Od jakiegos czasu juz można zauważyć taka tendecje że wielu "kinomanów" ma w zwyczaju mieszać z błotem wybitne filmy. Najlepiej psychologiczne, bo tam najłatwiej jest napisac "pseudointeligentny" itd. No bo super jest być przeciw czemus co jest zachwalane :)
Proszę was, przestańcie być tacy super i szukac dziury w całym. To był zły film? Przereklamowany?
Padnę zaraz chyba.
Film ma ocene 8,3 a wpisy od gory na forum że film słaby, że dno. Heh.
Nie próbujcie być "znawcami" zachwalajacymi film przez nazwisko reżysera czy obsady, nie próbujcie też byc "znawcami" ktorzy na przekór tym 1szym chcą pokazać jacy to są mądrzy i widzą w tym filmie autoreklame i pseudoartyzm.
Po prostu obejrzyjcie ten film na spokojnie, przemyślcie co sie w nim stało. Bez podtekstów bez złego lub dobrego nastawienia. Obejrzyjcie.
10/10
ps. skandal bedzie jesli Natalie nie dostanie za to Oscara.
Ktoś tam zasugerował że film nie podobał sie tym którzy mało w życiu dobrych filmów widzieli. Ja zaś twierdzę, że film ten (biorąc pod uwagę opinie moich znajomych) uważają za arcydzieło ci, którzy mówiąc o filmach które widzieli zaczynają wymienianie od takich pozycji jak "szkoła uczuć".
Requiem dla snu mi się podobało, Czarny łabędź nie. Ładnie zostało wyżej ujęte film z potencjałem, pomysł za przeproszeniem zarąbisty i zarąbiście zepsuty. Powtarzam - dla mnie. Bardzo za to podobały mi się zdjęcia oraz oczywiście gra Natalie (piękna kobieta grająca anty kobietę wzbudzającą obojętność to musi robic wrażenie - powiem Wam że nie ma nic gorszego w głównym bohaterze niż to że jest NIJAKI a Nina niestety była nijaka)
I czy naprawdę trzeba wyświetlić coś obrzydliwego by zwrócić uwagę tylu ludzi...? Tyle filmów niedocenionych jest...
Czyli film wzbudza wiele emocji, kontrowersji o to chyba chodziło, więc brawo reżyserze udało się, bez prawd moralnych, bez estetyki, nijakość głównego bohatera - ja nawet litości nie czułam - ale udało się.
Dla mnie - niedosyt.
film jest slaby. nie bardzo wiem o co w nim chodzi i nie pomogly sceny lizbijskie ani pseudostraszne zwidy bohaterki.
Na wstępie powiem, że nie czytałem poprzednich postów, a mój komentarz jest ogólnie do panującej tutaj dyskusji zapoczątkowany pierwszą wypowiedzią.
Mogę się uznać za wielkiego wielbiciela Aronofskiego. Jego poprzednie filmy widziałem po kilka razy. Zacząłem od "PI", juz w gimnazjum, który mnie całkowicie urzekł, niedługo potem Requiem. Kocham wszystkie jego dotychczasowe filmy. Myślę, że Darren ma świetny i unikatowy styl filmowania, jego filmy mają ważne przesłania i mówią o czymś konkretnym i ważnym. Muzyka w jego filmach dzięki Mansellowi jest doskonała. I sadzę, że jego dzieła nie są pseudointeligentne, są po prostu czystą sztuką.
Nie jestem znawcą filmowym, wiem co mi się podoba mam swój wyrobiony gust i to praktycznie wszystko.
Jednak "Czarny Łabędź" mnie nie zachwycił. To dobry film. Bardzo dobry. Jednak nie wspaniały czy genialny. W porównaniu do poprzednich dzieł Darrena, to jest on gorszy. Nie ma tutaj scen wtłaczających widza w fotel, coś co będzie wędrowało z nami po seansie, dręczyło myślami. Klimat - trochę rozwodniony. Możliwe, że przez te horrorowate wstawki. Gra aktorska bardzo dobra, jednak ... czegoś zabrakło.
Ten post miał na celu pokazanie wam, że wierni wielbiciele Aronofskiego też mogą mieć krytyczne zdanie i nie chodzi tutaj tylko o bluzganie na film. Chociaż zgadzam się, że dawanie mu poniżej 7/10 to jest zbrodnia:)