PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=526137}

Czarny łabędź

Black Swan
2010
7,7 375 tys. ocen
7,7 10 1 374657
7,4 86 krytyków
Czarny łabędź
powrót do forum filmu Czarny łabędź

Od jakiegos czasu juz można zauważyć taka tendecje że wielu "kinomanów" ma w zwyczaju mieszać z błotem wybitne filmy. Najlepiej psychologiczne, bo tam najłatwiej jest napisac "pseudointeligentny" itd. No bo super jest być przeciw czemus co jest zachwalane :)
Proszę was, przestańcie być tacy super i szukac dziury w całym. To był zły film? Przereklamowany?
Padnę zaraz chyba.
Film ma ocene 8,3 a wpisy od gory na forum że film słaby, że dno. Heh.
Nie próbujcie być "znawcami" zachwalajacymi film przez nazwisko reżysera czy obsady, nie próbujcie też byc "znawcami" ktorzy na przekór tym 1szym chcą pokazać jacy to są mądrzy i widzą w tym filmie autoreklame i pseudoartyzm.
Po prostu obejrzyjcie ten film na spokojnie, przemyślcie co sie w nim stało. Bez podtekstów bez złego lub dobrego nastawienia. Obejrzyjcie.

10/10

ps. skandal bedzie jesli Natalie nie dostanie za to Oscara.

ocenił(a) film na 6
dogville

Dogville, wiesz, że fani Avatara uznali by twoją opinię za żenującą, tak samo jak ty uważasz negatywne opinie do tego filmu za takowe? Krytykujesz inne filmy, a jak ludzie krytykują twoje, to od razu uważasz to za coś niedorzecznego...

ocenił(a) film na 9
EineHexe

arcydzieła mają to do siebie że budzą skrajne emocje .Autor wątku ma jednak na myśli typowych napinaczy szukających poklasku dla swej "alternatywności"

pablossoyos

film to przeróbka na amerykańskie bezguście z japońskiego anime Perfect blue

użytkownik usunięty
Justyna_0288

Istnieją podobieństwa w fabule, ale nie jest żadną przeróbką. Nie przesadzajmy...

ocenił(a) film na 9
dogville

dokladnie, masz racje w 100%. film obiektywnie jest świetny, ale ktoś postanowił pokazać swoje pseudo(!)obeznanie i znawstwo, i skrytykować wszystko, pojechać po filmie maksymalnie, zjechać również fanów obiektywnie niezwykłego dzieła... bo film JEST ŚWIETNY, ale żeby nie bylo , ze calemu narodowi sie spodoba, musi sie wytworzyc taka podgrupa, uwazajaca sie za guru filmowych. prosta matematyka i rachunek podobienstwa. nie da sie dogodzic wszystkim.

ocenił(a) film na 3
dogville

Może tak... to czy film jest arcydziełem, czy nie oceni historia. DLA MNIE może być gniotem. A TOBIE może się bardzo podobać.
Śmieszne jest wytykanie jakiejś grupy ludzi która "ma w zwyczaju mieszać z błotem wybitne filmy.(..)No bo super jest być przeciw czemus co jest zachwalane". Czyżby teoria spiskowa?
Ja "mam w zwyczaju" pisać to co myślę. I uważam Black Swan za marną produkcję. Przecież do tego służy forum - aby dzielić się opiniami.
Teraz, równie dobrze mogę powiedzieć, że ty idziesz za "stadkiem" i nachalną promocją filmu wystawiając 10/10
Jeśli wk*rwia cię, że ktoś ma inne zdanie niż ty - to widocznie masz za słabe nerwy żeby odwiedzać filmweb.

ocenił(a) film na 9
minervva

nachalna promocja filmu?

ocenił(a) film na 7
minervva

Heh ssspiseeek<szepcze> Nie to nie prawda. Ta "grupa" ludzi faktycznie istnieje i faktycznie stanowi problem. Chęć bycia kontrowersyjnym, manifest w postaci buntu wobec racjonalnej i w miarę obiektywnej aczkolwiek powszechnej opinii to nie żaden spisek tylko naprawdę bardzo częsta praktyka. I tu się pojawia kwestia forum. Wg mnie forum to nie tylko miejsce do wymieniania opinii na temat danego filmu. To przede wszystkim argumentacja swojego stanowiska będąca w zasadzie odzwierciedleniem wartości naszej opinii. Brak argumentów - opinia bezwartościowa. Chyba rozumiesz, że każdy może sobie napisać że Black Swan to kiepski film. Jednak każdy czy to wielbiciel czy "zachwalacz", jeśli swoje stanowisko w miarę sensownie uzasadni nie spotka się z moją krytyką. Są gusta, gusta i... Gusta. Słowem, liczy się to, co po przecinku. Jest to, o ile się nie mylę 2 co do wielkości baza filmowa na świecie (przynajmniej wg wikipedii) i niestety prowokacyjne opinie pseudokrytyków pozujących na erudytów, ubrane w ładne słówka mogą mniej ogarniętego człowieka zbić z tropu. I ci "mało ogarnięci" nie stanowią wcale małej grupy. Często apodyktyczna, pełna ferworu wypowiedź jakiegoś "cFaniaczka" rzeczywiście zniechęci do obejrzenia konkretnego filmu, ponieważ brakuje w niej zwrotów typu "moim zdaniem".

