Coraz bliżej międzynarodowej premiery filmu "Hamnet" z Jessie Buckley i Paulem Mescalem. Osadzona w epoce elżbietańskiej adaptacja powieści Maggie O'Farrell będzie wielkim powrotem reżyserskim nagrodzonej Oscarem Chloé Zhao. Twórczyni w niedawnym wywiadzie postanowiła powrócić do swojego poprzedniego projektu, kręconego dla Marvela "Eternals". Zapytana o realizacyjne kulisy, Zhao przyznała, że nielimitowane budżety, które posiadają te produkcje, "bywają bardzo niebezpieczne". Przypomnijmy, że reżyserowane przez
Chloé Zhao "
Eternals" nie poradziło sobie najlepiej w zestawieniu box-office roku 2021. Opóźniony z powodu wybuchu pandemii film trafił do dystrybucji dopiero, gdy ponownie otwarto kina, zarabiając na całym świecie 402 miliony dolarów. Wynik ten przy 200 milionach budżetu nieobejmującego wysokich kosztów promocyjnych okazał się średnio zadowalający dla włodarzy studia. Na rezultat ten złożyło się przynajmniej kilka składowych: między innymi kiepski, pandemiczny czas dla premiery wielkiego widowiska, co i jego bardziej niezależny, autorski charakter. W najnowszym wywiadzie twórczyni postanowiła wrócić do tematu filmu, naświetlając kulisy jego problemów.
Film miał mieć swoją premierę tuż po "Avengers: Koniec gry", a nie w momencie, kiedy cały świat przechodził egzystencjalny kryzys. A przecież sam film opowiada właśnie o kryzysie egzystencjalnym – zarówno całej ludzkości, jak i Boga. Czuliśmy, że reakcje będą podzielone. [...] Wyszliśmy daleko poza schemat, spotykając się gdzieś pośrodku. To sprawiło, że wielu ludzi czuło się niekomfortowo – zarówno miłośników Marvela, jak i fanów moich wcześniejszych filmów. Ale byli też widzowie, którzy docenili to, że poruszyliśmy trochę inne struny – powiedziała
Zhao.
W dalszej części wywiadu
Zhao – powracająca do kina autorskiego – postanowiła zabrać też głos w sprawie budżetów filmów Marvela i ich wpływu na kreatywne możliwości twórców. Reżyserka zauważyła, że ich niemal nieskończony charakter paradoksalnie okazuje się niebezpieczeństwem dla reżyserów, nieposiadających naturalnych i stymulujących ograniczeń.
"Eternals" przygotowało mnie do "Hamneta", bo w obu musiałam zbudować pewien świat. Wcześniej kręciłam filmy osadzone w realnym, prawdziwym świecie. Tam nauczyłam się, co robić, a czego unikać – co jest realistyczne, a co nie. "Eternals" miało praktycznie nielimitowane pieniądze i zasoby. Tutaj mamy jedną ulicę, którą mogliśmy wynająć i udawać, że to Stratford. Brak ograniczeń w "Eternals" był naprawdę niebezpieczny. A kiedy masz tylko tę jedną ulicę, nagle wszystko nabiera znaczenia, staje się ważne – dodała reżyserka.
"Eternals" – zwiastun filmu