Piraci nie śpią, czyli "Shrek Trzeci" z bazaru

Gazeta Wyborcza /
https://www.filmweb.pl/news/Piraci+nie+%C5%9Bpi%C4%85%2C+czyli+%22Shrek+Trzeci%22+z+bazaru-35909
Pirackie kopie "Shreka Trzeciego" robią furorę w całej Polsce. Płytę z filmem trzeba zamawiać z dwudniowym wyprzedzeniem, można ją kupić już za 10 zł.

Piraci sprzedają płytę na bazarach. 10 zł to połowa ceny biletu do kina, więc płyty rozchodzą się jak ciepłe bułeczki, zresztą polska premiera filmu dopiero dziś. Kiedy wczoraj w Łodzi chcieliśmy jedną kupić, handlarka oznajmiła nam: - Dziś już się skończyły, jutro będziemy produkować, będą gotowe pojutrze.

Kopia prawdopodobnie powstała z nagrania w sali kinowej, w którymś z krajów hiszpańskojęzycznych (film miał już premierę w ponad 40 krajach). O ile obraz jest dobrej jakości, o tyle dźwięk i polski lektor są katastrofalne. Podobne można było usłyszeć 20 lat temu, gdy w Polsce wybuchł boom na pirackie filmy wideo.

- Na pewno wyciek nie pochodzi z Polski. Kto kupi pirata nie pozna świetnego polskiego tłumaczenia i dubbingu, nie usłyszy Jerzego Stuhra, Zbigniewa Zamachowskiego i Wojciecha Malajkata - komentują u dystrybutora "Shreka" w firmie UIP.

Według danych Komendy Głównej Policji produkcja nielegalnych płyt DVD z każdym rokiem rośnie o ponad 100 proc. W 2000 roku policjanci w całej Polsce zarekwirowali piratom niecałe 34 tys. płyt. W 2005 roku już 366 tys., a ponad tysiąc oszustów stanęło przed sądem.

- Tak długo, jak ludzie własność intelektualną będą traktować jako coś pośledniejszego niż własność prywatną, piractwo będzie nie do opanowania - mówi Mariusz Kaczmarek, dyrektor Fundacji Ochrony Twórczości Audiowizualnej "Fota". - Największe hity są sprzedawane na bazarach, bo bez względu na jakość wciąż znajdują nabywców.

Półtora roku temu zostały przeprowadzone badania, z których wynika, że w Polsce co druga płyta z filmem to płyta nielegalna. Roczne straty dystrybutorów z tytułu piractwa wynoszą 380 mln zł. - Jedna trzecia tej kwoty wpłynęłaby do skarbu państwa z podatków - zaznacza Kaczmarek.

Producenci filmowi nie mają pomysłu, jak się przed tym bronić. Warner Bros. uważa, że jedynym sensownym wyjściem byłoby, aby światowe premiery odbywały się jednocześnie we wszystkich krajach. W maju Warner odwołał wszystkie seanse premier w Kanadzie. Powód? Brak wprowadzenia przez rząd Kanady ustawy zabraniającej nagrywania filmów z ekranu w kinach na własną kamerę. A to właśnie główne źródło filmowego piractwa. Studio Twentieth Century Fox twierdzi, że prawie połowa nielegalnie zdobytych filmów, które trafiły do internetu, pochodziła z nagrań w kinach.

Łódzka policja o pirackim "Shreku" dowiedziała się od dziennikarzy.