Myśle że prawdziwy boom na BROKEBACK MOUNTAIN zacznie się w czasie polskiej premiery . Wtedy rozpocznie się zmasowany atak uprzedzonych dewotek , wyzwiska nietolerancyjnych gówniarzy i innych osób określających ten film jako " szmatławiec " . Nikt nie będzie zwracał uwagi na ukazanie sfery emocjonalnej głównych bohaterów i pięknej miłosnej historii . Niestety żyjemy nadal w nietolerancyjnym kraju , gdzie wszelki przejaw " inności " zostaje zaraz stłamszony . Czas pokaże jak będzie i obym się mylił !!!!
Niestety Dawid nie wiem jakie będzie zakończenie tego filmu , pozostaje nam tylko czekać na premiere filmu , a opowiadania Annie Proulx nie czytałem .
Ok dzięki.Może to i lepiej,że nie znam zakończenia to lepiej mi się film będzie oglądało?Pożyjemy zobaczymy.Teraz tylko trezba czekać do grudnia...
Prawda, bardzo prawdopodobne jest, że stanie się właśnie tak jak Alexander mówi - szkoda, bo przez takie zachowanie dobre kino może zostać sponiewierane :/ Miejmy nadzieję, że tak się nie stanie!
Ojj a ja denak myślę,że tak bedzie.Ale może to i dobrze dlatego,że dzięki temu film zrobi sobie darmową reklamę i więcej ludzi pójdzie do kina,aby sprawdzić jaki on jest naprawdę.
watpie, zeby wyznawcy ksiedza rydzyka lub lpr byli na tyle inteligentni aby sprawdzic, co to za film... jako, ze to zadna kasowa produkcja, nie bedzie wielkiej promocji, wiec niewiele osob wogole sie dowie o istnieniu filmu.
Chociaż filmu jeszcze nie widziałem to z całego serca życze mu otrzymanego Oscara , ale chyba tylko nie ja jeden ...
Już tyle dostał nagród i wyróżnień i nie zdziwie się jeśli dostanie Oscara.A jeśli nie to to i tak nie jest najważniejsze.Ważne żeby film mi się podobał(no i innym też;)!!!
Dokładnie , nie ważne jest czy film dostanie setki nagród czy też wyróżnień , ważne by podobał się ludziom i by wiele osób odnalazło w nim wiele pięknych chwil , nagrody to już tylko ukoronowanie całej pracy .
Film zostanie skrytykowany przez homofobów, którzy nie potrafią zrozumieć innych. Nasz kraj faktycznie jest nietolerancyjny i film na pewno zrobi wokół siebie wielkie zamieszanie, które przerodzi się w wojnę ludzi tolerancyjnych i nietolerancyjnych.
A może film akurat nie będzie zły? Zobaczymy.
Pewno jakieś demonstracje będą... Specjalnie pójdę do większego kina, żeby je zobaczyć!
Najgorsze jest to , że ludzie filmu jeszcze nie widzieli a już wyrażają swoje chore zdanie jaki to on jest okropny no i przeglądając różne strony filmowe można zauważyć że atak na film właśnie się rozpoczął . Wstyd mi jak czytam niektóre komentarze !!!
a ja wiem jak sie skończy...ale nie bede psuł przyjemności oglądania,rzeczywiście nie napawa optymizmem-zarówno zakończenie-jak i polska premiera w naszym kraju..
Tak na marginesie: ludzie, którzy nie oglądali filmu wyrażają swe nie tylko niepochlebne opinie, ale także pochlebne - sam stałeś się przykładem, twierdząc, że życzysz filmowi Oscara, wcześniej natomiast przyznając się, że filmu nie widziałeś. Czy nie sądzisz, że wyrażanie opinii po obejrzeniu powinno dotyczyć obu przypadków ? Od razu mówię, żeby nie prowokować niepotrzebnych dyskusji: film widziałem i poruszył mnie, jak żaden wcześniej. Ewentualnie zapraszam do sięgnięcia do moich wrażeń (wątek niejakiego da markosa, coś o kowbojach i ich rumakach, chyba strona trzecia lub czwarta postów, poznasz, bo post jest dłuuuuuuuuugaśny - nie wiedziałem jeszcze, że można tutaj pisac recenzje do oddzielnego działu :))) ). Pozdrawiam.
