One More Level, studio znane do tej pory głównie z cyberpunkowych klimatów Ghostrunnera, tym razem postanowiło sięgnąć po zupełnie inną estetykę. Ich nowa produkcja, jeszcze niedawno funkcjonująca pod roboczym tytułem Cyber Slash, dziś ma już oficjalny tytuł "Valor Mortis" i przenosi nas do alternatywnej wersji epoki wojen napoleońskich. Miałem okazję spędzić godzinę z przedpremierowym buildem gry i muszę przyznać – to doświadczenie, które wciąga, zaskakuje i potrafi solidnie dać w kość. Na starcie wcielamy się w Williama – brytyjskiego żołnierza, który dołącza do armii w czasach odmienionych przez tajemniczą substancję. Ta dziwna energia na polu bitwy potrafi uchronić żołnierza od śmierci, ale równocześnie przemienia go w potwora. Efekt? Wojna napoleońska nabiera fantastycznego, niemalże horrorowego wymiaru.
Już od pierwszych minut widać, że mamy do czynienia z grą z gatunku soulslike, choć w nowej perspektywie – "Valor Mortis" to produkcja pierwszoosobowa, co czyni ją wyjątkową na tle konkurencji. Samouczek, w który wrzuca nas gra, sprawnie przeprowadza przez podstawowe mechaniki: ruch, skoki, ataki mieczem, a z czasem również korzystanie z broni palnej i specjalnych mocy. Szczególnie ciekawie wypada zdolność miotania ognia z lewej dłoni – to bezpośrednie nawiązanie do systemu plazmidów znanego z "
Bioshocka".
Rdzeń rozgrywki opiera się jednak na klasycznych mechanikach soulslike. Kluczową rolę odgrywa parowanie ciosów – dobrze wyczucie momentu pozwala nie tylko uniknąć obrażeń, ale i natychmiast wyprowadzić zabójczy kontratak. Tam, gdzie blok nie wystarczy, przychodzi z pomocą dasz – zastępujący charakterystyczne „rolki” znane z serii "
Dark Souls". Niezablokowalne ataki przeciwników są wyraźnie oznaczone czerwoną aurą, więc odruch uniku trzeba wypracować niemal do perfekcji.
Świat gry, choć w dużej mierze korytarzowy, kryje sporo ciekawych sekretów. Twórcy zadbali o mechanikę powrotów do wcześniejszych lokacji – zdobyte umiejętności pozwalają odblokować nowe przejścia, nagradzając gracza dodatkowymi przedmiotami. Nie brakuje też opcjonalnych, trudniejszych przeciwników. Pokonanie jednego z takich ukrytych wrogów w testowym buildzie zaowocowało zdobyciem potężnego ekwipunku, który znacząco ułatwiał dalsze starcia.
Graficznie "
Valor Mortis" prezentuje się znakomicie. Produkcja działa na silniku Unreal Engine 5, co od razu widać po jakości oświetlenia, kolorystyce i ogólnej dbałości o detale. Oczywiście nie zabrakło typowej dla UE5 chwili oczekiwania na wczytywanie shaderów, ale poza tym całość działała płynnie i wyglądała świetnie.
Największe wrażenie zrobiło na mnie jednak to, jak spójnie połączono elementy mechaniki soulslike z realiami alternatywnej epoki napoleońskiej. Walki na miecze, przeplatane użyciem broni palnej i mocy, budują intensywną dynamikę rozgrywki, a atmosfera wojny skażonej potworną substancją wciąga od pierwszych minut.
Po godzinie spędzonej z "
Valor Mortis" mogę powiedzieć jedno – One More Level ma w rękach projekt, który może stać się jednym z najciekawszych soulslike’ów nadchodzących lat. Wysoki poziom trudności, świetnie zaprojektowana walka, dopracowana oprawa graficzna i unikalne osadzenie fabuły w realiach napoleońskich nadają tej produkcji wyrazisty charakter. Choć świat bywa korytarzowy, mechanika eksploracji i opcjonalnych wyzwań skutecznie to rekompensuje.
Premiera gry zaplanowana jest na 2026 rok, a już we wrześniu twórcy zaproszą chętnych na pierwsze playtesty dostępne poprzez Steama. Jeśli cenicie wymagające tytuły, w których satysfakcja płynie z przełamywania własnych barier – "
Valor Mortis" to produkcja, której zdecydowanie warto się przyglądać.