Jeżeli ktoś czegoś nie zrozumiał albo znalazł błąd logiczny, chętnie wyjaśnię - zapraszam.
No właśnie o to chodzi, że tym co duchowe w człowieku są, miedzy innymi własności jego umysłu, sam ten umysł. Fakt, że nie jesteś w stanie opisać różnicy miedzy mądrością a głupotą w kategoriach fizyki pokazuje po prostu, że fizyka nie ma w tych sprawach nic istotnego do powiedzenia.
"Czym odróżnić człowieka głupiego a mądrego opisując to prawami fizycznymi? To pytanie jest bezsensowne, to tak jakbym wydrukował Ci binarnie kod systemu Windows i Linux i kazał je odróżnić od siebie. Właśnie, różnią się kodem, właściwościami mózgu, wiedzą zdobywaną przez lata."
Madrość i głupota różnią się kodem? Jakim kodem :D. Przestań porównywać człowieka do komputera, komputacjonizm przeszedł dawno temu do historii. Ale niech będzie. Skoro własność mądrej wypowiedzi i głupiej wypowiedzi różni się kodem - to podaj ten kod dla obydwu. Skoro odróżniasz kod mądrości i głupoty - podziel się nim. Zauważ ze twoje wyjaśniania (opisy) dla obydwu są identyczne a powinny być różne i sprowadzają sie do konstatacji że mądrości głupota różnią się (tajemniczym) kodem. tylko nie napisz, ze się informacją różnią. Możesz też opisać moje głupie pytania w kategorii własności mojego mózgu. Jakie to są te własności, które czynią moje pytania głupimi.
Mam też pytanie do Ciebie, tak nie co z boku. Piszesz w taki sposób, jakbyś znał sie na fizyce, piszesz o prawach fizyki. Bądź tak miły i opisz na czym polega wyjaśnienie jakiegoś dowolnego zjawiska fizycznego, za pomocą prawa fizycznego, tak abstrakcyjnie, podaj schemat rozumowania, metodę jakie występują w takiej sytuacji. tak bym nie miał wątpliwości, że wiesz o czym mówisz. nie musisz nawet opisać i wyjaśnić mądrości za pomocą kategorii fizycznych
Czyżbym coś napisał o duszach? Nie wydaje mi się, pisałem o duchowym wymiarze człowieka. nie wiem co Ty rozumiesz przez duszę, ale tego tematu nie poruszajmy bo to wyższa szkoła jazdy, nie na poziomie kategorii homeryckiego upiora - ducha. Ja nie zadaję Ci zadania rozprawiania się z duszami - tylko skromnie proszę o wyjaśnienie czym w świecie cząstek elementarnych i oddziaływań miedzy nimi jest taki fakt, jak BYCIE WINNYM rożne od swojej podstawy BYCIA SPRAWCĄ.
Czym fizykalnie jest bycie winnym? Zgadzasz sobie sprawę, ze ludzie bywają winni? Mozna na przykład być winnym nie zaznajomienia się z istotnymi okolicznościami czynu. Istnieje zatem taka własność jak wina i nie ma ona charakteru własności fizycznej. Czyli nie wszystko co istnieje ma charakter fizyczny. Winy nie latają sobie w świecie jak motyle, tylko są własnościami moralnymi sprawców. I to jest właśnie wymiar duchowy. Naprawdę do tej pory nie załapałeś, że ja nie o duszach a o codziennym życiu piszę? Ty masz jakiś schemat gdzie duchowość to jakas dusza, która pewnie sobie wyobrażasz jako ciało tylko przeźroczyste.
A ja nie piszę o duchach, tylko o Twoim byciu mądrym i uczonym - znawcą fizyki. :)
no to nie zmieniaj już tematu po raz 10 tylko podaj ten kod mądrości kod głupoty, oraz własności mózgu je różniące. CHOĆ RAZ ODPOWIEDZ NA ZADANE PYTANIE A NIE DEKLARUJ, ZE Z PYTANIEM JEST COŚ NIE TAK. Pytania są sensowne, bezsensowne sa twierdzenia które wypowiadasz, a co ja, z Troski o Ciebie staram się ci nadaremnie - wykazać.
Czym jest mądrość a czym głupota wg. Ciebie?
Fizyka nie opisuje cech charakteru bo nie są to cechy fizyczne. Jesteśmy ciałami czysto fizycznymi bo wszystko co się w nas dzieje, dzieje się tylko i wyłącznie w zgodzie z prawami fizyki. Gdyby nie teoria Heisenberga nasz aktualny stan można by określić za pomocą fizyki jednak będą to surowe dane mówiące jak odtworzyć stan danego człowieka w danym momencie.
Udowodnij, że taki człowiek byłby kimś innym, byłby martwy czy co tam mi próbujesz udowodnić? Krew by w nim płynęła, bo płynęła wcześniej, mózg by pracował tak jak wcześniej, serce by biło, oczy widziały, myślałby o tym o czym oryginał w momencie skanu...
Dzięki czemu myślę? Z czego składa się mózg?
Kiedy uznałem się za znawcę fizyki?
http://www.popularmechanics.com/technology/digital/fact-vs-fiction/why-dont-we-h ave-teleportation-15015958
Powiedz mi, gdzie fizycy się mylą? Tacy prawdziwi, nie jak ja czy Ty?
Uważasz, że wszyscy fizycy się mylą?
Dla każdego to oczywiste, że po przeniesieniu każdego atomu człowieka wraz z dokładnym ich stanem nowo powstały człowiek będzie identyczny oryginałowi. Nikt NIGDY temu nie zaprzeczał poza Tobą.
po pierwsze, z chęcią przeczytam
po drugie, już odpowiedziałem w jednym z postów dlaczego teleportacja jest niemożliwa ale chętnie powtórzę, gdy przeczytam
po trzecie, zazwyczaj w temacie teleportacji fizycy nie odróżniają pomiędzy identycznością własności a identycznością numeryczną. Natomiast nie jest tak, ze wszyscy fizycy zawsze się mylą - jest inaczej niektórzy fizycy niekiedy, zwłaszcza gdy wypowiadają się na tematy wykraczające poza ich kompetencje - pozafizyczne
po czwarte, ja w wolnej chwili zapoznam się z artykułem w popular mechanics ale Ty bądź tak miły i odpowiedz mi na cześć pytań które Ci zadałem.
po piąte - proszę o adresy bibliograficzne wypowiedzi wszystkich fizyków, którzy zapytani o możliwość teleportacji odpowiedzieli z pewnością, że będzie jak twierdzisz :) Bo to jest warunkiem prawdziwości zdania
"Nikt NIGDY temu nie zaprzeczał poza Tobą." Oj, pomyłka - przecież Tobie nie chodzi o fizyków, lecz o wszystkich ludzi. Ale pzrecież bardzo niewielu ludzi w ogóle rozwazało ten problem - jak to jest zatem możliwe, że Ty wiesz, ze nikt nigdy temu nie zaprzeczał.
pozdr.,
Pokaż mi fizyków którzy powiedzieli, że to niemożliwe. Skoro większość jest z tym zgodna dlaczego mają to potwierdzać?
Cała dyskusja ma być odpowiedzią na pytanie:
Czy da się człowieka skopiować (teleportować):
Ja mówię, że gdyby nie teoria nieoznaczoności Heisenberga to tak.
Ty, że nie bo:
"nie są oni wyłącznie fizyczni. Maja charakter chemiczny, biologiczny, duchowy."
Ja uzasadniłem dlaczego twierdzę jak twierdzę, Ty zadałeś tylko głupie pytanie na które ja odpowiedziałem zadając identyczne - nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
No wreszcie sensowna wypowiedź.
Tylko z małymi błędami.
Pokaż mi fizyków którzy powiedzieli, że to niemożliwe. Skoro większość jest z tym zgodna dlaczego mają to potwierdzać?
Nie ma takiej potrzeby. Nie twierdze, ze wszyscy fizycy, albo jacyś fizycy tak twierdzą. To ja twierdze, ze jest to niemożliwe. Ty natomiast twierdzisz coś na temat fizyków - ze wszyscy uważają, ze jest to możliwe. Może tak. Moze nie. Na razie wykazałeś, że dwóch się tak wypowiedziało, w pewnym czasie. Oby jeden po roku nie zmienił zdania bo jeden Ci ubędzie. Jeżeli coś twierdzisz o fizykach to na Tobie lezy koniecznosć uzasadnienia.
Cała dyskusja ma być odpowiedzią na pytanie:
Czy da się człowieka skopiować (teleportować):
Ja mówię, że gdyby nie teoria nieoznaczoności Heisenberga to tak.
Ty, że nie bo:
"nie są oni wyłącznie fizyczni. Maja charakter chemiczny, biologiczny, duchowy."
Nie nie nie. było i jest tak:
Czy da się człowieka skopiować (teleportować):
Ja twierdzę ,że nie Bo teoria nieoznaczoności Heisenberga.
oraz
"nie są oni wyłącznie fizyczni. Maja charakter chemiczny, biologiczny, duchowy."
a Ty, ze nie ponieważ
teoria nieoznaczoności Heisenberga
a prócz tego twierdzisz, w innej kwestii, ze ludzie są wyłącznie fizycznej natury.,
Ja uzasadniłem dlaczego twierdzę jak twierdzę,
Ależ nigdzie tego nei uzasadniłeś. Uzasadnienie to rozumowanie, które pozwala wyprowadzić uzasadnienie twierdzenie - wniosek z przesłanek. Ty na razie odsyłasz do autorytetów naukowych, ksiązek które mamy czytać, zamiast tego wyprowadź rozumowanie, którego wnioskiem bedzie, ze ludzie to byty wyłącznie fizyczne. Przesłanki tego rozumowania mogą być wzięte z nauki, filzoofii , religii byleby smy mieli dobre powody aby je uznać, a wniosek ma albo wynikać logicznie albo stać sie prawdopodobnym epistemicznie na bazie przesłanek.
Takim rozumowaniem nie jest konstatacja:
"W skrócie: miliardy impulsów spotykają się z innymi impulsami i to co wyjdzie po takich spotkaniach to nasz humor, reakcje na wydarzenia, zachowanie itp.
Jeżeli wydaje Ci się, że jesteś czymś więcej to masz rację, wydaje Ci się." Pierwsze nie ma charakteru naukowego, drugie jest deklaracją. Żadne nie jest rozumowaniem.
Ty zadałeś tylko głupie pytanie na które ja odpowiedziałem zadając identyczne - nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
To co niegrzecznie nazywasz głupim pytaniem jest początkiem rozumowania pokazującego Ci, ze istnieją aspekty człowieka, jego działań, wypowiedzi, które nie mają charakteru fizycznego. Jaka jest Twoja odpowiedź - poza uznaniem tego za głupotę? Zadeklarowanie ,ze mają, No to skoro mają i Ty to wiesz, a nie jedynie sobie w to wierzysz i wszystko taką wiarą - "wszystko to ma charakter fizyczny - zdanie wytrych", Twój dogmat, załatwiasz, to podziel sie swoją wiedzą i opisz w kategoriach fizyki kwantowej, ciała stałego czy jakiejkolwiek innej, czym sa mądrość, głupota, ignorancja, upartość, dogmatyzm, niezrozumienie, moralna wina, samoświadomość, identyczność osobowa, róznica, a także takie pzredmioty matematyczne jak bycie mniejszym niz i bycie równyum pierwiastkowi kwadratowemu z 9. Ja Ci cierpliwie, jak dobry nauczyciel pokazuję, że sa aspekty świata,m których nie możesz odrzucic pod grozbą absurdu i smieszności a które nie pasują do Twojego dogmatu.
Nie uzasadniłeś w żaden sposób dlaczego poza teorią Heisenberga byłoby to niemożliwe poza tym, że napisałeś coś o charakterze duchowym.
Serce będzie biło, bo biło w oryginale.
Mózg będzie posiadał te same informacje co posiadał mózg oryginału (nie wiemy konkretnie jak zapisywane są informacje ze względu na złożony proces, wiemy jednak, że są zapisywane)
Każda komórka będzie miała to samo DNA.
Zawartość żołądka będzie taka sama.
Krew będzie płynęła.
Każdy neuron będzie w trakcie przesyłania tej samej informacji (będzie myślał o tym samym).
GDZIE JEST BŁĄD?
Czemu żądasz odpowiedzi na swoje pytania a nie odpowiesz na żadne z moich które obalają Twoją teorię?
Tonek, widzę ,ze będzie ciężko, skoro pomimo tych wszystkich odpowiedzi sądzisz, ze nie uzasadniłem swojej tezy o pozafizycznym wymiarze człowieka. nie mam już sił odpowiadać po raz kolejny, ani czasu. Nie wiem skąd czerpiesz przekonanie, ze serce będzie biło. Zwłaszcza, że ma przestać bić, bo gościu będzie unicestwiony i zamieniony w informację zapisana w czymś fizycznym. W oryginale też nie zawsze ludziom serca biją, a gdy przestają to nie zawsze znów zaczynają bić. Ale ty masz pewność, ze będzie biło. Gratuluję.
W wolnym czasie przeczytaj sobie książkę Indywidua Strawsona, może to będzie dla Ciebie bardziej jasne lub przekonujące.
Nie wiem też skąd Twoje dobre samopoczucie w nakładaniu na mnie obowiązku uzasadnienia, gdy sam nie spełniłeś go ani razu. Raz jeszcze powtarzam, leży on na nas obojgu. Z obfitości moich wypowiedzi widac, ze przynajmniej starałem się podać uzasadnienie stawianych tez i podważyć Twoje. Ty niestety ANI RAZU nie spełniłeś mojej prośby o podanie zasadnego wyjaśnienia czy uzasadnienia moich tez. Dwukrotnie napisałeś coś co miało być taką odpowiedzią, ale było ogólnikami w rodzaju poprzednio wspomnianych. Co chwilę zmieniasz temat dokładasz nowe kwestie - ja odnosze sie do tego, ale bez reakcji z Twojej strony. Wybacz ale mam dość.
Wreszcie Kolego Tomek, tym razem ja będę trochę niegrzeczny: "Każdy neuron będzie w trakcie przesyłania tej samej informacji (będzie myślał o tym samym)." nie można pisać takich i tym podobnych bzdur, tu nie chodzi o brak uzasadnienia ale przypisywać każdemu neuronowi myślenie? Czy Ty masz chór w głowie? Myśli człowiek, nie mózg, a już na pewno nie neuron, choć gdy Piotr myśli to w mózgu i w neuronach zachodzą rozmaite zmiany, które badają neurofizjolodzy.
Kolego jeżeli chcesz cokolwiek rozumieć z tych spraw, czy to fizycznej struktury materii czy też natury ludzkiego umysłu , to musisz popracować nad precyzją języka i myślenia. Nie gniewaj się, ale naprawdę warto. Ja odpadam z tej dyskusji ,już wcześniej powinienem, ale miałem małą nadzieję, że do Ciebie trafię - a ty w ogóle argumentów nie widzisz. Choć powtarzam niektóre 2-3 razy. To jak mają Cię one przekonywać? A dyskusja zeby sobie pogadac mnie nie interesuje, tylko te owocne. Ta takową nie jest bo nie jesteś nią naprawdę zainteresowany - nie odnosisz sie do mojej krytyki.
Cały czas wykraczałeś poza temat m. in. pytając mnie o fizyczny opis mądrości czy głupoty.
Czy słowa są mądre? Słowa mówione są falami dźwiękowymi. Fale dźwiękowe są fizyczne i to wiesz. Opisz mądre słowa mówione od głupich.
Bezsensowne :)
Ani razu nie uzasadniłeś czym więcej jesteśmy, skupiłeś się na atakowaniu tego co oczywiste i tego co wiesz i Ty, że materią jesteśmy, nie zastanawiając się nad tym czym więcej jesteśmy.
Serce biłoby dalej. Dlaczego? Dlatego, że nigdy nie byłoby zatrzymywane. Biłoby w trakcie odczytu i w trakcie odtworzenia (takie są założenia skopiowanie DOKŁADNEGO stanu każdej cząsteczki).
Człowiek nie myśli. Mózg myśli. Zwierzęta myślą. Psy myślą. Małpy myślą. To nie są ludzie :)
To zmiany w mózgu są odpowiedzialne za to co mamy przed oczami, za to o czym myślimy itp. Nic innego. Nie ma żadnego badania które mówiłoby o czymś innym. A nasz mózg jest w 100% fizyczny :)
Albo inaczej: Podaj mi JEDEN artykuł naukowy mówiący o tym, że teleportacja człowieka jest niemożliwa z innych względów niż zasada nieoznaczoności. Byleby to nie był Twój artykuł sprzed 10 lat mówiący o duchowej stronie człowieka...
Albo jakikolwiek artykuł naukowy mówiący o tym, że człowiek składa się z ciała fizycznego i czegokolwiek więcej, niezbędnego do życia. To cokolwiek ma być niemożliwe do opisania wartościami fizycznymi.
W drugim poście dałem Ci odnośniki, gdybyś się z nimi zapoznał nie byłoby dyskusji. Zamiast mi więc udowadniać nową nie wiem co (wiarę? W duchowość człowieka?) daj jakikolwiek dowód.
Strawson w Indywiduach rozróżnia cechy fizyczne od metafizycznych ale nigdzie nie pisze, że te cechy metafizyczne i ich formowanie wykracza poza prawa fizyczne. Temperatura jest stałą fizyczną, ale samo w sobie "zimno" jest nie do opisania w fizyce. Bo czym jest zimno? Co znaczy, że komuś jest zimno? Jak stała fizyczna (temperatura) jest zmieniana w myśl i wpływa na samopoczucie?
Wiem, że to skomplikowane dla zwykłej osoby pojąć, że jesteśmy jedynie materią a potrafimy myśleć, utożsamiać się nie tylko z własnym ciałem ale również z "myślą" która fizyczna nie jest. Ale kolor też nie jest fizyczny. W fizyce nie ma kolorów. Co nie zmienia faktu, że to, że je widzimy jest spowodowane prawami fizyki...
Tomek, gdzie w tym artykule masz zdanie, że ""przeniesieniu każdego atomu człowieka wraz z dokładnym ich stanem nowo powstały człowiek będzie identyczny oryginałowi" albo zdania, z którychh można to logicznie wyprowadzić?
Why Don't We Have Teleportation? "Why Don't We Have..." is a PopMech series that quickly explains why some of the technologies promised by science fiction have yet to become fact. Today: the transporter.
By Kathryn Doyle
Dlaczego nie dysponujemy teleportacją i [...] musi się ona jeszcze stać faktem. Czyli nie ma czegoś takiego i na razie czekamy :)
Theoretical physicist and unstoppable optimist Michio Kaku thinks humanity will achieve a version of teleportation in the real world. He predicts the transport of a molecule in the next 10 years, soon followed by DNA. But making it to Captain Kirk will take "centuries of work," he says.
Kaku jest cudowny, bardzo podobaja mi się jego programy, jednak Jeden MK to trochę za mało jak na określenie wszyscy lub wszyscy fizycy. Poza tym Kaku w fizyce niemozliwego czy fizyce s-f - nie pamietam nazwy "pokazuje" jak możliwe jest podróżowanie we wszechświecie poprzez zginanie przestzreni tak, że dwie galaktyki się do siebie przybliżają. O ile byłoby to teoretycznie możliwe - nie jestem w stanie tego ocenic, to jest to niemożliwe z racji ilości energii potrzebnej do wykonania tego.
artykuł nie precyzuje jak kaku chciałby odbudowywać strukturę Kapitana Kirka w procesie trwającym stulecia (szybki ten środek lokomocji :D) ale nie jest to problemem, bowiem ja nie sugeruję, ze teleportacja jest niemożliwa z powodu kiepskiej maszyny, tylko z tego powodu, że taka kreacja na poziomie kwantowym gdyby była mozliwa to dałaby befsztyka a nie kapitana Kirka, a gdyby jakimś cudem i potęgą cywilizacji byłoby możliwe kreowanie człowieka to taki klon nie byłby tym samym człowiekiem a jedynie takim samym. Jezeli zatem empirycznie ktoś dokona skutecznej teleportacji człowieka (w czasie krótszym niż stulecie, obserwatorzy by się zapewne znudzili) to efektem bedzie nie Kapitan Kirk a jego kopia. Ale jak sie domyślamy - nikt tego nei dokona, bowiem sama idea zchytania informacji całkowitej z człowieka jest równie realna jak zmiana przeszłości. Nie jesteśmy w stanie opisać adekwatnie czyli pod KAZDYM!!! względem dowolnego bardziej skomplikowanego przedmiotu a co dopiero mówić o żywej istocie.
dlatego też autor artykułu sugeruje, ze musi nam wystarczyć teleportacja kwantowa. Aco to jest ta kwantowa teleportacja:
For now, teleportation is stuck at the quantum level.
