Kino bez jednego domu

Informacja nadesłana
https://www.filmweb.pl/news/Kino+bez+jednego+domu-145903
Kino bez jednego domu
Festiwal Filmów Frankofońskich odbywający się 18-25 marca online na portalu Ninateka.pl to dobra okazja, by przyjrzeć się kinu o przebogatych tradycjach – otrzymujemy porcję siedmiu ciekawych filmów, których twórcy nadają nowe konteksty wielu współczesnym i uniwersalnym zjawiskom. Program festiwalu opracowany przez ambasady Irlandii, Kanady i Szwajcarii, Instytut Francuski w Polsce, Instytut Kultury Rumuńskiej i Biuro Walonii-Brukseli odzwierciedla różnorodność kinematografii frankofońskiej. 10 edycja tego cenionego przez polską publiczność i wspólnotę frankofońską w Polsce wydarzenia ma na celu przedstawienie bogactwa i różnorodności kinematografii krajów frankofońskich. Francuskie motywy, obyczajowość i język, przefiltrowane przez różne nacje i obecne w tych filmach w różnej skali, to pretekst do rozmowy na temat europejskiego dziedzictwa kulturowego, z całą różnorodnością i historią pewnego cywilizacyjnego porządku. Ten porządek właśnie został zdekonstruowany.

Kino frankofońskie jest kinem w wiecznym procesie, w poszukiwaniu, w zadawaniu pytań: o dom, o tożsamość, o spokój, o rodzinę, o pojęcie przynależności, o bagaż postkolonialny. To kino naznaczone traumą tułaczki, wędrówki, emigracji, konfliktu, ale i obudowane w szeroko pojętą wolność i nadzieję, w niebywałą ciekawość względem drugiego człowieka, w szansę na porozumienie, szacunek dla inności i różnorodności, chęć zrozumienia tego, co nienazwane, dalekie, a jednocześnie dziwnie bliskie.

Czy kino frankofońskie uratuje czy pogrąży kino francuskie? – to pytanie, gdy padło na chwilę przed wybuchem pandemii, w 2020 roku, traktowano przede wszystkim jako prowokację. We Francji, mniej więcej od 2014 roku sukcesywnie wzrastała, do 2020 roku, roczna produkcja filmów. Pandemia zaburzyła dodatkowo skalę, ale wg statystyk rokrocznie powstało około 300 filmów pełnometrażowych, poczynając od 2015 roku. W 2016 roku francuscy filmowcy zaliczyli mniejszą wydolność (choć prawdziwy spadek przyszedł dopiero w 2020 roku, ale skąd mogli wiedzieć), i wtedy właśnie dziennikarze oraz krytycy filmowi jednego z niezależnych pism poświęconych kulturze filmowej, dopuścili się wyżej wymienionej prowokacji. Głos zabrał sam Jean-Luc Godard – urodzony w 1930 roku francuski reżyser i scenarzysta, przedstawiciel Nowej Fali, słowem chodząca awangarda – który studził spory w swoim stylu, głosząc, iż "kino francuskie jest nieśmiertelnie. Nic nie jest w stanie zagrozić jego pozycji, podobnie jak francuskiej kuchni, no chyba że produkty bio". Ciekawe, co miał na myśli... Czym w kinie byłby lub jest ów składnik bio, do którego żartobliwie odnosił się Godard?

Kino frankofońskie od lat stanowi ciekawą przeciwwagę dla szeroko pojętego kina francuskiego. Przeciwwagę, ale też czasami suplement, ekwiwalent. Bywa wentylem bezpieczeństwa, ale i sumieniem (choć jak twierdzą niektórzy, m.in. Jacques Chirac, jedynym sumieniem jakie posiadali Francuzi był Abbé Pierre – francuski ksiądz katolicki, ortodoksyjny teolog, członek zakonu kapucynów, którego celem była pomoc najuboższym, w tym bezdomnym – który zmarł w 2007 roku). Oba terminy, kino francuskie i frankofońskie – trudno jednoznacznie zdefiniować i określić. Francja, jako kraj dawnych kolonizatorów, to przede wszystkim bogactwo kulturowe i językowe. Tygiel obyczajowy. To zawsze znajdowało odbicie w sztuce, także tej filmowej: przede wszystkim widoczna mnogość wpływów w każdej dziedzinie i sferze życia. O czym się opowiada i jak narzucał fakt mieszania się kultur, religii, wierzeń, języków, przypraw. Kino frankofońskie poszerza konteksty narracyjne w budowaniu obrazu współczesnej Francji i kultury francuskiej nie tylko o wątki historyczne, ubogaca obraz pewnego kręgu kulturowego o motywy często pomijane przez oficjalne instytucje podejmując tematy niewygodne czy marginalizowane. Dlatego pewnie kino frankofońskie jest tak ważne dla samych Francuzów – w niektórych szkołach wprowadzono je do systemu edukacji na bardzo wczesnym etapie (3 klasa podstawówki). A trzeba pamiętać, że francuskie dzieci rozpoczynają edukację szkolną, gdy kończą sześć lat.

