racją jest jak z dupą, każdy ma swoją.
Jesteś frustratem chcącym aby wszyscy w koło mu przytakiwali.
1) Tak. Osoba, która posługuje się zdaniami typu - ‘Nie wywracaj kota do góry ogonem, tekst odnosił się do Twojego i był pisany w osobie, która odniesiona może być jedynie do Twojej persony ’- nie ma przede mną tajemnic.
2) Nie możesz powiedzieć tego samego o mnie, bo ja posługuję się argumentami, które z kolei popieram przykładami.
3) Gdybym chciał żeby wszyscy mi wokół przytakiwali nie poruszałbym kontrowersyjnych tematów. W takim wypadku również starałbym się żeby moja opinia była zgodna z ogółem. Czy jesteś wstanie napisać chociaż jedną wypowiedz posiadającą odrobinę sensu?
4) HAHAHAHA! Piękne! HEHEHEHEEH! To znaczy chodzi mi o użycie przez ciebie tego kuriozalnego powiedzonka o ‘racji’. Równie dobrze mogłeś powiedzieć ‘JP na 100%’. Ma to taką samą wartość…
A, i na koniec. Jak chcesz to możesz zachowywać się jak dzieciak. W każdym bądź razie nie zarzucaj komuś w bezczelny sposób ‘przeinaczeń’.
1) CyTuj soBie naWet i WalleNroDa mAm tO gdZiEś PanIe NieoMylny
Tak sobie to tłumaczysz?
Nie tłumacz się i tak Cię nikt nie zrozumie.
Zachowujesz się jak chory.
Kolokwializm dla ścisłości, JP wiadomo co znaczy i o jakim poziomie świadczy. To co natomiast ja napisałem jest prawdą życiową ujętą w dosyć nietypowej aczkolwiek bardzo trafnej przenośni.
Żałujesz mi? ;)
1) Gdybym lubił Mickiewicza (ale nie lubie) to może bym cytował Wallenroda… w każdym bądź razie na pewno nie tutaj.
2) Niczego sobie tutaj nie tłumacze. To jest zwykły fakt. W moich wypowiedziach są argumenty, a w twoich nie.
3) Pokładasz małą wiarę w siłę swego umysłu. Jeśli dasz z siebie wszystko to może uda ci się zrozumieć tekst moich wypowiedzi.
4) Przez dwa dni bolało mnie trochę gardło ale teraz już jest ok.
5) To co napisałeś o racji jest niedookreślone i całkowicie bezsensowne…
racja 1. (łc. ratio ‘obliczenie; sposób myślenia, rozum’) sensowność, słuszność, trafność poglądu, postępowania, stanowiska. 2. dowód przemawiający za słusznością czyjegoś postępowania. 3. uzasadniona przyczyna, powód czegoś. 4. polit. r. stanu – uznanie potrzeb i dobra kraju za najwyższy obowiązek. 5. log. przesłanka pierwszego zdania, która jest wystarczającym warunkiem do uznania prawdziwości zdania drugiego; pierwsze ze zdań, między którymi zachodzi stosunek wynikania. 6. (niem. Ration z fr. ration z p.łc. ratio ‘rachunek’ od łc. ratio ‘obliczenie, wykaz’) określona porcja czegoś, gł. żywności.
Hasło opracowano na podstawie „Słownika Wyrazów Obcych”
6) Nie. Nie żałuje ci, ani ciebie. Ale jak ci nie przeszkadza, że z tego powodu nazywam cię ‘bezczelnym bachorem’ to wszystko gra.
Nie wyłapujesz sarkazmów więc o czym tu mowa.
O nie, to w moich wypowiedziach są argumenty a w Twoich nie.
Jak to nazywasz argumentem...
Skąd to wiesz, no właśnie nie wiesz.
To w Twoim stylu paplać takie głupotki.
Spoko.
Nędzna próba, a słownik to do nosa sobie włóż.
Żeby mnie obrazić trzeba mięć u mnie autorytet, Ty takowego nie posiadasz.
