Prezes Kino Polska TV: chcemy robić filmy pozytywne

Filmweb autor: /
https://www.filmweb.pl/news/Prezes+Kino+Polska+TV%3A+chcemy+robi%C4%87+filmy+pozytywne-136161
Prezes Kino Polska TV: chcemy robić filmy pozytywne
Przez lata Kino Polska TV SA było przede wszystkim nadawcą telewizyjnym oraz dystrybutorem kanałów filmowych. Teraz angażuje się w produkcję filmów. Na pierwszy ogień idzie komedia "Po moim trupie" z Rafałem Zawieruchą w roli głównej. O tym, jakie scenariusze mają szansę na realizację i czy widzowie czekają na jeszcze więcej polskich tytułów w kinach, rozmawiamy z prezesem spółki, Bogusławem Kisielewskim.

Oczywiście cieszy informacja, że na polskim rynku filmowym pojawił się nowy gracz. Pytanie jednak, czy ów rynek nie jest już nasycony?

Bez przesady, nie jesteśmy całkiem nowym graczem polskim rynku filmowym. Wracamy raczej do tego, co kiedyś robił w Polsce SPI, obecnie akcjonariusz większościowy spółki Kino Polska TV. Pamięta pan na pewno takie marki jak SPInka, która sama produkowała filmy, oraz Wytwórnia Pozytywna, która także należała do naszej grupy. SPI było koproducentem międzynarodowych przedsięwzięć i to takich z wysokiej półki.

Było zaangażowane m.in. w realizację filmów Romana Polańskiego.


Na przykład nagradzanego filmu "Rzeź". My po prostu wracamy do tego, co kiedyś uważaliśmy za słuszne, czyli do budowania biblioteki własnych filmów. Wracamy, ale już trochę z inną myślą. Wtedy SPI nie miał tak wielu kanałów dystrybucyjnych jak teraz. Nie mieliśmy tylu kanałów filmowych, nie byliśmy obecni na tak wielu rynkach, nie tylko w Polsce, ale i zagranicą. I to jest jeden z powodów, dla których chcemy produkować filmy, ale nie tylko. Chcemy dysponować własnym contentem, który będziemy mogli emitować przede wszystkim na tych naszych kanałach, w których są reklamy. Własny content daje nadawcom przewagę konkurencyjną. Może spowodować, że oglądalność naszych kanałów - jeśli tylko uda nam się zrobić dobre filmy – będzie jeszcze  wyższa. Ponadto własna produkcja jest koniecznym warunkiem do tego, by zaistnieć na platformach online – w innym przypadku trudno się czymś wyróżnić. Rynek telewizyjny szybko się zmienia. Kanały linearne są ciągle stabilne, nie widać, by dotknął je kryzys, ale trudno mi sobie wyobrazić, że w najbliższej przyszłości będą notowały dwucyfrowe wzrosty z roku na rok. My rozwijamy się co prawda w tempie dwucyfrowym, ale dzieje się tak głównie dzięki zdobywaniu nowych rynków albo uruchamianiu nowych kanałów, co akurat w Polsce jest trudne. Musimy postawić na produkty nielinearne, czyli wszystko to, co jest związane z digitalem: serwisy VOD, własne serwisy OTT. To drugie, bardzo istotne dla nas pole eksploatacji. Już niedługo może się ono stać tak samo ważne, jak wszystko to, co kryje się pod słowem telewizja.. Trzeci obszar, który jest dla nas bardzo interesujący, to obracanie licencjami filmowymi. Nie chcemy mieć tych licencji wyłącznie na własny użytek, ale także je odsprzedawać. To istotna część przychodów Grupy Kino Polska TV.