Masz racje Pepe, ale akurat w tamtej wypowiedzi życznie zdobycia Oscara łaczy się chyba bardziej z promocją filmu niż docenieniem wartości artystycznych. Ja też życze Oscara temu filmowi (a przynajmniej Angowi, który zyskałby może jeszcze większą swobodę twórczą dzięki temu!) ale własnie wcale nie zależy mi na nagrodzie, bo najważniejsza już filmowi wpadła ( =wenecka!!! Oscar akurat to nie żadna nagroda-wyznacznik wielkości filmu, to nagroda nakręcająca tryby frekwencyjne), a zależy mi na rozgłosie, jaki by to spowodowało - i spotegowalo dyskusję!
Wiesz, dla mnie generalnie nie istnieje coś takiego, jak obiektywnie wielki film. Natrętnie mi się przypomina gombrowiczowskie "Słowacki wielkim poetą był" (zresztą już gdzieś tutaj to napisałem), bo jak zachwyca, kiedy nie zachwyca. Każdego porusza coś innego i ma na to wpływ milion czynników, z których najważniejszym są odniesienia (nawet te nieuświadamiane) danego dzieła do doświadczeń konkretnego odbiorcy. "Brokeback" mnie poruszył tak naprawdę dlatego, że gdzieś tam zobaczyłem samego siebie. Jasne, że lepsza czy gorsza gra aktorów czy pomysł na zdjęcia, może ułatwić, czy wręcz umożliwić taką a nie inną percepcję. Ale co to znaczy "lepsza czy gorsza gra aktorów" ? Tak dosłownie: czy aktorzy byli bardziej czy mniej przekonujący. A tutaj nadal sprawa się rozbija o jednostkowego odbiorcę - jednego bardziej przekonuje skupienie Ledgera, innego hiperekspresja Carreya a jeszcze innego - afektowane przerysowanie brazylijskich tasiemców. Podsumowując: ja sam nigdy nie pokuszę się o stwierdzenie, że jakieś dzieło jest jednoznacznie i obiektywnie wysokich lotów. Jedyne, co mogę powiedzieć, to to, że dana rzecz MNIE osobiście porusza, przemawia do mnie i jest dla mnie ważna. Cały ten wywód spowodowany został Twoją oceną nagrody zwanej Oscarem - stwierdziłeś, że to nie jest wyznacznik wartości filmu, a ja mówię: owszem, bo wyznacznikiem wartości filmu jest wyłącznie każdy odbiorca z osobna.
Natomiast, oczywiście, nie sposób nie zgodzić się z Tobą w kwestii machiny promocyjnej, jaką Oscar niewątpliwie jest. I z tego powodu jak najbardziej przyklaskuję życzeniom - niech dostanie, niech będzie głośno, niech więcej ludzi obejrzy - może więcej ludzi się przejmie :) Bo "Brokeback" to DLA MNIE film wielki :)))))
Pepe, kurczę, bardzo lubie Twoje wypowiedzi, bo sa konstruktywne, w przeciwnienstwie do wielu wielu na tym forum, pozornie jakos tam tematycznym. w tej powyzszej wypowiedzi, ułożonej w odpowiedzi na moją, co mi niezmiernie schlebia, poruszyles mase ciekawych kwestii (kryteria oceny gry aktorów, co porusza w dziele, co w BM, hehe - także Słowacki), o ktorych chetnie pogaworze, ale najpierw wytlumacz mi, prosze, co to znaczy:
"stwierdziłeś, że to [Oscar] nie jest wyznacznik wartości filmu, a ja mówię: owszem, bo wyznacznikiem wartości filmu jest wyłącznie każdy odbiorca z osobna".
I jeszcze - przed tą potencjalną akcją-dyskusją - to też mi wskaż, gdzie ja pisałem o obiektywnej wielkości filmu, hę? Bo akurat ja jestem osobą, która NIGDY nie używa sformułowania, że coś jest dobre albo złe (co najwyżej - sporadycznie!, bo się pilnuję zazwyczaj - wykrzyknę, że coś jest świetne, w chwili emocjonalnego zaangażowania).
Ja w swojej wypowiedzi pisałem przecież o tym, dlaczego dobrze by było, gdyby wpadły jakieś oskarki i - pośrednio - wysunąłem tezę, że istnieje pewna hierarchia nagród, w której Oscar oj naprawdę nie jest najważniejszy (najwiarygodniejszy, czy też najwymiernieszy, jak to nazwac - obojetne). Wlaczylem sie do dyskusji dlatego, ze chcialem zauwazyc, ze niewlasciwie (wybacz) zrównałeś dwie kwestie w wypowiedzi jednego z uczestnikow pogaduchy (Aleksandrra, tak?), ktory chcial zeby byly oscarki - co powiedzial, mimo ze filmu nie widzial (stwierdzileś, że w takim razie uważa film za świetny zanim go zobaczył). A w wypadku tej akurat nagrody jest tak, że jak ktoś życzy sobie głośno, aby ona komuś przypadła - to niekoniecznie myśli o docenieniu wartości artystycznych - i tak właśnie Aleksander mówił o Oscarze.
Hmm, przyznaje, troche zaluje ze to Ci wytknalem, bo powiedziales rzeczywiscie cos waznego i ciekawego, ja tylko chcialem obronic troche kogos, kto na taki zarzut raczej nie zasluzyl. Myśle, że wtryniłem się w słusznej sprawie, i boje sie (dlatego napisalem ze zaluje), że możesz mieć żal, gdy to już drugi raz ci się wtryniam. Ale w słusznej - moim zdaniem (zwroc uwage jak zaznaczam!!!) - sprawie.
Bardzo dziękuję za komplementy, odnośnie moich wypowiedzi :) Hehe, połechtałes moją próżność... :) Co do Twojego wtrącenia się i wytknięcia - skoro sam dobrowolnie zamieszczam tutaj swoje przemyślenia, to znaczy, że również dobrowolnie godzę się na ich śledzenie, komentowanie i krytykę, a nie wyłącznie komplementy. Żaden żal więc nie może wchodzić w rachubę.
Natomiast co do meritum: zacznijmy od życzeń Aleksandra w kwestii Oscarów. Ani z samego posta, w którym te życzenia zawarł, ani z żadnego z poprzednich nie wynikało, że nagroda jest dla Aleksandra ważna wyłącznie przez wzgląd na napędzenie frekwencji. Skoro więc ktoś pisze, że życzy filmowi nagrody i nie uzasadnia tego w jakiś konkretny sposób, mogę założyć, że uważa film za wybitne dzieło. Dlaczego mogę tak założyć ? Bo opieram się o definicję nagrody. Nagrody wszak otrzymuje się ZA COŚ (w wypadku nagród filmowych - za docenienie tzw. "wartości artystycznych"), a nie W CELU osiągnięcia jakiegoś efektu. OK, chyba wiem, co mi na to odpowiesz - że życzenia Aleksandra były odpowiedzią na wcześniejszy post, w którym była mowa o napędzaniu frekwencji i być może była to jakaś przesłanka do takiego a nie innego ich odczytania. I dalej OK - Ty tak to odebrałeś, a ja nie, gdyż w samej wypowiedzi Aleksandra tego uzasadnienia nie było :) Jednak nie mogę się zgodzić z tym, co napisałeś dalej: "w wypadku tej akurat nagrody jest tak, że jak ktoś życzy sobie głośno, aby ona komuś przypadła - to niekoniecznie myśli o docenieniu wartości