Ponadto czyżby komuś nerwy puszczały? ;)
Mógłbym przyjąć tą samą taktykę którą ty się posługujesz ale mam zbyt wiele szacunku dla swego intelektu. Dlatego tutaj napiszę: jesteś nudny i cały czas się powtarzasz. A po resztę odsyłam cię na dół. Bo naprawdę nie chce mi się pisać do ciebie w dwóch miejscach.
Szczerze oglądałem mówiąc oglądałem ten film i trochę się na nim zawiodłem ;/ , zasada im lepszy zwiastun, tym gorszy film w tym wypadku się sprawdziła niestety ;/ , aczkolwiek 7 z czystym sumieniem mogę mu dać ;)
Wesołych Świąt wszystkim ;)
Po pierwsze powiem, że nie chciałem się wypowiadać w tym wątku, ale od początku...
"Pod koniec filmu miałem nadzieję, że Hitler ujdzie z życiem i w efektywny sposób zabije pozostałych 'Bękartów'. Niestety nic takiego nie ma miejsca... a szkoda." - To chyba najlepiej podsumowujące zdanie dotyczące tego filmu. Od siebie dodam jeszcze, że strasznie nudny.
Dawno, dawno temu przeglądałem forum filmweb mniej więcej 10 razy dziennie. Upłynęło wiele wody w Wiśle...
...chciałem znaleźć jakiśtam opis do jakiegośtam filmu, ale przypadkiem zawędrowałem na "Mężczyźni, którzy..." A tam apokalipsa... Jakiś troll trolluje i troluje a ludzie dają się trollować. Czytam i oczom nie wierzę, że janko_bzykant_ tak potrafi ludzi za nos wodzić...;)
Tyle, że to było jakieś 6-7 godzin temu... Od tego czasu przemierzam forum filmweb w poszukiwaniu wypowiedzi kolegi janka_bzykanta_ (nie chcę urazić, ale chyba się odmienia?) i stwierdzam, że dawno się tak wspaniale nie bawiłem. Na prawdę kolega doprowadził trolling do takiego majstersztyku, że z radością odnajduję następne wypowiedzi, a w przypadku BW (aka IB (taka tutaj moda panuje - chyba z 5 minut zajęło mi powiązanie kolegi z firmą produkującą nośniki optyczne TDK ;) )) nie wytrzymałem i musiałem wtrącić swoje 3 grosze (jako że też jestem egocentrykiem i uwielbiam być widoczny na forum ;) ).
Po spędzeniu tych paru godzin na zdrowym śmiechu, chyba w końcu położę się spać, ale wcześniej napiszę: Gratuluję! Na prawdę szczerze gratuluję i dziękuję za wspaniałą rozrywkę dzisiejszego wieczora. :)
Pozdrawiam
oddany_fan
P.S.
Bardzo podoba mi się Twoje stwierdzenie, że ocena to są Twoje wrażenia po obejrzeniu filmu. Jakoś do ludzi to nie dociera.
P.P.S.
Memento też uważam za schrzanione, pomimo świetnego pomysłu.
P.P.P.S.
Jeśli ktoś uważa mnie za klakiera kolegi janko_bzykant_ to z radością przyjmę tę nobilitację.
P.P.P.P.S.
Skąd Ty znajdujesz tyle czasu na te wszystkie trollowe odpowiedzi ;)
Ehh, możesz mnie nazywać jak sobie chcesz. Szczerze mi to wisi. Ale tak pro forma. Sama definicja ‘Trollowania’ jest śmieszna i godna pożałowania. Osobiście uważam, iż to słowo powinno zostać wymazane ze słownika lub jego znaczenie powinno zostać określone od nowa - w logiczny/racjonalny sposób. Dlaczego? Bo przy obecnym jego znaczeniu można każdego forumowicza, który dyskutuje czy nie zgadza się z rozmówcą nazwać Trollem. Z resztą ‘trollowanie’ stara się pokryć zbyt wielki obszar czynności by mieć jakiekolwiek racjonalne znaczenie.
Innymi słowy zamiast w kółko używać słowa troll/trollowanie używajmy:
Prowokator – Gdy sama prowokacja jest jego głównym celem i dla tego dana osoba prowokuje.
Cham – Gdy ktoś bez powodu wyzywa rozmówców.
