101 sposobów na zombie

autor: /
https://www.filmweb.pl/news/101+sposob%C3%B3w+na+zombie-148232
101 sposobów na zombie
Powiedzonko, że zombie zombie zombie zestarzało się już okrutnie, ale twarde fakty są takie, że nic się w tej materii nie zmieniło.


Bo choć świat pędzi do przodu, żywe trupy to constans, ciągle chodzi im o nasze mózgi, flaki i ogryzione z mięcha gnaty. A jednak gatunkowa konwencja od samego zarania starała się metaforyzować, z zombie uczynić nośnik jakichś głębszych myśli albo opowiadać za ich pośrednictwem o stanie ducha społeczeństwa ponowoczesnego.

Czy to dzieła nieodżałowanego George’a A. Romero czy „The Walking Dead”, która to franczyza sama już dawno zaczęła przypominać żywego trupa, na każdym kroku przypominało nam się, że to nie o zombie per se chodzi, a prawdziwym czarnym charakterem jest drugi człowiek. Dzisiaj to już niemal banał, ale głęboko zakorzeniony i stanowiący niemalże podstawę całego gatunku, po którym spodziewamy się na równi zadumy nad losem człowieczym, jak i juchy tryskającej z rozbitego czerepu przegniłego truposza.

Ale filmy filmami, seriale serialami, gry również z rzadka traktowały zombie wyłącznie jako narzędzia straszące, częstokroć dopisując do całej tej narracji przynajmniej pretekstowe refleksje o świecie i życiu. Weźmy chociażby „Days Gone”, gdzie hordy nieumarłych były wynikiem ludzkiego błędu wynikłego z zaniedbania i arogancji, a za upadek cywilizacji obarczyć można było na równi pychę i rozstrój społeczny, który poskutkował tym, że każdy grał na siebie.

A takie „The Last of Us” posunęło się chyba jeszcze dalej, bo, eksplorując świat powstały na gruzach betonu, metalu i szkoła, przyjdzie nam się zadumać nad tym, że po wyrugowaniu niechcianego elementu – człowieka – zawitała do niego harmonia flory i fauny. I choć, rzecz jasna, wszystko i wszyscy chcą nas zabić, to i tak najgorsi są ludzie, bo postępują świadomie i czynią zło nie tylko z konieczności, ale i z wyboru. Stwory dotknięte pasożytem są przecież amoralne, kierują się wyłącznie instynktem. Trochę inaczej radzi sobie z tematem znacznie bardziej pulpowe „Resident Evil”, tam jednak rozwalanie zombie jest na pierwszym planie, ale też cała katastrofa to wynik kapitalistycznych knowań i absolutnej pogardy dla gatunku ludzkiego.



Stąd deklaracja ekipy odpowiedzialnej za „Dead Island 2”, że gra od owego schematu odejdzie i skupi na zombie, że to żywe trupy będą rdzeniem tej produkcji, że nie staną się jedynie tłem i elementem scenografii, lecz najważniejszym aspektem rozgrywki i fabuły, jest na swój sposób odświeżająca. Innymi słowy, będziemy mieli do czynienia z naparzaniem się z zombie, które nie są chodzącymi przenośniami, ale po prostu rozkładającymi się, ożywionymi zwłokami pragnącymi nas zeżreć. I jedyne, czego się od nas wymaga, to przetrwać – rąbiąc, strzelając i siekąc, a to wszystko nie bez sporej dozy groteskowego humoru.

Nieprzypadkowo, jeśli o inspiracje chodzi, pada tytuł kultowego już filmu „Martwe zło”, gdzie reżyser Sam Raimi po aptekarsku odmierzył proporcje i wymieszał horror ze smoliście czarnym humorem. Innym tropem jest z pewnością seria „Powrót żywych trupów”, która bez żadnego obciachu i skrępowania koncentrowała się praktycznie tylko i wyłącznie na b-klasowej zabawie gatunkiem, gdzie kolejne żarciki przetykane są fontannami tryskającej krwi.


Oczywiście to nie pierwsza taka próba, weźmy chociażby klasyczne automatowe „The House of the Dead”, które wyrosło na amerykańskiej pulpie i gdzie nie chodziło o nic innego, tylko o celne strzelanie do cokolwiek udręczonych stworzeń będących efektem ubocznym laboratoryjnego eksperymentu. Albo zapomniane już, gotyckie „Nightmare Creatures”, tudzież niewymagające fabularnie i treściowo, kooperacyjne „Left 4 Dead”.

Również kino eksperymentowało z zombie na różne sposoby, choć, poza owymi typowo pulpowymi próbami, rzadko kiedy patenty z na przykład klasycznej włoszczyzny przenikały do mainstreamu, i potem do gier, które najczęściej rozwiązania formalne nadal podbierają z dużego ekranu. A przecież trupy z „Zombie pożeraczy mięsaLucio Fulciego czy mniej znanego i bardziej osobliwego „Cmentarzyska” bywały wyjątkowo brutalne, jakby świadomie sadystyczne, potrafiły używać narzędzi i były jako tako myślące.



Niekiedy w grach też pojawiają się supertrupy, zwykle olbrzymie i dzierżące, dajmy na to, maczugi, lecz do tej pory nie odważono się nieco „uczłowieczyć” zwyczajnego zombie-piechura, który, słaniając się na nogach, lezie po nasz mózg. Ale, cóż, Romero też zeszło trzy filmy, żeby czegoś truposzy nauczyć.

Ale pierwsze co, faktycznie przyda im się zdjąć z ramion ciężar, jaki dźwigają, ciężar metafor i społeczno-politycznego kontekstu, a zostawić czystą frajdę. Bo zombie, choć mogą, uczyć, bawiąc i bawić, ucząc, to może czas, żeby bawiły bawiąc.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones