Dziś głosowanie nad ustawą o kinematografii

Życie Warszawy /
https://www.filmweb.pl/news/Dzi%C5%9B+g%C5%82osowanie+nad+ustaw%C4%85+o+kinematografii-21753
Skok na kasę, haracz, deformacja prawa – krzyczy jedna strona. Być albo nie być polskiej kinematografii – odpowiada druga. Oto atmosfera sejmowego głosowania nad kontrowersyjną ustawą.

Jedna strona to operatorzy sieci kablowych, stacje telewizyjne, dystrybutorzy i kiniarze, druga – środowisko filmowe. Pierwsi mają płacić, drudzy – dostawać. Jednak sprawa ustawy o kinematografii nie jest czarno-biała.

O potrzebie unormowania spraw związanych z polskim kinem mówi się od kilku lat. Z roku na rok maleje liczba rodzimych premier. Ostatnio było ich jedenaście. – Dlaczego wspierać filmy, których nikt nie chce oglądać – pytają przeciwnicy ustawy? Mają rację. Ale rację ma też Krzysztof Zanussi mówiąc: – Kultura sama się nie utrzyma.

Wesprzeć ma ją budzący kontrowersje Instytut Sztuki Filmowej. Wspomagałby on filmy na wszystkich etapach ich powstawania – od scenariusza przez produkcję do promocji. Pomagałby też kinom z ambitnym repertuarem. Wsparcie narodowej kinematografii to słuszna koncepcja, choć kolejny państwowy twór, dysponujący środkami pochodzącymi z prywatnych źródeł (a także z budżetu) może budzić niepokój. Zwłaszcza gdy opodatkowani na rzecz instytutu, nie mają wielkiego wpływu na jego działalność. To się jednak zmieniło.

Wczoraj sejmowa komisja kultury wprowadziła do ustawy (która dzień wcześniej była czytana w sejmie) kilka poprawek. Dyrektor instytutu będzie wybierany w drodze konkursu, a nie powoływany przez ministra. W skład jedenastoosobowej rady instytutu, wejdą przedstawiciele wszystkich, którzy dokładają się do jego budżetu. Będą mieli możliwość kontrolowania wydatków.

Zmniejszono też kwotę, którą zapłacą finansujący instytut. Będzie to 1.5 proc ich przychodu. To jednak nie satysfakcjonuje wszystkich grup. Najgłośniej protestują operatorzy sieci kablowych.

Niedawno w skrzynkach pocztowych mogliśmy znaleźć apel o sprzeciw wobec zapisu ustawy. Protestować mieliby sami abonenci – bo jak utrzymują operatorzy – wzrost opłat odbije się na kieszeni Kowalskiego. Minister kultury Waldemar Dąbrowski oskarża operatorów o niemoralność. Niezależne badania wykazują, że abonament powinien wzrosnąć maksymalnie o 32 grosze. Chyba że operatorzy, zasłaniając się ustawą, chcą przeprowadzić własną podwyżkę. Gdy zmniejszono im VAT z 22 do 7 proc, abonamentu nie obniżyli – mówi Maciej Strzembosz z Krajowej Izby Producentów Audiowizualnych.

Operatorzy odpowiadają, że to suma dwa razy większa, a ministerstwo stosuje demagogię. – W żadnym europejskim kraju nie ma podobnych unormowań – skarżą się.

Jeśli nawet ustawa zostanie dziś przegłosowana (przeciwna jest PO), spory nie ucichną.