Dzieciak – gdy ktoś zachowuje się jak dziecko
Idiota – Gdy ktoś zachowuje się jak idiota
Spamer – gdy ktoś spamuje
Ale kij z tym. Nawet z obecnym znaczeniem tego słowa, nie można go użyć tak jak ty to zrobiłeś. Czyli: ‘…a ludzie dają się trollować.’
jestem pełen podziwu dla Twojej "inteligencji",
to doskonale, że Ty wszystko wiesz i wszystkim wytłumaczysz.
Sam jestem pełen podziwu dla swojej inteligencji. Ale nie mogę wszystkiego przypisać wrodzonym zdolnościom intelektualnym. Bardzo dużo zawdzięczam również wiedzy…
Skoro jestem tanim prowokatorem, to ty musisz być bardzo głupią osobą, bo dajesz się mi prowokować…
Każdy człowiek na ziemi potrzebuje dowartościowania. W każdym bądź razie, ja teraz tego nie robie…
Nie.
Jest milion innych powodów, których nie przewidziałeś.
Oczywiście, kolejna teoria z palca wyssana.
Może i jest wiele innych możliwości (w każdym bądź razie nie więcej niż 15-20), ale ta z którą tutaj mamy do czynienia wskazywałaby według twoich założeń, że ja jestem prowokatorem, a ty idiotą, który cały czas daje się prowokować.
To nie jest kolejna teoria, tylko zwykły fakt, który postaram się wyjaśnić w jak najprostszy sposób. Zrobię to na podstawie przykładów:
-Dziecko rysuje rysunek. Gdy go skończy pokazuje rodzicom i pyta się czy się im podoba. Zwróć uwagę dzieci w takich wypadkach używają pozytywnych określeń – ‘czy się podoba’ – a nie ‘czy się nie podoba’.
-Trenerzy używają pozytywnych określeń w stosunku do swoich zawodników. Np. Ta drużyna jest bardzo mocna ale wiem, że jeśli damy z siebie wszystko uda się nam ich pokonać. Zamiast -Praktycznie nie macie szans z tą drużyną, dlatego musicie dać z siebie wszystko.
-Przed ważną chwilą człowiek ma wiele wątpliwości. Często się pyta bliskiej osoby o jakąś rzecz związaną z nim samym oczekując pozytywnej odpowiedzi. Np. Wyglądam w porządku? Czy uważasz, że mi się uda?
-Dowódcy już w starożytności przed bitwą dowartościowywali swoich żołnierzy, mówiąc iż są lepsi niż ich przeciwnicy – zwykły trik psychologiczny.
-Szlachta/arystokracja dowartościowywała się tym, że płynie w ich żyłach szlachetna krew. Królowie, książęta mieli błękitną itd.
I tak na koniec. To twoje miotanie się w zaprzeczaniu każdemu zdaniu jakie napiszę jest po prostu komiczne. Zachowujesz się jak małe dziecko. Naprawdę w ten sposób nie uda ci się wyjść z tej sytuacji z twarzą. W każdym bądź razie nie przestawaj tego robić. Mam przynajmniej z czego się pośmiać.
Może a raczej na pewno są inne możliwości,
wysil się i myśl dalej, bo te jak zwykle są błędne.
To nie jest dowartościowanie tylko:
ad.2 podniesienie na duchu i dodanie otuchy
ad.3 otucha
ad.4 niby po co? oni po prostu uważali się za lepszych.
Reszta jest dyskusyjna, nie będę sobie utrudniał.
Nie bardziej komiczne niżeli Twoje próby wmówienia mi
tych Twoich "teoryjek".
Może skończysz te pseudo-moralizatorskie gadki o wychodzeniu
z twarzą bo to już się robi naprawdę nużące.
Cały czas walisz tymi samymi wykutymi na pamięć sloganami,
których wyuczyłeś się w swojej bogatej w kłótnie karierze.
Tak jak wcześniej już wspominałem nic mi nie wmówisz,
więc ciągnij to sobie dalej pisząc te swoje bzdetki.
1) HAHAHAHAAH! To jest po prostu piękne. Zapewne zdajesz sobie sprawę jak bardzo jesteś żałosny ale próbujesz się oszukać, że panujesz nad sytuacją. No cóż… Ale tak pro forma:
-Dlaczego nie skomentowałeś przykładu z dzieckiem? Nie miałeś pomysłu?
