A ja uwielbiam fantasy! Zmieniłaś trochę zdanie dzięki 'Hobbitowi' i 'GoT'? :) dlaczego tak w ogóle zaczęłaś 'GoT' oglądać, jeśli nie lubiłaś fantasy?:D
Szczerze mówiąc ja też nie, pierwsze odcinki to dla mnie wprowadzeniem i trochę inaczej na nie patrzę.
Tak, grał dziesiątego Doctora. Uwielbiam go, ma wygląd takiego wariata. ;d
Polecam 'DW', jak dla mnie to jeden z najlepszych seriali BBC (uwielbiam jeszcze 'Sherlocka', 'Północ i Południe', 'DiU', 'Jane Eyre' i resztę miniseriali kostiumowych).
W ogóle wszystko zaczęło się od Hobbita :D mężczyźni zaczęli mi się podobać w długich włosach hehehe :P
A GoT zaczęłam przez przypadek :) Tak o sobie weszłam na zalukaj patrzę jakiś serial weszłam na filmweb patrzę na obsadę widzę Nikolaja. Myślę może zacznę oglądać :) I tak to się zaczęło.
Ja też go uwielbiam :))
BBC mają najlepsze Miniseriale :) Północ Południe obejrzałam jednym tchem :)
W końcu skończyłam 2 sezon GoT :) Ostatni odc. był bardzo ciekawy :) Cały czas śmiałam z Jamiego :D
Joffreya nikt nie lubi, widziałam kiedyś ten obrazek na kwejku. Aktor świetnie zagrał swoją postać w GoT, trzeba mieć talent, żeby taką niechęć w ludziach wywoływać. :D
Jaime&Brienne są genialni, kocham sceny z nimi. :D
Tak, miniseriale BBC są najlepsze, 'Północ i Południe' to mój ulubiony. Mogłabym go w kółko oglądać.
A widziałaś może 'DiU' BBC z '95?
Ja też pokochałam ich sceny :D
Oglądałam DiU z 95, ale tylko kawałek. Nie spodobało mi się to :)
Brienne jest świetna, lubię takie bohaterki jak ona, Arya, potrafią sobie radzić kobiety. ;D
Oooj, dlaczego? Ja wolę wersję BBC od tego filmu. ;)
Czekam na więcej scen Brienne Jaime :D
Klimat mi nie odpowiada tego serialu. Może gdybym go zobaczyła najpierw, a potem film to moje zdanie byłoby inne. I zakochałam się w Panu Darcy'm, którego grał Macfayden :)
Będzie ich więcej. :D
Mi niestety Macfayden nie podobał się w ogóle jako pan Darcy, podobnie Keira jako Elizabeth. Ja najpierw czytałam książkę, potem oglądałam ekranizacje i właśnie ta BBC odpowiada mi najbardziej pod względem klimatu, doboru aktorów, przedstawienia bohaterów i ogólnie całości. ;)
Właśnie dzisiaj zakupiłam DiU. Jak zobaczyłam po raz pierwszy pana Darcego to mi się w ogóle nie spodobał. Ale z czasem go pokochałam :D W DiU myślałam, że Pana Wikhama gra Bloom, a tu niespodzianka :) Rupert Friend. Obejrzałam z nim parę filmów i spodobały mi się. Najbardziej Kołysanka dla Pi :P
Hej ;)
Weszłam na forum Hannibala( serialu) i widzę, że chcesz go obejrzeć :P Będzie on emitowany na stacji AXN od 10 kwietnia o godz.22 ;)
Ja niestety do Macfaydena w tej roli się nie przekonam. :<
Podobny jest do Blooma, dopiero teraz to zauważyłam, 'DiU' już dawno oglądałam i nie zwróciłam wtedy na to uwagi. ;)
Chcę obejrzeć, ale chyba nie teraz, już wystarczająco dużo seriali oglądam w tym momencie. :D
Ja się do niego przekonałam w 100% :) Za to do Firth mi nie odpowiadał.
