Stowarzyszenie ściga internautów na podstawie zapisów z serwerów internetowych serwisów BitTorrent.
Niektóre z tych serwisów były zamykane pod koniec zeszłego roku po akcjach przeprowadzonych przez stowarzyszenie reprezentujące interesy amerykańskiego przemysłu filmowego. Razem z zamknięciem serwisów MPAA (Motion Picture Association of America) zyskało prawa do przejęcia danych o korzystających z nich użytkownikach, a raczej ich numerach IP. Przykładowo, kiedy zamykano serwis LokiTorrent, sąd w Teksasie nakazał przekazanie tych danych z serwerów do MPAA.
Teraz stowarzyszenie opracowało 286 pozwów, po raz pierwszy opartych na danych z tych serwerów, czyli danych pochodzących z komputerów serwisów P2P, a nie zgromadzonych przez stowarzyszenie.
Pozwy dotyczą mieszkańców Stanów Zjednoczonych. MPAA sądzi, że nowe akcje będą dodatkowym straszakiem dla wymieniających pliki w sieci, odstraszającym ich od nielegalnego procederu.
Tymczasem twórca BitTorrenta, Bram Cohen, już dawno wspominał, że wykorzystywanie jego technologii do wymieniania się nielegalnymi zbiorami nie jest mądrym pomysłem, ponieważ technologia ta nie jest stworzona do ukrywania danych osób korzystających z tego narzędzia.