Jeżeli ktoś czegoś nie zrozumiał albo znalazł błąd logiczny, chętnie wyjaśnię - zapraszam.
Na moje kaprawe oko, nie było wcześniej dronów. Gdyby były, nie byłoby wyprawy Jack-a i Viki (nie wiem, jak to się odmienia). Zostali porwani jakieś 60 lat wcześniej niż akcja przedstawiana w filmie.
Więc dzięki porwaniu i klonowaniu Jacka i Viki możliwe stało się serwisowanie dronów i dlatego Thet mógł je wyprodukować i napaść na Ziemię?
A może przy ataku na każdą planetę porywali dwójkę osobników z danej planety, żeby nie przystosowywać "innych klonów" do warunków mieszkalnych danej planety?
zakładasz że na każdej planecie jest inteligentna forma życia gotowa do "przyuczenia", czyli na takim np Marsie gdzie powiedzmy są same bakterie w lodzie pod piachem padli by.. albo gdyby trafili na planetę na etapie średniowiecza...:D
Raczej mi chodziło o założenie tego typu: Ci obcy też są jakiegoś typu formą żyjącą która potrzebuje konkretnych pierwiastków w atmosferze do życia. I lepiej jest klonować aktualny "gatunek" żyjący niż przystosowywać własny organizm do pracy na danej planecie. Oczywiście marsa i czasów średniowiecza nie bierzemy pod uwagę, bo te "gatunki" nie stanowiły dla nich zagrożenia. A tutaj widocznie wzięli pod uwagę, że stanowimy to zagrożenie.
Ja osobiscie uważam, ze film jest kawalkiem niezlego SF, jednego z lepszych jakie ogladalem w ostatnich latach.
!!!SPOILER!!!
Mamy inteligentna maszyne, ktora do egzystowania potrzebuje wody. Wyszukuje takie planety i jezeli wykryje formy zycia to okresla ich zaawansowanie. W przypadku zaawansowanych, czeka az przyleca sprawdzic czym jest. Porywa zaloge klonuje kazdy atom ciala (lacznie z siecia neuronowa) mozgu, wysadza naturalnego satelite Ziemi powodujac armagedon i wysyla na ziemie drony i zbiorniki do pozyskiwania wody. Poniewaz drony nie sa specjalnie inteligentne, kozysta z klonowanych istot (ludzi) by sie nimi (dronami) opiekowali i nieswiadomie doprowadzali do stopniowej eliminacji tych ludzi, ktorym udalo sie przetrwac katastrofe. Odrobinke naciagane ale i tak swietny pomysl! Kto zbudowal maszyne i jak dlugo istnieje -nie wiemy, nie dostajemy odpowiedzi w filmie. Mi sie ta maszyna skojarzyla z Monolitem z Odysei kosmicznej :)
Calkiem inteligentne kino z dobrymi efektami i Olga Kurylenko -ktora bardzo lubie, nie wspominajac Morgana Freemana, ktorego uwielbiam. Jest niewyjasniona tajemnica, obcej istoty -co bardzo mi sie podoba i fajna fabula, jednak kino dalej potrafi zaskoczyc czlowieka. Sam pomysl inteligetnej maszyny, ktora jest zmuszona do ewolucji po utracie kontaktu ze swoim stworca, nie jest nowy. Troszke podobny motyw byl w ksiazce Stanislawa Lema "niezwyciezony". Poza tym wyslanie w baaaardzo dluga podroz kosmiczna inteligentnej maszyny jest w obecnej nalce wiodacym pomyslem, pytanie jak taka maszyna ewoluuje przy swojej inteligencji w dlugiej jednostce czasu... Czy na pewnym stopniu skomplikowania skomplikowania jej mozgu nie zajdzie proces ewolucji i np. priorytet misji badawczej sama zmieni na priorytet wlasnego przetrwania. Film polecam by kazdy sobie obejzal i ocenil, jak widac nie do kazdego trafi.
Rowniez uwazam ze to swietne kino S-F, jednak z tym klonowaniem ludzi to po obejrzeniu filmu Moon to nie zrobilo juz na mnie wrazenia zupelnie. Jest tam troche wpadek i niedociagniec w Oblivionie, ale ogolnie calkiem dobra pozycja, zdecydowanie godna polecenia.
Zgadzam się w 100%. Kawał solidnie zrobionego s-f. Cruise jak zwykle sprawdza się w tego typu produkcjach... Efekty na najwyższym poziomie, scenariusz też nie najgorszy. Naprawdę warto zobaczyć...
Nie przystosowujemy żadnego organizmu, przecież obcy w tym filmie są na etapie cywilizacji "posthumanistycznej" - dawno po osobliwości, coś a'la mózg matrioszka - zostały po nich wysoce wyspecjalizowane maszyny. No i tu pojawiają się niestety zgrzyty: byli w stanie stworzyć drony, piękne i zaawansowane lokum dla Jacka i Vicky, setki klonów, a nie mieli części zamiennych do dronów? Jasne, można przyjąć, że drony są uniwersalne i służyły już na innych planetach, a w bitwie o Ziemię większość ekwipunku obcych została rozwalona, ale jednak jest za dużo niedopowiedzeń.