ocenił(a) film na 5
dogville

Ciekawe dlaczego zwykle ci "anty" potrafią podać jakąś argumentację do bycia "anty", a ci "pro" piszą "film jest genialny." Tak się składa, ze w tym wypadku ja jestem na nie i jedna z forumowiczek napisała o mnie i o innych owym filmem rozczarowanych, że po prostu go nie rozumiemy. Na moją prośbę, aby nam zatem wytłumaczyła i oświeciła, zapadła głucha cisza. Jeśli już ktoś wyraża swoją opinią na tak lub nie, to niech ją uzasadni, zwłaszcza w przypadku, gdy uważa ją za lepszą od innych (często tych innych mieszając z błotem). Na tym polega dyskusja, na argumentach, a nie na stwierdzeniach "bo mi się podobał, dlatego ty jesteś głupi".

ocenił(a) film na 9
marcysia_mis

-gra aktorska
-napięcie
-klimat
-muzyka
-przesłanie

wymieniać dalej?

ocenił(a) film na 4
dogville

Nie wymieniać, tylko uargumentować. Jakaś jest ta gra aktorska, co w niej wyjątkowego, gdzie to napięcie i tak dalej. A co do przesłania bardzo chętnie się dowiem jakie ono jest, bo miałam kłopoty z dostrzeżeniem jakiegokolwiek.

ocenił(a) film na 9
EineHexe

Pytasz serio czy juz sobie teraz jaja robisz? Bo na prawde z jajcarzami gadac mi sie nie chcę ...

ocenił(a) film na 4
dogville

A wyglądam jakbym dowcipkowała? Facet, zejdź z tego postumentu i zacznij dyskutować z ludźmi, bo ci tyłek ścierpnie.

ocenił(a) film na 9
EineHexe

Patrząc na foto i niektore inne wypowiedzi mozna wywnioskować że "dowcipkujesz". Inna sprawa że no conajmniej dziwne jest pytanie o grę aktorska to sie albo widzi albo nie- gesty, mimika, wczucie sie w rolę; Natalie zagrała tak jakby... nie grała tylko na prawde była obłąkaną baleriną, jakby to była jej historia. Każdy w tym filmie był na swoim miejscu, nie było tam widać robienia czegoś na siłe. To tyle jeślimowa o aktorstwie tak w skrócie. Napięcie? Klimat? Jest przez cały film, ciemny, mroczny i wciągający widza w paranoje i obłed głównej aktorki (co spowodowane zreszta było jej prawdopodobnie przykrymi doświadczeniami z matką co można wywnioskowac z kilku scen); wszystko to potęgowanę przez tę sama wkółko melodię ktora jeszcze bardziej podkreśla wyżej wspomnianą wcześniej paranoję (czego zwienczeniem jest taniec Czarnego Łabędzia). Mroczny, gęsty, przytłaczający klimat pełen urojen. Przesłanie? No każdy może to odebrać jak chce, ja spotkałem sie juz z różnymi wyjaśnieniami (proponuje poszukać, to nie takie trudne odkąd mamy google), jak dla mnie jednak ten film pokazuje do czego może prowadzić chorobliwe wręcz dążenie do perfekcji (w jakiejkolwiek dziedzinie). Choc jak juz wspomniałem wyjaśnien tego filmu jest kilka m.in. o spełnianiu (nie swoich) marzeń. Wystarczy poszukać, albo lepiej- obejrzeć film i nie zadawać głupich pytań :)

ocenił(a) film na 4
dogville

Nie będę zatrudniać google, bo nie z nim dyskutuję, tylko z tobą. Film obejrzałam, przesłanie do mnie nie dotarło, z kilku powodów, a naczelny jest taki, że trudno mi było dociec, co właściwie reżyser usiłował opowiedzieć. W tym filmie każdą scenę można zinterpretować w dowolny sposób, nie ma żadnych drogowskazów ani ram, a jednocześnie Aronofsky ślizga się po powierzchni, zamiast wniknąć w głąb. I oglądamy rozmaite halucynacje bohaterki, różne wydarzenia, fragmenty jej życia, ale zarazem nie wiemy co się z czego bierze, czego ona (czy ktokolwiek w tym filmie) tak właściwie pragnie, co myśli i o co w tym wszystkim chodzi. Obłęd Niny mógł być równie dobrze spowodowany chorobliwym dążeniem do perfekcji, o którym mówisz, a które też jest w sumie słabo pokazane (bo to, co z zycia zawodowego Niny widzimy, nie wykracza ponad to, co robi każda ambitna baletnica, a i nie tylko baletnica), jak również toksycznym oddziaływaniem matko, albo czymś jeszcze innym, przez reżysera nie pokazanym.

Aronofsky nie pomaga nam zrozumieć Niny, ba, on jej nawet polubić nie pomaga. Bo główna bohaterka to jest pustka, wypełniona halucynacjami, neurozami i niespełnieniem seksualnym. I trudno mi uwierzyć, że ta pustka, ozdobiona piękną twarzą Natalie Portman, wiecznie wykrzywioną grymasem cierpiętnicy, mogłaby mieć jakiekolwiek ambicje, czy w ogóle do czegokolwiek dojść w tańcu. Nie dziewczyna z tak kruchą psychiką, do tego stopnia wyjałowiona z jakiegokolwiek życia wewnętrznego. Sorry, ale scena to nie jest miejsce dla kruchych lilij. Zresztą, jeśli chodzi o pustkę, podobnie jest z innymi bohaterami, to tylko stereotypowe figury. Thomas - molestujący i wykorzystujący swe podopieczne, upadła primaballerina, Lily, żywotna rywalka, czy też toksyczna, nadopiekuńcza matka to są klisze, w których nie ma nic nowego, nic interesującego.