Bardzo wierzymy w rynek kinowy, który w Polsce dynamicznie się rozwija i notuje  duże wzrosty. W 2019 roku Polacy kupili rekordowe ponad 60 milionów biletów do kin. Liczę na to, że część tego rynku uda nam się skonsumować. Nasycenie rynku jest na tyle duże, że sami zastanawiamy się ile jest jeszcze miejsca dla polskich filmów. W ciągu roku atrakcyjnych terminów na premierę filmu wcale nie jest aż tak dużo. Najlepsze terminy to początek i koniec roku. W innych terminach trzeba się spodziewać mniejszej frekwencji i wpływów do kas, dlatego każdy chce mieć premierę swojego filmu w okresie świątecznym albo okołowalentynkowym. Jest to więc kwestia nie tylko nasycenia rynku, ale także przekonania branży kinowej, że mamy film, który jest w stanie zapełnić sale. Kolejnym dowodem na to, że rynek kinowy w Polsce jest wciąż nienasycony, jest fakt, iż ciągle powstają nowe kina. Sieci kin Helios i Cinemax otwierają kolejne placówki. W mniejszych miejscowościach w kina inwestują także samorządy. W przypadku kin nie dostrzegam efektu wolnych od handlu niedziel. Bałem się, że wpłynie to niekorzystnie na rynek kinowy, ale biorąc pod uwagę wyniki box office'u, nic takiego się nie dzieje.

Kino Polska TV zapowiedziało, że wyprodukuje od czterech do pięciu filmów z budżetami w wysokości 4-5 mln złotych. Pierwszy tytuł, którego powstanie oficjalnie potwierdzono i który ma mieć premierę na początku 2021 roku, to czarna komedia z Rafałem Zawieruchą pt. "Po moim trupie". Czy ten projekt można traktować jako wizytówkę strategii artystycznej spółki Kino Polska TV przy wyborze kolejnych scenariuszy, które trafią do realizacji?

Wspomniana przez pana kwota 4-5 milionów to średni budżet. Niektóre nasze filmy będą droższe, inne trochę tańsze. Rozważamy wiele scenariuszy. Aktualnie to kilkadziesiąt projektów, które oceniamy pod różnym kątem. Nie zawsze chcemy być koproducentem. Czasami wystarczy nam zakup licencji albo możliwość sprzedania komuś części koprodukcji. Film "Po moim trupie" rzeczywiście jest komedią, która koncepcyjnie bardzo mi się podoba. Jest inna niż większość produkcji z tego gatunku. Akcja tego filmu toczy się w małym miasteczku, co może przyciągnąć do kin nowego widza, który będzie mógł identyfikować się z tymi cechami bohaterów, które są mu bliskie. Choć myślę, że i widownia z dużych miast znajdzie tu coś dla siebie. Scenariusz jest bardzo zgrabnie napisany - ma mnóstwo zwrotów akcji i zaskakującą puentę. Jednak nie jest to dla nas artystyczny benchmark. Nie chcemy produkować filmów wyłącznie w takim stylu. Drugi projekt, który rozważamy, jest inny. To także komedia, ale oparta na zupełnie innej koncepcji. Niestety, nie mogę jeszcze zdradzić szczegółów tego projektu. Produkcję tego filmu chcielibyśmy zakończyć jeszcze w tym roku. Ponadto mamy w planach film dotykający ważnych wydarzeń w Polsce. Ostatnie lata pokazały, że takie produkcje cieszą się powodzeniem wśród naszych widzów. Myślimy także o serialach, które moglibyśmy wykorzystać zarówno na antenach naszych kanałów, jak i w produktach digitalowych. Jeśli chodzi o tematykę tych seriali, to chcielibyśmy, by poruszały one zagadnienia bliższe kobietom.
 
GettyImages-1163686980.jpg Getty Images © David Crotty


Jaki wynik frekwencyjny "Po moim trupie" byłby dla pana zadowalający?


700-800 tysięcy sprzedanych biletów.

Co musi pan znaleźć w scenariuszu, aby zainteresował się nim i skierował do realizacji?

Nie podejmuję decyzji jednoosobowo, zawsze zastanawiamy się nad tym wspólnie. Pewnie brzmi to banalnie, ale interesują nas bardzo spójne i ciekawe historie bez dużych komplikacji w scenariuszu, które mogłyby przeszkadzać widzowi w odbiorze. Scenariusze, które nas interesują, to raczej jeden główny wątek, a nie wielowątkowość postaci i historii.

Czy Kino Polska TV będzie inwestowało w rynek filmów dla dzieci?

Na razie tego nie rozważamy. Wolimy raczej robić filmy dla szerokiej publiczności, które nie są skierowane do jakiejś określonej grupy. Inaczej ma się sprawa w przypadku seriali, które, tak jak wspominałem, mają powstawać z myślą o kobietach.