Jeśli musieli zaopatrywać miliony dronów to byłoby to logiczne, że nie mają części do nich...
Thet mógł nie być tą samą maszyną którą spotkali 60 lat wcześniej. O ile po uszkodzeniu księżyca i zdestabilizowaniu ziemi mogłaby zginąć większość ludzkości o tyle Thet do którego Jack wleciał na końcu był przystosowany do klonowania ludzi. Wątpię, żeby przy każdej planecie przy której maszyna znalazła poszukiwane surowce maszyna działała tak samo czy nawet podobnie. Ja bym rozwiązał to w ten sposób: Wysłanie ofensywnej maszyny, której celem jest znalezienie planety z poszukiwanymi surowcami lub ewentualnym zagrożeniem, podpicie planety, zbudowanie z surowców w układzie swojego klona z nastawieniem defensywnym eksploatującego złoża danej planety.
Żeby szanse na sukces były jak największe maszyna powinna być przygotowana głównie na atak, poza tym samo kopiowanie i naprawa.
Wiesz, na planecie typu Mars nie byłoby sabotażystów, więc drony nie byłyby potrzebne, nie? Nie mówię, że film nie ma niespójności i luk w logice, ale nie są to sprawy rażące, na jakieś ustępstwa trzeba czasem iść.
na planecie typu mars niewiele jest tez wody...a w poprzedniej wypowiedzi zakladamy ze do zycia maszynie potrzebna jest woda.
przypuszczam, że ewolucja Thet jako tworu samodzielnego przebiegała od tysięcy/milionów lat więc pytanie jest bardzo rozległe, ale uogólniając jeżeli drony czekały w bazie to możliwości są takie - albo nikt bo były nieużywane albo sama Thet (skoro je produkuje z naprawą w swojej bazie też nie ma zapewne problemów) - jeżeli na planetach podbijanych przed Ziemią - zapewne klony z danej planety.
No chyba że Thet ich nie produkuje a drony jak i sama Thet jest gotowym wytworem jeszcze innej obcej cywilizacji - w takim wypadku możliwe że ziemia to pierwsza podbijana planeta a takich Thet w kosmosie są tysiące...
Drony cały czas były serwisowane przez Jacka i Viki. Zostali oni porwani w trakcie misji badawczej Thety w 2017 roku jeszcze przed zniszczeniem ziemi. Ta sklonowała ich po tysiąckroć i zniszczyła ziemię a właściwie to zniszczyła księżyc co doprowadziło do zniszczenia ziemi (powodzi, tsunami i trzęsień ziemi - BTW co za bzdura, ale nie czepiam się to tylko film). Kiedy ziemi była już przygotowana do wyssania (a ocalałych na niej ludzi było niewielu) to zostały na nią wysłane platformy, ochraniające je drony i serwisanci z których każdy miał swój rewir a reszta była dla niego zakazana (niby zanieczyszczona). Jak jest powiedziane na początku filmu zmiana Jacka i Viki jako serwisantów kończy się za dwa tygodnie a wymazanie pamięci mieli 5 lat wcześniej (właściwie to jako kolejne klony zostali uruchomieni przed pięcioma laty), wiec można przypuszczać, że wcześniej takich zmian było już około 20. Tak więc drony od początku inwazji Thety na ziemię były serwisowane przez kolejne wcielenia Jacka i Viki. Wcześniej na Thecie nie było potrzeby ich serwisowania skoro posiadała ona zdolność klonowania to tym bardziej radziła sobie z dronami.
"...zniszczyła księżyc co doprowadziło do zniszczenia ziemi (powodzi, tsunami i trzęsień ziemi - BTW co za bzdura, ale nie czepiam się to tylko film)"
Czemu bzdura? Księżyc ma olbrzymi wpływ na Ziemię np. na system przypływów i odpływów a ponad 70% powierzchni Ziemi zajmuje woda. W niektórych miejscach na Ziemi amplituda pływów wynosi 20 m w ciągu 12,5 godziny. Przepływ wody ma wpływ na klimat na Ziemi. Księżyc ma też wpływ na ruch obrotowy Ziemi i na pewno na wiele też innych czynników, gdyby uległ zniszczeniu na pewno nie wynikło by z tego nic dobrego dla życia na naszej planecie.
Fan Fallouta i uważa, że katastrofa związana ze zniszczeniem księżyca to bzdura? :> Tam akurat trochę księżyca zostało rozrzucone po orbicie, więc istniało nadal jakieś pole grawitacyjne, jednak gdyby w rzeczywistości coś naruszyło naszego satelitę w poważnym stopniu, to katastrofa na ziemi z tym związana, byłaby o wiele większa niż przedstawiona w filmie. W ogóle polecam obejrzeć sobie dokument o księżycu, Do We Really Need the Moon? - wiele odpowiedzi w rzystępnej formie.
a po co miały być serwisowane, skoro nie były w użyciu do momentu porwania Jacka i Viki? Przecież wojna wybuchła dopiero po ich porwaniu, wcześniej drony czekały dopiero na użycie. Potrzeba serwisowania pojawiła się dopiero, gdy drony wylądowały na Ziemi
A skąd możesz wiedzieć, że nie były używane wcześniej? Może Tet używał ich np. w misjach rekonesansu, aby sprawdzić coś?
