Pięćdziesięciu chłopaków. Jeden marsz. Jeden cel: przetrwać. Film "
Wielki marsz" w reżyserii
Francisa Lawrence’a, to emocjonalna bomba, która łączy dystopijną wizję świata z brutalną metaforą współczesnej rzeczywistości.
Choć powieść
Stephena Kinga powstała w latach 1966-1967 jako alegoria wojny w Wietnamie, w 2025 roku wydaje się być równie aktualna. Przed zdjęciami reżyser mówił:
Chcę, by widzowie wychodzili z kina nie tylko poruszeni tym, co zobaczyli, ale także skłonieni do refleksji nad światem, którego są częścią. I najwyraźniej mu się to udało, bo w sieci pojawiły się recenzje i opinie widzów, które zapowiadają mocne przeżycia kinowe.
„Najbardziej intensywna ekranizacja Stephena Kinga tego roku” pisze CinemaBlend
„Wstrząsający i emocjonalny. Film, który boli tak samo jak marsz” - opinia widza z Reddita
„Każdy krok był prawdziwy. Ekipa kręciła w marszu, dzień po dniu” - Entertainment Weekly
„Hamill jako dowódca jest przerażający i fascynujący zarazem” - to cytat z forum filmowego Quarter to Three
W "
Wielkim marszu" pięćdziesięciu nastolatków bierze udział w okrutnym konkursie: idą przed siebie bez wytchnienia, bo każdy, kto się zatrzyma, ginie. Nie ma mety. Jest tylko tempo i przetrwanie. Ale to nie gra wideo. To świat, w którym ludzkie życie kosztuje mniej niż widowisko. Reżyser podkreśla, że poza napięciem i śmiertelną stawką, to właśnie relacje między bohaterami, ich przyjaźnie i intymne momenty w cieniu śmierci są sercem tej opowieści. Szczególnie relacja Garraty’ego (
Cooper Hoffman) i McVriesa (
David Jonsson) sprawia, że "
Wielki marsz" staje się czymś więcej niż dystopijnym thrillerem. Staje się opowieścią o człowieczeństwie, nadziei i oporze wobec systemu.
Poza fabularnym konceptem, emocjami i postaciami, mam nadzieję, że film wybrzmi też jako metafora erozji amerykańskiego snu. Stagnacja płac, inflacja, koszty życia i inne presje finansowe sprawiły, że wielu ludzi czuje, iż ich cele są poza zasięgiem, a ich zarobki - bez znaczenia. To poczucie finansowego i egzystencjalnego nihilizmu rozlało się nie tylko po Ameryce, ale po całym świecie. "Wielki marsz" doprowadza tę ideę do skrajności. Ukazuje Amerykę, w której ludziom nie pozostaje nic innego, jak ryzykować życiem, by zdobyć lepszą przyszłość, zapłacić za dach nad głową czy jedzenie na stole – pisał Lawrence w eksplikacji.
Informacja sponsorowana