Czym jest kino frankofońskie? Jakie kryteria powinna spełniać dana produkcja, by znaleźć się w tym gronie. Podstawowy wyznacznik mówi o języku – film powinien być francuskojęzyczny (w całości lub w jakimś stopniu), a jego akcja raczej osadzona poza granicami Francji (w całości lub w jakimś stopniu). Kino frankofońskie to również te filmy, które w swoim przesłaniu lub założeniu honorują element krzewienia francuskiej kultury, szeroko pojętego dorobku narodowych artystów, przybliżają spuściznę jeszcze nieznanych twórców, stają się platformą dla krzewienia wiedzy o Francji, jej historii, języku, wartościach i zjawiskach kulturowych, ale także wydarzeniach, obyczajach albo na przykład rodzimej kuchni (uznanej przez Francuzów za dobro narodowe). W pierwszym odruchu na pewno do grona filmów frankofońskich mają szansę trafić – i trafiają – filmy (koprodukcje) z europejskich krajów, w których francuski jest obowiązującym językiem lub drugim albo trzecim co do ważności: z Belgii, z Monako, ze Szwajcarii (mimo jej podziału), z Luksemburga. Do tego dochodzą kraje frankofilskie, takie jak Rumunia, Bułgaria, Mołdawia. A spoza Europy – Kanada, a właściwie Quebec. Pochodzący z Montrealu Xavier Dolan, chyba najbardziej znany i uznany przedstawiciel kina frankofońskiego, tak mówił kilka lat temu o swoim poczuciu przynależności i o tym, co według niego stanowi rdzeń frankofońskiej twórczości: "kino frankofońskie nie oznacza kina francuskiego. To są dwa zupełnie inne zjawiska. Język, którym ja się posługuję, to nie jest język francuski. Mój akcent jest inny i nie chciałbym go zatracić. Uważam, że nie można łączyć kultury frankofońskiej z francuską – ona stoją blisko, ale nie są tożsame. Mówimy jednak o dwóch różnych pojęciach. Kręgi frankofońskie są zróżnicowane, bardzo autonomiczne, każde państwo czy społeczność danego, frankofońskiego kraju broni swojej odrębności i prawa do niej. Ma własną kulturę, język, obyczaje. Łącza nas pewne aspekty – francuskie korzenie, parlamentaryzm, aperitif pijany w naszych domach przed kolacją – ale równie mocno jak podobnie brzmiący, ale nie taki sam język, jednoczy nas poczucie odrębności, pragnienie autonomii i szacunek dla różnic pomiędzy nami. Jednak moich kolegów z Belgii łączą inne pokoleniowe doświadczenia niż mnie i moich kumpli z okresu dorastania. Dzisiaj mocniej niż francuskie korzenie łączy nas dostęp do Netfliksa i zakupy na eBayu".