In quantum teleportation, one of the more amazing quirks of quantum mechanics, an exact copy of a photon appears in a different location (the record distance is 100 miles) just as the old photon is destroyed. Scientists disembody the information about a particle, such as a photon, from that particle. They then apply it to another photon some distance away, creating a copy and destroying the original.
1. sczytuje się informację na temat własności fizycznych pewnej czastki
2. informacja ta zostaje zaaplikowana (wyjaśnij mi co to znaczy w tym wypadku) innej cząstce, za pomocą trzeciej czyniąc ją identyczna kopią (czyli mająca te same własności fizyczne, poza tymi wynikającymi z lokalizacji :)) poprzedniej a tamta ulega zniszczeniu (znów wyjaśnij jak, bo art. tego nie precyzuje)
Czyli jest to proces "informowania" pewnej cząstki w taki sposób, że z pw. fizycznego pomiaru posiada dokładnie takie same własności co unicestwiona. Polega to na oddziaływaniach tzrech cząstek. Az tyle i tylko tyle. Z tego co pamiętam gdy czytałem o teleportacji elektronu polegało to na pojawieniu się w losowym miejscu innego elektronu o identycznych własnościach. Jeżeli można mowić o tożsamosci elektronów czy podobnych cząstek, top znaczy tylko tyle, że jedna cząstka znika, inna identyczna powstaje. Nie znaczy to że jest to TA SAMA cząstka , tylko taka sama. Ale mam poważne atpliwosci czy zasadę identyczności da się ścisle stosować do takich partykli :) zwłaszcza, ze dla fizyka nie jest istone nic wiecej niż to co mu wychwytuje detektor - czyli własności cząstki - jej takożsamość a nie jej tożsamość.
" In quantum teleportation, you actually need three photons—the two entangled ones mentioned earlier, and a third to carry the qubit (the unit of quantum information) from one particle or assembly of particles to another. In the case of quantum teleportation, scientists direct the photon transport through fiberoptics or with lasers or satellites aimed at "detectors" that decode the info, but so far the technique only works at night because sunlight destroys the information carried in the photon."
"Quantum teleportation is not only a possibility—it's a reality, at least for single photon states," physicist Dave Goldberg says, "and there's no reason it couldn't be scaled up somewhat. I'm skeptical that it'll ever be practical to teleport people, but there's no fundamental reason why we couldn't do so. It's just mind-bendingly complex."
Goldberg stwierdza tu, ze nie widzi racji dla których nie udałoby się tego procesu skalować. Na to ja odpowiadam, ze nie widze jak do tej pory racji że da się to skalować. Fizycy potrafią zrobić to dla fotonu (słownie jednego) w nocy. Może nauczą sie to robić dla 2 fotonów, może nie, może nauczą się to robić dla 1000 fotonów. To jest nadal niewspółmiernie małay i prostyu objekt, te 1000 fotonów w porównaniu z ludzkim ciałem. Nie mylmy ogólnikowej i bezpodstawnej (jak na razie - chyba ze poda się racje pokazujące jak możliwe jest skalowanie tego procesu) wiary, ze to jest możliwe teoretycznie od grupy hipotez naukowych pokazujących jak JEST to możliwe. Z tym drugim nie mamy do czynienia w wypowiedzi Goldberga.
If you want to know why scientists can't teleport humans yet, just look at the numbers. Quantum teleportation takes one unit of information and makes its "appear" somewhere else. The body is made of 50 trillion units (cells), and each cell is much more complex than an individual photon. To disassemble such a complex system and reassemble it with absolute accuracy somewhere else is beyond even a theoretical understanding today. "Nothing in the physics of today describes how that would be possible," says David Allen Batchelor of NASA Goddard Space Flight Center .
Co stwierdza wyrażnie tekst powyższy. mowi on mniej wiecej to co (między innymi) twierdziłem, różni się jednak optymizmem dopuszczenia możliwości w przyszłości takiego sczytania informacji, które ja wykluczam, z racji koniecznej dysproporcji miedzy rzeczywistością uzyskiwaną na jej temat informacją. Pomijam nieredukowalność ciała do stanu ciała z danego momentu oraz nieredukowalność osoby do ciała.
Posumowująć:
1. wspomniany artylkuł nie uzasadnia twierdzenia, "nowo powstały człowiek będzie identyczny oryginałowi." ani też twierdzeń "
http://www.popularmechanics.com/technology/digital/fact-vs-f...
Powiedz mi, gdzie fizycy się mylą? Tacy prawdziwi, nie jak ja czy Ty?
Uważasz, że wszyscy fizycy się mylą?
Dla każdego to oczywiste, że po przeniesieniu każdego atomu człowieka wraz z dokładnym ich stanem nowo powstały człowiek będzie identyczny oryginałowi. Nikt NIGDY temu nie zaprzeczał poza Tobą"
2. w sprawi możliwości teleportacji człowieka przytacza opinie (a nie wiedzę naukową) dwóch fizyków, z których jeden wierzy że jest możliwa ale praktycznie niestosowalna a drugi nie widzi powodów, aby kiedyś nie udało się przesłać kwantowo niekwantowej kaczki skoro można to zrobić z fotonem. Nie widzi on jednak też racji jak to uczynić, zapewne domyślamy sie w ge wchodziłby trzy kaczki - kopiowana, ta która przyjeła by informacje pierwsze j i najważniejsza - superkaczka transporter informacji.
Tomek czy my czytaliśmy różne artykuły bo wnioski wyciągamy odmienne.
Nie zapomnij odpowiedzieć na pytania zadane w poprzednim poście. Wykaż swoją wiedzę, to nie powinno by trudne.
albo
zamiast tego przyznaj sie, ze to nie wiedza tylko Twoja opinia - po prostu tak sobie myślę. To będzie przynajmniej uczciwe. Cho myślenie błędne i nieuzasadnione.
A mówiąc krócej - nie ponieważ: mechanika kwantowa, indeterminizm, zasada nieoznaczoności, Kot Schrödingera etc. :) pozdrawiam.
wszystko fajnie, tylko gdybyś mógł choć na chwilę wyłączyć ten mentorski ton w swoich postach, bo prawie czuję się jakbym czytał protokoły z konsultacji petentów z wyrocznią w Delfi
Po pierwsze primo - znaj ironię.