I tak się ten film, wśród pięknych zdjęć, w mocnej mrocznej atmosferze, spowity w świetną muzykę, ślizga po powierzchni rzeczy i ludzi.

ocenił(a) film na 9
EineHexe

Tak na szybko:
"Obłęd Niny mógł być równie dobrze spowodowany chorobliwym dążeniem do perfekcji, o którym mówisz, a które też jest w sumie słabo pokazane (bo to, co z zycia zawodowego Niny widzimy, nie wykracza ponad to, co robi każda ambitna baletnica, a i nie tylko baletnica), jak również toksycznym oddziaływaniem matko, albo czymś jeszcze innym, przez reżysera nie pokazanym."
I tu sie różnimy gdyz moim zdaniem:
1. nie jest "słabo pokazane, nie chodzi moim zdaniem o to że czynnosci ktore wykonuje są ponad to co robi przeciętna baletnica, chodzi o to jak ona do tego podchodzi, co ona o tym myśli!! K*rwa no to zostało genialnie pokazane, laska wygląda na normalna, jest sobie baleriną, niby wszystko spoko, dziewczyna jak każda inna ale co jej sie w głowie dzieje!!
2. apropos nie pokazania toksycznych relacji z matką i tp.; to jest też (dla mnie) uroda tego filmu - nie jest wszystko podane na talerzu, np. SPOJLER bohaterka nie chce zdejmować bluzki przy matce zarazem widać jej no dziwny stosunek do seksu bym powiedział, cały film odpycha matke od siebie, a zarazem jest jakby pod jej kontrolą, jest zaszczuta!!

ps. i jeśli chodzi o temat to nie jest tak że wszyscy ktorym sie nie podobal ten film są "źli", film może sie nie spodobać, ale no nie można mieszać z gównem filmu który na prawde gołym okiem widać że nie jest złym kinem.
Ja np. Ojca Chrzestnego oceniłem chyba na 7 i tam tez były tematy że z jednej stronby arcydzieło a inni że gniot. Ja tego filmu nie obejrze nigdy więcej sam z własnej woli bo mi sie nie wkręciła ta faza mafii i nawet sie troche nudziłem, ale oglądając widzę że to jest film który może sie podobac, bo aktorsko ok, klimat mafijny jest, widać że pełen profesjonalizm. Komus może sie spodobać, mi akurat nie ale nie będę zaniżał oceny ani jechał po filmie.

ocenił(a) film na 7
dogville

Tak ogólnie, jeśli chodzi o oceny to każdy użytkownik filmwebu powinien zadać sobie trud powściągnięcia emocji i wystawienia maksymalnie obiektywnej noty, żeby dla tych, którzy filmu nie widzieli średnia ocena była istotnym nośnikiem informacji. Jeśli ktoś daje BS 2/10 no to robi z siebie i innych głupa. Dwa to ode mnie dostał weekend.

ocenił(a) film na 4
dogville

"1. nie jest "słabo pokazane, nie chodzi moim zdaniem o to że czynnosci ktore wykonuje są ponad to co robi przeciętna baletnica, chodzi o to jak ona do tego podchodzi, co ona o tym myśli!! K*rwa no to zostało genialnie pokazane, laska wygląda na normalna, jest sobie baleriną, niby wszystko spoko, dziewczyna jak każda inna ale co jej sie w głowie dzieje!!"

Ale co zostało pokazane? Że dziewczę ma halucynacje? No fakt, to jest wybitnie głębokie zanurzenie się w psychikę bohaterki, rzucić parę możliwie strasznych/dziwacznych halucynacji. A mówiąc poważniej samo pokazanie, że bohaterka posiada halucynacje, to jeszcze nie jest żadna psychologiczna głębia. Głębia byłaby wtedy, gdybyśmy dostali trochę podbudowy, emocje tej dziewczyny, jej spojrzenie na świat, ambicje, potrzeby... A pokazuje nam się żałośnie mało, ta dziewczyna to sama psychoza, neurozy i strach. Strach jest jej podstawową odpowiedzią na wszystko, na mamusię, na zmarszczoną brew Thomasa, na błąd podczas tańca, na wybuch Beth... Z taką psychiką Nina powinna się dawno znajdować w psychiatryku, a nie w balecie, ona cały czas drży jak osika. I to tyle w temacie jej życia emocjonalnego, nic więcej tam nie ma, nie widzimy jak dokopuje się do emocji niezbednych, by móc zrozumieć czarnego łabędzia (szperania sobie po majtach nie liczę), po prostu znienacka, po kolejnej porcji halucynacji, wychodzi na scenę i już wie jak zatańczyć. Nirwana instant.

Tak poza tym to, co ona robi zawodowo to nie jest żadne szczególne poświęcenie. Naciągnięte i obolałe mięśnie, kontuzje i urazy są dla tancerzy, nie tylko w balecie, chlebem powszednim. Mordercze ćwiczenia przez długie godziny też. Nina nie prezentuje żadnego poświęcenia, ani żadnych nadludzkich, psychikę wykańczających wysiłków w tę rolę nie wkłada, a nawet wręcz przeciwnie, w noc przed premierą zamiast się solidnie wyspać idzie na balangę, zupełnie beztrosko i nieodpowiedzialnie. Jeśli to jest to okrutne poświęcenie to ja już nic nie mówię.
Serio, wystarczy wpaść do najbliższego teatru, żeby zobaczyć ludzi, którzy poświęcają się tak jak Nina, jeśli nie bardziej, spędzają w teatrze kilkanaście godzin, spychają swoje życie prywatne na margines, dla roli wyjeżdżają na drugi koniec kraju, albo wręcz i świata, zostawiając bliskich bardzo daleko i ćwiczą i występują, walcząc ze zmęczeniem, depresją i słabością własnych ciał. I wyobraź sobie zachowują przy tym zdrowe zmysły! Pęknięty paznokieć i naciągnięte mięśnie Niny to naprawdę nie jest żadna ofiara, ani trauma, łamiąca psychikę.

