Jak informowaliśmy na stronach Filmwebu, piątą część
"Terminatora" nakręci
Justin Lin (
"Szybcy i wściekli 5"). Jednak magazyn "Wired" zapytał innych reżyserów, jak oni maja pomysł na kolejny film kinowy.
Paul W.S. Anderson (
"Trzej muszkieterowie 3D") zacząłby w momencie, w którym kończy się
"Dzień sądu". Prowadziłby narrację na dwóch planach (przyszłość i czasy obecne). Ponieważ terminatory infiltrują społeczeństwo bawiłby się zwrotami akcji każąc widzom zgadywać, kto jest człowiekiem, a kto człowieka tylko udaje. Punktem kulminacyjnym byłaby wielka bitwa, o której mówiło się przez całą serię, ale której w całości do tej pory nikt nie nakręcił.
Damon Lindelof (
"Prometeusz") proponuje za to coś zupełnie innego: komedię kumpelską w stylu
"Kac Vegas" czy
"Druhen" tyle tylko, że z robotami w roli głównej.
Lindelof wybraż sobie, że w przyszłości ludzie dowiadują się, że jeden z terminatorów cofnął się w przeszłość, gdzie zapłodnił pewną kobietę. Owocem związku jest mutant, który może doprowadzić ludzkość do wyginięcia. Trzeba go powstrzymać, ale nie wiadomo kim jest. Wszystko wskazuje, że w 2012 roku chodził do przedszkola w pewnym słonecznym kalifornijskim miasteczku...