Po drugie primo - nie mogę, bo mylisz pewność przekonań + punktowanie błędów z mentorstwem.
Po trzecie primo - jeżeli występujesz w imię stylu rozmowy, to powiem krótko - medice, cura te ipsum.
Po czwarte primo - wybacz, ale Twoje prośby jakoś do mnie nie trafiają, Nauczycielu etykiety. Bo niby z jakiego powodu powinny? Wszystko fajnie.
pracowałeś kiedyś nad dystansem do siebie i swoich przekonań? być może na stare lata, obszar wiedzy tzw. "do doszlifowania", to filozofia, dorzuciłbym też nutkę psychologii, zdecydowanie natomiast dałbym sobie spokój z łaciną, w XXI wieku odbieraną w kręgach pospolitych (czyli moich) jako rozdęty snobizm
Widzisz Kolego, Ty zamiast prowadzić dyskusje o filmie, wolisz przykleić się do osoby, potrafisz odczytać ton, choć masz do czynienia z tekstem i zupełnie nie znasz osoby, którą zaczepiasz. Czujesz się zapewne dobrze w
"dałbym sobie spokój z łaciną, w XXI wieku odbieraną w kręgach pospolitych (czyli moich) jako rozdęty snobizm"
Rozumiem.
1. Czemu mnie to miałoby obchodzić, czy znajomość łaciny i przysłów jest w Twoich kręgach tak odbierana? Aspiruję do Twoich kręgów? Tak sądzisz? Martwię się co o mnie pomyślisz? A może powinienem? Powiem wprost - jest mi to obojętne. Gdy z kimś rozmawiam o filmach albo innych sprawach interesuje mnie to co on myśli o rzeczy, a nie co myśli o mnie. Zachęcam to takiej postawy, mniej rozproszeń na sprawy nieistotne. Myślisz, że jestem snobem? Good for you! Nie warto o tym gadać, naprawdę.
2. Hmm, inaczej się patrzy na to w moich kręgach - tam jest to podstawa wykształcenia i znajomości naszej tradycji - języki klasyczne. Jak mawiał Kubiak - jestem Grekiem bo jestem Polakiem. Sam nie jestem znawcą łaciny, ledwo czwórkę z niej miałem, wstyd się przyznać. Ale raczej postrzegam to jako wadę, nie zaletę.
heh ze tez chciało Ci sie smarować takiego długiego posta,
no coz, juz postaram Ci sie rozwiać wszelkie wątpliwość, co właściwie będzie stosunkowo łatwe, bo Twój post jest bardzo uporządkowany.
wiec tak na wstępie, to nie uważam sie za żadnego nauczyciela, zwyczajnie czytałem, przy okazji zwiedzania tej strony, Twoje posty i zirytował mnie Twój mentorski ton, każde zdanie to prawda niemal objawiona czekająca tylko momentu na wypłynięcia w świat. Nie zrozum mnie źle, posty sa bardzo inteligentne i ociekają wiedza z rożnych dziedzin, gratuluje wiedzy i woli jej pozyskania, jednak gdybyś zmienił ton, albo nie spinał sie tak z promocją informacyjną, to lektura Twoich postów byłaby o niebo przyjemniejsza. mój pierwszy post, to spontaniczna reakcja, nie przypisuj do niej zbyt wielu rzeczy.
teraz o dystansie. dystans i przekonania? jakie przekonania konkretnie? każde? to chyba nie idzie w parze wtedy, może doczytaj coś na ten temat. dlaczego należy przyjmować postawę dystansu do swoich przekonań? oj jest wiele powodów, na pewno choćby dlatego, że nigdy, ale to nigdy nie można być w stu procentach przekonanym o słuszności własnych poglądów (w jaki sposób nauka rożni sie od religii? zdolnością do samokrytyki i brakiem pewności co do własnych dogmatów, takie zasady równie dobrze mogą być stosowane w życiu prywatnym, skoro w nauce sie sprawdziły). Zawsze istnieje cień szansy, choć czasem niewiarygodnie mały, ze się mylisz, w zasadzie na wszystko istnieje niezerowe prawdopodobieństwo, należy, moim zdaniem o tym zawsze pamiętać. Poza tym świat i nasza wiedza się ustawicznie zmienia, to co jest pewne dzisiaj, jutro już może być niekoniecznie. dystans jest również istotny, z powodów zdrowia psychicznego. zdrowiej po prostu dla Ciebie, ale tez dla otoczenia jest, jeśli nie spinasz sie tak z własnymi racjami i nie starasz sie forsować ich za wszelka cenę. naprawdę dla świata nie jest tak istotne czy masz racje czy jej nie masz. ale jest to istotne dla Twojego ego nie lubiącego przegrywać (mowie tu ogólnie), czy się mylić, ale jeśli stawką jest tylko ego, to w zasadzie nic nie jest stawką.
heh teraz zaczyna się ciekawe. mam nie lada zagwozdkę z twoim punktem trzecim. twierdzisz ze miałeś psychologie na studiach, ba, ze od czasu do czasu coś czytasz z tej dziedziny, to wspaniale. tylko, czemu z wami przeintelektualistami jest często tak, ze jesteście strasznie oczytani, posiadacie dużą wiedzę, ale wyciągać z niej konstruktywne wnioski, przestać odtwarzać, zacząć wytwarzać, to już trudno, dodałbym jeszcze brak wykorzystania posiadanej wiedzy do zmiany siebie. jak osoba która liznęła trochę psychologii może napisać ostatnie zdanie punktu drugiego i cały punkt trzeci? to w zasadzie wiele mówi mi o Twoim charakterze. próbowałeś kiedykolwiek w swoim życiu zmienić jakąś cechę swojego charakteru??? z postu wynika, ze nie, bo zmiana cechy nie przychodzi z chwili na chwile, jak kupno proszku do prania w sklepie osiedlowym, tylko jest to długotrwały proces, dlatego ze Twój mozg musi wytworzyć nowe połączenia nerwowe miedzy neuronami, wtedy zaczynasz sie zmieniać. to nie trwa 10 min. hmm... jeśli nie zmieniałeś nigdy żadnej cechy swojego charakteru, to wynika z tego ze masz problem z samokrytyka, dystansem i rozdmuchanym ego, co w zasadzie idzie często w parze (łączy sie to tez z Toja łaciną, o czym za chwile). dlatego zaleciłem prace nad dystansem.
