Jeżeli chodzi o popularność,
Justin Bieber na scenie muzycznej osiągnął już prawie wszystko. Teraz przyszedł czas na kino. Po sukcesie trójwymiarowego dokumentu
"Justin Bieber: Never Say Never", który przy budżecie 13 milionów dolarów w samych Stanach zarobił ponad 72 miliony dolarów, bożyszcze nastolatek został wręcz zasypany propozycjami pracy w Hollywood.
Młody gwiazdor ma zagrać w piątej części
"Piratów z Karaibów" kogoś, kogo producenci enigmatycznie nazywają Jackiem Sparrowem Juniorem. Inaczej mówiąc, miałby być magnesem na młode pokolenia. Czy chłopak będzie malował sobie oczy i plótł warkoczyki jak jego idol
Johnny Depp, nie wiadomo. Wiadomo jednak, że jego postać ma pełnić istotną, choć nie pierwszoplanową, rolę w fabule kolejnej odsłony pirackiej serii.
Popularność
Biebera postanowił zdyskontować także twórca
"Gwiezdnych Wojen" George Lucas. W trójwymiarowej odsłonie nowej trylogii, której data premiery w USA planowana jest na 10 lutego 2012, piosenkarz ma zastąpić
Ahmeda Besta i podłożyć głos pod postać Jar Jar Binksa.
Po premierze
"Mrocznego widma" postać Jar Jar Binksa nie spotkała się ze zbyt ciepłym przyjęciem fanów starej trylogii.
Lucas liczy więc, że skojarzenie głosu
Biebera z Jar Jarem nie tylko przyciągnie nowe pokolenie widzów do kina, ale i napędzi sprzedaż maskotek z sympatycznym kosmitą.
Dla fanów autora szlagieru "Baby, Baby" ma także czekać specjalna niespodzianka w postaci dodatkowej sceny, w której Jar Jar nie tylko mówi, ale i… Zresztą domyślcie się sami.