Dawno nie widziałam tak dennego, żenującego, prymitywnego i obrzydliwego filmu. Za cholerę nie mogę zrozumieć, co może się w tym filmie podobać. Jeżeli ktoś ceni sobie swój czas to szczerze i stanowczo odradzam oglądanie tego czegoś.
"to nie oglądaj", mistrz:d skąd miala wiedziec, ze jej sie nie bedzie podobal, dopoki go nie obejrzala?:D
I w tym momencie pierwszy raz zgodzę się z bobrolakiem popisałeś się facet nie ma co;)
Przypominam: jest to film z roku 1981r. Dla wszystkich siedzących w klimacie klasyki - klasyk :) Gore na najwyższym wysmakowanym poziomie tamtych czasów. Jak na filmy z tamtego okresu to nie jest on ani tak okrutny, ani tak bezsensowny jak dziesiątki innych z podobnego przedziału czasowego.
Swoją drogą zapraszam Uwięzioną do rozmowy na "priwie" w związku z tematem zgłębiania klasyki horroru, bo uważam Cię za osobę inteligentną, ale brak Ci (oczywiście moim skromnym zdaniem) odrobiny wiedzy z okresu kinematografii horroru lat 80-tych - jest specyficzna i chętnie z Tobą na ten temat podyskutuję, bo jestem ciekaw jak odebrałabyś kilka innych pozycji... i podoba mi się Twój artwork wybrany jako zdjęcie główne:) Czekam na odpowiedź...
I ja to szanuję, ale dla mnie osobiście to nie musi być klasyk. To, że film jest robiony ileś lat temu usprawiedliwia/tłumaczy tylko część z moich uprzedzeń i wad, jakie widzę w tym filmie. Oceniam też konkretny film, bo na zasadzie jest wiele gorszych oceniać się za bardzo nie da, bo zawsze może być gorzej jak i o wiele gorzej. Miło mi i dziękuje, tym bardziej że na tym forum moje wypowiedzi nie były ani kulturalne, ani pozytywnie (również w odbiorze) o mnie świadczące, ale tak jak już pisałam najczęściej gra się tymi samymi kartami co przeciwnik. Także Twoja wypowiedź i uwagi to miła odmiana na forum tego tematu;) A na privie niestety pisać nie mogę, bo jest mi to na filmwebie uniemożliwione z cholera wie jakiej przyczyny. Bardzo możliwe, bo też za takowymi filmami nie przepadam i przestała je oglądać, bo zetknięciu się z Martwym złem i Egzorcystą.
Napiszę Wam tak:
fajny wątek stworzyliście i wybitnie się uśmiałem :-)
conajmniej tak jak przy kolejnym oglądaniu "Evil Dead-ów" i Armii :p
A koleżanka 'uwieziona' tak miło dyskutuje ;p
To co Ci konkretnie nie pasuje? Doczekam się wreszcie końca tych boskich bezargumetowych tekstów w stylu "nie ośmieszaj się już" "nic już nie mów" czy sarkazmu w stylu Twojego (przy założeniu, że nic jest) ?
Po prostu zabawnie się miotasz.... Przeczytałem cały wątek tylko dla ciebie. :) . Kolega mossberg prawdopodobnie z tego też się śmieje. A filmidło fajne... Do pewnego momentu jest klimatycznie, a później już groteskowo :). Zombiszony przy rozpadzie robione z tego co było w lodówce, piękna sprawa.
A konkretnie co jest takiego zabawnego w tym moim niby miotaniu się? Bo nie wiem...pewnie Cię zaskoczę, ale moje reakcje nie miały nic wspólnego w miotaniu się, nawet jeśli takie wywierają na Was wrażenie. Cóż, czasem rzeczy, które wydają się nam prawdą w 100% okazują się być fikcją:)
Co jest zabawnego w psie który goni za swoim ogonem? Nie podejmuję się definiowania takich rzeczy :).
Psychologia w zainteresowaniach i marzycielski avatarek... Czyżby rozchwianie emocjonalne :)? Nie przejmuj się, to naturalnie nic złego, jest to nawet sympatyczne moim zdaniem.
Na czym opieramy się w ocenie czegokolwiek, jak nie na wrażeniach? Miotanie się, to miotanie i już. Miło było zamienić z tobą kilka słów, ale nie drążmy tego, ok? Nie chcę, żebyś poczuła się urażona w żaden sposób :).
Sarkazm też uraża wiesz? Walnąć coś takiego i sobie pójść bez konkretnego wytłumaczenia co się miało na myśli no cóż....a istnienie razem koloru czarnego i białego w przyrodzie też występuje jak i dobra i zła. W moim przypadku to może i nie są aż takie przeciwieństwa, ale mimo różnic się dopełniają.
No nie zostawie tego tak...
Sarkazm zakłada złośliwe intencje. Ja nawet nie ironizowałem. Czy dobrze rozumiem: zestawienie avatarka i psychologi to niby przeciwieństwa? Miałem na myśli, że po takim zestawieniu można z pewnym przybliżeniem domyśleć się wrażliwej (czasem może i nad :)) i trochę rozchwianej osobowości autora. Co tłumaczy miotanie się w tym topicu i żywiołowe czasem nie do końca przemyślane odpowiedzi. :) Co jest poniekąd zabawne, w moim przypadku zupełnie nie złośliwie. Teraz jaśniej :)?
