Lindsay Lohan została wczoraj ponownie aresztowana za złamanie warunków zawieszenia w związku z domniemaną kradzieżą naszyjnika wartego 2,5 tysiąca dolarów, do jakiej dojść miało w styczniu tego roku.
Zdecydowano, że aktorka powinna zostać w więzieniu do 3 czerwca, do czasu właściwej rozprawy. Jeśli sąd uzna ją za winną, może trafić za kratki nawet na rok. Chociaż to i tak mniej, niż początkowo przypuszczano. Występek
Lohan został potraktowany nieco łagodniej, a sąd zmienił oskarżenie z przestępstwa na wykroczenie.
Sędzia sądu w Los Angeles przekonuje, że najlepszym rozwiązaniem dla
Lohan byłoby przyznanie się do winy, za co otrzymałaby 4 miesiące aresztu i 480 godzin prac społecznych. Jak na razie,
Lohan upiera się, że nie ukradła naszyjnika, a wychodząc z nim na szyi, jedynie wzięła go na kredyt. Właścicielka sklepu oraz jego pracownice zaprzeczają jednak, by aktorka kiedykolwiek zawarła z nimi taką umowę.
Adwokat
Lohan zareagował natychmiastowo, proponując 75 tysięcy kaucji i zwolnienie jego klientki do czasu właściwej rozprawy. Zwolniono ją późnym wieczorem w piątek po spędzeniu w areszcie pięciu godzin.