i jeszcze ten konkurs filozoficzny na koniec. no proszę Cie, trochę powagi. to jest dokładnie to o czym pisałem, wielkie ego, potrzebujące udowadniać sobie najlepszosc. "stańmy w szranki, zmierzmy się i udowodnię ci ze i tak jestem lepszy". czemu to takie typowe. kto przeczytał więcej książek, kto zna więcej nazwisk. tak to bardzo istotne, za to zupełnie bez znaczenia jest w jaki sposób stosuje sie ta wiedzę we własnym życiu. wszyscy ci ludzie którzy włożyli swój wkład w kształtowanie filozofii na przestrzeni wieków, na pewno robili to po to, żeby na sucho się tym licytować, sama treść jest bez znaczenia. o boże.
ok, teraz czas na łacinę. naprawdę trochę smutno i zal mi się zrobiło. ten szlachetny język starożytnych, wykorzystywany do prezentacji reszcie społeczeństwa własnej wyższości, ego (tu akurat brzmi to bardziej pejoratywnie niż chciałem żeby zabrzmiało) i odrębności grupowej. tożsamość my oni, aż tak silna w Twoich kręgach??? no panowie i panie, chyba stać was na więcej. system znaków i symboli, język, styl oto atrybuty (nie wszystkie) pomagające wyodrębnić własną grupę (towarzyska) z całej reszty społeczeństwa. kibice i więźniowie na ten przykład, maja dokładnie tak samo.
napisałeś tez takie zdanko ze mam nie zaprzątać sobie głowy Twoja osoba, wierz mi nie zaprzątam, jednak stoi to w sprzeczności z Twoim postem, w którym zadałeś mi mnóstwo pytań, na które nie sposób odpowiedzieć pomijając Twoja osobę. Przeczysz sam sobie (w tym przypadku).
kończąc już, absolutnie nie miałoby Cię obchodzić jak znajomość łaciny w moich kręgach jest odbierana. choć powinieneś bardziej napisać, jak stosowanie jej jest odbierane, bo znajomość to inna beczka, poza tym czemu wspomniałeś o przysłowiach??? co ma piernik do wiatraka?
wielkie sory za wszelkie błędy, zwłaszcza brak dużych liter i polskich znaków, ale wynika to po połowie z wadliwej klawiatury i wrodzonego lenistwa. nie miałeś pwenie przez to takiej przyjemności z czytania mojego postu jaką ja mam z czytania Twoich (bez cienia ironii)
"heh ze tez chciało Ci sie smarować takiego długiego posta, "
why not, lubię ćwiczenia :)
wiec tak na wstępie, to nie uważam sie za żadnego nauczyciela, zwyczajnie czytałem, przy okazji zwiedzania tej strony, Twoje posty i zirytował mnie Twój mentorski ton, każde zdanie to prawda niemal objawiona czekająca tylko momentu na wypłynięcia w świat. Nie zrozum mnie źle, posty sa bardzo inteligentne i ociekają wiedza z rożnych dziedzin, gratuluje wiedzy i woli jej pozyskania, jednak gdybyś zmienił ton, albo nie spinał sie tak z promocją informacyjną, to lektura Twoich postów byłaby o niebo przyjemniejsza. mój pierwszy post, to spontaniczna reakcja, nie przypisuj do niej zbyt wielu rzeczy.
Całkiem słusznie. A jednak pouczałeś mnie, zupełnie nie wiedząc z kim masz do czynienia. tylko zwróciłem na to uwagę. Zazwyczaj piszę ironicznie.
teraz o dystansie. dystans i przekonania? jakie przekonania konkretnie? każde? to chyba nie idzie w parze wtedy, może doczytaj coś na ten temat. dlaczego należy przyjmować postawę dystansu do swoich przekonań? oj jest wiele powodów, na pewno choćby dlatego, że nigdy, ale to nigdy nie można być w stu procentach przekonanym o słuszności własnych poglądów (w jaki sposób nauka rożni sie od religii? zdolnością do samokrytyki i brakiem pewności co do własnych dogmatów, takie zasady równie dobrze mogą być stosowane w życiu prywatnym, skoro w nauce sie sprawdziły). Zawsze istnieje cień szansy, choć czasem niewiarygodnie mały, ze się mylisz, w zasadzie na wszystko istnieje niezerowe prawdopodobieństwo, należy, moim zdaniem o tym zawsze pamiętać. Poza tym świat i nasza wiedza się ustawicznie zmienia, to co jest pewne dzisiaj, jutro już może być niekoniecznie. dystans jest również istotny, z powodów zdrowia psychicznego. zdrowiej po prostu dla Ciebie, ale tez dla otoczenia jest, jeśli nie spinasz sie tak z własnymi racjami i nie starasz sie forsować ich za wszelka cenę. naprawdę dla świata nie jest tak istotne czy masz racje czy jej nie masz. ale jest to istotne dla Twojego ego nie lubiącego przegrywać (mowie tu ogólnie), czy się mylić, ale jeśli stawką jest tylko ego, to w zasadzie nic nie jest stawką.
Z tym akapitem i w zasadzie tylko z nim zgadzam się całkowicie (pomijając kwestie religii - religie też moga charakteryzowac się myśleniem krytycznym). Jednakże nie wyciagam z tego tych wniosków, które Ty. Np. do pogodzenia jest pewność subiektywna przekonań, nie mylona z obiektywną, z fallibilizmem.
'heh teraz zaczyna się ciekawe. mam nie lada zagwozdkę z twoim punktem trzecim. twierdzisz ze miałeś psychologie na studiach, ba, ze od czasu do czasu coś czytasz z tej dziedziny, to wspaniale. tylko, czemu z wami przeintelektualistami jest często tak, ze jesteście strasznie oczytani, posiadacie dużą wiedzę, ale wyciągać z niej konstruktywne wnioski, przestać odtwarzać, zacząć wytwarzać, to już trudno, dodałbym jeszcze brak wykorzystania posiadanej wiedzy do zmiany siebie. jak osoba która liznęła trochę psychologii może napisać ostatnie zdanie punktu drugiego i cały punkt trzeci? to w zasadzie wiele mówi mi o Twoim charakterze. 1., jak kupno proszku do prania w sklepie osiedlowym, tylko jest to długotrwały proces, dlatego ze Twój mozg musi wytworzyć nowe połączenia nerwowe miedzy neuronami, wtedy zaczynasz sie zmieniać. to nie trwa 10 min. hmm... jeśli nie zmieniałeś nigdy żadnej cechy swojego charakteru, to wynika z tego ze masz problem z samokrytyka, dystansem i rozdmuchanym ego, co w zasadzie idzie często w parze (łączy sie to tez z Toja łaciną, o czym za chwile). dlatego zaleciłem prace nad dystansem."
W tym sporo błędów, fałsze i non sequitur, tylko wymienię - bez dłuższ. wyjaśniania:
1.próbowałeś kiedykolwiek w swoim życiu zmienić jakąś cechę swojego charakteru??? z postu wynika, ze nie, bo zmiana cechy nie przychodzi z chwili na chwile - z błędnej opinii o czynności nie wynika brak aktywności.