"2. apropos nie pokazania toksycznych relacji z matką i tp.; to jest też (dla mnie) uroda tego filmu - nie jest wszystko podane na talerzu, np. SPOJLER bohaterka nie chce zdejmować bluzki przy matce zarazem widać jej no dziwny stosunek do seksu bym powiedział, cały film odpycha matke od siebie, a zarazem jest jakby pod jej kontrolą, jest zaszczuta!!"

Akurat toksyczne relacje z mamusią podane są metodą "łopatą po łbie" od pierwszej sceny z jej udziałem. Mamusia była baletnica, ambitna, kontrolująca całe życie Niny, potem scena z torcikiem, klasyczny szantaż emocjonalny w całej krasie... Trudno przeoczyć jej toksyczność i nie napisałam, że to nie zostało przedstawione. To, czego nie przedstawiono to czynnik, który wywołał szaleństwo Niny. Dodajmy do tego wybitne spłaszczenie ciemnej strony osobowości, zredukowanej do seksu i jakoś ta głąb psychologiczna filmu robi się wcale nie taka głęboka.

ocenił(a) film na 9
EineHexe

Co ty z tymi "halucynacjami"?Yyyy, jak mieli inaczej pokazać poraniona psyche? K*rwa no padne tu zaraz. serio - jak mieli lepiej pokazać jej psychike? Mieli podac wszystko na telarzu od dnia jej urodzenia dzien w dzien pokazac co robiła? Dostajemy baletnice w przelomowym momencie, nie wiedzac na poczatku o co chodzi, pozniej okazuje sie że ma ona problemy psychiczne i jest to ZNAKOMICIE pokazane, po kawałeczku, troche trzeba sie zastanwoic gdyz nie wszystko jest podstawione nam pod nos, no ale wybacz że film tworzony jako psychologiczny/dramat/thriller wymaga od widza ruszenia głową!!

Tego całego akapitu o "poświeceniu" w ogole nie rozumiem, to chyba nie do mnie, bo w ogole nie jest na temat, ale fajnie że chciało Ci sie pisać :) ale o co chodzi?? :)

Co do tekstu o matce i relacjach to taksamo jak w 1szym akapicie- wybacz że film nie pokazuje całego życia Niny i że trzeba przy tym filmie pomyśleć. No tak widać już ktoś to wymyślił To w sumie jedna z najwiekszych zalet tego filmu- dostajemy wycinek z życia dziewczyny, widzimy fragment. Fragment szaleństwa, widz dostaje od reżysera wskazówki (mniejsze lub wieksze) co z czego wynika i sam może sie utopić w tym szaleństwie jednocześnie rozumnie śledząc losy bohaterki.
To na prawde nie jest trudne. I rozumiem że film nie wszystkim sie podoba, no ale ludzie "łopatą po łbie"? nie wszystko zostało pokazane? No sorry, to nie kreskowki z cartoon network.

ocenił(a) film na 4
dogville

"Co ty z tymi "halucynacjami"?Yyyy, jak mieli inaczej pokazać poraniona psyche? K*rwa no padne tu zaraz. serio - jak mieli lepiej pokazać jej psychike? Mieli podac wszystko na telarzu od dnia jej urodzenia dzien w dzien pokazac co robiła? Dostajemy baletnice w przelomowym momencie, nie wiedzac na poczatku o co chodzi, pozniej okazuje sie że ma ona problemy psychiczne i jest to ZNAKOMICIE pokazane, po kawałeczku, troche trzeba sie zastanwoic gdyz nie wszystko jest podstawione nam pod nos, no ale wybacz że film tworzony jako psychologiczny/dramat/thriller wymaga od widza ruszenia głową!!"

A wiesz, ze można inaczej pokazać czyjeś załamanie psychiczne, czy zsuwanie się w szaleństwo niż tylko za pomocą pokazywania halucynacji bohatera? Bo obłęd naszej pięknej galaretki Niny sprowadzony jest właśnie do tego, do halucynacji i nieustającej paniki. I niewiele ponad to zostało pokazane. Mówiąc łopatologicznie poza przywidzeniami nie dostajemy żadnego wglądu w jej psychikę. Nie wiemy co jest jej ambicją, a co jest wynikiem presji ze strony mamusi (inna rzecz, że tej ambicji w niej za Boga Ojca nie widać). Nie mamy pojęcia co ona właściwie czuje, czego pragnie, kim jest. Wiemy tylko że się boi, nerwicowo drapie i miewa halucynacje. I to jest cała, excusez le mot, wielka głębia psychologiczna tego filmu. Rozumiesz o co mi chodzi? Nie, nie żądam, żeby pokazano mi całe życie Niny od kolebki, chcę jednak, żeby pokazano mi ją. Żeby dano mi ją trochę poznać, może trochę polubić, poczuć jakąś więź, a tego właśnie reżyser nie czyni!

Co do poświęcenia, to jest na temat. Pisano tu już nie raz, że ten film to dzieło o zatraceniu się w pasji, poświęceniu na rzecz sztuki, tak wielkim, ze wiodącym do szaleństwa. To ja mówię: to co robi Nina w swojej pracy nie jest żadnym straszliwym poświęceniem (mam płakać nad jej pękniętym paznokciem, serio?) ponieważ ból i zmęczenie są w balecie (i w teatrze generalnie) chlebem powszednim. Ona robi to, co każda baletnica, nie jest to nic nadzwyczajnego, ani wstrząsającego, ani niespotykanego w tym zawodzie.