Dlaczego kolejne filmy z Tomem Cruisem nużą mnie i zasypiam podczas oglądania, gdy nie było tak z wcześniejszymi, sprzed kilkunastu lat? Zestarzałem się czy kino takie mierne?
Dokładnie, Tom już chyba jest bardziej scjentologiem niż aktorem.. W każdym z ostatnich filmów jest chce wyglądać jak mega twardziel co jest wręcz zabawne, każdy film to mission impossible, w każdym fabuła pełna dziur, przewidywalna, marne kino akcji, to był ostatni film jaki obejrzałem z tym aktorem.
prawdopodobną przyczyną znużenia jest świadoma lub podświadoma niechęć do aktora grającego główną rolę, być może spowodowana podskórną zazdrością/zawiścią? Mówiłeś o filmach z Tomem a pytasz o mierne kino jako całość - w związku z tym pytanie - czy na filmach z innymi aktorami też tak masz? czy wszystkie współczesne filmy cię nużą? czy tylko te z Tomem?
Aha, to dlatego wszyscy tak nie lubią naszego Ibisza - niejeden chciałby tak wyglądać w wieku 78 lat.
Mniej więcej chyba na tym się to opiera, pewnie zazdrość jest jednym z wielu powodów (choć w przypadku Ibisza to chyba główny powód nienawiści do niego). W przypadku do Cruse'a to raczej odwieczna nienawiść ludzkości do wszystkiego co inne, nieznane. Nie chwaląc tu scjentycyzmu broń boże, ale wydaje mi się że wielu z obecnych na tym (i innych) forum krytyków prywatnego życia Cruse'a nawet pewnie nie wie co to w ogóle scjentycyzm i czym się charakteryzuje (no już ludziska, do googli, udowodnijcie mi że się mylę). Żal czytać takie krytyki oparte na niewiedzy, pisałem już kiedyś o tym w kontekście właśnie Cruse'a. I nie zgadzam się z tą krytyką - uważam go za jednego z lepszych aktorów k†óry mimo tego że zwrócił się na pewien czas w stronę innych 'bóstw' to nie stracił talentu na kroć jak wielu innych. I ten film nie jest mam nadzieję moim ostatnim filmem z jego udziałem.
To było użycie słowa "kino" pars pro toto. Ale oczywiście nie tylko te z Cruize mnie nużą. Także inne. Choć nie wszystkie nowości. Nie mam uprzedzenia do TC jako do aktora, nie ma dla mnie znaczenia to, że jest członkiem sekty, tu mu tylko współczuję, jeszcze bardziej bliskim. Gdy oglądam film to interesuje mnie obraz.
w takim razie aby udzielić odpowiedzi na twoje pytanie należy zadać jeszcze jedno pytanie - czy stare filmy, te które kiedyś Tobie się podobały, nadal podobają się Tobie obecnie? Jeżeli tak to z dużą dozą prawdopodobnieństwa można stwierdzić, iż w twoich oczach obecna kinematografia straciła dużo na wartości więc subiektywnie dla ciebie obecne kino to miernota, może oczywiście być to spowodowane procesem starzenia się, odrzuceniem tego co nowe, przywiązaniem do lat swojej młodości i ich pamięciowej symboliki(m.in. filmy)...
Aby obiektywnie stwierdzić czy obecne kino to gówno trzeba by przeprowadzić badania na szerszej grupie - co na przykład umożliwia nam filmweb - i tak w top 100 są zarówno filmy nowsze jak i starsze - obrazuje to, iż każdy człowiek to indywidualny, wysublimowany gust filmowy(z czego duża część to umiłowanie gówna) - reasumując, tak starzejesz się, tak - obecne kino to gówno ale zdarzają się wyjątki jak się dobrze poszuka:)
Ja współczuję większości polskiego społeczeństwa, są w dużo gorszej dla nich sekcie a niewielu poza mną im współczuje :)
Niektórzy twierdzą, że różnica między sektą, a kościołem to różnica czysto ilościowa. Przychylam się do tej opinii. Poza tym nikomu nie współczuję. Jeśli już, to raczej gratuluję sprytu organizacji Konstantyna Wielkiego. Za dużo by gadać, ale to byli (i są) po prostu geniusze. "Nie buntuj się, wszak ostatni będą pierwszymi" (dawaj kasę), "cisi posiądą ziemię" (j.w.), "Pan ci wszystko w przyszłym żywocie wynagrodzi" itd. itp. duperele. Ale genialne, nie? Cesarz Rzymski uczynił się namiestnikiem boga (jednego, co bardzo istotne), dzięki czemu posiadł władzę absolutną nad, nie tylko somą, lecz i psyche swej trzódki (nie ja wymyśliłem to określenie ;).
Dobra, wystarczy, wszak ponoć: "mądrej głowie dość dwie słowie", czyż nie?