Piotr Czerkawski

Wariacje Kunderowskie – żegnamy autora "Żartu"

Hotspot
/fwm/article/Wariacje+Kunderowskie+%E2%80%93+%C5%BCegnamy+autora+%22%C5%BBartu%22+FILMWEB-151467 Getty Images © Eamonn M. McCormack
Filmweb A. Gortych Spółka komandytowa
https://www.filmweb.pl/fwm/article/Ida+Lupino%3A+Owca+w%C5%9Br%C3%B3d+wilk%C3%B3w-144477
PERSONA

Ida Lupino: Owca wśród wilków

Podziel się

Pozycja Idy Lupino jako reżyserki filmowej jest w historii kina niezwykła z wielu powodów.

Podczas rozpoczynającego się 9 października 12. American Film Festival we Wrocławiu publiczność będzie miała okazję zapoznać się z twórczością ciekawej, dziś niemal całkowicie zapomnianej reżyserki Idy Lupino podejmującej społecznie zaangażowane tematy swoich czasów. Twórczość artystki przybliża dla nas w poniższym artykule Damian Wiśniowski. Miłej lektury. 

***

W latach 50. uważana była za ewenement. Nie tylko dlatego, że jako jedyna kobieta w Hollywood wykonywała wówczas zawód reżysera. Ceniono ją przede wszystkim za odwagę w podejmowaniu tematów społecznie istotnych i zarazem kontrowersyjnych – takich, które komercyjne kino hollywoodzkie trzymało na bezpieczny dystans. Z biegiem lat twórczość Idy Lupino została jednak niemal całkowicie zapomniana. Okazję do jej odświeżenia daje retrospektywa autorki podczas startującej jutro we Wrocławiu 12. edycji American Film Festival.

Nawet dziś w czasach łatwego i legalnego dostępu do wielu dzieł kultury masowej trudno o seans najważniejszych tytułów brytyjskiej reżyserki. Prawdopodobnie dlatego, że Ida Lupino była twórczynią tematycznie mocno zakorzenioną w swoich czasach. Bo o ile wątki niezamężnych matek, polio czy gwałtów, które wyznaczały jej artystyczne spektrum zainteresowań, budziły niepokój społeczny na przełomie lat 40. i 50., a przez ówczesną kinematografię amerykańską były traktowane jako tematy tabu, o tyle przez kolejne dekady zostały już wystarczająco oswojone bądź też wyparte przez inne, bardziej "aktualne". Niemniej zaangażowanie w rzeczone sprawy oraz wykorzystywanie niemalże dokumentalnego stylu wizualno-narracyjnego pozwalają umieścić Lupino w jednej lidze z najważniejszymi kronikarzami Złotej Ery Hollywoodu.

<h2>NARODZINY GWIAZDY</h2>

Aby w pełni zrozumieć kontekst dokonań Idy Lupino jako aktorki oraz reżyserki, warto przypomnieć najważniejsze fakty z jej biografii. Ojcem Idy był Stanley Lupino, istotna postać dla brytyjskiego teatru "West End", w którym nie tylko występował, ale też wystawiał swoje sztuki. Jeden z jej kuzynów to słynny Lupino Lane, gwiazda musicalu o znaczącej renomie w Wielkiej Brytanii. Także matka artystki, Connie Emerald, posiadała wykształcenie teatralne. Nic więc dziwnego, że od dzieciństwa Ida postrzegała siebie jako urodzoną performerkę. 

Na ekranie Lupino zadebiutowała w 1932 roku w filmie Allana Dwana "Her First Affaire". Początkowo główną rolę w produkcji miała zagrać jej matka Connie. Reżyser uznał jednak, że ta jest zbyt dojrzała do roli i poprosił o przeczytanie scenariusza towarzyszącą jej na castingu córkę. I tak Ida z marszu została zaangażowana w filmie. Rzucona na głęboką wodę zebrała za swój debiut doskonałe recenzje. Kolejne propozycje nie stanowiły już dla wschodzącej gwiazdy zbyt dużego wyzwania. Będąc obsadzaną w produkowanych taśmowo rodzimych filmach klasy B ("Money For Speed", 1933; "High Finance", 1933), odczuwała rosnący artystyczny niedosyt. Dość szybko i wbrew jej woli zaszufladkowano ją jako brytyjską namiastkę Jean Harlow. Jak nietrudno się domyślić, nie znosiła tej łatki. 

Okazją do zmiany sytuacji zawodowej okazała się propozycja ze Stanów Zjednoczonych. Wytwórnia Paramount Pictures, zafascynowana umiejętnościami młodej brytyjskiej aktorki, uznała Lupino za idealną kandydatkę do zagrania tytułowej roli w filmie "Alicja w Krainie Czarów" (1933). Nie dane jej było jednak wystąpić w tej produkcji, gdyż dojrzała Lupino nie dała się wcisnąć w gorset dzierlatki. Decyzja władz Paramountu na pewien czas zamieniła ją w najemniczkę, aktorkę do wynajęcia, najczęściej wcielającą się w role twardych kobiet "z charakterem" ("Come on, Marines", 1934) i grającą w produkcjach pozbawionych większego artystycznego ciężaru ("Anything Goes", 1936; "The Lone Wolf Spy Hunt", 1939).

Przełom w karierze aktorskiej Lupino nastąpił dopiero w latach 40. Był to już jednak okres, w którym artystka niejednokrotnie musiała mierzyć się z przeciwnościami ze strony wrogo nastawionego do niej patriarchatu. Przeciwnikiem jej angażu do filmu Williama Wellmana "Światło, które zgasło" (1940) był na przykład grający główną rolę Ronald Colman, który pod pozorem troski o reputację Lupino (chodziło o postać rozwiązłej dziewczyny) w rzeczywistości lobbował na rzecz swojej przyjaciółki Vivien Leigh. Bez niesnasek nie obyła się także jej konfrontacja z Humphreyem Bogartem podczas kręcenia "High Sierra" (1941) Raoula Walsha. Mówiąc delikatnie, oboje nie przypadli sobie do gustu i choć na ekranie ich czuła relacja może wydawać się realistyczna, w rzeczywistości wiało między nimi chłodem. 
Getty Images © Donaldson Collection
"High Sierra"
Lupino jako aktorka odmawiała udziału w projektach, w które nie wierzyła. Nie pracowała też z ludźmi, którzy nie szanowali jej osobiście lub zawodowo. Zależało jej przede wszystkim na zadośćuczynieniu artystycznym ambicjom oraz spełnieniu nadziei, które od dzieciństwa pokładał w niej ojciec. To właśnie on przewidywał, że w przyszłości jego córka zostanie nie tylko spełnioną aktorką, ale również słynną reżyserką i producentką filmową. Wszystko wydawało się iść w dobrą stronę, gdy w 1943 roku została uhonorowaną nagrodą Nowojorskich Krytyków Filmowych dla najlepszej aktorki w filmie Vincenta Shermana "The Hard Way". Lupino myślami była jednak zupełnie gdzie indziej. Będąc całkowicie przekonana, że gra już w jednej lidze z Joan Crawford czy Bette Davis, jej nadrzędnym celem stało się kino autorskie. Na własnych warunkach. 

<h2>SŁODKO-GORZKI SMAK WOLNOŚCI</h2>

Pomysł na pracę za kamerą ponownie zagościł w głowie Lupino w połowie lat 40. W tym czasie w Hollywood nie było kobiet reżyserujących filmy. Choć jeszcze w latach 20. i 30. w branży pracowało wiele reżyserek (m.in. Lois Weber czy Dorothy Arzner), to do 1943 roku płeć żeńska całkowicie zniknęła z oficjalnych rejestrów Gildii Reżyserów Hollywoodzkich. Lupino, zdając sobie sprawę z niesprawiedliwości systemu, poczuła się w obowiązku wejść do Hollywood razem z drzwiami. Pracując na kontrakcie w wytwórni Warner Brothers, nadal występowała w przewidywalnych romansidłach bądź thrillerach. Swoją uwagę skupiała jednak głównie na organizacji planu filmowego, przygotowując tym samym fundamenty pod przyszłą karierę. Lupino nie chciała być kimś, kto wkracza na obcy teren jedynie z powodów parytetowych. W reżyserii szukała przede wszystkim ujścia dla swojej niezmierzonej kreatywności. 

