"Apetyt na więcej. La Cocina": Recenzja filmu Alonsa Ruizpalaciosa

Filmweb
https://www.filmweb.pl/news/%22Apetyt+na+wi%C4%99cej.+La+Cocina%22%3A+Recenzja+filmu+Alonsa+Ruizpalaciosa+%E2%80%93+Filmweb-160246
"Apetyt na więcej. La Cocina": Recenzja filmu Alonsa Ruizpalaciosa
W kinach zadebiutował czwarty pełnometrażowy film meksykańskiego reżysera Alonsa Ruizpalaciosa. "Apetyt na więcej. La Cocina" – jak pisze w swojej recenzji Diana Dąbrowska – to "bardziej niż o jedzeniu film o ludziach. Ludziach, którzy zjadają samych siebie". W głównych rolach m.in. Raúl Briones i Rooney Mara.

Fragment recenzji filmu "Apetyt na więcej. La Cocina" znajdziecie poniżej. Całą jest dostępna na jego karcie POD LINKIEM TUTAJ

recenzja filmu "Apetyt na więcej. La Cocina", reż. Alonso Ruizpalacios


Kwaśny smak kontestacji
autorka: Diana Dąbrowska
   
Trudno nie czytać filmów Alonsa Ruizpalaciosa jako współczesnych manifestów zagubionych ludzi, narodów, światów. Choć meksykański reżyser przygląda się swoim pechowym bohaterom-marzycielom z dużą dozą ciepła, szczerze wątpi, czy potrafią ze swoim życiem zrobić coś naprawdę pożytecznego, cieszyć się swoją (często zapomnianą bądź nieuświadomioną) wolnością. "Apetyt na więcej. La cocina" to na poły groteskowa, a na poły poetycka baśń o komodyfikacji i konsumpcji meandrów ludzkiej duszy, a także próbie powiedzenia "NIEEEEE", w momencie gdy wszyscy dookoła powtarzają z uporem maniaka "TAAAAAK!".


W swoim czwartym pełnym metrażu twórca "Filmu o policjantach" bierze na warsztat cenioną i nietracącą na aktualności sztukę teatralną "The Kitchen" (1957) Arnolda Weskera. Jak przystało na przedstawiciela nurtu "Angry Young Men", angielski dramaturg w realistycznym kluczu obnaża brutalne warunki pracy emigrantów i napięcia społeczno-kulturowe panujące w kuchni pewnej dużej londyńskiej restauracji. Choć Ruizpalacios zmienia czas, miasto i konwencję przedstawieniową, pozostaje wierny głównym założeniom pierwowzoru. I tak trafiamy na jeden dzień do wypełnionej po brzegi turystami jadłodajni "The Grill" mieszczącej się przy Time Square. Ale to nie owi klienci i zamawiane przez nich mniej lub bardziej kosztowne dania stanowić będą epicentrum tej filmowej refleksji. Odważnie zaglądamy za kulisy tego "kulinarnego teatru uniżenia", w którym ścierają się nieustannie różne racje i powiązane z nimi odmienne nacje. Meksykański autor próbuje z pazurem kreślić w "La Cocinie" to, co Balzac w swoim cyklu "Komedii ludzkiej" – mikrokosmos charakterów i zagubionych w swoich marzeniach i emigranckich tęsknotach postaci, w którym pogoń za "złotym cielcem" dokonuje spustoszenia serc i myśli. Bo bardziej niż o jedzeniu jest to film o ludziach. Ludziach, którzy zjadają samych siebie.

Pieniądze stają się w "La Cocinie" czymś w rodzaju MacGuffina, a poszukiwanie ich potencjalnego złodzieja bądź złodziejki zamienia się tutaj w obsesję. Kto z licznej ekipy kucharzy czy kelnerów zakosił 823 dolary z jednej z kas? Kto nadużył zaufania buńczucznego właściciela Rashida? Próba odpowiedzi na to pytanie nie należy do najprostszych zadań, bowiem Ruizpalaciosowi udało się zrealizować dzieło, które będzie mieścić w sobie na pierwszy rzut oka przeciwstawne, trudne do sklecenia wymiary narracyjne: brutalny slapstick rodem z "Dzisiejszych czasów" (1936) Chaplina, ekspresjonistyczną grozę i kameralny, miłosny komediodramat, zręcznie lawirując pomiędzy euforią i dojmującym smutkiem, nadzieją i jej całkowitym brakiem. 

Godard mawiał, że powinno się zawsze zaczynać od rzeczywistości, aby odbić do czegoś zupełnie innego i stamtąd wrócić ponownie do realnego świata. O ile tematy podejmowane przez meksykańskiego reżysera cechuje autentyzm, o tyle warto zwrócić uwagę na ilość przeobrażeń, które dokonują się już w obrębie warstwy stylistycznej. Powodują one chwilami całkowite odrealnienie poziomu treści ("co", a właściwie "kogo" reżyser ukazuje na ekranie), oddalając go (niekiedy nawet "kosmicznie") od przestrzeni scenograficznej kraju, w którym toczy się akcja. Za sprawą licznych odkształceń w polu wizualnym historie Ruizpalaciosa zdają się rozgrywać "poza czasem", "poza miejscem", w przestrzeni uniwersalnych znaczeń.

Całą recenzję filmu "Apetyt na więcej. La Cocina" można przeczytać TUTAJ.

"Apetyt na więcej. La Cocina" – zobacz zwiastun