Czy aż tak ciężko pojąć, że film opowiada o młodości Che, kiedy jego poglądy dopiero
zaczynały się kształtować? To nie jest film o, jak mówicie, "zbrodniarzu", a o chłopaku,
który pojechał w cholerę, żeby dowiedzieć się gdzie żyje i kim jest. Zobaczył to i owo,
zmienił się. W późniejszym okresie, którego film nie obejmuje, zapewne przeżył jeszcze
niejedną sytuację, która go ukształtowała jako rewolucjonistę. Może niełatwo jest to sobie
wyobrazić, ale nawet Hitler kiedyś był pewnie miłym dzieciakiem, a wasz kumpel z liceum
może się okazać kiedyś seryjnym mordercą. Bo - tadaaaa - ludzie się zmieniają. Eureka!
Podróż Ernesto to coś, o czym każdy niepokorny duch pewnie kiedyś marzył - a
jednocześnie znakomity temat na film. Więc czego wy się ludzie czepiacie - że "ten zły"
nie ma brzydkiej mordy, a jak wchodzi w kadr nie słychać muzyki z Gwiezdnych Wojen ?!
A po cholerę mają go przedstawiać jako czarny charakter, skoro w opisywanym okresie
życia był normalnym młodym człowiekiem z mocnym poczuciem niesprawiedliwości
społecznej? Może jestem z innego świata, ale chyba każdy młodzieniec i panienka,
których zainteresowania wychodzą poza czubek własnego nosa, przechodzi taką fazę -
kiedy zaczyna mu skakać ciśnienie gdy ogląda wiadomości, i wszystkich głodnych by
chciał nakarmić i wszystkich chorych uleczyć... ;) I nie ma w tym nic złego. A co dzieje się
po tej fazie? O tym ten film nie mówi. Bohater przechodzi przemianę ze znudzonego
studenta zakochanego w bogatej panience, do młodego idealisty. I TYLE. Tu się film
kończy. Wsio. Co było dalej nie ma znaczenia, bo jak większość z nas zapewne wierzy,
przyszłość nie ma wpływu na przeszłość ;).
Ale zawsze łatwiej rzucić mięsem typu "g*wniana komunistyczna propaganda", niż
pomyśleć przez moment :).
Tak właśnie trzeba podejść do tego filmu. Mamy młodego człowieka, który wybrał się w podróż wraz z przyjacielem po kilku krajach Ameryki Południowej. Był świadkiem kilku wydarzeń, przez które doszedł do pewnych wniosków mających zapewne wpływ na jego światopogląd. Jeśli ktoś ma na starcie nastawienie na "komunistyczną propagandę", to nie musi tego filmu wogóle oglądać tylko niech potem wstrzyma się od jakichkolwiek komentarzy.
Myślałam, że już tylko ja mam zdrowe podejście do tego filmu. Popieram shish_kabob całkowicie. Wszyscy, którzy tu wielce krytykują ten film słyszeli, że był ktoś taki jak Guevara i mają w głowie zakodowane, że był "zły", bo był, ale nie od dziecka!!!
Zaczęłam ten film oglądać z 20 minutowym opóźnieniem i nie wiedziałam jaki jest jego tytuł, ani o kim dokładnie. Zainteresował mnie, byłam ciekawa tej podróży. W miarę oglądania , zauważyłam zmiany zachodzące w młodszym bohaterze i w jaką stronę są to zmiany. Chłopak dostrzega ubóstwo i klasowe podziały,w trakcie przyjęcia urodzinowego wygłasza mowę która dokładnie pokazuje jakie to są poglądy, lewicowe , komunistyczne, socjalistyczne,jak zwał tak zwał to to samo. Film podobał mi się bardzo, był ciekawy, pokazywał przemianę młodego człowieka w trakcie niezwykłej podróży. Jakie było moje zdziwienie gdy na końcu okazało się że to był TEN Che Guevara ! Człowiek, który w moim odczuciu nie był żadnym bohaterem , tylko facetem zabijających tych którzy się z nim nie zgadzają i maja trochę więcej w sakiewce. Film pokazał młodego chłopaka i jego początek drogi, która go zaprowadziła na takie a nie inne miejsce w historii. Widzimy tam przede wszystkim człowieka i to mi się najbardziej podoba :D