Do tego niżej autorstwa Micka i uwięzionej: Średnia jak średnia. Myślę, że dużo osób ma do tego filmu sentyment. Na podobnej zasadzie co filmy z Van Damem, czy Dragon Ball. Kojarzy się z jakimiś idyllicznymi czasami, kiedy odbiór rzeczy był nie skażony doświadczeniem czegoś innego... Wszyscy chyba wiedzą jak działa sentymentalność do cholery.
Mimo wszystko film ma klimacik. A kiczowatość i "grube szycie w garażu na kolanie" (niski budżet, do tego dawno temu) to dla niektórych zaleta.
Czy teraz potraficie wykrzesać z siebie potrzebną ilość wyobraźni i zrozumieć wysoką średnią. Nie mówię polubić, tylko zrozumieć, bo od początku ten topic chyba o tym?
Yyy... Film ma klimacik?? No to ja jestem bardzo ciekawy, jaki... Już przy "Martwicy mózgu" bardziej się bawiłem, bo tam przez 3/4 filmu coś się działo.
I z tym sentymentem to przesada. Ok, ktoś może mieć sentyment do klasyków, ale to nie znaczy, że zaraz każdemu musi dać 10/10 (nawet go nie oglądając) tylko dlatego, że jest klasykiem. Jak widać, nie wszystkie zasługują na taką ocenę ;)
Ten film jest poniekąd klasykiem :) (podobno kultowy w jakichś tam kręgach).
Ale nie o to mi chodzi...Piję do tego, że gdy nie jesteś otrzaskany z filmem, oglądasz coś za młodu i robi to na tobie jakieś wrażenie to oceniasz to wyżej nawet jako stary wyga. Dziecko może lubić głupawą bajkę i gdy zobaczy ją po latach, to jakoś mu tak fajnie :). To jest sentyment...
Ma klimacik... Ale możesz go nie czuć po prostu, bo nie jest w twoim typie... Kto mówi o dziesięciu, ale 6-7 to też dobra ocena.... Mam wrażenie że na tym portalu wszyscy szastają tymi dziesiątkami jak czyjąś kasą :))).
Film rzeczywiście nie jest w moim typie, ale czasami lubię pooglądać takie zabawne stare horrory jak - już wcześniej wspomnianą - "Martwicę mózgu". Ten do mnie nie trafił, a szkoda, bo myślałem, że będzie o wiele lepiej ;x
Jeśli rzeczywiście mówiłeś szczerze bez podtekstów to ok, sorry mój błąd. Tylko jeśli ktoś pisze, że miło mi z Tobą pogadać a potem zaraz chce uciąć rozmowę, to coś mi się tu nie klei i czymś innym pachnie. Sugeruję, że Ty tak możesz uważać, ja natomiast uważam, że potencjalne przeciwieństwa mogą mieć paradoksalnie części wspólne a co do mojego avatara, to nie wiesz co znaczy, bo nie jest marzycielski;) Przedstawia i wiąże coś innego, czego w tym przypadku nie możesz wiedzieć nie znając mnie. Ok;) a przepraszam co ma wspólnego to, z rozchwianiem emocjonalnym? Jakim cudem za pomocą czego możesz sądzić takie rzeczy na takiej podstawie?;) Pytam z ciekawości, żeby poznać kształt Twojej percepcji. jeśli natomiast o całokształt chodzi to dużo jaśniej i i inaczej:) No tak, ja rozumiem kwestię sentymentalności, też ja odczuwam tylko w stosunku do innych filmów, chodzi jednak o to, że filmy powinno oceniać się jak najobiektywniej, biorąc pod uwagę różne czynniki i wyłączając sentymentalizm czy uprzedzenie, które bardzo zniekształcają ocenę czyniąc ją niewiarygodną i co za tym idzie, wprowadzając innych w błąd. Ale ile może być, tych niektórych? Właśnie o to chodzi, przynajmniej mi, że niewiarygodnym jest dla mnie, ilu zwolenników i to nierzadko zażartych ma akurat ten film.
No i właśnie o tym piszę moja droga. Rzecz jest prosta jak bambusowy kiijek.
- Avatarek jest "marzycielski", pani w burzy na kamyczku na środku morza, powiedz mi czy to nie jest "marzycielskie"?. Nie wiem w jaki sposób ci to jest bliskie, ale ostatecznie nie jest to rozjechany kot, zwykły pejzaż, czy nasterydowany twardy madafaka, tylko pani na kamyczku itp. Marzycielskie na wskroś.
- Tak przeciwieństwa tak, tak jak najbardziej. Tylko to zależy od konta rozpatrywania. W tym przypadku są to rzeczy jak najbardziej współgrające, Znam ludzi trochę podobnych od Ciebie i wiem mniej więcej czego się spodziewać. Nie wiem czy tak jest, ale po twojej reakcji myślę, że trafiłem. Od ta odrobina doświadczenia i nie ma czego roztrząsać. A ty chyba lubisz roztrząsać co?:)
- Obiektywnie to trzeba ludzi w sądzie, ażeby ktoś niewinny do ciupy nie poszedł. Zostanie biedny cwelem i się powiesi, a nic nikomu na ten przykład nie zrobił... Natomiast filmy, kiecki, avatarki, kształty okularów, czy kolor dildo to rzecz gustu, czy tam preferencji i obiektywnym to być nie może, a i nie powinno.
- Niewiarygodne... Fakt dokonany. Ludzie lubią ten film i już, a że ktoś zostanie wprowadzony w błąd. Oj tam , oj tam... Żebym tylko z takimi błędami w życiu miał do czynienia. Ach słodka pełna beztrosko...