2.jeśli nie zmieniałeś nigdy żadnej cechy swojego charakteru, to wynika z tego ze masz problem z samokrytyka, dystansem i rozdmuchanym ego - tu już pojechałeś
3. fałszem jest że nie można zmienić postawy at once, wszystko zalezy od rodzaju postawy, jej obiektu, powiązania z charakterem. Ale ale - nie mowilismy o charakterze a o postawach poznawczych. :) Zmieniłeś nieco temat.
i jeszcze ten konkurs filozoficzny na koniec. no proszę Cie, trochę powagi. to jest dokładnie to o czym pisałem, wielkie ego, potrzebujące udowadniać sobie najlepszosc. "stańmy w szranki, zmierzmy się i udowodnię ci ze i tak jestem lepszy". czemu to takie typowe. kto przeczytał więcej książek, kto zna więcej nazwisk. tak to bardzo istotne, za to zupełnie bez znaczenia jest w jaki sposób stosuje sie ta wiedzę we własnym życiu. wszyscy ci ludzie którzy włożyli swój wkład w kształtowanie filozofii na przestrzeni wieków, na pewno robili to po to, żeby na sucho się tym licytować, sama treść jest bez znaczenia. o boże.
Znów nie tak. Zasugerowałeś mi edukację filozoficzną, na odległość, nie znając mnie. Pouczasz mnie i sugerujesz, że powinienem się dokształcić w filozofii czy psychologii. Dlatego rzuciłem Ci wyzwanie, aby pokazać, że jesteś słabszy w temacie i utrzeć nosa. Nic wiecej. :)
"ok, teraz czas na łacinę. naprawdę trochę smutno i zal mi się zrobiło. ten szlachetny język starożytnych, wykorzystywany do prezentacji reszcie społeczeństwa własnej wyższości, ego (tu akurat brzmi to bardziej pejoratywnie niż chciałem żeby zabrzmiało) i odrębności grupowej. tożsamość my oni, aż tak silna w Twoich kręgach??? no panowie i panie, chyba stać was na więcej. system znaków i symboli, język, styl oto atrybuty (nie wszystkie) pomagające wyodrębnić własną grupę (towarzyska) z całej reszty społeczeństwa. kibice i więźniowie na ten przykład, maja dokładnie tak samo. "
Zrozum, po pierwsze błędnie przypisujesz mi intencje, które być może dostrzegłeś u innych, po drugie bez podstaw to przypisywanie, po trzecie - przysłowie łaćińskie, którego użyłem po prostu jest częścią mojego myślenia. Kogo obchodzi, że nie innych?
"napisałeś tez takie zdanko ze mam nie zaprzątać sobie głowy Twoja osoba, wierz mi nie zaprzątam, jednak stoi to w sprzeczności z Twoim postem, w którym zadałeś mi mnóstwo pytań, na które nie sposób odpowiedzieć pomijając Twoja osobę. Przeczysz sam sobie (w tym przypadku). "
Napisałem to w kontekscie i z zaleceniem dorzecności postaw a nie gadania o uczestnikach ffw. Wróć zobacz jakim. Ponadto - pytania moje są postawione w takim włąsnie stylu - rzeczowym, tak jak nalezy stawiać takie pytania. A te które takowymi nie sa to wybvacz ale odpowiedź na Twoje podniesienie w rozmowie mojej osoby i jej własności. Nie ja ten temat zaczałem - Ty, ja pisałem o klonowaniu pamięci.
wielkie sory za wszelkie błędy, zwłaszcza brak dużych liter i polskich znaków, ale wynika to po połowie z wadliwej klawiatury i wrodzonego lenistwa. nie miałeś pwenie przez to takiej przyjemności z czytania mojego postu jaką ja mam z czytania Twoich (bez cienia ironii)
Nie ma sprawy, ja też takie robię. Pozdrawiam.
Nie można jednak powiedzieć, że to był 100% klon, w naszym tego słowa rozumieniu. Może to była replika już istniejącego Jacka wraz z jego szczątkową pamięcią, może obcy nie klonowali na podstawie samego DNA, a na zasadzie odtworzenia kopii.
Gadamy o filmie SF, o wielu rzeczach, które w tym momencie możliwe nie są, ale o których w SF spekuluje się od dawna, autorzy zostawili trochę miejsca na domysły, a Ty się napinasz tak, że na biologii pewnie oczekiwałeś, że pani pokaże ci brakujące ogniwa ewolucji (bo przecież jakbyśmy chcieli dowodów stuprocentowych, to nie ma takich, które teraz potwierdzałyby Darwinowską ewolucję - która mimo wszystko wydaje się oczywista). Rozmowa z tobą to czysty flame i nie mam zamiaru z tobą dyskutować.
Rozumiem, brak Ci argumentów. Tak sądziłem.
Nie wnioskuj o innych ze swojego "napinania się", ja na kompletnym luzie wykazuję co uważam za słuszne :) Wybacz Kolego, ale coś Ci się pomyliło - to Ty włączyłeś się do dyskusji i odniosłeś do mnie i moich wypowiedzi- chciałeś, nie dałeś rady, odpadasz. Good.
Po wtóre - nie interesuje mnie to czy chceszze mną dyskutować czy nie - moja zabawa jest inna - interesuje mnie czy udało Ci się coś sensownie wykazać, uzasadnić to co nie jest oczywiste, czy tylko tak sobie pogadałeś albo zadaklarowałeś, że coś jest oczywiste. [Jak neodarwinizm - tu mnie rozbroiłeś] Bez napinania :) Domyślasz się jak oceniam Twój sukces w rozmowie, po Twoim ostatnim kroku :). Masz prawo wymiękać, ale szacunku to we mnie nie budzi.
" Julia będzie miała spore problemy żeby ich wszystkich zaspokoić :D"
:D Zakończenie może być rozumiane na kilka sposobów, ale raczej każde z nich jest "kwaśne".
prawdziwy jacek kosmonauta niestety został użyty jako materał genetyczny i albo nie żyje albo był uwięziony w Thet. Natomiast każdy klon jacka mógłby być prawdziwym mężem podobnie jak i jack 49, tyle tylko że z 'delikatną' amnezją:)
Nie mają uczuć? Nie widzę powodu, dla którego klon miałby się różnić czymkolwiek od pierwowzoru.
Heheh a propo tego, że Jack-ów było setki
https://www.youtube.com/watch?v=YfS-_hKMH3E
Kiedy dwóch Jack'ow biło się na pustyni Julia zbliżała się do nich i wtedy była scena z tymi oświadczynami.
Pewnie to widział Jack 52.
Potem Kiedy 49 prawie udusił 52, 49 go dodatkowo związał i poleciał. A jak wrócił to było widać sznurek a 52 nie było.