-Podniesienie na duchu i otucha znaczy to samo. Ale kij z tym. Zaznaczam. Trener wie, że jego drużyna pod względem umiejętności nie ma szans z przeciwnikiem. Więc jest to dowartościowanie a nie otucha.
-Znowu otucha… Na siłę to wpisałeś tylko żeby coś wpisać. Nieźle się z tego uśmiałem. Rozumiem, że gdybyś miał żonę w ciąży – tuż po porodzie i gdyby się ciebie spytała jak wygląda (a wyglądałaby koszmarnie – ze zmęczenia itd.) to ty starałbyś się dodać jej otuchy (ahahahahahahaha) zamiast ją dowartościować. Czyli np. Wyglądasz bardzo słabo, ale to normalne po porodzie. Jutro poczujesz się lepiej. Zamiast: Wyglądasz pięknie kochanie i byłaś bardzo dzielna…
-Jeśli otuchą nazywasz wyzywanie wroga od bezmyślnych zwierząt i przyrównanie swoich żołnierzy do mitycznych herosów – bo właśnie takie rzeczy wygadywali dowódcy przed bitwami – to musisz mieć problemy z głową.
-No a dlaczego uważali się za lepszych? Dlatego bo mieli w sobie szlachetną krew. Dlatego zabronione było mieszanie krwi szlachetnej z pospolitą.
2) Tak jak powiedziałem. Na mnie to nie działa. Więc możesz przestać się zasłaniać ignorancją. To metoda dobra dla dzieci z gimnazjum.
3) Ja się czasami powtarzam to prawda. Ale ty powtarzanie opanowałeś do szaleństwa.
Iście histeryczna reakcja.
Ja w żadnym momencie tego nie stwierdziłem,
to Ty bawisz się w wygraną/przegraną.
Miałem ale wiedziałem, że będziesz się kłócił o wszystko
więc darowałem sobie.
Nie. ;)
Tak sobie tłumacz...
Powiedziałbym Ci coś ale wiem, że nie ma to sensu.
Pięknie uogólniasz i generalizujesz, doctor honoris causa uniwersytetu manipulacji.
Ok, jestem dziecinnym gimnazjalistą, już to słyszę po raz n-ty.
Spoko ;)
1) Aha. Czyli teraz będziesz na początku każdej swojej wypowiedzi oznajmiał jaki będzie miała charakter.
2) Jaki miałbym cel bawić się z tobą w walkę słowną, skoro ty non stop sam się ośmieszasz?
3)
-Skoro wiedziałeś już to na początku, to po co pisałeś ripostę na kolejne podpunkty?
-Tak.
-Nie. To zwykły fakt.
-To co teraz piszesz (i pisałeś wcześniej) również nie ma sensu więc nie krępuj się i napisz to co chciałeś.
-Z generalizowaniem i uogólnianiem się mylisz. Ale z manipulacją masz rację. Jestem w tym dobry. W każdym bądź razie w tej rozmowie bardzo rzadko używam manipulacji. I jeszcze jedno. Nie wiem czy cię to ucieszy czy nie, ale dajesz mi się manipulować.
4) Skoro słyszysz to po raz n-ty od ludzi w swoim otoczeniu (bo ja po raz pierwszy w tej rozmowie użyłem zwrotu ‘dziecko z gimnazjum’) to może powinieneś się nad tym zastanowić.
5) Wątpię czy spoko. W przyszłości może ci to poważnie skomplikować życie.
Nie, napisałem jaki charakter miała Twoja wypowiedź.
Chciałbyś żeby tak było.
A może Ci się po prostu wydaje, sam się już w tym pogubiłeś.
Pomyśl raz jeszcze.
Pozostawię to bez komentarza. ;)
Twoja taktyka polega na ograniczeniu do minimum treści swoich wypowiedzi bo boisz się kolejnego ośmieszenia swojej osoby. Gdybyś był bardziej inteligentny mógłbyś to robić w mniej oczywisty sposób. Czyli zachować rozbudowaną objętość wypowiedzi przy minimalnej treści.