Obecnie językiem francuskim posługuje się 220 milionów ludzi na całym świecie. Najwięcej frankofonów, prawie 97 milionów, żyje na kontynencie afrykańskim. W Algierii, Maroku, Tunezji, gdzie język francuski nie ma statusu języka urzędowego, jest on bardziej rozpowszechniony niż na innych afrykańskich terytoriach, gdzie jest jedynym językiem urzędowym. W krajach afrykańskich – byłych francuskich koloniach – a także na wyspach, m.in. na Mauritiusie i na Madagaskarze, powstaje sporo filmów dokumentalnych. Zwykle za francuskie pieniądze, ale sądząc po nagrodach jakie te filmy zdobywają, fundusze są dobrze inwestowane. Jeszcze dziesięć lat temu powstawały głównie reportaże dla takich stacji jak Arte czy Canal +, dzisiaj francuscy filmowcy o afrykańskich korzeniach zjeżdżają i realizują bardziej złożone dokumentalne formy: często wciąż dokumenty obserwacyjne, ale zdarzają się także kreacyjne, rozbudowane projekty. Francuzów zawsze interesował Maghreb, północno-zachodnia Afryka miała też lepszy dostęp do narzędzi i technologii. Ale filmy dokumentalne – i nie tylko – powstają na kontynencie niemal wszędzie. Często dotykają spraw ekologii, inwazji zachodniego świata, biedy, eksploracji dóbr naturalnych, postkolonializmu etc. Dzisiaj zwykle to wygląda tak, że urodzeni/urodzone we Francji potomkowie i potomkinie dawnych emigrantów, po ukończonych filmowych studiach, kierują kamery na ojczyznę dziadków i babć. Wracają do miejsc, z którymi wciąż czują, że łączą ich korzenie. Mówiąc o kinie frankofońskim nie można zapominać o tym segmencie, o takich filmach dokumentalnych jak "Morning Star", w reżyserii Nantenaina Lovy z Madagaskaru (reżyser ukończył studia we Francji, a niedawno powrócił do ojczyzny bliskich), czy francusko-nigeryjskiej koprodukcji "Nad wodą" w reżyserii francuskiej aktorki Aïssy Maïgi, która postanowiła wyreżyserować film dotykający suszy i biedy w kraju swego ojca. Wreszcie są też frankofońskie fabuły, jak francusko-tunezyjska koprodukcja nagrodzona na MFF w Wenecji w reżyserii Manele Labidi "Arab Blues". I to tylko niektóre z przykładów. Dziś Afryka to też prężny festiwalowy rynek, coraz lepiej zorganizowana sieć dystrybucyjna i większa dostępność do ekranów.

Festiwal Filmów Frankofońskich prezentowanych w Ninatece to siedem bardzo różnych produkcji i koprodukcji. Dziesiąta odsłona święta frankofońskiej kultury filmowej to przede wszystkim podróż do różnych epok, ale też bardzo silne kobiece postaci, nawet jeśli w zamyśle drugoplanowe, to skutecznie kradnące uwagę widza: tak jest choćby w biograficznym, zrealizowanym z rozmachem inscenizacyjnym filmie "Obietnica poranka" o pisarzu i lotniku Romainie Garym, którego przez całe życie łączyła niezwykle silna więź z matką (niesamowita w tej roli, mówiąca po polsku, Charlotte Gainsbourg). Równoważnią dla tej fabularnej biografii jest film dokumentalny "Eileen Gray" o irlandzkiej architektce i projektantce, której wkład we współczesną architekturę pozostawał przez lata niedoceniony, a dzisiaj jej projekty osiągają na aukcjach gigantyczne kwoty. To też opowieść o feministce, która pewnie siebie tak nie definiowała, ale na pewno wyprzedzała czasy w sposobie i stylu pracy oraz życia. Belgijski obraz "Zatrzymać", kanadyjski "Bogini świetlików" i szwajcarski "Olga" to portrety nastoletnich tarć, kiedy w życiu wydaje się wszystko czarne albo białe. Wspaniale obsadzone i zagrane filmy traktują o dorastaniu w różnych kręgach kulturowych i o tym jak okoliczności wokół potrafią zmienić bieg naszego życia. "Olga" trafia dość mocno w "tu i teraz", to film, który przenosi nas do 2013 roku – początek ukraińskiej rewolucji w Kijowie, migawki z Euromajdanu, czyli wstęp do wydarzeń, dla których tragiczny finał napisało samo życie poza kinem. Pisze wciąż. To arcyciekawa historia o definiowaniu siebie w obliczu wojny, o życiu na emigracji, o stawianiu trudnych pytań: kim jestem i czy mam prawo do realizowania własnych ambicji, gdy bliscy giną kilkanaście kilometrów dalej? Jakie miary moralne będą stosować młodzi, katapultowani na fali ewakuacji w nowe miejsca i nowe egzystencje? Bardzo aktualny film, którego lektura poprzez bieżące wydarzenia w Ukrainie, staje się prawdziwie przejmującym doznaniem. "Wyjeżdżam na chwilę" mówi tytułowa Olga w 2013 roku. Czy kiedyś nastąpi powrót? Czy będzie chciała wrócić? I do czego?      