No skoro wiesz lepiej, to nie będę się z Tobą kłócić. Avatar jest jakby nie było mój, ja go wstawiłam i to chyba ja wiem najlepiej co znaczy, ale skoro się mimo wszystko upierasz przy swoim to nie zamierzam Cię przekonywać, bo to jest utopijne. No i to właśnie napisałam...są współgrające tylko Ty nie odp. na moje pytanie...jak może to stanowić podstawę do twierdzeń które wysnułeś? Nie wiesz, czy znasz ludzi podobnych do mnie (ode mnie mogą być jedynie różni;)), bo mnie nie znasz poza tym, każdy jest inny. Reakcja jak reakcja, nie wiem co w niej niezwykłego. Natomiast Ty zachowujesz się bardzo typowo, zażarcie bronisz swoich wyimaginowanych teorii niezależnie od Ich prawdziwości i odrzucasz wszystkie argumenty, które mogą przeczyć Twoim teoriom i detronizujesz je. Ciężko w tym momencie mówić o jakiejkolwiek rozmowie;) Widzisz o to chodzi, Ty nie myślisz, Ty jesteś pewien mimo że nie masz ku temu warunków i wystarczających powodów/argumentów. Tu masz rację, tyle że nie w tym sensie w jakim Ty najprawdopodobniej to pojmujesz;) Lubię patrzeć na rzeczy z różnych stron, ponieważ jeden argument to najczęściej za mało i nie chce też kogoś bądź czegoś pominąć, ponieważ to jest dyskryminacja. Minimalizuje w ten sposób ryzyko popełnienia błędu i podejścia do czegoś skrajnie subiektywnie, powierzchownie, egoistycznie i postronnie. Mam silne wrażenie że u Ciebie jest całkiem odwrotnie. Sąd to inny temat. W filmach chodziło mi o nieopieranie się tylko lub głównie na swoich osobistych emocjach, wrażeniu, odczuciach, tylko głównie na różnych aspektach, które powinno się brać moim zdaniem pod uwagę przy ocenie filmów, żeby ocenić je jak najwiarygodniej i najadekwatniej. Albo się takie rzeczy robi porządnie żeby nie naświnić, albo się w ogóle nie robi. No wiesz, to że są rzeczy do których nie ma konieczności przywiązywania wagi, to nie znaczy, że trzeba mieć innych w dupie (mówiąc dosadnie).
:D... Nie wiem co napisać... Znowu to nieszczęsne "utopijne" w jakimś nieszczęsnym kontekście. No wszystko to śliczne, zabawne i malownicze jak już napisałem.
Wszystko stoi w miejscu od pierwszego postu. Przeczytaj sobie wszystkie trzy strony tego tematu.
Dobrze masz racje avatarek jest... Nie wiem jaki, bo nie napisałaś, ale masz rację.
W przypadku całej reszty również (O dupie też)
Jeśli chodzi o ocenę, pod wpływem twoich argumentów już wiem jak oceniać filmy. Opierać się należy przede wszystkim o obiektywne prawdy objawione, drzewo marki jesion i prognozę pogody. Filmy nie mogą się od tak podobać, trzeba je.... Właściwie to nie wiem co trzeba, ale ma być kuźwa obiektywnie XD
Przepraszam moja droga kapituluję. Co za dużo śmiechu to niezdrowo. Brzuch boli później.
A co Ci nie pasuje z kolei w tym słowie? Czepiać się każdy potrafi wszystkiego, grunt żeby mieć argumenty. Co stoi w miejscu?? Ja się nie zmienię na rzecz bezzasadnych argumentów wybacz;) No cóż, spodziewałam się, że tego nie zrozumiesz i będziesz ironizował.
Chodzi pewnie o zajście z bobrolakiem, który miał obiekcje co do stosowania tego wyrażenia (przepraszam że się wtrącam).
Chciałabyś by to zrozumiał co?
Wiem że tak...też bym chciał by każdy mnie rozumiał...ale myśle że pan uber_k coś właśnie zrozumiał.....
Jakie masz argumenty że bobrolak wyjasnił to niewystarczająco?
gorhand którego chwalisz, powiedział to samo...może troche grzeczniej...czy to takie istotne?
Co do tematu, film może się podobać albo nie...żadna filozofia...specyficzny jest, reszta to kwestia gustu i tyle....cenię go za pomysł i czasem dość zaskakujące rozwiązania...cho chwilowo zastanawiam się nad ewentualną symboliką tego "gwałtu"...
Wiesz, już nawet nie chce mi się próbować wytłumaczyć cokolwiek komukolwiek, ale wymagam tylko konkretnych argumentów i przykładów na to, co się w stosunku do 2 osoby mówi. Czepiać się każdego słówka dla zasady to jest praktykowane w podstawówce, natomiast rozumny człowiek potrafi powiedzieć coś więcej. Próba denerwowania kogoś, bo to sprawia psycholom chorą przyjemność to świadczy tylko o takim człowieku. Współczuję, ale nic nie poradzę. Babrolak jest chory, a ja logiki chorych osób wybacz nie rozumiem. Tak, kultura dla mnie jest istotna, dla Ciebie nie? poza tym, różnica między gorhandem a bobrolakiem jest kosmiczna i to nie dlatego, że stanął w mojej obronie (bo pewnie takie insynuacje zaraz "polecą") No ja się wolę nad takimi rzeczami nie zastanawiać, ale to z szacunku dla higieny mojego mózgu. Kwestia wyboru.
"Czepiać się każdego słówka dla zasady to jest praktykowane w podstawówce, natomiast rozumny człowiek potrafi powiedzieć coś więcej." - A pożniej ktoś odkrywa sensację, że nie istnieje coś takiego jak "konstruktywna krytyka", bowiem stwierdzenie "to jezd gupie, bo jezd" to nie krytyka. Słowa mają określone znaczenie i wypada go przestrzegac...tak jest prościej i korzystnie wpływa to na zrozumnienie oponenta...z drugiej strony, faktem jest że ta nieszczęsna "utopia", nie ma większego wpływu na temat w jakim się wypowiadamy, wiec zasadniczo można było to sobie darować.
"Babrolak jest chory, a ja logiki chorych osób wybacz nie rozumiem." - Jest w tym jakas logika. To fachowa diagnoza, czy dałaś się ponieść emocjom w ocenie bobrolaka?
"Tak, kultura dla mnie jest istotna, dla Ciebie nie?" - Dla mnie to kwestia drugorzędna...są ludzie mogący z dobrotliwym uśmiechem i kurtuazją, kazać wyrzucić kogoś przez okno...kultura to tylko opakowanie...jak ktos jest durniem to nim bedzie...dla mnie nie jest ona najistotniejsza w kontaktach z ludżmi, choć z całą pewnością dużo mówi o człowieku.
"różnica między gorhandem a bobrolakiem jest kosmiczna" - Zgadzam się.
"nie dlatego, że stanął w mojej obronie" - To akurat jest dla mnie nie istotne, tym bardziej że miał rację.
"No ja się wolę nad takimi rzeczami nie zastanawiać, ale to z szacunku dla higieny mojego mózgu." - To jak przypuszczam o moim zastanowieniu symboliką, mam rację?
Ja lubię się zastanawiać nad wszystkim co da mi taki powód...lubię używać mozgu, a w kwestii higieny...troche brudu mi nie przeszkadza...w tym wypadku cel uświęca środki.
Ja dalej nie rozumiem, dlaczego jest taka nieszczęsna. Jest źle użyta w zdaniu? Nie znam znaczenia? Czekam, aż ktoś wreszcie poda konstruktywne argumenty. Ja wiem dlaczego go używam i w kontekście czego, a Wy wiecie, dlaczego się tak naprawdę tego czepiacie? To stwierdzenie logiczne a ponieść się dałam a raczej sprowokować do głupiej zabawy.
Zależy jak się nią posługujesz, w jakiej formie i wobec kogo. Nie wliczaj dewiacji do statystyk obejmujących zdrowe osoby. Wiadomo też, że są ludzie szczerzy i nie, chamscy i szczerzy, chorzy i nie. Nawet jeśli masz do czynienia z większością tych, przemawiających za byciem na nie w kwestii kultury, nie degraduje jej ani nie likwiduje u osób szczerze empatycznych i kulturalnych. Kultura staje się opakowaniem, kiedy na to pozwolimy. Utożsamiasz durnia z osobą szczerze kulturalną czy to tylko moje przejaskrawienie?
Nie powiedziałam tego żeby się tłumaczyć jakkolwiek. Cenię sobie prewencję, w obliczu coraz większej skłonności współczesnej społeczności.
Nie powiedziałam że sama tego nie robię, tylko nie można sobie do mózgu wrzucać wszystkiego, niezależnie od świeżości i jakości. Chyba że ma się dobry filtr. Ale w tym przypadku jest jeszcze kwestia specyficznego tematu, nad którym żadna kobieta nie będzie się zastanawiać z oczywistych względów+jeszcze ten boski film, o którym chcę jak najszybciej zapomnieć...
Nieszczęsna z powodu rozmiaru "zawieruchy" jaką spowodowała
Utopia to idealne społeczeństwo w którym nie ma miejsca na zło, wizje te nie liczą się z aktualnym stanem rzeczy i nie mają szans na realizację, a także ideologie społ. - polit., głoszące radykalne zmiany i przebudowy społ., opierające się na marzeniach o idealnych społeczeństwach , odbiegające od możliwości, a także na krytyce rzeczywistości.
Pomijając fakt że w obu wypadkach mamy do czynienia ze spoleczeństwami, a użyłaś sformułowania w 9 poście z kolei (wliczając temat), w czwartym własnym, i po wypowiedzi 3 osób poza Tobą...to mało jak na społeczeńswo.
To tyle w kwestii argumentów, choć nie uważam tego za sprawe naglącą, i bobrolak albo dał się ponieść emocjom, albo chcial sie pokłócic...
"To stwierdzenie logiczne a ponieść się dałam a raczej sprowokować do głupiej zabawy." - to ze bobrołak na cos cierpi, jest nie podważalne...wszyscy cierpimy....jest to więc chwyt językowy i "przepychanka"...rozumiem...
"Nie wliczaj dewiacji do statystyk obejmujących zdrowe osoby." - Aczkolwiek przedmiotem jest tutaj kultura...nie ludzie zdrowi...skoro i chorym może towarzyszyć...jest to tylko przykład dlaczego uważam kulturę za drugorzędną wartość...to że ktoś jest kulturalny nie oznacza od razu że jest miły, mądry i spokojny...
"Kultura staje się opakowaniem, kiedy na to pozwolimy." - To Twoje zdanie. Kultura mówi nam jak się ubierać, jak wyrażać, jak należy jeść, jak odnosić sie do starszych i wiele innych rzeczy.
To czy nazwiemy kogoś "cieciem" czy "konserwatorem powierzchni płaskich" nie zmienia łaktu że myje podlogi. "Babcia klozetowa" i "pracownik kontrolujący warunki sanitarne toalet" robi to samo.
Oczywiście, możemy mieć na myśli coś wiecej...moj ojciec zauważył kiedyś w pewnym filmie pokazane (i podzielił się tą myślą ze mną) że dobre wychowanie, kultura to nie tylko "bułkę przez bibułkę" ale umiejętność sprawienia by wszyscy w otoczeniu czuli się dobrze...by nikt nie czuł się skrępowany i gorszy nie zaleznie czy Pan i chłop siedzą przy stole, jeśli chłop je udko kurczaka palcami to Pan odkłada srebrne sztućce i również je palcami...może to dla niego nieokrzesane, ale gość w jego domu nie czuje się wyobcowany i gorszy...z nie przestrzegania tego rodzą się póżniej ogólnie znane " wpewnych kręgach/domach...", i niby nikt nic nie powiedział i nie nikogo nie skrytykował, ale i tak wszyscy (włącznie z samym zainteresowanym) wiedzą o kogo chodzi i co na celu miała osoba wypowiadająca się...
Przeważnie jednak kultura to owa seria opakowań w które ubieramy słowa, czyny, gesty, by zapomnieć że jesteśmy zwierzętami...i że na pewnych poziomach od psa załatwiającego się na trawniku, różnimy się tylko tym, że wymyśliliśmy toalety.
"Utożsamiasz durnia z osobą szczerze kulturalną czy to tylko moje przejaskrawienie?" - Przejaskrawienie, lub nieściśle się wyraziłem...dureń kulturą nie ukryje że jest durniem...będzie tylko kulturalnym durniem...jedno nie ma związku z drugim...dlatego nie jest to dla mnie kwestia pierwszorzędna...oczywiście kultura mówi coś o czlowieku, i zwiększa walory estetyczne dyskusji, ja jednak stawiam na wartość a dopiero póżniej na jej jakość estetyczną, więc kultura nie jest dla mnie taka ważna...
"Nie powiedziałam że sama tego nie robię, tylko nie można sobie do mózgu wrzucać wszystkiego, niezależnie od świeżości i jakości." - To kwestia odbioru...teoretycznie ogórki kiszone czy zsiadłe mleko to produkty "zepsute"...
"Chyba że ma się dobry filtr." - Masz na mysli estetykę czy ewentualny wpływ?
Oczywiście w przypadku kobiet ten temat może być szczególnie nieprzyjemny w rozgrzebywaniu...
Następujące fragmenty definicji jakie podałeś: "wizje te nie liczą się z aktualnym stanem rzeczy i nie mają szans na realizację" oraz "odbiegające od możliwości, a także na krytyce rzeczywistości." są moim zdaniem dowodem na to, że miałam rację co do użycia samego słowa i Jego przesłania względem odbiorcy. Natomiast już argument o społeczeństwie do mnie jak najbardziej przemawia i cieszę się, że jako jedyny potrafiłeś choć jeden podać. Ja po prostu nie uważam, że ta kwestia jest na tyle zasadna, żeby użycie tego słowa w kontekście, w jakim go użyłam było bezzasadne i całkowicie bez sensu, bo tą kwestię można pominąć i nie jest aż tak ważna, żeby się jej tak czepiać (nie mówię tu oczywiście o Tobie).
Oczywiście, ale to że ktoś jest taki nie znaczy też, że nie są to Jego prawdziwe i szczere cechy:) Te cechy też oczywiście jak piszesz nie muszą się w ogóle łączyć.
Ciekawe i trafne twierdzenie, z którym się jak najbardziej zgadzam. Można tego właśnie użyć w dobrym tonie i zamiarach, jak i sarkastycznie raniąc kogoś. Hm.. teraz myślę, że coś w tym jest. Nie wiedziałam, że tak interpretujesz kwestię opakowania.
Tym razem to ja jednak się niedostatecznie chyba skupiłam i źle Cię zrozumiałam. Fakt, wartości też jest dużo trudniej udawać. Łatwiej rozpoznać oszusta. Jednak rodzi się pytanie, dlaczego ktoś kogo czuć czymś na km. szuka masek, aby to ukryć? Powodów może być wiele. Niektóre mogą go czynić "lepszym durniem" paradoksalnie (bądź nie) bardziej wartościowym. A na takie rzeczy już dobrze zwracać uwagę. Ale z 2 strony, to w sprawnych rękach wszystko wydaję się być prawdą, w końcu świat to deski a my jesteśmy na nich aktorami no i wszyscy kłamią;)
Ale fakt, wartości to jeden z priorytetów. Widzisz "kultura nie jest dla mnie taka ważna..."-te zdanie w tym kontekście brzmi już zupełnie inaczej. Teraz wiem, że nie chodziło Ci o to, że sądzisz kulturę za bycie mało wartościową, tylko mniej ważną.
No tak, ale mimo wszystko o nich się raczej nie rozprawia. Wiem o co Ci chodzi, ale myślę że ciężko to tak dosłownie przyrównać do jakiegokolwiek tematu. Chyba że pójdziemy jeszcze inną drogą...
Ewentualny wpływ. Estetyka natomiast może być częścią składową tego filtru.
"Jednak rodzi się pytanie, dlaczego ktoś kogo czuć czymś na km. szuka masek, aby to ukryć?" - Bowiem każdy chce być wyjątkowy i podziwiany...chce wierzyć że jest kims znaczącym.
To jak sami siebie postrzegamy jest bardzo istotne...dla nas.
Więc oszukują samych siebie i innych że są lepsi niż w rzeczywistości.
Nie wszyscy również widzą czym "czuć" daną osobę, więc i podziw się znajdzie.
" Niektóre mogą go czynić "lepszym durniem" paradoksalnie (bądź nie) bardziej wartościowym. A na takie rzeczy już dobrze zwracać uwagę." - To prawda, ostatecznie przyjemniej jest rozmawiać z kimś kulturalnym, choćby i rozmowa miała być malo konstruktywna...choć w tym wypadku przedstawia już tylko wartość rozrywkową.
"Ale z 2 strony, to w sprawnych rękach wszystko wydaję się być prawdą, w końcu świat to deski a my jesteśmy na nich aktorami no i wszyscy kłamią;)" - Dlatego nie ma powodu się nad tym głębiej zastanawiać..."Ja wiem, że on wie, że ja wiem." i w zasadzie już nie wiadomo kto co wie. Jesli po kims widać że nie jest taki jak deklaruje to dobrze, a jak nie widać, to jakie to ma znaczenie?
Problem w tym, że zgnilizna i tak prędzej czy później wyjdzie na wierzch...Niby się o tym wie, a jednak...(oczywiście wspominając wiadomo kogo, bo inni to inni).
To jak sami siebie postrzegamy w różnym kontekście (kiedy pkt. widzenia tylko połowicznie zależy od pkt. siedzenia) jest istotne, ale i wtedy często prawdziwe.
No tak, największy głupiec znajdzie swoją publikę (mówiąc dosadnie). Nie mam w zwyczaju jednak być dobrotliwa dla trolli;)
Czy ja wiem, czy tylko rozrywkową...choć pewnie dla Ciebie tak, z powodów które są oczywiste. Jednak wg mnie mniej rozrywkowy nie jest tożsamy z mniej wartościowym. Suma sumarum też "stawiam" na kulturę, jeśli i ja otrzymuję w zamian. Nie ma co w końcu wymieniać błota na złoto.
Takie, że możemy być trafieni prze oszusta i różne mogą być tego skutki. Takie znaczenie, jaki wpływ.
"Takie, że możemy być trafieni prze oszusta i różne mogą być tego skutki. Takie znaczenie, jaki wpływ." - Niby tak, ale....nie widać tego po tej osobie.
Nie wiesz ze ta osoba kłamie, że nie jest taka jak myślisz...na tej zasadzie nie należy ufac nikomu.
Pytanie czy chcesz poddawac każdego testom, do czasu az wreszcie zawiedzie - do tego się to sprowadza.
Jedynym sposobem jest zasada ograniczonego zaufania, stosowana do kazdego.
Jednak nadal nie pozwala to zdemaskować utalentowanego "aktora"...ostatecznie wracamy do punktu wyjscia.
Albo widać kiedy ktoś robi sobie fałszywą reklamę, albo nie.
I cała filozofia na tym się kończy.
Bardzo przepraszam, że przerywam Waszą "wymianę zdań", ale muszę wtrącić swoje trzy grosze na temat tego filmu.
Więc... Jest mi strasznie smutno, ponieważ takie dno ma wyższą średnią niż niektóre dobre filmy. Dałem te 2 punkty za to, że mnie trochę rozbawił, choć przez większość czasu i tak nudził. Nie rozumiem jedynie tego, jak ten film można nazwać klasykiem. Dla mnie klasykiem może być "Koszmar z ulicy Wiązów", "Piątek trzynastego", "Egzorcysta", ale nie "Martwe zło", gdzie gra aktorów jest do bani, a same "wydarzenia" jak gwałcące drzewo (?) czy pusty śmiech Lindy (który trwał kilka minut) są wręcz żenujące. Naprawdę nie ma tu nic ciekawego i wartego poświęcenia czasu...
Wiesz, dla mnie każdy grosz się liczy, szczególnie ten bardziej ucywilizowany;) W sumie to nie ma jasnych i usankcjonowanych kryteriów tzw. klasyka więc wychodzi na to, że to kwestia czysto subiektywna. Jeśli te całe "Martwe zło" to klasy to ok szanuję to, ale ten film do mnie osobiście nie trafia a wręcz mnie odpycha i to na kilometr. Też kompletnie nie rozumiem tej abstrakcyjnej średniej i z tym większą ciekawością staram się zgłębić temat. Ale podzielam Twoje zdanie i dzięki za odp. Pozdrawiam:)
O Jezu, ta dyskusja dalej się tutaj wlecze? Odpuśćcie już sobie, bo jedni drugich nie przekonają. Jedni i tak będą mieć rację a reszta swoje zdanie ;)
Gdyby nie scenariuszowe "kwiatki"(takie jak scena, gdzie jednego gościa atakuje jakiś demon, a jego kumpel siedzi sobie i patrzy ze zdziwioną miną), dałbym 8, może nawet 9. Zgadzam się, że film imo ma momentami świetny klimat, pojedyncze ujęcia robią duże wrażenie, no i lubię krew&flaki... ale naprawdę, bohaterowie zachowują się jak półmózgi, albo jak dzieci, które muszą wszystko sprawdzić nawet za cenę życia. Tłumaczenie tego specyfiką gatunku do mnie nie przemawia. Może jak obejrzę jeszcze raz i podejdę mniej poważnie, niż próbowałem teraz, to zmienię zdanie.
uwiezionej i bobrolakowi(i innym trochę też) dziękuję za dostarczenie mi kolejnej porcji rozrywki dzisiejszego wieczoru - jesteście siebie warci :)
Zanim kogoś obrazisz, porównując go do bobrolaka to się zastanów. Jedni w tym sporze są na swoim poziomie, gdzie trollowanie to ich sposób na życie, inni się czasowo dostosowują z różnych powodów. Jeśli tego nie widzisz, to trudno, Twoja strata. Nie lubię tylko jak ktoś mnie obraża, nie mając ku temu powodu. A mój nick to uwiĘziona. No ale jego interpretacja jest w sumie na tym samym poziomie, jak ten zarzut w ostatnim zdaniu, więc w sumie nie dziwi.
Dodaj mnie do znajomych, wtedy będę mógł co nieco wyjaśnić przez PW(teraz nie mogę wysyłać).
"ale naprawdę, bohaterowie zachowują się jak półmózgi, albo jak dzieci, które muszą wszystko sprawdzić nawet za cenę życia. Tłumaczenie tego specyfiką gatunku do mnie nie przemawia".
Mógłbyś rozwinąć myśl? Twoja wypowiedź mnie zaintrygowała.
Dla mnie Twoja opinia jest zbyt ostra. Po prostu oczekiwałaś horroru typu "Piła", "Krąg", a tu taka niespodzianka. Chyba nie od dziś wiadomo, ze Sam Raimi lubi się bawić tego typu filmami? Pierwszą część obejrzałam jako smarkacz, miałam może z 12 lat i wtedy mnie autentycznie wystraszył. Ale jak wiadomo horrory jako horrory poszły mocno do przodu. W tym momencie traktuję tą serię jak swego rodzaju pastisz i potrafię się wyśmienicie bawić oglądając którąkolwiek z części po raz któryś. I prawdopodobnie o to chodziło reżyserowi, stąd te latające głowy i hektolitry krwi... do tych filmów trzeba podejść na luzie ;)
Wiem, ale była strasznie wkurzona zmarnowaniem czasu na tym filmie, a nie mogłam go nie obejrzeć do końca, bo nie mogłabym sobie wtedy pozwolić na ocenienie go. A nie mogłam go nie ocenić, bo bym pozostała bierna wobec czegoś, co moim zdaniem zmarnuje czas jeszcze wielu ludziom. Nie oczekiwałam nic prócz po prostu horroru a japońskich horrorów nie trawię bardzo podobnie zresztą, jak ich amerykańskich odpowiedników z tylko 1 wyjątkiem. No ja tego reżysera nie znam. Nigdy, choć może niesłusznie, nie operowałam nazwiskami reżyserów tylko aktorów i bardziej przez Ich pryzmat patrzę na filmy i się nimi interesuję. Przy bardzo dobrych aktorach z renomą reżyser już sobie za bardzo nie porządzi i bardzo dobrze. W przeciwnym razie nie mielibyśmy np. wielu bezcennych smaczków w filmach.
To ja w tym wieku oglądałam Laleczkę Chucky;) Ale rozumiem Twoje podejście i ten jakby sentyment mimo, że ocena 10 dla tego filmu wydaje mi się kompletnie abstrakcyjna. Ja go obejrzałam mimo, że nie lubię starych horrorów z niezwykle małymi wyjątkami, ponieważ zasugerowałam się opiniami i oceną. No i teraz wiem, że do starych filmów ludzie mają często sentyment i nie umieją go ocenić obiektywnie. Szczególnie że czasy mamy takie, że na rynku horrorów ten film, cóż...moim zdaniem nie ma racji bytu współcześnie. Ale i tak starałam się być obiektywna i do końca wierzyłam, że coś się mimo wszystko zmieni. Cóż, są filmy charakterystyczne i ta charakterystyką przejaskrawione. Ja w tym przypadku tego nie potrafię kupić, nawet za bezcen. Ale cieszy mnie Twoje podejście i reakcja, bo mimo wszystko moja była rzeczywiście ostra i mogła budzić złe skojarzenia. Pozdrawiam.
Chucky'ego widziałam w liceum ;) także niewiele później to było, aczkolwiek i tak minęło ponad 15 lat ;) Chucky to zupełnie inna para kaloszy. Zresztą od razu widać, że innym nakładem finansowym nakręcono ten film i w, jakby to ująć, innej epoce.
Seria Martwe zło to teraz swego rodzaju klasyk. Naprawdę ma swój czar, ale widzę to z perspektywy tych kilkunastu lat. Ten film się lubi albo nie. Jakbyśmy wszyscy mieli takie same gusty, to byłoby straszliwie nudno. A tak, każdy znajdzie coś dla siebie, każdego coś oczaruje. Ja np nie cierpię horrorów typu "Teksańska masakra piłą łańcuchową", albo "Piła". Nie widziałam ani jednej części i nie zamierzam obejrzeć.
Również pozdrawiam :)
Nie no jasne, to była tylko dygresja a nie porównanie tych filmów, bo są nie do porównania. Dokładnie, nie ma miejsca na bycie po środku. Masz rację,są takie filmy. Piłą mechaniczną;) No ja akurat nawet lubię, film jest mocnym horrorem opartym na faktach. Ale raczej też trzeba mieć do Niego dystans. Piła jest filmem bardzo charakterystycznym i nieźle popieprzonym, w końcu przedstawia dewiacyjny, ale skuteczny sposób resocjalizacji. Z dystansu i pkt. widzenia psychologii to bardzo ciekawy film, aczkolwiek też trzeba mieć do niego dystans i dla mnie np. ona jest klasykiem gatunku. Ale jak nie widziałeś żadnej części, to skąd możesz wiedzieć? Mimo wszystko polecam Ci 6 część Piły, może jak obejrzysz, to zmienisz zdanie. Ten film z boku jest kompletnie inny, niż jak się go osobiście obejrzy. Ma też zupełnie inny wizerunek, kiedy zna się fabułę i co z czym jeść, ale do tego musiałbyś obejrzeć co najmniej kilka pierwszych części.
Jak kiedyś trafisz do więzienia, co nastąpi prędzej czy później z takim podejściem, to tobą się zajmą współwięźniowie. Zobaczysz wtedy co znaczą i jak smakują te prymitywne rzeczy o których piszesz, a pojęcia o czym piszesz tak naprawdę nie masz. Krzyżyk na drogę.
Jestes niestabilna psychicznie. Wzielas na powaznie slowa jakiegos kogos po drugiej stronie ktore wcale nie musialy byc napisane powaznie. Osoba niestabilna psychicznie, przejmujaca sie takimi pier.dol.ami nie powinna wypowiadac sie na temat tego wielkiego wspanialego kultowego filmu.
To po co takie durne żarty robisz sobie z kogoś, jeśli doskonale wiesz jak może zareagować? Jeśli nie wiesz, to tym gorzej dla ciebie. Nazwij jak chcesz niestabilnością psychiczną np. silną reakcję na prymitywny żart, godzący w kobietę i Jej godność i poziomem świadczącym o osobie, który taki żart wystosowała. Nie wnikam w to, że są tematy na których temat się nie ,żartuje, bo nie masz o tym bladego pojęcia. Nie przejmuje się, tylko zareagowałam adekwatnie do sytuacji i poziomu zaczepki. Wisi mi twoja osoba i twoje zdanie, więc raczę nie zważać na twoje żałosne sugestie odnośnie tego co powinnam, a czego nie powinnam robić i zrobić. Szczególnie że to nie ja powinnam przepraszać. Ale najwyraźniej taki masz styl bycia, więc mnie to w sumie nie dziwi. Tyle na temat.
2/10?! Dlaczego taka wysoka ocena? Poza tym, zgadzam się z każdym Twoim słowem. Wybierając ten film liczyłam na dużą dawkę grozy, a tu co? Połowa filmu to komedia, a druga… Bez komentarza. Aż sobie włączyłam po chwili inny film, żeby jak najszybciej o tym czymś zapomnieć. Ale i tak najbardziej rozwalają mnie komentarze na filmwebie w stylu: "nie zrozumiałaś tego filmu". No rzeczywiście... strasznie w tym filmie dużo jest do rozumienia. Inteligencja wysokich lotów, nie ma co.
Z szacunku, do niby klasyki;) Wiesz, zdaje sobie sprawę, że to film wiekowy i dla wielu ludzi kultowy, szanuję choć nie rozumiem. Ja niezwykle rzadko daję jedynki filmom, ponieważ zawsze staram się dostrzec w nich cokolwiek pozytywnego. Tu choć nie dostrzegłam NIC, to właśnie z tego względu już opisanego dała 2. Zdaję sobie sprawę, że film jest charakterystyczny i mogę go po prostu paradoksalnie nie rozumieć. Nie wiem też, co jest do zrozumienia i też miałam podobne oczekiwania, ale jedno wiem na pewno-jeśli tylko mój umysł pozwoli mi zapamiętać tego reżysera, to Jego filmy dla swojego i innych dobra będę omijała szerokim łukiem. No ja mam inne podejście do tematu, bo nigdy nie oceniam filmu, którego w całości nie obejrzałam i dlatego się na tym jakoś przemęczyłam.
Właśnie to mnie tak mocno irytuje - dawanie filmowi zawyżonej oceny tylko dlatego, że to tzw. klasyk ( nie piszę teraz konkretnie o Tobie, bowiem trudno uznać Twoją ocenę za zawyżoną ). Tylko cóż w tym filmie takiego klasycznego/wyjątkowego? Jakoś nikt do tej pory nie raczył wyjaśnić i wątpię, że to kiedykolwiek nastąpi. Jeżeli coś jest nieporozumieniem, to ja nie patrzę na to ilu "wielkich znawców kina" na filmwebie wychwala to pod niebiosa i wypisuje dyrdymały o klasyku plus bonus "nie zrozumiałaś tego filmu". Po prostu wystawiam ocenę adekwatną do tego co widzę, a widziałam totalnego gniota. Te 7,3 to jakaś kpina.
Rozumiem Cię, ale ja nie zawyżyłam (siłą rzeczy to ocena w górę) mu oceny tylko dlatego. Siłą rzeczy bym się chyba na to nie zdobyła. W końcu ocenia się film, a nie odbiór. Zawsze się da coś znaleźć w filmie, co warto jednak docenić, zapunktować. Film musi mnie kompletnie dobić i strasznie wkurzyć co nie mija po czasie, żebym dała mu 1. Do tego absolutny brak nawet siłą szukanych plusów filmu. Stąd moje podejście. No podobno jest to klasyka, reżyser jest charakterystyczny, stąd taki dziwny i pomieszany gatunek. Film stary i niestety jary, bo skąd inaczej taka ocena. Coś w tym raczej być musi, a szacunek dla ludzi kina, znawców jednak jakiś chociaż trzeba mieć. Ale dla mnie osobiście patrząc tylko i wyłącznie na moje prywatne uczucie, to też kpina. Zresztą dało się to zauważyć na tym forum, siłą rzeczy. A jeśli chcesz zasięgnąć opinii kogoś, kto zaznajomiony jest z tym filmem aż za dobrze, to polecam bobrolaka;)
Ps. Fajny avatar i jeszcze lepszy film;)