W łatwy sposób mógłbym zakończyć twoją aktywność pod tym postem, stosując tą samą taktykę. Doprowadziłoby to to tego, że nie mielibyśmy na co sobie odpisywać bo w twoich wypowiedziach nie byłoby treści ani w moich. W każdym bądz razie nie chce żebyś przestał się tutaj udzielać. Może jeszcze...za jakiś czas napiszesz coś zabawnego...
Po prostu nie paplam bez sensu tak jak Ty.
Bo w ogóle nie ma tu treści.
Chciałbyś mieć sytuację pod kontrolą. ;)
-Nie paplasz bo się boisz. Ale to co piszesz również nie ma sensu.
-Tak. W twoich wypowiedziach w ogóle nie ma treści. Dobrze, że sam to wreszcie zrozumiałeś.
-Ja mam sytuację pod kontrolą.
Dałem ci tyle czasu na wymyślenie jakiejś ciekawej riposty... a tu znowu nic... No trudno. Jak będziesz miał coś ciekawego lub śmiesznego do powiedzenia to wpadnij...
Heh ktoś tu jest mocno zdesperowany
a już myślałem, że poszedłeś po rozum do głowy.
Fajne hasło na odchodne?
Czyżby Twoja sławna inteligencja Cię zawodziła?
Odpisywałeś w coraz większych odstępach czasu,
mając nadzieję, iż przestanę obserwować wątek.
Palnąłeś tekścik w stylu "na złość na odchodne".
Nie moja sławna inteligencja mnie nie zawiodła. Po prostu nieumiejętnie posługujesz się słowami.
Nie palnąłem nic na odchodne. To ty to zrobiłeś, dlatego się spytałem czy nie chcesz już więcej ze mną rozmawiać.
I dlaczego uważasz, że ja chce żebyś przestał obserwować mój post?
Zwalaj sobie na innych.
Wmawianie, kocham to.
Tłumaczyłem to, umiejętność czytania ze zrozumieniem się kłania.
Czyżby ktoś mnie kopiował? ;)
-Masz problemy z logicznym myśleniem. To nie ja coś komuś wmawiam, lecz ty próbujesz mi coś wmawiać. Odpisywałem i odpisuje w większych odstępach czasu gdyż jestem ostatnio dość zajęty. Do tego można dołożyć sesje którą właśnie mam na studiach. Zapewniam cię, że owe 'odstępy czasu' nie miały cię zniechęcać do zaprzestania obserwacji tegoż postu.
-I nie palnąłem wtedy żadnego tekstu na odchodne, bo jak już wcześniej napisałem:
'Jak będziesz miał coś ciekawego lub śmiesznego do powiedzenia to wpadnij...'
A jeszcze wcześniej:
'W każdym razie nie chce żebyś przestał się tutaj udzielać. Może jeszcze...za jakiś czas napiszesz coś zabawnego... '
-Wątpię żeby ktokolwiek chciał cię kopiować...
"Mam prośbę nie pisz nic już w temacie "Tarantino stracił talent..." nie widzisz że już nikt tam nie chcę pisać...zostaw tego kolesia z tymi jego teoriami to może da sobie spokój i pójdzie pisać bzdury gdzie indziej...niech pozostanie w błędzie i niech myśli dalej że wygrał :)"
Posłucham tej bardzo mądrej rady i zakończę tą żenującą dysputę.
Wygrałeś ciesz się ;).
Ja z ironicznym uśmiechem na twarzy żegnam Cię niezwykle ozięble.
Btw.
Jak to mówią głupiego nie przekrzyczysz tylko ignorancją
jesteś w stanie z nim wygrać, pa ;*
Ignorancją z głupim nie wygrasz. Głupcy są bardzo niebezpiecznymi przeciwnikami, właśnie z powodu ignorancji jaką się im okazuje.
Dlatego Dark Sider ja ciebie nie ignoruje. Tak samo nie ignoruje takich userów jak owner itd. Ja was kontroluje. I to, że teraz o tym pisze nie zmieni waszego nastawienia. Nadal będę was kontrolował.
Wpadnij jeszcze kiedyś, gdy będziesz miał coś zabawnego do powiedzenia.