Pewnie 52 miał wspomnienia i dlatego wrócił.
To druga kwestia :D - półgodziny po uruchomieniu nadajnika na Empire pojawia się kapsuła lądownika, a to znaczy że była na orbicie.
1. Skąd Freemen widział że ona nadal istniej, gdzie jest i że można ja przywołać?
2. Skoro była na orbicie ileś tam czasu, to jakim cudem Thet nie zauważyła jej wcześniej.
Co do pkt. 1 - a czy Freeman przypadkiem nie wspominał coś, że był zaangażowany w ten program "Odyseja"? A nawet jeśli nie, mógł być wtajemniczony jako wojskowy. Może bezpośrednio przed i w czasie inwazji on i jego ruch oporu nie mieli odpowiednich środków i czasu na zajęcie się sprowadzeniem na Ziemię kapsuły lądownika?
Co do pkt. 2 - cholera ich tam wie. Pewnie kolejni pyszałkowaci i nieprzewidujący Obcy.
Nie pamiętam by coś wspomniał. Stwierdził tylko, że rok przed wojną wstąpił do armii - co daje 20+60 lat. W wieku 80 lat ktoś mu wyjawił, że Odyssey jednak nie uległa zniszczeniu/pochwyceniu, a jej członkowie latają wokół Ziemi?
Skoro Harper tłumaczy zonie (astronautce), że "Tytan to księżyc Saturna" to faktycznie Obcy mają prawo być nieprzewidujący :D.
"Skoro Harper tłumaczy zonie (astronautce), że "Tytan to księżyc Saturna" to faktycznie Obcy mają prawo być nieprzewidujący :D"
Uśmiałem się - co fakt to fakt :D
Wiem, że to bez sensu i że występuję teraz w roli adwokata diabła, ale może założył, że ma amnezję chwilową albo co? O, albo może mieli gdzieś w układzie jakąś stację kosmiczną o tej samej nazwie.
1. Freeman wspominał o dwóch rzeczach, że gdy to się zaczęło był od roku w armii (a więc trochę żółtodziób) i że dekady zajęło im złamanie gps nasa(dotyczącego tych kapsuł) - w związku z tym wnioski są następujące - jako wojskowy nie miał 100% informacji na ten temat, mógł mieć jakieś strzępki informacji z wojska na ten temat(np. z odpraw) i na tej podstawie "przez dekady" próbował temat rozpracować. Natomiast jeżeli nie miał tego info z wojska to mógł je mieć z gazet, internetu(np. oficjalnej strony nasa) itp. - zazwyczaj tego typu loty są wydarzeniami - dobrze opisanymi w mediach. Jeżeli była na orbicie(a była bo tak była zaprogramowana - wspominano o tym) to mógł ją zobaczyć chociażby przez teleskop. Skąd wiedzieli jak ją sprowadzić na ziemię? ano mieli takiego filmowego magika co nawala w klawisze i w 2 sek hakuje pentagon:) a tak serio zajęło im to dekady a więc takie proste to nie było - musieli znaleźć odpowiednich ludzi i sprzęt albo w ruinach nasa jakieś specyfikacje:)
2. Albo ich nie namierzyła(mało prawdopodobne) albo ich olała, w końcu co to dla niej za zagrożenie?
Dobra, pierwsza cześć ok, może być.
Ale ta druga lekko naciągana, bo skoro by ich olewała to by nie wysłała aż trzech dornów do rozwałki(do poszukiwan jacka wysłała jednego)
Apropo poszukiwań kolejne pytanie.
Jakim cudem ślad biologiczny w powietrzu, który Harper i Rusakowa pozostawili podczas przelotu do bazy rebeliantów, utrzymuje się kilkanaście minut. Nie byłó tam wiatru? W dodatku widzimy jak dron skanuje ziemię pod sobą, zamiast powietrza przed sobą. Pomijam fakt że rebelianci powinni zatrzeć ślady by nie zostać wykrytymi .
wręcz przeciwnie nic tu nie jest naciągane - 5ciu czy ilu ich tam było astronautów śpiących sobie grzecznie na orbicie to zerowe zagrożenie dla Teth ale 5ciu tych samych astronautów - czytaj kwiat ludzkości postawiony w stan gotowości może znacznie zaszkodzić stąd wraz z udanym lądowaniem na Ziemi zmienił się ich status ryzyka - z nieszkodliwych do groźnych. Można by zakwestionować umiejętność patrzenia w przyszłość Thet ale tak na prawdę nie wiemy w jaki sposób "myśli" sztuczna inteligencja - taki zero jedynkowy chłodny tryb myślenia jest charakterystyczny dla współczesnych maszyn więc akurat ta opcja wydaje się wielce prawdopodobna - maszyna się nie boi więc czemu miała by się obawiać przyszłości i potencjalnych zagrożeń? zwraca uwagę tylko na aktualne realne zagrożenia w wyniku chłodnej kalkulacji...
Nie jestem pewien czy tam chodzi o ślad biologiczny właściwie skąd ten wniosek? jest tylko powiedziane że "DNA confirmed, it's Jack" więc mamy tu marker genetyczny, który albo thet zeskanowała osobiście(może mieć takie możliwości) lub też jacki mają jakiś rodzaj wbudowanego GPS'a. Nie mogę teraz znaleźć sceny skanowania podłoża ale z tego co pamiętam wyglądało to właśnie jak trasa do GPS...
Rebelianci byli tylko ludźmi, mogli popełniać błędy..
Skąd wiedziała że śpią i to grzecznie, lub że jest ich sześciu, lub że są to w ogóle ludzie?
lecimy dalej
Dlaczego Jack podczas lotu do Thet nie znajduje się ani razu w stanie nieważkości, nawet pomimo niepracujących silników? :D
może wiedziała że są i śpią a może nie, prawdopodobnie wiedziała jednak że taka kapsuła została odczepiona i po prostu nie interesowało ją to tak samo jak nie interesowało ją że krąży sobie po orbicie ziemskiej...jak mówię nie stanowiło to dla nie zagrożenia/obiektu zainteresowań.
Jack był przypięty pasami dlatego nie fruwał podczas lotu po swojej kabinie, a że nie wiem włosy jego nie falowały to już prawdopodobnie niedopatrzenie twórców filmu, punkt dla ciebie:)
Wokół ziemi aktualnie latają miliony ton różnych śmieci. Po zniszczeniu księżyca i wojnie pewnie były to miliardy ton. Wątpię by Teth sprawdzała czy każdy obiekt większy od ciężarówki nie jest statkiem kosmicznym, tym bardziej, że miała problem ze znalezieniem tysięcy rebeliantów na powierzchni, w kosmosie ciężej szukać a statek malutki. Chyba, że się bardzo nudziła :)
A wojskowi mogli wiedzieć, że załoga na orbicie jest, szukali tylko sposobu by ją sprowadzić na ziemię.