Witajcie w świątecznym odcinku
Filmweb TV. Zaczynamy od
"Szpuli", którą poświęciliśmy twórczości
Jamesa "Jestem królem świata"
Camerona. Jego najnowsze dzieło,
"Avatar", będziecie mogli oglądać w polskich kinach od jutra.
Film zachwyca widzów na całym świecie. Ludzie przekazują sobie wieści, że jeszcze nigdy świat wykreowany na ekranie nie wyglądał tak wspaniale. Czyżby okazało się, że
James Cameron, samozwańczy król Hollywood, spełnił swoje obietnice i dokonał rewolucji w kinie? My nie czujemy się kompetentni, aby odpowiadać na tak złożone pytania. Czujemy się za to wystarczającymi ignorantami, aby poznęcać się trochę nad dorobkiem
Camerona. Facet ma w swoim dorobku filmy, które podziwiamy (
"Terminator", "Aliens"), i takie, których nie trawimy (
"Titanic"). Co prawda, modne jest teraz narzekanie na wielki romans na morzu z katastrofą w tle, podczas gdy 12 lat temu wszyscy w kinie na nim płakali. My jednak nie jesteśmy i nigdy nie byliśmy aż tak wrażliwi. Co więcej, uważamy, że
"Terminator 2" jest dużo gorszy od jedynki. Nie bawią nas żarty
Arnolda, irytuje
Edward Furlong, a
Lindę Hamilton woleliśmy w fryzurze z lat 80., a nie 90.
Jednocześnie przypominamy Wam
"Cięcie", w którym omówiliśmy dwie premiery świątecznego weekendu: biegające po dżungli kosmiczne koty (
"Avatar") oraz rozpierduchę w trakcie świętej krucjaty (
"Templariusze. Miłość i krew").