Mi się właśnie wszystkie fajne seriale pokończyły :( Czekam na kolejny odcinek GoT :)
Każdy woli co innego, ja Colina uwielbiam w tej roli. :D
Jak Ci się nudzi to mogę Ci coś polecić. :D
W wiadomości Ci wyślę, ok? Tak trochę temat zaśmiecamy, więc lepiej przenieśmy się na priv. :D
Polecam wersję z 2005 roku. Jest świetna. Dla porównania przeglądnęłam wersję z 1995 (na yt) i myślę że też jest dobra..ale jednak nie czaruje tak jak ta z Keirą i Matthew. Jak dla mnie wybrali ich idealnie...a pan Darcy z tą swoją tajemniczością był niesamowicie przyciągający. Bardzo polubiłam jego postać. Film staje się jednym z moich ulubionych..póki co widziałam go już 3 razy ale pewnie jeszcze zobaczę :p Polecam!!
Co za problem przeczytać książkę, obejrzeć serial z roku 1995 a później film z 2005?
Mnie osobiście intryguje serial z 1952 i pewnie po przeczytaniu książki od niego bym zaczęła:)
Tego nie można porównać. Serial miał 5 czy 6 odcinków więc był wierniejszy książce. W dwugodzinnym filmie zmieszczono tylko najważniejsze wydarzenia. Obie wersje fajne.
Pod względem opowiedzenia historii - BBC + Mr. Darcy grany przez Colina - genialny i serial i on. Bardzo zgodny z fabułą książki. Jednakże DiU 2005 ma swój urok, lepiej dobranych aktorów (zwłaszcza jeśli chodzi o ich wiek) no i świetna Keira, mimo iż jej Lizzy odbiega bardzo od oryginału. Serial oglądałam 2 razy, nie mam mu nic do zarzucenia. Ale film oglądałam już kilkanaście razy - i jest dla mnie ulubionym, romantycznym filmem :)
McFadyen też ardzo dobrze zagrał Darcego - nie jest może tak dumny jak Firth, ale jego Darcy bardziej do mnie przemawia jako do kobiety - ma niesamowity urok :) Bardzo mi się podoba jak on i Keira patrzyli na siebie - ta druga od zawsze czaruje spojrzeniem :)
Wersja BBC z 1995 roku na sto procent. Zwłaszcza przebija film grą aktorską - Keira Knightley jako Elżbieta to jakiś żart - jest sucha i sztywna, gra Elżbietę bardzo schematycznie i płasko podczas gdy Jennifer Ehle potrafiła wydobyć wiele aspektów osobowości tej bohaterki. Knightley bardziej by pasowała do grania Mary, która jest jednowymiarową postacią, tak prostą do odegrania, że ja bym mogła się w nią wcielić bez warsztatu teatralnego (no ale takie było zamierzenie Austen i dlatego książka ma tyle humoru :D).
Oczywiście że wersja BBC jest dużo lepsza, zwłaszcza dla osób które tak jak ja są fanami książki.
Muszę szczerze przyznać że dla mnie wszyscy aktorzy grający w serialu są wspaniali i nie zamieniłabym ich na nikogo innego, a aktorów w filmie ledwo pamiętam bo dla mnie ich gra była słaba. Jennifer Ehle i Colin Firth byli byli idealni jako Lizzy i Darcy, a Keira Knightley i Matthew MacFadyen byli okropni i prawie w ogóle nie przypominali postaci książkowych.
Również co dla mnie jest bardzo ważne serial jest zgodny z epoką w której dzieję się akcja powieści, wszystkie stroje i fryzuje są idealnie dobrane, nie to co w filmie gdzie mamy między innymi dziewczyny w rozpuszczonych rozczochranych włosach w strojach przypominających worki.
Nie ogladałam serialu, ale po przeczytania książki jednym tchem i obejrzeniu jeszcze tego samego dnia filmu mogę powiedzieć, że jestem zadowolona! Nie oczekiwałam wiernego odwzorowania książki, uważam że niektóre wątki można było skrócić, niektóre zmienić tak, żeby fabuła pozostała nienaruszona. Mi bardzo się podobała rola pana Darcy'ego, ale to kwestia wyobraźni jak dla mnie. Tak go sobie wyobrażałam w trakcie czytania książki i w zupełności mi odpowiadał. Co do Keiry Knightley - na jej miejscu faktycznie widziałabym inną aktorkę. W książce Elizabeth sprawiała wrażenie mniej chaotycznej kobiety. Natomiast postacie pani i pana Bennet, Jane, lady Catherine, pana Collinsa i wielu innych bohaterów byly naprawde bardzo, bardzo dobrze dopasowane moim zdaniem.