Marzenia artystki ziściły się w 1949 roku, kiedy wraz z byłym mężem Collierem Youngiem i scenarzystą Malvinem Waldem założyła firmę producencką nazwaną The Filmakers. Uważająca się za humanistkę Lupino postanowiła, że ich misją będzie realizowanie niskobudżetowych projektów o wyraźnym społecznym przesłaniu, podejmowanie kontrowersyjnej tematyki wbrew zasadom komercyjnych prądów i nawiązywanie do dokumentalnej estetyki. The Filmakers stawiało też na nieopierzonych aktorów i szlifowanie odkrytych diamentów. 

Pierwszą produkcją studia było dzieło Elmera Cliftona (w trakcie realizacji przejęte przez Lupino z powodu choroby Cliftona) – "Not Wanted" (1949), opowieść o młodej dziewczynie (Sally Forrest), która zachodzi w niechcianą ciążę ze swoim partnerem, wziętym pianistą. Lupino była współautorką scenariusza i choć jest on w wielu momentach nadmiernie melodramatyczny, wciąż uważa się go za pionierską analizę tematu przewodniego. "Not Wanted" – ku zaskoczeniu wszystkich – okazał się sukcesem zarówno pod względem artystycznym, jak i komercyjnym. Kosztujący nieco ponad 150 000 dolarów projekt w niedługim czasie przyniósł firmie zysk w wysokości ponad miliona dolarów. Zachęciło to jego twórców do dalszego eksplorowania nisz kina społecznego. Patrząc z perspektywy współczesnych dynamicznych zmian społecznych, dzieło posługuje się jednak zbyt anachronicznymi kategoriami, by mogło przetrwać próbę czasu. 
Getty Images © Silver Screen Collection
Ida Lupino na planie zdjęciowym 
Kolejnym ryzykownym tematem podjętym przez Lupino (już oficjalnie w roli pełnoprawnej reżyserki projektu) był strach przed polio w "Never Fear" w tym samym roku. Czerpiąc z własnych doświadczeń, reżyserka odmalowała tu portret sparaliżowanej przez chorobę tancerki z typową dla swojego stylu empatią. Z jednej strony, ukazała dewastację psychiki, jaką wywołuje to niebezpieczne schorzenie; z drugiej – w niezwykle subtelny sposób opowiedziała o nadziei na pokonanie go przy odpowiednio dostosowanej terapii. W odróżnieniu od poprzedniej produkcji "Never Fear", pozbawiony wsparcia finansowego sponsorów (Lupino, podobnie jak pozostałych dwóch akcjonariuszy, musiała zainwestować własne środki, by projekt ujrzał światło dzienne), nie zanotował tak spektakularnych wyników. Mimo że recenzje były pozytywne, tematyka filmu skutecznie odstraszyła widzów. Poświęcając niemal wszystkie oszczędności firmy (oraz własne) na realizację "Never Fear", Lupino zaczęła szukać finansowej szalupy ratunkowej w postaci inwestora. Wtedy to na horyzoncie pojawił się milioner Howard Hughes, który dopiero co przejął studio RKO. Wiedział, że dzięki Lupino zarobi pieniądze. 

Pierwszą wspólną produkcją RKO i The Filmakers został "Outrage" (1950), historia zgwałconej kobiety oraz jej desperackiej próby przezwyciężenia traumy. Lupino współpracowała przy nim z przedstawicielem Production Code Administration – pomocnym w budowaniu nastroju grozy i utrzymywania suspensu w możliwie najsubtelniejszy sposób.  Lupino – co bardzo spodobało się Hughesowi – wiedziała również, jak ciąć koszty produkcyjne. Potrafiła bowiem w kreatywny sposób wykorzystać dostępną przestrzeń studia, co nie wymagało projektowania i budowania nowych planów.

Pierwsze trzy filmy Lupino wzbudziły ogromne zainteresowanie w branży. Celowo wybierała kontrowersyjne tematy, twierdząc, że Hollywood musi otworzyć się na eksperymenty i nowe wyzwania. Reżyserka miała w zanadrzu więcej historii, które chciała przenieść na ekran (wśród nich opowieść o bezpłodnym weteranie wojennym; o problemach społeczności meksykańsko-amerykańskiej czy kwestiach związanych z rozwojem bomby atomowej). Główną przeszkodą okazywał się zazwyczaj Hughes, posiadający przywilej finalnej aprobaty każdego projektu. Dość powiedzieć, że jego gusta bliskie były mainstreamowym rejonom kina. Wypracowane kompromisy nie do końca zadowalały reżyserkę. Łatwo bowiem zauważyć, że kolejne wspólne produkcje, wszystkie reżyserowane zresztą przez Lupino ("Hard, Fast and Beautiful", 1951; "The Hitch-Hiker", 1953; "Bigamista", 1953) to dzieła, w których element społeczny ustępuje miejsca wyraźnie zarysowanemu fabularnie pierwiastkowi rozrywkowo-gatunkowemu. Lupino zaczynała także powoli odczuwać, że jej rola krytyczki społecznej staje się nieco ograniczająca. Podczas kręcenia "The Hitch-Hiker" odkryła dla siebie idealną niszę w postaci modelu kina hitchcockowskiego, w którym suspens staje się motorem napędowym historii. Kariera reżyserki filmowej miała się jednak wkrótce dla Lupino zakończyć. Po zerwaniu umowy z RKO, The Filmakers zostało zmuszone dystrybucji nieudanego "Bigamisty" we własnym zakresie, co wpędziło firmę w finansowe tarapaty. Po czterech latach działalności studio zostało rozwiązane.

<h2>W STRONĘ ZACHODZĄCEGO SŁOŃCA</h2>

Aby związać koniec z końcem i zachować minimum artystycznej niezależności, Lupino na długie lata (1956-66) zajęła się reżyserią telewizyjną. Było to medium, które wymagało dokładnie takich umiejętności reżyserskich, jakimi Lupino dysponowała: szybkością i autorytetem. Analiza zakresu jej pracy telewizyjnej pokazuje wyraźnie, że twórczyni potrafiła radzić sobie z prawie każdym tematem, dysponując dużymi zdolnościami technicznymi oraz niezwykle pomysłowymi sposobami wykorzystywania pracy kamery. W 1966 roku Lupino powróciła na plan filmowy, by nakręcić swój ostatni pełnometrażowy projekt, jakim okazał się – przestrzelony i niespełniony artystycznie – "The Trouble With Angels". 

Z dużego ekranu Lupino zniknęła na dobre w 1956 roku po zagraniu w filmie Fritza Langa "Gdy miasto śpi". Od tej pory jej domem stała się telewizja. Nie odniosła tam jednak sukcesu na miarę swoich możliwości, występując w kilkunastu dawno zapomnianych filmach telewizyjnych bądź też w pojedynczych epizodach popularnych wówczas seriali (m.in. w "Bonanzie", "Colombo" czy "Ulicach San Francisco"). Najsłynniejsza rola artystki z tego okresu to bazujący na wątkach z prywatnego życia Lupino sitcom "Mr. Adams and Eve" (1957-58), który przez sześćdziesiąt sześć odcinków gościł na ekranach amerykańskich odbiorników, przyciągając wielomilionową publiczność. Lupino występowała w nim u boku swojego ówczesnego męża Howarda Duffa i jak stwierdziła wiele lat później, był to dla niej najszczęśliwszy okres zarówno w życiu zawodowym, jak i osobistym. W 1978 roku przeszła na emeryturę.

Pozycja Idy Lupino jako reżyserki filmowej jest w historii kina niezwykła z wielu powodów. Lupino była kobietą pracującą w Hollywood w czasie, gdy patriarchat i seksizm w branży nie ułatwiały jej życia. Była aktorką, która w akcie zawodowego ryzyka zwróciła się w stronę reżyserii. Wreszcie, reżyserowała kontrowersyjne filmy i programy telewizyjne w okresie, gdy telewizja była uważana za bezpieczne medium. Nic dziwnego, że dziś, po blisko 60 latach od chwil jej największych triumfów, jej twórczość układa się w jeden z najbardziej osobistych i intrygujących manifestów w historii kina.
30