Ona ma konto na portalu "Ruch Czystych Serc", tam są jakieś zdjęcia. Nie czytałeś na forum o "talii osy"?
Szybko czytam. Piszę też szybko, 300 znaków na sekundę. Albo minutę. Nie pamiętam, musiałabym w cv sprawdzić.
Kiedyś miałam taką przepisywaczkę, co pisała bez patrzenia w zastraszającym tempie, tylko miała pod siebie przerobioną klawiaturę - nic nie miała na swoim miejscu, literki poukładane tak potwornie dziwnie, że szok, żeby jej było wygodnie. I przepisywała w takim tempie takie tomiszcza, że nikt nie nadążał za nią ze sczytywaniem tego...
Ja mam normalną klawiaturę, patrzę się na wyświetlacz, a czasem gdzieś tam w bok, na dziecko, na film, na męża, na kota.... na zupełnie nic w przestrzeni.
Mój mąż tego nie lubi, tzn. mówi, że go to wnerwia, bo wyglądam wtedy, jak cyborg. Ale ja to uwielbiam, bo ludzie czasem śmiesznie reagują.
Kochana, ja koty uwielbiam, kiedyś mi nie pozwalali mieć w domu własnego, to miałam wymyślonego. Nazwałam go Regan.
Mój jest real i się nazywa "Nie-właź-tam-czarna-cholero". A pieszczotliwie go wołam "Nie-kładź-się-mi-na-papierach".
No teraz, jak mam swój dom, to mam oczywiście czarnego własnego kota, który się nazywa Zdzisław, roboczo Dzidek. Killer.
A oto rzeczona bestia:
http://sphotos.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-snc1/hs214.snc1/8130_1218743825199_112698 1861_30699365_5993343_n.jpg
A tu kot wypróbowuje pudełko, czy dobre:
http://sphotos.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-snc1/hs214.snc1/8130_1218750905376_112698 1861_30699393_3149885_n.jpg
Temat jest w gorących, ja się boję, już mnie i tak Metanol prześladuje, męża mojego ogląda na nk, mnie ogląda, moją wagę na oko ocenia, i jakieś inne bzdety.
Ale zdążyłaś zobaczyć?
Najs.
Ja wam mogę pokazać tylko swojego kota, a i to z niestarych znalazłem tylko takie z daleka - za to śmieszne, nie wiem po cholerę on tam wlazł, prawie pod sufit http://img541.imageshack.us/i/dscn0048p.jpg/
To jest bardzo strategiczne miejsce dla kota, on tam wlazł, bo tam była półka. Mój kot musi wejść na każdą półkę, bo on musi sprawdzić, czy tam można wejść. Tak po prostu.
A bo ty zawsze musisz mieć inaczej. Ale rudzielce też są cudne. Piętro wyżej nade mną jeden mieszkał, bili się z moim na balkonie. Mój właził po kracie do góry a rudy się zwieszał głową w dół ze swojego balkonu i się okładali ile wlezie.
Rude fajne są. Ja to bym jeszcze jednego chciała, ale małżonek zaprotestował.
Może się skombinuje dla młodego, na Gwiazdkę.
Biorąc pod uwagę jeszcze mnie i Louisa, to czas najwyższy skończyć z tymi gryzoniami i wziąć sobie kota, Eleo ;)
E tam. Dotyk szczurzego brzuszka to antidotum na całe zło świata! A te łapeczki w kształcie maleńkich gwiazdeczek! ach...
Oj akurat z tym rzucniem, to niestety zdecydowanie się rzuci, tyle, że nie jest to fajne. Znaczy jak się ma spodnie to ok, ale jak pończochy, albo gołą nogę... Szczurki uwielbiają się wspinać, a każda noga, to jak mini drzewo :P stanowi szczurze wyzwanie :P
Poważnie. Kiedyś mu chciałam obcinać, nawet obcinak kupiłam i inne szykany, ale wyszłam z tego z kilkoma sznytami, a on sobie usiadł pod kaloryferem i obgryzł. I tak już zostało.
A Ty swojego się nie boisz wypuszczać na balkon? Ja przy moim nawet swobodnie okna nie otwieram na oścież.
Mieszkam na parterze, a on jest niewychodzący. To jest kot z odzysku, znajda, ktoś go bił i wyrzucił i ma traumy swoje różne. Np. nie wyjdzie sam z domu za nic na świecie. Żeby go wynieść to jest walka o ogień, żeby go wepchnąć do klatki, bo nogi za próg nie wystawi. Wychodzi tylko na balkon i wieczorem na klatkę, jak idę karmić bezpańskie koty - to wtedy staje przy drzwiach i sprawdza, kto przyszedł do stołówki, ale dalej nawet końca pazura nie wychyli. Więc mogę przy nim okna otwierać.