Nie dostanę bo:
- za krótko piszę
- jestem z zasady poplecznikiem janko_bzykant_(a) (nadal nie wiem czy odmieniać?)
- w większości jego opisów się z Nim zgadzam
- a Bękarty Wojny to upadek Tarantino i nuda... cóż, TO FAKT, nieścisłości w każdym filmie da się znaleźć i z tego powodu nie trzeba go przekreślać ale ten film jest nudny i długi i do tego nudny... :))))
Rosin
Nie. Nie lepiej. To tak jak byś powiedział, że ludzie dają się ‘pierdzieć’. Ktoś troluje. Ktoś pierdzi. Rozumiesz? Nie da się powiedzieć: ‘dajesz się trolować’. Tak jak nie da się powiedzieć: ‘dajesz się pierdzieć’.
Witam.
kilka razy zdarzyło się nam już polemizować - po prostu różnimy się w wielu opiniach.
Ale ponieważ tak już bywa, tak i ja tym razem przyznam Tobie rację.
Oglądając ten obraz nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że już gdzieś to widziałem (co jest częste w filmach Tarantino). Jednak tym razem uczucie Deja Vu nie wiązało się z pozytywnym odbiorem filmu a jedynie z coraz większym wzburzeniem. O ile nie można odmówić Tarantino tego jego stylu brania z filmów co mu się podoba i tworzenia wtórnych aczkolwiek świetnych obrazów, o tyle tym razem przesadził. Wybrał sobie Parszywą Dwunastkę, dodał wstawki muzyczne z westernów Sergio Leone... i już.
Gdzie humor, ten sławny czarny humor tak świetnie ukazany we wcześniejszych jego produkcjach? Bo nie można nazwać humorem szczątkowych występów Brada.
Gdzie świetne dialogi trzymające w kupie zlepki innych filmów?
Tutaj przeszkadzało mi praktycznie wszystko: od gry aktorskiej (z pominięciem jednak świetnej roli imć Herr Landa), po wtórne podejście do tematu.
Pamiętam arcydzieło Reservoir Dogs i rewelacyjne Kill Bill.
Niestety. Bękarty to jedynie wielkie nieporozumienie i rozczarowanie.
Pozdrawiam.
P.S. Gdyby taki film został stworzony przez kogoś innego niż Tarantino można by mniej wymagać. Ale w tej sytuacji 4/10.
A moze spojrzmy inaczej, co by bylo gdyby Bekarty sie pojawily przed Kill Billem i Reservoir Dogs... Wtedy to te dwa tytuly musialyby udzwignac ciezar pierwszego, tak samo jak ten stara sie zrobic z nimi. Ja raz obejrzalem Reservoir Dogs i zupelnie jak moj kolega, spodziewalem sie zupelnie czegos innego (zreszta z Bekartami Wojny mialem to samo). Psy, nie powiem, ciekawy scenariusz mialy i obsade tez, ale nie zauwazylem zeby byl to obraz wybitny tak jak niektorzy go opisuja. Po prostu to byl debiut Tarantino, tego jeszcze wtedy nie bylo. Odwazny, balansujacy na granicy kiczu a geniuszu styl Quentina odrazu przypadl do gustu. Ale obsada? Dzisiaj juz wiemy, ze wiekszosc aktorow (moze i swietnie dopasowanych do swoich charakterow) gralo po prostu siebie... Zadne kreacje. Np Madsen... Ma facet charyzme gangstera, ale zawsze gra tak samo. Kilka lat pozniej w Kill Billu, to ten sam Pan Zielony (czy jaki tam byl). A Bekarty? To fakt sa gusta i nie ma co sie spierac, ale zawsze mozna wyrazic swoja opinie na temat filmu. Jak dla mnie, co jak co ale wlasnie glowna zaleta filmu jest obsada aktorska i swietne dialogi, ktorych niestety nie wylapiemy po pierwszym obejrzeniu Bekartow, tak samo jak nie zrozumiemy fabuly Modern Warfare 2 za pierwszym razem, bo akcja toczy sie zbyt szybko zeby wszystko wylapac. I identycznie jest tutaj, film to prawie same dialogi, ktorych geniusz latwiej dostrzec dopiero za drugim, trzecim