Anton Yelchin nie żyje. Młody aktor zginął dziś rano czasu Los Angeles w tragicznym wypadku samochodowym.
Getty Images © Francois Durand Yelchin urodził się w Leningradzie. Wkrótce po urodzeniu rodzice wyemigrowali do Stanów Zjednoczonych. Dorastał w Los Angeles i dość wcześniej rozpoczął karierę aktorską. Swoją pierwszą rolę otrzymał w wieku 9 lat, w filmie
"A Man Is Mostly Water". Od tamtej pory pojawiał się na ekranie często, choć głównie na drugim planie. Przełomem okazała się brawurowo zagrana rola tytułowego bohatera w filmie
"Charlie Bartlett" w 2007 roku. To ona otworzyła mu drogę do wysokobudżetowych widowisk.
Pierwsze efekty mogliśmy zobaczyć w 2009 roku. To właśnie wtedy zagrał Kyle'a Reese'a w
"Terminatorze: Ocalenie" oraz Pavla Chekova w
"Star Treku". Nie zrezygnował jednak z kina niezależnego. Wystąpił u
Jarmuscha w
"Tylko kochankowie przeżyją" i w dobrze przyjętym filmie
"Do szaleństwa". Za miesiąc do kin ma wejść trzecia część
"Star Treka", w której również wystąpił.
Jak podają media, do tragicznego wypadku doszło po 1 w nocy w domu aktora. Z informacji przekazanych przez policję wynika, że
Yelchin wyszedł z samochodu stojącego na podjeździe. Pojazd stoczył się doprowadzając do obrażeń, których skutkiem była śmierć.
Yelchin miał się spotkać z przyjaciółmi na próby. Kiedy się nie pojawił, przyjechali do jego domu i znaleźli go przygniecionego przez samochód.
Anton Yelchin miał 27 lat.