Graliśmy w "Valor Mortis" – powiew świeżosci w soulslike'ach?

Filmweb autor: /
https://www.filmweb.pl/news/Polski+soulslike+FPP+w+czasach+Napoleona+Pierwsze+wra%C5%BCenia+z+%22Valor+Mortis%22-162525
Graliśmy w "Valor Mortis" – powiew świeżosci w soulslike'ach?
One More Level, studio znane do tej pory głównie z cyberpunkowych klimatów Ghostrunnera, tym razem postanowiło sięgnąć po zupełnie inną estetykę. Ich nowa produkcja, jeszcze niedawno funkcjonująca pod roboczym tytułem Cyber Slash, dziś ma już oficjalny tytuł "Valor Mortis" i przenosi nas do alternatywnej wersji epoki wojen napoleońskich. Miałem okazję spędzić godzinę z przedpremierowym buildem gry i muszę przyznać – to doświadczenie, które wciąga, zaskakuje i potrafi solidnie dać w kość.



Na starcie wcielamy się w Williama – brytyjskiego żołnierza, który dołącza do armii w czasach odmienionych przez tajemniczą substancję. Ta dziwna energia na polu bitwy potrafi uchronić żołnierza od śmierci, ale równocześnie przemienia go w potwora. Efekt? Wojna napoleońska nabiera fantastycznego, niemalże horrorowego wymiaru.

Już od pierwszych minut widać, że mamy do czynienia z grą z gatunku soulslike, choć w nowej perspektywie – "Valor Mortis" to produkcja pierwszoosobowa, co czyni ją wyjątkową na tle konkurencji. Samouczek, w który wrzuca nas gra, sprawnie przeprowadza przez podstawowe mechaniki: ruch, skoki, ataki mieczem, a z czasem również korzystanie z broni palnej i specjalnych mocy. Szczególnie ciekawie wypada zdolność miotania ognia z lewej dłoni – to bezpośrednie nawiązanie do systemu plazmidów znanego z "Bioshocka".



Rdzeń rozgrywki opiera się jednak na klasycznych mechanikach soulslike. Kluczową rolę odgrywa parowanie ciosów – dobrze wyczucie momentu pozwala nie tylko uniknąć obrażeń, ale i natychmiast wyprowadzić zabójczy kontratak. Tam, gdzie blok nie wystarczy, przychodzi z pomocą dasz – zastępujący charakterystyczne „rolki” znane z serii "Dark Souls". Niezablokowalne ataki przeciwników są wyraźnie oznaczone czerwoną aurą, więc odruch uniku trzeba wypracować niemal do perfekcji.

Świat gry, choć w dużej mierze korytarzowy, kryje sporo ciekawych sekretów. Twórcy zadbali o mechanikę powrotów do wcześniejszych lokacji – zdobyte umiejętności pozwalają odblokować nowe przejścia, nagradzając gracza dodatkowymi przedmiotami. Nie brakuje też opcjonalnych, trudniejszych przeciwników. Pokonanie jednego z takich ukrytych wrogów w testowym buildzie zaowocowało zdobyciem potężnego ekwipunku, który znacząco ułatwiał dalsze starcia.

Graficznie "Valor Mortis" prezentuje się znakomicie. Produkcja działa na silniku Unreal Engine 5, co od razu widać po jakości oświetlenia, kolorystyce i ogólnej dbałości o detale. Oczywiście nie zabrakło typowej dla UE5 chwili oczekiwania na wczytywanie shaderów, ale poza tym całość działała płynnie i wyglądała świetnie.



Największe wrażenie zrobiło na mnie jednak to, jak spójnie połączono elementy mechaniki soulslike z realiami alternatywnej epoki napoleońskiej. Walki na miecze, przeplatane użyciem broni palnej i mocy, budują intensywną dynamikę rozgrywki, a atmosfera wojny skażonej potworną substancją wciąga od pierwszych minut.

Po godzinie spędzonej z "Valor Mortis" mogę powiedzieć jedno – One More Level ma w rękach projekt, który może stać się jednym z najciekawszych soulslike’ów nadchodzących lat. Wysoki poziom trudności, świetnie zaprojektowana walka, dopracowana oprawa graficzna i unikalne osadzenie fabuły w realiach napoleońskich nadają tej produkcji wyrazisty charakter. Choć świat bywa korytarzowy, mechanika eksploracji i opcjonalnych wyzwań skutecznie to rekompensuje.

Premiera gry zaplanowana jest na 2026 rok, a już we wrześniu twórcy zaproszą chętnych na pierwsze playtesty dostępne poprzez Steama. Jeśli cenicie wymagające tytuły, w których satysfakcja płynie z przełamywania własnych barier – "Valor Mortis" to produkcja, której zdecydowanie warto się przyglądać.