Terrence Malick (
"Cienka czerwona linia") od dłuższego już czasu pracuje nad swoim kolejnym ambitnym i tajemniczym projektem
"The Tree of Life". Według dotychczasowych informacji miała to być historia młodego chłopca, który poznaje piękno i brutalność świata dorastając na Środkowym Zachodzie w latach 50. ubiegłego stulecia.
To jednak nie jest cała prawda na temat filmu, jeśli wierzyć artykułowi w nowym numerze magazynu
Empire. Otóż
Mike Fink (
"Złoty kompas") zdradza, iż właśnie pracuje nad efektami specjalnymi dla
Malicka. Będą to naturalnej wielkości dinozaury, które w pełnej krasie obejrzeć będzie można na ekranach IMAX.
Co dinozaury robią filmie o XX stuleciu? Być może jest to sugestia, iż
Malick w
"The Tree of Life" wykorzysta pomysł, który miał pierwotnie zostać zrealizowany przy okazji filmu
"Q". Film, nad którym
Malick pracował z przerwami przez prawie 20 lat, lecz nigdy go nie ukończył, miał rozpoczynać się od sekwencji rozgrywającej się w czasach prehistorycznych i w symboliczny sposób obrazować ewolucję świata. Temat ten znajduje się w samym centrum nowego filmu, zatem nie wykluczone, że
Malick w końcu zrealizuje swą wizję.
W
"The Tree of Life" jedną z głównych ról gra
Brad Pitt, który zastąpił w 2007 roku
Heatha Ledgera.