Podsumowując - film przyjemny, niestety trochę spłycony. Moja wysoka ocena dyktowana jest emocjami, które jeszcze nie opadły po przeczytaniu książki ;)
Moje pierwsze spotkanie z tym tytułem było w postaci wersji BBC. Do dziś pamiętam jak razem z mamą i siostrą czekałyśmy na kolejne odcinki i piszczałyśmy jak dzisiejsze fanki Justina Bibera gdy słyszałyśmy początkową muzyczkę.
Mam wielki sentyment zarówno do serialu jak i filmu. I w obu przypadkach znajduję plusy i minusy. ALE wolę film z 2005.
Dlaczego?
Przez zachwycającą scenerię i dbałość o tak drobiazgowe szczegóły scenerii tamtych czasów, jakich jest nieco za mało w wersji BBC.
Chodzi mi tu nie tylko o siostry i ich partnerów, ale przede wszystkim jak to było ubrane.
Nie wiem czy ktoś na to zwrócił uwagę, ale każda ze scen filmu z 2005 wyglądała jak namalowany przez kogoś obraz.
Gdy Elizabeth klęczała przy krześle ojca zarówno oświetlenie na jej twarzy jak i artystycznie ułożona suknia wyglądały jak zatrzymany w czasie obraz.
Gdy pokazywano scenę mijających pór roku zatrzymywałam film by przyjrzeć się szczegółom.
A gdy była scena kłótni Elizabeth i Daceggo to za każdym razem wstrzymywałam oddech.
Mogłabym tu wymieniać w nieskończoność. Począwszy od zadbania o to by panowie stali w odpowiedni sposób, a skończywszy na jabłku położonym w konkretnej scenie na konkretnym stole.
Doceniam i wielbię serial z 1995, ale mimo wszystko bardziej mi się podoba film z 2005.
No tak. Tobie się podobał film a większości serial BO... hm pewnie dlatego,że jest starszy i jest aż w 6 odcinkach co daje 6 godzin oglądania. Dziwi mnie to,że dużo osób skarży się że w filmie zawarto za mało scen z książki itd. To tylko film. Książka jak książka wiadomo,że będzie długa i działa na wyobraźnie tzn sami możemy sobie wyobrazić jak mniej więcej wyglądają bohaterowie,miejsca itp. Oczywiście nie każdy ma dobrą wyobraźnie i ma trudności z wyimaginowaniem np Pana Bingley'a.
Film jednak ma też swoje plusy bo mamy gotowe postaci. Keira Knightly, Matthew Macfadyen i inne. Jednak największym atutem filmu jest MUZYKA. W książce muzyki nie usłyszycie a to daje nastrój. Polecam jeśli ktoś posiada odpowiedni sprzęt obejrzeć ten film w jakości HD bo wtedy film wygląda przepięknie.
Myślę że obydwie filmowe wersje Emmy pierwsza z Gwyneth Paltrow i druga z Kate Beckinsale są przykładem na to że można nakręcić dobrą ekranizacje książki Jane Austen która trwa 1,5 albo 2 godziny.
Większość fanów woli serial nie dlatego że jest starszy albo dłuższy, ale dlatego że jest bardziej wierny epoce w której dzieję się akcja powieści oraz duchowi książki. Grają w nim również lepiej dobrani aktorzy którzy potrafili doskonale oddać charakter postaci książkowych w przeciwieństwie do Keiry i Macfaydena, którzy moim zdaniem byli okropni. Jak ktoś napisał kilka tematów niżej dzięki nim film powinien się nazywać Pyskata i wystraszony a nie Duma i uprzedzenie.
Rozumiem że film ma dobrą muzykę oraz jest ładny wizualnie i zgadzam się z tym, ale widocznie dla wielu i dla mnie to za mało by ocenić go jako dobry i lepszy niż serial.