Reżyser
John Singleton pracujący obecnie nad biografią
Tupaca Shakura, jest niezadowolony ze statusu Afroamerykanów w Hollywood. Dał temu ostatnio wyraz w wywiadzie z serii "The Hollywood Masters" na Loyola Marymount University.
Twórca zarzuca czarnoskórym producentom wykonawczym i decydentom w wytwórniach, że idą za koniunkturą i uśredniają gusta - starają się trafić głównie do białej społeczności. "Tak zwanym liberałom wydaje się, że nie są rasitami, bo lubią Jaya-Z i "czarne" kino. Ich filmy bywają świetne, ale robione są z myślą o jak najszerszej widowni, a nie o wyjątkowych, konkretnych społecznościach. Przez to wszystko, co wyjątkowe w danej grupie społecznej, ginie na ekranie" - "Nie ma teraz drugiej Stephanie Allains (producentki wykonawczej jego debiutu z Columbii,
"Chłopaki z sąsiedztwa") w Hollywood, to już nie te czasy" - grzmiał.
Mimo plotek o porzuceniu biografii Tupaca,
Singleton ponoć wciąż pracuje nad scenariuszem. Film ma opowiedzieć o początkach kariery muzycznej i aktorskiej
Tupaca, ale będzie też zahaczał o ciemne wątki jego życia, jak jego koneksje ze światem przestępczym i przyczyny wojny raperów ze Wschodniego i Zachodniego Wybrzeża, w której brał udział. Czy całość ujrzy kiedyś światło dzienne?