Moglibyśmy zacząć tak: "nowy film utalentowanego reżysera, z plejadą Hollywoodzkich gwiazd na ekranie!". I choć wszystko się zgadza, to w tym roku wybieramy nieco bliższy – serdeczny i sąsiedzki ton opowieści. Rytm festiwalowej identyfikacji wizualnej wyznaczają amerykańskie suburbia, dlatego też wybrane osoby, których filmy (lub filmy, w których występują) zobaczycie w programie AFF-u (6-11 listopada), będziemy gromadzić na naszym osiedlu marzeń w cyklu Next Door Neighbor*. Na dobry początek zapraszamy do domu Richarda Linklatera – na festiwalu zobaczymy aż dwa jego najnowsze dzieła: "Blue Moon" i "Nową falę" oraz klasyczne "Na przedmieściach".
Ameryka w pigułce (lub na podjeździe)
Domek, garaż, podjazd, na nim samochód (a najlepiej dwa), od frontu równo przystrzyżony trawnik. Kopiuj-wklej. Amerykańskie przedmieścia to jeden z najbardziej rozpoznawalnych symboli Stanów – znak uporządkowania i dobrobytu, ale też schematyczności i ciasnych norm społecznych. To twierdza paradoksu: niby zgranej społeczności, ale jednocześnie wybitnie zindywidualizowanej. I jakże fascynujący jest to symbol! Nic dziwnego, że amerykańskie twórczynie i twórcy od lat stawiają suburbia przed kamerą – w tym nasz dzisiejszy bohater,
Richard Linklater. Jego "
Na przedmieściach" ("
SubUrbia", 1996) to z ducha najntisowa, ale pulsująca podskórnym mrokiem oda do szwendania się, bodaj najlepsza ekranizacja frazy "wieczorami chłopcy wychodzą na ulice". Na przedmieściach pozornie nie jest źle, ale zdecydowanie mogłoby być lepiej – o czym będziecie mogły i mogli przekonać się podczas seansów tej zapomnianej perełki w ramach AFF-u.
Wszystko stoi na swoim miejscu, półki zapełniają amerykańskie produkty, przed wejściem powiewa flaga USA, ale jeśli spojrzymy na regał z książkami i imponującą kolekcję dzieł na DVD – od razu widać, że nasz sąsiad to tylko pozornie
just an ordinary American guy.
Richard Linklater jest erudytą z przedmieść – uwielbia opowiadać i przetwarzać amerykańskie mity czy symbole ("
Boyhood"), zręcznie żongluje kinem gatunkowym ("
Hit Man"), ale ma też wielką słabość do Europy ("
Przed wschodem słońca", "
Przed zachodem słońca" i "
Przed północą"). W swoim najnowszym filmie wysyła list miłosny do
Godarda i pokolenia młodych Francuzów i Francuzek, którzy na zawsze odmienili oblicze kina. Jego "
Nowa fala", prezentowana w lipcu na Nowych Horyzontach, to jednak dopiero przedsmak tego, co przygotowaliśmy na American Film Festival.
Film
Linklatera, który pokażemy po raz pierwszy w Polsce, to kolejny dowód na wszechstronność reżysera i przede wszystkim – ucho do znakomitych dialogów (i monologów!).
Początek lat 40. – świat trawi wojna, ale w Nowym Jorku w najlepsze trwa złota era jazzu. Radio nadaje
My Funny Valentine,
Manhattan czy tytułowe
Blue Moon – żelazne klasyki amerykańskiej piosenki napisane przez
Lorenza Harta i
Richarda Rodgersa. W słodko-gorzkim filmie
Richarda Linklatera wcielają się w nich
Ethan Hawke – w być może najlepszej (a na pewno jednej z bardziej wymagających) roli w swojej karierze – oraz nagrodzony
Srebrnym Niedźwiedziem w Berlinie Andrew Scott. Tworzą tu wyborny aktorski duet, dopełniony świetnym występem
Margaret Qualley. Podczas jednej nocy w hotelowym barze obserwujemy starcie różnych spojrzeń na sztukę, piękno artystycznego partnerstwa i piekło męskiej rywalizacji. "
Blue Moon" nie tylko dokłada cegiełkę do nowojorskiej mitologii, ale i jest kontynuacją rozważań
Linklatera o chłopięctwie, chłopactwie, różnych odcieniach męskości. Film stawia także pytania natury etycznej, chociażby o to, jak oddzielić sztukę od jej autora, który nie zawsze bywa miłą osobą o poukładanym życiu i zdrowych nawykach. (opis:
Adam Kruk)
Na 16. American Film Festival zapraszamy od 6 do 11 listopada, niezmiennie do wrocławskiego Kina Nowe Horyzonty. Pełny program wydarzenia ogłosimy 21 października, a 23 października rozpocznie się sprzedaż pojedynczych biletów na seanse.