ocenił(a) film na 9
EineHexe

jeżeli wszystko trzeba racjonalnie wytłumaczyć i pokazać:
-bohaterka ma słabą psychikę i miewa halucynacje, ale są one tak intensywne, do czasu, kiedy to przyjmuje narkotyk, który podała jej jej konkurentka. Może to właśnie było czynnikiem przez który totalnie zwariowała :D

ocenił(a) film na 4
bumbleble

Ależ ja nie żądam racjonalnych wyjaśnień, co najwyżej paru drogowskazów umieszczonych w strategicznych miejscach ;) Tak, zeby było wiadomo, co wlaściwie reżyser chciał powiedzieć, bo jeśli do filmu pasuje każda możliwa interpretacja, to mnie zaczyna poważnie wyglądać, ze reżyser tak naprawdę nie chciał powiedzieć nic konkretnego. Ot tak, obrazkami się pobawił.

ocenił(a) film na 9
EineHexe

niech się Pani nie spiera bo nie ma Pani racji

ocenił(a) film na 4
gutmiko

A jakieś, przepraszam, argumenty? Czy mam się poczuć zmiażdżona pańskim poczuciem wyższości?

ocenił(a) film na 7
EineHexe

Zgodzę się tylko, że ja tutaj widzę celowy zabieg. Próba pokazania jak choroba psychiczna amputuje część osobowości. Stąd moja dobra ocena tego filmu.

ocenił(a) film na 4
Yaroslao

Część może amputować, ale Ninie najwyraźniej usunęła osobowość w całości.

ocenił(a) film na 9
EineHexe

EineKleine, czy uważasz że jeśli autor filmu nie pokaże ci czegoś czego jeszcze nie było w kinie, to film jest słaby? Tak wynika z twojej wypowiedzi. Jest to jeden z mizernych niby-argumentów przeciwników róznych filmów: To wszystko już było wiec film jest do niczego. A brak dogłębnej psychoanalizy świadczy o braku wiarygodnosci psychologicznej bohatera? No kaman... to jest KINO, nie warsztat psychologiczny, albo mechaniczny.
Mam też wrazenie że próbujecie racjonalnie i niemalże naukowo "rozebrac" ten film i sprawdzić czy wszystkie trybiki były dobrze spasowane. A ten film, który jest troche bajką gdzieś z pogranicza świata realnego i baśniowej historii rodem z baletu, do takich zabiegów sie nie nadaje. Rozważanie czy bohaterka miała chorobę psychiczną jest równie jałowe jak zastanawianie się ile czasu zajmie Kopciuszkowi oddzielenie worka ziaren maku od worka ziaren fasoli ;) Film musiałby trwać 12 godzin żeby pokazać to wszystko czego wg ciebie brakuje. Psychoanalize stanu bohaterki, mordercze ćwiczenia całymi dniami itd. I mielibyśmy niestrawnego gniota. Nie przypadkiem, to Aronofsky robi filmy, a ty możesz najwyżej ponarzekać na forum.
Czarny Łabędź doskonale gra na emocjach i o to moim zdaniem w tym filmie chodzi. Aronofsky w znakomity sposób podparł sie arcydziełem baletowym budując na nim konstrukcję, która wrażliwego widza doprowadza do granic emocjonalnego napięcia. Portman zagrała świetnie, ale też miała co zagrać. Jej bohaterka nie budzi wcale sympatii, momentami irytuje, zmienia się. Ta rola nie była łatwa do udźwignięcia jak sądzę. A końcówka filmu.... nie wyobrażam sobie lepszej.
No ale oczywiście nie każdy musi być wrażliwy... ;)
pozdrawiam
ps. a najbardziej rozwalił mnie inny wątek na tym forum. Żw Cassel jest brzydki... hahaha! Proponuję żeby autorka tego wpisu napisała o tym do Moniki Bellucci ;)

ocenił(a) film na 4
marekm2011

"EineKleine, czy uważasz że jeśli autor filmu nie pokaże ci czegoś czego jeszcze nie było w kinie, to film jest słaby? Tak wynika z twojej wypowiedzi. Jest to jeden z mizernych niby-argumentów przeciwników róznych filmów: To wszystko już było wiec film jest do niczego. A brak dogłębnej psychoanalizy świadczy o braku wiarygodnosci psychologicznej bohatera? No kaman... to jest KINO, nie warsztat psychologiczny, albo mechaniczny. "

Po pierwsze, mój nick brzmi EineHexe. Trochę więcej kultury i szacunku wobec rozmówców sugeruję. Po drugie, nie napisałam nigdzie, że oczekuję od filmu, aby pokazał mi coś,czego w kinie jeszcze nie było, stąd moja druga prośba: dyskutuj z tym co napisałam, a nie z tym co ci się wydaje. Dziękuję. Po trzecie, no kaman... to jest podobno film psychologiczny, racjonalnym zatem będzie oczekiwanie, by nakreślono w nim psychologiczny portret głównej bohaterki. Nieprawdaż?

"Rozważanie czy bohaterka miała chorobę psychiczną jest równie jałowe jak zastanawianie się ile czasu zajmie Kopciuszkowi oddzielenie worka ziaren maku od worka ziaren fasoli ;) Film musiałby trwać 12 godzin żeby pokazać to wszystko czego wg ciebie brakuje. Psychoanalize stanu bohaterki, mordercze ćwiczenia całymi dniami itd. I mielibyśmy niestrawnego gniota. Nie przypadkiem, to Aronofsky robi filmy, a ty możesz najwyżej ponarzekać na forum. "

To przepraszam, skoro nie powinnam rozważać czy bohaterka miała chorobę psychiczną, o czym zatem tak właściwie jest ten film? O dziewczynie której wyrosły piórka? Poza tym dwie rzeczy: aby wyrazić swoją opinię o jakimś produkcie, w tym wypadku filmie, nie muszę umieć go wyprodukować sama, a takie rzeczy jak portret psychologiczny tudzież pokazywanie morderczego wysiłku w dowolnej dziedzinie kino zna od dawna. Bez dwunastogodzinnych projekcji.

"Czarny Łabędź doskonale gra na emocjach i o to moim zdaniem w tym filmie chodzi. Aronofsky w znakomity sposób podparł sie arcydziełem baletowym budując na nim konstrukcję, która wrażliwego widza doprowadza do granic emocjonalnego napięcia."

Mnie nie doprowadziła, mnie znudziła. Owszem, od strony wizualnej jest to wykonane świetnie, muzyka takoż wspaniała, szkoda tylko, że pod tą piękną oprawą nic właściwie się nie kryje. Taka wydmuszka w psychodeliczne wzorki. Ale, jak rozumiem, ja nie jestem tym prawdziwie wrażliwym wybrańcem, który godzien jest by dostrzec piękno tego filmu.

ocenił(a) film na 6
dogville

ja też miałam problem z odnalezieniem przesłania. pomocy
(100% powagi)

dogville

Ja tam nie biorę średniej z elementów składowych filmu wystawiając ocenę. Oceniam całokształt w moim odczuciu, a nie każde arcydzieło musi mi się podobać na 10 (a szkoda).

ocenił(a) film na 10
dogville

mnie tez denerwuja ci ludzie;/

ocenił(a) film na 9
dogville

dogville - zgadzam się.
oczywiscie nie odbieram nikomu prawa do własnej oceny i doskonale rozumiem, że film nie wszystkim musi się podobać.
mam jednak wrażenie, że w tym wypadku wiele osób wydaje sąd nad filmem, którego nie widzieli. smutne.

ocenił(a) film na 8
dogville

Zgadzam się z opiniami na tym forum. I właściwie prawie wszystkimi, ponieważ , jak dobrze wiemy i spotykane jest to często na forum Filmwebu, istnieją takie grupy, które ośmieszają film , którego przesłania nie rozumieją, lub skazują wypromowane filmy na porażkę, gdyż jak wiadomo-takie filmy mają braki w fabule, są tylko dla rozrywki. Niektórzy chcą pokazać, jak bardzo są inteligentni, wrażliwi i różnią się od poglądu stereotypowego Polaka, ubierając swoje wypowiedzi w bogate słownictwo, często fundują nam praktycznie bełkot, nie uzasadniając swojej niechęci dla filmu, który (jak teraz , w przypadku Black Swan), być może nie jest arcydziełem, ale gniotem też nie jest na pewno. To beznadziejne, bo każdy ma prawo wygłaszać swoją opinię, nieważne jaka by była, są gusta i o nich się nie dyskutuje, tymczasem jak widzę ogromna, przerażająco ogromna grupa ludzi na - z założenia- cywilizowanym i w pełni kulturalnym portalu, na którym powinno się oceniać filmy, obrzuca się mięsem, bezpodstawnie zresztą. W końcu to internet, nikt nie może niczego zrobić takim przygłupim hejterom, albo pseudointeligentnym pseudokrytykom. Jednak fajnie by było -oceniając filmy- wykrzesać choć odrobinę , dozę obiektywizmu. Takie filmy jak Black Swan, czy Pi, są bardzo nisko oceniane, wiem, bo są trudne w odbiorze. Ale nie to jest najgorsze, tylko nieuzasadnione opinie i obelgi w stronę takich filmów, które rzucają ludzie, bez jakiegokolwiek obeznania w kinematografii. I tylko tacy ludzie, bez kultury, rzucający co chwilę przekleństwa stanowią o opinii na temat Polaków za granicą.
Brak kultury serwują nam nawet w telewizji politycy, którzy bezpodstawnie siebie oczerniają. Nie jestem po to, żeby zbawić ludzkość, ale przejrzyjcie na oczy, każda wasza ocena, coś znaczy, chyba chcecie nauczyć swoich potomków kultury, bo to co się teraz dzieje, to totalna żenada. Ludzie zachowują się jak jakieś zwierzęta. ;]
Co do przeciwników filmu, nie mam zastrzeżeń, lecz ważna jest argumentacja. Też nie zgodziłabym się z tymi , którzy daliby filmowi 1, albo 2, bo jest wiele, wiele gorszych obrazów.

Mam nadzieję, że przebrniecie, bo pewnie trochę pogmatwałam, jak to mam w zwyczaju. :D Pozdrawiam wszystkich kulturalnych Filmwebowiczów, dajcie dobry przykład!:)

ocenił(a) film na 6
across the universe

Według mnie chodziło o pokazanie wewnętrznego życia kobiety, psychologicznej wojny z drugą kobietą oraz psychicznych konsekwencji zbyt dużej presji. Nie powiem, że arcydzieło, ale muszę przyznac, że bardzo podobała mi się scenografia i kostiumy, nienajgorszy klimat oraz kontrast jaki twożą wielokrotnie pokazywana krew i wymuskana, lśniąca bielą i czystościa sceneria. Sposób w jaki Portman Zagrałą rolę Niny oceniłabym jako przyzwoity. Nie podobał mi się wątek seksualny, zbyt rozwlekłe tempo, zakończenie (kto de facto został dźgnięty fragmentem połamanego lustra? czy ktoś w ogóle został dźgnięty tym ułamkiem i właściwie jaki to miało sens?) oraz sposób w jaki w tym filmie operuje się kamerą. Ten ostatni bardzo zmęczył mi oczy i utrudnił odbiór.

ocenił(a) film na 10
dlaczegojaa

Jeśli dla ciebie kreacja Portman była tylko 'przyzwoita' to ja już nie nie rozumiem. Serio pokaż mi lepszą role żeńską w 2010 roku! Jakimś wielkim fanem Portman nie byłem ale rolą w BS powaliła mnie na kolana!

Praca kamery to był majstersztyk!

A jak nie widzisz sensu w samookaleczeniu Niny to już ci nie pomogę.

across the universe

Jak najbardziej się zgadzam, idealnie ujęte:)
Jednak co do naszego zachowania jak zwierzęta to się nie zgodzę, bo niejednokrotnie zachowują się one o wiele mądrzej niż my:)

ocenił(a) film na 9
dogville

Problem wynika też z tego, że "Czarny łabędź" nie powinien lecieć w multipleksach. Oczywiście - z jednej strony dobrze, bo więcej zarobi, ale z drugiej strony to naprawdę nie jest proste kino, a "przeciętny Kowalski" tak naprawdę często nie wie do końca, na co idzie - i potem pisze, że ten film to gniot. Nawet jeśli komuś się nie podobał, to nie można odmówić mu tego, że jest rewelacyjnie zrobiony: trzeba umieć odróżnić własne, subiektywne wartościowanie od obiektywnych wyznaczników, po których można ocenić film w kategorii dobrego/złego (dobrze/źle zrobionego).

ocenił(a) film na 9
dogville

zaskakują i drażnią mnie anty-opinie! rozumiem, że nie wszyscy muszą uważać ten film za arcydzieło, ale mówienie o nim jako o kompletnym dnie, jest dla mnie brakiem zrozumienia dla kina psychologicznego. ci którzy dają niskie noty po prostu nie rozumieją tego filmu.

ocenił(a) film na 9
sonia127

Fabuła filmu bardzo mnie wciągnęła, choć ze swojej strony nie mogę stwierdzić, że jest to arcydzieło. Oceniam to z perspektywy muzyka :D który żyje właśnie w takich klimatach ... Jedno jest pewne scena ma nie jedno imię :D I jak widać na filmie nie zawsze to najpiękniejsze. Dla mnie gra aktorska Portman należy do tych z najwyższej półki i ma wielką szansę na zdobycie Oskara. Na pewno nie jest to film dla każdego, ale absolutnie wart jest obejrzenia.

ocenił(a) film na 9
dogville

zgadzam się w 100%

ocenił(a) film na 6
gutmiko

"trudny w odbiorze"? bez przesady moi państwo, trudny w odbiorze to może być np. "Kret" Jodorowsky'ego ale nie "Czarny łabędź", kolejny film Aronofsky'ego obliczony na zachwycenie i olśnienie (może nawet zszokowanie?) szerokiej grupy widzów, ponadto skrojony w sam raz pod Oskary ("życiowa rola" Portman, dramatyczna, "dająca do myślenia" historia, psychologia tak głęboka że pewnie już Rowu Mariańskiego sięgająca, etc.)
nie przyznaję, rzecz jasna, racji ludziom wyzywającym film od gniotów, chcących być tak alternatywnymi i pod prąd, że pewnie niedługo sr..ć bursztynem będą, za przeproszeniem. gniotem obraz Darrena niewątpliwie nie jest, udało się twórcom stworzyć uczucie przytłoczenia, duszności, udzielające się mocno widzowi (zdjęcia, kamera towarzysząca aktorowi - tu bardzo mi "Requiem" pobrzmiewa). za zaletę uważam też umieszczenie akcji w środowisku baletu, gdzie jak wiadomo ścieżka kariery do najłatwiejszych nie należy, delikatnie mówiąc. z baletem wiążą się największe atuty filmu - muzyka, scenografia, kostiumy - cały ten świat, tak fascynujący i raczej nielicznym dobrze znany.
niestety jednak, mimo powyższych zalet film jest jak dla mnie bardzo schematyczny, niczym nie zaskakuje, nie porywa. brakuje mi tu fantazji, mamy zamiast tego kolejną wariację a'la "Requiem dla snu". porównując z takim "Wstrętem" czy "Palaczem zwłok", "Łabędź" wypada blado, prezentuje kilka znanych chwytów i rozwiązań, nic ponad to. a szkoda, bo była szansa na coś więcej. ale może po prostu o Pana Oskara tu chodzi, to by wiele wyjaśniało.


ocenił(a) film na 6
parapet

jeszcze coś przykuło moją uwagę - czytanie Wyborczej, żeby czuć się intelektualistą? hehehhehehheh

ocenił(a) film na 7
parapet

He he marna podróba Alexa??xD Moim zdaniem lepsza od pierwowzoru;) Zgadzam się właściwie z wszystkim, co napisałeś. Ten film został zrobiony pod statuetki i niestety tak trzeba go postrzegać. Psychologicznie oczywiście film nie jest rewelacją. Ale kapitalny klimat niemalże oniryczny sprawił, że widz może się w pewnym momencie pogubić co jest prawdą a co wyobrażeniem umysłu karmionego chorą ambicją. Od technicznej strony nie można nic produkcji zarzucić. Aronofsky zrobił baletnicę z aktorki ze wspaniałym efektem. Tutaj oczywiście brawa należą się za zdjęcia. Dodając do tego wspaniałą muzykę "osobistego kompozytora Aronofsky'ego" otrzymujemy film o wspaniałej formie.

Na moją ocenę wpłynęła też w znacznym stopniu kreacja Mily Kunis;) Wspaniała dziewczyna. Jej charyzma i płomienny charakter zostały ukazane w mistrzowski sposób;) Film nie zachwyca treścią, nie jest oryginalną perełką w morzu jednolitości. Ma za to wiele do zaoferowania w każdym innym kryterium i moim zdaniem mimo wszystko warto zobaczyć.

ocenił(a) film na 6
savolta

dziękuję, ale to chyba zbytnia wspaniałomyślność z Twojej strony, Alexa ciężko przebić ;) i napisałaś, nie napisałeś ;>

"Ale kapitalny klimat niemalże oniryczny sprawił, że widz może się w pewnym momencie pogubić co jest prawdą a co wyobrażeniem umysłu karmionego chorą ambicją."
to fakt, ja np. do pewnego momentu myślałam że Lily też jest wytworem wyobraźni Niny. niby się okazało że nie jest, ale tak po prawdzie i to różnie można interpretować. granica snu i rzeczywistości jest w Łabędziu bardzo płynna, co zdecydowanie zaliczam na plus. i myślę że nie o to tu idzie żeby dokładnie, z aptekarską precyzją oddzielić oba światy (analizować w nieskończoność co było prawdą, a co nie); wręcz odwrotnie nawet.
szkoda tylko że wszystko to budowane jest za pomocą ogranych motywów - gasnące nagle światło, postacie niespodziewanie wyłaniające się z mroku, mroczne wnętrza, nasilająca się muzyka itp.

nawiasem mówiąc, relacja bohaterki z matką przypomina mi bardzo "Pianistkę" Hanekego (i Jelinek) - nie dość że relacja podobna, to jeszcze i świat sztuki łączy oba obrazy. natomiast zdjęcia, wygląd świata przedstawionego kojarzy mi się z "Mechanikiem" Brada Andersona.
tak to już chyba teraz jest, ciężko na coś naprawdę oryginalnego i świeżego trafić (aczkolwiek jak się po festiwalach pochodzi, to się da ;)). zresztą od filmu "oskarowo-złotoglobowego" oryginalności raczej nie ma co oczekiwać.

ocenił(a) film na 7
dogville

Z pewnością osoba, która dobremu filmowi daje 1 lub 2/10 i jeśli nie ma w tym żadnej złośliwości to oznaczać musi niedorozwój umysłowy takiej osoby. Po prostu taka osoba jest na innym etapie rozwoju, ma tak niewiele w głowie, że nie jest w stanie odebrać i zrozumieć takiego filmu. Ja jestem w stanie wyobrazić sobie taki stan umysłowości. Myślę, że każdy może. Wystarczy odwołać się do swojej przeszłości. Na pewno każdy z nas oglądnął jakiś ambitny film gdy miał kilka lat. I odebrał to jako torturę. Bo brak rozumienia tego co się widzi i/lub słyszy to jest tortura. Pamiętam gdy byłem dzieckiem kilkuletnim torturą było dla mnie oglądanie wiadomości. Wtedy nie wiedziałem dlaczego tak jest, bo nie wiedziałem, że nie rozumiem tego o czym mówią. Ból psychiczny przestałem odczuwać dopiero jak był sport i pogoda :-). Podobnie było gdy oglądnąłem jakiś "oscarowy" film. Dla kilkuletniego dziecka to jest NUUUUUUUDA. Nic się nie dzieje. Część ludzi niestety nie wyrasta z tej dziecięcej umysłowości i idzie do kina "rozerwać się po ciężkim tygodniu pracy". Chcą się potaplać w błotku razem z czarusiem w weekend. Nie pojmują, że dorosłych ludzi to nie bawi, że mają inne potrzeby, że po pracy potrzebują refleksji, rozmowy i to jest dla dorosłych ludzi "rozrywka". Etap taplania się w błotku już jest za nimi, to se juz ne wraci. :-)

Yaroslao

zabronisz komuś chęci rozerwania się na komedii po ciężkim tygodniu pracy zarzucając mu niedorozwój umysłowy?! to ty jesteś chory i dziecinny ustalając jedynie słuszny i prawomyślny repertuar! dorosły człowieku oceniaj film nie ludzi
ave cezar!

ocenił(a) film na 7
dorota70760

Czytaj do skutku aż zrozumiesz.

Yaroslao

Dla dorosłych ludzi rozrywką może być np. BS albo Transformers. Kwestia tego jakie kino się lubi. Gusta i guściki, o których się przecież nie dyskutuje.
Ode mnie film ma 3/10. Znudził mnie, choć (o dziwo!) nie było problemu ze zrumienieniem go. W swojej kategorii to jeden z najgorszych filmów, a był przeze mnie bardzo wyczekiwany. I co? Jestem dzieckiem? Nie, od lat już nie jestem. Jestem niedorozwojem? Chyba też nie, bo jakoś sobie radzę w dorosłym życiu i nie narzekam.
Tak ciężko jest zrozumieć, że są filmy nudne i nudniejsze. I ten zdecydowanie wygrywa w tej drugiej grupie w MOIM mniemaniu.

dogville

Jak najbardziej się zgadzam. Z tego co widzę na forach filmwebu to każda dyskusja polega na tym, że jedni próbują pokazać drugim jak to bardzo są inteligentni, jak się znają i jak wspaniale potrafią znajdywać dziurę w całym. "Czarny łabędź" jest filmem jak dla mnie fenomenalnym, po prostu majstersztyk kina, ale wiadomo, że są tacy, którym nie będzie on się podobał. Nie ma jednak sensu pisać wówczas, że film to chała, dziadostwo, dobra dla "gospodyń domowych", tylko wówczas piszę, że MNIE film się nie podobał. Każdy ma prawo inaczej patrzeć na różne rzeczy, ale mówienie od razu, że coś jest złe tylko dlatego, że TOBIE się nie podobało nie jest zbytnio dojrzałe i inteligentne. Tak więc proponuje zaprzestać tych głupich sporów i dzielić się własnym zdaniem zamiast narzucać je innym.

ocenił(a) film na 6
Kedda

""Czarny łabędź" jest filmem jak dla mnie fenomenalnym, po prostu majstersztyk kina"

ejże, takich słów jak "majstersztyk" lepiej ostrożnie używać...