razem. Ja osobiscie obejrzalem film juz chyba ze cztery razy i powiem Wam, ze za kazdym razem odkrywalem coraz to nowsze, ciekawsze smaczki, analizowalem gre aktorska i ujecia kamer, przejscia itp. W filmie podobaly mi sie wszystkie akty, ale w szczegolnosci przypadl mi do gustu romans miedzy Shosanna i Frederickiem, romans ktorego nie bylo. A jednak paradoksalnie byl, lecz tylko przez moment. Shosanna strzela do Fredericka z zimna krwia i dalej obserwuje projekcje, kiedy widzi ujecie obejmujace Fredericka nagle uswiadamia sobie, ze go kochala tylko nie chciala a to uwierzyc, bowiem zywila do niego uraze za pochodzenie i to czego sie dopuscil na wojnie jako zolnierz... Podchodzi do niego i odwraca lezace na ziemi cialo z nadzieja, ze go nie zabila, lecz okazuje sie, ze ten trzyma pistolet i strzela do niej ale nie zabija. Tutaj przez moment widzimy zawachanie z jego strony. Dobic? Ostatecznie z ciezarem na sercu, rozczarowany strzela. Tak sie konczy ich burzliwy "romans", oboje umieraja... Cos pieknego :]
Ciekawe co wy tutaj wypisujecie. Mogę nawet pokusić się o stwierdzenie, że w pewnym sensie wszyscy macie racje. Ale ja bym trochę zmienił temat. Brad Pryszcz specjalnie mi w tym filmie nie pasuje. Szkoda, że Quentin połakomił się o tego łamacza serc bo Bękarty Wojny przez Pryszcza wiele straciły. Ten leszczyk może dobry jest dla nastolatek, ale dla mnie kompletnym niewypałem było obsadzenie w głównej roli tego świerszcza. Szkoda.
Druga sprawa to fabuła osadzona w czasie II w.ś. Można zadać pytanie co pan od Kill Billa, Pulp Fiction, i mojego ulubionego filmu Jackie Brown chciał uzyskać? Po co był mu potrzebny Pryszcz? Przypomina mi się historia Olivera Stone'a, który po kilku super filmach pokazuje takiego Aleksandra.
Aleksander jest znakomitym filmem historycznym. I co ważniejsze jest praktycznie doskonały w 100%.
Witam,
Nie chcę stanąć ani po stronie forumowiczów ani po stronie założyciela tematu janko bzykanta...
Chciałbym w miarę obiektywnie rozstrzygnąć ten spór jeśli pozwolicie...
Oglądam średnio kilkaset filmów rocznie...
I powiem Wam tak: jest kilka filmów w roku 2009, które zebrały wysokie oceny u krytyków i większości widzów, natomiast ja oglądając te filmy, zastanawiałem się o co chodzi ?!
Dystrykt 9, Mroczny Rycerz czy ostatnie filmy Tarantino to wg mnie filmy słabe, trudno je oceniać, moja ocena to coś w okolicach 5-6/10 chociaż skala 1-10 nie jest zbyt szczęśliwym rozwiązaniem.
Zawiodłem się na tych filmach. Ocena krytyków czy widzów czy forumowiczów nie jest dla mnie żadną wyrocznią.
Większość osób ogląda Plebanie, Taniec z gwiazdami, głosowało na Kaczyńskiego, PIS, słucha hity ESKI, Michała Wiśniewskiego, Feel, więc tak samo jest w przypadku wielu filmów.
Niestety GUST zbiorowości, mas, społeczeństwa jest słaby i jest wiele książek na ten temat (naukowych również).
Ludzie jako większość nie mają moim zdaniem gustu.
Nie możecie krytykować każdego komu Mroczny Rycerz, ostatnie filmy Tarantino czy Dystrykt 9 się nie spodobają.
Ja te filmy widziałem ze swoją narzeczoną akurat i ona ma takie same zdanie w tym temacie.
Każdą swoją krytykę trzeba argumentować, ale ja się zgadzam z większością wypisanych wad tych filmów na Filmwebie przez innych użytkowników.
Pozdrawiam serdecznie i proszę o szanowanie wypowiedzi czy zdania innych forumowiczów.