Inne ważne tytuły festiwalu to na pewno "Czerwony żółw" – francuska animacja nagrodzona na MFF w Cannes i nominowana do Oscara, ale nade wszystko uniwersalna opowieść o życiu poza schematem, poza cywilizacją i poza czasem. Traktat redefiniujący takie pojęcia jak: Natura, ekosystem, dom. Koegzystencja człowieka i przyrody, jak się okazuje, to kwestia umowna, liczmy na łaskawość żywiołów... Gdy bohater trafia na bezludną wyspę najpierw ocenia to w kategoriach zesłania. Dopiero po czasie dostrzega w tym szansę. To film, który udowadnia, że esencją życia jest wolność, ale trzeba wiedzieć jak ją spożytkować i do czego wykorzystać. Na koniec historia bohaterów rumuńskiej komedii "Masz ci los" – film drogi, pełen wyboistych absurdów, ale też przy okazji ironiczna filmowa metafora dla skorumpowanego społeczeństwa.

Michel Hazanavicius, potomek litewskich imigrantów autor słynnego czarno-białego filmu "Artysta" z 2011 roku, nawiązał kilka lat później do słów Jean-Luc Godarda, mówiąc, że "wszyscy francuscy artyści pochodzą skądś i nie jest to Francja. Są naznaczeni migracjami dziadków, uchodźstwem prababek, walką o przetrwanie przeszłych pokoleń. Sztuka to odzwierciedla". Mówił: "martwi mnie kres różnorodności: wszystko ujednolici nadmierna poprawność tak polityczna jak i kulturowa. Kino francuskie żyje, dopóki żyje ulica. Francuscy twórcy coraz rzadziej wychodzą na ulicę, siedzą pochowani po domach oglądając filmy na platformach streamingowych. Stąd uczą się kina. I życia. Myśmy jednak w młodości częściej zarywali noce. I na pewno nie oglądaliśmy wtedy filmów. Dopiero potem zaczęliśmy je robić."

Być może ten tajemny składnik bio, o którym wspomina Godard, to właśnie ta wygoda. Zresztą nie tylko ona, ale też cenzura i autocenzura, nadmierna poprawność, nieznośna intencjonalność kina i lenistwo samych filmowców. Uśrednianie. W prasie francuskiej często słuchać głosy, że to artyści spoza Francji – ale przynależący do frankofońskiej wspólnoty – wykazują się większą czujnością wobec wydarzeń, współczesnych zjawisk i cywilizacyjnych zagrożeń niż ich koledzy znad Sekwany. Przedstawiciele frankofońskiego kina sprawniej poszukują tematów i tropów, ich moralny kompas nie pozawala im na obojętność wobec bieżących zdarzeń, ale też mobilizuje do rozrachunku z przeszłością. Nierzadko oni wystawiają celniejsze, bardziej analityczne, obiektywne, ale też krytyczne świadectwo Francji, jako że patrzą z zewnątrz – nie mogąc zasiedzieć się w domu, jako że tego domu nie posiadają. Kwestie tożsamościowe, na równi z motywami postkolonialnymi, to wciąż mocny impuls dla kina frankofońskiego. Szacuje się że w kolejnych latach temat tożsamości i przynależności będzie dominował w kinematografii europejskiej.

Anna Serdiukow

 

Program:



"Obietnica poranka" (La promesse de l’aube), reż. Eric Barbier, 2016, 113 min., Francja, Belgia
"Czerwony żółw" (La tortue rouge), reż. Michael Dudok de Wit, 2016, 80 min., Francja, Belgia
"Eileen Gray" (Eileen Gray - invitation to a voyage), reż. Jörg Bundschuh, 2006, 60 min., Niemcy
"Bogini świetlików" (La déesse des mouches à feu), reż. Anaïs Barbeau-Lavalette, 2020, 105 min., Kanada
"Zatrzymać" (Keeper), reż. Guillaume Senez, 2016, 95 min., Belgia, Francja, Szwajcaria
"Masz ci los" (Deux billets de loterie), reż. Paul Negoescu, 2016, 86 min., Rumunia
"Olga" (Olga), reż. Elie Grappe, 2021, 87 min., Szwajcaria, Francja


Filmy dostępne bezpłatnie, bez konieczności rejestracji, w oryginalnej wersji językowej z polskimi napisami na www.ninateka.pl od 18 do 25 marca 2022 roku.

Festiwal powstał przy wsparciu Instytutu Francuskiego w Warszawie, Grupy Ambasad, Delegacji i Instytucji Frankofońskich, Filmoteki Narodowej – Instytutu Audiowizualnego i TV5 Monde.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones