Problemy prawne piosenkarza i aktora Justina Timberlake'a dobiegają końca. W piątek stanie przed sądem, by potwierdzić, że poszedł na ugodę w sprawie o prowadzenie pojazdu pod wpływem środków odurzających. Justin Timberlake winny, ale potraktowany ulgowo
Przypomnijmy, że chodzi o wydarzenia z czerwca tego roku. W oficjalnym komunikacie policji w Sag Harbor podano, że
Justin Timberlake został zatrzymany po tym, jak zauważono jadące zygzakiem BMW. Jak się okazało, prowadził piosenkarz, który był pod wpływem alkoholu.
Artyście groził nawet rok pozbawienia wolności oraz grzywna w wysokości nawet 2,5 tys. dolarów. Początkowo
Timberlake nie przyznawał się do winy. Teraz okazuje się, że poszedł na ugodę.
Getty Images © Handout Zdjęcie policji z Sag Harbor po zatrzymaniu Justina Timberlake'a
W ramach porozumienia z prokuraturą
najpoważniejsze zarzuty wobec artysty zostały wycofane. Zamiast tego
Timberlake przyzna się do pomniejszego wykroczenia. Nie otrzyma kary pozbawienia wolności. Zaś wysokość grzywny, którą zapłaci, ustali w piątek sędzia, ale
nie wyniesie więcej niż 500 dolarów.
Timberlake ma również zakaz prowadzenia samochodu w stanie Nowy Jork przez rok. Jest to skutek przepisów stanowych, który z automatu odbierają prawo jazdy każdemu, kto odmówi policji poddania się badaniu alkomatem.
Justin Timberlake w ostatnich latach był głównie aktorem. Mogliśmy go zobaczyć m.in. w filmie "
Gad". W tym roku wydał jednak nowy album i jest w trakcie światowego tournée.
Zwiastun filmu "Gad"