A planują państwo produkować filmy dokumentalne?


Dokumentów mamy w naszej bibliotece całkiem sporo - można je obejrzeć m.in. na Stopklatce i w Kino Polska. Jeśli chodzi o nowe dokumenty, nie widzimy za bardzo możliwości późniejszego ich wykorzystania.

Dystrybucją "Po moim trupie" zajmie się Galapagos Films kojarzony do tej pory z rynkiem DVD i Blu-ray. Dlaczego zdecydowaliście się na współpracę akurat z tą firmą? Czy kolejne wasze produkcje także będą dystrybuowane przez Galapagos?

Jeszcze nie podpisaliśmy umowy dystrybucyjnej, rozmowy wciąż trwają. Galapagos rzeczywiście nie angażował się dotąd w dystrybucję kinową, natomiast dobrze radził sobie na rynku płyt i contentu VOD. My otwieramy nowy rozdział, oni także. Ten wspólny nowy początek stał się naszym punktem zaczepienia.

Jak pana zdaniem będzie się zmieniał polski rynek filmowy w najbliższych latach?


Na rynku pojawiło się wielu młodych, niezależnych producentów, którzy dość skutecznie konkurują z tym, co jeszcze kilka lat temu było trzonem polskiej kinematografii. Nasze kino wreszcie zaczęło opowiadać historie, które są ważne dla widza, a nie tylko dla twórcy scenariusza. To jest największa zmiana na plus. Ciągle widzę, że brakuje nam dobrych scenarzystów i tekstów, które byłyby od ręki gotowe do realizacji. Na pewno będzie rosło znaczenie developmentu scenariusza, który do tej pory traktowano po macoszemu. Co za tym idzie, ważniejszą rolę będą odgrywać script doctorzy, których na Zachodzie jest mnóstwo, a w Polsce to wciąż bardzo wąskie grono.

Rynek dystrybucji kinowej nad Wisłą w ciągu ostatnich paru lat ustabilizował się. Mamy jednego dystrybutora, który wprowadza na rynek najwięcej rodzimych przebojów kasowych. I tu się pewnie za wiele nie zmieni. Są też producenci hitów zagranicznych, tacy jak Disney i Warner, którzy sami zajmują się dystrybucją własnych tytułów i raczej nie będą chcieli oddać jej w ręce pośredników. Ciekawy ruch wykonał Canal+, przejmując Kino Świat. Od pewnego czasu firma ta mocno angażuje się w produkcję filmów i seriali na polskim rynku, podobnie jak w rodzimej Francji. Liczę na to, że w przyszłości uda nam się współpracować.

W najbliższych latach wśród widzów największą popularnością nadal będą cieszyć się polskie filmy, animacje dla dzieci oraz wielkie hollywoodzkie hity. Nie widzę za to dużej szansy dla kina artystycznego. Podejrzewam, że stanie się ono domeną mniejszych kin albo w ogóle zniknie z dystrybucji kinowej i będzie je można oglądać wyłącznie na festiwalach. Tak wygląda perspektywa kilku najbliższych lat. Jeśli chodzi o dłuższą perspektywę, trudno jest ferować wyroki. Wszystko się zmienia, produkcją filmów zaczynają władać nowe technologie. Nie sądzę, aby w najbliższym czasie w kinach pojawił się element interaktywności. Nie zmieni się też jeszcze jedna kwestia: wyprawa do kina była, jest i pozostanie doświadczeniem towarzyskim. Na filmy zazwyczaj chodzi się w grupie: z rodziną, znajomymi albo na randkę.

Nie obawia się pan, że nadciągający kryzys finansowy, który analitycy wieszczą od dłuższego czasu, uderzy w rynek filmowy?

To oczywiście możliwe, w takiej sytuacji trudniej byłoby znaleźć źródła finansowania. Natomiast od strony konsumenta każdy kryzys powoduje wzrost konsumpcji treści rozrywkowych. W trakcie kryzysu w USA w latach 30. wskaźnik produkcji filmowej był niezwykle wysoki. Ludzie szukali czegoś...

Ku pokrzepieniu serc.


Dokładnie.

Może to jest nisza warta zagospodarowania: filmy pozytywne.

Właśnie takie chcemy robić.