artystycznych". A niby skąd ten wniosek ? Mam wrażenie, że opierasz go na swoim zdaniu na temat Oscara. Nie twierdzę, że jest to zdanie błędne czy odosobnione, twierdzę tylko, że jedno z wielu możliwych. Dla mnie Oscar jest dokładnie taką samą nagrodą, jak każda inna, różnicę widzę wyłącznie w promocji medialnej. I kiedy ja wypowiadam głośno opinię, że życzę jakiemuś filmowi Oscara, czy jakiejkolwiek innej nagrody, to biorę ją z chęci przekonania się, że jakaś tam grupa ludzi (w domyśle: zawodowców, specjalistów, czy jak tam ich zwał) podziela mój zachwyt i moje przejęcie się dziełem. Jednakże dokładnie takiej samej satysfakcji dostarczają mi pochlebne opinie entuzjastów sztuki filmowej, wyrażane za pośrednictwem Filmwebu, bo każdy z nich ma takie samo prawo do odczuwania emocji, jak Scorsese, Kusturica czy Krystyna Janda.
Idziemy dalej. Obiektywna wielkość filmu. Napisałeś coś takiego: "...najważniejsza [nagroda] już filmowi wpadła ( =wenecka!!! Oscar akurat to nie żadna nagroda-wyznacznik wielkości filmu". Teraz zaś piszesz: "wysunąłem tezę, że istnieje pewna hierarchia nagród, w której Oscar oj naprawdę nie jest najważniejszy (najwiarygodniejszy, czy też najwymiernieszy, jak to nazwac - obojetne)". Wytłumacz mi w takim razie, co miałeś na myśli, pisząc o "wyznaczniku wielkości filmu" oraz o nagrodzie "najwazniejszej", "najwymierniejszej" i "najwiarygodniejszej", bo być może źle to zrozumiałem. Napisałeś, że Wenecja jest najważniejszą nagrodą, łącząc to ze stwierdzeniem, że Oscar nie jest dla Ciebie wyznacznikiem wielkości filmu, czyli w takim razie Wenecja tym wyznacznikiem jest, lub przynajmniej jest mu bliższa. Tym samym zasugerowałeś, że dla Ciebie ów wyznacznik istnieje a otrzymanie nagrody weneckiej, jako tej najważniejszej (bliższej lub równej wyznacznikowi wielkości filmu), dowodzi wielkości dzieła. Ja natomiast stwierdziłem, iż w moim odczuciu nie nagroda (wenecka, Oscar, czy jakakolwiek inna) dowodzi wielkości filmu, gdyż jego wartość może być inna dla każdego odbiorcy. I to każdy pojedynczy odbiorca ocenia i decyduje za siebie - czy film jest wielki, czy nie, porusza, czy zostawia obojętnym, zapada w pamięć czy przelatuje niezauważony. Idąc tym tropem nie mogę się zgodzić na proponowaną hierarchię nagród: nagrody wiarygodne czy wymierne. Nie mam podstaw, by sądzić, że członkowie Akademii głosują niezgodnie z własną opinią na temat danego dzieła więc nie mogę kwestionować wiarygodności Oscara. Nie mogę zmierzyć wartości artystycznej filmu (bo niby w jakich jednostkach się ją mierzy ? Aby coś zmierzyć potrzebna jest jednostka miary !), jakże więc zarzucić Oscarowi niewymierność, albo właściwie przedkładać wymierność Wenecji ponad wymierność Oscara. Jedyne, co teoretycznie można policzyć, to ilość ludzi, która uważa dany film za wyjątkowy, ale w ten sposób w Wenecji powinny zwyciężać i najwybitniejszymi dziełami powinny zostać okrzyknięte "Dynastia", "Moda na sukces" czy nasz rodzimy "Klan", natomiast te filmy mnie akurat zupełnie nie przekonują. Może więc dajmy sobie spokój z liczeniem i wymiernością.
Acha, mam nadzieję, że w toku powyższej wypowiedzi wyjaśniłem przy okazji, co oznaczał skrót myślowy o pojedynczym odbiorcy jako wyznaczniku wartości filmu :) Pozdrawiam :))
chodzi m.in. o to z tym Oscarem-niewyznaczniekiem wielkosci filmu, ze po prostu nie jest tak że jak ktos powie "zdobywca Oscara" to to znaczy: wielki film. jak ktos powie: zdobywca Złotych Lwow albo Zlotej Palmy, to to juz mozna stawiac ze taki akurat film przejdzie do historii. jak ja slysze: zdobywca oscara - to rozumiem nic wiecej jak: podobał sie wiekszosci czlonkow akademi, albo jeszcze lepiej: wiekszosc czlonkow akademi uznala ze warto ten film nagrodzic - a o tym nizej:
#piszesz: "Dla mnie Oscar jest dokładnie taką samą nagrodą, jak każda inna, różnicę widzę wyłącznie w promocji medialnej."
nie, jest roznica: w sposobie eliminacji do nominacji, w sposobie glosowania, w ilosci glosujacych!!! Kurcze, to jest roznica, ze czlonkow akademii sa setki i ze oni sie w wiekszosci wychowali na kinie tzw. stylu zerowego!!!
# i jesli piszesz: "Aby coś zmierzyć potrzebna jest jednostka miary !), [...] Jedyne, co teoretycznie można policzyć, to ilość ludzi, która uważa dany film za wyjątkowy, ale w ten sposób w Wenecji powinny zwyciężać i najwybitniejszymi dziełami powinny zostać okrzyknięte "Dynastia", "Moda na sukces" czy nasz rodzimy "Klan" "
nie masz racji, niestety, smiem twierdzic, Pepe. Otóż mozna nie mowic ze film jest dobry czy zly, ze wzgledu na glebokosc stwierdzenia, ale mozna jednak uznac ze są pewne mierniki poziomu filmu, o nich mozemy pogadac.
chetnie ci podam tez moje kryteria hierarchii nagrod - chcesz?
Słuchaj, proponuje przeniesc sie na inny temat, bardziej a propos: jest taki bardzo ciekawy glos-recenzja, podaję adres: http://www.filmweb.pl/Pochwa%B3a,mi%B3o%B6ci,zwyczajnej,temat,Topic,id=404431 [www.filmweb.pl/Pochwa%B ...]
myśle ze fajnie byloby jak bysmy o samym filmie i jego walorach tam rozmawiali - dzieki temu ta ciekawa recenzja bedzie sie utrzymywala w czubku tego forum i moze wiecej osob ja przeczyta, to byloby pozytywne, co? zgadzasz sie?
Ja również znam zakończenie....i nie moge sie doczekać polskiej premiery.Niestety do tego momentu jeszcze miesiąc....a jak sami wiemy róznie to moze być jeśli ataki na film się nasilą.......................: (
Claudia...chyba w wątku niżej("Romantycznie" czy cos takiego;p) podałem linka do ściągnięcia filmu...ja do kina się wybieram,nawet jeśli nie jestem homo,to i tak przypuszczam,że moze nie być miło...dlatego idziemy w parę osob!A film,nie wiedząc czemu,podobał mi się i to bardzo:)Nie dość,że to romanso-dramat,to jeszcze o dwoch facetach;p...pozdrawiam:)
No właśnie ...podałeś linka i usunięto Twój post. Film mam juz dawno....i ciągle do niego wracam :)
No i tak jak mówiłem , właśnie rozpoczeły się głupie komentarze ze strony tkzw. " anty " . Dziwi mnie tylko że w innych krajach np. ameryka , nie ma głupich komentarzy na stronach internt . Oj długo chyba będe musiał jeszcze czekać , aż i u nas zapanuje tolerancja . A film jest piękny - tyle narazie moge napisać , ponieważ jestem pod wielkim wrażeniem tego dzieła .
Nie dajcie się zwieść homofobicznej propagandzie. Ten film jest o prawdziwych mężczyznach, cowboyach, którym niestraszne są niebezpieczeństwa dzikiego zachodu, ujeżdzających byki, nie używających nawilżacza przy analnej penetracji i podróżujących przez pustynie na swych dzielnych rumakach!
ja mam prze*ebane, studiuję w Toruniu, ojczyźnie Rydzyka, podejrzewam że w dniu premiery pod kinem ustawią sie moherowe szeregi bojowe ze stłuczonymi butelkami....zapowiada sie niezła jadka, mam nadzieję że przeżyję seans
Przecież już się jeden odbył. Bill w nim uczestniczył i kiedy tu gdzieś o nim pisał, nie wspomniał nic o żadnych bojówkach i wywołanych przez nich jadkach.
A Toruń jest miastem Kopernika, nie Rydzyka. :-P
To będziesz musiał ubrać strój kamuflujący (chyba nie muszę pisać jaki :D) i niepostrzeżenie przebrnąć pomiędzy oddziałami "generała Rydzyka"
Nie martw sie, Toruń jest bardzo pięknym miasem. Mieszkam niedaleko w zwaśnionym mieście, ale Toruń nie kojaży mi sie z RadiemMaRyja i Dyrektorkiem. Mam nadzieje, że film zostanie przyjęty w naszym kraju, jeśli ktos go odgórnie nie zakaże... wiecie o kim mowa. Niestety żyjemy w kraju mocheru i kaczogrodu wiec nici z otwrcia sie na Europę. Już widze Giertycha krzyczącego przed kamerami na temat tego fimu. Jestem ciekawy kto bedzie chcał zdobyć rozgłos w wale z tym filmem.
P.S Film bardzo mnie poruszył, niby nic sie w nim nie dzieje, ale emocje które wyzwala zasługują na nagrody.
ja to widze tak. jeszcze teraz przed premiera, kazdy mowi ze z niecierpliwoscia czeka na ten film, pomijajac takie osobby jak minowy, ktorego poglady sa rodem z 5 klasy szkoly podstawowej. w dniu premiery kina beda przepenione, katechetkami, zakonnicami, studentami teologii i ksieżmi. w niedziele zaraz po premierze arcybiskup wystosuje list otwarty do calego narodu jakoby film byl najbardziej niemoralna produkcja swiata bo ukazuje cos w Kosciele zakazanego- milosc dwoj osob tej samej plci. a wiec ci tak bardzo wierzacy praktykujacy hipokryci, powszechnie znani jako dewoci nie pojda do kina bo jest z gory zly i beda dalej powtarzac slowa zaczerpniete z listu otwartego i mowic ze homoseksualizm jest ZLY i kropka. ze to wina ludzi, ze jakby nie chcial to by tego nie robil. i kropka. potem beda na przykladzie tego filmu wmawiac dzieciom w szkole ze tak nie mozna i tak dalej. a za pare tygodni na Mszy uslyszymy kolejny list arcybiskupa. tym razem o tolerancji. albo jeszcze lepiej. o hipokryzmie.
tak bedzie, zawsze tak jest. ucza nas zebysmy szanowali drugiego czlowieka, a potem sami mieszaja go z blotem za to ze ma inna orientacje, pije, jest rozwiedziony czy z innych powodow.
a ojcem dyrektorem nie nalezy sie przejmowac, watpie ze pojda tlumy za jego ocena filmu po tym jak sie okazalo ze telewizja 'duchowego przewodnika' jest nielegalna :D
a swoja droga homofobii maja bardzoe latwe zycie w swoim srodowisku bo kazdy ich popiera. ci, ktorzy z tym walcza obrywaja caly czas.kiedys malo co nie zostalam z pala z religii i laciny za mowienie nauczycielom wprost ze inny nie znaczy gorszy.
a tak w ogole to sadze ze to sie u nas nigdy nie zmieni, ale o polityce gadac nie bede :D
"kiedys malo co nie zostalam z pala z religii i laciny za mowienie nauczycielom wprost ze inny nie znaczy gorszy."
to ci szkoły współczuje, ja z moim księdzem (fanem rydzyka i kaczyniaka) co jakiś czas prowadze dyskusje i nigdy mi nic złego nie postawił.
Pięknie to ujełaś!
Najpiękniejsze w naszej religii jest to, że mamy tylu wierzacych i praktykujących... Tylko dlaczego w tych pięknych katolickich rodzinach wszyscy sie tłuką jak psy. Mężowie leją żony, zdrady są powszechnie tolerowane, dzieci upijają sie pod blokami i pałują resztę. Polski katolicyzm. A w niedziele grzecznie z tłumem do kościoła. Czy tylko księża mają prawo do interpratacji wszystkiego, najlepiej żeby wszystko było cenzurowane przez kościół. Bedziemy dalej żyć w tej obłudzie i pozornym katolicyźmie. Jeśli na tym plega katolicyzm to ja bardzo dziękuje, mam swoje sporzenie na religię. Podobno religia ma wszystkich akceptować i sznować, list otwarty pokaże jak bardzo kościół akceptuje innych. Łatwo jest krytykować w grupie, trudno krytykować konstruktywnie.
Nie sadze zeby ksieza chcieli zobaczyc ten film z prostej przyczyny beda sie wstydzic:P Film nie jest tez specjalnie hucznie reklamowany jednak w kregach osob zwiazanych z filmem i w kregach homoseksualnych jest on powszechnie znany. Szczerze to nie sadze, aby przed kinami odbywalt sie jakies wieksze "bojwki" RM (Radia Maryja), czy tez innych tego typu organizacji. Nie ukrywam, ze chce go porpostu spokojnie obejrzec wraz ze znajomymi.
No i po całym zamieszaniu - którego nigdy tak naprawdę nie było . Film leciał sobie w kinach bez większych skandali , a teraz leży sobie spokojnie na jednej z półek w wypożyczalni .
No właśnie sobie nie leży. Miesiac temu widziałam ten film w wypozyczalni, a teraz już go nie ma.
No wiesz to zależy w jakiej wypożyczalni . Jeśli Videoteka ma 3 lub 4 filmy z tym egzemplarzem to łatwość zniknięcia go z półek jest duża . U mnie w Video World w Jastrzębiu jest z 10 egzemplarzy , ale z tego co widze zawsze są jakieś dostępne . Wypożyczać , Wypożyczac bo warto - piękny film !!!!
Pozdro
Chyba się nie rozumiemy. Tego filmu nie można wypożyczyć. To tak jakby go "zdjęli".
Nie panikuj, Polska to jeszcze nie Białoruś. nie wiem gdzie mieszkasz, ale w Krakowie Tajemnica jest dostępna we wszystkich wypożyczalniach i sklepach z płytami DVD
Właśnie, jakoś nie wiedziałem co o tym myśleć, gdy to przeczytałem, bo chyba do wypożyczalni Kaczory jeszcze nie wczłapały. Choć z drugiej strony, nie byłbym zaskoczony. W tym chorym kraju nic mnie już nie zdziwi...
ja dziś wypożyczyłam "Dowód", oczywiście ten z Jake i na półce leżał sobie BBM - ludziska, nie panikujcie - nie widzieliście filmu "Autostopem przez Galaktykę" - Don't Panic
Oj przestańcie gorsze filmy leżą na półkach i nikt się do nich nie przyczepia . Tajemnica to klasyczna opowieść miłosna , więc dlaczego ktoś miałby ją wycofywać .